Choć sam nie jestem do końca przekonany do montowania silników spalinowych w rowerach, zdaję sobie sprawę, że jest wiele osób, którym taki dodatek bardzo ułatwia jazdę. Legalność silników spalinowych w rowerach to bardzo ciekawa sprawa, która prowokuje do gorących momentami dyskusji. Czy zgodnie z przepisami można zamontować taki silnik? Z elektrycznymi silnikami w rowerach sprawa jest jasna; zwłaszcza, że można bez problemu kupić fabryczny rower z napędem elektrycznym (zapraszam do lektury wpisu o przepisach dotyczących rowerów elektrycznych). Ze spalinowymi silnikami w rowerach nie wszystko jest do końca jasne.
Rower z dołączonym silnikiem spalinowym (czyli taki pół-motorower) nie jest wcale nowym pomysłem. W Polsce już w latach 50-tych i 60-tych sprzedawano silniki, które doczepiane były pod kierownicą roweru, a napęd był przekazywany za pomocą rolki bezpośrednio na oponę. Obecnie silniki spalinowe w rowerach nie cieszą się wielką popularnością (choć gorąca dyskusja w komentarzach zdaje się temu przeczyć). Są dość ciężkie, niewygodne w obsłudze i co najgorsze – głośne. Plusem jest malutkie spalanie i prosta budowa. Gotowe zestawy do samodzielnego montażu na rowerze można kupić już za 400-500 zł i taka niewygórowana cena to też plus, w porównaniu do droższych rowerów elektrycznych.
Silnik spalinowy montowany jest między rurkami ramy, bak zakłada się najczęściej na górnej rurze, a manetkę oczywiście na kierownicy. Cały zestaw waży około 10 kilogramów i potrafi rozpędzić rower do 45 km/h przy silniku 50cc, a nawet 60 km/h z silnikiem 80cc.
Jak wygląda taki silnik zamontowany już w rowerze, można zobaczyć np. na tym nagraniu:
Mimo kilku niezaprzeczalnych zalet, wydaje mi się jednak, że dalszy rozwój oraz spadek cen rowerów elektrycznych (podstawowy model kupi się już od 2500 złotych) sprawią, że silniki spalinowe przejdą na zasłużoną emeryturę. Ich największe wady czyli generowany hałas oraz dodatkowe czynności obsługowo-serwisowe, wydają się być cechą odstraszającą od zakupu i użytkowania. Choć oczywiście jest liczna grupa miłośników takich (moto)rowerów.
Rower z silnikiem spalinowym – przepisy
Komplikacje zaczynają się w trakcie określania, czy silnik spalinowy w rowerze jest legalny. W przepisach nie jest wprost napisane, że takie pojazdy są dopuszczone do ruchu. Mamy jedynie definicję motoroweru:
Prawo o ruchu drogowym, artykuł 2, punkt 46
Motorower – pojazd (…) zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h;
Można by powiedzieć, że w takim razie rower z silnikiem spalinowym do 50 cm3 to motorower. A co się z tym wiąże – konieczność rejestracji, jazda w kasku, płacenie OC, zakaz wjazdu na drogi rowerowe. Chociaż podejrzewam, że sprawa utknęłaby już na rejestracji – bo gdzie homologacja, gdzie numer nadwozia?
Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie rowerów z silnikiem spalinowym
To się kupy nie trzyma i jeśli ustawodawca nie pomyślał o takich rowerach, to trzeba sobie jakoś radzić. Dużym wsparciem dla miłośników silników w rowerze jest Wyrok SN z dnia 25 października 2007 r., sygn. III KK 270/07 o następującej treści:
Obowiązująca ustawa karna, jak i ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2003 r., Nr 58, poz. 515) nie definiują określenia „pojazd mechaniczny”, jakkolwiek ta druga w art. 2 jednoznacznie odróżnia pojęcie: „pojazdu silnikowego” od „roweru”, stanowiąc, iż tym pierwszym jest „pojazd wyposażony w silnik, z wyjątkiem motoroweru i pojazdu szynowego”, zaś tym drugim „pojazd jednośladowy lub wielośladowy poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem”. Za pojazdy mechaniczne należy uznać pojazdy zaopatrzone w poruszający je silnik (pojazdy samochodowe, maszyny rolnicze, motocykle, lokomotywy kolejowe, samoloty, helikoptery, statki wodne i inne), jak również pojazdy szynowe zasilane z trakcji elektrycznej (tramwaje, trolejbusy). Jeżeli chodzi o inne – niemechaniczne – pojazdy, to będą nimi w szczególności zaprzęgi konne, rowery, a także statki żaglowe, szybowce. Ponadto nie są pojazdami mechanicznymi rowery zaopatrzone w silnik pomocniczy, o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3, które zachowują wszystkie normalne cechy charakterystyczne budowy, umożliwiające ich zwykłą eksploatację jako rowerów. Link do wyroku.
