
nbk
Użytkownicy-
Postów
162 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez nbk
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
Ja nagrywałem kamerą Lamax X8.1 Sirius. Szału nie ma, du** nie urywa, ale tragedii nie ma ? Później (po wszystkich odcinak z wyprawy) wrzucę jest film z trasy Katowice - Warszawa, którą zrobiłem na koniec sezonu. Tam przynajmniej miałem włączoną stabilizację obrazu to będziesz mógł ocenić jak to wygląda (ale wtedy kąt widzenia jest zauważalnie węższy). Zgadzam się jednak z @jajacek, że GoPro to bez dwóch zdań najlepszy wybór albo! Jeżeli ma się jakiś fajny telefon z wyższej półki to teraz są tam ultraszerokokątne obiektywy i nagrywa to super (będzie jedna wstawka w 4 odcinku z mojego smartfona). Torba podsiodłowa to popularny na aliexpress Rockbros o pojemności 14l; torba na ramie to AUTHOR A-R260 ProLong (5l); dodatkowo mała torba na telefon i powerbank; a na lemondce zwykły plecak o poj. 10l. Na kołach CSC przejechałem 11 tyś. km. Mogę się o nich wypowiedzieć w samych superlatywach. Centrowałem je póki co raz - po 8000 km i była to kosmetyka. Dodam, że są to ultralighty, więc jestem bardzo pozytywnie zaskoczony ich wytrzymałością. Wjechałem nimi w milion sporych dziur i bez problemu sobie poradziły. Moja waga to 69 kg. Także jestem bardzo zadowolony. Tylko to hamowanie... No ale tak to jest przy karbonie i hamulcach szczękowych, w szczególności w deszczu.
-
Światło dzienne ujrzała relacja z 3 dnia! Bez dwóch zdań to właśnie ten dzień wspominam najlepiej ? Zatem... Zapraszam do oglądania ? ETAP 3: Malbork > Trójmiasto > Władysławowo (136 km) https://www.youtube.com/watch?v=n7gZqnZup3g
-
Na kanale pojawiła się relacja z 2 dnia, także zapraszam... Materiału nie ma zbyt dużo, gdyż wręcz nagrywałem tego dnia na siłę. Byłem sfrustrowany warunkami pogodowymi - wiecie jak to jest: Lipiec, a temperatura nie dochodzi do 15 stopni, do tego mocny wiatr, który nie dość, że utrudnia jazdę to jeszcze powoduje, że odczuwalna temperatura to 5 stopni i do tego przelotne opady. Tak więc miałem gorszy dzień, trasa była fajna, ale kompletnie nie miałem chęci do nagrywania, więc nie boję się powiedzieć, że to najgorszy film z tego wyjazdu. Nie mniej jednak zapraszam do zobaczenia i... czekajcie na 3 odcinek. 3 dzień był zdecydowanie najlepszy ? ETAP 2: Warszawa > Nasielsk > Ciechanów > Mława > Iława > Malbork (302 km) TourdePolska 2020 #02: Warszawa - Malbork (302 km) - YouTube
-
Dzięki za miłe słowo ?
