Jak politycy walczą z rowerzystami

Dziś miał się pojawić wpis na zupełnie inny temat, ale wobec tego co się dzieje, nie mogę przejść obojętnie. Staram się trzymać z daleka od polityki i dobrze wiem, że politycy potrafią gadać różne rzeczy. Czasem mądrzejsze, czasem mniej. I to z każdej strony sceny politycznej. Wykorzystują w walce politycznej wszelkie możliwe argumenty i sposoby. Nauczyłem się już, że powinno się puszczać mimo uszu większość słów, które oni mówią. Ale tym razem nie mogłem się powstrzymać, by nie skomentować.

Witold Waszczykowski: „W Polsce możliwość jazdy na rowerze to są 2-3 miesiące. Natomiast szykujemy często w miastach infrastrukturę, abyśmy mogli jeździć tymi rowerami cały rok.”

Dyskusja tak naprawdę zaczęła się od stwierdzenia, że „rowerzyści i wegetarianie nie mają wiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami”. Okej, ta wypowiedź dotyczyła szerszego kontekstu i nie do końca chodziło w niej tak naprawdę o rowerzystów. Ale już wypowiedź, którą umieściłem na szarym tle, była powiedziana normalnie, bez odniesień do wcześniejszych wypowiedzi. Zresztą całą wypowiedź znajdziecie w programie Jeden na Jeden TVN24 (od 08:25).

Jazda rowerem jesienią
Da się jeździć na rowerze jesienią (i zimą)? Da się!

Takie słowa pokazują nie tylko to, że pan minister kompletnie nie zna się na temacie. Pokazują także mentalność „tę tradycyjną”, która, jeżeli by się nad nią dłużej pochylić, wcale nie pomaga Polsce w rozwoju. Mam swój ulubiony przykład myślenia kategoriami z innej epoki. W latach siedemdziesiątych budowano w Łodzi dwa duże osiedla: Retkinię oraz Widzew. Zwłaszcza na Widzewie projektanci popuścili wodze fantazji i poprowadzili przez osiedle arterie mające czasami po trzy pasy w każdą stronę. Do tego olbrzymie ronda i bardzo, bardzo szerokie chodniki w miejscach, gdzie tak naprawdę ludzie nie poruszają się na piechotę, bo za dużo mieliby do przejścia na co dzień. Dróg rowerowych? Zero. A miejsca spokojnie by starczyło dla pieszych, dla rowerzystów i dla kierowców.

Wymownym milczeniem pominę fakt, że obok tych ponad miarę szerokich dróg, nie zadbano prawie wcale o miejsca parkingowe. Miasto zbudowało piękne drogi z myślą o przyszłym ruchu samochodowym, zapominając, że potem przydałoby się jeszcze to auto gdzieś zostawić pod blokiem.

Dziś, gdy od kilku lat wiele miast i miasteczek stara się zbliżyć do idei zrównoważonego transportu, pan minister wbija nam nóż w plecy. Według pana Witolda Waszczykowskiego, nie ma sensu budować infrastruktury rowerowej (nie tylko dróg, ale chociażby pasów rowerowych czy śluz), ponieważ przez większość roku mało kto nimi jeździ. Tu pojawiają się dwie nieprawdy.

Po pierwsze, jeżeli przyjmiemy, że dla większości osób, pogoda zdatna do jazdy to przynajmniej 12-13 stopni, jeździć można spokojnie przez 7 miesięcy w roku (od połowy marca do połowy października), a nie przez 2-3(!) jak twierdzi pan minister. Oczywiście jeździć rowerem można z powodzeniem przez cały rok, ale nie oszukujmy się od listopada do lutego liczba rowerzystów dość znacząco spada. Ale czy to znaczy, że nie warto mieć infrastruktury rowerowej, by jeździć przez pozostałe 7 miesięcy?

Druga sprawa – jeżeli nie ma infrastruktury rowerowej, to nie zachęca to do jazdy na rowerze. To tak jakby się dziwić, że Polacy niechętnie latają samolotami, gdyby w Polsce było tylko jedno lotnisko. Widać to gołym okiem, że wraz ze zwiększaniem się liczby dróg i pasów rowerowych, rośnie liczba rowerzystów w mieście. Większość osób nie chce przepychać się między samochodami, zdecydowanie woląc jechać po DDR-ze, albo (co mi się jeszcze bardziej podoba) po pasie rowerowym. Moda na rowery to jedno, ale nie byłoby tej mody, gdyby nie rozwijała się rowerowa infrastruktura.

Takie wypowiedzi jak pana ministra Waszczykowskiego, cofają nas o wiele lat wstecz. I pokazują, że nie tylko skrajni politycy, tacy jak Janusz Korwin-Mikke mają niezbyt ciekawe podejście do zrównoważonego transportu. Zresztą, skoro jesteśmy przy panu Januszu. Oto cytat z jego bloga odnośnie komunikacji miejskiej:

Samochodami jeżdżą ludzie śpieszący się do prawdziwej pracy, ludzie załatwiający interesy, ludzie świadczący realne usługi, ludzie przewożący towary. Autobusami – po bus-pasach, z ulgowymi biletami miesięcznymi, rozbija się rządząca kasta urzędnicza – i ewentualnie jej narybek, któremu też przyznaje się ulgi, by już poczuł się beneficjentem socjalistycznego ustroju„.

Pozwolicie, że słów pana Janusza nie skomentuję. A na koniec zacytuję jeszcze pana Marka Wosia, który lata temu był rzecznikiem prasowym Zarządu Dróg Miejskich: „Warszawa to nie wieś, żeby po niej rowerem jeździć”.

I tym optymistycznym akcentem pozwolę sobie zakończyć ten wpis. Zobaczcie jeszcze jak może skończyć się nadmierne rozbudowywanie infrastruktury drogowej, zapominając o pieszych, rowerzystach i komunikacji miejskiej. Korki wcale się nie kończą, a wręcz przeciwnie, powiększają się. Nie mówię, że jestem przeciwny budowie nowych dróg, bo chociażby na nowe autostrady i ekspresówki czekam z utęsknieniem. Ale róbmy to tak, by trzymało się to idei zrównoważonego transportu. Jeśli tego nie zrobimy, to za kilka, góra kilkanaście lat, będziemy codziennie oglądać u nas obrazki takie, jak na zdjęciu poniżej (pisałem o tym w tekście o San Francisco).

Korek samochodowy
fot. Eric Demarcq

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

169 komentarzy

  • Pan Waszczykowski po raz kolejny pokazał jak oderwany jest od rzeczywistości.Tym razem dodatkowo niejako strzela sobie w stopę. Wszak żelazny elektorat PiS, osoby w wieku 65+ zamieszkałe w małych miejscowościach jako podstawowy środek transportu wykorzystują właśnie rower, samochodu ani prawa jazdy (podobnie jak świateł przy rowerze) zwykle nie mając.
    Sam mieszkam w takiej małej miejscowości zaledwie 20 km od Warszawy i w czasie pisania tej wypowiedzi śmignęły mi przed oknem dwie starsze panie na rowerach…

  • Tutaj też to powtórzę: Sądzę, że nie powinien Pan dawać się nabrać na kłamliwe manipulacje medialne i nie powinien Pan powielać tej manipulacji na swoich stronach. Mocno cenię sobie Pana materiały i przykro mi, że muszę czytać takie kłamstwa osób trzecich. Piszę to nawet pomimo, że nie jestem wyborcą pisu i nie zamierzam tam nikogo bronić. Po prostu ta medialna informacja jest wierutną bzdurą i tyle. A nienawiść się szerzy i to jest bardzo przykre.

    • Czyli ja też tutaj wkleję moją odpowiedź z Facebooka.

