Pięć najbardziej irytujących typów kierowców

Jeżdżąc czy to po mieście, czy to po trasie – nie ma opcji – spotykamy różnych kierowców. Samochodów, ciężarówek, autobusów, skuterów, taksówek, śmieciarek, piaskarek i tak dalej. Odwieczna „wojna” pomiędzy puszkarzami a rowerzystami (i do tego pieszymi), jest stara jak motoryzacja. Choć trzeba przyznać, że trochę (zaznaczam, trochę) się przez ostatnie lata poprawiły nasze relacje – to mimo wszystko, wielu kierowców ma rowerzystów za marne pryszcze. I są pewne grupy kierowców, którzy manifestują to najbardziej – postaram się wymienić te według mnie najważniejsze. Warto mieć na nich oko podczas jazdy, by nie dać się im zdmuchnąć z drogi.

1) Kierowcy autobusów (a także PKS-ów). W bocznym lusterku widzą jedynie nadjeżdżające TIR-y (bo tylko one są większe od nich). Ruszając z przystanku zazwyczaj nie włączają kierunkowskazu, albo robią to dopiero gdy ruszą. Oczywiście stan techniczny wielu autobusów urąga wszelkim normom i wtedy trzeba puścić go przodem, by nie jechać w chmurze dymu.

Najgorsze typy kierowców
fot. Donald Lee Pardue

2) Taksówkarze (złotówy, taryfiarze). Wydaje im się, że miasto należy do nich. Zmiana pasa bez kierunkowskazu (i patrzenia w lusterko) czy traktowanie zielonej strzałki jak zielonego światła – to norma. Lubują się w kurczowym trzymaniu się blisko krawężnika, tak by nie mógł tamtędy przejechać rowerzysta.

3) Kierowcy TIR-ów. Groźni zazwyczaj na terenie niezabudowanym. To im się wydaje, że drogi poza miastem należą do nich. Dziwią się, że rowerzyści nie jeżdżą rowami i czasami próbują ich tam zepchnąć. Istnieje teoria, że prowadzą między sobą zawody, kto przejedzie bliżej roweru „Grand Prix Na Gazetę”.

4) Poranni niedospani. Co ciekawe takie osoby spotka się nie tylko rano. Potrafią włączyć kierunkowskaz w lewo, a skręcić w prawo. Są w stanie nie zauważyć, że na przejeździe dla rowerów pali się zielone światło. Lubują się w wysiadaniu z samochodu, bez patrzenia czy ulicą nie jedzie rower. Chodzą słuchy, że niektórzy z nich nie są zaspani, a jedynie nie potrafią jeździć samochodem.

5) Przedstawiciele handlowi. Potrafią rozmawiać przez dwa telefony komórkowe jednocześnie, a z trzeciego wysyłać SMS-a. Trzecią ręką obsługują CB-Radio i jedzą hamburgera. Nikt nie wie co robią z czwartą ręką, ale na pewno nie trzymają kierownicy, bo kierują kolanami. Potrafią zajechać drogę i jeszcze mieć pretensje, a na trasie wyprzedają na ostatnią chwilę, nie upewniając się czy przypadkiem z naprzeciwka nie jedzie rower.

Żeby nie było tak słodko, przypomnę Wam jeszcze wpis o największych błędach rowerzystów. Nie tylko puszkarze miewają klapki na oczach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

12 komentarzy

  • Ja dodam jeszcze jeden irytujący typ kierowców samochodowych a mianowicie – święte krowy lub woły w zależności od płci ( choć w obecnych czasach tak to już się „pomieszało”, że pan może być panią a pani panem – nigdy do końca nie wiadomo). Otóż te wszystkie święte istoty z racji ich profesji myślą(?),zakładają, że są kimś całkowicie innym od nas i wolno im a nawet należy (patrz 99,5% np. Audi) jeździć bez świateł, stawiać samochód na trawniku pod oknem sąsiada, zatrzymywać się na przejściu dla pieszych lub rozganiać rowerzystów i pieszych na drodze osiedlowej.

