Sparta d-Rule M8TB – Test uniwersalnego roweru elektrycznego

Czy rower elektryczne to jedyny kierunek, w którym będzie podążał świat jednośladów? Niekoniecznie. Ale rowery z napędem elektrycznym, tak jak testowana przeze mnie Sparta d-Rule M8TB, są niewątpliwie przydatne i dla wielu osób wręcz niezastąpione. Co do zaoferowania ma ta holenderska marka rowerów rodem z Herenveen? Przekonajmy się.

Opakowanie i montaż

Spartę do testu wypożyczył mi sklep RoweryStylowe.pl, znany od lat ze sprzedaży holenderskich rowerów miejsko-turystycznych. Otrzymałem go tak, jak wysyłają go każdemu klientowi, czyli zmontowanego, solidnie zabezpieczonego i przepakowanego do grubego kartonu.

Wystarczyło go otworzyć z boku, by wyprowadzić rower na zewnątrz. Wszystkie wystające elementy były dokładnie zabezpieczone folią bąbelkową, a rower pokrywała dodatkowa, gruba warstwa tektury. Szansa na uszkodzenie roweru w transporcie została zredukowana do minimum (a przesyłka jest dodatkowo ubezpieczona).

W wysyłce w wersji premium wystarczy zamontować pedały i ustawić kierownicę, resztą zajął się już wcześniej serwis. Dostajemy rower z wyregulowanymi hamulcami i przerzutką, sprawdzonym naciągiem szprych, dokręconymi śrubami oraz po kontroli działania reszty komponentów. Uwierzcie mi, to się naprawdę chwali przy zakupie wysyłkowym. Zdarzało mi się po wyjęciu roweru z pudełka centrować koło, regulować przerzutki czy dokręcać poluzowane śruby. Tu dostajemy rower praktycznie z kategorii wsiadać i jeździć.

W pudełku razem z rowerem znajdziecie także miłe akcenty w postaci materiałowej torby i worka, a do tego jedną z książek o wpływie rowerów na zmieniający się świat (ja dostałem dwie, ale o tym ciii ;) Jest tam też wspomniany wcześniej zestaw kluczy, ładowarka do akumulatora oraz instrukcja z kartą gwarancyjną.

Co to za rower

Opowiadając o rowerze, zabiorę Was na przejażdżkę po Łodzi i okolicach. Sparta d-Rule M8TB to rower elektryczny, tak więc zrobiłem dwa długie testy zasięgu na jednym ładowaniu. Przy okazji zaglądając w różne ciekawe, łódzkie miejsca.

A skąd to M8TB w nazwie? Oznaczenie to pomaga w rozszyfrowaniu zastosowanych technologii: M – Midel (czyli napęd zamontowany centralnie), 8 – od ośmiu przełożeń przerzutki, T – Tube (bateria w ramie), B – silnik Bosch.

Sparta d-Rule M8TB

Rama

Sparta d-Rule to rower o bardzo uniwersalnej budowie. Przypomina skrzyżowanie roweru trekkingowego z miejskim. Mamy tu solidną, aluminiową ramę o wygodnej geometrii, w pełni zabudowany łańcuch (jeździłem w jeansach bez stresu, że je pobrudzę), a dzięki odpowiednio wyprofilowanej ramie oraz giętej kierownicy, siedzi się w wyprostowanej pozycji.

I jest mega wygodnie. Jeżeli narzekacie na ból pleców na swoim rowerze, to albo macie za dużą ramę, albo geometria roweru wymusza zbyt pochyloną pozycję pleców. Tu tego tematu nie ma, jest maksymalnie wygodnie i ostatnie na co mógłbym narzekać to niekomfortowa pozycja za kierownicą :)

d-Rule dostępny jest w w dwóch wersja ramy – męskiej (takiej jak na zdjęciu) oraz damskiej/unisex. Ale co zawsze podkreślam, to tylko określenie na typ ramy. A czy facet wybierze wygodniejszą we wsiadaniu ramę unisex, czy paniom bardziej spodoba się „męska” rama – to nie będzie w tym nic złego czy dziwnego.

Wracając do pozycji za kierownicą – można ją w pewnym zakresie zmienić, ponieważ wspornik kierownicy jest regulowany. Prawie wyprostowane plecy oprócz komfortu, dają do tego lepszą widoczność w mieście, gdyż sięga się wzrokiem ponad dachami samochodów :)

Jeżeli chodzi o rozmiar ramy, to ja testowałem rower w rozmiarze 53 czyli najmniejszym dostępnym z męskich modeli. Było mi na nim bardzo wygodnie, a mam 175 cm wzrostu i niski przekrok 74 cm. I właśnie z przekroku wynikał taki, a nie inny rozmiar. Producent zaleca pomnożyć wysokość swojego przekroku przez 0,68 aby uzyskać informację o odpowiednim rozmiarze ramy.

