Mam w sobie sporą dozę sceptycyzmu do wielu rzeczy. Otrzymując do testów smar do roweru w sprayu, nie byłem do końca przekonany czy to ma szansę się udać. Wiecie z jakim produktem od razu kojarzy się taki spray – WD-40. Niby do wszystkiego, ale do porządnego smarowania, zwłaszcza łańcuchów niezbyt się nadaje. Mimo wszystko postanowiłem dać szansę firmie NanoProtech i ich smarowi antykorozyjnemu do rowerów. Jak sami przekonują, skład WD-40 został opracowany 50 lat temu, a technologia NanoProtech to najnowsza zdobycz techniki, korzystająca z osiągnięć nanotechnologii.
Jak deklaruje producent, smar tworzy na pokrytej nim powierzchni nanopowłokę. Dzięki temu smar nie zostanie usunięty ani przez wodę, ani przez brud. Do tego minimalizuje osadzanie i przylepianie brudu oraz błota. Co ciekawe, nawet przejazdy przez kałuże czy strumyki, ma nie powodować wypłukiwania się smaru. Na opakowaniu możemy również przeczytać, że smar zabezpiecza wszelkie metalowe elementy przed korozją i wypiera wodę. Te właściwości będę bacznie testował przez najbliższy czas, bo na takie obserwacje potrzeba długoterminowego testu. NanoProtech został również przetestowany w ekstremalnych, syberyjskich warunkach, przez dwóch rowerzystów. Według nich, nawet w temperaturach dochodzących do -55 stopni Celsjusza smar sprawdzał się bardzo dobrze.
Cóż, takie są zapewnienia producenta. A jak było w rzeczywistości podczas moich testów? O tym napiszę za chwilę.
Test zacząłem od naniesienia smaru w kilka miejsc na rowerze. Spryskałem linki hamulcowe w miejscach gdzie wchodzą do pancerzy, klamki hamulcowe, mechanizmy przerzutek, mechanizmy hamulców oraz łańcuch. Smar można nanosić na wiele innych elementów, generalnie na wszystko co wymaga smarowania, może oprócz tych miejsc gdzie wymagany jest smar stały. Oczywiście przed nałożeniem smaru, trzeba dobrze wyczyścić powierzchnię, żeby nie psikać na błoto. Szczególnie dotyczy to łańcucha, musi być on czysty przed smarowaniem. Nakładanie smaru na brudny, zabłocony czy zapiaszczony łańcuch, przyniesie więcej szkód, niż pożytku. Więcej na temat czyszczenia łańcucha w rowerze przeczytasz w podlinkowanym wpisie.
Łańcuch do czyszczenia najlepiej byłoby zdjąć (koniecznie pamiętając o zakupie spinki do łańcucha, jeśli pierwszy raz zdejmujesz łańcuch) i dokładnie „wyszejkować” w butelce z niedużą ilością benzyny ekstrakcyjnej. W ten sposób dostaniemy najlepiej wyczyszczony łańcuch. Od razu dodam – zapomnij o ciśnieniowych myjkach. Choć znam wielu zwolenników takiego mycia roweru, to mimo wszystko trzeba niezwykle uważać, by nie wypłukać smaru z piast, suportu, sterów itd. Niby wszystko jest szczelnie zamknięte, ale przy wysokim ciśnieniu wody, szybko może się okazać, że nie tak do końca szczelne.
W przypadku NanoProtech, zrobiłem trochę inaczej. Naniosłem go równomiernie na cały łańcuch, głównie by sprawdzić czy będzie łapać brud. Producent deklaruje, że po dziesięciu minutach od nałożenia, na powierzchni łańcucha utworzy się wodoodporna warstwa, do której nie będzie przywierał brud. Fakt, faktem, ten smar ma zupełnie inną strukturę niż olej do łańcucha, tak więc brzmi to całkiem wiarygodnie. Taka warstwa powinna dodatkowo zabezpieczyć łańcuch przed kurzem. Nie pozostało mi w takim razie nic innego, jak sprawdzić jego działanie w praktyce. Warto po naniesieniu smaru i odczekaniu kilkunastu minut, przetrzeć jeszcze łańcuch delikatnie szmatką, jeśli nałożyliśmy go za dużo.
