Przewiezienie roweru pociągiem, w teorii nie stanowi w Polsce problemu. PKP stara się dbać o rowerzystów, umieszczając w niektórych pociągach wagony bagażowo-rowerowe lub bagażowe. Niemniej do takiej wyprawy warto się dobrze przygotować, zwłaszcza jeżeli chcemy przemierzyć długi odcinek. Na krótkich, lokalnych trasach, nawet jeżeli pociąg nie będzie dostosowany, jakoś się przemęczymy. Ale jadąc ze Świnoujścia do Przemyśla – najlepiej skrupulatnie zaplanować całą trasę.
Przewozy Regionalne
W pociągach Przewozów Regionalnych (REGIO oraz InterREGIO), rower możemy przewieźć najczęściej w przedziale dla podróżnych z większym bagażem ręcznym, ewentualnie w pierwszym lub ostatnim przedsionku pociągu. Bilet na rower w Przewozach Regionalnych kosztuje 7 złotych, niezależnie od długości trasy. Często pojawiają się różnego rodzaju promocje na takie bilety, warto na bieżąco przed wyjazdem sprawdzić to na stronie Przewozów Regionalnych.
PKP Intercity
Przewóz rowerów pociągiem oferuje również spółka PKP Intercity (pociągi InterCity, TLK). W nich tak samo jak w PR, rower możemy trzymać w specjalnie do tego przystosowanym przedziale, ewentualnie na początku lub końcu pociągu. W tym przypadku bilet kosztuje 9,1 zł niezależnie od długości trasy. Na stronie Intercity warto zwrócić szczególną uwagę na listę pociągów, w których nie przewieziemy rowerów. Od pewnego czasu na wiele pociągów można kupić bilet przez internet, co bardzo ułatwia życie, nie trzeba tarabanić się z rowerem na dworzec i stać w kolejce po bilety.
Zapraszam Was do obejrzenia materiału wideo, w którym opowiadam o przewożeniu roweru pociągiem. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.
Co ciekawe, rower przewożony w pokrowcu, traktowany jest jako bagaż podręczny i nie trzeba za niego nic płacić. Więcej informacji o pokrowcach znajdziesz niżej.
Rozkład jazdy PKP
Tak to wygląda w teorii, praktyka jak pewnie każdy wie – może być trochę inna. Przed wyjazdem warto wstępne sprawdzić w rozkładzie jazdy PKP, czy na danej trasie jeżdżą składy przystosowane do przewozu rowerów. Niestety, czasami bywa tak, że w pociągu którym będziemy jechać – wagonu gdzie zmieszczą się rowery nie będzie, mimo, że powinien być.
Vagonweb
Polecam również zajrzeć na czeską stronę Vagonweb. Możemy sprawdzić tam zestawienia pociągów, które jeżdżą w InterCity, Przewozach Regionalnych oraz Kolejach Wielkopolskich. W wielu przypadkach możemy sprawdzić czy w pociągu jest przedział dla rowerów i jak wygląda. Wystarczy wcześniej w rozkładzie jazdy PKP sprawdzić numer pociągu i wyszukać go na Vagonweb, bądź wpisując w Google ten numer z dopiskiem Vagonweb.
Wyjazd nad morze
Problem z miejscem na rowery zdarzył mi się na wyjeździe Świnoujście-Hel. Do Świnoujścia, pociąg z Łodzi miał podłączony wygodny przedział do przewozu rowerów i innych większych bagaży. Niestety – w drodze powrotnej, już tak szczęśliwie nie było. Wsiadając w Chałupach musieliśmy zmieścić trzy rowery w przedsionku ostatniego wagonu, co nie stanowiło problemu, jednak zablokowaliśmy całkowicie wejście tymi drzwiami. Być może dalej został taki wagon doczepiony (może w Gdańsku), ale tego już nie sprawdzaliśmy – nie byłoby sensu po raz kolejny przenosić wszystkiego na stacji. Mieliśmy sporo szczęścia, że tamtym pociągiem podróżowało mało osób. Byłoby bardzo kiepsko wracać wtedy zatłoczonym pociągiem.
Przypnij rower
Ważną rzeczą podczas pozostawiania rowerów w pociągu, jest ich solidne przypięcie do jakiegoś trwałego elementu wagonu. I nie chodzi tu tylko o możliwość kradzieży roweru. Pozostawienie roweru w pobliżu drzwi wagonu, bywa dość ryzykowne. Czasem zdarza się, że drzwi nie zamykają się samoczynnie, a pasażerowie po otwarciu drzwi, widząc „barykadę” w postaci rowerów najczęściej ich nie zamykają, tylko biegną szukać innego wejścia. Nie słyszałem co prawda, o wypadnięciu roweru z pociągu podczas jazdy, ale o kradzieżach jak najbardziej.