Ciekawostka – rama ma rozkręcany tylny trójkąt, co pozwala na zmianę napędu na paskowy (jak w wyższych modelach). O tego typu napędach poczytacie w podlinkowanym wpisie.

Jedyne czego mu tu brakowało, to otworów montażowych do przykręcenia koszyczka na bidon, ponieważ lubię mieć coś do picia zawsze pod ręką. Ale można sobie z tym poradzić, stosując adapter.

Silnik

Bosch Performance Line

Przejdę do tego co w Sparcie d-Rule najbardziej elektryzujące ;) czyli silnika i akumulatora. Osprzęt elektryczny zbudowano na komponentach marki Bosch, co daje pewność, że nie producent nie oszczędzał tu na niczym. Silnik z najwyższej serii Performance Line został zamontowany centralnie, co moim zdaniem jest najlepszym rozwiązaniem. Daje to dobre wyważenie roweru i reaktywność napędu. Przepisowe 250 watów mocy oraz 65 niutonometrów momentu obrotowego w zupełności wystarczają, by szybko i lekko rozpędzać Spartę do równie przepisowych 25 km/h.

Arturówek

Powyżej tej prędkości silnik płynnie się wyłącza i musimy sobie radzić sami ;) Na prostej drodze bez wspomagania jedzie się całkiem przyjemnie, zważywszy na wagę całego roweru (ok. 28 kilogramów). Pod górkę… no jest już trochę ciężej, ale jeżeli w czasie jazdy rozładuje się wam akumulator, a nie jesteście w środku wycieczki po Alpach, to spokojnie dojedziecie do miejsca, gdzie będzie można się naładować.

Ale przecież nie po to kupuje się rower elektryczny, żeby jeździć z wyłączonym silnikiem, prawda? :) Na kierownicy znajduje się manetka do zmiany trybów jazdy oraz przełączania wyświetlanych informacji na ekranie. Wyświetlacz zamontowano centralnie, jest duży, wyraźny i podświetlany. Obsługa jest mega intuicyjna i praktycznie nie wymaga lektury instrukcji. Przyciskiem obok ekranu włącza się silnik, na manetce wybiera tryb wspomagania i można jechać. Więcej na temat obsługi wyświetlacza możecie obejrzeć na tym filmie.

Zwiększając moc wspomagania, sugerowany zasięg oczywiście spada
Z boku wyświetlacza znajduje się gniazdo USB do ładowania np. telefonu

Zasięg na akumulatorze

Kupując Spartę możemy wybrać jedną z trzech pojemności akumulatora – 300/400/500 Wh. Ja dostałem do testów rower z środkową opcją. Bateria została zamontowana centralnie, na głównej rurze ramy. Jest zabezpieczona kluczykiem przed kradzieżą (ten sam kluczyk pasuje także do zabezpieczenia tylnego koła), tak więc nikt nam jej nie ukradnie, gdy zostawimy rower pod sklepem.

Ciekawostka – akumulator Boscha nosi dumnie napis „Made in Poland„.

Na obudowie akumulatora znajduje się wskaźnik naładowania (tę samą informację znajdziemy na ekranie na kierownicy)

Producent podaje, że w zależności od warunków w których jeździmy, włączonego trybu wspomagania czy naszej wagi, teoretyczny zasięg wygląda następująco: akumulator 300 Wh (od 16 do 84 km), 400 Wh (od 16 do 115 km), 500 Wh (od 16 do 141 km).

Akumulator można szybko wyjąć, np. by łatwiej wnieść rower po schodach

Aby akumulator wytrzymał jedynie 16 kilometrów, potrzebne byłyby naprawdę ekstremalne warunki (niska temperatura, długi podjazd w Alpach, ciężki rowerzysta z bagażami). Ja zrobiłem test w trochę łagodniejszych warunkach i wybrałem się w ciepły, wiosenny dzień na wycieczkę po Łodzi i okolicach. Sparta deklaruje, że w trybie wspomagania Tour przejedziemy z akumulatorem 400 Wh od 18 do 76 kilometrów. Mi udało się przejechać 74 kilometry (pod linkiem znajdziesz zapis trasy), zanim akumulator nie rozładował się całkowicie. Do tego trasa nie była całkiem płaska (433 metry przewyższenia), a na podjazdach chętnie korzystałem z mocniejszego trybu wspomagania Sport.

Dla utrudnienia jechałem cały czas z włączonym oświetleniem. Choć tak po prawdzie, to lampki nie zużywają aż tak dużo prądu i wpływu na zmniejszenie zasięgu nie miały aż tak dużego (szacuję, że jakieś 3-4 kilometry).

