Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez unavailable

  1. 11 godzin temu, thalcave napisał:
    15 godzin temu, dawinator napisał:

    A no i prawie bym zapomniał: w cywilnej odzieży na gravelu da się w ogóle jeździć? 

    IMO we wszystkim się da ale tak jak napisał jajacek to kwestia wygody. W stroju codziennym napewno postawa bardziej wyprostowana będzie bardziej komfortowa 

    Dokładnie tak. Z braku laku zwiedzałam Wrocław w jeansach na szosie, ale to jedno z moich najgorszych rowerowych wspomnień ? Może jednak być to także kwestia tego, że miałam szosowe pedały SPS-SL do szmacianych adidasów z piankową podeszwą. Dużo zależy też od sztywności i szerokości materiału, czyli innymi słowy - swobody ruchów. Im węższe i sztywniejsze jeansy, tym będzie ciężej... W zasadzie chyba na każdym rowerze. Oczywiście najwięcej wybaczą składak i holender, ale to opcje skrajnie "cywilne".

     

  2. 15 godzin temu, dawinator napisał:

    Jeszcze co do hamulców na baranku: istnieją jeszcze dodatkowe klamki przełajowe (np. TEKTRO RL720) tylko nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi na to czy nadają się do hamulców tarczowych.

    Nadają się jak najbardziej. Miałam w Anyroadzie i to była jedna z niewielu jego zalet ? Natomiast pragnę zauważyć - jako wielka fanka klamek przełajowych, które pakuję do każdej nowonabytej szosy, bez względu na spojrzenia i opinie innych ? - że to nie jest do końca tak, że mając klamki przełajowe, to już w zasadzie tak, jakby mieć rower z prostą kierownicą. Kierownica z barankiem jest węższa, a z racji "wywijasów" klamki poprzeczne są jeszcze bliżej środka, niż w "normalnym" rowerze. To sprawia, że pozycja na dłuższą metę nie jest wygodna, tymczasem w mieście (przynajmniej u mnie) ręce na klamkach trzeba mieć 80-90% czasu.

    10 godzin temu, thalcave napisał:

    Accent ma bardzo fajną cenę jak za rower z takim osprzętem (no i wielki plus za hamulce z grupy) ale mnie osobiście zniechęciła ilość postów na temat połamanych ram i kwestii powłoki lakierniczej.

    Nie dalej jak wczoraj wieczorem, ubierając na buty ochraniacze Accenta, pomyślałam, że to naprawdę trzeba być *** (tu wyraz dowolny, niekoniecznie wulgarny) człowiekiem, żeby kupować rower tej firmy. Dlaczego? Ano dlatego, że ochraniacze kupiłam w listopadzie. Użyłam je mniej niż pięć razy. Nitki od rzepów się snują, w dodatku na drugim wyjeździe, na śniegu puściły rzepy i mimo wyprania i wyszczotkowania, za Chiny nie chcą już porządnie trzymać. To druga para ochraniaczy. Pierwsza zgubiła odblaski po trzech użyciach, a po ok. 5-6 przetarły się spody nosków, mimo że moje chodzenie polega na zejściu po schodach z trzeciego piętra. Jeśli firma tak się przykłada do swoich akcesoriów, od których zaczynała i które powinny być jej wizytówką, to ja nie chcę mieć z ich sprzętem rowerowym dosłownie nic wspólnego.

  3. Odgrzeję, bo pojawiła się u mnie szansa i z dużym prawdopodobieństwem wejdę w sezon z nową Tiagrą. W związku z tym mam pytanie, czy jakość łańcucha (jego "wyciągalność") ma istotne przełożenie na żywotność kasety? No i czy ten łańcuch Campagnolo to po prostu jaki bądź, byleby Campagnolo 10s? Bo jak widzę, np. KMC ma co najmniej trzy wersje (73/93/EL).

