Koła rowerowe – systemowe czy składane?

Dopóki nie kupiłem nowego roweru, specjalnie nie interesowałem się czymś takim jak koła systemowe, czyli gotowe konstrukcje projektowane i przygotowywane przez producentów. Zazwyczaj jeździłem na kołach złożonych z różnych podzespołów przez producenta roweru albo sam dobierałem części do złożenia koła. Dopiero kręcące się w moim rowerze koła Fulcrum Racing 77 zmotywowały mnie do głębszego poszperania w tym temacie. To znaczy zawsze wiedziałem, że są koła od takich producentów jak Mavic, DT Swiss, Lightweight, Zipp czy Shimano. Nie zastanawiałem się tylko czym się różnią od kół, które można złożyć samemu z dostępnych w sklepach części. Jeżeli poszpera się w internecie w poszukiwaniu informacji na ten temat, można zauważyć ciekawą rzecz – są grupy zdecydowanych zwolenników gotowych kół, są też osoby, które twierdzą, że lepiej zlecić złożenie (lub złożyć samemu) kół z wybranych przez siebie części. Dylemat trochę podobny do tego czy kupić gotowy rower czy składać samemu.

Koła szosowe Mavic jakie

Główna różnica tkwi w dopracowaniu szczegółów, które są jednocześnie ich błogosławieństwem i przekleństwem. Koła systemowe są tworzone zazwyczaj z części jednego producenta, które są zaprojektowane pod konkretny model koła. Są one testowane i dopracowywane pod kątem dobrego współdziałania wszystkich elementów. Często też takie koła są ładniejsze, dzięki użytym niestandardowym piastom, obręczom czy szprychom. No właśnie, niestandardowym… Gdy w takim kole będzie potrzeba wymiany szprychy czy obręczy, najczęściej okaże się, że nie można użyć części z najbliższego sklepu rowerowego, tylko trzeba fatygować się do serwisu producenta. Ba, wiele kół wymaga stosowania specjalnych kluczy do ich przeglądu, nie da się użyć typowych. Za to zaletą takich gotowych kół jest ich przemyślana konstrukcja, zaplot oraz optymalne dobranie części, tak by były wytrzymałe i sztywne.

Jednak szperając w internecie można znaleźć sporo historii osób, którym udało się z powodzeniem zastąpić fabryczną szprychę jakimś markowym zamiennikiem. Wychodzi nie tylko taniej (przyzwoita szprycha Sapim kosztuje 2-3 złote, za najtańszą szprychę Fulcrum trzeba dać 14 złotych), ale także szybciej, ponieważ zwykłe szprychy są do kupienia w każdym sklepie rowerowym. Niestety nie w każdym kole będzie możliwość użycia zamiennika.

Składając samodzielnie koła nie jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę producentów. Wszystkie części można w szybki sposób wymieniać w razie potrzeby. Zazwyczaj w tej samej cenie co koła systemowe da się złożyć lżejsze własne. Pierwszy z brzegu przykład: systemowe koła szosowe Shimano WH-RS21 ważą 1850 gramów (komplet) i kosztują ok. 640 złotych. A na przykład koła złożone przez firmę Velotech z Krakowa na piastach Novatec i szprychach Sapim ważą 1600 gramów i kosztują 670 złotych.

Przykład jest oczywiście pierwszy z brzegu, są koła cięższe i lżejsze, są też promocje i wyprzedaże gdzie da się kupić markowe koła sporo taniej. Sama masa kół to też nie wszystko. Bardzo istotna jest ich wytrzymałość. Producenci kół systemowych popularne modele przygotowują w ten sposób by wytrzymywały wagę kolarza rzędu 100-110 kilogramów. Oczywiście w droższych modelach limit wagowy może być różny, zawsze warto to sprawdzić przed zakupem. Jednak byłem bardzo mile zaskoczony, że np. karbonowe koła Lightweight Meilenstein Obermayer Weiss, które ważą nieprawdopodobne 975 gramów za komplet (i kosztują nieprawdopodobne dwadzieścia tysięcy złotych) mają limit aż 90 kilogramów wagi kolarza wraz z rowerem.

Natomiast składając koła samodzielnie trzeba samemu dobierać części pod kątem swojej wagi. Nie jest problemem złożyć relatywnie niedrogie i dość lekkie koła, ale jeżeli będzie na nich jeździł dajmy na to 90 kilogramowy mężczyzna, może się szybko okazać, że koła nie wytrzymają tak długo jakby się chciało. Nie można przy wyborze komponentów patrzeć tylko i wyłącznie na stosunek waga/cena, nie można zapomnieć o wytrzymałości całego zestawu.