Koniec prądu

Kilka dni później zrobiłem drugi test, w czasie którego wybrałem największe podjazdy w mojej okolicy, niektóre podjeżdżając po kilka razy. Tu już nie było taryfy ulgowej i większość drogi przejechałem w trybie Sport, chętnie włączając także najmocniejszy Turbo na podjazdach. Nazwałem te dwie opcje wspomagania „spieszy mi się i nie chcę się zmęczyć” ;) Sparta dla trybu Sport deklaruje zasięg od 16 do 62 kilometrów. Ja przejechałem 54 kilometry, czyli trochę mniej, ale miałem więcej przewyższeń niż na poprzednim przejeździe (527 metrów) i bardzo często korzystałem z trybu Turbo.

Sugerowany zasięg po pierwszym ładowaniu
Sugerowany zasięg po drugim ładowaniu i korzystaniu ze średniego trybu wspomagania

Co istotne, wskazania zasięgu na komputerku dostosowują się do stylu naszej jazdy. Jeżeli będziecie jeździć oszczędnie, zasięg podczas jazdy może wzrastać :) Dodatkowo po kolejnym ładowaniu, na ekranie pokaże się wam większa wartość deklarowanego zasięgu. Mi po drugim ładowaniu Bosch pokazał 133 kilometry, a to więcej niż deklaruje producent! Oczywiście jeżeli zaczniemy jeździć po górkach, korzystając z mocnych trybów wspomagania, teoretyczny zasięg zacznie się szybko zmniejszać :)

Pomnik Jednorożca i przystanek Piotrkowska-Centrum

Reasumując – akumulator daje radę. Tu jeszcze raz muszę podkreślić, że zasięg zależy od wielu czynników. Lekka osoba, jadąca po płaskim, w czasie bezwietrznej pogody i korzystająca z trybu Eco przejedzie dużo więcej kilometrów niż ktoś, kto waży sporo, jeździ po górach, wiatr wieje mu w twarz, a do tego ciągle korzysta z najmocniejszych trybów wspomagania. Jeżeli chcielibyście zwiększyć zasięg o dodatkowe 20%, warto rozważyć wybór akumulatora o pojemności 500 Wh.

Ładowanie

Akumulator Bosch Powepack

Gniazdo do ładowania w ramie. Takie samo znajdziemy w akumulatorze pod jego odpięciu

Dwa słowa o ładowaniu. Niestety zapomniałem zrobić zdjęcie, ale w sumie nie ma tam nic fotogenicznego :) Ot, podłączamy przewód zasilacza do gniazdka. Drugi jego koniec wtyka się albo do gniazda w ramie, albo bezpośrednio do akumulatora po jego wyciągnięciu z ramy. Ładowanie trwa szybko – zasilacz ma 4 ampery, co pozwala naładować pusty akumulator w niecałe trzy godziny (na marginesie zaznaczę, że dla zdrowia akumulatora nie warto czekać aż ten się całkowicie rozładuje).

Jazda na wspomaganiu

Jeżeli nie jeździłeś/jeździłaś jeszcze na rowerze elektrycznym, musisz koniecznie spróbować :) Jeździ się w zasadzie tak samo jak na zwykłym rowerze i nie trzeba się tego ani uczyć, ani przyzwyczajać. Jedyna różnica jest taka, że mamy wrażenie, jakby niewidzialna ręka pomagała nam, pchając nas za plecy. Albo jakbyśmy jechali cały czas z wiatrem.

Korki? A co to takiego?

Do tego silnik Boscha jest bardzo cichy i słychać go w zasadzie jedynie przy ruszaniu. Potem jego dźwięk nie przebija się zbyt mocno przez szum wiatru w uszach.

Dałem się przejechać kilku osobom, dla których była to pierwsza jazda na elektryku. Nie mieli żadnych problemów z jazdą i każdy był oczarowany, że rower „sam jedzie”. Oczywiście nadal trzeba pedałować, ale przychodzi to dużo łatwiej, zwłaszcza jadąc pod górkę lub pod wiatr.

Wrażenia z jazdy

O wygodnej, wyprostowanej pozycji za kierownicą już pisałem. Pozytywnie zaskoczyło mnie w tym rowerze wyważenie pomiędzy sterownością, a stabilnością. Z jednej strony nie ma żadnego problemu, by całkiem dynamicznie ominąć przeszkodę. Z drugiej – rower jest mega stabilny – np. odwracając się, by sprawdzić czy za nami nikt nie jedzie, Sparta d-Rule nie zjeżdża sama na środek pasa, co może się zdarzyć w niektórych rowerach (przy chwili naszej nieuwagi). Nie spodziewajcie się tu sportowych doznań, niemniej nie jest to „ponton”, jak można się czasem poczuć na typowo miejskich rowerach :)

Napęd

Sparta w większości swoich elektrycznych modeli montuje przerzutki planetarne, czyli schowane w tylnej piaście. To pozwala na łatwiejsze utrzymanie napędu w czystości, można też zmieniać biegi na postoju (np. stojąc na światłach). Ogromnym plusem jest pełna osłona łańcucha, ale pisząc pełna, mam na myśli autentyczne zabudowanie go w 100%. Dzięki temu łańcuch nie brudzi się tak szybko, a jednocześnie nie ma szans, abyśmy pobrudzili sobie spodnie, sukienkę czy nogi.