-
Cześć, w ubiegłe wakacje wybrałem się na wyprawę po Polsce. Przebieg wyprawy również nagrywałem. Niestety umiejętności vlogowania okazały się bardzo małe. Byłem trochę nieśmiały przed kamerą, ale dzień po dniu ta presja schodziła, lecz niestety doszły problemy natury technicznej... Zapomniałem włączyć w kamerce stabilizację obrazu, więc obraz lata we wszystkie strony i nie pomyślałem jakie spustoszenie dla mikrofonu może zrobić wiatr. Przeglądając nagrane materiały i ich jakość, a także "moje gadanie głupot" chciałem cały temat porzucić, ale pomyślałem: a co mi szkodzi? Będzie co będzie, najwyżej ludzie nie będą oglądać, a może z drugiej strony komuś taki materiał się spodoba. Wyciąłem więc co się dało... I tak oto, chciałbym wam przedstawić mini serial z mojej 6 dniowej wyprawy. Dodam, że uczenie się na błędach, dało mi dużą wiedzę, dzięki czemu jakość materiałów, dźwięku, sposób nagrywania i przedstawiania tego, ZNACZNIE POPRAWIĘ podczas kolejnej wyprawy, którą planuję na wakacje 2021 (o ile oczywiście uda się ją zorganizować). Zapraszam zatem do obejrzenia 1 odcinka i jednocześnie proszę o wyrozumiałość i wybaczenie masy błędów. Może komuś materiały się spodobają Kolejne odcinki pojawią się na dniach. ETAP #01 - Sobków - Starachowice - Radom - Warszawa (251 km) https://youtu.be/3C_Z7EQynSU
-
Nadmierne zużycie klocków Swissstop Black Prince (karbonowe)
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Serwisowe Porady
Wiem tyle, że jest ona pokryta bazaltem ? Napiszę do sprzedawcy klocków skąd może wynikać takie zużycie. Wziąłem je też dziś w góry i znowu mocno się zużyły. Dodatkowo przy hamowaniu na zjazdach klocki piszczały. To normalne? -
Nadmierne zużycie klocków Swissstop Black Prince (karbonowe)
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Serwisowe Porady
To są ultralighty, stożek 50, piasty Bitex RAF10. Koła są fenomenalne przez ponad 10 tyś km nigdy nie zawiodły. Do centrowania dałem je pierwszy raz przy 8000, chociaż wiele do roboty na było. Koła są super sztywne i wytrzymałe (zaliczyły multum nie spodziewanych, głębokich dziur). Same superlatywy. W załącznikach wrzucam podpisane powierzchnie hamujące. Zdjęcia są wykonane w różnych miejscach obręczy. -
Nadmierne zużycie klocków Swissstop Black Prince (karbonowe)
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Serwisowe Porady
Było sucho, dwa razy wjechałem w szuter, więc trochę syfu na koła poleciało, ale wątpię że to ma na to wpływ. Koła to CSC (carbonspeedcycle.com), czyli "koła z Chin". Do tych kół producent również zaleca klocki Black Prince. Koła mają przejechane 12 tyś. km. Wcześniej jeździłem na klockach korkowych (bo tanio i na płaskim hamuje ok), ale chciałem coś co hamuje znacznie lepiej, żeby wykorzystać je również w górach, więc wybór padł na Black Prince. -
Nadmierne zużycie klocków Swissstop Black Prince (karbonowe)
nbk opublikował(a) temat w Serwisowe Porady
Cześć, zakupiłem niedawno klocki Swissstop Flash Pro Black Prince i póki co przejechałem na nich jedną trasę (akurat było to 330 km po płaskim terenie). Hamują super, modulacja też jest fajna, ale zastanowiło mnie jednak zużywanie się tych klocków. Otóż... Oczywiście jestem świadomy, że klocki do karbonu mogą się kruszyć, ale to jak wygląda to w moim wypadku, trochę mnie zaskoczyło. Z klocków (w szczególności z przodu) odchodzą płaty tego klocka. Z tyłu też się kruszą, ale są to małe wiórki, więc bez porównania z tym jak to wygląda w przednim hamulcu. Pytanie czy to jest normalne? Bo jeżeli tak to boję się pomyśleć na ile takie klocki mi wystarczą. Dorzucam zdjęcia żebyście mogli rzucić na to okiem. Proszę o opinię. (Dodam, że ważę 69 kg, więc nie ma zbyt dużej masy do wyhamowania). -
Cieszę się że Ci się podobało bo pisarz ze mnie słaby ?