Sporo myślałem o kwestii gwarancji. Na koła systemowe dostajemy oczywiście gwarancję, z kołami składanymi samodzielnie niekoniecznie. To znaczy jest gwarancja, ale bardziej na poszczególne części pojedynczo. No i podczas jakiejś awarii takiego koła, powiedzmy pęknięcia obręczy – jej producent/dystrybutor może nas odesłać z kwitkiem twierdząc, że np. użyliśmy złych szprych. Oczywiście to tylko moje luźne przemyślenia. Nigdy na szczęście nie musiałem reklamować obręczy czy piast, bo wymieniałem je w miarę ich naturalnego zużycia. Ale dobrze wiem, że problemy z gwarancją mogły by się pojawić. Z gwarancją na koła systemowe będzie mniej problemu, ale ciekawi mnie czy macie z tym jakieś doświadczenia. Ewidentne wady produkcyjne na pewno są uwzględniane, ale pytanie co się dzieje w niejednoznacznych przypadkach.

Jako, że dopiero zacząłem „przygodę” z kołami systemowymi, ciężko mi powiedzieć jakie koła bym wybrał, gdybym stanął przed zakupowym wyborem. Z kołami systemowymi jest mniejszy problem podczas wyboru. Patrzysz na opinie, wagę, cenę i można kupować. Ze składaniem jest trochę więcej zabawy, chociaż jeżeli nie zależy Ci na niskiej masie, tylko na wytrzymałości, to też można całkiem szybko dobrać komponenty.

Na pewno mocno zastanowiłbym się nad sensem zakupu systemowych kół, jeżeli chcesz używać roweru do dalekiej turystyki, wszystko jedno czy to będzie rower górski czy szosowy/trekkingowy. W takiej sytuacji postawiłbym na koła o których wiadomo, że da radę samodzielnie na przykład wymienić szprychę w trasie.

W każdym razie ja nie ustanawiam zwycięzcy, pojeżdżę trochę na nowych kołach, to może za jakiś czas się wypowiem co na ten temat myślę. Chociaż mam nadzieję, że będą pracować bezproblemowo i nie będę musiał nic pisać na ten temat :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

43 komentarze

  • Co do piasty „qando” to sie nie moge zgodzic…. posiadalem taka w rowerze i pracuje jak kazda inna brak jakich kolwiek problemow…piaste mam ale kola juz nie jestem w stanie uzywac gdyz serwisant tak mi szpryche wymienil iz po ok1km jazdy kolo stalo sie osemka i jajkiem w jednym wirc zostalem zmuszony do zakupu nowego kola…ktorego zostane testerem gdyz byl to zakup w ciemno…nikt nie potrafil doradzic jakie kolo tylne do 29era kupic… no chyba ze Ty Lukaszu lub ktos z was Moi drodzy cos poleci tak do 400 zl max o ile to mozliwe

    • Z doświadczenia nie polecę, bo nie jeżdżę na MTB, ale jest sporo ciekawych kół w tym budżecie, chociażby Shimano WH-MT35: https://allegro.pl/shimano-wh-mt35-29-disc-cl-czarne-kolo-tyl-i6376255402.html

  • Witam
    Chcę kupić nowe koła szosowe. Rozważam opcje Mavic Aksium lub Fulcrum Racing quattro lg.
    Przez najbliższy sezon będą służyć do treningów jak i ścigania. Które z nich wybrać? Może jest coś jeszcze godnego uwagi w tej cenie?. Aktualnie jeżdżę na 10s jednak koła chcę kupić pod 11s bo w przyszłym sezonie zmieniam rower a w nowym rowerze czasami też będą używane. Proszę także o polecenie jakieś dobrej podkładki pod kasetę.
    Dziękuję za pomoc ;)

    • Cześć, ja od ponad dwóch lat jeżdżę na Fulcrumach Racing 77 (przerabiany dla Cube model Sport) i jestem z nich bardzo zadowolony. A Quattro to sporo wyższy model i myślę, że byłbyś zadowolony. Aksium Elite to też fajne koła. Ale które wybrać, tego Ci nie powiem.

      Co do podkładki, to chyba powinna być dodana przez producenta do kół, ale mogę się mylić.