      Na blogu odnoszę się do wywiadu ministra Waszczykowskiego w Bildzie, pisząc, że tamta wypowiedź była w szerszym kontekście, ale od tego momentu zaczęło się gaszenie pożaru oliwą. I skupiam się głównie na wypowiedzi w Jeden na Jeden, o sezonie, który trwa 2-3 miesiące i bezsensowności tworzenia infrastruktury rowerowej z tego (nieprawdziwego) powodu.

      Jeżeli w przyszłości inni urzędnicy państwowi będą gadać takie rzeczy, też będę reagował. Niezależnie od ich przynależności partyjnej.

      Zarzucasz mi nabranie się na „kłamliwe manipulacje medialne”. A ja na blogu nawet podałem źródło z programu na żywo, z którego zaczerpnąłem cytat. Cytat, który nie miał żadnego szerszego kontekstu. I oby nigdy nie miał.

    • Ale to nie są manipulacje medialne..

      Oto wypowiedź Pana ministra Waszczykowskiego na antenie TVN24 w kwestii dalszego rozwijania infrastruktury rowerowej w Polsce:

      Bogdan Rymanowski (TVN24) – 10 minut, 13 sekund:
      Nie boi się Pan reakcji holendrów – to zapaleni rowerzyści, teraz przewodniczą w Unii Europejskiej?

      Witold Waszczykowski (Minister Spraw Zagranicznych):
      No, ja bardzo cieszę się, że w Holandii to można robić (czytaj: jeździć na
      rowerze). To bardzo piękny, nieduży kraj, płaski gdzie oczywiście ruch
      rowerowy może się rozwijać.

      Tylko ja przestrzegam przed takimi bezmyślnymi kopiami życia czasem w
      krajach zachodnich gdzie jest wygodniej i przyjemniej i klimat na to
      sprzyja i przenosić te rozwiązania do Polski – TO SIĘ NIE SPRAWDZA.

      **
      To są jego słowa nie wyjęte z żadnego kontekstu!

      Czyli Pan Waszczykowski jest przeciwny rozwijaniu infrastruktury rowerowej w Polsce ponieważ ruch rowerowy nie może się u nas rozwijać (czytaj: nie ma takich terenów dla rowerzystów jak w Holandii).

      Źródło:
      https://www.tvn24.pl/jeden-na-jeden,44,m/witold-waszczykowski-w-jeden-na-jeden,607844.html

  • Ja z pewnym zainteresowaniem zauważam, że „pro-rowerowość” staje się nieomal pełnoprawną opcją polityczną ;) I w moim mieście i w Polsce ogólnie widziałem kandydatów obiecujących właśnie infrastrukturę rowerową jeżeli to ich wybierzemy.
    Osobiście jeżdżę cały rok (zresztą te 12-13 stopni potrzebne do przyjemnej jazdy miałem jeszcze dwa tygodnie temu) i wcale nie jestem żadną rzadkością, innych wariatów też nie brakuje.
    Co do debaty politycznej to no cóż… Już nawet jazda rowerem czyni ze mnie nie-patriotę? Przypomina mi to piosenkę Kazika Staszewskiego:

    „I kto wódki nie pije ten jest wywrotowcem,
    Tak, świadomie uszczuplającym dochody państwa bezideowcem”

  • A ilu ludzi jest w stanie jeździć dużej niż 2 miesiące w roku? I to nie każdego dnia, bo pogoda zmienna. Może 1% i nie więcej.
    Zadziwia mnie czepianie się wypowiedzi, które nie mają żadnego znaczenia w praktyce. A skończonym głupcem i smarkaczem to jest ten, kto z powodu błahej sprawy używa inwektyw.
    I takie to robienie z igły wideł.

    Znaleźć głupi problem i go trzepać – to dopiero zabawa i nie szkoda czasu.

    I robić z tego jeszcze politykę – śmieszne.

    • Ostatnimi czasy? Raczej… większość. Dwa miesiące, to wychodzą wakacje (lipiec – sierpień). Tymczasem DLA WIĘKSZOŚCI sezon rowerowy zaczyna się wraz z pierwszymi ciepłymi dniami w kwietniu, a kończy we wrześniu – październiku, gdy temperatura także dochodzi czasem do 20 stopni. Czyli już mamy 6 miesięcy.
      „Zadziwia mnie czepianie się wypowiedzi, które nie mają żadnego znaczenia w praktyce.” – Mają. Pokazują ignorancję w danym temacie. To się może źle skończyć, gdy tacy ludzie przejmą władze w samorządach i zaczną decydować o budowie dróg rowerowych.

    • „A ilu ludzi jest w stanie jeździć dużej niż 2 miesiące w roku? I to nie każdego dnia, bo pogoda zmienna. Może 1% i nie więcej.”

      Patrząc na Trójmiasto, Łódź, Warszawę, Wrocław i (autentycznie) tysiące małych miejscowości to „sezon rowerowy” trwa od połowy kwietnia, do końca października. Pomijam pasjonatów, którzy jeżdżą cały rok. Mam na myśli tylko i wyłącznie zwykłych ludzi, nie ubierających się w sportowe ubrania. I twierdzę to na podstawie wskazań liczników rowerzystów zamontowanych w Trójmieście.

      2 miesiące to wartość wzięta z kosmosu.

      Krótko mówiąc, wypowiedź ministra była kompletne niezrozumiała i udowodniła, że chyba rola polityka go przerosła.

    • No własnie znaleźćc głupi problem i go trzepać, ba roztrzepywać i nagłaśniać – ciekawe po co.
      Trolling anty rowerowy stop.

  • 1.Burza w szklance wody.
    2.Wypowiedź ministra była wypowiedzią luźną, a nie wyrocznią za którą warto kogoś bluzgać bo myśli inaczej niż ja.
    3.Kontekst – ważna rzecz dla właściwego rozumienia wypowiedzi czyjejkolwiek. Rozmowa w „Jeden z jeden” odnosi się głównie, choć nie tylko, do wywiadu dla niemieckiego Bilda. Warto i z tym się zaznajomić, bo tam właśnie temat rowerzystów został podjęty. I to nie wszystkich, ale tych, dla których rower jest wręcz ideologiczną alternatywą wobec zanieczyszczania środowiska przez pojazdy silnikowe, a wegetarianizm jedyną słuszną dietą.
    4.Nawet rowerzyści jeżdżący cały rok (nikt tego nikomu nie broni), powinni wiedzieć i wiedzą, że mimo ich upodobań w Polsce jest coś takiego jak tzw. sezon rowerowy – dla nich trwa cały rok, dla reszty 2, 3, może nawet 5 miesięcy.
    5.Natężenie ruchu w tzw. sezonie rowerowym jest znacznie większe niż poza nim, stąd infrastruktura rowerowa jest eksploatowana w znacznej mierze w tym właśnie sezonie. Owszem, są takie miasta jak Stalowa Wola, gdzie jazda rowerem jest niezwykle popularna cały rok, stąd infrastruktura rozbudowana, ale ten wyjątek potwierdza tylko regułę o sezonie.

    Jak dla mnie ścieżki rowerowe mogą przestać istnieć – zwłaszcza te z kostki, jak i te wykonane byle jak (np. wjazd przez zebrę dla pieszych – oczywiście dla policji to nie problem, po prostu trzeba zsiąść z roweru i przeprowadzić go na przez przejście), ale rozumiem: dzieci. Ok.

    • Hej,

      2. Na nikogo nie bluzgam. Po prostu jeżeli ktoś gada od rzeczy, kulturalnie wyrażam swoje przeciwne zdanie.

      3. Jeszcze raz zapytam – czy ktokolwiek piszący o wegetarianizmie, przeczytał to co ja napisałem? Nie tego tyczy się mój wpis. Tamta wypowiedź, jakkolwiek i tak nieprzemyślana, tyczyła się szerszego kontekstu. W przypadku cytatu, który oznaczyłem na szaro, kontekstu już nie było.

