Touroll J1 – test trekkingowego elektryka

Rynek rowerów elektrycznych rozwija się w błyskawicznym tempie, a ceny sukcesywnie spadają. Dzisiejszy bohater – Touroll J1 należy właśnie do kategorii tanich rowerów elektrycznych, co wiąże się z pewnymi kompromisami. Ale nie zmienia to faktu, że pozwala na wejście w świat elektryków, bez wydawania dużej sumy pieniędzy.

Touroll J1

Touroll to marka rowerów dystrybuowana przez sklep Geekbuying, z którym miałem okazję współpracować już nie raz przy testach rowerów Eleglide. Test Tourolla J1 również powstał w ramach partnerstwa ze sklepem Geekbuying, ale jak zawsze mogę napisać, że nie mieli oni wpływu na treść testu.

Na wstępie napiszę, że Touroll J1 w chwili pisania tego tekstu wyceniony został na 3449 złotych w wersji z „męską” ramą oraz 3669 zł w wersji z ramą ułatwiającą wsiadanie. Dodatkowo jeżeli podczas zakupu dowolnego produktu w tym sklepie wpiszecie kod ROWEROWEPORADY5 – cena obniży się o 5% złotych.

A jeżeli wolisz oglądać, zamiast czytać, zapraszam na recenzję wideo tego roweru. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.

Rama

Do testów dostałem wersję z „męską” ramą, choć oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrały ją także panie. Zresztą druga wersja ramy, ta ułatwiająca wsiadanie, bywa wybierana przez panów. Wracając do testowanego egzemplarza – mimo że Touroll jest nazywany rowerem trekkingowym, to zapożycza pewne cechy z rowerów górskich. Jedną z nich jest szybciej opadająca górna rura ramy, która pozwala czuć się pewniej podczas jazdy po nierównościach, a także ułatwia stanięcie nad ramą, chociażby na skrzyżowaniu.

Tani rower elektryczny

Cieszy fakt, że w tańszych rowerach elektrycznych zaczęto chować akumulator w dolnej rurze ramy. Wygląda to elegancko, a nieprawne oko może nawet nie zauważyć, że jeździmy elektrykiem :) W razie gdyby była potrzeba wyjęcia baterii, jest ona łatwo dostępna, choć oczywiście zabezpieczona przed kradzieżą kluczykiem. Jeżeli mamy gniazdko w pobliżu miejsca, w którym trzymamy rower, akumulatora nie trzeba wyjmować do ładowania – odpowiednie gniazdko jest na wierzchu.

Przy testach elektryków zwracam często uwagę na brak fabrycznych otworów do montażu koszyczka na bidon. Tak niestety jest i w tym przypadku. Trochę szkoda, ponieważ mimo jazdy ze wspomaganiem, też przydaje się od czasu do czasu czegoś napić. Można ten problem rozwiązać specjalnym adapterem do montażu koszyczka na bidon.

Touroll J1 dostępny jest w jednym rozmiarze ramy, a producent idzie na całość podając, że będzie dobra na wzrost od 160 do 200 centymetrów. Cóż… więksi producenci taki zakres wzrostu pokryliby czterema, pięcioma rozmiarami ramy – jeden to trochę za mało. Sam mam 175 cm wzrostu i taka rama pasowała mi idealnie. Myślę, że bezpiecznie można założyć, że będzie ona w sam raz dla osób w przedziale 170-180 cm, może ciut wyższych. Niższym osobom raczej odradzałbym tę wersję ramy i ewentualnie zerknął na „damską”.

Sprawdziłem także wagę Tourolla: sam rower – 24 kilogramy + 3 kg bateria. To sporo, nawet jak na elektryka, ale trzeba pamiętać, że mamy tu pełne trekkingowe wyposażenie (stopka, bagażnik, błotniki) i szerokie opony.

Silnik

Jak to w tańszych rowerach, silnik elektryczny schowany jest w tylnej piaście. Ma on przepisową moc 250 watów oraz moment obrotowy na poziomie 45 niutonometrów. Do rowerowej turystyki takie parametry w zupełności wystarczają. Silnik nie miał problemu aby wspomagać mnie podczas jazdy, a wskazówka na mojej wadze zaczęła po zimie niebezpiecznie zbliżać się do dziewiątki z przodu ;) Do tego jeździłem z zapakowaną sakwą, co też nie ułatwiało zadania.