     

    @paapook, ja kupuję na Allegro i ewentualnie OLX. Na Allegro w sklepach rowerowych, na OLX od osób prywatnych. Ceny są dla mnie bezkonkurencyjne, szczególnie z  darmową przesyłką Smart. W Chinach nie kupuję w ogóle, bo zakup części jest u mnie wynikową aktualnej potrzeby, a nie takiej, co się może za miesiąc pojawi albo nie pojawi się w ogóle (bo wymienię napęd i zostanę z zapasową kasetą, za którą całej kasy nie mam szans odzyskać). Nie kupuję także w sklepach stacjonarnych. U mnie w mieście jest to po pierwsze wielka wyprawa, po drugie nigdy nic nie mają, a po trzecie, jak mają, to z ceną znacznie przekraczającą wysokość kosztów nawet przesyłki kurierskiej (czasem mogą być to ceny 2-3 razy wyższe, zwłaszcza rzeczy drobnych). Jedyny stacjonarny sklep, jaki odwiedzam, to czasem Miasto Rowerów w Dębicy, ale to jak potrzebuję tanich akcesoriów i akurat jestem na wycieczce rowerem. Nigdy nie przeprowadzałam śledztwa, czy te produkty miały certyfikaty. Większość części dostałam z pudełkami, ale już łańcuchy bardzo często są bundle, czyli tylko woreczek.

  4. Tego typu lampki to w sumie dla mnie żadna sensacja, o tyle, że nawet mój zegarek może nimi sterować, a nie jest jakąś rynkową nowością. Natomiast zaskoczona jestem ogólną popularnością takich właśnie "bździdełek" na akumulatorki, zważywszy na ich czas pracy. Mnie to zawsze zniechęcało, zwłaszcza, że akumulatory mają swoją żywotność (pewnie Bontragera czy innego Lezyne'a dłuższą, ale ludzie kupują nie tylko markowe produkty).

    W listopadzie kupiłam na miasto tylną lampkę na bagażnik. Kosztowała 15zł, jest zasilana dwoma AAA. Dotychczas na mrozie spędziłam około 5-6h, zdarzyło mi się jechać w opadach śniegu i deszczu ze śniegiem, poza tym cały grudzień i styczeń rower stoi w piwnicy, gdzie bez wątpienia miewa minusowe temperatury. No i lampka działa. Zasięgu nie mam możliwości i/lub pomysłu jak sprawdzić, ale nawet w ciemniejszych miejscach samochody dotychczas zachowywały się tak, jakby widziały mnie odpowiednio wcześniej.

  5. Wiem, jasne. Właśnie stąd moje ostatnie zdanie. Po prostu trzeba się z tym pogodzić, a ja tego za bardzo przyjąć nie umiem. Dla mnie ma sens przegrywanie czy tracenie zdrowia jedynie lub przede wszystkim wskutek własnych głupich decyzji. Wtedy zresztą mam też pełniejsze poczucie, że mój los leży w moich rękach. Tak więc jedyne, do czego bym się w kolarstwie zawodowym nadawała (biorąc oczywiście pod uwagę głowę, a nie możliwości motoryczne), to jazda indywidualna na czas ? Ale to już tak mam z urodzenia, co poradzić.

  6. Tak z czystej ciekawości też bym się dowiedziała. Bo na stronie byli łaskawi napisać jedynie, że "każde pomieszczenie ma indywidualną cenę, a elastyczne umowy najmu i rotacja wpływają na zmienność oferty".

    Natomiast nie zmienia to faktu, że takie przetrzymywanie roweru ma sens, jako przechowywanie np. na zimę, a nie "trzymanie w bloku". Bo jaki jest sens dojeżdżać po rower samochodem? Zwłaszcza, że niektórzy jeżdżą codziennie lub kilka razy w tygodniu.

  7. Jacku, zwróć proszę uwagę, że ja nie wymagam od klubu posiadania lepszego sprzętu. Mają, jaki mają, wiadome. Pytanie, po co szukać guza na takich zjazdach, bo choć prędkości niby ogromne nie są, to rywalizacja jakaś jest, skoro stwierdzasz, że syn przyjechał pierwszy. Jakby mieli po prostu zjechać, to byś napisał, że zjechał, mimo kiepskiego sprzętu i jako jedyny nie zaliczył gleby. A że w górach o tej porze roku jest śnieg, to chyba się można było spodziewać. Daj mu Bóg, żeby jeździł jak najdłużej, ale sam doskonale wiesz, że można być genialnym kolarzem tak samo jak i kierowcą, a wystarczy jakaś safanduła, która się znajdzie na Twojej drodze. Ale to w ogóle dziś na basenie stwierdziłam, jak kolejny raz dostałam w łeb od jakiegoś gościa, co nie umiał pływać po swoim torze, ale koniecznie miał parcie na kraula, że chyba trzeba mieć gen samobójcy, żeby startować w grupowych rywalizacjach, gdzie zdecydowanie zbyt wiele zależy od szczęścia, a nie umiejętności (przy czym proszę przeczytać to właściwie: nie znaczy, że można zwyciężać, bazując wyłącznie na szczęściu).

