Eleglide Citycrosser – niedrogi rower elektryczny

Eleglide to marka rowerów elektrycznych, która coraz śmielej poczyna sobie na polskim rynku. Miałem okazję testować ich rekreacyjnego górala M1 Plus, a także wygodnego fatbike’a Tankroll. Tym razem do testów od sklepu Geekbuying otrzymałem fitnessowo-miejski rower Eleglide Citycrosser. Jak przy każdym teście podkreślę, że firma nie miała wpływu na treść opublikowanego tekstu.

Dodam jeszcze, że podczas zakupu Citycrossera, jeżeli wpiszesz kod promocyjny BUVI2BL4 cena obniży się o 200 złotych.

Eleglide Citycrosser Opinie

Citycrosser to rower pełnymi garściami czerpiący z tradycyjnych rowerów fitnessowych z domieszką miejskiego przecinaka. Mamy tu sztywny widelec oraz wygodną, ale nie wyprostowaną pozycję za kierownicą, a jednocześnie wyposażono go w błotniki, stopkę oraz przedni bagażnik. Dzięki temu Citycrosser to całkiem uniwersalny rower, który nadaje się nie tylko na miejskie przejażdżki, ale można śmiało go zabrać na całodniową wycieczkę za miasto.

Zapraszam do obejrzenia wersji wideo tego testu. Będzie mi bardzo miło jeżeli zasubskrybujesz mój kanał :)

Montaż roweru

Rower kupiony w sklepie Geekbuying przyjeżdża do nas z europejskiego magazynu, dostawa trwa bardzo krótko, a rower jest bardzo porządnie zapakowany. Razem z nim dostajemy polską instrukcję oraz podstawowe narzędzia potrzebne do jego skręcenia (nie są one z górnej półki, ale jeżeli ktoś nie ma swoich to wystarczą). Aby go zmontować wystarczy przykręcić przednie koło, przedni hamulec (na blogu pisałem o tym jak wyregulować hamulce tarczowe) oraz pedały.

Tylny błotnik jest już fabrycznie zamontowany, do przykręcenia zostanie przedni błotnik, bagażnik oraz lampka. Nie ma w tym nic skomplikowanego, jedynie regulacji przedniego błotnika musiałem poświęcić dłuższą chwilę.

Rama i widelec

Citycrosser zbudowany jest na aluminiowej ramie o tradycyjnym kształcie. Oferowany jest w jednym rozmiarze ramy, a producent podaje, że będzie pasował dla osób o wzroście od 165 do aż 200 centymetrów. Moim zdaniem to lekka przesada, sam mam 175 cm wzrostu i czułem się na nim bardzo dobrze. I polecałbym go osobom od 170 do 180, może 183 cm wzrostu.

Rama ma otwory do zamontowania tylnego bagażnika, a przedni przychodzi w zestawie z rowerem i jego montaż jest bardzo łatwy. Dzięki niemu możemy z przodu przewieźć np. plecak czy zamontować rowerową torbę na bagażnik. Niestety, jak to bywa w większości rowerów elektrycznych, rama nie posiada otworów do przykręcenia koszyczka na bidon. Można sobie z tym poradzić, o czym napisałem w podlinkowanym wpisie.

Dzięki sztywnemu widelcowi Citycrosser nie jest przesadnie ciężki (jak na elektryka). Z zamontowanymi błotnikami, bagażnikiem oraz stopką waży ok. 20,8 kilograma, co ułatwia jego przenoszenie w porównaniu z rowerami ważącymi 25 kg czy więcej. Do przenoszenia czy ładowania można (ale nie trzeba) wyjąć akumulator. Waży on 2,6 kg, a jego pozbycie się na chwilę przyjemnie odciąża rower.

Eleglide akumulator

Cieszy, że producenci elektryków nawet z niższej półki cenowej integrują akumulator w ramie. Dzięki temu rower wygląda lepiej, z daleka przypominając tradycyjny jednoślad.