Jadąc pociągiem, który nie jest mocno oblegany, można odkręcić koła i wrzucić rowery na półki bagażowe, znajdujące się w przedziałach nad siedzeniami. Konduktor nie powinien mieć żadnych obiekcji, jeżeli tylko rower nie jest brudny. Gorzej może być, gdy pojawią się chętni, by z nami podróżować. Mogą nie być zachwyceni na widok nasmarowanego łańcucha :)
Pokrowiec rowerowy
Pomocny może być zakup pokrowca do transportu rowerów. Na rynku znajdziemy różne ich rodzaje. Są wersje lżejsze bez pianki, przystosowane do transportu gdzie ryzyko uszkodzenia jest nieduże (samochód, bus, pociąg). A także piankowe, do przewozu roweru w samolocie. Trzeba się niestety liczyć z tym, że taki pokrowiec waży ok. 2-4 kilogramy i nawet po złożeniu zajmuje sporo miejsca. Bardziej rozbudowane pokrowce, mogą w ogóle się nie składać. Jeżeli planujesz wracać tą samą trasą, pokrowce zazwyczaj można schować w dworcowej przechowalni – jeżeli tylko jest dostępna. Jeżeli jedziesz w jedną stronę, a nie chcesz pokrowca wozić ze sobą, rozwiązaniem może być wysłanie go do domu paczką pocztową, co nieraz robiłem.
Jazda grupą z rowerami
A co zrobić, gdy jedziemy większą grupą i nie wiemy na 100% czy będzie przedział rowerowy? Ryzykowanie, że trafi się na taki przedział jest mało komfortowe. Może się również zdarzyć sytuacja, że pociąg będzie pełny i kierownik nie wpuści nas do pociągu, tak jak to miało miejsce ostatnio pod Poznaniem. Oczywiście można próbować podzielić się na kilka grup i rozlokować w całym pociągu, ale nie jest to mile widziane przez konduktorów, by rowery stały gdzie indziej, niż pierwszy i ostatni przedsionek.
Niestety, tutaj mogę tylko bezradnie rozłożyć ręce. System informatyczny nadal jest skonstruowany tak, że pani w kasie może sprzedać dowolną liczbę biletów. Oczywiście są pociągi z miejscówkami, ale to raczej nie dotyczy rowerów. Kilka lat temu, jadąc pociągiem na zorganizowany wyjazd w ok. 40 osób, mieliśmy podstawiony specjalnie dla nas wagon rowerowy. O dostępność oraz cenę takiego rozwiązania należałoby pytać bezpośrednio w PKP, najlepiej kilka tygodni przed wyjazdem. Przy rozłożeniu ceny na kilkadziesiąt osób, koszt nie powinien być wysoki.
//Aktualizacja 2018 – powoli się to zmienia i na wiele pociągów, zwłaszcza dalekobieżnych, kupuje się miejscówki, także na rowery. Dlatego planując daleki wyjazd, warto zadbać o wcześniejszy zakup biletów, by nie okazało się, że miejsca na rower zostały już wyprzedane.
Warto się przygotować
Podróżowanie pociągiem z rowerem po Polsce może być przyjemne, jednak warto być przygotowanym na wszelką ewentualność (klucze do pedałów, kół oraz kierownicy to podstawa). Sporo, bardzo życiowych historii i porad znaleźć można na stronie Koło Roweru. W większości przypadków, zwłaszcza jeśli podróżujemy małą grupą, podróż pociągiem będzie komfortowa i przyjemna. Warto unikać zatłoczonych tras (w góry lub nad morze), zwłaszcza w okresach świątecznych oraz w wakacje (szczególnie w weekendy).
Zachęcam również do zapoznania się z (darmowym) poradnikiem przygotowanym przez Urząd Transportu Kolejowego (dziękuję kolejarzykowi za podsunięcie tej publikacji).
Moje przygody z przewozem rowerów:
1. Rok temu udało się bez problemu przewieżć rower TLK z Wejherowa do Kołobrzegu – tylperon w Kołobrzegu był zbyt niski i wyciąganie cieżkiego roweru z 20kg bagazu stanowilo wyzwanie. Ponadto bez wiekszych problemow.