  8. W zasadzie zgadzam się z Jackiem. Zależy oczywiście, jakie ścieżki rowerowe oferuje Twoje miasto, czasem na tych lepszych, czyli gładkich i prostych, to i retro szosa może mieć rację bytu. Ale że to nie Holandia, skłaniałabym się jednak ku rekreacyjnemu MTB (w sensie geometrii) oraz ewentualnie dwóm kompletom opon (albo kół, jak się komuś bogatszemu z oponami bawić nie chce ;)). Generalnie jednak nie szerokość, a bieżnik ma największe przełożenie na wkładany w jazdę wysiłek i co za tym - prędkość. Oczywiście, fitness będzie szybszy, bo ma bardziej agresywną pozycję i jest lżejszy, ale osobiście zwiedzanie miasta na sztywnym widelcu średnio mi się uśmiecha, a jeśli do tego dorzucimy kwestię jazdy zimą, to 35mm to trochę mało, aby mówić o komforcie i bezpieczeństwie, tymczasem ten typ roweru więcej nie przyjmie (a jeśli, to mimo wszystko niewiele). W każdym razie z mojej perspektywy jest to rower, który miał łączyć zalety szosy i crossa, a tymczasem bardziej jednak przejmuje ich wady.

  9. Czyli de facto wartość nic nie warta. I tak nikt nie kupi nagle siodełka, z którego spada, ani takiego, na którym zostaje miejsce dla jeszcze jednej osoby ? Poza tym szerokość to generalnie bardzo mało, zdecydowanie mniej niż przysłowiowy stack i reach (które też nie sprawdzają się w 100%) - nie jest przecież tak, że jak odpowiada nam 140mm firmy X, to automatycznie wygodnie będzie na 140mm od Y i Z. Jest jeszcze długość i profilowanie, i o ile to pierwsze jeszcze można podać w liczbach, to drugie już niestety pozostaje wyłącznie do testowania na własnej pupie.

    Kolejny argument, który przemawia dla mnie za sensownością istnienia profesjonalnego bikefittingu - oczywiście, zdarza się, że ktoś ma szczęście i wszystko jest świetnie od początku, a producent przy projektowaniu roweru miał do dyspozycji naszego bliźniaka. Ale jakby tak zsumować te wszystkie eksperymenty, jakich dokonują ci, którym daleko jest do producenckiego wzorca i poszukują komfortu, to te 600-800zł wydaje się naprawdę promocyjną ceną.

  10. Jak czytam tutejszych forumowiczów przez ostatnie lata, to mam się za jedną z najmniej przewrażliwionych osób na punkcie ryzyka, bezpieczeństwa i tym podobnych, ale tutaj to nawet mnie zaskoczyłeś, Jacku. Serio ktoś bierze odpowiedzialność za grupę młodzieży wypuszczając ją ma takie warunki? Tak na marginesie, co Twój syn robił na tym kopciuszkowym sprzęcie? Nie ma swojego, czy klub wszystkim dawał rowery i akurat jemu przypadł najgorszy, bo i tak sobie radę da, a jak nie i połamie się im najlepszy reprezentant, to się wliczy w koszty? Trochę nie kumam, bo albo zalatuje to głupotą osoby/osób odpowiedzialnych, albo mocną przesadą i bajkopisarstwem.

    Co do marketingu, to najbardziej nie lubię w nim tego, że w ogóle alternatywne rozwiązania przestają istnieć. Starczy spojrzeć na oferty sklepów i nie dotyczy to tylko rowerów. Jak jest modne szare mieszkanie, to na żółto kuchni nie urządzisz, jak są modne rurki, nie ma szans kupić szwedów, a jak szukasz roweru bez tarcz - nawet do jazdy wokół komina i tylko na sucho - to niestety, musi być hudraulika, ewentualnie w szosach czy gravelach (z chorymi cenami) tarcze mechaniczne. Koło jest przy tym zamknięte - nikt nie robi alternatyw, bo mało kto się nimi interesuje, a mało kto się interesuje, bo w ogóle ludzie się z natury nie doktoryzują, tylko słuchają, co mówi marketing, a że marketing wciska jedną słuszną opcję, to potem efekty są, jakie są. Tak że ja za reklamami jestem jak najbardziej, szczególnie, że zawdzięczam im część wiedzy rozmaitej, ale już lansowanie tylko jednego rozwiązania mocno mnie odpycha, przy okazji zresztą podważając wiarygodność. Ostatecznie też miałam crossa, ów idealny rower, łączący w sobie wszystkie zalety i nie mający wad tych, na podstawie, których powstał ?