Shimano Alfine przerzutka

W modelu, który testowałem, za zmianę przełożeń odpowiada ośmiobiegowa przerzutka Shimano Alfine. To topowy model japońskiego producenta, znany z bardzo dobrego uszczelnienia i nienagannej pracy, co mogę potwierdzić. Biegi zmieniają się pewnie, trzeba jedynie pamiętać, by na dosłownie chwilę przestać pedałować, aby przekładnia mogła zmienić przełożenie.

Jeżeli chodzi o zakres przełożeń, to podjeżdżałem ze wspomaganiem pod wzniesienia o nachyleniu 7%, nie używając najlżejszych biegów i nie było czuć, żeby silnik się męczył. Tak więc jest jeszcze spory zapas na większe górki.

Siodełko

Każdy ma inne preferencje i budowę ciała, tak więc moja opinia o tym siodełku będzie zdecydowanie subiektywna. Twardość stoi tu na optymalnym poziomie, gdzieś pomiędzy sportową deseczką, a miękką, żelową kanapą. I bardzo dobrze, bo z jednej strony daje komfort, a z drugiej nie odparzy skóry na dłuższej trasie. Dla mnie było ono mega wygodne – po przejechaniu 70 kilometrów w jeansach(!) nie odczuwałem żadnych dolegliwości.

Hamulce, koła, amortyzator

O hydraulicznych hamulcach tarczowych Tektro mogę napisać jedno – działają dobrze. Doszliśmy do takiego etapu rozwoju tarczówek, że każdy markowy model takich hamulców będzie wystarczający do jazdy turystyczno-rekreacyjnej. Tak też jest w tym przypadku, tarcze nie mają najmniejszego problemu z zatrzymywaniem stosunkowo ciężkiego elektryka.

Każde koło zapleciono z 36 szprych (zwykle w rowerach turystycznych używa się 32 sztuk) co zwiększa ich sztywność oraz wytrzymałość. Na 28-calowe obręcze producent założył popularne opony Schwalbe Road Cruiser (w wersji Green Compound, gdzie część opony jest wykonana z surowca pochodzącego z recyklingu) o szerokości 47 milimetrów (1,75 cala). To optymalna szerokość do tego typu roweru, która pozwala bezstresowo zjechać z asfaltu na gruntową czy leśną ścieżkę, zachowując przyczepność i komfort jazdy.

Znów – nie spodziewajcie się sportowych doznań czy jazdy po głębokim, kopnym piachu. Niemniej do rekreacji po leśnych i parkowych ścieżkach ten rower nadaje się znakomicie.

W kwestii komfortu i bezpieczeństwa jazdy, swoją robotę robi też przedni amortyzator. To produkt firmy Suntour o niedużym, ale wystarczającym skoku. Nie ma tu fajerwerków, on po prostu działa, choć ja osobiście widziałbym tu sztywny widelec. Nie jest to zarzut wobec tego amortyzatora, po prostu przyzwyczaiłem się do „sztywniaka” :) Na długich, asfaltowych prostych amortyzator można zablokować dźwigienką zlokalizowaną na prawej goleni. Choć szczerze mówiąc, gdzie u nas znajdzie się takie długie odcinki ładnego asfaltu? :)

Las Łagiewnicki

Turystyczne wyposażenie

Sparta d-Rule M8TB na pokładzie ma cały zestaw turystycznego wyposażenia. Znajdziemy tu na przykład mocny bagażnik (max. 15 kg obciążenia), który wygląda świetnie dzięki temu, że nie ma pałąków łączących go z rurą podsiodłową. Do bagażnika można zamontować nie tylko tradycyjne akcesoria, ale także te, które są kompatybilne z systemem MIK (Mounting is Key). To standard opracowany w Holandii, który pozwala na błyskawiczny montaż akcesoriów na bagażniku, jednocześnie zabezpieczając je przed kradzieżą (do zdjęcia torby potrzebny jest specjalny kluczyk). Korzysta z niego wielu producentów rowerów czy akcesoriów (m.in. Basil, Ortlieb, Bontrager).

Stawy Stefańskiego

Ja miałem okazję pojeździć z widocznymi na zdjęciach w tym wpisie: torbą Basil Miles Trunk Bag oraz sakwami Basil Sport Design. I mogę potwierdzić – montaż jest banalnie prosty, szybki i faktycznie zabezpieczony przed kradzieżą samej torby.