Silnik w rowerze elektrycznym

Postęp pojawił się także pod względem głośności. Kiedyś silniki w tanich elektrykach było wyraźnie słychać z daleka. W Tourollu nie ma tego problemu – silnik jest cichy, a szum powietrza podczas jazdy powyżej 20 km/h w zasadzie go zagłusza.

Przepisowo wspomaganie wyłącza się przy prędkości ok. 25 km/h, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby jechać szybciej pedałując samemu. Jest też możliwość zwiększenia prędkości wspomagania (oczywiście na drogach niepublicznych) do 32 km/h – wystarczy wejść do „ukrytego menu”, co jest bardzo łatwe i opisane w polskiej instrukcji obsługi, dołączonej do roweru.

Manetka gazu

Razem z rowerem otrzymujemy także manetkę gazu, choć w zasadzie kształtem przypomina ona bardziej dźwigienkę. Możemy jej użyć np. jako pomoc podczas ruszania, co może się przydać zwłaszcza pod górkę, ponieważ silnik zaczyna działać dopiero po wykonaniu 0,5-1 obrotu korbą.

Na drogach niepublicznych można także jechać całkowicie bez pedałowania, korzystając jedynie z manetki. Do tego otrzymujemy funkcję „tempomatu” – wystarczy przytrzymać manetkę przez kilka sekund, na ekranie pojawi się odpowiedni symbol, a rower zacznie jechać ze stałą prędkością, bez potrzeby trzymania manetki gazu.

Dla bezpieczeństwa klamki hamulcowe są połączone ze sterownikiem silnika i natychmiast po wciśnięciu którejkolwiek z nich – silnik wyłącza się.

Wyświetlacz i sterownik

Na kierownicy znajdziemy także prosty panel sterujący, zintegrowany z wyświetlaczem. Ekran jest bardzo wyraźny i dodatkowo podświetlany (można regulować jego moc), a przyciski łatwo dostępne.

Wyświetlacz w rowerze elektrycznym

Nie ma tu żadnych zaawansowanych funkcji, co ułatwia obsługę i nie odrywa od jazdy. Górny przycisk służy do włączania i wyłączania sytemu, a dwa kolejne do zwiększania i zmniejszania trybu wspomagania. Dodatkowo wciskając górny przycisk zmieniamy wyświetlane na ekranie informacje, m.in. o średniej prędkości czy dystansie wycieczki. Natomiast przytrzymując środkowy przycisk – włączymy oświetlenie roweru, a dłuższe wciśnięcie dolnego aktywuje tryb prowadzenia roweru.

Pochwalić muszę wskaźnik naładowania akumulatora – stan baterii jest podawany w procentach, a nie enigmatycznych kreskach. Dzięki temu trochę łatwiej oszacować, na ile kilometrów wspomagania starczy nam prądu. Wskaźnik jest dość precyzyjny, choć gdy dojdzie do 15-20%, jest to już znak, że bateria jest na wyczerpaniu i warto od razu ruszyć w poszukiwaniu gniazdka lub liczyć się z pedałowaniem na własną rękę :)

Akumulator i zasięg

Akumulator, który znajdziemy w Tourollu J1 posiada pojemność 561 watogodzin, czyli bardzo typową dla tego typu rowerów. Producent deklaruje zasięg wspomagania na poziomie 100 km, niemniej od razi zastrzega, że jest on do uzyskania dla obciążenia 75 kg, temperatury 26℃, prędkości jazdy15 km/h, droga ma być płaska i bez silnego wiatru.

Umówmy się – są to idealne warunki, a prędkość 15 km/h niezbyt wysoka. Ja sprawdziłem zasięg w bardziej realnych warunkach – ważąc z bagażem „ciut” więcej niż 75 kg, jadąc ze średnią prędkością 22 km/h (wspomaganie ograniczone do 26 km/h, co dawało przelotową prędkość wg GPS-u 25 km/h), w temperaturze ok. 15 ℃, z pagórkami po drodze i momentami silnym wiatrem w twarz :)

Touroll rower elektryczny

Do tego jechałem w trybie „nie chcę się zmęczyć”, czyli pedałowałem, ale nie wkładając w to wiele siły. Dzięki temu, że rower nie ma wbudowanego miernika siły nacisku na pedały, da się jechać z maksymalną mocą wspomagania, jedynie delikatnie kręcąc pedałami. Tak wymagające warunki sprawiły, że przejechałem do prawie całkowitego wyczerpania akumulatora 56 kilometrów.