Legalność silnika spalinowego w rowerze
Czyli innymi słowy, jeżeli rower jest wyposażony w silnik o pojemności do 50 centymetrów sześciennych, ale nadal zachowuje cechy roweru – czyli można na nim jeździć bez włączonego silnika i pedałując – jest to legalne. Pozostaje oczywiście kwestia ewentualnego sporu z policjantami zatrzymującymi do kontroli taki pojazd. Gdzieś w internecie znalazłem poradę, by wozić ze sobą zacytowany przeze mnie wyrok Sądu Najwyższego.
Przy okazji polecam sprawdzić, jak wyglądały jedne z pierwszych rowerów z silnikiem spalinowym. Przekonałem się w muzeum motoryzacji Skody w Mlada Boleslav. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć w podlinkowanym wpisie.
A jakie są Wasze doświadczenia po kontrolach policyjnych rowerów z silnikiem spalinowym i elektrycznym? Zdarzają się w ogóle takie kontrole?
rower z sinlikiem spalinowym jest tak malo popularny ze z tymi przepisami o nielegalnosci mozecie sie schowac
A kto sprawdzi czy silniczek z oznaczeniem 250 nie ma wiekszej mocy ?:) motorower to nei bedzie w swietle prawa bo oznaczenia mowia same za siebie:) a fotoradary tez nei sa doskonale:) niech żyje szara strefa:)
Rowery z silnikami spalinowymi.
nie są pojazdami mechanicznymi rowery zaopatrzone w silnik pomocniczy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3, które zachowują wszystkie normalne cechy charakterystyczne budowy, umożliwiające ich zwykłą eksploatację jako rowerów.
To dużo wyjaśnia.
I dlatego zachęcam do konstruowania i używania rowerów elektrycznych.
Super-sprawa.
Ale niech one będą w zgodzie z prawem (mniej-więcej). Wiemy wszyscy że prawo w naszym pięknym (skąd-inąd) kraju – jest jakie jest. Ale sam osobiście uważam że prawo drogowe jest raczej niezłe.
Jeśli chodzi o jednoślady, jest prawie dobre:
– jest zdefiniowany rower (prawie poprawnie – tylko trochę głupio – w przypadku zainteresowania chętnie podyskutuję;)
– jest zdefiniowany motorower
– są zdefiniowane motocykle
I dla tego nie powinno się robić z rowera motorowera – bo rower. To rower ;)
Darku, jestem daleki od obrażania się :). Powracając do silników, są 500W przekładniowe a w „piku” wytrzymują 1500W. Nazywają się „Mac”. Mam spore doświadczenia z silnikiem z przodu i nigdy do tego nie wrócę. Teraz już tylko tył i tylko bezoporowy. A przynajmniej do zadań normalnej jazdy. Chyba,że kiedyś będę chciał poszaleć w terenie, to można pomyśleć o normalnym bezprzekładniowym i dużej mocy. Kiedyś byłem na zlocie elektrycznych pojazdów.. Był tam rower, który miał 3 kW… Pytanie, po co… Rozpędzał się do 70 km/h w jakieś 7-10 sekund… Ale tak jak gdzieś tam wspomniałem – to szaleństwo i tylko do zastosowań poza aglomeracyjnych, jako sport.. Też serdecznie pozdrawiam. Tomasz :)
Nie, no wszystko OK Tomie.
Oczywiście żeby być w zgodzie z prawem – po drogach publicznych będziecie swoje rowery prowadzić lub nieść ;)
Zauważyłem że ludzie trochę dziwnie reagują (uciekają od dyskusji i stają się agresywni) jak im się tłumaczy kwestie odpowiedzialności prawnej. Bo to się wydaje takie „nierealne”….