Jak rower miejsko-trekkingowy, to oczywiście także pełne błotniki. Wykonano je z tworzywa sztucznego i bardzo dobrze okrywają opony na szerokość. Co ważne – nie telepią się zbyt mocno podczas jazdy po nierównościach.

Dawny dom letniskowy Teodora Steigerta

Producent pomyślał także o zastosowaniu porządnej stopki. Rower stoi stabilnie nawet przy większym wietrze, co jest bardzo istotne, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego wagę.

Oświetlenie

Lampki to podstawa bezpieczeństwa na rowerze, sam polecam każdemu jeżdżenie z włączonym oświetleniem nawet w dzień. Sparta podłączyła lampki pod akumulator, dzięki czemu nie musimy martwić się o ich ładowanie. Włącza się je przyciskiem na panelu sterującym, jednocześnie zapala się jego podświetlanie.

Lampki AXA świecą na tyle dobrze, że widać będzie nas doskonale także w dzień. W nocy tylna lampka nie oślepia jadących za nami, ale ładnie zaznacza obecność na drodze. Przednia lampka świeci szeroko, dobrze doświetlając pobocza, jednocześnie ma przyzwoity zasięg. Jeździłem Spartą w całkowitych ciemnościach poza miastem i lampka dzielnie daje sobie radę z rozświetlaniem zmroku.

Co bardzo ważne, nawet po rozładowaniu akumulatora, zostaje w nim pewien zapas energii, który dalej zasila lampki. Pozwala to nam bezpiecznie dojechać do miejsca, gdzie podładujemy akumulator.

Bajery

Producent wykorzystał tu patent znany z większości rowerów miejskich produkowanych w Holandii (a Sparta montuje swoje rowery w kraju tulipanów, przypadek?). Jest nim blokada tylnego koła. To bardzo fajny sposób za zabezpieczenie roweru, gdy zostawiamy go na chwilę pod sklepem i mamy go ciągle na oku. Albo stawiamy pod placem zabaw czy ogródkiem restauracyjnym. Nie trzeba go nigdzie przypinać, a kogoś kto chciałby na nim odjechać, spotka niemiła niespodzianka.

W nocy podświetlone logo wygląda jeszcze efektowniej

Drugi gadżet, pełniący funkcję głównie ozdobną, to podświetlane logo marki na główce ramy. Robi wrażenie i świadczy o tym, że kupiliśmy rower z górnej półki. Można byłoby powiedzieć, że w nocy kierowcy będą nas lepiej widzieć, ale to już chyba za daleko idąca konkluzja.

Ergonomiczne chwyty kierownicy to powinien być standard w tego typu rowerach. Sparta o tym pomyślała i rączki dają dobre podparcie dłoniom, dbając o to, abyśmy nie uciskali niepotrzebnie nerwów w nadgarstkach. Zwykle jeżdżę w rękawiczkach, w tym przypadku nawet nie myślałem o tym, że ich nie założyłem :)

Podsumowanie

Sparta d-Rule M8TB to bardzo dopracowany rower i nie widać tu żadnych oszczędności. Holendrzy pomyśleli o wszystkim i rower jest po prostu bardzo praktyczny (no może poza brakiem koszyczka na bidon). Pojedziemy nim do sklepu na zakupy, na krótką przejażdżkę czy też na dłuższy wyjazd, także poza asfaltem. Ja po ustawieniu siodełka i kierownicy, czułem się na Sparcie jak u siebie, mimo, że na co dzień jeżdżę na trochę mniej rekreacyjnych rowerach :) Wspomaganie elektryczne pozwala zapomnieć o trudnych podjazdach czy silnym wietrze (choć nic nie stoi na przeszkodzie, aby się na takim rowerze trochę zmęczyć, jeżeli będziemy mieli na to ochotę). Podczas jazdy można skupić się na podziwianiu krajobrazów czy bezstresowej jeździe np. do pracy :)

Ile to wszystko kosztuje? W wersji z akumulatorem o pojemności 300 Wh – 13.699 złotych. Akumulator 400 Wh wymaga dopłaty 659 złotych, a największa bateria 500 Wh – 1539 zł. Sporo, ale dobre rowery elektryczne tyle kosztują. Sam akumulator to od 2000 do 3500 złotych, silnik kosztuje drugie tyle. Na reszcie komponentów Sparta też nie oszczędzała – to ma być rower na długie lata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

22 komentarze

  • Ładnie ten rower opisałeś ! Opowiem ci o mankamentach ? Brak sztycy podsiodlowej za te pieniądze mogli się postarać! Fatalny patent mocowania widelca do główki, luzy boczne trudno wyregulować, u mnie po rozpakow. było masę błędów montaż. Widać pośpiech, bylejakość.