Wreszcie mogłem spróbować wrócić na rower, po moim ostatnim wypadku. Nie będę ukrywał, że nie jestem jeszcze w stanie wybrać się na przykład na jednodniową trasę liczącą 200 kilometrów. Ale przecież nikt nie powiedział, że nie mogę sobie rozłożyć dłuższych dystansów na raty :) Test przeprowadziłem na rowerze mojej Moniki, ponieważ góralem było mi łatwiej wjechać do lasu i w wodę. Dodatkowo Monika jeździ rowerem do pracy, więc od siebie dołożyła kilkaset kilometrów miejskich przejazdów testowych.
Do pracy świeżo posmarowanego łańcucha nie mam żadnych obiekcji. Pracuje cicho, między zębatkami przeskakuje płynnie, w sumie działa tak samo, jak posmarowany produktami konkurencji. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów, sprawdziłem wygląd łańcucha. Przyczepiły się do niego nieduże ilości pyłu, ale mniej niż podczas smarowania olejem. Napęd nie wydawał żadnych niepokojących dźwięków i nadal działał poprawnie.
Jeżdżąc w słoneczny, suchy dzień, nie miałem możliwości sprawdzenia, jak będzie się zachowywał po delikatnym zamoczeniu. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, okazja pojawiła się dość szybko. Dwa dni później, wyjechałem z domu gdy świeciło słońce, niestety pogoda dość szybko się zmieniła i przyszedł deszcz. W deszczu przejechałem kilka kilometrów, a potem przestało padać, więc miałem „przyjemność” zaliczyć jedynie kilka kałuż. Po takim przejeździe łańcuch zrobił się oczywiście dość brudny, ale postanowiłem dać mu najpierw trochę odpocząć i wyschnąć. Gdy wysechł, przetarłem go czystą szmatką – brud z powierzchni schodził bardzo łatwo, czyli faktycznie smar pozostał na powierzchni łańcucha.
Nieraz pisałem, że nie jestem totalnym pedantem rowerowym. Po przejeździe w błocie, gdy możemy je zdrapywać szpachelką z czoła, oczywiście należy dokładnie wyczyścić cały rower. Ale w lżejszych warunkach, nie oszukujmy się – mało kto będzie za każdym razem z nabożnością czyścił łańcuch w benzynie ekstrakcyjnej. W każdym razie ja przetarłem go tylko z grubsza suchą szmatką i tak oddałem rower Monice. Poprosiłem, by zasygnalizowała, gdy z pracą łańcucha zacznie się dziać coś niedobrego.
Okazało się, że w suchych warunkach mogła przejechać jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, zanim łańcuch zaczął sygnalizować, że już nie jest idealnie. Wtedy wyczyściłem go dokładnie i naniosłem smar jeszcze raz. Znów zaczęła jeździć do pracy (i jeszcze w kilka innych miejsc przy okazji) rowerem i tym razem obyło się bez deszczu. Do tego doszła dalsza wycieczka i smar nadal spełniał swoje zadanie. Nie można powiedzieć – po jakichś 200 kilometrach zebrał już więcej brudu na łańcuchu, ale nadal nie było tak źle.
Werdykt – ciężko jest porównać wydajność smarów. Nie jeździmy w laboratoryjnych warunkach, jeździmy z różną częstotliwością, przy różnej pogodzie. Ale ja nie zauważyłem potrzeby częstszego smarowania, czy gorszej pracy łańcucha w porównaniu z tradycyjnymi olejami. Tu byłem miło zaskoczony – spray, a działa dobrze. Spokojnie nadaje się do rowerowego użytku. I sam chętnie do końca wykorzystam opakowanie, które otrzymałem.
Jeszcze odnośnie laboratoryjnych badań, producent przeprowadził test na smarowność. Z tego co się dowiedziałem, w takim badaniu sprawdza się jakie duże skazy pojawią się na kulkach, które są posmarowane smarem i poddane obciążeniu. Z badania wynika, że ten bardzo dobrze chroni smarowane powierzchnie. Smar kosztuje ok. 30 złotych i to rozsądna cena.
WD-40 to nie smar
@disqus_7CAgtcsZTa:disqus wykorzystałeś już cały? Jak się sprawdził w sezonie jesienno-zimowym?
