Stare powiedzenie mówi, że „nie stać nas, na kupowanie tanich rzeczy„. I jest w tych słowach bardzo dużo prawdy. Nie każdy myśli o tym, że zazwyczaj nie da się uzyskać wysokiej jakości, za relatywnie niskie pieniądze. Między fabryką a nami, są jeszcze do zapłacenia podatki, transport, pośrednicy, sprzedający. A każdy chce na tym choć trochę zarobić, co też jest oczywiste. Nadal są jednak osoby, które szukają „dobrego, nowego roweru” w cenie par butów. A potem jest wielkie zdziwienie, że taki rower dosłownie rozpada się w oczach. A składak, który ma się po dziadku, lepiej się trzyma niż taki chiński wynalazek. Możemy kupić sporo fajnych, niedrogich rzeczy, ale warto zdawać sobie sprawę, że gdzieś jest ta cienka linią, pomiędzy przyzwoitą ceną, a tragiczną jakością. I nie warto jej przekraczać.
Wybrałem dla Was pięć akcesoriów rowerowych (w tym opony), na których moim zdaniem nie można iść po bandzie i kupować najtańszych w sklepie. Przy innych produktach jestem bardziej liberalny, sam miałem bardzo dawno temu licznik rowerowy z Allegro za 15 złotych – zepsuł się po pierwszym większym deszczu. Ale od tego czasu jestem wierny Sigmie (jeden wytrzymał 5 lat, drugi na razie mam 2 lata) i niejedno już te liczniki przeżyły. Wydaje mi się, że do pewnych wniosków trzeba dojść samemu. Że jeżeli taniutkie produkty bardzo szybko się psują, przy następnym zakupie warto zainwestować trochę więcej, by dłużej cieszyć się sprzętem. Ale na rzeczy wymienione poniżej nigdy nie warto skąpić.
Oświetlenie
Wiele osób zna moje podejście, że na rowerze warto jeździć z non stop zapalonymi światełkami. Ale dziś nie o tym. Gdy zbliża się wieczór i noc, oświetlenie roweru staje się obowiązkowe. Znam wiele osób, które kupują pierwsze z brzegu, najtańsze oświetlenie i potem bardzo się dziwią, że nie spełnia ono ich oczekiwań. Tanie lampki nie tylko dają kiepskie światło, co wymiernie wpływa na nasze bezpieczeństwo. Są również fatalnie wykonane, przez co nie trzymają się roweru, a w przypadku opadów deszczu, lepiej schować je do plecaka lub wyrzucić. Konkurencję cenową wygrał chyba zestaw z Allegro za 4,80 zł. Ja tańszych nie znalazłem. Na aukcji na której je znalazłem, zakupu dokonało 8 osób. Nie idźcie tą drogą.
Moim zdaniem na przyzwoity zestaw, który będzie jedynie sygnalizacyjny, trzeba wydać (w cenach internetowych) około 50 złotych. Do skromnego oświetlania drogi przed rowerem, myślę, że ta kwota wzrośnie do 80 złotych. Za takie pieniądze kupimy już nie najgorsze lampki, zasilane paluszkami AA i AAA. I przy okazji będą odporne na wodę, a zamontowane w nich diody dadzą tyle światła, że będzie nas naprawdę widać na drodze.
Błotniki
Pisałem kiedyś, przy okazji testu błotników o mojej „traumie” z dzieciństwa. Najtańsze rowerowe błotniki ledwo trzymają się roweru, telepią na każdej dziurze i bardzo ciężko je dobrze przymocować do roweru, chyba, że za pomocą mocnego kleju. Udało mi się znaleźć komplet błotników za 10 złotych. Kiedyś, gdy papierosy w sklepach były tańsze, by zobrazować żałośnie niską cenę jakiegoś produktu mówiłem „to tyle ile paczka papierosów”. Teraz, gdy akcyza na tytoń poszła w górę (i bardzo dobrze), mogę mówić „to mniej niż paczka papierosów”.
A co dobrego można kupić za taką kasę? Już lepiej przeznaczyć to na czekoladę :) Przyzwoite błotniki kupić można za około 30 złotych, choć to nadal nie będzie nic, co wytrzyma nam przez lata. Jeśli chcesz oszczędzić sobie zszarganych nerwów, wydaj na komplet błotników przynajmniej 50 złotych, będziesz mieć święty spokój na długi czas.
Opony
Od dawna przymierzam się do zrobienia testu porównawczego tanich opon za 10-15 złotych, z tymi przyzwoitymi za 40-50 złotych. Wydawać by się mogło, że guma to guma. I że droższe opony to fanaberia osób, które nie mają co robić z pieniędzmi. Ja zawsze w takich wypadkach pytam się osób, które są kierowcami, czy zainwestowałyby do samochodu w opony Kingstar, Starco czy Sailun. Zdecydowana większość powie, że nie i wybierze markowe Goodyear, Continental czy Dunlop. Ewentualnie wskażą na budżetowe Dębice, Klebery lub Barumy.