Silnik

W piaście tylnego koła ukryty został silnik o przepisowej mocy 250 watów i momencie obrotowym 45 Nm, choć producent podaje, że chwilowa moc może sięgać nawet 400 watów. Co bardzo istotne, rower został wyposażony w czujnik momentu obrotowego czyli innymi słowy – mierzy on siłę nacisku na pedały. Dzięki temu wspomaganie włącza się błyskawicznie, w zasadzie w momencie rozpoczęcia pedałowania. W rowerach elektrycznych, które nie mają tej funkcji, trzeba wykonać pół obrotu, czasem cały obrót korbą, aby silnik się włączył. Natychmiastowe włączenie wspomagania jest bardzo przydatne np. gdy staniemy w połowie podjazdu. Bez tego nieraz ciężko jest ruszyć pod górkę – tu tego problemu nie ma.

Silnik elektryczny 250W

Siła wspomagania jest przekazywana na tylne koło w płynny sposób, nie ma szarpnięć, ani wrażenia jakby rower miał nam za chwilę odjechać. Dostępne jest pięć poziomów wspomagania i co ciekawe, w przeciwieństwie do większości elektryków, tutaj nawet na „jedynce” silnik wspomaga nas do ustalonej przez nas prędkości. Kolejne tryby wspomagania różnią się tylko dynamiką przyspieszania roweru, a także oferowaną mocą, co czuć na podjazdach. Niemniej jeżeli potrzebujecie większego zasięgu, a nie przyspieszenia, śmiało można jeździć na pierwszym trybie wspomagania, włączając drugi i trzeci tylko pod górkę. Nie odbiera to praktycznie nic z prędkości, a trochę zwiększa zasięg roweru.

Wspomniałem o ustalaniu prędkości – wchodząc do „ukrytego” menu (jest to bardzo łatwe i opisane w instrukcji) możemy ustawić prędkość przy której silnik będzie się wyłączać. Co bardzo fajne, zakres regulacji jest od 0 do 32 km/h, ze stopniowaniem co jeden kilometr na godzinę. Oczywiście przepisy dotyczące rowerów elektrycznych nakazują aby silnik przestał wspomagać przy 25 km/h. Ale nic nie stoi na przeszkodzie aby ten limit zmniejszyć (w celu zwiększenia zasięgu) lub powiększyć, ale w tym przypadku jedynie na drogach niepublicznych.

Jeszcze słowo o głośności silnika – jest ona na standardowym poziomie na tej półce cenowej. Silnik jest słyszalny, ale nie wyje. Najbardziej słychać go na podjazdach, gdy pracuje z maksymalną mocą, a pęd powietrza go nie zagłusza. Podczas jazdy z prędkością 25 km/h jego dźwięk jest ledwo słyszalny i w ogóle nie przeszkadza.

Jeżeli podczas jazdy rozładuje się akumulator, oczywiście można jechać dalej, pedałując samemu. Czuć, że Citycrosser waży trochę więcej niż przeciętny rower, ale jeżeli do celu jest niedaleko, a po drodze nie będzie wielkich wzniesień, to uda się dojechać.

Wyświetlacz i sterownik

Z lewej strony kierownicy zamontowany jest wyświetlacz z wbudowanymi przyciskami do obsługi. Wygodniejszy byłby wyświetlacz centralny, ale po chwili przyzwyczajenia lokalizacja ekranu przestaje przeszkadzać. Wyświetlane parametry jazdy są dobrze widoczne, także podczas słonecznego dnia. Można również włączyć podświetlanie ekranu.

Na ekranie wyświetla się aktualna prędkość jazdy i co miłe, licznik nie przekłamuje prędkości (sprawdzałem z GPS-em). Do tego widać wybrany tryb wspomagania, dystans wycieczki (lub dystans całkowity), stan naładowania akumulatora, a także ikonkę przedniej lampki, jeżeli ją włączyliśmy.

Na szczycie obudowy znajdują się przyciski 'plus’ oraz 'minus’, którymi wybieramy jeden z pięciu trybów wspomagania. Na górze ulokowano mały przycisk włącznika (zaskakująco dobrze działa, nawet w grubych, zimowych rękawicach); natomiast na dole przycisk do włączania lampki oraz aktywowania trybu 'walk’. W tym trybie rower zaczyna sam jechać z prędkością pieszego, co ułatwia podprowadzenie go pod wzniesienie, np. wychodząc z garażu.