2. Jako obywatel miejscowosci nieopodal polwyspu helskiego czesto w sezonie jezdze na Hel i wracam sobie godzinke do domu pociagiem gdy zepsuje sie pogoda – niestety zdarzylo mi sie, ze nie zabrano mnie z rowerem, gdyz rowerow mozna przewiezc 6 – choc czasami tych rowerow mozna przewiezc wiecej – wszystko zalezy jak ludzie ustawia rowery, czy maja duzo bagazu i czy jest duzo podroznych – nalezy tez zwrocic uwage na to 2 inne aspekty m.in. konduktor/kierownik pociagu – jak sa spoko i wyluzowani to i 50 rowerow przewioza w szynobusie relacji Hel – Gdynia, ale tez na to, ze w sezonie wakacyjnym na polwysep puszczane sa pociagi z pietrowymi wagonami – tam problemu nie bedzie. Jesli chcemy ruszac z Helu to jest zasada – kto pierwszy ten lepszy.
3. Fajnie i spokojnie jest jak chcemy przewozic rowery w SKM Trojmiasto – zero oplat i miejsca na rowery jest masa.
4. Ten punkt tak do konca o pkp nie bedzie – ale jeszcze do 15go czerwca pociagi miedzy Helem a Gdynia byly odwolane ze wzgledu na remonty peronow i torow miedzy Helem a Redą. Uruchomiono Autobusowa Komunikacje Zastepcza, gdzie mowy o przewozeniu rowerow nie bylo, zatem pozostaly autobusy PKS i tu zaczyna sie cyrk – czesc kierowcow bez problemu otwiera drzwi i mozna rower przewozic, czasami autobus nie jest przystosowany nawet do przewozu wozka dzieciecego lub inwalidzkiego a jednak kierowca nie robi problemu, inny zas kierowca robi afere. Na szczescie jest zapis w regulaminie PKS ze nie jest pobieraba oplata za przewoz roweru (a nie jak PKP – zdziercy – ani czysto, ani papieru w toalecie, mydla, ani orzewania lub klimatyzacji, ani szczelnych okien, internetu – a za wszystko chca pieniadze brac) oraz ze nie zabrania sie przewozu rowerow – wszystko zalezy zawsze od kierowcy tudziez konduktora/kierownika pociagu.
Od kilku lat w KM-ach nie ma już przedziałów służbowych z przodu w EN57. Ma tam prawo jechać każdy pasażer. Na kierownika, który twierdzi inaczej można spokojnie napisać skargę.
Natomiast lokalizacja miejsc dla rowerów zależy od tego w czym się jedzie.
W klasycznych nie przebudowanych EN57 będą to przedziały dla podróżnych z większym bagażem ręcznym na końcach zespołu trakcyjnego. Ale już w zmodernizowanych EN57AKM może to być miejsce na jednym końcu zespołu w miejscu dawnego przedziału dla podróżnych z większym bagażem.
W mazowieckich Flirtach jest to ściana koło toalety w drugim wagonie zespołu (Nie wiem jak to wygląda w jednostkach śląskich i wchodzących do ruchu łódzkich).
W elfach może być różnie, zazwyczaj są to pojedyncze miejsca koło drzwi, w pierwszym lub drugim wagonie zespołu. Różnice są np. pomiędzy Elfami z KM i SKM Warszawa.
Zasadniczym problemem jest moim zdaniem brak wyraźnych i dużych oznaczeń na zewnątrz wagonu, co jest np. stosowane w Niemczech przez DB, gdzie symbol roweru jest duży (cały rozmiar ściany poniżej okien) i wyraźnie widoczny na tle ściany.
Jeśli mowa o opłatach to obecnie najdalej poszły Koleje Mazowieckie ujednolicając taryfę z ZTM-em w Warszawie. Dzięki temu w SKM-W i KM nie ma opłat za przewóz roweru.
Od 2011 PR nie wprowadza żadnych promocji, za wyjątkiem tygodnia zrównoważonego transportu (wrzesień), gdy rower jedzie gratis. mała nieścisłość: rower nie wystarczy włożyć do pokrowca – musi być jeszcze złożony, żeby jechał jako bagaż podręczny, zasadniczo za darmo.