      4. Oczywiście. Są nawet tacy, którzy w ogóle nie jeżdżą na rowerze (tak, tak). Tylko warto zauważyć, że pan minister nie powiedział, że dla niego sezon trwa 2-3 miesiące. On stwierdził to ogólnie.

      • I po co takie emocjonalne słowa: ” … gada od rzeczy”? No tak, rozumy pozjadałeś i na ministra się nadajesz. Troszkę pokory i rozsądku przydałoby się.

        • Trosze pokory i rozsądku przydałoby się – bardzo trafne i celne sformułowanie.
          Naród rzekomo wybrał tych co nas pokory uczyć będą? – Nieprawda – tylko 40% poszło do wyborów a TYLKO połowa z nich poparła PISkaczy – wynika więc że 20% narodu popierających władze ma decydować kto jest bardziej poprawny?
          Szanować prawo należy ale w ranach tegoż mam prawo sprzeciwiać się co też czynię.
          Troszke pokory i tolerancji także dla rowerzystów albowiem oni też sa Polakami ze swoim zdaniem.

    • Popieram ;poza ostatnim akapitem.Jak najwięcej ścieżek rowerowych !
      Wypowiedź Waszczykowskiego dla niektórych pretekstem do upolitycznienia tego blogu.
      Mam swoje sympatie polityczne,ale nie mam potrzeby dzielić się z nimi na blogu dla rowrzystów.

      • Nie można wychodzić z założenia, że politycy sobie, a my sobie. To oni są dla nas, a nie my dla nich. O upolitycznienie bloga się nie martw, ale jeżeli tylko następni ministrowie będą się wypowiadać w taki sposób o rowerzystach, to znów będę reagował.

    • Gratuluję zdrowego rozsądku. Dobrze powiedziane – „burza w szklance wody”.
      Szanowni rowerzyści – więcej jeżdzenia- mniej biadolenia :)

  • Eh…. takie wypowiedzi nic tylko zabijać śmiechem.

    Jak ktoś jest Ferdkiem Kiepskim to nie zrozumie ani cyklistów, ani biegaczy, ani narciarzy lub kogokolwiek kto lubi aktywność na świeżym powietrzu.
    Ciekawe co by pan poseł powiedział na widok gościa, który przy – 13ᵒC i wietrze wiejącym z prędkością 11 km/h, stał w wykutym przeręblu w jeziorze w samych gaciach i czepku. Przypuszczam, że szybko by tego pana odesłał do Tworek.

  • Ciekawym czym i po czym jeżdziliby ludzie( także samochodziarze z tekstu pana JKM) gdyby było normalnie, czyli gdyby drogi były …prywatne( o ile ktokolwiek by je budował, bo nie wiadomo czy by sie opłacały). Mozliwe, że nigdy śmierdzące czterokolowce nie wygrałyby walki z kolejami( w początkach XX wieku jeszcze często prywatnymi)To właśnie – a nie sterowane przez urzędników inwestycje za zabrane obywatelom pieniądze- nazywam „zrównowazonym rozwojem”. Pozdrawiam etatystów( kłóćcie się dalej kto, co i gdzie ma budować za ukradzione także WAM pieniądze)

    PS co do pana ministra, to zastanawiam się czy uważa on polskie miasta za leżące za granicą? ;)

    • Często słyszę głosy, że drogi wyższej klasy powinny być płatne, to „plebs w szrotach” by na nich nie jeździł. I że w ogóle nie powinno być szrotów a nowe auta, bo „plebs by nie jeździł”.
      Tylko po co wtedy budować takie drogi? ;-)

      • Dlaczego tylko „wyższej klasy”? Na swiecie nie ma nic za darmo. Wszystko kosztuje. Problem w tym, że to co jest „płacone przez państwo” 1.kosztuje nas więcej- koszty „pośrednictwa” 2 zaburza alokalocje kapitału- czyli nie wiemy czy dana rzecz jest rzeczywiście potrzebna, tak jak kazdy towar za który ludzie normalnie płacą. Dlatego piszę, że być może, gdyby nie państwowe inwestycje w drogi, samochody nie opanowałyby świata. W końcu to nie przypadek że autostrady budował niejaki Mussolini, a autobahny i volkswagen to pomysły Adolfa. :D Nie dziwię się więc, że etatyści nie lubia rowerów- to takie anarchistyczne i konserwatywne zarazem. ;)

        • Nie wiem, dlaczego, ale odpłatność _ustawowo_ przewidziana jest dla A (obecnie większość jest/za chwilę będzie płatna) i S (w przyszłości też, mówimy o autach osobowych i do 3,5t).
          Resztę „opłacamy w paliwie” („” bo z podatku wliczonego w paliwo _podobno_ nie starcza na utrzymanie dróg).
          Jeśli chcesz wprowadzić odpłatność bezpośrednio, to jak to zrobisz bez pośrednika zarządzającego pieniędzmi? Owszem, można każdego zarejestrowanego właściciela opodatkować ale… przecież chcesz się pozbyć państwowego zarządcy…
          Stąd słuszna Twoja uwaga, że „prywatne” drogi powstałyby gdzieniegdzie i nie pozwoliłyby na rozwój kraju. A jak wygląda prywatna A, to wiemy na przykładzie A4. Ma już wszędzie 2 pasy? ;-)

  • Dzieci do gimnazjum na wioskach muszą jeździć cały rok, nie mają wyjścia. W wielu miejscowościach. Widzę to codziennie, nawet dziś przy -10`

  • Pan minister zachował się jak zwykły janusz – Nie wiem, nie znam się ,ale się wypowiem. Można i tak, jeśli chce się wygrać internety. Prawdopodobnie rowerzyści po tej akcji wyjdą (w jego oczach) na : cykloterrorystów i utwierdzą go w przekonaniu, że są roszczeniową grupą. Woda na młyn dla różnej maści hejterów.

  • Cóż można napisać na takie słowa …
    Napiszę tylko to co napisałem pod Twoim wpisem na FB …Budynek sejmu stoi chyba na jakimś złym uroczysku, kto przekracza jego progi traci resztki rozumu .

  • Najwyraźniej Pan minister zza swojego biurka zbyt słabo widzi, proponuję zakup okularów dla szanownego Pana.

    Dziś jest minus 16 stopni, rano odwoziłem (rowerem) dziecko do szkoły o rok za szybko, bo inny Pan minister miał takie widzimisię…

    Szkoda, że nie mogę bezpiecznie jechać ścieżką dla rowerów, tylko krążę między autami, z których wielu kierowców patrzy przez wydrapane w szybie kółko…o tragedię nietrudno…

    Pozdrawiam Panie Ministrze :)

    Puenta ?

    … ani garnitur, ani jedwabny krawat, ani sutanna, ani nawet toga rozumu nie dodaje i głupoty nie przykrywa.

    Pozdrawiam Jarek Szocik

  • Łukasz piszesz świetnego bloga, w tym wpisie siejesz trochę defetyzm jednak. Nie tragizujcie! DDR-y nie znikną nagle, a pasy dla rowerów nie zostaną zamienione na parkingi.

    Fakt, Waszczykowski jako Minister Spraw Zagranicznych nie powinien był wogóle wypowiadać swojego zdania w tej materii bo to nie jego działka. Ale.. kiedy przejrzycie trochę alternatywnych mediów zauważycie, że rowerzyści i wegetarianie to jest pewna metafora użyta w szerszej retoryce. Czy słusznej czy nie tego nie poruszam bo to jest kwestia światopoglądu.