Co warto wspomnieć, na ekranie możemy wyświetlać dystans wycieczki, a także całkowity przebieg roweru. Niestety gdy wyjąłem z roweru akumulator na tydzień, po ponownym jego włączeniu całkowity przebieg zresetował się.

Manetka gazu w rowerze

Citycrosser przyjeżdża do nas z zamontowanymi tradycyjnymi, gumowymi chwytami kierownicy. Są w porządku, ale niestety na dłuższych trasach przestają być wygodne. Warto wtedy rozważyć ich wymianę na trochę lepsze „rączki”. Drugą możliwością jest ich wymiana na dołożone do roweru akcesoryjne chwyty, które wykonane są z twardszego materiału, co wbrew pozorom daje szansę na poprawę wygody. Ale nie to jest w nich najważniejsze – prawy chwyt posiada wbudowaną manetkę gazu. Podłącza się ją do jednego z przewodów w rowerze (bez żadnych narzędzi), dzięki czemu można zacząć jeździć bez pedałowania. Oczywiście taka jazda dużo szybciej drenuje akumulator, a jednocześnie warto pamiętać o tym, że jazda bez pedałowania jest legalna jedynie na drogach niepublicznych.

Akumulator i zasięg

Bateria, jak już wspomniałem wcześniej, została estetycznie ukryta w dolnej rurze ramy. Jako że akumulatory swoje kosztują, został on zabezpieczony przed kradzieżą przy pomocy kluczyka. Górna rura w ramie idzie dość wysoko, tak więc nie ma problemu z jego wyjmowaniem i wkładaniem. Ale nie trzeba tego robić – gniazdko do ładowania znajduje się w akumulatorze, tak więc można go ładować bezpośrednio w rowerze.

Producent podaje, że bateria ma pojemność 360 watogodzin. Wydaje się, że to niewiele, największe akumulatory w fabrycznych rowerach mają nawet 960 watogodzin. Różnica polega na tym, że te największe pojemności montowane są do bardzo ciężkich rowerów elektrycznych z szerokimi oponami, które ważą po 30-40 kilogramów. W lekkim, zwinnym i co ważne, niedrogim Citycrosserze nieduży akumulator jest w sam raz.

Eleglide deklaruje, że na jednym ładowaniu uda się przejechać 75 kilometrów (w trybie wspomaganym, czyli bez jazdy na manetce). Podają także warunki, w których uzyskali taki zasięg: obciążenie 75kg, temperatura 26℃, stała prędkość 15km/h, płaskie drogi bez silnego wiatru.

Eleglide Citycrosser zasięg
Test zasięgu zapisany na mojej Stravie

W moim teście temperatura wahała się między 1, a 5 stopni; obciążenie wynosiło trochę więcej niż 75 kg (ale tylko trochę ;) a średnia prędkość wyszła 23,4 km/h. Jedyne co się zgadzało z warunkami testowymi producenta to płaskie drogi bez silnego wiatru. Mimo niezbyt korzystnych warunków temperaturowych, przejechałem (jak widać na załączonym wyżej obrazku) 70 kilometrów. Uważam, że to bardzo dobry wynik jak na klasę tego roweru i pojemność akumulatora. Dodam, że przez cały czas miałem włączoną przednią lampkę, która jest zasilana z akumulatora roweru.

Oczywiście jeżdżąc na manetce czy po większych wzniesieniach, zasięg będzie krótszy. Ale jednocześnie gdy temperatura otoczenia będzie wynosiła 20-25 stopni, zasięg powinien się trochę poprawić.

Wrażenia z jazdy

Citycrosser jest zwinny, relatywnie lekki i wygodny, tak w trzech słowach można określić jazdę na nim. Dzięki kołom 28 cali dobrze toczy się na asfalcie i przetacza przez nierówności, choć trzeba pamiętać o tym, że opony CST z gładkim bieżnikiem o szerokości 40 mm (1,6 cala) to nie jest sprzęt do jazdy w terenie. Choć rekreacyjnie jak najbardziej Citycrosserem można zjechać z asfaltu i pojeździć po gruntowych oraz ubitych, leśnych drogach.