A swoją drogą, powiem ci w zaufaniu że sam też trochę myślę o silniczku 500W ;)
No i kilka sprostowań kwestii technicznych:
– bezoporowe są silniki z przekładnią planetarną i wolnobiegiem. Te mają moce 250 lub 350 W. Być może zdarzają się też silniki w granicach 500 W, ale bardzo rzadko. Silniki o większych mocach są bezprzekładniowe i przy jeździe na samych pedałach generują spory opór.
– montaż silnika w przednim kole jest nieco ryzykowny. Co się stanie w przypadku awarii i zablokowania silnika w przednim kole? Przednie widełki nie są przystosowane do przenoszenia sił napędzających. Zmienne co do wektora siły związane z działaniem silnika bezprzekładniowego mogą urwać (zmęczeniowo) miejsce mocowania koła. Jest to szczególnie prawdopodobne przy widełkach aluminiowych, ale możliwe też przy stalowych. No i większe moce silnika też nie są tu obojętne.
No i bez obrazy Tomku – pozdrawiam. Darek ;)
Dlatego wstaw sobie Pan ten silnik 500W i ciesz się jazdą i miej w dupie przepisy ludzi chorych, którzy sami opróżnić się kiblu nie mogą bez pomocy jakiegoś paragrafu, nie daj boże gdyby przyszło im żyć w świecie totalnej wolności i uszanowania wolności dla innych, nie wiedzieli by jak tą prostą i w pełni naturalną czynność wykonać, bez zrobienia krzywdy sobie, czy wręcz innym uczestnikom srania.
ucisz sie jdg
…i aby wszystko było jasne i dopowiedziane – nasze „szaleństwa” na elektrycznych rowerach planujemy w lesie i poza drogami publicznymi, wyciągając pełną moc w sensie niutonometrów a nie prędkości. Ekologicznie, cicho.. Na trasie – pedały, pedały i jeszcze raz pedały z pomocą el.silnika na wzniesieniach. Silniki bezoporowe są o tyle fajne, że praktycznie ich nie czuć pedałując, poza większą wagą roweru (co jest faktycznym minusem). Serdecznie pozdrawiam. T
I aby było jasne, że o tym kiedy używam swojego wspomagania w rowerze nie decydujesz ty, tylko Ja sam. :)
Oj drastyczny ten przykład… Coś mocno ten sąd podkreślasz kolego.. Syn nie rozwinie prędkości dzięki silnikowi powyżej 25 km/h. Z górki bez silnika osiąga na własne życzenie faktycznie prawie 40km/h. Powracając do silnika, zainstaluje mu sterownik, który nie wygeneruje więcej mocy dla silnika niż 250 W ( a może mu zainstaluje silnik 250W, nie wiem jeszcze). A idąc tropem kataklizmów i tragicznych wypadków, myślę, że to wszystko zależy od świadomości i od przypadku. Myśląc tragicznymi kategoriami, lepiej nie wychodzić poza obszar mieszkania. Zamykając temat z mojej strony, jestem świadomym człowiekiem, ale nie histeryzuję w przemyśleniach, robiąc rower elektryczny. A co powiem w sądzie, gdy coś się wydarzy? Póki co.. nie wiem. Mając 13 lat miałem motorynkę i wspominam ten okres młodości jako wspaniały. Jeżeli chłopak w wieku 12/13 lat chce bardzo mieć swój rower przerobiony (myślę, że fachowo) na elektryczny a mnie nie zrujnuje to finansowo – to będzie miał. Argumenty pt „sąd, wypadek, katastrofa, kalectwo” nie przemawiają do mnie :). Do zobaczenia, gdzieś może na tasie (a nie w sądzie) :). Tomasz
I jeszcze dla zrozumienia niuansu:
Jeśli podarujesz synowi tradycyjny rower. I ten syn jadąc z górki 40 km/h zrobi sobie krzywdę, to bedzie to wina siły wyższej. Po prostu wypadek.
Podobnie będzie jeśli bedzie jechał z tej samej górki i z tą samą prędkością rowerem 250W.
A czyją winę orzeknie sąd jeśli będzie jechał rowerem 500W?
I w którym z tych trzech przypadków będziesz czuł się winny?
Wiem że przykład to drastyczny, ale myślę że oddaje istotę problemu.