    • Hej, chodzi Ci o brak amortyzowanej sztycy? Nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania, chyba, że producent da jakąś porządną sztycę pantografową, ale to podniosłoby cenę roweru i to sporo.

      Jeżeli chodzi o błędy montażowe to ciężko mi się do tego odnieść. Mój egzemplarz testowy był bez zarzutu. Zawsze można reklamować, jeżeli coś było nie tak.

  • Łukaszu, baaaardzo ciekawy zarówno opis (gratuluję podejścia) jak i rower. Zaskoczył mnie pozytywnie zasięg. Przy mocniejszym accu i trybie „Eco” zasięg pewnie mógłby być jeszcze większy…Ciekawe tylko, czy ten rowerek można nieco „odchudzić” – także, a może przede wszystkim optycznie?

    Zdjęcie bagażnika, nóżki czy błotników bardzo pomaga wizualnie (i tak jeżdżę zawsze z plecakiem, nie jeżdżę w deszcz, jak mnie pobłoci na plecach, to się upierze, a rower przynajmniej nie wygląda na „babciny”). Chodzi mi głównie o to, czy elementy takie jak np. mostek czy sztyca są typowych rozmiarów i można je zastąpić bardziej „dopasowanymi”?

    Pozbyłbym się też tego odważnika z przodu (oferowanego pod nazwą „amortyzator”) zastępując go jakąś sztywną konstrukcją.

    Aha -nie znalazłem w opisie, w jaki sposób działają różne tryby wspomagania – czy w przypadku mniejszego wspomagania redukowana jest moc silnika, czy może moment obrotowy albo punkt włączenia wspomagania? Czy intensywność „pomocy” Boscha zależy od wkładanej przez jeźdźca w danej chwili mocy, jego kadencji, siły nacisku na pedały/ momentu obrotowego korby?

    Prawie nikt nie podaje tych informacji, a wydają mi się bardzo istotne, żebym o wspomaganiu podczas jazdy mógł decydować stylem pedałowania, a nie tylko przełącznikiem.

    Pozdrawiam,
    Andy

    • Cześć,
      jeżeli chodzi o odchudzanie tego typu roweru, to nie wiem czy nie lepiej byłoby poszukać wersji już ze sztywnym widelcem (niektóre modele Sparty są takie). Będziesz miał rower bardziej spójny wizualnie. Błotniki czy stopkę da się zdemontować, natomiast bagażnik… nie wiem :) Postaram się dowiedzieć.

      Co do trybów wspomagania, to wygląda to tak, że im mocniejszy tryb, tym rower szybciej przyspiesza. A gdy pojawi się górka, żwawiej i szybciej pod tę górkę podjeżdża. W słabszych trybach gdy zaczyna się większy podjazd, prędkość jazdy spada, natomiast w trybie Turbo trzyma się na poziomie 25 km/h (przy kilkuprocentowych podjazdach, które miałem na swojej drodze).

      I tak, jest tam czujnik nacisku na pedały, tak więc nie jest tak łatwo „udawać”, że się pedałuje i jechać z pełną mocą.

      „wydają mi się bardzo istotne, żebym o wspomaganiu podczas jazdy mógł decydować stylem pedałowania, a nie tylko przełącznikiem.”

      A mi się wydaje, że napęd elektryczny powinien być zestrojony tak, by o tym w ogóle nie myśleć podczas jazdy :) I w sumie tak tu jest. Dobrze mi się jeździło w trybie Tour, silnik pomagał w rozpędzaniu się i utrzymywaniu prędkości 25 km/h. A jak pojawiał się większy podjazd i nie chciałem „zamulać”, to włączałem mu na chwilę mocniejszy tryb i w sumie do tego ograniczała się cała zabawa (poza drugim przejazdem, gdzie specjalnie drenowałem baterię). W pozostałych momentach silnik po prostu pomagał i nie musiałem sobie tym zawracać głowy. Wszystko działo się bardzo „naturalnie” :)

  • Czy autor dostal kasę albo ma inne profity od boscha że tyle tekstu poświęcił na reklamowanie tego badziewia.
    Sam wyswietlacz juz rower dyskwalifikuje. Wygląda jak z poprzedniej epoki a autor go zachwala.
    Nie wiem jak ten silnik Performance line – ale najnowsze 4 generacji bosch-e wyją wniebogłosy że o wielkości kłócą nawet nie wspomnę.
    Bateria 400wh to kolejna kompromitacja boscha. W 2021r wypuszcza rower z bateryjka na przestarzałych ogniwach i to w dodatku 400wh.
    Szkoda też że autor nic nie wspomniał o tym że silniki boscha są tak zabezpieczone że jak wam się przypadkiem bateria zepsuje to sobie ją najwyżej w d…ę możecie wsadzić-jest nienaprawialna.
    Ja sparty z boschem nie polecam. Stosunek jakości do ceny nioplacalny.