  • Co do kół.
    Mam pytanie.
    Proszę o radę.
    Nie stać mnie na super koła ale potrzebuje dobrego. Mam wysokie stożkowe ale o ile przodem ominę nierówności to tyłem wpadnę. Miałem mniejsze stożkowe ale polecono mi większe że silniejsze.
    Ale o ile przód ok tył znowu krzywy.
    Jakie koło tanio kupić by dawało radę.
    WIDZĘ CZĘSTO W ROWERACH PODOBNO DOBRE ODLEWANE CAŁE PIĘCIO SZPRYCHOWE, CZY PIĘCIO RAMIENNE.
    JAK WYGLĄDA SPRAWA Z ICH WYTRZYMAŁOŚCIĄ?
    Proszę o poradę.
    Koła mam w rozmiarze 28.
    Opony 700×25, 28 w zależności od trasy.

    • Cześć, a o jaki rower chodzi i o jaki budżet? Jeżeli chodzi o koła pięcioramienne, to mi kojarzą się albo z najtańszymi rowerami z marketu, albo kołami, które kosztują tyle, co bardzo dobry rower.

  • Witam, mam do Pana pytanie w związku z moim rowerem. Mianowicie kupiłem shockblaze’a r7 elite 29” rok temu i miałem małą stłuczkę (samochód we mnie wjechał). Doszło do pokrzywienia tylnego koła. Oddałem rower do naprawy do sklepu firmowego. Po miesiącu otrzymałem naprawiony rower i starą pokrzywioną obręcz. Zauważyłem, że nyple (centratory obręczy), które były w starym kole miały inny kolor ( w oryginale miałem zielone, a otrzymałem koło z czerwonymi). Chciałem to wyjaśnić w sklepie, mechanik powiedział, że złożył złe zamówienie i przyszła obręcz z czerwonymi nyplami, więc rozkręcił ją i wymienił nyple, po czym zcentrował koło ( co było dla mnie absurdalne). Zapłaciłem za tą „fachową” naprawę około 1 tyś. czyli 1/3 wartosci roweru ( musieli sprowadzić części z Bułgarii). Do tego otrzymałem też srebrny hak trzymający tylne koło zamiast oryginalnego czarnego. Od naprawy niejeździłem prawie wogóle. Rower przestał zimę i teraz jak się już ciepło zrobiło chciałem sobie pojeździć. Zrobiłem ok 150 km po szosie i drodze leśnej, oczywiscie uważając na dziury. Te 150 km zrobiłem w 3 trasach. Dziś chciałem znów wyjść na rower, ale stwierdziłem, że go sobie umyje przed wyjsciem. Okazało się, że koło jest lekko pokrzywione, bo szprychy są rozkręcone. Niektóre nyple prawie wkręciły się w obręcz ( szczęście w nieszczęsciu, że obręcz stożkowa, więc nie przebiło mi opony do tej pory). Rower mam na gwarancji, mam zamiar go oddać do naprawy, z tym, że zakładam będą chcieli mi zcentrować koło i tyle. Pytanie czy według Pana po takiej trasie w rowerze wartym prawie 4 tyś. mogło się coś takiego zdarzyć i czy przysługują mi jakieś prawa konsumenta, jeżeli nie zgodzą się na wymiane koła ( uważam, że po takich przekrętach jakie mi odstawili powinni wymienić mi znów na oryginalne, nowe koło). Jeżeli znalazłby Pan chwilę czasu na odpowiedź, byłbym wdzięczny.

    • Cześć, zapłaciłeś za naprawę koła 1000 złotych? Przecież za tyle kupiłbyś nowe koła i to już naprawdę świetne.

      Prawa konsumenta oczywiście masz i jak najbardziej próbowałbym reklamować usługę naprawy roweru. Jeżeli serwis będzie się wykręcał, najlepiej udać się do rzecznika praw konsumenta. Dobrze wiem, że nic tak dobrze nie działa na opornych serwisantów i sprzedawców, jak interwencja prawnicza.

      • I podaj nazwę serwisu, który zażądał za naprawę 1000 złotych. A im przekaż adres do tej dyskusji tutaj, aby się mogli wypowiedzieć co takiego tam zrobili, że kazali aż tyle zapłacić.

  • Szukam małej pomocy w temacie kół. Mam skromny rower Romet Rambler 4.0. Opona 26×2,25. Jesienią oprócz tras leśnych sporo pokonywałem drogi tylko asfaltem. Zastanawiam się nad zmianą opon na bardziej adekwatne do asfaltu. I teraz pytanie do Was fachowcy. Czy w ogóle jest sens jakichkolwiek przeróbek? Jeśli tak, to jakie zestawy kół polecacie?

    • Witaj, ale chcesz zmienić opony czy koła przy okazji też?

      Na początek zmierz szerokość wewnętrzną obręczy i zerknij do tabelki w tym wpisie: https://roweroweporady.pl/rozmiary-opon-rowerowych/

      Ona mniej więcej pokaże Ci jakiej szerokości opony będziesz mógł założyć. Jest to cenna informacja, zwłaszcza jeżeli będziesz chciał założyć węższe opony.

