Przyczepka rowerowa dla dziecka

Przyczepka do przewozu dziecka (dzieci) to bardzo ciekawy i chyba jeszcze niedoceniony u nas produkt. Na całe szczęście w Polsce od 2011 roku możemy legalnie przewozić dzieci w takich przyczepkach, samemu nie będąc narażonym na mandat. Wokół przyczepek powstało wiele mitów, niektórzy sądzą, że są drogie, że są niewygodne, że są niebezpieczne (!) dla dziecka. A także że niepotrzebnie zajmują cenne miejsce w domu czy mieszkaniu. Postaram się je szerzej opisać, tak by rozwiać wszelkie wątpliwości związane z przyczepkami dla dzieci. Od razu broniąc się przed jednym z argumentów powiem: tak, są droższe w zakupie od fotelików rowerowych (chociaż nie aż tak bardzo, jakby mogło się wydawać), ale mają za to kilka zalet więcej.

Po pierwsze przyczepki są dla dziecka są dużo wygodniejsze. Maluch może się spokojnie rozłożyć w przyczepce, wyciągnąć nóżki, a także pobawić ulubionymi zabawkami.

Po drugie są bezpieczniejsze – przyczepka jest dużo bliżej ziemi niż fotelik i w razie jakiejkolwiek wywrotki, nie będzie to tak dotkliwe w skutkach. Na bezpieczeństwo wpływa również ramowa konstrukcja przyczepki, która chroni ją w momencie ew. przewrócenia się. Ważnym elementem (ale to jest chyba w każdej przyczepce) jest kulowy zaczep do roweru, który w momencie przewrócenia się roweru uniemożliwia przewrócenie się przyczepki. Gdy mamy fotelik – leci on razem z nami :(

Jaką przyczepkę dla dziecka kupić do roweru?
fot. Antoine

Po trzecie umożliwiają zabranie dwóch dzieciaków – oczywiście w zależności od modelu, są jedno- lub dwuosobowe przyczepki. Warto sprawdzić czy w dwuosobowej da radę przestawić siedzenie tak, by mogło jechać nią tylko jedno dziecko – na środku. To w sumie też powinien być standard.

Po czwarte dają możliwość zabrania bagażu – lub potrzebnych akcesoriów. Modele z niższej półki nie są dostosowane do dźwigania dużych ciężarów, ale do każdej zmieści się torba z najpotrzebniejszymi akcesoriami dziecięcymi.

Po piąte przyczepka może być amortyzowana. Jest to przydatny bajer zwłaszcza gdy chcemy pojechać z dzieckiem w bardziej pagórkowaty teren. Oczywiście – gdy jedziemy z odpowiednio niską prędkością, również nieamortyzowane przyczepy są wygodne. Ale amortyzacja to zawsze miły dodatek.

Po szóste chroni przed warunkami atmosferycznymi. Na foteliku dziecko jest narażone na ewentualne opady deszczu, palące słońce czy komary. Praktycznie każda przyczepka jest wyposażona w moskitierę oraz przeciwdeszczową powłokę. Przydatnym drobiazgiem jest daszek zabezpieczający przed promieniami słońca.

Po siódme może pełnić inne funkcje. Wiele przyczepek można używać również jako wózka spacerowego (po doczepieniu przednich kółek i ew. uchwytu z tyłu), wózka do biegania (lub jazdy na rolkach), wózek do nordic walkingu, a niektórzy producenci umożliwiają również zamianę kół na płozy i zrobienie z przyczepki sanek.

Po ósme w przyczepkach (niektórych) można przewozić nawet niemowlęta. Niektórzy producenci dają opcję zamontowania w przyczepce specjalnego hamaka, który umożliwiaj przewiezienie najmniejszych brzdąców (od 0 do 12 miesiąca życia). Dla trochę starszych dzieci (od 9 miesiąca) przewiduje się specjalne podparcie do siedzenia, które podtrzymuje główkę.

Po dziewiąte – dziecko ma lepsze widoki niż nasze plecy. To chyba nie wymaga większego komentarza.

Jak przewieźć dziecko w przyczepce rowerowej?

Przyczepka to jednak nie same zalety. Jakie są wady przyczepek rowerowych?