Podpisuję się rękoma, nogami, zębami i wszystkim innym co napisała Lavinka. Miałem opisać swoje przygody, ale po co? Skoro już ktoś je napisał. :]
Khe, khe, od razu widać, że nimi nie jeździsz. Miejsca są trzy. Koniec pierwszego wagonu i początek oraz koniec drugiego. Początek pierwszego to królestwo kierownika pociągu i wpuszcza tam tylko rowerzystów kupujących u niego bilet, a na następnej stacji goni do tyłu. Chyba że skład jest zmodernizowany, wtedy jest miejsce w miejscu rowerowym i w miejscu dla niepełnosprawnych. Oba miejsca ciasne. W piętrusach jest jedno miejsce wspólne rowerowo-niepełniosprawne.
W kolejach mazowieckich http://www.mazowieckie.com.pl/ jest miejsce do przewożenia rowerów (pierwszy wagon) i za rower nic nie musimy dopłacać.
Dodatkowym minusem tych składów ŁKA jest to że wieszaki są w środku składu, jedne znajdują się tuż niedaleko biletomatu. Tylne koło będzie opierać się na składanym siedzeniu – ogólnie dość sporo jest takich składanych krzesełek, coś tak jak kiedyś były w pociągach pośpiesznych. Jak jestem pewien że te wieszaki w zmodernizowanych EN57 wytrzymają wiele to tych w nowych składach pewien nie jestem, solidnie jakoś nie wyglądają, szczególnie środkowy który jest składany… No ale zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Może dla niektórych plusem będzie to że nie trzeba wysoko roweru podnosić aby wrzucić do pociągu :)
Będę Cię oglądał w piątek :)
Przewożenie roweru w polskich kolejach to jedna wielka pomyłka. Kolej polska nie lubi swoich pasażerów, potem bardziej nie lubi pasażerów z bagażem, a najwięcej nie lubi pasażerów z rowerem. Ale to jest pochodna braku kultury i przekonania, że rower nie nadaje się do podróżowania. Do jazdy po lesie, albo sportowo po szosach tak. Do podróżowania po Europie i świecie? Ale jak to?
No i jeszcze kwestia kultury osobistej jako takiej. Pamiętam jak przejechałam pociągiem przez granicę z Niemcami. Zmieniła się obsługa na niemiecką. Z nadętych i naburmuszonych konduktorów, którzy marudzili że wsiadający z rowerami opóźniają odjazd – obsługa zamieniła się w uśmiechniętych panów życzących pasażerom po niemiecku udanej podróży. Rozumiesz, pan nas mijał i przy sprawdzaniu biletów był miły. Miły! A potem na dworcu w Berlinie pan z informacji jak się dowiedział, że nie umiemy obsłużyć biletomatu i szukamy zwykłych kas, wyszedł z informacji, wziął od nas wydrukowaną listę podróży i nam te bilety po prostu kupił. Wyobrażasz sobie w Polsce, że pani z informacji wychodzi z okienka i pomaga kupić obcokrajowcowi bilet? Chyba by zawału dostała z nadmiaru wysiłku, bo do biletomatu jest 10 metrów.
A wracając do rowerów za granicą. Ostatnio wiozłam rower w Norwegii (wakacje 2013) – kraju samochodów, który jednak bardzo lubi rowerzystów. Dziwne? Oni są w ogóle dziwni. Wsiedliśmy do zatłoczonego pociągu osobowego na malutkiej stacji. Kilkanaście osób. Pan konduktor ani nas nie opieprzył, ani nie wyrzucił z pociągu, tylko wręcz pomagał, żebyśmy jak najszybciej wsiedli i mu nie opóźniali pociągu. Zrozumieliśmy na miejscu, gdzie wysiadaliśmy. Na dworcu stało kilkadziesiąt rowerów do wypożyczenia. Typu górskiego, bo to środek gór był. Pociąg podmiejski, czyli najtańszy, dzieci do lat 16 z opiekunami jadą za darmo. Zero żulii rozpijającej jabole po kątach. Zero cwaniaków bez biletów. My wyszliśmy na chamstwo turystyczne, bo nie wiedzieć czemu jechaliśmy tylko pół trasy (druga połowa z powodu zamkniętego tunelu w innej części tego regionu zamieniła się w premię górską), a nie całą. Pojechalibyśmy dalej, ale się droga skończyła. ;)
A potem wróciłam do Polski. W bagażowym kolei podmiejskich pan palił papierosa i pił piwo. Wkurzyłam się, jak zaczął rozlewać. Tomi poszedł po kierownika pociągu i ten się kłócił z nimi przez kilkanaście minut. Jednemu wypisał mandat za brak biletu, drugi nie mógł palić. Taki kraj. Człowiek trochę pojeździ pociągami, to mu się odechciewa w nim mieszkać.