Wybiorą trochę droższe, ponieważ mają lepszą przyczepność, mniejsze opory toczenia oraz wolniej się zużywają. Także droga hamowania oraz zachowanie na mokrej nawierzchni są lepsze w przypadku droższych opon. Dokładnie taka sama zależność jest w przypadku opon rowerowych. I gdy opony takich marek jak Schwalbe, Continental czy Author można kupić już za 40 złotych za sztukę – kupowanie tańszych, dużo gorszych opon staje pod znakiem zapytania.
Zapięcia do roweru
O zabezpieczaniu rowerów przed kradzieżą pisałem już na blogu. W internecie krąży niezliczona ilość filmów, na których pokazane jest, w jak krótkim czasie można przeciąć dowolną linkę zabezpieczającą rower. Wystarczą do tego nożyce do cięcia i odrobina siły. Kupowanie linek, jakichkolwiek – czy z marketu za 5 złotych, czy super „grubych” z marketu sportowego za 50 złotych, nie ma większego sensu, jeśli tylko chcesz zostawić rower gdzieś na dłużej niż 5 minut.
Nieraz jestem pytany, jakie zabezpieczenie kupić. I niezmiennie odpowiadam – jeśli nie chcesz stracić roweru, niech to będzie U-Lock. I to też nie najtańszy z marketu, tylko jakiś markowy: Kryptonite lub Abus. Krąży po internecie mit, jakoby na zabezpieczenie roweru należy wydać 10% jego wartości. Jest to kompletna bzdura, a opisałem to szerzej tutaj. W każdym razie, jeśli chcesz relatywnie niedrogo zabezpieczyć rower, wydaj 65-70 złotych na U-Lock Kryptonite Keeper. Będzie dużo lepiej zabezpieczony niż przez jakąkolwiek linkę.
Narzędzia rowerowe
Największy szok przeżyłem przy szukaniu najtańszego zestawu narzędzi rowerowych. Przez chwilę myślałem, że 15 złotych to najniższa cena, za jaką można kupić podstawowy zestaw. Ale wystarczyło trochę głębiej poszukać i oto jest – profesjonalny klucz rowerowy (powinni wsadzać do więzienia za takie marketingowe ściemy).
Cena? Jedyne 8,99 zł. Zastanawiam się, czy to jest zestaw jednorazowego użytku? Swego czasu pisałem o tanim multitoolu, który kupiłem. W sumie jak na sprzęt za dwadzieścia kilka złotych nie był taki zły, ale więcej takiego błędu nie popełnię. Przy zestawie narzędzi jest jeszcze gorzej, kiepski materiał bardzo szybko się wyrobi, jednocześnie psując główki od śrub. Dodatkowo mogę się założyć, że mocniej zapieczone śruby będą stanowić barierę nie do przejścia dla takiego „profesjonalnego zestawu”.
Nie życzę nikomu, by podczas awaryjnej sytuacji, w dzikiej głuszy – musieli użyć takiego zestawu. Na przyzwoity, podstawowy zestaw trzeba wydać około 35-40 złotych. Ale przynajmniej wydając te pieniądze, będziesz mieć świadomość, że nie pęknie Ci on w rękach.
Ja nauczyłem się, że na narzędzia nie warto skąpić pieniędzy, gdy kupiłem kiedyś mały zestaw kluczy z bitami w walizeczce za bodajże 40 złotych (na Allegro pewnie kosztowałby 15 złotych). Niestety, już przy drugiej zapieczonej śrubie – grzechotka rozsypała mi się w ręku. Po tym niemiłym doświadczeniu, kupiłem zestaw kluczy firmy Honiton i służy mi już ładnych kilka lat – bez śladów zużycia. Szkoda nerwów dla kiepskich kluczy.
A Ty? Masz swoje produkty, na których nigdy byś nie oszczędził? Ja wymieniłem moją podstawową piątkę, ale lista jest tak naprawdę dużo dłuższa :) Zapraszam także do lektury wpisu – 5 rzeczy, które warto mieć na rowerze.
Oprócz tego żeby mieć się jak postawić znowu na trasie to jednak biorę zawsze powerbanka. Czy to pod licznik, czy pod lampki, telefon. Sporo tej elektroniki mam na akumulatory a ładować trzeba. Szkoda tylko, że w licznikach czy bateriach rzadko jest szybkie ładowanie, bo w powerbanku z Lamaxa to mam i telefon ładuje się raz dwa, to co by było z takimi drobniejszymi urządzeniami. No chyba że któreś mają?
Szybkie ładowanie na ten moment podnosi koszt urządzenia plus dochodzi kwestia odprowadzania ciepła, z czym mniejsze sprzęty mogą mieć problem.
Ja zawsze jeździłem z lampkami rowerowymi ze straganu i było git. Jedna już 8 lat świeci bez zarzutu. Ostatnio nabyłem nowy komplet lampek za 10 zł na straganie :D
Ja nie oszczędzam na pompce, oświetleniu i multitool, kask wiadomo, opony też warto kupić lepsze, to co kupujemy jest na lata. więc lepiej odżałować i kupić coś lepszego.
