Co zrobić po stłuczce rowerem – na przykładzie mojego brata

Chciałbym Wam dziś opowiedzieć o stłuczce mojego brata. Zapewne większość rowerzystów czegoś takiego doświadczyła – w większym lub mniejszym stopniu, ale warto przed takimi sytuacjami ostrzegać. Grzegorz jechał przepisowo drogą dla rowerów, było jasno, miał na sobie nawet kamizelkę odblaskową. Z prawej strony drogi rosną w tamtym miejscu rzadkie krzaki i spomiędzy nich wychodzi wydeptana przez lata ścieżka. Nagle z tych krzaków wybiegła dziewczyna, spiesząca się na autobus (przystanek był tuż za drogą dla rowerów). Niestety – spotkali się. Dziewczyna przewróciła się, mój brat przeleciał przez kierownicę i wylądował kilka metrów dalej. Traf chciał, że przejeżdżał tam znajomy, zatrzymał się, wezwał karetkę. Na zdjęciach tego nie widać, bo nie pokazuję największych obtarć w miejscu gdzie się kończą plecy, ale zdrowo się poobijał.

stłuczka wypadek rowerowy

Na miejsce przyjechali również moi rodzice, którzy wezwali policję. Cała sprawa, na całe szczęście, skończyła się jedynie na zdartej skórze i ogólnych potłuczeniach. Nikomu nic poważnego się nie stało, choć mogło być zupełnie inaczej (mógł uderzyć w przystanek czy kosz na śmieci, on lub ta dziewczyna mogli sobie uszkodzić głowę uderzając w coś) – różnie to bywa. Dziewczyna została ukarana mandatem w wysokości 250 złotych.

Wypadek na rowerze

Co robić gdy przydarzy się nam wypadek/stłuczka rowerowa?

1. Wiem, że łatwo się mówi, ale pierwsza zasada to się nie denerwować na innych biorących udział w zdarzeniu.

2. Należy w pierwszych chwilach unikać nadmiernego poruszania się. W przypływie adrenaliny można nie poczuć np. złamania, a także będą w szoku można przez przypadek narobić sobie jeszcze większych szkód, wpadając pod jakiś pojazd.

3. Gdy upewnimy się, że nic nam nie jest – sprawdzamy czy inni uczestnicy zdarzenia nie potrzebują natychmiastowej pomocy. Oczywiście udzielamy im jej. Należy pamiętać, że to nasz obowiązek. Warto z tego powodu wozić ze sobą choćby podstawową apteczkę rowerową.

4. W razie najmniejszych podejrzeń złamania, skręcenia, wstrząsu mózgu itd. wzywamy karetkę. Zwłaszcza po solidnym upadku na asfalt/chodnik nie należy zgrywać chojraka. Ratownicy wcale nie muszą zabierać Cię od razu do szpitala. Wystarczy, że na miejscu udzielą pomocy.

5. Jeżeli chodzi o wezwanie policji i ten nieszczęsny mandat na 250 złotych dla dziewczyny z historii powyżej. Nikomu nie chodziło by jej dopiec, czy wymierzyć karę. Wierzę, że sam fakt takiego „spotkania” z rowerem nauczy ją czegoś i następnym razem będzie trochę uważniej się poruszać. Pół biedy, że wpadła pod rower, a nie np. pod autobus.
Policja została wezwana, by nie było później takiej sytuacji, że dziewczyna wróci do domu i nagle „przypomni sobie”, że ona sobie spokojnie szła chodnikiem, a rozpędzony rowerzysta w nią wjechał. Oczywiście jest to mało prawdopodobne, ale… różnie to w życiu bywa.

Inną sytuacją jest przypadek, gdy mamy stłuczkę z samochodem. Jeżeli to jest jego wina i kierowca się przyznaje, można z nim spisać oświadczenie i uzyskać odszkodowanie z jego OC. Ale w momencie gdy kierowca idzie w zaparte, że to nie on jest sprawcą, nie machnął bym ręką i pozwolił mu odjechać – ale właśnie wezwałbym policję. To nasze święte prawo, by skorzystać z polisy OC kierowcy.

Co do uzyskania odszkodowania od osoby prywatnej, to oczywiście również jest taka możliwość. Ale jeżeli nie miała wykupionego OC i sama nie chce oddać nam np. za zniszczony rower, to zapewne skończy się to w sądzie.

6. Gdy to Ty jesteś sprawcą zdarzenia, niestety możesz być pociągnięty do odpowiedzialności finansowej. Tu zamieściłem kilka informacji o ubezpieczeniu OC dla rowerzystów.

7. Oczywiście należy natychmiast, gdy to tylko możliwe usunąć się oraz rower z ulicy, drogi rowerowej, chodnika itd. Tak by umożliwić innym uczestnikom ruchu normalną jazdę.