      Pytasz o sens założenia takich opon. Według mnie zdecydowanie warto. W zależności od planów możesz wtedy założyć opony terenowe gdy planujesz jeździć głównie poza asfaltem, a możesz założyć opony turystyczno-szosowo-uniwersalne (zależy jakie kupisz) by cieszyć się lżejszą jazdą po asfalcie.

      Sam tak robię, bo na moich Kojakach jazda poza asfaltem jest mało wygodna.

      • Dzieki za odpowiedź. Sprawdzę wymiary obręczy w wolnej chwili i napisze.

        Chciałem zakupić całe zestawy, aby w miarę potrzeby przeprowadzać szybką zamianę kół. Dlatego kieruję się z tym pytaniem, jakie dobre, w miarę tanie zestawy polecacie.

        • Zależy jaki budżet przewidujesz, ale jeśli w miarę tanie, to najlepiej zlecić złożenie. I kwestia właśnie jakiej szerokości opony będziesz chciał włożyć.

          Ale części jest do wyboru do koloru i każdy porządny serwis składa koła.

  • Jest to tylko moja osobista opinia i nie chcę nikogo urazić, ale musiałbym upaść na głowę, by wywalić 3 tys. zł za jedno koło czy choćby za komplet. Choćby na takich kołach rower sam jechał i nie trzeba było pedałować, i nawet gdybym miał nadmiar kasy. Za tę cenę można kupić 2 względnie rozsądne rowery i mieć masę frajdy.

    Po prostu, nie rozumiem takiego szpanerstwa i licytowania się, kto wyda więcej kasy. A potem, bywa, są z tego same kłopoty. Wbrew pozorom roweru, też, trzeba umieć używać.

    • Pomijając fakt, że kto bogatemu zabroni…

      Trochę na wyrost zakładasz, że ktoś to kupuje drogi rower czy części to robi to dla szpanerstwa czy licytowania się. Znam sporo osób, których rowery tylko dla naprawdę „wtajemniczonych” zdradzają swoją wartość. Na pierwszy, a nawet i drugi rzut oka, wyglądają jak tanie rowery. Choćby taki klasyk:
      http://pashley.pl/uploads/pashley-roadster-sovereign/roadster_sov_3q_20x18.jpg

      typowy mieszczuch, których coraz więcej, a który kosztuje, bagatela, około 700 funtów.

      Kupowany dla szpanu? Nie sądzę.

      • Bo kupiony w określonym celu, za określone pieniądze przez świadomego cyklistę któremu do szczęścia potrzebny jest … niezawodny ;) markowany z właściwie dobranym osprzętem na potrzeby miejskiego użytkownika – taki „dobrze skrojony garnitur” na miasto – no ale znowu mówimy o ŚWIADOMYM lub polecanym wyborze (chyba że to tzw. szary lans) – a ile ich mamy?

        Wystarczy poczytać jak bardzo Łukasz udziela się w temacie „rowera za 1000/1500/2000 zł” żeby sobie uświadomić ile luda wie tyle o rowerze że … ma dwa koła ;) czyli często wybór 2 kółek jest albo przypadkowy albo cwany/sprytny „bo tani da radę”.

        • Tani spokojnie da radę.
          Ostatnio kupiłem dwa kółka za 285 złociszy z wysyłką. Piasty Novatec, obręcze Rodi kapslowane, szprychy ( 36 ) Sapim, czarne i nierdzewne. Jeżdżę już kilka miesięcy i nic. Wszystko działa, nic się nie rozcentrowało ani nie pogięło. A trochę ważę. Nie wiem czy to kółka systemowe czy nie i nic mnie to nie obchodzi. Dość że jak dla mnie są ok. Twierdzę ponadto że takie koła zadowolą 99% z nas. Czyli amatorów bez albo i z zacięciem. No chyba że kto szpaner…

          • „Piasty Novatec, obręcze Rodi kapslowane, szprychy ( 36 ) Sapim, czarne i nierdzewne.”

            Akurat mam podobny zestaw, tylko szprychy srebrne. Pod sobą z sakwami już różne obręcze zdemolowałem. Te po ponad 10k km tylko lekkie bicie na bok, mniejsze niż 1mm (nawet go nie koryguje). Bardzo popularne w „mieszczuchach”.

            @Mociumpel: ano widzisz: tego by brakowało w „kategoryzowaniu” w pierwszej Twojej wypowiedzi; bardzo to uprościłeś.