Hej, aktualnie testuję smar od Rohloffa naprzemiennie z Shimano. Nanoprotech zimą był nawet, nawet.
Dzięki!
Witam. Wiadomo może, gdzie (w jakich sieciach handlowych) można zakupić ten smar? Na stronie producenta podany jest przykładowo MBike, a w salonie, w Krakowie, w ogóle nie słyszeli o tym produkcie. Chętnie bym go wypróbował.
Ja bym celował w zakup internetowy. Niestety nie wiem w jakich sklepach można go kupić. Możesz ew. napisać do dystrybutora z pytaniem o to.
Witam ponownie. Udało się zakupić ten smar. Na szczęście był w jednym ze sklepów, które znalazły się na liście producenta smaru. Ogólnie śmieszne, że podane są firmy, u których pierwsze słyszą o takim produkcie. Oby się sprawdził, gdyż jego cena, mała nie jest.
Hej
Łukasz daj znać jak się sprawdzi na linkach (przerzutki) przy sporych minusach zimą. Czy usprawni zmianę.
Pozdro
Dbanie o rower to rzecz bardzo ważna
Dlatego, Łukaszu opowiem ci wierszem
Jak czyścić, pucować i dbać o twój rower
A w szczególności jak ja swój pieszczę
Rzecz pierwsza, to proste, weź szmatkę do ręki
I w wodzie z płynem zamocz ją szybko
Następnie poleruj i pucuj twój rower
By lśnił jak słoik ze złotą pokrywką
A potem gdy „bicykl” wygląda na czysty
Pora wyczyścić napęd w twym rowerze
W tym celu ściągnij twój łańcuch błotnisty
I razem z benzyną umieść go w szejkerze
I szejkuj, i szejkuj ile masz sił w rękach
By łańcuch był czysty i bez grudek błota
A gdy już zakończysz tą czynność radosną
Kaseta i korba to twoja robota
Kaseta i korba powinny być czyste
By nimi nie brudzić czystego łańcucha
Gdy cały napęd już błyszczy jak nowy
Oleju użyj by zgrzytów nie słuchać
Należy smarować łańcuch, pancerze
Golenie „amora” i powiem ci szczerze
Że po tym wszystkim, gdy wsiądziesz na rower
Poczujesz się Łukasz, jak na skuterze.
Ja zawsze jak tylko cos sie dzieje oddaje rower w fachowe rece kuzyna ktory pracuje w serwisie rowerowym. Ja robie jego auto on moj rower. Sam nie mam takich zdolnosci wiec wole czegos nie uszkodzic zamiast naprawic.
Rower parkuje tylko w suchym garazu zima w domu ;)
Wiele odpowiedzi pada,że bardzo myję rower itd.. Jak dla do roweru trzeba podejść jak do kobiety trzeba o nią dbać,szanować a jak najbardziej kochać tak samo jest z rowerem trzeba go kochać,wielbić i szanować ! :) Mój rower jest cały wyczyszczony na smarowany ponieważ dażę go wielką miłością jak nie jeden mężczyzna kobietę..
Ja natomiast dbam o swój rower bardzo solidnie stosując w tym celu technologię zwaną „genialny mąż” ;) początki były trudne a rowery bez rewelacji, jak to się zwykle zaczyna u każdego rowerowego świra, ale po zainwestowaniu we własny garaż i sprezentowaniu mojej lepszej połówce książki Zinn’a się zaczęło.. teraz mój domowy serwisant regularnie robi przeglądy mojego roweru i swojego wychuchanego Kubusia (Cube), rozbierając je na części pierwsze ;) a przy tym i ja się uczę o tym np jak rozkuć łańcuch czy jak wymienić amortyzator… nasze rowery kochają błoto, kamienie i piach, często po powrocie nie znać jaki mają kolor więc pracy jest przy nich sporo, taki smar dla mojego męża to jak prezent pod choinką.. :) pozdrawiam wszystkich rowerowych domowych serwisantów ;)
Ja jeżdżę dużo rowerem i po każdym powrocie swój rower myję wodą natomiast łańcuch smaruję smarem do łańcuchów w sprayu. Raz w tygodniu czyszczę swój rower środkami do konserwacji za pomocą szmatki. Linki smarowane są smarami w celu poprawy eksploatacji, łańcuch myty jest w benzynie ekstrakcyjnej a następnie zabezpieczany smarami. Do mycia łańcucha kupiłem w Lidlu specjalne urządzenie za 20 złotych i spisuje się rewelacyjnie. Piasty smarowane są za pomocą smaru z teflonem w sprayu. Myślę że właściwie dbam o swój rower i zapewni mi to bardzo długie korzystanie z jazdy bezawaryjnej.