  • Czy to kierowca, czy rowerzysta, czy pieszy, znaczna część z nich myśli sobie, że on jest w tej chwili ważniejszy i akurat on ma rację. I przyznaję, że też często tak mam. Pewnie z punktu widzenia innego uczestnika ruchu to właśnie on ma rację. Już taka nasza mentalność.

  • @Xsau
    Prawda.
    Głupota, brak wyobraźni i kompleksy są niezależne od środka transportu.
    Więc jednych trzeba leczyć, innych karać, a resztę edukować.

  • Polska to fajny kraj, ale o kulturze na drodze można zapomnieć. Wiadomo wina rozkłada się na pieszych, rowerzystów i kierowców, ale to ci ostatni dysponują najcięższym kalibrem broni. Kategorię 5) Przedstawiciele handlowi rozszerzył bym o wszystkich „jednorękich bandytów” rozmawiających przez komórkę podczas jazdy. O czym oni rozmawiają, to wie tylko Snowden i NSA;)

  • Masa +1!
    Wszystko się zgadza. To nie rodzaj pojazdu determinuje to, jak ktoś jeździ tylko jego kultura jazdy i zachowania na drodze. Jak ktoś jest burakiem to bez różnicy czy jeździ służbowym PKSem czy przysłowiowym DHLem albo seicento PepsiVanem czy też może prywatnym maluszkiem. Nadal nie będzie włączać kierunkowskazów i nadal nie będzie patrzeć w lusterka. To jest po prostu rutyna, pośpiech i chamstwo na drogach. Można zrozumieć rutynę, można zrozumieć pośpiech ale w tym wszystkim powinno też być miejsce na kulturę drogową.
    A co do rowerzystów to jako kierowca-pieszy-rowerzysta sam nieraz muszę głośno pod nosem skomentować zachowanie ludzi zwanych przeze mnie dojeżdżaczami do pracy. Pchają się na ulicę gdzie obok jest ścieżka rowerowa, byle by tylko na siłę przejechać się asfaltem a nie kostką swoim rozklekotanym rometowskim składakiem rocznik 76 i byle im nie wytrząsnęło szanownego siedziska. Wloką się przy tym 10 km/h ciężko dysząc ze zmęczenia i jadą środkiem drogi bo blisko krawężnika jest niebezpiecznie. Co z tego, że za nimi 20 samochodów nie może przejechać bo godziny szczytu. I jak nie wyzywać? Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.
    To samo z pieszymi. Sam jako pieszy głośno komentuję wybryki kierowców i kiedy widzę że przed przejściem koleś gnie ponad 70 km/h bo pusta droga to sam przechodzę przy tym powoli i daję do zrozumienia kierowcy że to nie autostrada. Rowerzyści przy pieszych to kropla w morzu. Z tych wszystkich grup najgorsza to właśnie piesi – wchodzą na ulicę nie patrząc na boki, którzy nie potrafią przy tym przejść 10 metrów dalej i przejść na światłach aby po 2 minutach wejść na ścieżkę rowerową prowadząc wózek z dzieckiem bo ma przecież tak jak rower – ma koła.

  • Czyli sam jesteś puszkarzem. :-P
    Zapewne jednak, jak np sporo pisujących na forum SSC/BRD, „nie jeździsz niebezpiecznie” w odróżnieniu od całej reszty.

    Nie bardzo jestem w stanie uwierzyć (i/lub zrozumieć) jak ktoś, kto jest pieszym, kierowcą ORAZ rowerzystą tak łatwo i stanowczo dzieli ludzi podług pojazdu, jakim jeżdżą.
    To zjawisko dotyczy bowiem ZWYKLE ludzi bez pj (prawa jazdy, jak się wreszcie „domyśliłeś”) lub niejeżdżących samochodem.

  • Nie unikam odpowiedzi, ale po prostu nie wiem co to jest pj. Pan Jezus?

    Samochód mam, moja praca polega min. na używaniu samochodu i się tego nie przeskoczy. Także wiem jak czasami rowerzyści jeżdżą, choć w Łodzi mamy całkiem sporo dróg rowerowych, więc nie spotyka się ich aż tak często bezpośrednio na ulicach.