Dokładnie. Co za różnica dla zabitego pieszego, jeśli zostanie rozjechany przez rower na którym był zamontowany silnik, czy taki bez tego dodatku, jeśli rower był rozpędzony do prędkości 70km/h? Dla pieszego żadna! A sąd jeśli już do tego dojdzie nie powinien rozstrzygać tego, czy na rowerze był zamontowany silnik, czy go tam nie było, lecz to, kto w danej sytuacji zawinił! Chory kraj, chorzy ludzie…
Mam na myśli coś innego. Chodzi tu nie tyle o aspekty użytkowe (i ich ewentualne konsekwencje), co o ewentualne konsekwencje prawne. Pojazd który zamierzasz zbudować nie jest dopuszczony do poruszania się po drogach publicznych. Niezależnie od ustawionej na nim max prędkości.
I o ile jadąc z prędkością 20 km/h rowerem weźmiesz udział w zdarzeniu – to masz niejako równe prawa z innymi uczestnikami zdarzenia. Bo wolno ci było po tej drodze jechać. O tyle jadąc 20 km/h Twoim pojazdem – już na starcie masz minus. Ponieważ jechałeś pojazdem, którym nie wolno ci było jechać.
To trochę tak, jakbyś chciał jechać furmanką po autostradzie (chłop się tłumaczył: Ale panie! Jo jechołym wolno i rowym..;-)
Chciałem spytać, czy ten prawny aspekt nie spędza Ci snu z powiek?
Bardzo słuszne spostrzeżenia. Jednak pozwolę sobie na uściślenie mojej opinii na ten temat. Po pierwsze, nigdy nie pozwoliłbym na ustawienie sterownika tak, aby syn mógł rozwinąć taką prędkość. Silnik 500 W to nie zawsze znaczy „duża prędkość”. Bardziej chodzi o moment obrotowy, czyli radzenie sobie z dużymi wzniesieniami odciążając kolana, z którymi sam notabene mam od lat spory problem. Faktycznie, prędkość roweru w mieście ponad 30 km (lub poza miastem też), to bardzo dużo, bo inni uczestnicy ruchu nie zdają sobie sprawy z tego, że to tylko rower. Wspomniałem w swoim poprzednim poście, o dużych mocach i prędkościach, ale nikogo nie namawiam, tylko ze swojego punktu widzenia polecam. Ale nie po to, aby to wykorzystywać na maxa. Podam przykład: czy mając bardzo szybkie auto, trzeba nim cały czas jeździć b.szybko? A motocykle? Też jeżdżę na motocyklu mając pod nogami 80 KM. Ale jeżdżę przepisowo. Więc nie łączmy możliwości „maszyny” z koniecznością ich wykorzystywania. Ale tak jak napisałem na początku – słuszne spostrzeżenia.
I bardzo mądrze. Ty jako ojciec masz prawo ograniczać pewne aspekty życia swoich dzieci do czasu, póki nie będą gotowe na więcej. Jednakże podłością jest, gdy robi to państwo uważając wszystkich ludzi za idiotów! Rozumiesz? Państwo bierze się za rzeczy, o których decydować nie powinno, zamiast tego powinno oddać ta władzę rodzicom, którzy o wiele lepiej znają swoje dzieci niż jacyś urzędnicy, którzy twoich dzieci nigdy na oczy nie widziało! Pomyśl sobie, któregoś dnia twoje pociechy osiągną pewien wiek i dojrzałość i za pewne będziesz chciał ujrzeć jak rozwijają swoje potencjały! Niestety nie zobaczysz tego! Bo państwo odgórnie zakazało i ograniczyło swobodę nie tylko twoim dzieciom i niestety, w tak ograniczonym państwie nie spodziewaj się tego, że idiota kiedyś rozwinie się do potencjału mądrego człowieka! Niestety.
Witaj Tomie Horn.W tym temacie rozważamy kwestie przepisów i nasz stosunek do nich, jeśli chodzi o wspomaganie silnikowe roweru.
Powiedz nam – co sprawia że postanowiłeś zupełnie nie zwracać uwagi na prawo w tym zakresie?
Czy nie obawiasz się związanych z tym konsekwencji? Nie mam tu na myśli ewentualnych kontroli policyjnych (policjanci się na tym, póki co, nie znają i nie są raczej w stanie odróżnić silnika 500W od 250W), ale postępowanie procesowe w razie (odpukać) kolizji lub wypadku.
A jak się będziesz tłumaczył w sądzie i przed swoimi bliskimi jeśli twój 12 letni syn przewróci się na skonstruowanym przez ciebie rowerze przy prędkości 40-45 km/godz i wyrządzi sobie krzywdę?