-
Relacja: Czwartek 11.06.2020 (Boże Ciało) godzina 3.00. Budzę się pełen optymizmu, mimo iż pogoda za oknem jest... nie wiadomo jaka. Potężna mgła powoduje, że z 5 piętra nie widać dosłownie nic. Wyruszam z Katowic o 4.00, gdyż jestem umówiony w okolicach Dąbrowy Górniczej na godzinę 5 z resztą grupy, która jedzie m.in. z Jaworzna, Krakowa, czy innych części Dąbrowy Górniczej. Punktualność to nie jest moja mocna strona, a nawet - z resztą szkoda gadać ? Mimo, że powinienem bez problemu dojechać z kilkuminutowym zapasem na czas to w trakcie jazdy moja torba podsiodłowa „zwymiotowała” zawartością bagażu na drogę. Finalnie, spóźniam się 15 minut i jednocześnie zyskuję nowe przydomki związane z moja pasją do wzięcia ze sobą około 3 razy większej ilości rzeczy od innych, gdzie i tak większość się nie przydała, ale w torbie miałem praktycznie wszystko Początkowe kilometry są dość górzyste jak na trasę w kierunku Bałtyku. Przemykamy więc przez kilka odczuwalnych hopek w kierunku Zawiercia jak i po terenach Jury Krakowosko-Częstochowskiej. Po około 100 km, zatrzymujemy się na leśną toaletę i ściągamy warstwy ubrań - temperatura rośnie i jest bardzo duszno. Przeraża mnie jednak tempo jazdy. Jedzie się dobrze, nie muszę napinać, ale do pierwszej większej pauzy (Bełchatów - 160 km) średnia to 31,5 km/h. W mojej głowie pojawiają się różne myśli, a przede wszystkim to, że mając w perspektywie 600 km, złapię jakąś totalną bombę po 350 km, ponieważ to był mój maksymalny dystans i nie wiem jak potem zachowa się mój organizm. Nie mniej jednak czuję się bardzo dobrze i noga gładko podaje. W Bełchatowie zatrzymujemy się w McDonald’s (jest godz. 10.30 - idealnie, skończyła się oferta śniadaniowa). Nigdy nie praktykowałem jedzenia tam na takich trasach, ale kupuję McZestaw z McRoyalem + Kurczak Burger. Co mogę dodać? Mega polecam McD. Najadłem się, nie czułem jakiegoś dyskomfortu na żołądku, a zjedzone kalorie naprawdę długo mnie trzymały. naprawdę mega pozytywne zaskoczenie. Spotykamy tam też innych pasjonatów kolarstwa. W oczy rzuca się mężczyzna ubrany w koszulkę z Tour do Pologne, który jest tam ze znajomymi. Zagaduje nas i pyta gdzie jedziemy. Nie wierzy, że mówimy prawdę jadąc 600 km „bez przerwy” nad morze. Człowiek czuje wtedy dumę, gdy spotyka innych ludzi, którzy są zaskoczeni tym na co się porywamy, uważając że to niemożliwe i że tak się nie da. Robimy sobie fotkę z całą naszą grupą, ponieważ dwóch kolegów nas opuszcza, ale dołącza do nas kompan z Wrocławia. Jedziemy zatem nad morze w 6 osób. Trasa jest zaplanowana przez mało uczęszczane drogi i wioski, ale asfalt jest naprawdę dobry. Najfajniejsze w takich wycieczkach jest to, że podziwia się cały czas zmieniający się krajobraz. Tak samo jest i podczas tego ultra. Bardzo przyjemnie jedzie się przez miejsca, które znacząco odbiegają od naszej miastowej codzienności. Wydaje się jakby na tych „wioskach” życie wygląda inaczej - spokojniej, a ludzie mają zupełnie inną mentalność i pewnie tak z resztą jest. Po południu robi się naprawdę gorąco. Ciężko się oddycha, a temperatura wzrasta do 25 stopni. W słońcu jest pewnie powyżej 30. W sumie pozostaje tylko się cieszyć. Do ostatniego dnia przed wyjazdem nie było wiadomo czy w ogóle pojedziemy, ponieważ prognozy były bardzo nieoptymistyczne. Byliśmy wręcz pewni, że na pewnych odcinkach trasy spotka nas deszcz (raz mniejszy, raz większy) i burze, więc i wiatr może nas zamęczyć. Ale decyzja zapadła. Jedziemy! Będzie co będzie! W grupie i tak będzie fajnie. I rzeczywiście, towarzystwo było super, a i pogoda udała się idealnie. Mimo przerażających prognoz, nie padało w ogóle. Pogoda była