Gdybym włożył choć trochę więcej siły w pedałowanie, pozbył się sakwy i jeździł jedynie po asfalcie (a zjechałem z niego kilka razy) – myślę, że 65-70 kilometrów byłoby do osiągnięcia. Obniżając tryb wspomagania byłoby to jeszcze więcej, ale to już opcja dla cierpliwych ;)

Aha, cały czas podczas jazdy miałem włączone oświetlenie. Nie jest ono szczególnie mocne, więc myślę, że zabiera dosłownie 2-3 kilometry zasięgu, a warto jeździć z włączonymi lampkami nawet w dzień.

Amortyzator

O widelcu w tym rowerze mogę napisać jedynie, że jest. Nie spodziewałem się w elektryku za te pieniądze niczego szczególnego i w sumie się nie rozczarowałem. Amortyzator działa dość opornie, uginając się jedynie na największych nierównościach. Ale do zapewnienia odrobiny komfortu wystarczy.

Jeżeli będziecie chcieli więcej jeździć po bezdrożach, na pewno z czasem warto rozważyć jego wymianę nawet na jakiegoś prostego Suntoura, ale wyposażonego w tłumienie olejowe.

Widelec dodatkowo wyposażony jest w dźwigienkę do blokowania. Moim zdaniem to niepotrzebny bajer, wolałbym zamiast możliwości blokady, by amortyzator po prostu trochę lepiej działał. Niemniej w tym budżecie można na to przymknąć oko.

Koła i opony

Rower wyposażony został w koła o średnicy znanej przede wszystkim z rowerów górskich – 27,5 cala. Do tego opony mają zacną szerokość 2,1 cala, co poprawia komfort jazdy po gorszych nawierzchniach czy poza asfaltem. Podoba mi się ten wybór – w rowerze elektrycznym opory toczenia opon nie są aż tak istotne, jak w rowerach bez silnika. A lepiej, gdy większa masa roweru jest podtrzymywana przez szersze ogumienie.

Opony to CST All Terrains – to popularny model (marka CST jest obecna w Polsce od co najmniej 20 lat), znany ze swojej uniwersalności. Nie jest to najwyższej klasy opona, ale do rekreacyjnej jazdy w zupełności wystarczy, a wyższe opory toczenia – przy wspomaganiu silnikiem – nie są w ogóle odczuwalne.

Na asfalcie opony są przyzwoicie ciche, natomiast na gruntowych czy leśnych ścieżkach radzą sobie przyzwoicie, choć w trudniejszych warunkach lepiej trochę zmniejszyć prędkość jazdy.

Napęd

Touroll zdecydował się na zastosowanie napędu 1×7 czyli bez przedniej przerzutki. To moim zdaniem bardzo dobry ruch – nawet jeżeli siedmiorzędowy wolnobieg nie daje szerokiego zakresu przełożeń, to udostępnia nam je silnik. A pozbycie się przedniej przerzutki upraszcza zmianę biegów.

Manetka Shimano nie należy może do najwygodniejszych na świecie, ale da się do niej przyzwyczaić. Natomiast tylna przerzutka Shimano Tourney działa przyzwoicie. Pamiętać trzeba, że ta zmieniarka kosztuje 30 złotych i ciężko od niej wymagać niebywałej precyzji czy żywotności. Ot, robi swoją robotę, a jak kiedyś padnie, to się ją łatwo wymieni na coś oczko lepszego i tyle.

Spinka łańcucha

Miłym akcentem jest użycie spinki na łańcuchu. To drobiazg, ale bardzo ułatwia zdjęcia łańcucha do czyszczenia.

Hamulce

Hamulce tarczowe to w zasadzie standard w rowerach elektrycznych. Większa masa roweru wymaga zastosowania hamulców o większej sile działania, która nie osłabnie np. podczas ulewnego deszczu.

Hamulce Shunfeng

J1 został wyposażony w mechaniczne (czyli aktywowane linką) hamulce tarczowe marki ShunFeng. Cóż, nazwa tych spowalniaczy nie porywa i tak jest też z ich działaniem. Mimo że je dotarłem, hamulce nie grzeszą siłą, z którą zatrzymują rower. To nie znaczy, że nie działają – o nie, po prostu są dość słabe. Gdy zużyją się klocki, warto pomyśleć nad ich wymianą na coś trochę lepszego. W zwiększeniu siły hamowania pomoże także przyszła zmiana tarcz hamulcowych na coś bardziej markowego.