Kaski kupuję raczej z tych droższych bo nie ma tanich o rozmiarze co najmniej 60cm. Pełne błotniki do FAT BIKE’a musiałem sam zrobić z dostępnych „chlapaczy” bo nie ma w sprzedaży „pełnych” błotników do „FAT’a”.
Łukasz a znasz przysłowie „kupisz tanio kupisz dwa razy”
Łańcuch, zębatki, przerzutki, manetki, uchwyty, kask, pedały to akcesoria które warto kupować „na wyrost” by nie mieć „kuku” w tak zwanej ciemnej d… lub przy nieplanowanym spotkaniu z glebą lub inną „przeszkodą”.
Chociaż miałem kiedyś wyjątkowe szczęście gdy pojechałem z Opolskiego do Krakowa a potem nad morze i z powrotem tą samą trasą a po drodze nawet kapcia nie złapałem :D a mówiąc szczerze nie miałem przy sobie nawet jednego klucza – wyjazd był na żywioł i nie miałem jeszcze takiego doświadczenia jak dziś.
Niekiedy zastanawiam się jak to jest, że przejechałem pół Polski i nic mi nie nawaliło a kręcąc się po znanych okolicznych ścieżkach i „co chwila” coś muszę wyregulować lub naprawić :
Co do oświetlenia – zgadam się – dobre to 50-100 zł. Sam mam Cateye’a za 90 zł’komplet. Ale jak się nie jeździ po nocy, to może byc cokolwiek, byle w zgodzie z kodeksem drogowym. Narzędzia – muszą być dobre. Opony – 80 zł/sztuka wydały mi się podejrzanie tanie. Obawiam się, że zamiast kevlaru mogły mieć drut. Moje kosztowały 120 zł/ sztuka. Czy 10 czy 40 zł to chyba jednak abstrakcja za tak ważną rzecz, jak opony.
Błotniki – najlepsze to brak błotników. Choćby kosztowały 500 zł to dla mnie bedzie to zawsze tylko hałasujący balast I tyle. Zapięcie – mam Kryptonite – 9, ale nie używam, bo NIGDY nie oddalam się od roweru. Te lekkie zapięcia są nic nie warte, a te dobre muszą być ciężkie. A nie po to walczę o każde 100 g masy roweru, żeby wozić zbędne kilogramy :)
Na czym jeszcze nie oszczędzać? Na gripach względnie owijce. To komfort, zdrowie i bezpieczeństwo. Ważne jeszcze – łańcuch oraz smar do niego. Tani (marny) spowoduje dużo szybsze zużycie, a nawet uzkodzenie zębatek. I dopiero będą koszty.
Dziękuje za radę. W pełni się z tobą zgadzam.
Mam zestaw narzędzi taki jak na fotce, narzędzia mają już kilka lat i działają! Jedyne co musiałem zrobić, to je skręcić bo dostały luzów. Narzędzia te jednak używam jako awaryjnych poza domem, tak jak małej pompki. Do wszystkich prac naprawczych i serwisowych w domu używam zwykłych kluczy – są wygodniejsze i na pewno trwalsze. Jeśli miałbym ich używać stale, to pewnie bym się zgodził z Tobą, że szkoda kasy na nie wydać, a jeśli raz na jakiś czas trzeba coś w rowerze na trasie zrobić, to są wystarczające (awaryjnie!).
Oczywiście z całego zestawu używam tylko kluczy nasadowych i imbusowych, płaskie są niewygodne, ale to jest przypadłość wszystkich narzędzi w „scyzoryku”, tych za 200 zł także. Dodatkowo jeśli chodzi o narzędzia, to wszystko zależy od intensywności ich użytkowania, dla amatora który w domu raz na jakiś czas wyreguluje hamulce czy dokręci dzwonek, to i taki „scyzoryk” wystarczy. Jeśli ktoś jednak zajmuje się profesjonalnie serwisem rowerów, to zestaw narzędzi na pewno przekroczy koszt markowego roweru. Tak jak z butami, do chodzenie po bułki wystarczą za 50 zł i będzie oki, ale na maraton to już będzie bida.
PS: imbusy nadal mają zachowane krawędzie, co po takim czasie zasługuje na duży +
Doświadczenie pokazało, że na sprzęcie nie warto oszczędzać.
@Parol – tu masz ciuteńkę taniej:
http://extrawheelshop.com/torba-podsiodlowa-ortlieb-saddle-bag.html
Cóż, Ortlieb się ceni. Czy ich produkty są warte tej ceny, czy nie – to jest kwestia dyskusyjna. Na pewno płacisz za dobre wykonanie i za wodooporność.
Ale jeśli dobrze poszukasz, znajdziesz inne torebki, w niższej cenie. Choćby Topeak Pro Pack Micro.