wręcz idealna (no może poza jazdą w nocy, ale o tym później). Ale wracając do jazdy... Przez super pogodę, woda w bidonach kończy nam się bardzo szybko, a pojawiają się problemy z jej uzupełnieniem. Jedziemy przez wioski gdzie nie ma nic (poza super asfaltem i zerowym ruchem), a jak jakiś sklep już się pojawia na horyzoncie to jest niestety zamknięty, ponieważ jedziemy w święto. Przy pustych bidonach jedziemy kolejne kilometry i na szczęście widzimy malutki sklepik przy drodze, gdzie cała lokalna społeczność zaopatruje się w alkohol ? Miło, aczkolwiek nie ma tam lodówki, więc wszystkie napoje są po prostu ciepłe, no i nie można płacić kartą, czego można się było spodziewać. Szkoda, że na 6 osób tylko 1 miała gotówkę Zatankowaliśmy, zjedliśmy lody i lecimy dalej. Około 350 kilometra dojeżdżamy do jednego z większych miast na naszej trasie - Włocławka. Będzie wyżerka, wiadomo gdzie. McDonald’s. Godzina chyba 18, dzień wolny, więc jedyne czego się możemy spodziewać to braku wolnego stolika i tak też właśnie się dzieje. Jest tam tyle ludzi, że nie ma gdzie się ruszyć. Kolejki ogromne. Na szczęście stolik na zewnątrz się zwalnia, więc siadamy. Tutaj była zaplanowana dłuższa przerwa i dobrze, że akurat tutaj, ponieważ po złożeniu zamówienia mieliśmy gdzieś 30 numer w kolejności, więc czekaliśmy na swoje zamówienia również prawie 30 minut. Dla dodania dramaturgii pozwolę sobie dodać, że jestem alergikiem na potęgę i akurat tam dostaję „ataku”. Kicham średnio co minutę albo częściej, więc chyba nie muszę tutaj pisać jak patrzyli na mnie ludzie... Na pewno roznoszę koronawirusa Aplikuję tabletkę, więc trochę mi się polepsza, a po jedzeniu dorzucam dla pewności warstwę Sudocremu. Obok na Orlenie uzupełniamy płyny. Jedziemy dalej. Wyczekujemy ciemności, chociaż teraz jedzie się najprzyjemniej. Jest rześko, słońce zaczyna zachodzić, więc i widoczki są bardzo fajne. Nadmienię tutaj, że mimo przejechania 380 km wciąż na liczniku średnia prędkość jest powyżej 31 km/h. Niby cały czas o tym pamiętam z obawą o dalszy przebieg trasy, ale jedzie się doskonale, więc coraz częściej o tym zapominam. Pora włączyć lampki, ponieważ zapada pełna ciemność. Momentami też pojawia się gorszy, dziurawy asfalt, przez co podejmujemy decyzję, żeby trochę zwolnić podczas jazdy nocnej w takich warunkach. O godzinie 23, czyli już 440 km, zatrzymujemy się na Orlenie w centrum miejscowości Golub-Dobrzyń. Nie pasujemy tutaj, ponieważ w tym momencie na stację przychodzą tylko imprezowicze, ale jest spokojnie. Ja wrzucam zapiekankę do brzucha, a pozostali popijają kawę. Dopiero teraz (prawie przez 24) czujemy potrzebę „ubrania się”. Ubieramy nogawki, kurtki i buffy. Niestety warunku pogodowe w mojej ocenie są bardzo niekomfortowe. Jest potężna mgła i ogromna wilgotność. Mimo tego, że nie spadła ani kropla deszczu to jestem cały mokry. Cała kurtka w wodzie, z kasku cały czas skapuje, a przez okulary nic nie widać, więc trzeba jechać bez nich, więc całe powieki są pokryte wodą. Zaczynam się źle czuć. Nie mówię tutaj o mojej dyspozycji fizycznej, ale nagle całkowicie zatyka mi nos, gardło boli mnie potwornie. Stwierdzam, że kolejne dni spędzę w łóżku z potężnym przeziębieniem albo anginą. Dodatkowo zaczynają się oznaki senności i chętnie by się zamknęło na chwilę oczy, ale jest okej... Kilometr 500, środek nocy. Orlen. Grudziądz. Nareszcie! Od razu kupuję gorącą herbatę, żeby poczuć się lepiej i rzeczywiście, poprawia mi się. Przestaje mnie boleć gardło i nos się odtyka. Ten stan był chyba podyktowany tą okropną wilgotnością. naprawdę mi ulżyło. Ale humor zepsuło mi zachowanie obsługi na stacji, ponieważ do jedzenia