Siodełko

Siodełko w Tourollu było dla mnie wygodne, tzn. przejechanie tych pięćdziesięciu kilku kilometrów w jeansach nie sprawiło, żeby cokolwiek mnie zabolało. Oczywiście siodełko to kwestia bardzo indywidualna, jednym może pasować, innym nie.

Oświetlenie

Bardzo duży plus mogę dać za podłączenie obu lampek do akumulatora roweru. Wielu producentów z oszczędności zasila jedynie przednią lampkę z głównej baterii, a tylna działa już na zwykłych bateriach paluszkach. Tu na szczęście zarówno przód, jak i tył korzysta z dużego zapasu prądu, tak więc nie musimy się w ogóle przejmować ich ładowaniem czy wymianą baterii.

Lampki świecą przyzwoicie, choć nie jakoś przesadnie mocno. Tylna w zupełności wystarcza do zasygnalizowania w nocy, że znajdujemy się na drodze (w słoneczny dzień nie jest już tak dobrze widoczna). Przednia pozwala na dojechanie po zmroku do domu, choć nie grzeszy mocą i nie chciałbym jechać z nią po ciemku ponad pięćdziesięciu kilometrów. Do codziennego poruszania się w zupełności wystarczają i nie obciążają przesadnie akumulatora.

Podsumowanie

Touroll J1 to ciekawa propozycja w kategorii budżetowych rowerów elektrycznych. Jasne, nie dostajemy tutaj wysokiej klasy osprzętu, ale to nie przeszkadza w sprawnym przemieszczaniu się i czerpaniu z tego przyjemności. Tourollem jeździ się po prostu dobrze, zarówno po asfalcie, jak i lekkich bezdrożach.

Na pewno zwróciliście uwagę, że w tekście kilkukrotnie użyłem stwierdzenia „warto z czasem wymienić na lepsze” – niektórzy się zżymają słysząc te słowa, ale ciężko wymagać, żeby w budżetowym rowerze wszystko działało jak w rowerach z wyższej półki. Po prostu w trakcie eksploatacji, gdy prędzej czy później trzeba będzie wymienić dany element, warto zastanowić się czy zamiast tarczy hamulcowej no-name za 15 zł, nie warto założyć chociażby tarczy Shimano za 30 zł. To dotyczy każdego budżetowego roweru, nie tylko Touroll’a.

Czy za trochę ponad 3000 złotych Touroll J1 to dobry zakup? Myślę, że tak. Jeżeli szukasz roweru do jazdy na co dzień i wycieczki po okolicy, to jest to ciekawa opcja dla osób, które nie chcą wydawać większej kwoty na rower.

PS Przypomnę jeszcze o kodzie obniżającym cenę roweru o 5% :) ROWEROWEPORADY5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

6 komentarzy

  • Jak to jest z wodoodpornością? Wiem że ipx4 czy coś ale to tyle wyjaśnia co symbole pierwiastków chemicznych. Czy jak wyjadę w deszcz to rower to przeżyje?🤔

  • Hej,

    dzięki za recenzję. Czy możesz dać znać, jak się jeździ rowerem przy wyładowanych bateriach? Czy w ogóle da się? :-) Interesuje mnie to na wypadek, gdyby na trasie rozładowały mi się baterie.

    • Cześć,
      da się jak najbardziej jechać. Każdy rower elektryczny (homologowany w Europie) daje możliwość jazdy z wyłączonym silnikiem, jak na zwykłym rowerze. Zresztą gdy odcina się wspomaganie przy 25 km/h, nic nie stoi na przeszkodzie, aby samemu rozbujać rower do wyższej prędkości.

      A jak się jedzie bez wspomagania? Ciężko :) Po płaskim jeszcze jak cię mogę, ale pod górkę masa roweru daje o sobie znać.

      Jest też drugi powód. Jeżeli jechało się 60 kilometrów z dodatkową pomocą, to gdy nagle zabraknie tej niewidzialnej ręki, która pcha nam rower, a my się do niej przyzwyczailiśmy, robi się podwójnie ciężko :) Ale co muszę podkreślić – to będzie dotyczyło KAŻDEGO roweru elektrycznego.

    • Manetki nie trzeba montować i absolutnie nie trzeba odblokowywać go powyżej 25 km/h.

  • Całkiem ładna maszyna. Chińczycy nareszcie zaczęli trochę pracować nad wyglądem swoich rowerów.