Ja w dbaniu o rower wypatrzyłem fajną okazję do nauczenia dzieci (3 i 5 lat), że wbrew pozorom nie wszystko jest w dzisiejszym świecie jednorazowe. Dlatego często czyszczenie rowerów zajmuje nam pół dnia.
Mamy zdefiniowane czyszczenie proste i czyszczenie zaawansowane połączone z przeglądem.
Przy czyszczeniu prostym podstawą są mokre i suche szmatki do wyczyszczenia pyłu, odrobin przylepionego błota i wypucowania roweru na błysk. Dzieci szybko nauczyły się gdzie zawsze rower jest najbrudniejszy i domagały się wyjaśnień dlaczego. To fajne. Mamy też zdefiniowane rzeczy które dzieci sprawdzają przy czyszczeniu np. hamulce, zamocowanie błotników, koszyczków.
Dużo ciekawsze dla dzieci jest zaawansowane czyszczenie rowerów kiedy zdejmujemy koła, łańcuch, czasem opony i inne akcesoria. Dzieci je czyszczą, polerują, wymieniają (maja np. dwa lub trzy rożne dzwonki do roweru). W ten sposób uczą się budowy roweru, wiedzą że tata musi sprawdzić każdy element czy jest dobrze przykręcony. Sprawdzamy nasmarowanie linek, luzy, czyścimy i smarujemy łańcuchy. Zupełnie automagicznie cały brud z rowerów przechodzi oczywiście na dzieci więc na koniec kiedy rowery są już gotowe do kolejnej wyprawy zaczynamy czyszczenie dzieci, ale to już inna opowieść.
Cały proces naszego czyszczenia odbywa się bez wysokociśnieniowych myjek, magicznych narzędzi i zaawansowanej technologii. Woda, smar, szmatki, benzyna ekstrakcyjna – proste jak budowa roweru.
Najlepsze dbanie o rower to jazda niem jak na więcej. :)
Wtedy sie nie męczy i kurzy w pokoju, strychu czy piwnicy.
Witam. No cóż dużo wpisów ale spróbuję. Posiadam wielce upragniony rower Specialized Carve Pro 29 Red White Blk. Kosztował majątek i dbam o niego jak choroba chyba do przesady. Po każdej jeździe czyszczony napęd, łańcuch no i amorek Fox. Do „stajni” do domu wjeżdża już wypicowany. Czyszczony jest szmatką cały wraz z kasetą i łańcuchem i przerzutkami. Potem szczotki specjalnie zakupione do napędu i kasety. Tak przygotowany czeka na smarowanie. Ogniwo po ogniwie. Potem wycieranko do sucha.
Dbać o rower jest łatwo jak jest czysty i dlatego staram się, żeby był czysty zawsze. Jeżdżę szosą więc unikam jazdy podczas deszczu, albo jak szosa jest mokra. Lubię bawić się przy rozkręcaniu roweru i dlatego mniej więcej raz/dwa razy na miesiąc rozkuwam łańcuch, myję go i smaruje. Przetestowałem już naprawdę dużo smarów do łańcucha i jedno co wiem, to to których już na 100% więcej nie użyję. Na tą chwilę używam czerwonego FinishLina, ale jakoś mam wrażenie, że dość szybko schodzi z łańcucha (ale to może kwestia tego, że robię dużo kilometrów).