          • „Tani spokojnie da radę” – tylko wypada jeszcze napisać co da radę?
            Jeździć po miescie owszem. Ścigać w xc nie wspomniawszy już o dh to raczej nie.

            Druga sprawa, że jak całe koło (koło, ogumienie, tarcza, kaseta) waży 2kg zamiast 4,5kg, to nie trzeba być zawodowcem, żeby poczuc rożnicę

          • To nie są systemowe, poznać to można choćby po tym, że piasty są z jednej firmy, a obręcze z innej.

            Poza tym wszystko zależy od zastosowań. Nawet amator może rozwalić takie koła w 5 sekund. Tak jak pisze Radziu, wszystko zależy do czego mają być używane, więc nie generalizuj.

        • „Wystarczy poczytać jak bardzo Łukasz udziela się w temacie „rowera za
          1000/1500/2000 zł” żeby sobie uświadomić ile luda wie tyle o rowerze że
          … ma dwa koła ;) czyli często wybór 2 kółek jest albo przypadkowy albo
          cwany/sprytny „bo tani da radę”.”

          Tak wygląda typowy objaw sprzętomanii u dyskutanta. Rower sam nie jeździ. To czy jest drogi czy tani zależy tylko od racjonalności wyboru do potrzeb i konkretnego zastosowania
          W każdej dziedzinie można spotkać sprzętomaniaków i gadżeciarzy (fotografia, rowery, audio, samochody), którzy muszą mieć wszystko najdroższe, najlżejsze, najlepsze – taki full-wypas na bogato. Potem siada taki „miłośnik najlepszych wyborów” na wyścigówkę w karbonowej ramie albo na zjazdówkę z tytanu, wyjeżdża do miasta i wyprzedza go dziadek na Uralu z workiem kartofli na bagażniku. I tyle zostaje z jego pitolenia o racjonalnych wyborach full-wypasów.

          • Dziadek na Uralu z ziemniorami mnie rozbawił :) Ale taka jest prawda, że nie wystarczy kupić drogi rower za powiedzmy 9000 żeby nagle stać się ekspertem kolarstwa i najszybszym na asfalcie ze względu na przerzutki za kilka stów czy ramę full karbon. Już pomijam, że 9/10 osób na rowerze powinno opanować choć podstawowe przepisy i znaki, bo jeżdżą jak sieroty, ale to temat rzeka. Nieraz trekkingiem, z półki cenowo-jakościowej zwanej przeze mnie ekonomiczna bieda, kupionym za mniej niż 800 ziko waga roweru około 16,5 kg plus do tego jeszcze na nim ja wyprzedzałem szosy za pewnie 2-4 tysie z kierującym je typem w obcisłych gaciach wyglądającym tak „profesjonalnie” jakby zabłądził szukając trasy trwającego Tour de Pologne.

            Jak ktoś nie umie jeździć (pozdrawiam osoby nieużywające przerzutek mimo, że je mają) i nie ma kondycji, to i koszulka na rower za 250 zł mu nie pomoże. To nie gra cRPG gdzie zbroja zwiększy statystyki postaci ;) Zdarzyło mi się jechać równo z kimś na szosie czy innym crossie z SPD, kasetą na 10 czy 11 przełożeń i lżejszą ogólnie konstrukcją, a mam wolnobieg no name 7s, plastikowe pedały marki pedały i nie osiągam raczej więcej niż może 25 km/h chyba, że z górki pedałując.

          • Już miałem usiąść i napisać tu długi komentarz, ale przypomniało mi się, że już kiedyś nagrałem odcinek na temat „lansu na biedę” (lansu na bogactwo też). Tak więc potraktuj ten link jako polemikę z Twoim komentarzem: https://youtu.be/W3LGPkFqAgA

    • Tak samo, jak można kupić Tata Indica za równowartość roweru ze średniej półki tak i BMW M5 za pół miliona.

      Jeden woli golić się jednorazówką za 50 gr i żelem z puszki za 5 pln, drugi kupi brzytwę dovo ze stali z sollingen za którą zapłaci 1500 pln, do tego pędzel z włosia borsuka za 300 pln i mydło do golenia oraz pas do polerowania za kolejne 300 każde.

      Są to bezsensowne dywagacje, można kupić wiertarkę za 5000 jak i za 50 pln w biedronce.Tylko zobacz co się stanie jak zaczniesz tą za 50 pln wiercić przez 12h na dobę.

    • Kartofel, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Spójrz na to zagadnienie szerzej, a nie tylko ze swojego punktu widzenia.