– przyczepka zajmuje dużo więcej miejsca niż fotelik (fotelik w zasadzie nie zajmuje, bo nie trzeba go zdejmować z roweru)

– jest uciążliwa na krótkich dystansach, zwłaszcza gdy trzeba ją wytachać z mieszkania w bloku

– jest uciążliwa w mieście, gdzie czasem trzeba się przeciskać w wąskich przejazdach i gdzie jest wiele krawężników lub schodków

– porządna, markowa przyczepka jest dużo, dużo, dużo droższa od markowego fotelika (markowy fotelik kosztuje 200-400 złotych, markowa przyczepka 1000-3000 zł), choć przyczepki na Allegro zaczynają się już od 280 zł

Z tekstu o przyczepkach zrobił się pojedynek z fotelikami. Czy słusznie? Niekoniecznie, ponieważ gdy się nad tym chwilę zastanowić warto przemyśleć zakup obu tych akcesoriów. Fotelika na krótkie, miejskie trasy (np. zawiezienie dziecka do przedszkola), a przyczepki na dłuższe, zamiejskie wycieczki. Z tego co słyszałem niektórzy rodzice zamiast normalnego wózka kupują właśnie markową przyczepkę rowerową, która może pełnić kilka funkcji. Czy to zdaje egzamin? Szczerze powiedziawszy nie wiem, ale liczę na Wasze opinie w tej sprawie :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

30 komentarzy

  • Ja tak trochę z innej beczki.
    Jak tylko zobaczyłem tego Surly Pugsley’a na zdjęciu, to od razu przypomniała mi się historia człowieka, który na tego typu rowerze przejechał kawał Australii, oczywiście też posiadał przyczepkę :).
    Niesamowita przygoda – http://www.wildworks.co.nz/csr/route_pl.php ,a pod tym linkiem foto: http://www.wildworks.co.nz/csr/photographs_pl.php?i=img_1502.jpg
    Pozdrawiam.

  • Przyczepka 100 razy lepsza od fotelika / fotelików!! Mam tanią przyczepkę od 4 lat i wszystko OK. Najważniejsze co do bezpieczeństwa jest (nie do uwierzenia dla kogoś kto z nią nie jeździł) bardzo bezpiecznie – wszyscy przepuszczają, stają, omijają szerokim łukiem – całkiem jak nie u nas (-; Następną kwestią jest bardzo potrzebna przestrzeń bagażowa. Potrafiłem nawet zmęczonego jazdą 3 latka wsadzić do siostry do przyczepy, a jego rowerek przyczepić na plecy przyczepki.

  • Korzystam z przyczepki i jestem bardzo zadowolony.
    Staram się korzystać z głównie mało uczęszczanych przez samochody dróg.
    Ale trzeba przyznać, że kierowcy bardzo uważają na taki „zestaw” :)
    Omijają szerokim łukiem.
    Przyczepkę zawsze mam dobrze oznakowaną: chorągiewka, odblaski, światełka….
    Nie miałem jeszcze stresującej sytuacji :) Młody bardzo lubi przejażdżki. Ma 2 latka.

  • Widzisz, to jest jak ze wszystkim :) Czasami lepiej używanego nie ruszać, a czasami opłaca się, bo mało używane, a w cenie połowy nowego :) Sama niestety musisz to oszacować.

    Co do amortyzatorów – na pewno jest to większy komfort dla dziecka. Z drugiej strony, niestety – zwiększa wagę przyczepki. Dodatkowo jest to kolejny element, który może się popsuć.
    Wydaje mi się, że w terenie i tak nie będziesz pędzić z przyczepką, a koła w nich są na tyle duże, że amortyzatory to w przyczepce zbędny dodatek.

  • No właśnie, była za 1300, ale oferata już nieaktualna. Zastanawiam się jednak czy te przyczepki nie są już w marnej kondycji, a nowa to nowa?
    Mam też kolejny dylemat: czy dla 2-letniej dziewczynki muszę się zaopatrzyć w przyczepkę koniecznie z amortyzatorem? Zakładam, że nie tylko równy asfalt i proste drogi rowerowe będziemy pokonywać.

  • Proszę o radę, bo sama nie mogę się zdecydować. Lepiej kupić nową przyczepkę Gianta czy używaną Croozera Kid???

  • Mam przyczepkę Giant od 2 lat. kapitalna sprawa i zdecydowanie większe bezpieczeństwo dla dziecka (zobaczcie „crash testy”). Na drogach auta wyprzedzają z dużym zapasem, nigdy nie miałem sytuacji wyprzedzania „na gazetę”. Kaszebe runda też zaliczona z synkiem w przyczepce. I 1/3 trasy przespał :)
    W rodzinie też miałem spięcia co ja chcę kupić, śmierć w oczach – typowe argumenty ludzi, którzy nie wiedzą co to jest. teraz raptem zmienili zdanie.