Warto również pamiętać o jednej z podstawowych zasad na rowerze: zasadzie ograniczonego zaufania. Mimo tego, że na drodze rowerowej mamy pierwszeństwo, że możemy jechać na skrzyżowaniu prosto trzymając się krawężnika, że mamy pierwszeństwo na skrzyżowaniu dróg rowerowych – zawsze należy myśleć za innych. Niestety, później najmniej istotny jest fakt, kto był winny. Rower to tylko rzecz nabyta, a zdrowia lub życia nikt nam nie odda.

Dlatego zawsze zalecam podczas jazdy po drodze rowerowej min. zwalnianie przed przejazdami (i oglądanie się, czy ktoś nam nie skręca zza pleców) czy szczególną uwagę przy przystankach autobusowych, sklepach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

14 komentarzy

  • Cześć, a taka sytuacja z wczoraj. Jechałem ścieżka rowerową i z przeciwka inny rowerzysta chyba się troszkę zagapił i zjechał na moją cześć drogi. Teraz w skrócie: odruchowo odbiłem w prawo hacząc kierownica o krzaki przeleciałem przez kierownicę ok 6m poslizgu.kask pęknięty, lakry zdarte. Na szczęście tylko obtarcia i potłuczenia. Kolega stanął przeprosił zorientował się czy wszystko ok i odjechał. Pytanie: czy jakieś ubezpieczenie czy może powinienem z winowajcą dogadać się o jakiś zwrot kosztów chociaż kasku?

    • Popatrzyłbym co oferują ubezpieczyciele: https://roweroweporady.pl/ubezpieczenie-roweru-czy-warto-wykupic-oc-i-ac/

      Przynajmniej jeżeli chodzi o NNW (któryś pamiętam, że zwracał też za uszkodzoną odzież, chyba Klikochron albo Aviva, ale nie pamiętam).

      Tyle w kwestii gdyby ktoś uciekł z miejsca zdarzenia. Natomiast jeżeli chodzi o dogadanie się, to czemu nie, zawsze można w ten sposób domagać się rekompensaty. Ewentualnie wezwać policję, jeżeli rozmowa będzie szła opornie.

  • Po prostu twój braciszek jest według mnie żałosnym złośliwcem i chodziło właśnie o to, aby jej dopiec, więc nie pitol. W innym wypadku wystarczyłoby, aby podpisała świstek, że jej wina i nie ma żadnych roszczeń, a nie wzywanie z miejsca policji, żeby dowalić mandat. I tak miała pecha, że wtargnęła, bo normalnie to też nie jest tak, że jak ścieżka rowerowa to cyklista to panisko na drodze, a wręcz przeciwnie – on ma obowiązek mimo ścieżki uważać na pieszych. Ja mimo wszystko nie trawię gości co złośliwie wzywają z miejsca policję i dokarmiają państwo/psiarnię tam gdzie spokojnie można tego uniknąć.

    • „bo normalnie to też nie jest tak, że jak ścieżka rowerowa to cyklista to panisko na drodze, a wręcz przeciwnie – on ma obowiązek mimo ścieżki uważać na pieszych.”

      Możesz uważać i jechać nawet 5 km/h (jeżeli dasz radę), ale oczu dookoła głowy mieć nie będziesz. Zawsze ktoś może wyskoczyć.

      • Ano może, to się zgadza i w tym wypadku była to zapewne jej wina, ale tak czy inaczej ja w takim przypadku jak powyższy bym jednak policji nie wezwał (nie wiem, może tak już mam). Nawet nie wiem czy był sens jakieś oświadczenia spisywać, bo danymi adresowymi raczej się nie wymieniali, więc gdyby sobie nawet w domu „przypomniala”, że to ona „po prostu szła” to co zrobi ? Będzie szukać rowerzysty przez „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie” ? Jak dla mnie jeżeli nic się mi nie stało, a nie byłem sprawcą to nie wiem jaki sens jest w narobieniu komuś problemu z policją. Ja w każdym razie jak ognia unikam mieszania we własne sprawy różnego rodzaju urzędasów i funkcjonariuszy jeżeli nie jest to absolutnie konieczne.

        • Spisać oświadczenie zawsze warto. Mogłoby (odpukać) skończyć się odwrotnie, że mój brat by się źle poczuł dopiero w domu. I szukaj potem sprawcy.

  • Paskudna sprawa, dobrze, że mu się nic poważniejszego nie stało. Ja kiedyś otarłam się o innego rowerzystę który jechał z naprzeciwka i nagle się mocno bujnął w moją stronę. Na całe szczęście skończyło się tylko na strachu i kilku „pozdrowieniach”.