Myślę że wielu czytelników i uczestników tej dyskusji zainteresuje tok Twojego rozumowania. Pozdrawiam.
Przepisy są chore!!! Postępu nie da się zatrzymać. To kolejny przykład ,gdy „prawo” (tworzone przez ludzi i dla ludzi) usiłuje wyprzedzić rzeczywistość-podczas gdy od wieków jest akurat odwrotnie!! Poza tym : w tej dziedzinie,
budowy głupiego prawa trzymamy się ścisłej czołówki światowej. Jest wiele przykładów ! Choćby alkohol i narty i inne populistyczne chwyty. Przecież w 80% chodzi o to aby jeden z drugim -pożal się Boże p-oseł wykazał się „inicjatywą ustawodawczą”- do czego ma obowiązek!!
To prawo tworzone jest przez idiotów, którzy widzą w innych samych siebie, czyli takich kolejnych idiotów. Przepisy są chore, bo ludzie je tworzący też są chorzy. Niestety tych chorych ludzi wybrało chore społeczeństwo. Nic nie poradzisz na to, że większość ludzi to imbecyle i dyletanci.
Witam, cieszę się, że znalazłem tak fajną stronę jak ta (rowerowe porady). Ale nie o tym… Chwilę o „elektrykach”. Uważam, że elektryczny rower to przyszłość i coraz więcej producentów będzie w to „wchodziła”. Ograniczenia są co do prędkości i mocy silnika, ale na rynku jest już tyle alternatyw, że na upartego można zastosować silnik wytwarzający nawet 8 kilowatów… Ale to już dla szaleńców. Sam przerobiłem trzy lata temu Gianta Bouldera na elektryka. Silnik z przodu 550W, sztywny widelec, akumulatory żelowe (i to była masakra – bardzo duża waga) 18 AH, dzięki czemu przejeżdżałem bez pedałowania około 90-100 km nie przekraczając „przepisowej” prędkości. Ale po jednym sezonie sprzedałem rower, bo wydawał mi się za sztywny i za ciężki. Poprzedni sezon przejeździłem na normalnym rowerze a w tym roku wracam do elektryka dla siebie i syna. Uważam to za super frajdę, zwłaszcza dla syna (12lat), przypominając sobie swoją młodość i marzenia o motorowerze.. Silniki bezoporowe (minimum 500W), lżejsze, z dużym zapasem mocy, akumulatory o dużej pojemności i o stosunkowo małej wadze. Polecam. Z tym silnikiem można pedałować bez oporów a w razie potrzeby można duuużo szybciej dotrzeć do celu. Z pozdrowieniami z Piły, Tomasz
Twierdzenie ze zwykły silnik bezprzekładniowy jest „bezoporowy” to kłamstwo, gdyz jest opór własnie magnetyczny tych magnesów krecacych sie wokół uzwojeń i osi, w przypadku gdy zabraknie prądu. Jezeli chcemy „bezoporowy” to trzeba kupić silnik przekładniowy z wolnobiegiem.
„Dziś mamy takie rozwiązania które pozwalają każdemu jeździć bez wspomagaczy – jest Ci za ciężko – zredukuj przełożenie.”
Zapraszam do Gdańska na Morenę, albo w Gdyni (w zasadzie gdziekolwiek, choćby klif nadmorski, albo północno zachodnie dzielnice). Utrzymaj tempo > 20 km/h z obciążonym rowerem jadąc w ubraniu do biura na odcinku 2x 15 km (a zwykle więcej — zakupy itp.). Na swojej drodze mam tylko 2 km na terenie o niewielkim nachyleniu. Nie bez powodu między Gdynią a Sopotem są robione samochodowe rajdy górskie (na zwykłych ulicach).
Np. w Łodzi, Warszawie, gdzie jest płasko, poza wiaduktami, to nawet przerzutki nie są potrzebne. W Łodzi jazda z widzewskiego Janowa na Bałuty nie wymagała żadnego wysiłku z mojej strony.
Ale wbrew pozorom nie różnica wzniesień jest problemem (każda górka się kiedyś skończy i będzie z górki), tylko — przynajmniej dla mnie — wiatr. W pasie nadmorskim liczba dni bezwietrznych jest niewielka. Jazda pod wiatr (50km/h) nie jest rzadkością.