Swoją szosę trzymam zawsze blisko siebie, stoi nie ze wszystkimi innymi rowerami w kotłowni tylko przy moim biurku w gabinecie. W pralni zrobiłem specjalne miejsce na wszystkie rzeczy potrzebne na rower, tj mam tam półkę na kaski, półkę na narzędzia, pompkę i inne techniczne rzeczy i półkę na rzeczy które zawsze biorę w trasę – okulary, dętkę, portfel „rowerowy”, łyżki, czapeczkę, i inne rzeczy do ubrania, mam też specjalną półkę na preparaty do czyszczenia roweru (samochodowe szampony, woski, benzynę ekstrakcyjną itp.) i ściereczki. Aaa… za półkami mam opony na zmianę do wszystkich rowerów.
Mój rower raczej czuje się dopieszczony i kochany, bo traktuje go jak najlepszego przyjaciela (w sumie rzadziej z psem wychodzę na spacer :P).
Może co do samej konserwacji roweru, to ze względu że jest biały to myję go dość często (a owijkę jeszcze częściej) – nie uznaje myjki ciśnieniowej do mycia, bo nie wszystko z niego zmyję to co chcę zmyć, a to czego nie chce zmyć pewnie się wypłucze pod ciśnieniem. Wszystkie szampony samochodowe, woski, ściereczki do czyszczenia skóry (siodełko), preparaty do polerowania chromów itp. kupuje w lidlu jak jest akurat tydzień Błysk samochód i starcza mi to na rower do kolejnej takiej akcji :)
Zwykle wycieram ramę i osprzęt i oliwię łąńcuch. Jednak gdy przychodzi czas na konkrety, to rower zaczynam czyścić od wypięcia obu kół. Najpierw czyszczę przednie koło (obręcz, szprychy, piasta, oponę również, jeśli zajdzie taka potrzeba), następnie tylne koło: biorę kawałek szmatki i stary pilniczek do paznokci mojej mamy :], na pilniczek nakładam szmatkę i czyszczę każdą zębatkę; później obręcz, szprychy i piastę. Dalej, przy okazji wypiętych kół przecieram klocki hamulcowe, co by mi to już czystej obręczy nie brudziły ;-) Z powrotem zakładam koła. Zaczynam czyścić łańcuch szmatką. Stary smar z piachem, który nagromadził się między ogniwami usuwam patyczkami do uszu lub przeciągam cienkim paskiem szmatki.
W międzyczasie czyszczę kółeczka, które się znajdują przy tylnej przerzutce i tarczę. Później przechodzę do przetarcia ramy roweru. Na sam koniec smaruję łańcuch i poleruję ramę preparatem motofix k2 dla połysku (przy okazji rama się tak nie kurzy). Oczywiście takie czyszczenie nie odbywa się często, ale czysty i nasmarowany osprzęt oraz wypolerowana rama dają mi satysfakcję zarówno wizualną jak i z jazdy rowerem :) Bardzo chętnie przetestuję smar Nanoprotech, a nóż widelec, to będzie strzał w dziesiątkę :-)
Sprawa jest raczej prosta. Jako zagorzały miłośnik motoryzacji już od dziecka nie mając możliwości dbania o samochód, grzebałem w rowerach i grzebię do dzisiaj.
Co prawda, zarówno ja jak i moje zabawki nieco urosły, tak też moja miłość do dwóch (rower) i czterech (samochody) kółek pogłębiła się jeszcze bardziej.
Każdy kto mnie dobrze zna, wie, że o pojazdy dbam jak tylko potrafię najlepiej. Prawda jest taka, że nigdy nie oszczędzam na kosmetykach, narzędziach i częściach. Zawsze staram się wykonywać wszystkie naprawy sumiennie i z największą dbałością o szczegóły.
Przedewszystkim – częste czyszczenie. Podobno częste mycie skraca życie. Nie w tym przypadku. Uważam, że nie ma niczego bardziej przyjemnego jak wsiąść na czysty rower, bez obaw, że na rękach czy ubraniu zostaną resztki brudu. Zawsze po przejażdżce w deszczu/błocie wycieram rower do sucha. Jeśli jest taka możliwość myję go jeszcze tego samego dnia. Odrębna sprawa to smarowanie. Jak głosi staropolska prawda – kto nie smaruje ten nie jedzie. Nie ma niczego gorszego niż ciężkoobracające się piasty kół, skrzypiące pedały czy „dzwoniący” łańcuch. Po prostu lubię, kiedy rower przemieszcza się „gładko” i bezszelestnie.
