Pięć lat temu, gdy krytykowałem rowerową ofertę marketów, nie przypuszczałem, że coś się w tym temacie zmieni na lepsze. A jednak się zmieniło i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Miesiąc temu pokazałem Wam na blogu trzy (a w zasadzie cztery) rowery, produkowane przez polską firmę Sprick, które można kupić w sklepach Tesco (test tych rowerów znajdziesz tutaj). Razem z Arvindem z bloga fitback.pl oraz Marysią, Gabi i Kubą z bloga oczekujac.pl testowaliśmy je i dzieliliśmy się swoimi wrażeniami z jazdy. Nadszedł czas na podsumowanie. Na początek pokażę Wam każdy rower, a później opiszę moje ogólne wrażenia i przemyślenia jakie miałem po testowaniu.
Na pierwszy ogień idzie rower miejski, który testowała Marysia (link do testu). Z tego co napisała, widać, że mieszają się w niej dwa podejścia – rower ma być praktyczny, ale najważniejsze aby się jej podobał. Jest koszyk do przewożenia np. kocyka, jest przerzutka z trzema biegami, są amortyzatory, które poprawiają komfort jazdy. Ale to wszystko schodzi na dalszy plan przy stwierdzeniu „Rower jest prześliczny, ma delikatne srebrne kwiaty namalowane na ramie i jest typowo kobiecy!„. I ja się z takim podejściem w 100% zgadzam. Rower oprócz tego, że powinien być solidny, a także wyposażony optymalnie do naszych potrzeb, fajnie gdyby jeszcze był po prostu ładny :) Mi w tym modelu niczego nie brakowało, a dynamo schowane w przedniej piaście na tej półce cenowej było świetną wisienką na torcie.
Drugi rower to góral, którego do testów dostał Arvind (link do jego testu). Tak się przejął moimi słowami, że ten rower „do skoków i ostrego traktowania się nie nadaje”, że postanowił to sprawdzić razem ze swoim kolegą. Jak im poszło widać na nagraniu. Cóż, nadal będę się trzymał swojego zdania, że to nie jest rower do ekstremalnych wyczynów, co oczywiście nie znaczy, że nie da się nim trochę poszaleć :) Arvind fajnie podsumował swój test słowami „Ani ja ani Dariusz nie jesteśmy PRO, ale jeśli my – ze swoim wariactwem – mieliśmy fun i radość i mega, mega przygodę z tym rowerem, to myślę, że każdy zainteresowany rowerem z Tesco (a nie polujący np. na semi-pro za 3-4 tysiące) będzie z niego zadowolony„. Ja nie miałem się specjalnie do czego doczepić w tym rowerze i fajnie, że chłopaki to potwierdzają. Bardzo podobał mi się dobór osprzętu w tym rowerze, w tej cenie został bardzo fajnie i rozsądnie skonfigurowany.
Trzeci rower to trekking, który dostał się w ręce (i nogi) Kuby (link do testu). W jego tekście moją uwagę najbardziej przykuł fragment o rowerze… Wigry 3 :) „Nie było lata (choć jeździłem nim okrągły rok – nawet po lodzie), bym w nim czegoś nie stuningował – miał więc antenę z chorągiewką, mnóstwo dodatkowych odblasków, obowiązkowe kulki na szprychach, skrzynkę na narzędzia, tablicę rejestracyjną i uwaga – światła długie i krótkie oraz światło stopu hamulca ręcznego„. Od razu spodobał mi się jego niespokojny duch, który lubi poprawiać, ulepszać, zmieniać. I jestem bardzo ciekawy co zrobi w swoim Climberze :) Oczami wyobraźni widzę silniczek spalinowy lub elektryczny, rozkładany dach na wypadek deszczu, a może boczny kosz do przewiezienia pasażera. Trzymam kciuki za dobre pomysły, a Was zapraszam na blog do Kuby, gdzie napisał trochę więcej o swoich wrażeniach z jazdy tym trekkingiem.