    Nie traktujcie tego wszystkiego tak ksobnie bo tylko czas marnujecie zamiast wsiąść na rower i trening zrobić ?

    • Czytałeś tekst czy pijesz do wegetarian o których ani słowa nie napisałem? Pan minister gasi wywołane przez siebie pożary, dolewając oliwy do ognia.

      Gdyby takich Waszczykowskich było więcej (on kiedyś startował na prezydenta Łodzi, całe szczęście nie udało mu się), takich co twierdzą, że Warszawa to nie wieś, to nadal jazda po mieście rowerem, dla większości osób byłaby koszmarem i bzdurą, a nie przyjemnością.

      • Czytałem tekst i nie rozumiem skąd Twój zarzut, że nie czytałem. Wyczuwam pejoratywme zabarwienie ad vocem mojego komentarza. Przepraszam. Więcej postaram się nie zabierać głosu w dyskusji u Ciebie. Pozdrower! :)

        • Zabieraj, zabieraj, po to ten blog jest. Tylko już dzisiaj czytam kolejny komentarz o wegetarianach, o których sam napisałem w tekście, że dotyczą szerszego kontekstu i trochę niezgrabnego porównania. A ja odnosiłem się do dzisiejszej wypowiedzi, zupełnie innej.

          • Dobrze. Dlatego właśnie piszę, że Waszczykowski nie powinien się wypowiadać w temacie, w którym:
            1) Nie jest kompetentny jako obywatel, bo odnośnie tekstu na szarym tle bzdury opowiada niestworzone.
            2) Nie ma legitymacji jako minister swojego resortu.

            Odnośnie defetyzmu, o którym wspomniałem może on (ale nie musi) wynikać z konstrukcji Twojego tekstu. Spora część adwersarzy odbiera go w negatywnym świetle. :)

      • Cóż po ostatnich wyborach taki mamy klimat, a ja choć sam jeżdżę 6-7 miesięcy w roku to pozdrawiam wszystkich całorocznych

    • Brawo! W końcu jakiś jeden głos zdrowego rozsądku! Podpisuję się pod tą wypowiedzią obiema rękami. Pzdr.

    • Wojciech Stępkowski pisze: „..Nie tragizujcie! DDR-y nie znikną nagle, a pasy dla rowerów nie zostaną zamienione na parkingi..”

      A jaką masz gwarancję, że tak nie będzie?..

      Jak narazie wszystko co sobie postanowią to wchodzi w życie.

      • Wiesz tak podchodząc do życia to nie mam gwarancji, że mnie dzisiaj meteoryt nie pieprznie podczas treningu.

  • Nie czekam z utęsknieniem na nowe autostrady.Jestem przeciwny budowaniu nowych dróg.Te które są ,wystarczą do rozwoju komunikacji publicznej.
    To,że Waszczykowski tak powiedział tylko powinno mobilizować do uświadamianiu „wadzy” wagę roweru jako środka transportu i poprawy zdrowia społeczeństwa.Waszczykowski na pewno nie jest matołem,debilem,ani nawet idiotą jak to czytam w komentarzach.
    Jest b.dobrym ministrem spraw zagranicznych.Ale nie jest człowiekiem,który zakosztował rowerowej wolności.I z tego powodu nie powinien się wypowiadać w tym temacie.Podejrzewam,że poczuł się upoważniony z racji „przygód” z rowerzystami jako kierowca wypasionego auta.
    Rowerem spokojnie jeździ się przez 12 m-cy,ja to robię i nie uważam tego za jakiś super wyczyn.

    • Jeżeli chodzi o autostrady i ekspresówki, to jestem za, z tego względu, że chociażby autostrada A1 na odcinku Stryków-Tuszyn odciąży Łódź. Obecnie gdy chce się przejechać na trasie północ-południe, praktycznie cały tranzyt wjeżdża do Łodzi. Wjeżdża bo musi, a nie dlatego, że chce. Cóż, taka scheda po centralnych planistach sprzed kilku dekad. Zresztą większość dróg krajowych przechodziła przez centra miast, miasteczek i wsi.

      W tym roku dwa razy jechałem krajową „starą jedynką” i autostrada A1 przepięknie ją odciążyła, szerokim poboczem dało się bez strachu o własne życie przejechać nią rowerem.

      • Na pewno trochę odciąży Łódź, zmiany np droga Warszawa – Białystok kiedyś przez miasta a teraz same obwodnice i długa dwupasmówka przed Białymstokiem nuda ;)

  • „nie ma sensu budować infrastruktury rowerowej (nie tylko dróg, ale
    chociażby pasów rowerowych czy śluz), ponieważ przez większość roku mało
    kto nimi jeździ”. Tutaj pojawia się pewien problem- ministerek zapewne miał na myśli zwykłych rowerzystów,który na rower siadają kilka razy w roku.Zapewne zapomniano o pasjonatach oraz ludziach korzystających z rowerów na codzień,zapomniano również o tym,że rowerzystów z każdym rokiem przybywa.Te aktualne DDRy czy drogi dla rowerów …cóż,nieraz i w tych miejscach potrafi zrobić się niezły „korek” ,a to samo w sobie może świadczyć o tym,że rower wraca do łask.
    „Samochodami jeżdżą ludzie śpieszący się do prawdziwej pracy…ludzie
    przewożący towary” z kąt takie info? .Bez urazy,ale ja do pracy jeżdżę rowerem a w pracy rozwożę towar ciężarówką czy TIR’em.

    Nie wiem jak Wy,ale ja od jakiegoś czasu jestem przeciwnikiem budowy DDR’ów,moim zdaniem,lepiej było by zrobić drogi dla rowerów i dostosować sygnalizację świetlną tak,aby rowerzysta był przez nią „widziany”.No ale znając życie to my możemy sobie tylko pomarzyć…

    • Cóż, tak byłoby najlepiej. Ale jesteśmy dobre 30-40 lat do tyłu i wszystkiego się nie odrobi ot tak, w kilka lat. Nie wszędzie jest miejsce do zrobienia pasów dla rowerów, więc niech już będą drogi rowerowe. Ale to powoli też będzie się zmieniać i już się zmienia. Spokojnie, wszystko w swoim czasie, jeśli tylko politycy będą brali dobre wzorce w tej kwestii.

      • Ale jesteśmy dobre 30-40 lat do tyłu…. z wyzyskiwaną kolonialną gospodarką przez kraje do których chcecie się równać… .

        Dlatego budowanie i topienie złotówek w dodatkową generującą straty infrastrukturę dla małego % rowerów proces ewentualnej odbudowy gospodarczej kraju jeszcze bardziej spowolni.

        Jak jednośladom brakuje ścieżek sami zbierajcie fundusze na swoje wymarzone DDR !

        Lament, tak jakby rowery to były tramwaje lub trolejbusy.

        Kto chce i może to jeździ, ministra rozumiem patrzy przez swoje położenie spoci się zachoruję, zmarznie a przy okazji na śliskim przewróci, złamię coś i problemy gotowe. ;)

        Łódź
        skręt w POW z Narutowicza dla rowerowego paska pod prąd zwykłego ruchu – świetnie zmarnowane złotówki. :)

        Paski DDR na Sienkiewicza od Narutowicza też pewnie będą się cieszyły wysoką popularnością… .

    • Takich ludzi jest stosunkowo niewielu i gdyby budować tylko dla nich, nie byłoby to akurat dobre dla społeczeństwa a właśnie dla tej garstki. To społeczne pieniądze.
      Budować jednak trzeba, dla przyszłych pokoleń. Dla tych, co dzięki temu wsiądą na 2 koła a nie (do) 4.