na ciepło nie było kompletnie nic i mimo „robiących się” parówek, pani ze stacji oznajmiła mi, że nie będzie nic do jedzenia. Nawet jakbym musiał czekać pół godziny to i tak nie mam co liczyć na ciepły posiłek. Wyczuwalna była ogromną niechęć, że w ogóle się na tej stacji pojawiliśmy. Zjadłem jakieś swoje batony, ale to nie było to. Chciałem coś ciepłego. Czując oznaki zmęczenia, biorę jedną tabletkę polecanego mi Guaranaxu. Nie dał mi on nic. Zero pobudzenia i redukcji zmęczenia, więc na mnie on chyba nie działa. Do celu zostało już niewiele. Słońce zaczyna się pojawiać na horyzoncie. Robi się jasno. Jedziemy aż do Gdańska DK91, gdzie jest bardzo szerokie pobocze, a ruch znikomy o tej godzinie. Niestety od momentu kiedy zaczynało się robić jasno i jechałem na kole oczy zaczynały się przymykać. Nie mogłem patrzeć na osobę przede mną lub jej koło. Zatem poczułem potrzebę bycia nieco aktywniejszym i to rzeczywiście dało rezultaty. Więc szarpałem trochę bardziej, ponieważ na DK91 cały czas były hopki w górę i w dół. To pozwoliło mi zapomnieć o zmęczeniu. Ogólnie tempo było już mniejsze, ponieważ jeden z naszych kolegów doznał kontuzji kolana, więc holowaliśmy go. Ale bywałych też momenty, gdzie odjeżdżaliśmy, a potem chwilę czekaliśmy. W Gniewie na 540 km, poprosiłem grupę o przerwę na Orlenie. Chciałem zjeść coś ciepłego, więc wjechały dwa hot dogi. Jeden duży, jeden mały. Dodatkowo kupiłem Red Bulla i to on dał mi pobudzenie i skasował senność. Ma on niestety jedną wadę. Brzuch nie czuje się po nim najlepiej. Ostatnia przerwa była w miejscowości Tczew, na 570 km, pozostali chcieli też coś zjeść w McD. Pozostał kierunek na Gdańsk. Im bliżej końca tym czułem się mocniejszy. Adrenalina robiła swoje. Nagle nic mnie nie bolało, bo jak wiadomo ból dupy, czy barków przy takim dystansie po prostu musi być. Ważne żeby nie był on uciążliwy. W moim wypadu najbardziej bolały mnie barki (ponieważ miałem jeszcze plecak) i szyja od naciągnięcia. Cztery litery też trochę bolały, ale jeżeli tak wygląda ból po 600 km to niech będzie taki zawsze. Nogi niezmordowane. Zaryzykuję stwierdzenie, że w ogóle się nie zmęczyły, gdyż po tak dużym dystansie wciąż była w nich bardzo duża moc, co mnie bardzo cieszyło. Od znaku „Gdańsk” jechaliśmy ścieżką wzdłuż Wisły. Ładna, aczkolwiek z kostki, więc niektórych na szosie może mocno zniechęcić. Ścieżki rowerowe w centrum męczące. Co kilka metrów światła, na których czeka się zawsze minimum minutę. Wiec dojazd z centrum do wybrzeża dłużył się w nieskończoność, ale wreszcie osiągnęliśmy cel! Bałtyk! Średnia 29 km/h. Wszyscy z naszego małego peletonu byli zadowoleni. Cały wyjazd udał się bardzo dobrze. Bardzo cieszyło nas to, że pogoda była dla nas łaskawa i przede wszystkim, że bezpiecznie dojechaliśmy (nie było żadnych niebezpiecznych sytuacji - a to rzadkość). Każdy z nas czuje niedosyt i chce więcej, więc to na pewno nie ostatnia relacja. Każdemu polecam taką przygodę i w razie pytań zapraszam I zapraszam też tutaj: https://www.instagram.com/kubeush https://www.strava.com/athletes/kubeush Zdjęcia wykonane prze Kamila (@aydemne)
-
Katowice - Międzyzdroje (Ultra w długi weekend)
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Szukam chętnych na wyjazd/wspólne jeżdżenie
Dzięki za odpowiedź. Ruszając w czwartek nie będzie zbyt dużego ruchu, więc myślę że DK11 będzie spoko, aczkolwiek obawiam się pogody, więc nie wiem czy wyjazd dojdzie do skutku ? -
Katowice - Międzyzdroje (Ultra w długi weekend)
nbk opublikował(a) temat w Szukam chętnych na wyjazd/wspólne jeżdżenie