Ostatni, co wcale nie znaczy, że najmniej ważny, bo właśnie najważniejszy, jest rowerek biegowy, który dostała Gabi. Trzyletni diabełek, który kluczy i grzebania przy rowerze się nie boi :) Patrząc na zdjęcia na blogu (kliknij tutaj), jestem spokojny o przyszłość naszego narodu. Zamiast siedzieć przy tablecie, Gabi śmiało zabrała się najpierw za regulowanie wysokości siodełka i kierownicy, a potem za jazdę na biegówce. Rodzice dają przykład, to i dziecko podłapuje. Super! Ja na dzieciach zbyt mocno się nie znam, dlatego zaskoczył mnie tekst o hulajnodze: „Jednak okazało się, że rok temu hulajnoga była w użyciu ledwie kilka razy, a prawdziwy szał dotyczył hulajnóg innych dzieci spotykanych na spacerach.” Zawsze wiedziałem, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona, ale nie myślałem, że hulajnogi też ;) Zainteresowanych rodziców odsyłam na blog do Oczekujących, gdzie podzielili się także radami jak wybrać rowerek biegowy dla dziecka.
Moje wrażenia po przetestowaniu tych rowerów były równie pozytywne. Bez wciskania kitu i bez ubarwiania. Dobrze wiecie, że piszę jak jest i jeśli cokolwiek mi się w tych rowerach nie spodobało, to o tym napisałem (link do mojego testu). Sam byłem pozytywnie zaskoczony ich jakością (w tej cenie) i jeszcze bardziej przemyślanym doborem komponentów.
Niektórym producentom się to nie udaje i zamiast włożyć równy osprzęt, pakują dobre przerzutki czy hamulce, a reszta osprzętu jest delikatnie mówiąc taka sobie. Kupując rower w danym budżecie nie można oczekiwać cudów, że nagle ktoś sprzeda nam rower dwa razy lepiej wyposażony, a sam jest takim świętym Franciszkiem, że nic na tym nie zarobi. Oczywiście da się oszczędzić na marketingu czy na dystrybucji, co wiele firm robi i chwała im za to. Ale niektórzy idą w stronę dobrej tylnej przerzutki + reszty osprzętu o gorszej jakości. W myśl zasady „Kowalski i tak kupi”. Pisałem o tym zresztą w tym wpisie. No to się wyżaliłem ;)
Ale te konkretne rowery, które testowaliśmy mogę polecić. Brawa dla polskiego producenta i brawa dla Tesco, które ma bardzo fajną rowerową ofertę za rozsądne pieniądze.
Takie trochę archeo, bo artykuł jest sprzed 3 lat, ale skoro ja szukałem tych informacji, to może i inni będą.
Otóż rowery te nadal są dostępne w Tesco, przynajmniej w Łodzi na Pojezierskiej.
Ale gdyby ktoś chciał kupić rower trekkingowy, to musi uważać, gdyż występują w dwóch wersjach. Jedna kosztuje 1099 PLN, ale z tyłu jest Tourney, zaś przedni amor to jakiś noname. Druga jest stówę droższa, ale wyposażenie jest takie, jak w teście – tylna przerzutka Acera, widelec Suntour.
Górale tez są – tylna przerzutka i amor sa takie, jak te testowe; hamulców nie sprawdzałem – oczywiście tarcze, ale nie wiem jakie. Kosztują 1199 PLN. Występują też w wersji ” miejskiej” – opony z płytkim bieżnikiem, tylna przerzutka Altus. Koszt 1099 PLN.
Są też inne rowery Climber – damki i miejskie.
Zapomnijcie o sprawdzaniu oferty na stronie Tesco – nic nie ma, może market chce się wycofać z tego asortymentu; trzeba jechać i samemu zobaczyć.
To tyle ode mnie; mam nadzieję, że się to komuś przyda.