    A z buractwem jak najbardziej się zgadzam i jeszcze raz podpowiem, że o rowerzystach też pisałem:
    https://roweroweporady.pl/najwieksze-bledy-rowerzystow/

    Bo się chyba trochę rozkręciłeś niepotrzebnie zupełnie.

  • W dalszym ciagu chcialbym uslyszec odpowiedz na pytanie, czy masz pj. Czy jezdzisz samochodem?
    Unikasz odpowiedzi, wiec zakladam, ze nie. Stad powtarzam: nie masz pojecia DLACZEGO kierowcy zachowuja sie, jak sie zachowuja.
    I dlaczego ja: rowerzysta, ktory jezdzi dluzej, niz Ty CHODZISZ ma przez takich rowerzystow problem, bo mnie kierowcy traktuja, jak kazdego rowerzyste: jak smiecia.
    Rower zrobil sie lansiarski, namnozylo sie nierozgarnietych rowerkowcow, ktorzy w dodatku zyskali wsparcie rozmaitych ideologow, typu Hyla…
    Dzieki takim madralinskim jadac sciezka rowerowa (!) musze albo – jak twardziel – sadzic do przodu narazajac sie na kolizje albo zjezdzac na chodnik. Dlaczego? Bo jedzie 2 pedalarzy w szalikach OBOK siebie i nawet sie nie posuna, zebym sie zmiescil. Dlaczego jada? Bo Hyla et consortes powiedzieli, ze tak mozna.
    Nie mozna.
    To dlatego, przez BURACTWO – nie pojazdy.

  • @Masa K.czna – typowe odwracanie kota ogonem. „A w Ameryce Murzynów biją”. Oczywiście, że wśród rowerzystów nie brakuje idiotów, choć w większości przypadków szkodzą sami sobie.

    I mam nadzieję, że nie przegapiłeś ostatniego akapitu. Tam dałem link do grzeszków rowerzystów.

  • Mam pytanie: masz pj? Jeździsz samochodem? Jak nie, to nie wiesz, jak źle jeżdżą rowerzyści. Nie, nie dzieci i nie panowie i panie w gumiakach. Tacy „pro” – w spandexie. Np dziś jeden jechał pod prąd. Bo tak.

    Otóż głupota jest bezgraniczna. Ten sam debil dokucza jednym i drugim. Raz ma garnitur i hotdoga a raz przepocony spandex (nie przesadzam, pewnie nie stać ich na kilka zestawów) i iPhona.

    A co do numeru, to chyba z rzadka dzwonisz. Zwykle opędzają się od „kapusia”. ;-)

  • W przypadku aut firmowych, jeżeli macie groźną sytuację to warto zadzwonić do firmy i podać nr. rej. pojazdu. Coraz więcej firm podaje nawet nr. telefonu pod, który można ocenić zachowanie kierowcy.

  • Myślę, że punkty 2, 3, 5 są dość trafne. Ogółem kierowcy poruszający się służbowymi autami to według moich obserwacji najwięksi ignoranci na drodze. Komórka przy uchu, nadmierna prędkość, brak poszanowania dla kogokolwiek innego na drodze – przecież robią „byznes” i nie mają czasu na racjonalne czynności umysłowe. Zdarza się, że kierowcy dostawczaków do 3,5 t. po wyprzedzeniu lub w trakcie starają się przyhamować rowerzystę lub zepchnąć go z drogi z całą premedytacją. Niestety, do tej pory nie byłem wyposażony w rejestrator i nie byłem w stanie niczego później ustalić. Co do niedospanych, to w czasie moich dojazdów ok. 7-7:30 rano nie znajduję potwierdzenia. Jeśli ktoś jest nierozgarnięty, to pora dnia nie ma znaczenia, ilość problematycznych kierowców nie wzrasta lawinowo (pomijając ogólny wzrost liczby dojeżdżających do pracy). Jeśli chodzi o kierowców autobusów to, przynajmniej w Poznaniu, taka opinia jest w pełni nieuzasadniona. Większość spotykanych kierowców autobusów jest bardzo kulturalna, nie zapomina o kierunkowskazach i dziękuje innym, gdy umożliwią autobusowi szybsze włączenie się do ruchu.