      „Nie wiem jak Wy,ale ja od jakiegoś czasu jestem przeciwnikiem budowy DDR’ów,moim zdaniem,lepiej było by zrobić drogi dla rowerów”

      Ja też sądzę, że nie powinno się budować DDR a drogi dla rowerów. Czyli, żeby było jak dotąd.

      A jeszcze lepsze (choć droższe*) są pasy na jezdni.

      * wtedy rowerzystę lepiej widać, ma wygodniej (likwidacja PDR i kolizji, bo wciąż „nie można przed samochód” choć można) i kierowcy w końcu akceptują rowerzystów na jezdniach

  • Dzisiaj było -12*, trochę zimno, ale przynajmniej te10 km musiałem przejechać dla lepszego samopoczucia.Będę jeżdził do chwili kiedy spadnie śnieg!Nie mam opon zimowych!
    Pozdrawiam wszystkich kolarzy!

  • a ja dzisiaj przy -17 do pracy na rowerze (8.6km w jedną stronę), w sobotę 25km przy -15. No bo ja nie dam rady? To pogoda ma się bać mnie :] Wprawdzie musiałem czekać, bo szalik mi przymarzł do brody, ale mimo wszystko polecam – orzeźwiające uczucie :) Pan Waszczykowski nie ma racji, pewnie jest „weekendowym rowerzystą”, ot co.

  • Niestety nastały ciężkie czasy dla Polski i my ludzie gorszego sortu nie mamy nic do powiedzenia w tej czy innej sprawie. Partia rządząca musi przecież teraz skądś wykombinować pieniądze na realizację swoich obietnic wyborczych więc zaczyna się zabieranie funduszy które teraz przeznaczone są na mało istotne sprawy w ich mniemaniu.

    Zaprzestanie budowy infrastruktury rowerowej to dopiero początek. Jeśli zablokują budowę nowych DDR-ów to powstaje pytanie – co się stanie z rzecznikami D.S. Komunikacji rowerowej?.. Zapewne zwolni się nieco stanowisk. Patrząc na obecne ruchy rządu nie zdziwiłbym się, gdyby w najbliższym czasie ktoś wpadł na pomysł by pasy rowerowe zimą zostały zamienione na parkingi bo przecież przy -10 czy -20 stopniach ludzie na rowerach w waw nie jeżdżą.

    Jeśli już piszemy od DDR-ach to od blisko od roku w stolicy gdy tylko spadnie śnieg ZDM odśnieża najważniejsze DDR-y w Warszawie. Jestem ciekaw, kiedy ktoś wpadnie na pomysł by już nie odśnieżać tych kluczowych DDR-ów w stolicy bo przecież te pieniądze można przeznaczyć na co innego (w zeszłym roku była już na ten temat kłótnia..).

    W stolicy poza infrastrukturą rowerową jest wiele otwartych projektów komunikacyjnych które się dłużą i teraz to raczej utkną. Warszawiacy wiedzą ile lat robiono choćby pas spacerowy przy Wybrzeżu Gdyńskie. Narazie zrobiono połowę a drugą połowę w stronę Centrum Nauki Kopernik to jednak nie prędko zakończą przy obecnych ruchach. Szkoda bo teren przy Wiśle to jeden z najpiękniejszych miejsc w stolicy – w załączeniu zdjęcie z 17.11.2015r.

    Niestety – wiele osób chciało zmian w Polsce i teraz mają ten dobrobyt. Tylko, że gdyby się zapytać – na kogo głosowałeś w czasie wyborów to mało kto przyzna się komu oddał swój głos?.

    Ja rowerem staram się jeździć cały rok i pierwszy trening w 2016 roku mam już dziś za sobą choć temperatura -11 stopnia przy gruncie (-19 stopnia odczuwalna) nie zachęcała do jazdy na rowerze.

    Pozdrawiam,

    • Ale wiesz, że stwierdzenie Kaczyńskiego „ludzie gorszego sortu” odnosiło się do ludzi działających wbrew interesowi narodu? No chyba że sam się do nich zaliczasz, to nie było tematu ;)

      Co do słów Waszczykowskiego – gada stereotypowo. Nie jeździ na rowerze i wykazuje się ignorancją.

      • Fla Ky – nie głosowałem na obecną partię rządzącą ponieważ wiedziałem co się będzie działo w przyszłości. Budżet Polski nie jest z gumy i ma ograniczone możliwości więc z góry można było założyć, że nowa partia będzie szukała finansów gdzie popadnie. I to się aktualnie dzieje..

        Niestety, nakładanie podatku na banki oraz sieci wielkopowierzchniowe to nie jest dobre wyjście.

        W pierwszej kolejności banki ten podatek odbiją sobie na klientach detalicznych czyli wzrosną nam opłaty za prowadzenie kont. Ucierpi przy tym również polska gospodarka ponieważ budowa nowych firm przestanie się opłacać ze względu na gorsze warunki uzyskania kredytów.

        Sieci wielkopowierzchniowe (w tym również z branży sportowej) ten podatek odbiją sobie bezpośrednio na pracownikach. Jak? To proste – każdy sklep chce miesięcznie zarobić jak najwięcej a planowany podatek zabierze im część dochodu więc aby wyjść na prostą pracodawcy będą zwalniać pracowników a tym co zostaną przekażą więcej obowiązków. Ile osób wytrzyma w takich warunkach skoro już dziś wiele osób mówi, że są wykorzystywane w dużych sieciach?..

        Nie trzeba być ekonomistą by zrozumieć, że planowane podatki będą przyczyną wzrostu bezrobocia. Polska jako kraj nie będzie już atrakcyjna dla zagranicznych firm więc będziemy się cofać do XX wieku.

        Jeśli ktoś analizuje giełdę papierów wartościowych to już widać jak obecne ruchy wpływają na polską gospodarkę. Inwestorzy odwracają się od nas ze względu na panującą niestabilność naszego rządu. Wszyscy się boją co oni znów wymyślą.

        Każde słowa wypowiedziane przez ludzi z obecnej partii rządzącej nie są rzucane na wiatr. Ktoś kiedyś powiedział, że za rok nie będzie już transmisji WOŚP w TVP. Śmieszne? Nie sądzę bo jeśli obecnie media publiczne zmieniają się w rządowe to nie będziemy długo czekać na odpowiednią ustawę zakazującą transmisję telewizyjną ze zbiórki pieniędzy która nie jest atrakcyjna dla nowego rządu.

        Dziś słuchałem w TVN24 wypowiedzi znanych ludzi, że media sobie wyrwały z kontekstu wypowiedź Pana Waszczykowskiego o rowerzystach i wegetarianach. Dziwi mnie to bardzo bo osoba będąca ministrem spraw zagranicznych powinna być świadoma, że jeśli wypowie się w temacie nie będący w jej kompetencjach to opinia publiczna zaraz zacznie to cytować.

      • Tak on sam i jego ludzie chcą teraz to wmówić. Niestety wraz z ludźmi o których (bezpośrednio) pisał przekreślił ludzi, którzy generalnie zgadzają się, że wygrał tow. Szmaciak.
        Utożsamianie się z poglądami, nie z ludźmi to coś złego?
        Ach, rozumiem, twoja racja twojsza?

  • Na szczęście ten Pan nie odpowiada za infrastrukturę. Niestety nie wiadomo czy to są tylko jego poglądy czy wytyczne dla całego rządu :/.

    Kolejną ciekawą sprawą są przyszłe fundusze z UE w obecnej perspektywie finansowej która stawia na transport zrównoważony. Albo zmienią podejście albo kasa przepadnie. A to jest praktyczne jedyna okazja aby posunąć bardzo szybko sprawy infrastruktury rowerowej do przodu niezależnie od opcji politycznej.

  • Generalnie tej wypowiedzi nie da się w żaden sposób obronić. Możliwości są dwie, albo jest całkowitym ignorantem albo po prostu idiotą.

