Kiedy kurier przywiózł mi pudło z rowerem, który miałem przetestować odruchowo chciałem mu pomóc w niesieniu. Doręczyciel pokiwał głową, z uśmiechem powiedział: „nie trzeba” i z gracją godną baletnicy przyniósł mi zapakowanego Krossa Level A+ rocznik 2012. Rower udało mu się wnieść na piąte piętro bez posapywania, gdyż bez pedałów Kross nie waży nawet dziewięciu kilogramów. Do tej pory miałem okazję obcować z rowerami szosowymi czy hybrydami ważącymi tyle lub mniej – nigdy z rowerem XC. Podnosząc go ma się wrażenie łamania podstawowych praw fizyki – przecież on nie może tak mało ważyć! A+ to czołówka jeżeli chodzi o wagę i niewiele jest rowerów, które go pod tym względem przebijają (choć za tym często idzie cena i wytrzymałość).
Po wyjęciu roweru z pudełka pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przepiękna rama. Od razu widać, że ten kto ją projektował wiedział, że nawet najlepszy rower ma nie tylko jeździć, ale także cieszyć oko. Prawie cała biała, masywna rama, z dynamicznie wyglądającymi przetłoczeniami podobała się każdemu komu ją pokazałem. Kolorystycznie dobrane pozostałe elementy również sprawiają, że widać, że ktoś posiedział nad projektem i nie dobrał kolorów od sasa do lasa. Ale oczywiście ten Kross nie służy do szpanowania na osiedlu czy stania na honorowym miejscu w salonie – służy do jazdy!
Jako, że testowałem rower w grudniu, nie miałem okazji pojechać z nim w prawdziwie górski teren. Zamiennikiem została łódzka Rudzka Góra, która spełniała warunki by do testowania przystąpić. Krossem przemierzałem też Las Łagiewnicki, w którym znajdziemy miejsca z agresywniejszym terenem do jazdy. A jazda to prawdziwa przyjemność. Level Plus jest tak lekki, że sam rwie się do przodu i czasami odnosi się wrażenie, że mógłby sam jeździć :) Rama, korby, koła – wszystkie te elementy są bardzo sztywne. Prawie cała energia zużywana jest na ruch roweru, a nie marnowana. Doznania potęguje wrażenie, że teraz możemy wszystko. I nie jest to tylko wrażenie – rower pozwala na bardzo, bardzo wiele – daje się przejechać przez miejsca, które na pierwszy rzut oka wydają się niemożliwe do sforsowania. Należy tylko pamiętać, że liczą się jeszcze własne umiejętności – można się o tym boleśnie przekonać, jeżeli tylko na chwilę stracimy koncentrację. Level Plus wszędzie wchodzi jak w masło, ale nie da się nim złamać praw fizyki (choć bywa naprawdę blisko).
W topowym modelu Krossa zastosowano topowe komponenty. Napęd to w 100% Shimano XTR M980. Trzyblatowa, ultralekka korba (około 690 gramów) współpracuje z dziesięciorzędową kasetą. Zestaw ten działa bardzo płynnie i bez zbędnego zawahania. Zmiana przełożenia o jedno oczko jest praktycznie niewyczuwalna.
Rower zatrzymuje się dzięki hamulcom Magura MT8 i 160 mm tarczom. Zestaw ten jest też bardzo lekki – zwłaszcza dzięki dużej ilości karbonu zastosowanego przez niemieckiego producenta. Do działania hamulców nie można mieć żadnych zastrzeżeń, bardzo dobrze reagują na naciśnięcie klamki (notabene też karbonowej). Nie miałem okazji przetestować ich w ekstremalnych warunkach podczas bardzo długich zjazdów, ale według użytkowników tych hamulców nie ma problemów z przegrzewaniem się.
A+ stoi na kompozytowych kołach przygotowanych przez firmę Easton – model EC90. To chyba najdroższy element tej układanki, która zamyka się w kwocie 18 tysięcy złotych – koła kosztują w detalu ok. 6000 złotych. Komplet kół (z zaciskami!) waży jedyne 1400 gramów. To tak mało, że wydaje się niemożliwe, że da się na nich jeździć. A da się! Rower reaguje na każde naciśnięcie na pedały niesamowitym zrywem. Potwierdza się zasada, że odchudzając rower należy zacząć od kół, bo największy wpływ na jazdę ma masa rotowana. Koła mają po zaledwie 20 szprych i przy mojej, niezbyt zawodniczej masie (80 kg) czuć było, że tracą trochę na sztywności, ale coś za coś – nie da się zbudować kół ultralekkich, ultrasztywnych i jednocześnie w znośnej cenie. Obręcze obute są w opony Schwalbe Rocket Ron Evolution 2,1″, które na nadwagę też nie cierpią – ok. 430 gramów na sztukę również nie pozwala się wstydzić. Opony sprawnie wgryzają się w teren, choć niestety nie miałem okazji ich sprawdzić w ciężkich, błotnych przeprawach. Oczywiście kompletnie nie nadają się na dłuższe podróżowanie po asfalcie – dojeżdżając na Rudzką Górę opony wręcz błagały żebym zjechał z asfaltu – ale tego można było się spodziewać – w końcu ich miejsce jest w terenie.