Ale jest jeden duży plus: obecność morza powoduje, że ilość mroźnych i upalnych dni jest stosunkowo mała, duża woda jednak stabilizuje temperaturę, przy okazji mało jest silnych burz. Pod tym względem jest o wiele przyjemniej niż np. w wspomnianej Łodzi. Niewiele jest dni, kiedy nie jeżdżę do pracy rowerem.
Po prostu zdaję sobie sprawę, że wiecznie młody i sprawny nie będę i spadek sprawności dużo szybciej mnie dopadnie niż emerytura, a chcę jeździć jak najdłużej. Nie jeżdżę dla sportu ani dla poprawienia kondycji. Średnia moja prędkość to u mnie zaledwie 15 km/h.
Natomiast zgadzam się z jednym: wszelkie napędy elektryczne/spalinowe, które nie wymagają pedałowania i jadą dużo szybciej od przeciętnego rowerzysty. Raz, że nielegalne, dwa robi się niebezpiecznie na ścieżkach. Coraz większy z tym mają problem w Holandii. U nas takie pojazdy są zbyt drogie — na szczęście.
Ostatnio spotkałam panią w Lublinie jechała przede mną pod sporą górkę w oklicy skansenu. To co mnie najbardziej oburzyło to smród z silnika spalinowego jej roweru o czym od razu panią poinformowałam jak również że nie powinno jej być z takim rowerem na ścieżce rowerowej. Tego smrodu pedałując pod górkę nie udało się nie nawdychać. Unikam ścieżek jak tylko to mozliwe
Jeśli mamy podejść do sprawy szczerze to mam mieszane uczucia do rowerów z dodatkowym napędem. Jeśli o mnie chodzi, w rowerze uznaje tylko napęd mięśniowy. Dziś mamy takie rozwiązania które pozwalają każdemu jeździć bez wspomagaczy – jest Ci za ciężko – zredukuj przełożenie.
Wspomaganie elektryczne jestem w stanie zaakceptować u ludzi w podeszłym wieku, ale tylko takie, gdzie działa ono zgodnie z przepisami – czytaj nie zastępuje pedałowania a jedynie sprawia że jest ono lżejsze. Argumenty o poceniu się do mnie nie docierają – codziennie do pracy jeżdżę około 20 km (zależy którą trasę wybiorę a to zależy od pogody) i o ile na początku miałem problemy z poceniem się to po dłuższym treningu problemów nie mam (średnia prędkość po mieście to 22km/h wliczając w to jazdę po ścieżkach rowerowych, ulicach, światła, korki staram się omijać zgodnie z prawem ;) ).
Problemem który się naradza są rowery z napędem elektrycznym / spalinowym który nie jest wspomagaczem a napędem stałym – odpalam silniczek, przestaje pedałować i sruuu 50km/h po ścieżce rowerowej, parku czy nawet chodniku… to jest problem, rowery dla emerytów można zaakceptować.
Na szczęście wisi mi to, co na ten temat sądzisz. Cenię zdania innych ludzi, gdy są twórcze i rozwijające. Twoje ogranicza. Oczywiście masz prawo stać w miejscu, a nawet cofać się, gdy świat wokół ciebie zmierza do przodu. Chcesz być szanowany? Szanuj innych. Chcesz żyć wedle własnej woli, pozwól na to samo innym. A jeśli tak lubisz mówić innym jak mają żyć, to się potem nie dziw, że ktoś odpowiada ci np. w taki sposób jak ten.
jeżeli sru 50 km/h silniczkiem 20cm jaki jest zamontowany w rowerze Saxonette. To nie wiem z jakiego paliwa należy korzystać aby taką prędkość osiągnąć
@ADUM: Poczekaj jak dożyjesz wieku emerytalnego, zmienisz zdanie. :-)
A tak bardziej poważnie. W wieku ok 20 lat uważałem rowery elektryczne za fanaberię i jedynie rozumiałem ich przydatność wśród osób z ograniczoną sprawnością ruchową. Kilkanaście lat później, jak zrezygnowałem z auta na rzecz roweru na dojazdach do pracy (nawet nie przez korki, szukanie miejsca parkingowego to mordęga, auto używam w weekendy i większe zakupy), to doszedłem do wniosku, że to nie takie głupie, jak ktoś pracuje w biurze „pod krawatem”. Nie zdziwię się, że jak obecny rower mi się „zużyje”, to następnym mógłby być już elektryczny. Dla mnie oznacza to zwiększenie zasięgu jaki mogę pokonać, nie pocąc się i mogąc go pokonać w rozsądnym czasie.