    • Waszczykowski reprezentuje wszystkie cechy jakie są charakterystyczne dla całego PiS. Ignorancję, brak profesjonalizmu, ksenofobię, nacjonalizm, brak kultury, szerzenie podziałów, itd, itp. To jest blog rowerowy więc dalej nie zamierzam się rozwodzić. Partie i politycy przychodzą i odchodzą. Tak będzie i z tymi.

      • Każda partia ma coś za uszami. I nie wyróżniałbym żadnej z nich. Ale niektórzy politycy starają się bardziej od innych.

      • Szanowi Panstwo, jakiez to oburzenie powstalo, bo Waszczykowski wyrazil
        swoje zdanie nt jazdy rowerem. Zyjemy w wolnym kraju i panuje wolnosc
        slowa, wiec nie rozumiem tego jazgotu niektorych. Sam jezdze caly rok na
        rowerze. Waszczykowski moze jezdzic 2 miesiace, jego prawo. Za to jednak
        nie wypada rzucac inwektyw na innych. Po prostu kultury troszke S’il vou plait monsieur Jacek Kapela i Marek Zdanowski.

        Pozdrawiam Pana Lukasza i dzieki za dobra robote na blogu

        • Dzięki za miłe słowa. A oburzać się trzeba, tym bardziej, że nie on jeden tak myśli. Gdyby takich Waszczykowskich było dużo więcej, nigdy byśmy się nie podnieśli z rowerowych kolan i dla większości osób rower pozostałby pojazdem dla ludzi ze wsi, ewentualnie majowych przejażdżek w długi weekend.

          • p.Waszczykowski popelnil niefortunna wypowiedz, nie da sie ukryc. Staje murem za cyklistami. Jestem przeciwnikiem jednak jakiejs nagonki politycznej: Ci tacy, a Ci tacy, itp. Cale szczescie, ze Prowadzacy bloga studzi emocje. CYKLISCI WSZYSTKICH KRAJOW LACZMY SIE!

          • Łukaszu – myślę, że histeryzujesz. Naprawdę uważasz, że od opini jakiegoś polityka zależy to, że ktoś wsiądzie na rower czy nie? Swoim krzykiem i tupaniem nie zmienisz zdania na ten temat. A kto będzie chciał jeździć na rowerze ten i tak będzie jeździł. Pzdr.

          • Kto będzie chciał, to oczywiście będzie jeździł. Ale jest cała masa osób, które trzeba zachęcić do jeżdżenia, chociażby właśnie tworząc dla nich przyjazną infrastrukturę. O tym zresztą pisałem w tekście.

          • Od tego może nie zależeć bezpośrednio to czy ktoś wsiądzie na rower czy nie, gorzej że jego filozofia może znaleźć wyznawców wśród mniej lub bardziej nawiedzonych z tego samego kręgu. Rzeczywistość pokazuje że absurdy mają wzięcie, mimo oporu zwykłych ludzi. Po wprowadzeniu w życie albo się przyjmą i zakorzenią albo ktoś otworzy oczy i zechce to zmienić/przywrócić sytuację sprzed zmiany, to jednak kosztuje sporo czasu i pieniędzy.

          • Drogi panie Łukaszu ! J. Zgierski próbuje załagodzić co niektóre wypociny, ale odnoszę wrażenie, że to pan wywołuje mimo wszystko jakąś potyczkę polityczną; Proponuję jednak pozostać przy temacie ROWER, jak mam nadzieję słusznie sugeruje pana blog.
            Ja też mogę jeździć na rowerze cały rok (jeżeli są w miarę znośne warunki ku temu), ale politykowanie w dodatku tendencyjne pozostawmy onetom i innym takim. Pozdrawiam, Krystian Bluszcz.

        • ” Waszczykowski wyrazil swoje zdanie nt jazdy rowerem.”

          Obnażył swoją niewiedzę o transporcie, infrastrukturze i świecie. I należy mu to wytykać, bo cofa nas do „Warszawa nie jest wsią, żeby po niej rowerem jeździć”

          Wolno mu nie wiedzieć, ale wtedy niech zamilknie lub się douczy. Jak mówi głupoty, wychodzi na głupca.

  • Cóż można powiedzieć. Taki mamy rząd i takich polityków. Pan Waszczykowski jest idiotą, przynajmniej jeśli chodzi o tematy rowerowe. Wystarczyłoby żeby się przeszedł pod najbliższą szkołę podstawową i zobaczył ile tam stoi rowerów, w ciepłej zimie, takiej powyżej zera stopni. Całe mnóstwo. Mój 11-letni syn i jego koledzy z klasy jeżdżą do szkoły przez większość roku. W okolicy zera stopni, na chyba najbardziej uczęszczanej ścieżce rowerowej w Warszawie na ul. Prymasa Tysiąclecia, można codziennie setki jeśli nie tysiące ludzi dojeżdżających rowerami do szkoły i pracy.

    Na szczęście takich ludzi jak Waszczykowski czy Kaczyński niedługo zmiecie wiatr historii a my i rowery zostaniemy.

  • Tenże minister-ek, chyba nigdy na rowerze nie siedział. Szkoda słów.

    U nas w Krakowie co chwilę ogłaszają smog powyżej jakichkolwiek norm, a ten plecie swoje.
    Jeżdżę rowerem cały rok i jeżdżąc co chwilę mijam całorocznych rowerzystów.

    Polityka śmierdzi i co chwila któryś z tych co ją tworzy pierdnie, chociażby taką wypowiedzią i ten smród musimy wąchać.

    • Ale fakt że smog widać gołym okiem. Byłem w sobotę w Krakowie kupić rower. Jak tylko wjechałem to sądziłem że wjechałem w jakiś dym czy coś takiego. Ale tak było w całym Krakowie. Może jak się ma z tym do czynienia na co dzień to się nie zauważa.

  • ten pseudo-polityk nie zasługuje na czyjąkolwiek uwagę… Przykro, że takie wypowiedzi pojawiają się na arenie międzynarodowej, bo po prostu przynoszą wstyd Polsce, Polakom – nam wszsytkim – bo poczucie wstydu nie jest nam obce (w przeciwieństwie do tego indywiduum i jemu podobnym). A rowerem spokojnie można – nawet bez hardcoru – jeździć ponad pół roku, a drogi rowerowe naprawdę są coraz lepsze (pomimo zastrzeżeń)

  • A najgorsze, że ten gostek z MSZ myślał, że nie mówi nic kontrowersyjnego. Ot, powiedział co wydało mu się oczywiste dla każdego. Szkoda że nie potrafimy tego po prostu obśmiać, nazywając rzecz po imieniu (Waszczykowski: jesteś matołem!) tylko używamy tego jako pretekstu do dyskusji politycznych. Nawet tak absurdalnych jak tekst tego politruka, co chwali się swoim rowerowaniem zdjęciem z samego środka lata…

    • Ale właśnie takie myślenie nadal siedzi w wielu głowach! Zwłaszcza tych, którzy dorastali w zupełnie innym systemie i często nie potrafią myśleć inaczej. Rowery na wsi, miasta dla samochodów itd.