A wjeżdżając w teren można od razu docenić działanie amortyzatora. Magura Durin Race o skoku 100 mm jest (jakżeby inaczej) jednym z lżejszych amortyzatorów na rynku. Ok. 1500 gramów z manetką sprawia, że przód roweru nie waży praktycznie nic. Amortyzator działa bardzo dobrze – miękko wybiera wszelkie nierówności, zarówno te małe jak i duże. Jego praca jest bardzo płynna, nie czuć zawahania w działaniu czy skokowej pracy. W zasadzie każdy kto spróbowałby jazdy z takim amortyzatorem od razu wyrzuciłby swój do kosza (jeżeli to jakiś model w cenie zwykłych adidasów). Jedyne co stanie na drodze to cena Durin’a – sugerowana cena detaliczna to ok. 3000 zł, ale można znaleźć wyprzedaże w cenie 1500 zł. To przy cenie całego roweru bardzo rozsądna propozycja jak za tak dobry amortyzator.
Całości dopełnia kierownica, wspornik siodełka i masywny wspornik kierownicy z serii Easton EC90. Mostek mimo swojego masywnego wyglądu najprawdopodobniej wykonany jest z papieru (a nie karbonu jak mówi producent). To niemożliwe żeby ważył 110 gramów! Sztyca i kierownica nie są gorsze, sztyca waży 200g, a kierownica 100g. Razem daje to niewiarygodne 410 gramów i żeby niektórym uzmysłowić, że jest to bardzo mało powiem, że wiele siodełek rowerowych waży więcej niż te elementy razem wzięte.
Jedyny zgrzyt jaki udało mi się znaleźć podczas testu tej naprawdę dopracowanej mieszanki to siodełko. Oczywiście rozumiem, że każdy ma swoje preferencje odnośnie tego na czym siedzi (i często fabrycznie założone siodełko jest wymieniane na własne), a najlżejsze nie zawsze oznacza najlepsze. Jednak umieszczanie w tak lekkim i dopracowanym rowerze siodełka Fizik Tundra 2 uważam za drobne nieporozumienie. 190 gramów to oczywiście bardzo mało (a i tak siodełko jest bardzo wygodne!), ale wolałbym zobaczyć w Krossie np. San Marco Aspide Carbon FX (125 g) czy Selle Italia SLR Tekno (deklarowana masa 95 g). W końcu jak szaleć to szaleć i dopiero takie siodełko pasuje do ultralekkich kół czy amortyzatora w Krossie.
Podsumowując – jak widać nie udało mi się znaleźć w A+ większych wad, a do siodełka doczepiłem się bo do czegoś musiałem. Jest to rower z bardzo wysokiej półki i myślę, że w maratonach rowerowych daje bardzo duże szanse na zdobycie podium. Oczywiście tylko w przypadku gdy mięśnie napędzające ten rower za nim nadążą :) Wydając 18 tysięcy na taki rower płacimy za totalny brak kompromisów i produkt z najwyższej półki. Gdybym tylko miał w portfelu trochę wolnych środków…
Specyfikacja Kross A+ 2012:
Rama: Carbon SL
Kolor: Biało-czarny
Rozmiar:S, M, L
Amortyzator: Magura Durin Race 100 (skok 100mm, zdalna blokada)
Przerzutka przednia: Shimano XTR M981
Przerzutka tylna: Shimano XTR M980
Hamulce: Magura MT8 Uncompromising (hydrauliczny, tarcza 160mm)
Manetki: Shimano XTR M980 3×10
Korby: Shimano XTR M980 Hollowtech II 42/32/24T
Suport: Shimano Press-Fit BB92
Łańcuch: Shimano XTR M980
Kaseta: Shimano XTR M980 11-34T
Piasty: Easton EC90 XC
Opony: Schwalbe Rocket Ron Evo 26″x2.1″
Obręcze: Easton EC90 XC Composite
Kierownica: Easton EC90 SL (karbon, prosta, 31,8mm)
Wspornik kierownicy: Easton EC90 SL (karbon, ahead, 31,8mm)
Wspornik siodełka: Easton EC90 Offset (karbon, 31,6mm)
Stery: VP A45AC2 półzintegrowane
Siodełko: Fi’zi:k Tundra 2
Chwyty: KROSS
Pedały: Shimano SPD XTR M980
Waga: 8,79 kg w rozmiarze M (bez pedałów)
Napisałeś, że to niemożliwe żeby mostek ważył 110g, jeżeli kierownica waży 100g. Czemu niemożliwe?Kierownica jest dłuższa niż mostek, ale bardziej cienka, a mostek krótszy, ale grubszy, więc może ważyć 110g.
