unavailable Opublikowano 7 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2019 Jacku, zwróć proszę uwagę, że ja nie wymagam od klubu posiadania lepszego sprzętu. Mają, jaki mają, wiadome. Pytanie, po co szukać guza na takich zjazdach, bo choć prędkości niby ogromne nie są, to rywalizacja jakaś jest, skoro stwierdzasz, że syn przyjechał pierwszy. Jakby mieli po prostu zjechać, to byś napisał, że zjechał, mimo kiepskiego sprzętu i jako jedyny nie zaliczył gleby. A że w górach o tej porze roku jest śnieg, to chyba się można było spodziewać. Daj mu Bóg, żeby jeździł jak najdłużej, ale sam doskonale wiesz, że można być genialnym kolarzem tak samo jak i kierowcą, a wystarczy jakaś safanduła, która się znajdzie na Twojej drodze. Ale to w ogóle dziś na basenie stwierdziłam, jak kolejny raz dostałam w łeb od jakiegoś gościa, co nie umiał pływać po swoim torze, ale koniecznie miał parcie na kraula, że chyba trzeba mieć gen samobójcy, żeby startować w grupowych rywalizacjach, gdzie zdecydowanie zbyt wiele zależy od szczęścia, a nie umiejętności (przy czym proszę przeczytać to właściwie: nie znaczy, że można zwyciężać, bazując wyłącznie na szczęściu). Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 7 Lutego 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2019 Element rywalizacji był znikomy. Raczej chodziło o to żeby dojechać na dół bez gleby. Po prostu młody zjeżdża lepiej niz inni. Potem był ten sam podjazd do zrobienia drugi raz, w busa klubowego i do pensjonatu. Czyli 25 km podjazdu, 1000 przewyższenia. A guzy są częścią kolarstwa. Tu nie jest kwestia czy ktoś będzie leżał, tylko kiedy. 2 tygodnie temu młody był cały pozdzierany, bo kolega się śliznął na torze i go podciął. Takie jest kolarstwo wyczynowe. Okupione krwią i skórą zostawioną na nawierzchni. a taki zjazd też coś uczy. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 7 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2019 Wiem, jasne. Właśnie stąd moje ostatnie zdanie. Po prostu trzeba się z tym pogodzić, a ja tego za bardzo przyjąć nie umiem. Dla mnie ma sens przegrywanie czy tracenie zdrowia jedynie lub przede wszystkim wskutek własnych głupich decyzji. Wtedy zresztą mam też pełniejsze poczucie, że mój los leży w moich rękach. Tak więc jedyne, do czego bym się w kolarstwie zawodowym nadawała (biorąc oczywiście pod uwagę głowę, a nie możliwości motoryczne), to jazda indywidualna na czas ? Ale to już tak mam z urodzenia, co poradzić. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się