Dołączajcie do mnie ! Start: Katowice Cel: Międzywodzie (Międzyzdroje tuż obok) Trasa: https://www.komoot.com/tour/81864143?ref=wtd . Na trasie jest mnóstwo stacji benzynowych (głównie Orleny co kilkanaście kilometrów). Tempo: Zależy od wielu zmiennych. Może być to 25 km/h, a może 29. Ale nie mam jakiegoś ciśnienia na to żeby jaknajszybciej dojechać. Także jazda na luzie. Data: Chciałbym wystartować w środę (10.06) o godz. 14 lub 15 (kwestia dogadania). Jeżeli pogoda będzie niesprzyjąca (wiatr, deszcz) albo ktoś będzie chciał to mogę wyruszyć dzień później (11.06). Jeśli ktoś z innych miast chcę dołączyć do drodze to zapraszam!!! Każdy zainteresowany niech zostawi tutaj jakiś znak to się dogadamy przez messenger (utworze też konwersację przy większej ilości osób) GDYBY POGODA NIE DOPISAŁA W TYCH TERMINACH TO WYJAZD BĘDĘ ODWOŁYWAŁ. -
Cześć, poszukuję spodenek na długie trasy. Dotychczas trasy powyżej 350 km jeździłem na spodenkach z Decathlon. Niby okej, ale konstrukcja wkładki powoduje przyszczypanie skóry i otarcie (mimo używania sudocremu). Polecicie coś sensownego na trasy do 700 km? (budowa ciała wąska :D 180 cm, 69 kg) Z góry wielkie dzięki.
-
Cześć, poszukuję statywu do robienia zdjęć (smartfonem). Czy są jakieś mega kompaktowe modele, które po złożeniu mają mniej niż 35 cm długości (da się rozłożyć do 1m i są stabilne)? Obawiam się, że ciężko będzie włożyć coś takiego do kieszeni w koszulce i tego nie zgubić ? Macie jakieś propozycje? Z góry dzięki za pomoc
-
[Korba] Uszkodzony blat 52t - wymiana (Praxis works)
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Serwisowe Porady
Jeszcze popytam w sprawie tego aluminium, może ktoś podpowie. Zakupiłem tą tarczę z firmy Stronglight i dziś już ją otrzymałem. Jednak teraz się zastanawiam czy ją montować, czy zwrócić i dopłacić do tarczy NoQ, która jest z innego stopu aluminium (7075), a ten Stronglight jest z 5083. A oto informacja z pudełku (jest w załączniku). Co o tym myślicie? Nie jestem oczywiście jakimś wybitnym zawodnikiem, ale nie da się ukryć, że jeżdżę na rowerze dla sportu, ściągam się, więc są pewne obciążenia treningowe. I tutaj pytanie czy to gorsze aluminium po prostu się szybciej zużyje czy może dojść do jakiegoś niebezpiecznego zniszczenia podczas jazdy? Czy też będzie znacznie gorsze przełożenie mocy, czy to jakieś kosmetyczne różnice nie znaczące dla amatora. Z góry dzięki za informację. -
[Korba] Uszkodzony blat 52t - wymiana (Praxis works)
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Serwisowe Porady
Czy to nie będzie sprawiało jakiegoś problemu? Albo gorszej pracy przy zmianie blatów. -
[Korba] Uszkodzony blat 52t - wymiana (Praxis works)
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Serwisowe Porady
Znalazłem coś takiego: https://allegro.pl/oferta/tarcza-szosowa-stronglight-rozstaw-110mm-52t-zew-7520110772?utm_medium=app_share&utm_source=facebook Tylko, że jest napisane, że jest do napędów 9 i 10 rzedowych. Na pewno nie będzie to pasować (w sumie to co mogło by stanowić przeszkodę)? Jeżeli nie to pozostaje NoQ. I jeżeli ten Stronglight by pasował to czy warto dopłacić do NoQ (inny stop aluminium). Poniżej link do NoQ: https://www.cyklomania.pl/rotor-koronka-noq-110bcd-zewnetrzna,id4906.html -
Cześć, mam do wymiany dużą tarcze (52t) mechanizmu korbowego Oval Concepts 300 / tarcze Praxis Works (5 śrub, 110BCD, support BB86). Poza stroną producenta (koszt 150$) nigdzie takiej tarczy nie znalazłem. Jakie alternatywne rozwiązanie mógłbym zastosować? Pewnie wymiana całego mechanizmu korbowego, ale na jaki żeby to wszystko pasowało, chyba że da się tam wcisnąć inną tarczę? Może to głupie pytanie, ale wolę głupio zapytać niż się potem bawić. Z góry dzięki za pomoc.