  • Trafne porady. Od razu przypomniała mi się analogiczna sytuacja, kiedy wyskoczyła mi biegnąca para. Dokładnie z takiej wydeptanej ścieżki, na szczęście jechałem wolno i udało mi się zahamować. Trzeba mieć oczy dookoła głowy…

  • Słuchajcie, jeżdżę dużo samochodem z tytułu wykonywanego zawodu.
    Jeżdżę także dużo rowerem i widzę błędy, brak kultury po obu stronach.
    Kierowcy samochodów często na zielonym w prawo nie upewniają się czy nie nadjeżdża rowerzysta, a takie skrzyżowania są w trójmieście.
    Rowerzystów proszę o większą rozwagę i nie przejeżdżanie przez przejście dla pieszych tam gdzie nie ma wyznaczonej ścieżki.

    Życzę Wszystkim spokojnej jazdy.

  • Dobre porady, szczególnie dla osób które nie miały stłuczki „jeszcze” (i oby nie miały wcale ;) ) Ja już kilka niestety miałem i to nie tylko jako rowerzysta ale jako pieszy, więc znam temat z autopsji ;)
    Odnośnie ptk 5 czyli wzywania policji – osobiście nie jestem za tym żeby do każdego najmniejszego wypadku ich wzywać, szczególnie jak „nikomu nic się nie stało”

  • Drogi rowerowe tez czesto nie sprzyjaja dla obu stron. W Gdansku oraz w Sopocie jest kilka miejsc(podejrzewam ze w innych miastach jest podobnie), gdzie sciezka jest bezposrednio przy murze/plocie. Samochod wyjezdzajacy zeby zoabczyc czy nie jedzie rowerzysta musi najechac na ta sciezke. Rowerzysta uwaza ze ma pierwszenstwo i ma racje. Ale pruje i wypadek gotowy, kierowca mimo szczerych checi zeby go zobaczyc moze przeciac jego tor jazdy.
    Inna historia sciezka namalowana na ulicy i rownolegle parking o ile samochody parkujace przecinajace droge rowerowa, sa w stanie zauwazyc rowerzyste, tak samochody cofajace chcace wyjechac, moga miec problem by z za innych samochodow dostrzec rowerzyste. I kolejny przypadek gdzie wypadek jest gotowy.

  • „Może i błąd że po chodniku jechał ale drogi publiczne nie sprzyjają rowerzystom i osobiście też twierdzę, że bezpieczniej jechać po chodniku niż ulicą.”

    To nie drogi publiczne nie sprzyjają rowerzystom. Kierowcy w Polsce nie są przyzwyczajeni do rowerzystów i traktują nas jak szkodników, którzy pakują się na teren zarezerwowany dla samochodów. A tak nie jest. Jestem zwolennikiem jazdy po drogach zawsze, kiedy tylko nie ma drogi rowerowej. Do skutku, aż kierowcy zaczną nas traktować jak należy, czyli jak pełnoprawnych użytkowników dróg.

  • Z tą policją to też nie jest takie oczywiste żeby wezwać. Mój brat miał sytuację gdzie na skrzyżowaniu były robione jakieś prace remontowe i tuż przy chodniku firma postawiła blaszane osłony które zasłaniały nadjeżdżającemu całe skrzyżowanie. Mój brat jechał sobie i kierowca zwyczajnie nie zatrzymał się i nie widząc go, wjechał na przejście gdzie uderzył w niego nadjeżdżający rowerzysta. Może i błąd że po chodniku jechał ale drogi publiczne nie sprzyjają rowerzystom i osobiście też twierdzę, że bezpieczniej jechać po chodniku niż ulicą. Mój brat uderzając w sporych rozmiarów samochód [Vito] i pewien swojej racji od razu zadzwonił na policję. Ta po przyjeździe nawet nie spisała zeznań bo od razu podbiegł do nich cwany kierowca samochodu [jak się okazało taksówkarz] i podał im swoją wersję wydarzeń jako by rowerzysta jechał 60 km/h. Mój brat otrzymał tylko gigantyczne pretensje od policjantów, że po co są te masy krytyczne itd po czym mandacik w wysokości 300 zł. Będąc w szoku mandat przyjął i w dodatku musiał jeszcze cwaniaczkowi zapłacić za szkody a ten twierdził, że rysy na linii dachu to sprawka rowerzysty. Po sprzeczkach wynegocjowane 400 zł za lusterko które nawet nie pękło tylko się plastik z lakieru lekko obdarł i małą rysę na drzwiach.
    Myślę, że gdyby mandatu nie przyjął to sprawa nie była by taka oczywista, bo winę poniosła firma remontowa, która zamiast teren prac otoczyć siatką, postawiła blaszane ogrodzenie praktycznie w sprzeczności z przepisami o ruchu drogowym [nie wolno zasłaniać widoczności bezpośrednio przed skrzyżowaniem].
    Taki los nas – rowerzystów.