  11. Nurtuje mnie jedna rzecz - czemu mówi się ogólnie, że siodełko powinno być o 20-40mm szersze od rozstawu kości, skoro pozycje na rowerach są nieco lub czasem bardzo różne (dla przykładu szosa i rekreacyjne MTB)?

    Nie wiem, może jakoś źle to mierzę, ale tego, co mi wyszło "na tekturkach", jakoś nijak na rower przełożyć nie jestem w stanie. Zaraz mam pełno obtarć na udach. Więc jeżdżę na 135mm, choć według tektury mam rozstaw ok. 145mm. Wszystkie dedykowane damskie siodełka (Gianta, Treka, Speca), jakie dostałam do szos, wspominam jako najgorsze w życiu. I co? Mam się przejmować?

  12. 17 godzin temu, DawidK napisał:

    Eee myślałem, że bardziej romantycznie będzie. I że się dzielić będziemy ja jednego dnia ty drugiego a w soboty i niedziele wspólnie ?

    Ty jesteś bajerant i ja na takie układy z Tobą nie pójdę, bo bym potem w ogóle tego Garmina nie zobaczyła. W Tarnowie też już miałeś być w ubiegłym roku ?

  13. 1 godzinę temu, krzysiekw napisał:

    Aczkolwiek jako kompletny amator zauważyłem że z dużej tarczy z przodu praktycznie nie korzystam, powiedzmy że przez 95% czasu jazdy mała i operowanie kasetą.

    Dokładnie mam ten sam problem. Bo dla mnie jest to jednak mały problem (pewnie głównie w głowie, ale w praktyce też jakiś), ponieważ przy napędzie 2x8 tych biegów jest naprawdę około 6-7. Dużo lepiej jeździłoby mi się z korbą przełajową i w sumie nie wiem czemu nadal jej nie wymieniam, tylko zostaję przy 48/34. Chyba trzeba zacząć działać, a nie tylko myśleć i marudzić, zwłaszcza, że to dobry moment - właśnie wymieniłam łańcuch i kasetę na nowy sezon.

    Natomiast zgadzam się, że zawodowstwo to zupełnie inny świat rządzący się innymi prawami. Jeśli ileś procent sztywności ramy potrafi robić różnicę, to co dopiero tak doniosła rzecz jak napęd.

  14. Ja mogę zaręczyć, że przy normalnym użytkowaniu oraz dbaniu wynalazki za 500-1000zł wytrzymują tyle samo (pomijam "chińską chińszczyznę" pokroju Gaianta czy Maridy). To nie jest kwestia ceny ani firmy, tylko, pomijając ewidentne wady fabryczne, przechowywania i/lub użytkowania. Jak się rower katuje na hopkach czy schodach, ważąc przy tym słusznie albo też trzyma się go pod chmurką - czy pełne słońce, czy trzaskający mróz, to logicznym jest, że taki rower wytrzyma mniej. A że najczęściej dotyczy to rowerów tanich (kto pomiata tak sprzętem za 3-5k?), stąd ich zła prasa. Po drugie te rowery nie zostały zaprojektowane do agresywnego MTB czy szosowych wyścigów - to rowery rekreacyjne i jako takie wytrzymują lata.

    Miałam najtańszego Krossa X2 (w momencie zakupu poniżej 700zł) - jeździ po dziś dzień, choć ma ponad 12 lat. Teraz mam szósty rok Kandsa i jedynie napęd dostał w kość na śniegu, ale rama jest bez zarzutu. Co oczywiście nie znaczy, że warto w nią ładować pieniądze, bo sama z siebie jest ciężka. Podobnie jest z innymi tanimi rowerami - porzuca się je, tak jak Ty, Karolu, porzuciłeś Tribana - nie dlatego, że się naprawdę nie nadawał do jazdy lub był zużyty, tylko dlatego, że szukałeś czegoś lepszego. Lepszego nie znaczy: długowiecznejszego, tylko: wygodniejszego/lżejszego/ładniejszego etc.