A co do przepisów: cóż, taki mamy klimat. :D
Ja również nie przepadam za rowerami, które są wyposażone w silnik, ale… czy dobrze rozumiem? Żyjemy w kraju, w którym jeżdżąc na rowerze powinno się wozić ze sobą wyrok sądu najwyższego? :D
Spoko wodza, wszystko pod kontrolą :) Przedarli się spryciarze przez antyspamowy filtr :) Tygodniowo takich komentarzy przychodzi kilkaset, ale są blokowane. A te się jakimś cudem przedarły :)
Łukasz, na nasz blog dostali się spamerzy, co widać na przykładzie ostatnich 3 wpisów przede mną, dałbyś radę usunąć ten śmietnik?
Olek IE40FA jest montowany w ramie ja dorobiłem do tego roweru dwie blachy które kierowały napływające powietrze na cylinder, trudno mi powiedzieć na ile to pomogło ale jak w czasie jazdy wsuwałem rękę za cylinder to parzyło, czego wcześniej nie było.
Przegrzewanie to największa bolączka silników rowerowych i prowadzi do przedwczesnego zużycia silników a w ekstremalnych przypadkach do zatarcia, szczególnie w upały.
I jeszcze jedno powolna jazda wcale nie jest taka zdrowa dla silnika, przy wolnej jeździe i niewymuszonym chłodzeniu silniki okropnie się grzeją a do tego dostają wtedy ubogą mieszankę i mało oleju co je zupełnie dobija.
Ja osobiście preferuję jazdę na wysokich obrotach robiąc przerwy na schłodzenie, a w upały dodaję troszkę więcej oleju.
pozdrawiam.
Fajny bajer znalezłem na poniższej stronie.
Oryginalne rozwiązanie, ciekawe jak takie dwa silniki zsynchronizować.
Andrzej,
Mój model to 48cm3, IE40FA.
Pozdrawiam,
Olek.
Adrian miałem i taki silnik dla mnie 70 cm to trochę za dużo jak do konstrukcji roweru.
Jeździłem z nim dwa lata bez większych awarii, były kłopoty z wibracjami ale to rozwiązałem poprzez mocowanie elastyczne na gumach dość grubych gorsza sprawa była z mocowaniem zębatki przy kole, ten silnik ma dużą moc i często szprychy nie wytrzymywały i koło się wichrowało.
Do tego silnika trzeba naprawdę mocny rower a w szczególności tylne koło.
Ja lałem do tego silnika mieszankę 1/40 oczywiście bardzo dobrego oleju.
odkręcające się śruby to nie problem przestaną się odkręcać jak zlikwidujesz wibracje silnika ja jeszcze pozakładałem nakrętki samokontrujące.
Jak zlikwidujesz wibracje bardzo się poprawi komfort jazdy i całość zyska na trwałości.
Silnik ma dużo lepsze chłodzenie niż silniki montowane za siodełkiem i co bardzo ważne środek ciężkości jest niżej przez co rower jest bardziej stabilny.
Używałem roweru z tym silnikiem bardziej na trasie, w mieście i na krótkich odcinkach używałem HONGDU który mam do dziś.
popychacz sprzęgła trzeba dorobić z bardzo dobrego materiału u mnie fabryczny wytrzymał niewiele ponad 300 kilometrów.
jazda z tym silnikiem jest ogromną frajdą ale nie jest to silnik dla nowicjuszy ze względu na dużą moc.
pozdrawiam
Witam Olku napisz jaki masz silnik
pozdrawiam
Ja mam silnik 70cc i ciśnie na kołach 26 cali na oryginalnej zębatce 67 km/h
Oleju leje 100 ml/5l
Zalety: małe spalanie, szybka jazda, potrzebna karta rowerowa o ile jest możliwosc jazdy na pedałach, Lekki
Wady: rozkręcają się śrubki, hałas popychacz od sprzęgła co jakiś czas trzeba dorabiać, zacina się czasami przycisk od gaszenia, słabe mocowanie zębatki
Rower osobiscie Polecam Przejechane mam okolo 1tys km (pół roku mam )Niezawodny o ile wszystko się porządnie zamocuje i wymieni nakrętki na samo kontrujące