    • Cześć,
      wyświetlacz jak wyświetlacz – jest czytelny, schludny i banalny w obsłudze. Producenci mogą też podążyć drogą wprowadzania co roku nowych wyświetlaczy, oczywiście niekompatybilnych ze sobą. I potem płacz, że nie ma części zamiennych.

      „Nie wiem jak ten silnik Performance line”

      Nie wiem, ale się wypowiem :) W rowerze, którym jeździłem, nic nie wyło. Oczywiście silnik słychać jak się człowiek wsłucha, ale przy prędkości 18 km/h przestaje być w ogóle słyszalny.

      „Bateria 400 wh to kolejna kompromitacja boscha.”

      Przecież możesz wybrać opcję z akumulatorem o pojemności 500 Wh. A jeżeli potrzebujesz jeszcze większej pojemności, są modele Sparty, które dają opcję założenia akumulatora 625 Wh.

      „silniki boscha są tak zabezpieczone że jak wam się przypadkiem bateria zepsuje to (…) jest nienaprawialna.”

      Hmmm… jest sporo firm, które zajmują się naprawą i regeneracją akumulatorów do rowerów elektrycznych. Masz jakieś szersze informacje na ten temat, bo nie wydaje mi się, żeby nie dało się naprawić takich rzeczy.

  • Drobne minusy jednak można znaleźć:
    -ładowność bagażnika TYLKO 15 kg, pewnie ze względu na brak mocowania z rura podsiodłową – czyli dużo mniej, niż w klasycznych starych „holendrach”
    -podobnie przyoszczędzili na przednim błotniku (jak wszyscy obecnie) – w starych kończy się dużo niżej, dzięki czemu lepiej chroni przy szybszej jeździe.

    • Obstawiam, że do błotników dałoby się dołożyć chlapacze. Jeżeli chodzi o bagażnik, no to faktycznie producent postawił na wygląd :) Niemniej 15 kg to i tak nie tak mało.

  • Dzień Dobry. Moja ,,miłość” do elektryków trwa od ok. trzech lat. Na początku był to Renault Twizy, takie wozidełko czterokołowe, mini autko, ciekawe, śmieszne i raczej letnie, potem skutery (Super Soco TC lub TCmax), ale z powodu popsutego kolana zdecydowałem się w lutym na ECOBIKE Cortina i jest to strzał w dziesiątkę. Testy wykazały: jazda na maxa- 70 kilka km, jazda na lekkim wspomaganiu : 140 kilka !!!. Zaznaczam, że ważę 130 kg, rower z pełnym osprzętem, plus na stałe dwa ciężkie u-locki, łącznie plus jakieś do 10kg, plus 24 waga roweru i śmigamy, gęba się cieszy, potu brak jest super, bardzo serdecznie polecam.
    Bateria li-ion 36V/13Ah/468Wh,Nm. nie wiem ile jest.
    Pozdrawiam juras.

    • Cześć,
      miałem kiedyś okazję przejechać się kawałek wspomnianym przez Ciebie mini autkiem Twizy i to było ciekawe uczucie. Takie zabawne połączenie skutera z samochodem :)

  • „W wysyłce w wersji premium wystarczy zamontować pedały i ustawić kierownicę, resztą zajął się już wcześniej serwis. ”

    Nie tylko premium. Kupowałem tam parę rowerów (test jednego z nich jest na Twojej stronie — Gazelle Orange C8) i też wszystko było w zasadzie gotowe do jazdy.

    Czasem mieszkając w Trójmieście marzę o elektryku, niby Gdynia to nadmorskie miasto, a niedawno właśnie wracałem mając 12% podjazd, z resztą nie jedyny (mówię o ulicy w mieście, nie lesie).

    • Jednak dobrze wiedzieć, że ktoś zerknął na szprychy czy podokręcał śruby, zwłaszcza w przypadku osób, które nie mają smykałki do sprawdzenia tego samodzielnie. A czasem i fabryka wypuści konkretną sztukę, którą trzeba lepiej sprawdzić.

      No tak, byłem w Trójmieście rowerem i potwierdzam, że bywają tam srogie podjazdy i wcale nie takie krótkie :)

      Link dla zainteresowanych Gazelką: https://roweroweporady.pl/gazelle-orange-c8-test-roweru-czytelnika/

  • „To ma być rower na długie lata” – no właśnie mam wątpliwości co do długowieczności rowerów elektrycznych. W sieci można znaleźć komentarze, że postęp w elektrykach jest tak szybki, że producenci silników nie dostarczają już części zamiennych do modeli sprzed 3-lat a co dopiero starszych. Kolejne generacje silników są coraz mniejsze i lżejsze (co się chwali) skutkiem czego jednak nie pasują do łoża ramy przeznaczonego do poprzedniego modelu. Nie ma więc co marzyć o wymianie silnika na nowy za kilka lat. Czy mógłbyś potwierdzić lub rozwiać te obawy? Wydając sporą sumę chciałoby się mieć nadzieję na długoletnie bezproblemowe użytkowanie i możliwość naprawy w razie usterki nawet po okresie gwarancji. Część użytkowników pewnie liczy też na możliwość upgradu sprzętu po kilku latach.