      1) Spójrz nie tylko przez pryzmat pieniędzy, ale także (a może przede wszystkim) przez pryzmat zaspokajania pragnień i dawania przyjemności. Czy auto za milion będzie zawsze wygodniejsze, szybsze i lepiej wyposażone od tego za pół miliona? Ano nie zawsze. Ale ludzie i tak je kupują.

      2) Spójrz też tak. Kupujesz komplet kół za 300 złotych. A Twój sąsiad patrzy na Ciebie z politowaniem i mówi, że on musiałby na głowę upaść, żeby wywalić 300 złotych za koła. Bo on kupił za 150 zł i jest bardzo zadowolony. Zawsze znajdzie się kwota, którą sąsiad wyda, a Ty się będziesz mógł śmiać.

      3) Szpan i licytowanie? Oczywiście, że tak, ale to ma miejsce w każdej dziedzinie hobbystycznej. Ale nie wsadzałbym wszystkich, którzy mają koła za trzy patyki (a nawet za dziesięć) do kategorii szpan. Po prostu ktoś ma kasę i lubi ją wydać. Albo marzył o tych kołach i ciułał przez lata, by w końcu je kupić.

      Trzeba patrzeć trochę szerzej niż własne marzenia i możliwości.

      • Ano, właśnie – zgoda. Ale też trzeba mieć do tego i do ludzkich słabości dystans; nie schlebiać, nie „podbijać bębenka” snobizmowi i pysze.

        Jak zaznaczyłem, wyraziłem tylko swoją osobistą opinie, nikomu jej nie narzucając.

        Czy koła za 3 tys. zł są bardziej okrągłe niż te za 300 zł? Nota bene i 300 zł bym nie wywalił. Jeżdżę od wielu lat na tych samych normalnych stalowych obręczach – ani ich nie pokrzywiłem, ani jednej szprychy nie zerwałem. Jedynie gdy zmieniałem piastę w tylnym kole, to mi 'gęściej’ zapletli. Ale przejechałem wiele, wiele kilometrów – nie wiem ile, bo długi czas jeździłem bez licznika.

        Śmiem twierdzić, że o trwałości roweru bardziej decyduje sposób jazdy niż przereklamowane marki, systemy… Zresztą co to znaczy koło systemowe. Gdy dawniej był tylko Romet, to każde zwykłe koło było systemowe.

        Ostatnio w TV jest reklama Toyoty z pointą, że gdyby były same Toyoty, to mechanicy nie mieliby co do roboty. Jeśli jest tak świetnie, to po co są serwisy Toyoty i dlaczego Toyota nie daje dożywotniej gwarancji?

        Reklama, reklama, reklama i związana z nią niesłychana manipulacja – cytując Młynarskiego: Ludzie to lubią, ludzie to kupią, byle na chama, byle w tłoku, byle głupio…

        • „Czy koła za 3 tys. zł są bardziej okrągłe niż te za 300 zł?” – tak, moga być bardziej okrągłe, a napewno są lżejsze, mają lepsze łozyska czyli toczą się sprawniej, są przystosowane do opon bzdętkowych, zazębiaja dużo szybciej niż te tańsze, można wśod nich przebierać między standardami osi (12×135; 12×142; 12×150; 15 oraz 20mm).
          Co do reklam, widziałeś kiedyś reklamę kół american clasic? enve? crank brothers? syntace, mavic czy dt?
          W świecie rowerowym generalnie jest tak, ze kupujesz to na co Cię stać, a nie to co jest na reklamach, których nota bene nie ma.

          • Owszem widziałem reklamę kół tych producentów. Nie w naszej prasie. Reklama dotyczy każdego rodzaju produktu.

          • Tylko prasa rowerowa, to nic innego jak broszury reklamowe (ponad 50% stron to reklamy). Oczywiście, ze reklama dotyczy wszystkich produktów, tylko niektórych się po prostu nie reklamuje. Np. ferrari, bmw m5, czy karbonowe koła do rowerów. Ten kto będzie potrzebował i będzie go na to stać, przyjdzie i kupi.

  • Tak sobie to widzę:
    1. Polska krajem cwanych i sprytnych jest co to albo:
    – kupią sobie rower typu makrokesz i zajeżdżać go będą ąż zdechnie w nim wszystko i kupią nowy,

    – po taniości ale z wyprzedaży coś dobrego kupią ale jak już wydatek na nowy łańcuch czy inne, co skrzypi albo lata wte i we wte to także po taniości w sklepie na rogu kupią

    – kupią rower normalnie i jak co lata to w serwis byle działało ale ekonomicznie – wtedy serwis dba aby działało i dobór zazwyczaj jest średnio przypadkowy byle działało, tu kończy się cwany sprytny