Przeglądy? A i owszem. Zwykle trzy w roku. Przed rozpoczęciem sezonu, jeden w połowie i jeden tuż przed zimowaniem. Z racji tej, że w swojej kolekcji posiadamy sporą liczbę zabytkowych rowerów – podchodzę do nich nieco inaczej. Z racji na swój wiek – rowery te nigdy nie wyjeżdżają na deszcz. Stoją w suchym pomieszczeniu przykryte kocem. Ot takie moje małe zboczenie ;) Staram się je utrzymać w nienagannej kondycji mechanicznej oraz w jak najlepszej kondycji wizualnej. Czysty i zadbany lakier, gładkie i wypolerowane elementy chromowane, odżywione i zabezpieczone elementy z tworzyw sztucznych to dla mnie priorytet.
Z uwagi na szacunek do dawnych samochodów i rowerów – staram się ich „nie katować”. Tzn. Nie jeżdżę w deszczu, staram się jeździć delikatnie, nie hamuję gwałtownie.
Rower na codzień? Owszem – posiadam – ale tak jak powyżej wymienione – jest po prostu ogólnie szanowany. Wszystkie zużyte oraz te, które powoli sygnalizują swoje potrzeby – naprawiam, bądź wymieniam na nowe – nigdy nie odwlekam napraw w czasie.
A dlaczego?
Sprawa jest prosta. Rowery i samochody są dla mnie czymś więcej niż tylko środkiem transportu, bez względu na swój wiek i pochodzenie.
Rower, by służył mi jak najdłużej, jest konserwowany na bieżąco.
Najczęstszej interwencji wymaga napęd. Ponieważ łańcuch mam zabudowany, brudzi się mniej, jednak olej wydobywa się z ogniw, co sprawia, że po jakimś czasie zaczyna być słyszalny przy wilgotnym powietrzu (nie jest to jeszcze skrzypienie lub piszczenie, bo tego bardzo nie lubię). Demontuję wówczas osłonę i myję ją wodą z detergentem. Łańcuch, jeśli jest czysty i jedynie suchy, smaruję olejem klasy lepkościowej VG32, z zawieszonym w detergencie siarczkiem molibdenu. Gdy jednak okazuje się, że jest coś poprzyklejane, wtedy stosuję Gex w spreju, po czym smaruję Yeldem. Jeżeli dwukrotne czyszczenie Gexem nie pomaga, to łańcuch demontuję i czyszczę benzyną ekstrakcyjną w koszu łaźni ultradźwiękowej. Po wytarciu i naoliwieniu olejem z siarczkiem molibdenu zakładam i jest ok. Gdy łańcuch zaczyna szorować w obudowie, naciągam go, ale po dwóch korektach naciągu wymieniam. Gdy napęd (zazwyczaj mała zębatka) ma „rekinie zęby”, wtedy kompleksowo wymieniam cały napęd.
Co kilka miesięcy sprawdzam luzy i stan ogumienia, chyba że odczuwam dyskomfort podczas jazdy bez trzymanki (test geometrii roweru). W takiej sytuacji sprawdzam luz na piastach i koryguję kluczem nr 17. Dętkę łatam, gdy złapię kapcia. Gdy łat jest dużo lub guma zaczyna zamieniać się w sito – wymieniam. Każdy zabieg na dętce połączony jest z talkowaniem gumy. Dętki łatam bez zbytecznego zdejmowania koła.
Linka hamulcowa smarowana jest przelewanym pod pancerzem olejem parafinowym, podobnie jak i linka sterująca skrzynią biegów (Sachs S7). Przy takiej okazji koryguję naciąg linki w clip-boxie. Gdy biegi źle się przełącza, tankuję piastę olejem przekładniowym Hipol, smaruję clip-box,a jeśli to nie pomaga, to rozbieram piastę i myję w nafcie (łaźnia ultradźwiękowa), płuczę w benzynie ekstrakcyjnej. Wianki smaruję smarem litowym (typu ŁT), a piastę po zmontowaniu i skasowaniu luzu tankuję 5 ml oleju przekładniowego. Przy tej okazji sprawdzam stan kulek i bieżni, by w miarę wcześnie nabyć części i przy następnej okazji dokonać wymiany. Zazwyczaj to pomaga. Luzy i ew. wymiany części koryguję, gdy odczuwam dyskomfort w trakcie jazdy. Serwisowi pozostawiam jedynie zaplatanie koła i ew. większe centrowanie i wymianę suportu, bo nie mam klucza.