-
Hiszpania - Andaluzja: 22-29 luty 2020
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Szukam chętnych na wyjazd/wspólne jeżdżenie
Myślę zatem, że to doskonała rekomendacja ? -
Hiszpania - Andaluzja: 22-29 luty 2020
nbk opublikował(a) temat w Szukam chętnych na wyjazd/wspólne jeżdżenie
Cześć, piszę to jako uczestnik wyjazdu. Jest jeszcze miejsce na wyjazd do Andaluzji w terminie 22 - 29 luty. Dlatego też chciałem Was zachęcić do skorzystania z tej oferty. Wiele osób może znać chłopaków z MJProTour i wie jak fajna atmosfera panuje podczas wszystkich wyjazdów (a jeżeli nie to odsyłam do np: https://www.youtube.com/watch?v=ayH6_CPYd5w ) oraz że są one dla osób o zróżnicowanym poziomie wytrenowania, zatem można mocno przygotować się do sezonu, ale jeżeli ktoś preferuje jazdę bez spiny i podziwianie widoków to wyjazd jest do tego idealny. Szczegóły wyjazdu na stronie: https://www.mjprotour.com/andaluzja Bilet lotniczy 400 zł, lecz da się wyhaczyć taniej -
Montaż roweru karbonowego na bagażniku dachowym
nbk odpowiedział(a) na nbk temat w Części i akcesoria rowerowe
Wczoraj przejazdem podjechałem do Castoramy i szukałem inspiracji, ale w sumie nie znalazłem żadnej gumy lub pianek, które by mi pasowały. Masz więc może jakieś konkretne propozycje? ? -
Montaż roweru karbonowego na bagażniku dachowym
nbk opublikował(a) temat w Części i akcesoria rowerowe
Cześć, wiem, że rower karbonowy nie powinien być standardowo przewożony, tylko z uchwytem na widelec, ale przeglądają fora zobaczyłem, że część osób mimo wszystko przewozi taki rower, który jest mocowany za rurę dolną. Mam podstawowy model bagażnika - Taurus III. I teraz pojawiają się 2 tematy: a) plastikowe paski trzymające koła b) uchwyt trzymający ramę. Ad a) Plastikowe paski mogą uszkodzić koło karbonowe, dlatego trzeba byłoby je wymienić. Natomiast wpadłem na pomysł, że obręcz koła przykleić jakiś miękki gumowy materiał, który zabezpieczy obręcz koła przed zarysowaniem i innymi uszkodzeniami. I normalnie zapiąć to tym plastikowym paskiem. Ad b) Problem mam jednak z ramą. Jak tutaj sobie poradzić? Jako że karbon nie może być z całej siły ściskany, to czy może założenie jakieś specjalnej gumy na ramę było by jakimś rozwiązaniem? Czy może trochę lżejsze zapięcie uchwytu na ramie wystarczy (chociaż to może być trochę niebezpieczne). Czy w ogóle jest to zbytnia przesada, że karbonowe ramy są tak delikatne (bo i takie opinie widziałem)? Proszę zatem o podpowiedzi, w szczególności osoby, które też transportują karbonowy rower na standardowym bagażniku (montaż za oba koła oraz rurę dolną). Z góry dzięki. -
Cześć, Mam na oku takie buty: https://www.rosebikes.pl/mavic-2652603-2652603 Oczywiście poza moimi odczuciami, co możecie o nich powiedzieć? Model sprzed dwóch lat. Warty zakupu?
-
Dzięki za potwierdzenie. Swego czasu napisałem jeszcze do pewnej znanej w Polsce firmy, która składa koła (pytałem o koła alumioniowe), ale okazało się, że mają na stanie obręcze alu-carbon DT RC46H. Dostałem dziś odpowiedź co mogliby mi złożyć. Czy mogę prosić o ocenę tych obręczy jak i całego zestawu, czy warto? ? Obręcze DT RC46HPiasty DT Swiss 370 20/24hSzprychy DT Competition raceWaga około 1620gramów cena około 2000Druga opcja to lepsze piasty DT 350, zestaw wyglądałby tak:Piasty DT 350 Straight Pull 20/24hObręcze DT RC46HSzprychy DT Competition raceWaga około 1600gramówcena około 2300 Z góry bardzo dziękuję ?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7