    – kupią rower normalnie ale wypas bo ich stać i czasem nawet z górnej półki – tu zaczyna się cały bajer z doborem roweru jako zbiórki części i modelu który nam najbardziej pasi – ale zazwyczaj dalej jest to produkt producenta, który dobiera części do ramy tak aby zmieścić się w odpowiednim przedziale cenowym – tył deore przód alivio, a manetki klasy acera

    – kupią rower składany na zamówienie – tu zaczyna się pełen wypas, bo to i koszt zazwyczaj i radość oglądania cudów kupowanych oddzielnie i potem razem i działających jako całość – w tym chyba momencie zaczynają się sensowne rozmowy o wyborze części nie cwanych, a pasjonatów czy to marki czy rozwiązań – niestety jak zwykle koszt bycia oryginanym jest wyższy niż… cwanego z makrokeszem od tyłkiem.

    i ostatnia grupa osób które są w stanie samemu złożyć dowolny rower – ten przypadek to skrajność, bo zazwyczaj dobór elementów jest mocno przemyślany i często dopracowany do granic absurdu – bo wizja efektu końcowego napędza poszczególne składowe – a to pancerne koła 3-komorowe, 20 cali zaplecione w Nexusa 8 na 3 krzyże, a to własnoręcznie dobierana korba 155 z zębatkami 38T i 54T na bazie 105 szosowej, a to rama 6061 wyginana przez znajomych na wyginarce hydraulicznej i ulepszana cieplnie T6 po spawach w komorze pieca, a to opony dziwne baloniaste ściągane zza Wielkiej Sadzawki i „pompione” na kamień 8 atmosfer, a to dziecinny niby ale wielkiego ducha widelec powietrzny 20 cali z hydrauliką o skoku 8 cm itd. …

    Myślę, że te dwa ostatnie typy ludzi – czyli kasiaste z przekonaniami, że markowe to dobre i sprytne inaczej ale pasjonaci – tylko oni zwrócą uwagę na „gotowce” – jeśli uznają, że warte są ich potrzeb. Niestety to ledwie procent może lub mniej skłonnych jest wybrać „gotowce” jako rozwiązania optymalne…

    • Pisał poeta: „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”.
      Niestety, język autora powyższego postu jest nazbyt giętki i w żaden sposób nie mogę pojąć jego (autora) myśli. O co mu chodzi, jaka jest jego myśl? Zaczyna od generalnego sądu przypisującego wszystkim(?) cwaniactwa i sprytu, potem dość niezbornie wylicza kilka wariantów zachowań i kończy brakiem jakiejkolwiek konkluzji.
      Nie wiem, czy powinienem się wstydzić, że nie jestem ani cwany, ani sprytny, ale – wedle mego mniemania – normalny? Że jeżdżę na normalnym rowerze i na normalnych okrągłych kołach? Bo może, już, nastały takie czasy, że obciachem będzie jeździć na normalnych okrągłych kołach? Czy to odległy czas, gdy ktoś wymyśli, że tylko jazda na „kwadratowych” kołach będzie nobilitować?

      • I jeszcze ten widelec z sprężyną powietrzną pod koło 20″ :/
        Coś w stylu: „Przyszła ministra do doktory”.
        Też nie rozumiem – może to oznaka szćzątkowej normalności.

        • Hm czuję się zażenowany brakiem odrobiny zrozumienia – myślę, że to żarty ale mogę się mylić (chociaż wolałbym nie …)

          Ostatnie zdanie jest podsumowaniem – może niezbyt czytelnym ale jednoznacznym – części systemowe czyli markowe producenta dostarczane jako oddzielne do składania własnego roweru, znajdą uznanie moim zdaniem wśród ułamka procenta rowerzystów, taka sama grupa czyli równie niewielka wybierze wykonanie we własnym zakresie, bądź zlecenie komuś zaufanemu. Pozostali wybiorą którąś z alternatyw wyżej – może zbyt barwnie opisanej niemniej tak je widzę.

          Co zaś do wycieczek osobistych n/t normalności proponuję więcej wyrozumiałości dla osób widzących real szerzej i barwniej – blog jest otwarty dla wszystkich komentujących.

          W cenie jednego widelca z kołem przeciętny Kowalski ma 2-3 rowery, a to dopiero jeden widelec a gdzie rama i reszta …

          • Nie rozumiem dlaczego ludzi nie będących pasjonatami rowerów, a także tych których nie stać na składanie własnego roweru bądź po prostu nie chcą tego robić nazywasz „cwaniakami”. Niektórzy korzystają z roweru tylko jako środka komunikacji albo krótkich wycieczek z rodziną i dobrze im się żyje. Do tych zastosowań nie są im potrzebne piasty dura-ace, a często nawet droższy makrokesz da radę. Oczywiście nie polecam tutaj kupowania roweru z biedronki, ale jeżeli wydało się na niego troszkę więcej to też spokojnie można na nim jeździć na weekendowe wycieczki do lasu i nie odpadnie mu widelec na pierwszym krawężniku.

