Wczoraj zaliczyłem nieciekawą glebę spowodowaną właśnie głównie przez SPD. Zdecydowałem się zostawić tu komentarz - bo nie do końca się zgadzam z treścią filmu.
Kwestia wypinania i wpinania w pedały jest bardzo prosta. Faktycznie można to opanować po kilku tygodniach. Niestety należy pamiętać o tym, że w sytuacjach krytycznych znaczenie mają przede wszystkim odruchy. A odruch warunkowy, który większość z nas ma polega na tym, że starczy zdjąć nogę z pedału i się podeprzeć. W przypadku SPD ten odruch może okazać się zgubny.
Moja gleba była wręcz trywialna. Ciąg pieszo-rowerowy i próba wyprzedzenia dwóch pieszych. Szli obok siebie więc siłą rzeczy musiałem wyprzedać ich brzegiem ścieżki wyłożonej brukiem. Zwolniłem - zawsze tak robię w takich przypadkach do jakiejś śladowej prędkości. Co może pójść źle? Otóż okazuje się, że całkiem sporo. Podczas wyprzedzania nagle tylne koło spadło z bruku na położoną niżej trawiastą nawierzchnię. Czułem, że tracę równowagę. W tym momencie załączył się odruch, który nakazał mi podeprzeć się nogą (jechałem przecież tak wolno, że nawet dziecko by to zrobiło). Niestety odruch nie wiedział, że jechałem w SPD. Spróbowałem więc poderwać stopy w górę. Pogorszyło to sytuację bo już zupełnie straciłem równowagę i położyłem się na bok. Patrząc na to z boku - całkiem śmiesznie. Wiele takich opisów w sieci widziałem. Niestety w tym przypadku upadając na bok, jadać ze śmieszną prędkością, przypierdzieliłem bokiem głowy we wspomniany bruk. Uderzyłem na tyle mocno, że pomimo tego, że miałem na głowie kask głowa bolała mnie przez kilka godzin.Znam przypadki w których ludzie jadący bez kasku po takiej akcji nie odzyskali już przytomności. Także w sumie mało śmiesznie.
Wnioski z całej akcji są przynajmniej dwa. Po pierwsze - kask to jednak coś więcej niż próba wyciągania pieniędzy ? Po drugie - dopiero sytuacje awaryjne pokazują na ile opanowaliśmy jazdę w SPD-ach. Osobiście zastanawiam się nad powrotem do platform. Spróbuję jeszcze poćwiczyć na sucho w kontrolowanych warunkach ale póki co jestem przekonany, że dla amatora, który po prostu jeździ w koło komina ryzyko jest niewarte zachodu.