    • Nie wiem jak inni producenci, ale w Gazelle/Batavus/Sparta standardem jest dostępność części przez 10 lat po zaprzestaniu produkcji. Nie wiem czy to jakieś holenderskie przepisy, czy po prostu wzajemna konkurencja wymusiła, ale problemów nie ma. Zauważyłem też, że od jakiegoś czasu ustandaryzowały się wymiary i punkty mocowań silników.

      Od ponad 5 lat ciągle myślę o zakupie „elektryka” i też miałem podobne obawy. Jedyny problem widzę na razie to problemy z znalezieniem serwisu w najbliższej swojej okolicy i dostępność części w Polsce (mała popularność i konieczność zamawiania w kilku sklepach w Polsce lub zza Odry).

    • Bosch czy Shimano to na tyle duzi producenci, że powinni zadbać także o użytkowników kilkuletnich systemów. Gorzej może się przedstawiać sprawa w przypadku chińskich producentów, którzy może będą produkować takie części, może nie, a nawet jeśli, to pozostanie jeszcze kwestia dostępu do nich.

      Druga sprawa to myślę, że z czasem pojawi się więcej serwisów niezależnych, które będą w tym temacie działać równolegle z autoryzowanymi. Sama regeneracja czy naprawa akumulatora to już w tej chwili żaden problem. Z silnikiem też myślę, że dla zręcznych mechaników nie będzie to stanowiło aż takiego kłopotu.

      • Nic bardziej mylnego.

        Baterii w Shimano i nowszych Bosch się nie da regenerować – BMS jak tylko zostanie odłączony od zasilania to ucegla się na amen. Tylko oryginały po 1500 – 2000 PLN.
        Silniki to już w ogóle jest bajka dla producenta. Moda na centralne, drogie jednostki jest im strasznie na rękę. Do Bosch-a da się kupić koła zębate jak się wyrobią – drogo, ale się da, co prawda głównie pada elektronika, bo uszczelnienia silnika są z filcu :)

        A Shimano to już w ogóle mają eldorado. Plastikowe koła zębate których nie da się kupić – naprawa to wymiana silnika wg. serwisu Shimano. Są ludzie co mają awarię tego typu po 5-6K km – dużo jak na niedzielnego rowerzystę, ale mało jak na kogoś, kto myśli, że będzie tym jeździł przez 10 lat…

        Sam mam 2 rowery elektryczne i zdaję sobie sprawę z tego ryzyka, jednak wolałem pójść w Bafanga – jak padnie silnik to kupisz go znacznie taniej, a jak w tylnym kole, to wymiana nie będzie obarczona ryzykiem, że jarzmo ramy nadal pasuje do nowego modelu.

        • Jednak jest sporo ofert firm, które oferują regenerację akumulatorów, także Shimano i Boscha. Podają przy tym, że usługa dotyczy także naprawy lub przeprogramowania elektroniki sterującej BMS.

          Oczywiście może być różnie w konkretnych przypadkach. Niemniej niezależne serwisy zwykle znajdują sposoby na rozpracowanie wielu ograniczeń wprowadzonych przez producentów.

  • Ja na co dzień do pracy śmigam elektrykiem (70 km) a po pracy gravel. Pełna satysfakcja. Ale w większości dalej rowery elektryczne są traktowane jako dla „leniwych” albo „słabych”. Szkoda :)

    • No tak, wiele osób ma skojarzenie, że jeżeli nie zwykły rower, to od razu samochód. A elektryk może w fajny sposób uzupełnić lukę między tymi dwoma środkami transportu. No i jak widać na Twoim przykładzie, 35 km do roboty rowerem jest do zrobienia :)

  • Dwa lata jeżdżę na rowerze tego typu który pozwolił mi mimo 76 już lat, cieszyć się na nowo ze zwiedzania bliższych i dalszych okolic. Znajomi się śmieją że teraz jeżdżę nawet więcej niż wcześniej. Taka sparta to już w ogóle marzenie, trochę poza moimi możliwościami, ale aż miło popatrzeć.

    • Znam kilka osób, które gdyby nie rower ze wspomaganiem, rzuciłyby jazdę. A tak, nadal są aktywne i mają wsparcie na podjazdach czy gdy zawieje wiatr :) Dużo zdrowia i kolejnych lat na rowerze!