  • @Tom – niestety to jest spory minus przyczepek. Ale zawsze jest opcja jazdy w weekend, kiedy na drogach jest dużo mniej kierowców. I ustalenie takiej trasy, by się łatwiej jechało.

  • Fajnie, piszecie że przyczepka sprawdza się na drogach szutrowych. poza miastem, czy innych mało uczęszczanych. Ale do tych dróg jakoś trzeba dojechać. A przyczepka powoduje, że w wielu sytuacjach rowerzysty nie da się wyprzedzić autem gdy ktoś jedzie z przeciwka. Np. nie wyobrażam sobie bezpiecznego wyjazdu z Łodzi praktycznie w jakimkolwiek kierunku z taką przyczepką. Zawsze znajdzie się te kilka km gdzie trzeba jechać bardziej uczęszczaną ulicą. Kierowcy często wyprzedzają na tzw. gazetę i nie sądzę by mieli większy respekt z powodu przyczepki.
    Moje rozważania wzięły się stąd że mam dziecko w drodze. I gdy podrośnie chciałbym je zabierać na wycieczki rowerowe. Ale właśnie z tych powodów, które opisałem będzie to raczej fotelik.
    Chyba że testowo pojeżdżę z jakimś wózkiem doczepionym do roweru i protestuję zachowania kierowców.

  • hej
    dodatkowy opor w postaci przycczepki oczywiscie jest odczuwalny i to nawet dosc znacznie, zwlaszcza przy probie przyspieszenia lub hamowania, i o ile w przypadku przyspieszania bedzie to tylko niespodzianka – „aha, przyczepka” to przy hamowaniu trzeba miec sie na bacznosi i reagowac odpowiednio szybciej, jednak wraz z kolejnymi kilometrami i wycieczkami nie myslimy juz o tym tylko reagujemy intuicyjnie. Co do bezpieczenstwa, unikam jak ognia jazdy po ulicach, moj tata czyli dziadek pasazerow wrecz mi tego zabronil, mam model amortyzowany wiec wybieram drogi gruntowe, lesne oraz sciezki, zawsze uzywam choragiewki oraz dodatkowych odblaskow a nawet migajacych lampek chociaz z dziecmi jezdze tylko w dzien.
    sory za brak polskich znakow
    pozdrawiam

  • Do przewozu kota konieczny jest transporterek. Najlepiej zapatrzeć się w model mniejszy niż te samochodowe i solidnie zamontować je rozciągliwymi pasami lub przymocować śrubami do bagażnika. Pewną alternatywą jest torba do przewozu zwierząt umieszczona w koszyku rowerowym. Tutaj bardzo dużo zależy od samego kota i oraz tego jak znosi podróżowanie. Moje np muszą być w solidnej klatce bo z toreb niestety szybko się ewakuują.

  • Może moje pytanie wyda się zabawne, ale zastanawiam się w jaki sposób najlepiej przewieźć kota na rowerze? Z małymi psami nie ma problemu, wsadza się je do koszyka na kierownicy i zazwyczaj grzecznie siedzą. Koty są dużo bardziej strachliwe i muszą jechać w klatce. Jak to najlepiej rozwiązać technicznie? Będę wdzięczna za poradę lub wpis na ten temat.

  • Taka przyczepka rowerowa na prawdę się sprawdza. Najważniejszą zaletą wobec mnie jest wygoda dziecka. Nasza pociecha podczas jazdy może ze spokojem się przespać. Foteliki mimo wszystko wydają mi się mniej bezpieczne. Co będzie jeżeli np. wywrócimy się podczas jazdy?

  • Niestety jak ktoś mieszka w bloku będzie musiał zdecydować się na fotelik z racji potrzebnego miejsca. A tak w ogóle to jak odczuwacie takie dodatkowe parę kilo na trasie?

  • Mamy charriot couguar niestety pojedyncza, no coz nie planowalismy :))) teraz corka jezdzi juz w foteliku, a synek w przyczepce. Swietna sprawa, objechalismy Bornholm i wiele razy polwysep helski, wycieczki po trojmiescie to norma. Teraz planujemy Morawy wg kwietniowego RowerTour-u. Propos widocznosci, wiekszosc przyczepek jest wyposazona w choragiewki.
    pozdrawiam

  • Naszego malucha wozimy w Chariot Cougar. Zdecydowanie jest to niezastąpiony środek transportu dla malca, który nie tylko może poczuć się jak prawdziwy podróżnik, ale i w razie nagłej drzemki po prostu z niej skorzystać :) Zatem wszyscy niezdecydowani rodzice powinni już dawno zrobić ten krok i udać się po przyczepkę i czerpać radość ze wspólnie spędzonych chwil.