          • Zapomniałem także dodać, że są ludzie którzy wolą po prostu jeździć i nie interesują się osprzętem, tych także podciągnąć do cwaniaków?

          • Pierwszy wideł jest do rowerków dla dzieci, a drugi w opcji 20″ tylko na zamówienie.
            To czy ten wideł wahaczowy jest jednym z najlepszych rozwiązań, widać po tym, ilu zawodników z pierwszej setki rankingu uci mtb xc go używa, W zasadzie, jak dla mnie, to z zastosowań pro skreśla go brak opcji pod oś 15mm i z opinii na necie to sztywnością nie grzeszy. Cenę też ma niższą niż rockshox rs-1.

            Co do kół systemowych, ich rozpiętość cenowa od ~500 do ponad 20k pln sprawia, że lądują także w tanich rowerach. Co do twierdzenia, że ludzie składający rowery sami częściej sięgają po koła systemowe – przez poprzednie 5 rowerów, które składałem sam przewinęło się około 7 kompletów kół i żadne z nich nie były systemowymi (u 99% znajomych też tak jest). Ostatni rower kupiłem gotowy/katalogowy i ten z kolei posiada koła systemowe.

          • Pierwszy wideł jest wykonywany w zasadzie na zamówienie więc jego bebechy są dopasowywane pod zamawiającego. Ze względu na specyficzny zakres użytkowania – albo rowerki dla dzieci zamożnych rodziców – tych jest najwięcej stąd opinia „dziecięcego” i druga grupa – składaki lub leżące (choćby Azub z Czech gdzie jest jako opcja wyposażenia) – w tych zastosowaniach bebech może być dopasowane nawet pod osoby ważące 120+ kg – z takim akurat miałem do czynienia przez kilka miesięcy i sprawował się poprawnie – biorąc pod uwagę specyfikę użytkowania rzecz jasna.

            Drugi – niestety znów bardzo niepopularny bo katastrofalnie drogi jako opcja szczególnie w wersji na zamówienie 20 cali – też spotykany jak rodzyn nawet wśród braci 26 i 29 calowych.

            Inna sprawa – to że coś w „goglach” nie istnieje w sposób jawny i w dużych ilościach nie oznacza, że produkt nie istnieje bądź nie działa właściwie.

            Co zaś do cwanych inaczej – Polska jest krajem ludzi którzy znają się na wszystkim – wpisuję się w to i stwierdzam jak go widzę na co dzień, szczególnie na wiosnę jak ludzie zaczynają odwiedzać sklepy w celu nabycia zdrowotności kupując rower lub części do nich – systemówki rzadko schodzą, najczęściej wybierają je Ci co pod swój wypieszczony rowerek potrzebują albo dobrej markowej części (tych podziwiam i doceniam bo najczęściej świadomie wybierają) albo lansiarze w kolorowych ciuchach (na tych z politowaniem patrzę – 120 kg baleronika na wycieniowanej kolarce wygląda bajecznie).

            Ale klient jest klient, a profi profil i uprzejmy grymas zrozumienia jest potrzebny aby potwierdzić klientom właściwy i słuszny wybór.

          • Mociumpel, bardzo proszę, zachowaj swoje uwagi o wadze innych rowerzystów dla siebie. Jeżeli ktoś chce jeździć na lekkiej szosie i dużo waży, to kto mu broni.

            Poza tym, nie wiem jak często chodzisz po sklepach rowerowych, ale wystarczy zajrzeć na fora internetowe. Jest masa ludzi szukających opinii o systemówkach za 400-800 złotych za komplet.

            I bardzo Cię proszę, nie przekraczaj cienkiej granicy żartowania z innych ludzi.

    • No to należę do grupy „cwanych i sprytnych” i co gorsza; kupujący „wypas”… witki opadają.

    • Nie bardzo rozumiem czemu piszesz o osobach, które nie mają pieniędzy na lepszy rower „cwani”. Niezbyt to kulturalne.

  • Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Koła składane może naprawić każdy serwis rowerowy „na jutro”. Chyba na szosa.org czytałem relację człowieka który miał koła systemowe i za każdym razem czekał co najmniej miesiąc aż wrócą z serwisu. Jak się nie ma drugiego zestawu/roweru czekanie miesiąc żeby można było wrócić na drogę jest słabe.