Dużym plusem jest zwinność tego roweru. Nie jest nerwowy i prowadzi się go stabilnie, ale jeżeli pojawi się potrzeba np. nagłego ominięcia dziury w drodze, Citycrosser zrobi to bez trudu. Tak samo jest z mocnymi skrętami czy zawracaniem.

Pozycja za kierownicą jest wygodna, ale nie siedzimy z wyprostowanymi plecami jak na typowych 'holenderkach’. Nie ma ryzyka bólu pleców, nawet po dłuższej jeździe, a jednocześnie nie siedzi się jak na krześle :)

Napęd

Poza osprzętem elektrycznym, na pokładzie znajdziemy także tradycyjny napęd. Jest to w zasadzie standard z tej półki cenowej – 7. biegowa przerzutka Shimano Tourney, jedna tarcza na korbie (i bardzo dobrze, to upraszcza obsługę), wolnobieg SunRun oraz cynglowa manetka Shimano w systemie Rapidfire.

Ten osprzęt po prostu działa, a jego konserwacja i ew. wymiana będą tanie. Nie ma sensu szukać tutaj sportowych doznań, ot, biegi zmieniają się poprawnie i do tego typu roweru nic więcej nie trzeba.

Hamulce

Eleglide zamontował w Citycross’erze mechaniczne hamulce tarczowe. Mechaniczne czyli aktywowane przy pomocy linki, a nie płynu hamulcowego. Działają one jak wszystko w tym rowerze czyli w porządku. Nie można oczekiwać od nich olbrzymiej siły działania, ale przy takim rowerze nie jest to potrzebne. Hamulce sprawnie zatrzymują rower, trzeba pamiętać tylko o ich dotarciu (jak każdych tarczówek).

Dodatkowo z każdej klamki hamulcowej wychodzi przewód biegnący do sterownika silnika. Po naciśnięciu któregokolwiek z hamulców, silnik przestaje pracować. I mimo, że sam silnik bardzo szybko reaguje na brak pedałowania, to dodatkowe zabezpieczenie jest mile widziane.

Siodełko

O siodełku mogę napisać tyle, że na pierwszych 30-40 kilometrach było w porządku. Później niestety coraz bardziej mnie uwierało i po siedemdziesięciu kilometrach po cichu cieszyłem się, że to koniec jazdy. Trzeba oczywiście pamiętać o tym, że każdy z nas ma inną budowę ciała i być może komuś to siodełko bardziej by podpasowało. My się na dłuższej trasie nie polubiliśmy.

Oświetlenie i dodatki turystyczno-miejskie

Citycrosser jest wyposażony w przednią lampkę zasilaną z akumulatora. To bardzo miły dodatek, zwłaszcza, że rower elektryczny posiada akumulator stanowiący świetne zasilanie dla oświetlenia. Lampka ta nie jest może demonem mocy, ale do jazdy po mieście lub awaryjnego powrotu po nieoświetlonych ulicach da sobie radę. Szkoda tylko, że producent nie zdecydował się na zamontowanie także tylnej lampki.

Dodatkowo rower jest wyposażony w pełne błotniki, całkiem mocną stopkę oraz przedni bagażnik o udźwigu aż 18 kilogramów.

W ramie znajdziemy także otwory do zamontowania tylnego bagażnika, ale jego trzeba już dokupić osobno.

Podsumowanie

Eleglide Citycrosser to elegancki rower elektryczny, który dla niewprawnego oka będzie wyglądał jak zwykły rower. I trochę tak się na nim jeździ – silnik nie daje sportowych doznań, ale jest w zupełności wystarczający do wspomagania podczas codziennej jazdy. Łatwo na nim zapomnieć, że jedzie się na elektryku, przypomina o tym dopiero moment wyłączenia silnika (robiłem próby jazdy bez wspomagania).