Podczas sezonu deszczowego i zimy ramę przecieram mleczkiem z dodatkiem smaru silikonowego, a ew. błoto zmywam szlauchem. Regularnie czyszczę (nawet kilka razy tygodniowo) odblaski, światła i lusterko.
Dzięki takiemu traktowaniu roweru (nie trwa to dłużej niż dwie godziny, co jakiś czas) mój miejski Batavus działa bezawaryjnie cały rok, robiąc ok. 10000 km rocznie, podobnie jak i Batavus żony.
Jak ja dbam o swój rower? Podstawą dla mnie jest cicho działający łańcuch, jeśli tu coś szeleści to się biorę za rower. Mam specjalne urządzenie (3 szczotki) do czyszczenia łańcucha, który myję ~3 razy w benzynie ekstrakcyjnej i po wysuszeniu dopiero smaruję smarem. Oczywiście przy każdym czyszczeniu łańcucha czyszczę też wielotryb i przednie zębatki. Raz na kilka miesięcy smaruję linki przerzutek i hamulcowe i w zależności od potrzeby (~3 miesiące) lubię umyć ramę szamponem i wypolerować plastmalem – pięknie potem błyszczy i dłużej jest czysty.
Dość często reguluję też hamulce, bo lubię jak są mocne. Na ośkach mam założone „obrączki” filcowe i dzięki temu mam zawsze czyste ośki. Poza tym bardzo dużą wagę przykładam do oświetlenia – mam fantastyczne oświetlenie Axa Pico 30 lux steady z przodu (skutecznie mi oświetla ~50 m przed rowerem), a wkrótce będę miał też BARDZO skuteczny sygnał dźwiękowy – potrójna fanfara na sprężone powietrze. Zrobię w końcu porządek z tymi „świętymi krowami” łażącymi po ścieżkach rowerowych ;-) Jak tylko będę miał to zainstalowane to prześlę Łukaszowi zdjęcia, a może nawet uda mi się jakiś filmik dostarczyć – zobaczycie jak będą wyskakiwać z kapci ;-)
Dobra, dobra wiem, że sygnał ma być nieprzeraźliwy… ale i ścieżka rowerowa ma być dla rowerów, prawda?
Ja za czyszczenie roweru zabieram się dopiero wtedy, gdy już nie mam innego wyjścia. Nie będę ukrywał, że czyścioszkiem nie jestem. Może rower nie ocieka wtedy błotem, ale zbyt czysty też nie jest. No i normalna procedura, szmata, woda, trochę czasu i rower aż błyszczy.
Kiedyś smarowałem łańcuch tym co akurat było pod ręką, ale to było bez sensu. Smar do pił czy łańcucha motocyklowego może jest dobry jeśli się jeździ kilkanaście kilometrów, raz w tygodniu. Szybko przestawiłem się na specyfiki dedykowane do rowerów i od tego czasu o wiele mniej syfu lepi się do łańcucha. Ciekawi mnie bardzo, jak to jest z tym smarem NanoProtech i chętnie też go przetestuję na własnym rowerze.
Witam
„Kto smaruje ten jedzie” , a czym to już każdy ma swój sprawdzony sposób. W/g mego doświadczenia (cztery rowery w rodzinie) najważniejsze by mimo wszystko jednak smarować i to systematycznie. Praw mechaniki i niestety marketingu producentów (jakość produkowanych obecnie napędów to temat rzeka) nie oszukamy, i każda nawet najdroższa, najlepiej konserwowana część się po krótszym lub dłuższym przebiegu zużyje.
Ja stosowałem już różne smarowidła z różnych półek cenowych i mimo wszystko ostatnio i tak ” zajeździłem” swój napęd, ale przekraczając kilkukrotnie normy przebiegu przewidziane przez producentów, jak mnie uświadomiono w serwisie.