Witam kupiłem rower MTB Climber 29” w Tesco za 950 zł, w tej cenie i z tym osprzętem taki rower kosztuje w rowerowym od 1600zł.Dla amatorskiej jazdy jest wystarczający, nawet za dobry, za tę cenę to grzech nie kupić
Rok temu (kwiecień 2017) zastanawiając się nad urodzinowym prezentem dla żony moja uwagę przykuł rower w Tesco, przepiękny czerwony Climber damski trekkingowy. Trochę się obawiałem czy warto inwestować w rower z marketu ale ostatecznie zaufałem polskiej marce, kupiłem i nie zawiodłem się. Rower służy mojej żonie tylko do weekendowych przejażdżek po okolicy, więc nie ma tu mowy o jakiejś wyczynowej jeździe. Niemniej mogę powiedzieć, że rower spisuje się bardzo dobrze, nic sie do tej pory nie popsuło, jest bardzo wygodny, przerzutki działają bez problemu, amorki też. Za cenę 800 – 900 zł lepszego nowego roweru chyba się nie kupi. No i przy okazji można wesprzeć polski biznes. Pozdrawiam.
Fajnie, bardzo się cieszę :) Tesco zaplusowało tym, że rowery składała polska firma, a nie przyjeżdżały one w kontenerze prosto z Chin. To na pewno wpłynęło na jakość montażu (nie żeby Chińczycy tego nie potrafili, ale wiadomo jak to jest, gdy wyciska się każdego juana z ceny zakupu).
Takie pytanko, czy na trekkingowym Climberze można zamontować bagażnik przedni?
Na prawie każdym rowerze da się zamontować przedni bagażnik, najczęściej trzeba tylko trochę pokombinować :) Mało który rower ma fabryczne miejsca do montażu bagażnika, ale na rynku są dostępne takie, które można zamontować do amortyzatora. Np. Accent RC-24.
Dzięki :) szukałem tego roweru dla siebie i dziewczyny, jednak w marketach przed wczoraj już ich było brak (w większości), szczególnie damek. Wyszło tak, że chyba poczekamy do września-października, może jakieś „spektakularne” obniżki po sezonie będą :)
Pisałem do Tesco, żeby następnym razem pomyśleli o większej ilości rowerów, bo nie jesteś pierwszy, który pisze o tym, że się pokończyły w połowie wakacji.
Mam pytanko do bardziej doświadczonych. Posiadam taki rower (triban 500 z decathlonu)
https://www.decathlon.pl/rower-szosowy-btwin-triban-500-id_8306944.html
Nie jest może to jakiś zarąbisty rower, ale dla mnie w zupełności starcza. Jak sądzicie czy wytrzyma on podróż z sakwami na morze (430 Km) dodam że sam do lekkich nie należę (90kg).
Obawiam się o koła. Robię nim dosyć sporo km i nie miałem problemów, ale czy zniesie takie coś?
90 kg to jeszcze nie waga ciężka :) Jeżeli tylko nie naładujesz na bagażnik 40 kilogramów i nie będziesz wjeżdżał w każdą dziurę, to spokojnie sobie poradzisz. Tylko pamiętaj o trzymaniu dobrego ciśnienia w oponie.
Dzięki za odpowiedź cieszy mnie to, gdyż tym rowerem przygotowywałem się do wyjazdu i nagle zmieniać go na tydzień przed wyjazdem nie było by mądre :)
Podsumowanie testów fajne ale jestem ciekawa jak te rowery będą się sprawowały za kilka lat. Czy będą bezawaryjne?
„Bezawaryjnych” rowerów nie ma. Zawsze będzie trzeba coś wymienić, gdy się zużyje. Ale myślę, że te rowery spokojnie przejeżdżą przynajmniej kilka lat, oczywiście jeżeli będzie się dbać regularnie o ich stan techniczny.
Od dziesięciu lat mam rower z marketu i jeździ okej. Co prawda nie jeżdżę na nim na dalekie wyprawy, jedynie po swojej wiosce i okolicach ale złego słowa nie powiem.
Przy odrobinie szczęścia da się czasem ustrzelić coś przyzwoitego w supermarketach. Mój marketowy góral jeździ już 13 lat i całkiem nieźle się trzyma :)