Citycrosser daje wystarczającą moc, aby wspomagać nas na podjazdach. Do tego oferuje satysfakcjonujący zasięg, przyzwoite hamulce oraz pracę napędu. Jeżeli chodzi o jakość wykonania i wyposażenie, to patrząc przez pryzmat ceny nie ma się tu do czego przyczepić. Katalogowo w momencie publikacji tekstu Citycrosser kosztuje 5139 złotych. Ale warto polować na wyprzedaże, w tym momencie cena promocyjna to 4459 zł. Przypomnę jeszcze o kodzie promocyjnym BUVI2BL4 który obniży cenę o dodatkowe 200 złotych.

Przy zakupie obowiązuje darmowa wysyłka, a paczka wychodzi z jednego z europejskich magazynów sklepu Geekbuying, tak więc rower przysyłany jest szybko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

22 komentarze

  • Atrakcyjny sprzęt. Całość burzy przedni bagażnik. Dziwne, że został zamontowany zamiast tylnego. Chwali się projekt: widać że od samego początku wyposażenie elektryczne było uwzględniane na wyposażeniu. Także jako baza do późniejszych modyfikacji nie wygląda źle. No bo osprzęt, cóż, poziom Tourney, w normalnych czasach był wyszydzany, że nietrwały, mało precyzyjny. Teraz jakoś się „polepszył”.

    Dwie rzeczy które odstraszają wizualnie: tylny błotnik zamontowany nieco nieprawidłowo („spłaszczony w szczycie, widoczne na ostatnim zdjęciu) oraz niestety spoiny (nie „spawy”). Spawanie stopów aluminium ze względu na ich rzadkopłynność jednak jest trudne – skutkuje to widoczną „łuską”. Żeby obniżyć cenę, zrezygnowano ze szlifowania/polerowania spoin. Szkoda. Coś za coś. Cena czyni cuda. Czy to dobra oferta – tak, a nawet bardzo dobra. Łatwiej jest znaleźć rowery elektryczne za kilkanaście tysięcy niż za kilka – co jak już pisałem przy innej okazji – tu alternatywą jest skuter. I o ile raczej nie da się kupić dobrego skutera za 5 tysięcy, za np. 16 już tak. Spalinowego oczywiście. Na razie pozostaje się cieszyć, że producenci zaczynają dostrzegać fakt, że rower to tylko rower i mimo że elektryk, to nie musi kosztować co najmniej 2,5 tysiąca Euro.

    • Hej, przedniego bagażnika można nie montować, jeżeli ktoś nie potrzebuje. A tylny bagażnik po prostu dokupić :) Dla mnie właśnie ten przedni bagażnik działa na plus – Citycrosser wyróżnia się z wielu podobnych do siebie ofert.

      Z resztą absolutnie się zgadzam. Niestety cenę nawet najtańszych rowerów elektrycznych robi najczęściej akumulator. Póki ktoś nie wymyśli jakichś tanich i pojemnych baterii to tak to będzie wyglądało. Ale na to czeka cały świat, nie tylko rowerowy :)

  • Niestety napęd w tym rowerze to cofnięcie się o 20 lat do tyłu.. Naprawdę kaseta 8 rzędowa to nie majątek.

    • Pamiętam, jak ponad 20 lat temu, w technikum mechanicznym do którego uczęszczałem, mój nauczyciel języka polskiego mawiał: „Nie można cofać się do tyłu”. Teraz, już jako mgr inż. IWE/EWE, wciąż drażnią mnie takie frazy. A widać ich coraz więcej… A skąd wpis o Annie Jantar – w miniony poniedziałek była kolejna rocznica katastrofy Kopernika. Niedźwiedź w 357 przypomniał właśnie ten utwór. Też może jako znak czasów. Teraz cofamy się wstecz zajadając się masłem maślanym… Łukasz, masz rację, przedni bagażnik można odkręcić.

    • Ze względu na sposób mocowania i zasilania silnika w tylnym kole łatwiej jest zamontować wolnobieg bo z niczym nie koliduje.

