Jeździłem wiele lat na trekkingu. Jakoś tak popatrzyłem w kierunku graveli i dokładnie od roku jeżdżę gravelem. Moje doświadczenia są takie, że trekking jest uniwersalny do jazdy w mieście i lekkim terenie. Jednak przesiadka na gravela dała niesłychaną radość z jazdy. Zwrotność, prędkość, lekkosc, precyzja przełożeń to się składa na radość z jazdy. W ciągu kilku lat na trekkingu przejechałem kilka wypraw rowerowych po Polsce (każda ok 300 km). W tym roku na gravelu ukończyłem ultramaraton i wyprawę rowerową w modelu bikepacking plus jazdy treningowe, wyprawki wokół komina razem (3,7k km). Na gravelu możesz przemieszczać się szybciej, na dłuższych dystansach i z większą radością z jazdy. Na trekkingu też przejedziesz ale się bardziej umeczysz. Radość z jazdy zdecydowanie w kierunku gravela, ale zależy co lubisz. Nie deprecjonuję trekkingow. One mają też swoje zalety ale to trochę inny sty jazdy. Co do baranka nie ma czego się obawiać. Współczesne gravele mają również wygodna geometrię. Ciężko mówić o porównaniach stawiając obok siebie dwa różne typy rowerów, ale polecam spróbować przesiadki na gravela.