Jeśli chodzi o podróże z rowerem pociągiem w Polsce, staram się omijać TLKi. Wolę inter regio, bo jeżdżą starymi składami i jest gdzie upchnąć rower. W jednostkach osobowych typu Koleje Mazowieckie, Koleje Regionalne, Koleje Wielkopolskie – też nie było problemu, nawet w jednostkach zmodernizowanych, w których jest mniej miejsca (a wieszaki to zuo, tylko przeszkadzają, zazwyczaj jest więcej rowerów niż wieszaków i łatwiej je upchnąć bez wieszania). Problemem jest obsługa pociągów dalekobieżnych pkp inter city. To święte krowy, które mają pretensje do każdego. Kiedyś nas jeden taki tłuk próbował nie wpuścić do pociągu w Radomsku. Olaliśmy, wepchnęliśmy rowery za pomocą innych rowerzystów, którzy byli tam wcześniej, upakowaliśmy wszystko, a potem dzielnie znosiliśmy jego awanturę w trakcie sprawdzania biletów. Chciał nas oczywiście wywalić na następnej stacji, ale się nie daliśmy, cierpliwie mu tłumacząc, że mając bilet mamy prawo jechać pociągiem i guzik nas obchodzi, że jemu się pociąg spóźnia.
p.s. Zauważyłam jedną rzecz. Im starszy konduktor, pamiętający czasy, gdy za miejscówkę dawało się mu w łapę, a on był panem i władcą pociągu – tym bardziej jest chamski i ordynarny. Młodsi – pełna kultura. Kolejom zdecydowanie przydałby się program wysłania niektórych ludzi na wcześniejszą emeryturę. Oni nie pasują do tego systemu. No wiesz, klient nasz pan i tak dalej.
Link do naszej podróży rowerowej po Norwegii w linku na górze przy moim nicku, poniżej parę linków do fotek ze stacji, na której wsiadaliśmy, z pociągu i z Myrdal, stacji docelowej.
https://lh6.googleusercontent.com/-QLVKPPlcNwQ/U6GbvCZIGqI/AAAAAAAASNc/ePCSl4-0sFo/s1600/IMG_4759.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-V4wlvRfQ-D8/U6GbxeR_qgI/AAAAAAAASNk/kZsNbgQc8iE/s1600/IMG_4756.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-ozrRCSf4hCM/U6Gbys7hkiI/AAAAAAAASNs/YNBZqyxf1Ng/s1600/IMG_4764.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/–D4Q0dXmVnI/U6Gb3VpkYeI/AAAAAAAASN8/erEDGlkXeno/s1600/IMG_4784.JPG
PKP IC w ubiegłym roku wprowadzając obowiązkowe miejscówki najpierw wyrzuciło rowery z pociągów TLK nie prowadzących wagonów do przewozu rowerów. Następnie w obliczu nadchodzącej poważnej awantury niby przywróciło możliwość przewozu rowerów w tych pociągach, ale jednocześnie wyznaczając w systemie rezerwacji cztery miejsca w ostatnim przedziale ostatniego wagonu dla osób przewożących rower, ograniczyło ilość przewożonych rowerów do czterech w pociągu. Rower w takim układzie jedzie oczywiście w przedsionku.
Cały czas jest też lista pociągów TLK, gdzie z rowerem wejść się nie da. Lista jest na stronie PKP IC.
W przypadku EIC, przewóz rowerów odbywa się tylko w wagonach z miejscami do przewozu rowerów.
Wadą systemu rezerwacji jest też to, że czasem wagon do przewozu rowerów jest w systemie, a nie ma go w składzie pociągu. Bywa też odwrotnie. Wagon jest, a kasjerka nie ma go w systemie sprzedaży biletów.
A czy możesz polecić jakiś konkretny pokrowiec na rower z pianką? Planuję w tym roku wziąć go w samolot i trochę po Niemczech i Holandii pojeździć, to pokrowiec będzie jak znalazł. :)
O, tylko po trzy wieszaki? Trochę mało. Z drugiej strony to składy, które będą kursowały lokalnie, więc nawet podróż z nimi na stojąco w razie czego, to nie będzie duży problem.