    Gdyby nie nasz (normalnych użytkowników) pęd za coraz lepszymi wrażeniami, uważam, że 9 na 10  ram naszych rowerów przeżyłoby dekadę i więcej. Tylko kto w dzisiejszych czasach da im szansę? Po trosze więc sami jesteśmy winni temu, że "nie ma już sprzętu na lata". Po co producent ma pakować w to pieniądze, skoro my i tak nie jesteśmy zainteresowani starociami? I nie dotyczy to wyłącznie rowerów - tak samo jest z telefonami, pralkami, telewizorami, komputerami, a nawet samochodami czy odzieżą. Zachód doskonale wie, że nie ma sensu naprawiać, tylko trzeba kupić nowe. I powoli ta wiedza się u nas zadomowia.

  15. To chyba spora przesada, żeby podstawowym nazywać model z wysokościomierzem czy pomiarem temperatury, a także możliwością podpięcia czujnika kadencji, prędkości, sterowania światłami czy Varia Vision. Podstawowe to są Forerunnery 10 czy 25. Nie wiem też, co mogłabym chcieć od niego więcej. No dobra, wiem - pomiaru tętna podczas pływania, ale o ile mi wiadomo, to nie jest wina modelu, tylko ogólnie pomiaru tętna pod wodą. Choć w sumie szkoda - miałam kiedyś najbardziej podstawowy pulsometr Polara i bez problemu łączył, tyle że właśnie nie był to ANT, tylko jakieś połączenie radiowe, jak to w starych pulsometrach.

  16. A w którym miejscu ja prześmiewczo naśladuję Twoje gesty, mimikę lub sposób mówienia?

    Estetyka ma znaczenie zasadniczo dla wszystkich, ale po pierwsze nie ma jej jednej i uniwersalnej (np. jednemu podobają się kabrio, a innemu SUVy i nie podlega to żadnej dyskusji), zaś po drugie ma ona znaczenie mniejsze lub większe. Jednym łatwiej będzie przeboleć kolor ramy, a innym gorszy osprzęt.

    Tyle ogółow. Co do konkretnego roweru. Tak, ma sztywne osie. Dla mnie zalet koniec. Kupowanie roweru z beznadziejnym (w tej cenie) amortyzatorem to nieporozumienie - na dobry trzeba będzie wydać około tysiąca, a przy tym będzie miał on inne golenie, więc przy okazji upada kolejny atut. Napęd w porównaniu do Ghosta jest żenujący - korba Suntour, kaseta Suntour, 1x10, więc jedno Deore z tyłu ma robić wrażenie super osprzętu, podczas gdy w Ghoście masz mieszankę XT i SLX. Kupowanie roweru po to, aby połowę w nim wymienić, nie jest najlepszym pomysłem. No i rama Ghosta jest mniej agresywna, co do rekreacyjnej jazdy, przy rozważaniu opcji crossa, ma według mnie również spore znaczenie.

  17. Nie no, chyba tylko ten Nexus i jemu podobne nie były mi pisane, bo w sumie na uczciwość sprzedawców raczej też nie mam na co narzekać. Przede wszystkim już wstępnie dość starannie ich wybieram, więc wszystkim tym, u których w życiu byłam, naprawdę trudno byłoby mi coś zarzucić poza ewentualnie jakimś nierozgarnięciem i brakiem wiedzy. Jak tylko zauważyłam, że coś z wspomnianą piastą jest nie tak, gość był mocno zaskoczony, a chwilę potem chciał po prostu bez płacenia dać mi rower do samochodu, żebym pojechała do serwisu dopytać i dowiedzieć się, na czym stoję. Ponieważ jednak ta historia pokazała mi, że się akurat na tym typie przerzutek kompletnie nie znam, a jest dość skomplikowany (w sensie: drogi w ewentualnym serwisowaniu), toteż machnęłam ręką. Jakiś tydzień później udało mi się kupić właściwie nieużywany "MTB" Rometa za 400zł. Napisy na oponach miały jeszcze nawet folię ? Tak że na brak szczęścia i uczciwości nie narzekam. Szczególnie, że to nie była jedna jedyna "okazja życia". Wcześniej tak samo udało mi się kupić półrocznego gravela za 2/3 ceny i obecną szosę za 1400zł, która nawet jeśli na Clarisie, to jednak tylko roczna, Treka i to w środku sezonu ?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...