      • to jest problem tego pokolenia wychowanego w PRL, dla ktorego posiadanie samochodu jest oznaka statusu spolecznego a nie tylko jednym z molizwych narzedzi, kosztownym i nie zawsze potrzebnym. Musza po prostu wymrzec

        • bzdury gadasz! Ja jestem z pokolenia wychowanego w PRL a dojeżdżam do pracy rowerem przez ok. 8 miesięcy w roku. Pozostałe 4 zbiorkomem. Samochód używam od święta.
          z tym wymieraniem to też przesadziłeś. :/

          • jestes wyjatkiem, bo wiekszosc nie uznaje komunikacji miejskiej, nawet jak jest taniej i szybciej. Ja nawet nie mam samochodu, co dla wielu starszych clzonkow mojej rodziny jest niepojete, skoro dobrze zarabiam. A jezdze przez 12 miesiecy w roku na rowerze, nawet dzis

          • Niestety wymieranie nic nie da. Mohery zarazaja mlodych swoimi debilizmami i mamy potem mlodziez wszechpolska czy jak im tak. Swierzy siew burakow z klapkami na oczach, ktorzy nigdy w zyciu nie byli wi innym miescie a co do piero za granica. Bo wg. mnie wyjazd za granice, chociaz na wakacje bardzo otwiera oczy wszystkim tym ktorym sie wydaje ze ich prawda jest najmojsza i najwazniejsza.

          • Mikefunk, wuluzuj, aż tak dosadnych dyskusji nam tutaj nie potrzeba :) Wybacz, ale musiałem odrobinę ocenzurować Twój komentarz, bo się za daleko zapędziłeś.

          • Od moheru się odczep. Nawet nie wiesz jaki to rewelacyjny materiał na czapkę i rękawiczki na mrozy, wyżej to tylko kaszmir oceniam. :-)

        • Ja żyłem 15 lat w PRL. Czy wg Ciebie jestem wychowany w PRLu?
          Lubię ten peerelobełkot, który nadal pojawia się przy okazji dyskusji o wszystkim. Samochód nie jest dla mnie oznaką żadnego specjalnego statusu. Wśród moich znajomych w tym samym wieku i trochę starszych również. I nie pamiętam by magiczne słowo „samochód” pojawiało się kiedykolwiek w kontekście czegoś wyjątkowego.

      • Ale dlaczego tak myślą? Albo inaczej: GDZIE tak się jeszcze myśli? W Polsce B i C. Naród jest teraz mobilny, to się porozłazili wszędzie, ale korzenie wciąż w XIXw…

      • Jeśli nie potrafisz zrozumieć sensu i kontekstu wypowiedzi polityka, to współczuję. Natomiast, jeśli robisz świadomie zamieszanie, które widać po liczbie tych co używają obraźliwych epitetów, bo inaczej nie potrafią, to znalazłeś właściwe towarzystwo. Cóż, istnieją widać różne sorty ludzi.

    • Jak słyszę te słowa o rowerzystach i wegetarianach to nie potrafię tego wyśmiać ponieważ raczej zastanawiam się – co wkrótce zgotuje nam nowy rząd? Co gorsza, cokolwiek to będzie nawet jeśli z tym nie będziemy się zgadzać to będziemy musieli z tym żyć.

  • Ja jeżdżę rowerem cały rok. Mam jeszcze dwóch takich dwóch kolegów. Głupoty gada. Da się jeździć nawet przy -15 st C tak jak dziś. Ale trzeba chcieć. Szybciej niż samochodem czy komunikacją a jeżdżę dziennie ok 20 km.

    • TY z KOLEGĄ jeździcie cały rok = „nieprawda, że się nie nie jeździ cały rok” ale i = „ja ze śwagrem nie jeździm rowerem więc po co tyle budujo dla pedalarzy”.
      Dwie strony tego samego, słowiańskiego medalu.
      Niestety czy to zauważamy, czy nie, jesień i zima i kawał wiosny spędzają rowerzystów z ulic i ścieżek. Co prawda w dużych miastach wciąż ich widać (pamiętam Wrocław sprzed kilku lat po ataku zimy i dziewczyny na holenderkach w kopnym śniegu) ale już nie tylu, co w „ciepłe” dni.
      W mniejszych wymiata ich do cna, z pociechą dla mnie bo wraz z popularyzacją 2 kółek w związku z (tak, tak) modą na rower namnożyło się buraków na rowerach – jadą po 2-3 obok siebie na ścieżce o szerokości 2,5 – 3 metry* i … co im zrobisz?
      Nie mówiąc o znajomości przepisów. Ale czy zasady kultury osobistej to nie są też takie „przepisy”? A przepisy są dla frajerów.
      A Waszczykowski to taki sam kolo, ale w aucie. Do wieśniaków za okrągłą kierownicą doszli tacy za prostą i wygiętą.
      Ta rewolucja rowerowa jest dla mnie utrapieniem. Owszem, Łukasz ma z tego fejm i hajs ( ;-) ) ale coś po drodze zgubiliśmy.

      * jak coś w tobie zaprotestowało, że „przecież jak się mieszczą, co z tego?” proponuję oderwanie myśli od własnych 4 liter i zauważenie (wiem, to czasem niemożliwe) innych na ścieżce – jak mam ominąć 3 cymbałów, którzy nawet nie zjadą na chwilę za siebie, bo „frajer puszcza”;

      • Zgadzam się z Tobą. Sam jeżdzę na rowerze do pracy prawie codziennie. Jednak przy takich mrozach jakie są teraz nie jest to ani przyjemne, ani bezpieczne. Rowerzysta zakutany tak, że ledwie oczy wystają (jeżli wystają) i nic nie widzi. Do tego „specjaliści” w samochodach z wyskrobanymi dzieurkami i widocznością na poziomie czołgu. To prosi się o tragedię.

        Jeśli ktoś powie, że Bałtyk nie nadaje się do pływania, to zaraz stanie kilku morsów i pokaże – tak ja nawet pierwszego stycznia potrafię się kąpać. Kto myśli inaczej ten się nie zna.

        Dlatego pewnie ma cześciową rację Waszkowski. Tylko mu się „lekko pomyliło” 2-3 miesiące nie nadają się do jazdy rowerem, a pozostałe są jak najbardziej ok. Może jeszcze trzeba dodać do zimy kilka tygodni ekstremalnych upałów, gdy lepiej nie wyruszać w dłuższą podróż rowerem (pieszo też nie, jeśli nie jesteś beduinem i nie potrzebujesz).

        • Waszkowski ma „trochę” racji ale jak to w życiu bywa, można mieć rację i zostać olanym. Wszystko przez to, jak te swoje racje ujmiesz. ;-)

          Jak widzę „kibice wyklęci” na tym forum bronią polityka, bo „naszych bijo”, ale taka nonszalancja pasuje na wschód od Bugu.

          Jak widzę, kolega też źle znosi minusowe temperatury na rowerze (ja od kilku dni siedzę w domu, bo -8 czy -12 nie nastraja do jazdy (a mam to i owo ocieplane). ;-)

          • No cóż,następny który rozróżnia ludzi,”wieśniaki,oni nie jeżdżą aja super mistrz wszystkiego jeżdżę ,chłopie jesteś bardzo napastliwy po co wpisujesz tu swoje „przemyślenia”,dość mamy tych najlepszeszych w sejmie,co Łukasz wyłapał i pokazał,odnieś się merytorycznie do słów ministra a nie napadaj na wszystkich w koło.Pozdrowienia os tego co w sniegu nie jezdzi

          • Ciężko skumać, co napisałeś. Pochwalę Cię jednak, że się nauczyłeś trochę po polsku. To trudny język.
            I gdzie ja napisałem „wieśniaki”? Gdzie napisałem „aja”? :-D

          • Keradbik, Lard Vader – chłopaki, tylko proszę bez nakręcania się. Każdy przedstawił swoje racje i myślę, że dla dobra ogółu będzie jeżeli na tym zakończymy wymienianie argumentów. Nie chciałbym aby musiał interweniować prezes tego bloga :)

        • W zasadzie należałoby wziąć kilka dni/tygodni mocnych mrozów i kilka dni mocnych upałów w roku :P Bo większość zimy jest ok. (ja jeżdżę zawsze)

      • Jeżeli ktoś z kolegą jeździ to znaczy, że są rowerzyści, dla których warto coś budować. Jak ty ze śwagrem nie jeździsz to znaczy, że akurat wy tymi rowerzystami nie jesteście :P

        • Ja to w życiu przejechałem sporo rowerem (ileż to liczników przekręciłem, a ileż zgubiłem…) i dalej jeżdżę ale jeździłem wtedy, gdy w okolicy była JEDNA DDR/CPR (za to 12 km cięgiem). I dlatego uważam, że DDR dla paru maniaków, co to jadą „cały rok” oraz nieco większej ekipy niedzielnych pedalarzy to fanaberia. Jak kogoś stać, proszę bardzo, ale nie jest _niezbędna_. Wiem, bo sam jeżdżę.
          Tylko ja jeżdżę dla przyjemności i żeby gdzieś dojechać a nie po to, żeby „się wyrazić”.