Muszę niebawem przetestować ŁKA, jak tylko kurz medialny opadnie :)
Wracałem 3 razy z łodzi pociągiem mając ze sobą rower – zawsze wybieram najtańszy pociąg, czyli poczciwe EN57. Przedział bagażowy i daje radę :) Dwa razy jechałem starym, wysłużonym już składem – rower na stopce, przy ścianie, dodatkowo siedząc nogami go przytrzymywałem, 60 km przeżyłem :) W tym roku miałem to szczęście że wracałem zmodernizowanym EN57 w barwach województwa łódzkiego – wieszaki na rowery takie jak na zdjęciu w artykule – bajka :) Dodatkowo kilka miejsc tuż przy wieszakach – dla mnie bajka ;)
Byłem na prezentacji Flirt3 – nowego pociągu dla Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej – w dwóch miejscach jest możliwość wrzucenia roweru, znajdują się w mniej więcej 1/3 długości od końców składu – dwa wieszaki stałe i jeden składany – jak to wytrzyma? Mam spore wątpliwości…
A poza tym, to Twój rower może się nie zmieścić w pociągu:
http://kolejblog.wordpress.com/2013/06/27/pociagiem-na-rower-jesli-sie-zmiescisz-w-pociagu-intercity/
Nie ma lekko, na początek trzeba przeczytać 16-stronicowa instrukcję…
http://kolejblog.wordpress.com/2013/06/20/pociagiem-na-rower-16-stronicowa-instrukcja/
Hmmm… czyli w ten sposób. A to w takim układzie najlepiej będzie go częściowo rozebrać, tzn. zdjąć koła i je jakoś zapakować (np. owinąć stretchem), odkręcić pedały, może kierownicę przekręcić. I to wszystko też jakoś estetycznie zapakować (znowu – może folia stretch).
W ten sposób jest szansa, że się uda go przewieźć.
Albo… Namiot, śpiwór, plecak i w drogę ;)
Dzięki za odpowiedź. Problem w tym, że jeden raz muszę go przetransportować z miejsca na miejsce, a nie widzę specjalnie innej możliwości. Na samochód nie zapakuję, a na rowerze za daleko.
Mam pewne obawy czy da się radę. W niektórych pociągach są specjalne przedziały rowerowe do których wjeżdża się przez szerokie drzwi bez kręcenia się po korytarzykach. Ale trafić taki wagon to loteria.
Szczerze mówiąc odpuściłbym sobie podróżowanie z tandemem pociągiem, może to kosztować zbyt dużo nerwów.
Jak myślicie, da radę przewieźć tandem w Przewozach Regionalnych? Rower ma pewnie z 2,5 metra długości i problem może być przy zakręcie po włożeniu przez drzwi.
Dzięki :)
Masakra… jak z kolegami jedziemy na Skatepark pociągiem to nas konduktor nie chce wpuścić do pociągu po 30 rowerów to za dużo podobno ._.
Niestety dużo zależy od szczęścia.
Dwa razy jechałem pociągiem z rowerem nad morze (i raz wracałem) i zawsze dało radę postawić rower albo na końcu pociągu, albo w przedziale dla rowerów. Ale nie ukrywam, że znam wiele historii gdy takiej możliwości nie było.
Raz gdy wracałem ze znajomymi z Żywca (tylko ja wracałem z rowerem) i nie było opcji zostawienia roweru – zdjąłem koła i wrzuciłem rower na półkę bagażową.
Polska to kretyński kraj. Nie ma w nim miejsca dla rowerzystów. Sprawdźcie w pociągach nad i z nadmorza.
super artykuł. informacje bardzo przydatne! pozdrawiam!:)
Bardzo ciekawy artykuł, Dużo jeżdżę pociągami z rowerem i muszę napisać jedno – tylko składy osobowe Przewozów Regionalnych dają nam 100% pewności, że przewieziemy rower. EZT mają wspomniane przedsionki i zawsze znajdzie się tam miejsce dla roweru. Lecz co do PKP IC, to przewóz roweru składami tego przewoźnika to jest prawdziwa loteria. Niektóre pociągi oznaczane są w rozkładzie jako „przewóz rowerów”, ale nigdzie nie ma informacji czy jedzie cały wagon, pół wagonu, czy może tylko jeden przedział przystosowany do przewozu rowerów. To jest najgorsza bolączka, bo na przykład w pociągu relacji Kraków – Świnoujście jedzie wagon z zaadaptowanym przedziałem na potrzeby przewozu 3 (słownie: trzech) rowerów! Można się ścisnąć i schować w nim 6-7 sztuk, czyli mniej więcej tyle, ile wsiada rowerzystów już na stacji początkowej. A gdzie Katowice, Opole, Wrocław czy Poznań?
Bardzo ciekawy artykuł, dzięki serdeczne – własnie za 3 tygodnie wybieram się na wyjazd i wracamy z Gorzowa pociągiem z rowerem !