Hmmm… w tym „niemożliwe” była nutka wyolbrzymienia (wiesz, jak w reklamach TV) :) Chodziło mi głównie o odczucia na podstawie tego co się widzi. Mostek jest masywny i po prostu sprawia wrażenie ciężkiego kloca. Ale oczywiście waży 110g i tutaj nie ma z czym dyskutować.
Przy obecnych cenach tanich ram nie wiem czy jest sens męczyć się z ramą, która waży ponad 2,5 kilograma więcej niż tanie aluminiowe ramy.
8 lat to żaden wyczyn. Jeżeli tylko jeździ się rekreacyjnie, to nawet niedrogie aluminiowe spokojnie tyle wytrzymają.
Jak dla mnie rower jednosezonówka.
Rama sztywna i krucha rok ostrzejszego jeżdżenia i zmęczenie materiału powoduje pękanie jak nie widelec to rury przy suportowe. Czy na nawet kamyczek ci może zrobić dziurę. Potem rama do kosza. Chyba że ktoś lubi się bawić poxlipolem to może 2 sezony wytrzyma. Jednak plus za lekkość bytu :)
Jednak wg mnie najlepsze ramy to robił scott fat 4130 tubing cr-mo lata 90, lekka mocna nie za sztywna sama rama waży 4,7 kg na na długie lata. Mam ją już 8 lat. Jeżdżona 22 km dziennie przez 5 dni w tygodniu cały rok do roboty. Wymieniam tylko podzespoły, a rama jak nówka.
Łukasz: obręcze alpine, szprychy lasery, nyple DT, piasty NT-D711SB/ NT-D712SB. zaciski kcnc, waga zestawu 1405g. wszystko było nowe
Model 2012 kosztował wyjściowo 18.000 zł, ale teraz powinno się udać znaleźć w ciut lepszej cenie. Model 2013 kosztuje katalogowo 20.000 zł.
Ile taki rowerek kosztuje?
@Anonimowy 14:17 – pochwal się co to za koła – chętnie się dowiem. To były nówki?
@Anonimowy 14:31 – nie cierpię obcisłych spodni, a to jedyne jakie teraz mam długie jakie nadają się na rower :) Było tak zimno, że w krótkich się nie dało :)
moje koła kosztowały 1200zł a ważą 1405g….
odnośnie pierwszych sektorow….
– jezdzą na nich goscie z kross racing team’u bo to teamowy sprzęt i mają go za darmo, pokaz mi kogos kto kupil sobie węglowego kross’a ??
Tego Krossa widuje się w pierwszych sektorach startowych na maratonach. Więc chyba się sprawdza. Żeby tylko jeszcze Matka Boska Pieniężna była łaskawsza…
Jeżeli chodzi o podjazdy to idzie to bardzo łatwo. Mam najlepsze porównanie do roweru mojej dziewczyny, który waży ok. 14 kg i to jest po prostu przepaść. W przypadku tego Krossa jedynym ograniczeniem jest tylko ten kto na nim jedzie.
Różnicę w stosunku do średniej półki (myślę o rowerach za 7-10 tysięcy) czuć, chociaż ja jestem amatorem, więc nie aż tak znaczną. To jest rower dla zawodowców, albo bardzo ambitnych amatorów, dla których liczy się każdy gram – inni nie wykorzystają jego potencjału. Należy też pamiętać o wytrzymałości ultralekkich części. Nie wydaje mi się, że jest to rower „na lata”, w parze z niską masą zawsze idzie problem, że części zużywają się szybciej.
A rower dostałem do testowania prosto od producenta.
Kurczę moja „czarna strzała” waży około 8,9kg a jest szosówką… Jak pokonywało Ci się podjazdy? Czy bardzo odczuwalna jest różnica w porównaniu do MTB ze średniej półki? Jak zwrotność roweru podczas szybkich manewrów? Gdzie udało Ci się go złapać do przetestowania?
pozdrawiam
na-rower.blogspot.com
Niesamowity sprzet! Moje marzenie! Bardzo podoba mi sie design, teraz tylko wygrać w lotto:)