          • Mój drogi, jeszcze jedna taka odzywka i będę musiał przywołać Cię do porządku. To nie komentarze na Onecie, żeby tak się wyrażać o innych.

            Natomiast jeżeli chodzi o drogi rowerowe, to nie wydaje mi się, aby tylu ilu ich jeździ obecnie w ciągu tygodnia, zmieściło się na ulicach, razem z kierowcami. Jesteśmy bardzo, bardzo w tyle, jeżeli chodzi o infrastrukturę rowerową i tworzymy ją tak, jak pozwalają na to warunki. Nie zawsze się da rozwiązać to innymi metodami niż właśnie DDR.

            Pamiętaj też, że na Tobie rowerowy świat się nie kończy. To, że Tobie jest zimno, nie znaczy, że od razu wszyscy muszą siedzieć w domu. Jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie, zanim zobaczymy takie obrazki jak na zdjęciu, które załączam z Kopenhagi. Ale myślę, że jeszcze dożyję tych czasów, jeśli tylko marudy nie będą rzucać kłód pod nogi.

          • A co ja takiego napisałem? Maniak? „Wariat”? Toż sami się ludzie tak określają.

          • „Wiem, bo sam jeżdżę.”

            Świat na Tobie się nie kończy…

            Idea budowania infrastruktury rowerowej ma konkretny cel: jazda rowerem ma być bezpieczna nie „dla paru maniaków”, ale dla normalnych użytkowników rowerów.

            Patrz bardziej cywilizowane państwa niż nasz „kraj-raj”. Proponuję wyjść spod kamienia i zobaczyć jak wygląda zima np. w Skandynawii. No chyba, że kobieta w płaszczu i butach na wysokim obcasie, to dla Ciebie „maniak”. W takim razie 50% kobiet w Kopenhadze, to wariatki jeżdżące w zimę (bardziej śnieżną niż u nas). Chciałbym więcej takich „wariatek” u nas. :-)

          • 1. Świat się także nie kończy na paru maniakach* jadących zimą w śniegu. PA-RU. Tu nie ma na leki na raka a co dopiero (asfaltowe, bo kostka „be”) DDR wszędzie i dla wszystkich (z czego wszyscy jadą wszędzie jak jest ciepło, a tak to nie).
            2. Kopenhaga to nie Warszawa (nie ta wielkość, nie ten potencjał finansowy). Jak będzie, argument przestanie być inwalidą. Na razie jest.
            3. „Cywilizowane” czy … bogatsze? Zdecyduj się.
            4. Kobieta na wysokim obcasie i rowerze czy bezpieczeństwo. Zdecyduj się.

            * nie dotyczy napędów za 2 dychy z ” markietu” – piach i sól i 50 km = problem (wiem, „w Kopenhadze 50 km to u nas 100 km”, „zimy, że ho-ho” i piach „bardziejszy”, tak)

          • Ad1. Ciekawe, dziś spadło 15cm śniegu przez noc (do tego co było wcześniej), liczba rowerzystów u mnie w pracy była minimum 3 krotnie wyższa niż dzień wcześniej.

            Ad2. Kompleksy odnośnie naszej Stolicy? Ja nie mam. Mamy możliwości techniczne. Mówisz o potencjale finansowym? Jakoś na kilkukrotnie (delikatnie mówiąc) droższe drogi nas stać. Utrzymanie ich zimą także. No i patrz Twój punkt wcześniejszy: na leki na raka nas nie stać, a drogi budujemy i odśnieżamy. Coś jest nie tak, nie uważasz?

            Ad3. Cywilizowane, o bogatszych raczej nie pisałem nigdzie. Zawsze byłem zwolennikiem równania w górę i uczenia się na cudzych błędach. Nie stać nas na popełnianie tych samych. Bo i po co? Vide: sytuacja w Holandii i na ich drogach w latach 70-tych (tuż przed kryzysem naftowym) — robimy to samo.

            Ad4. Jak wspomniałem: jakoś widzę kobiety w szpilkach w Polsce (nieliczne), ogrom zaś w Holandii. Jakoś nikt nie robi sobie krzywdy. A od drogich pań-rowerzystek wiem, że nie sprawiają one problemów, o ile to rower miejski bądź trekkingowy. Ba, ponoć (nie sprawdzałem, ale wierzę na słowo) łatwiej w zimę, dzięki właśnie wysokiemu obcasowi, złapać równowagę na lodzie. Albo kierujesz się stereotypami, albo także jesteś specjalistą od kobiecych butów. Mnie jakoś widok pań w normalnych ubraniach (sukienki itp.) i obuwiu w mieście na rowerze nie razi, ale o gustach się nie dyskutuje.

            Ad (*). Przyznam się szczerze, że nie zrozumiałem tego ostatniego: do pracy koledzy i koleżanki używają różnych i „różnistych” rowerów: od „zimówek”, rowerów niemal z marketu, po mieszczuchy za 4-5 tysięcy. Zatem rozpiętość sprzętu spora.

            Pogoda i warunki na drodze:
            – Holandia: sypią na DDR solą na potęgę, u nich nie ma mroźnych zim, ale deszcze, a po nich minusowe temperatury są nagminne. Nie bez powodu Holendrzy odnoszą sukcesy w łyżwiarstwie sportowym. ;-)
            – Dania, a konkretniej Kopenhaga, bo tylko ją znam: dużo więcej śniegu w zimę, mokry klimat, breja ze śniegu na ulicy nie jest rzadkością. Ale także DDRy mają priorytet.
            – Gdynia — z mojego podwórka — sypią solą i piaskiem na potęgę, klimat wiesz jaki jest w Polsce, dziwna sprawa, rano było dziś wszystko wzorowo odśnieżone i posypane, po południu zaspali.
            – Trondheim (Norwegia) — dziwny kraj, na chodnikach szklanka, DDRy chyba wręcz wyskrobane z lodu, ulice różnie (sytuacja z zeszłej zimy). Na brak śniegu nie mogą narzekać. Akurat mieliśmy w pracy Norwega, który przyjechał w delegacji. Wyśmiał nasze 15 cm śniegu. Rowery są tam bardzo popularne. Także wśród dzieci jadących do szkoły.
            – wszędzie jak i w Polsce: jak są intensywne opady śniegu i zawieje to nie ma wała: przez godzinę, dwie, szczególnie rano ,wszędzie jest ciężko.

            Różnica jest taka, że po tych dwóch godzinach tylko w Polsce nadal często jest problem z odśnieżaniem. Kwestia (patrząc na Gdynię) odpowiedniego sprzętu, który też można wykorzystać z resztą na chodnikach. No i chęci. Odśnieżanie DDRów jest tańsze niż dróg i można to robić przy okazji oczyszczania chodników (w 99% przebiegają obok). Mamy lepsze warunki pogodowe niż wspomniane wcześniej kraje.