      Rowery z silnikiem w przednim kole jakoś się nie przyjęły, dlatego w elektrycznym rowerze można sobie założyć najwyżej 8 rzędowy wolnobieg ale nie kasetę (albo i 9 rzędowy extra range jeśli ktoś ma taką ochotę – pasuje w to samo miejsce, taki sam gwint a miejsca jest dość, po wymianie wolnobiegu wystarczy wymienić manetkę na 9 biegową i masz 9 biegów w rowerze).
      Ale siedmiorzędowe wolnobiegi są bardziej popularne i łatwiejsze do kupienia, a mając wspomaganie nie potrzeba miękkich przełożeń i wielkich zębatek z tyłu, wystarczy tych 7 najtwardszych.

    • Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wolnobiegi są nadal stosowane w tańszych rowerach, wychodzi na to, że w hurcie są dużo tańsze niż kasety i piasty z bębenkiem.

      Ale silniki w tylnym kole bywają także z kasetą, niemniej rowerowy świat idzie w tę stronę, że w droższych rowerach i tak silnik montowany jest centralnie, co daje pełną dowolność tego, co włożymy do tylnego koła.

  • Cześć Łukasz,

    mam do Ciebie ogromną prośbę. Szukam dla siebie LEKKIEGO roweru elektrycznego, do jazdy po mieście, utwardzonych uliczkach leśnych i polnych. Optymalnie z możliwością założenia bagażnika na sakwy. Ale musi być lekki, bo moja piwnica utrudnia mi manewry :/

    Znalazłam rower Islabike eJanis (https://www.islabikes.co.uk/products/adult-electric-bike-ejanis). Nie jest tani, ale może jest na tyle dobry i spełniający warunek lekkiego, że nie ma co szukać alternatyw?

    Nie znam się na tyle na kwestiach technicznych by to ocenić. Czy mogę prosić Cię o opinię?

    • W takim przypadku chyba lepszy będzie rower z odczepianym akumulatorem.

      Akumulator zaniesiesz sobie do domu do naładowania, a rower bez akumulatora waży 3kg mniej.

    • Hej,
      rower wygląda bardzo fajnie i jego waga, nawet jeżeli będzie realnie trochę wyższa (zapewne podana jest dla najmniejszej ramy i bez pedałów), to i tak jest rewelacyjna.

      Napiszę tylko skąd, poza niezłym osprzętem, wzięła się taka waga. Nie jest to zarzut do tego roweru, po prostu garść informacji. Rower nie ma stopki i bagażnika (oczywiście nie każdemu są potrzebne). Do tego opony mają 30 mm szerokości czyli są bardzo wąskie i lekkie – dla porównania opony w rowerach szosowych mają 25-28 mm czyli niewiele mniej. Na gruntowe drogi opony 30 mm powiedzmy, że dadzą radę żeby przejechać kawałek, do lasu… super przyjemne to nie będzie. Można oczywiście wymienić opony na szersze, kwestia co zmieści się w ramie i widelcu, no i waga pójdzie trochę do góry.

      Do tego niższą wagę powoduje wbudowany na stałe akumulator. Nie da się go wyjąć i zabrać do domu, aby go naładować.

      Tak czy owak rower jest fajny, jeżeli tylko akceptuje się jego pewne cechy.

      • Dziękuję bardzo za opinię. Opony można wymienić max. na 40mm, ale wtedy nie zamontuje się błotników. Niestety ładowanie w piwnicy okazuje się równie kłopotliwe jak zanoszenie tam ciężkiego roweru, dlatego pozostaje mi poszukać w miarę lekkiego jak na elektryki, ale ze zdejmowaną baterią. Może natknę się na coś takiego w gąszczu ofert :)
        Pozdrawiam ciepło.
        Dorota

    • Musiałbyś napisać do sklepu Geekbuying. Na ich stronie nie widzę możliwości zakupu dodatkowego akumulatora, ale może będzie pasował jakiś od innego roweru. Albo sprzedadzą Ci taki spoza oficjalnej oferty.