  • Jak przyczepka to tylko Chariot CX :) A tak poważnie, to jest to jeden z lepszych sposobów, żeby spędzić miło i aktywnie czas z bobasem. Zdecydowanie polecam każdemu kupno przyczepki rowerowej.

  • Colt, nie wiem gdzie ty mieszkasz chłopie, ale ANI RAZU [a zrobiłem na rowerze ponad 15k km] nie widziałem opisanej przez ciebie sytuacji kiedy to rozpędzony rower wjeżdża w następny rower. Bo go nie zauważył? Mimo, że jechał po tej samej drodze 2 metry dalej niż rower, który widział? Ty się słyszysz w ogóle albo czytasz to, co piszesz? Przecież to jakieś farmazony. Przyczepka jedzie za rowerem około 40 cm i nie uwierzę w to, że jest gorzej widoczna niż rower z rowerzystą. Przyczepki zwykle mają jaskrawe kolory no i nie są tak powszednim widokiem, więc ludzie WYJĄTKOWO BARDZIEJ zwracają na nie uwagę. A to chociaż ze zdziwienia, a to żeby się bliżej przyjrzeć jak to wygląda… Nie gadaj więc głupot, że rowerzysta przecinający drogę roweru z przyczepką zwyczajnie w nią wjeżdża.

  • Jeżdżę z przyczepką rowerową od zeszłego roku. Zdarzyło nam się kilkukrotnie wyskoczyć „gdzieś za miasto” na kilkudniowe wyjazdy. Z przyczepką zrobiliśmy pewnie jakieś 3k km i muszę stwierdzić….nie miałem ani jednej(!) niebezpiecznej sytuacji typu wyprzedzanie na gazetę czy wymuszanie pierwszeństwa.
    Zaskoczyło mnie to ogromnie, szczególnie podczas pierwszych wyjazdów. Kierowcy zwalniali, wyprzedzali zachowując zdecydowanie większą odległość. Czasem po prostu nie mieścili się w pasie i musieli puścić tego z przeciwka (wielki „+” dla dwuosobowej przyczepki i jej szerokości).
    Największym mankamentem są gabaryty, szczególnie w mieście, gdy przyczepka służy za wózek,który nie mieści się w standardowych drzwiach (tym razem szerokość 2os przyczepki na wielki „-„).

  • Colt – chyba wymyśliłeś ten przykład.
    Jeżdżę z naszą córką przyczepką, a rowerem pokonuję rocznie tysiące kilometrów i nie jestem sobie w stanie wyobrazić tej sytuacji. Polecam natomiast wszystkim przyczepki bo są super – ale tylko te markowe. Można poszukać w internecie, dlaczego nie warto kupować w markecie czy na allegro za 700zł chińszczyzny która podszywa się pod niemieckie wyroby.
    Pozdrawiam

  • Równie dobrze rozpędzony rowerzysta może wpaść na dziecko jadące na rowerku, bo też takich dzieciaków czasami nie widać.

    Zaznaczyłem, że do miasta przyczepki są dość uciążliwe, ale niekoniecznie ze względu na innych rowerzystów, nie przesadzajmy żeby nie zauważyć dość dużych rozmiarów przyczepki.

    A w terenie pozamiejskim, leśnych ścieżkach i polnych szutrach samochodów czy szalonych rowerzystów ;) bym się nie obawiał.

    Oczywiście – zawsze duża doza ostrożności i zdrowego rozsądku jest wskazana – ale to wydaje mi się dotyczy każdej sytuacji na drodze, nie tylko z przyczepką :)

  • Cześć!
    Wiele osób tak się „podnieca” przyczepkami rowerowymi i słusznie, ale jeśli mówimy o tej do przewożenia bagażu.
    Swojego dziecka w życiu bym nie posadził z powodów o którym nie wspomniałeś. Producent też o tym milczy. Mianowicie przyczepka taka w wyobraźni wielu rozpędzonych rowerzystów nie występuje. Kilka razy widziałem jak pędzący rower trafia w „kogoś następnego” bo liczy że nikt nie jedzie za widocznym rowerzystą. Tutaj tym „kimś następnym” jest przyczepka z naszym skarbem, a to chyba cena zbyt wielka…
    O wyobraźni kierowców samochodowych nie będę się wypowiadał bo sami wiecie.
    Pozdrawiam!