Niestety bowiem nie mam ani miejsca, narzędzi ani czasu na rozbieranie rowerów do ostatniej śrubki (zazdroszczę mającym takie możliwości) stąd konserwacja ograniczona do warunków mieszkania w blokowisku.
Cóż… to ja czyszczę i smaruję napęd bardzo nietypowo (ot, lenistwo, nie chce mi się ściągać, wąchać benzyny itp). Najpierw płaskim śrubokrętem wydłubuję spomiędzy ogniw, zębatek i z kółek przerzutki zaschnięty brud. Szczególnie po jeździe w terenie bywa go sporo. Potem za pomocą WD40 rozpuszczam resztę i czyszczę starą szczoteczką do zębów. Spłukuję wodą, suszę szmatą i oliwię.
Czym? Olejem do… pił łańcuchowych. Nieco rzadszy od olejów rowerowych więc trzeba częściej oliwić (ok. 200km) ale w końcu też do łańcuchów pracujących w brudnym środowisku. I relacja ilość / cena zdecydowanie na korzyść.
Może nie jest idealnie, ale ponad 8 tys. na jednym komplecie (korba + łańcuch + kaseta) przejeżdżam.
Hej, ja nie mam czasu na czyszczenie roweru. Poprostu gdy się pobrudzi jadę na most Dębnicki wyrzucam go do Wisły. Obok jest sklep rowerowy więc kupuję nowy i jadę do domu na czystym. Czasem jak pada, lub jest śnieg to trzy razy wracam na most i do sklepu zanim uda mi się dojechać do domu na czysto.
Niestety ponieważ takie kupowanie rowerów nie jest zdrowe dla mojego portfela, to nie mogę pozwolić sobie na tak kosztowne fanaberie jak smar w sprayu. Dlatego też z chęcią przyjmę taki prezent. Na rower to i tak nie psiknę, aby olej Wisły nie zanieczyścił, ale przynajmniej przesmaruję zamek od piwnicy w której trzymam rower.
Pozdrawiam
Ja swój łańcuch oliwię tanim olejem do łańcuchów pił łańcuchowych i jestem bardzo zadowolony z efektów.. Chętnie się przekonam czy warto zacząć wydać więcej kasy na taki spray,czy dalej jechać po taniości.. ale z dobrym skutkiem :]
Kiedy najdzie mnie ochota lub gdy szosa o to szlocha
cicho w kącie tak ukradkiem, o co prosi szybko zgadnę.
Prosi o rzecz całkiem zwykłą, by ją czyścić, chce być czystą,
więc nie tracąc czasu wiele chcąc być szczerym przyjacielem
zbieram szmatki i szczoteczki, biegnę do mej szosóweczki.
Już ją pieszczę, już ją głaszczę, odtłuszczaczem ją namaszczę
w przemysłowym gdzieś kupiony, w rowerowym polecony.
Niegdyś ekstrakcyjna mi służyła lecz ostatnio się skończyła
więc zamiennik wnet nabyłem i dziś wiem to- przepłaciłem.
Źle zrobiłem, przepłaciłem lecz niejedno wyczyściłem
Psiknę trochę, powycieram, już się w brud preparat wżera
Na łańcuchu ten sam zabieg: zwilżę silnie i odstawię.
Niechaj penetruje żwawo tak by wszystko wyszło klawo.
Wcześniej w ruch poszła szczoteczka szorowała po nim z deczka
ta od zębów już zniszczona, czyścicielka wymarzona.
W prawo, w lewo i od spodu chce by łańcuch jak za młodu
jak wyjęty wprost z pudełka błyszczał niczym cud-perełka.
Na sam koniec do strzykawki wlewam jakiś olej rzadki
i powoli posuwiście czynię me ogniwka śliskie
tak by mi służyły wiele, tak się staję szosy przyjacielem.
Już nie szlocha, już nie woła, już się toczą gładko koła
a ja na niej, ją dosiadam, dbaj o rower- tak powiadam.
W ogóle nie dbam, więc przydałby mi się ten smar żebym zaczął ;]
Mój sposób dbania o rower to po prostu nie dbać – brud i błoto konserwuje ;D Póki co rower ma kilka dobrych lat i kilkanaście tysięcy więcej kilometrów za sobą i działa jak nowy;)