  • Cześć, wpadłem na Twoją recenzję Citycrossera robiąc research przed zakupem :) Powiedz mi proszę, czy po założeniu manetki mamy do dyspozycji tempomat? W niektórych modelach np. gdy utrzymujemy daną prędkość przez kilka sekund to załącza się tempomat i nie trzeba trzymać manetki. Nie mogę nigdzie znaleźć takiego info, byłbym wdzięczny za odpowiedź :)

    A z kolei w nowej wersji M1 Plus jest ponoć tak, że wybór poziomu wspomagania ogranicza prędkość – zastanawiam się czy któreś z tych rozwiązań znajduje się w Citycrosserze.

    • Tempomatu raczej nie ma. Natomiast z prędkością i poziomem wspomagania jest tak, jak to opisałem w tekście. Citycrosser na każdym trybie wspomaga do ustawionej przez nas w menu prędkości (nie musi to być 25 km/h, może to być mniej lub na drogach niepublicznych więcej).
      Im wyższy tryb, tym z większym przyspieszeniem rower to robi.

      To oczywiście kwestia osobistych preferencji, ale taki układ ma sens. Jedziemy cały czas w granicach 25 km/h, a ustawiamy tylko w jakim tempie nabiera się prędkości. Nie jest tak, że silnik przyspiesza wolno i do niskiej prędkości, a gdy chcemy wspomagania do 25 km/h, to już silnik idzie pełnym piecem. Ta pierwsza opcja bardziej oszczędza akumulator.

  • Cześć ! Testowałem rower Eleglide M1. To co mi się w nim podobało, to przyspieszenie, które wyłączało się po 12 km/h, 16 km/h i.t.d., a zatem bardzo subtelne wspomaganie. Dzieki temu nie miałem uczucia, jakby rower robił robotę za mnie. Niestety takie uczucie miałem przy np. Riverside 500e. W zwiazku z tym chciałbym spytać jak jest przy tym rowerze. Czy mógłbyś polecić jakiś rower – ale lżejszy od eleglide citycross – ktory ma takie subtelne przyspieszenie? Byłbym bardzo wdzięczny. Jaka jest roznica w jezdzie pomiedzy eleglide m1 a eleglide citycross. Ten pierwszy wydawal mi sie dość „toporny” przy wyłączonym wspomaganiu, a to dla mnie dosc istotny aspekt :)

    • Cześć, w rowerach elektrycznych wspomaganie realizowane jest w różny sposób. W jednych (tak jak w M1) im wyższy tryb wspomagania – tym wyższa prędkość do której działa silnik.

      W innych – i tak jest właśnie w Citycrosserze (o czym piszę w tekście) – silnik zawsze wspomaga do ustawionej w komputerku prędkości (25 km/h lub niższej, a czasem wyższej jeżeli da się to odblokować). A tryby wspomagania różnią się dynamiką przyspieszania. Tak więc Citycrosser będzie na jedynce subtelnie przyspieszał i zrobi to do ustawionej w menu prędkości (natomiast zmiana tej prędkości podczas jazdy jest możliwa, ale dość upierdliwa, więc raczej się jej nie zmienia jadąc).

      Citycrosser waży 20,8 kg. Można oczywiście szukać lżejszych rowerów. W zeszłym roku testowałem e-bike’a Tenways CGO 600 Pro, który waży 18 kg: https://youtu.be/lytRsbpSJeA?si=b_36kMbfcxZlqipw

      Jest też tańszy CGO 600, który waży 16 kg – ma mniejszy, niewyjmowany z ramy akumulator i brak kilku drobiazgów z wersji Pro.

      Tu znajdziesz te rowery: https://bit.ly/tenways-cgo600-pro

      Te rowery są lżejsze m.in. ze względu na brak przerzutki. To znacznie obniża wagę, ale jednocześnie zmniejsza trochę funkcjonalność jeżeli ktoś mieszka w górach lub mocno pagórkowatym terenie. Na bardziej płaskie rejony Polski ten rower dobrze się nadaje i ja bardzo miło ten rower wspominam jako sprzęt na dojazdy do pracy czy wycieczki po okolicy.

      • Gorąco dziękuję za odpowiedź. A czy mógłbym prosić, jakie rowery mają wspomaganie podobne do eliglide tj. subtelne, a więc tylko do pewnej prędkości :) Zalezałoby mi też na tym aby był podobnie lekki i miał wyjmowaną baterię :)