Skocz do zawartości

KrzysiekzLublina

Użytkownicy
  • Postów

    49
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KrzysiekzLublina

  1. Dzięki za opinię. Wszelkiego rodzaju powerbanki to nie to o co mi chodzi - mam dwa i korzystam z nich, ale tu chodzi mi o coś innego - coś bez akumulatorów, pozwalające niezależnie od wszystkiego w razie "W" uruchomić czy smartfona, czy laptopa, czy dowolne inne urządzenie - najlepiej żeby było autonomicznym sprzętem działającym niezależnie od roweru - w nim mam prądnicę i moduł pozwalający ładować powerbanki telefony, nawigacje i inne rzeczy. zasilane 5v USB, ale nie tego szukam. Odnośnie zalinkowanego filmiku z Robem Forstemannem - znam, widziałem i to właściwie właśnie ten filmik zachęcił mnie do szukania takiego, a nie innego rozwiązania. Bo proszę zwrócić uwagę - gość przez dłuższą chwilę generuje stałą moc 700W! Mocarz! A słyszałem i oglądałem w różnych materiałach - np u Szajbajka o stałym generowaniu (podczas wyścigu) mocy rzędu 300W: https://www.youtube.com/watch?v=XkdBP1UEhdA Taka moc to już naprawdę by mi wystarczyła. I wiem, że decydujący wpływ na wynik będzie miała moja kondycja, ale kondycję można wyćwiczyć Może więc sformułuję pytanie inaczej: chodzi mi o to, gdzie i o jakich paramerach urządzeń szukać by sobie w domowych warunkach zrobić taka prądniczkę - jaki zapas mocy przewidzieć, jaką przekładnię zastosować, żeby finalnie wydolność urządzenia taka była? Jakiego silnika szukać - czy od razu 230V, czy np 12V i falownik z przetwornicą i stabilizatorem? Zależy mi też na tym żeby to były elementy dostępne - w razie zużycia np głównego generatora można go było relatywnie łatwo wymienić? Może jakieś schematy tych elementów? Dzięki!!
  2. Też siedzę na tyle na ile mogę. I też uważam te ograniczenia za paranoję - i raz na jakiś czas po prostu wychodzę na rowerowy spacer - ale późno - ostatnie wyjście było ok. 20:30, a powrót ok. 22:00. Ale poza tym w domu. Jestem w tym szczęśliwym położeniu, że mam też inne hobby - gram na https://nonsa.pl/wiki/Organy i https://nonsa.pl/wiki/Gitara_basowa więc poza rowerem są "Alternatywy". Co prawda tylko 2 a nie 4(pozdro dla kumatych) ale to zawsze coś... Edit: Jakiś czas temu Prezes Łukasz wprowadził wprawdzie zakaz poruszania tematu, ale przez wzgląd na kulturalny sposób wypowiadania się uczestników, może tego nie usunie....
  3. Cześć Wszystkim, Od jakiegoś czasu poszukuję rozwiązania dla zrobienia turystycznej prądnicy ręcznej - takiej żeby sobie w razie konieczności czy telefon, czy laptopa czy baterie jakieś podładować. Główne założenia to jak najmniejsza masa urządzenia, przy (rozsądnie zakładanej) jak największej mocy, i możliwie jak najbardziej wolnoobrotowa. Ale poza tym mam same wątpliwości: 1) Jaką moc wyjściową powinienem przyjąć żeby się nie okazało że sama prądnica wypompuje mnie do zera? 2) Jakie rozwiązanie będzie lepsze - prądnica 12/24 z przetwornicą na 230, czy od razu na 230? 3) Jak rozwiązać problem stabilizacji prądu/napięcia? 4) Jaka musiałaby być mniej więcej masa całego zespołu? To tak na szybko, pewnie w trakcie samego procesu budowy wyjdą jeszcze inne problemy. Co myślicie? Tylko proszę o niewstawianie kpin i szydery - sprawa jest jak najbardziej poważna - cel poboczny to test siebie na wydajność/wytrzymałość pozarowerową. Z góry dzięki!
  4. Powiem tak: ta lampka x-light - ta 15 lux którą miałem NAPRAWDĘ dawała radę. Naprawdę. I mowa tu o wielogodzinnej jeździe w nocy po nieoświetlonych drogach kiedy potrafiłem wracać do domu ok godz 2-3 nad ranem, czyli powiedzmy od ok 20:00 już trza było świecić. A zmieniłem ją bo przestało działać podtrzymanie postojowe, a ten busch miał ładowarkę usb, ale koniec końców okazał się też daleki od ideału - szerzej opisałem temat tu: Tak czy inaczej uważam że warto przetestować przed zakupem
  5. Tak, będzie współpracowała na pewno - standard dynam jest jeden, i nie ma tu wielkiej filozofii, za wyjątkiem jednego szczegółu - "wygładzenia" impulsów zasilania. Chodzi o to, że prądnice w piaście ze wzgledu na bardzo wolnoobrotową charakterystykę generują bardzo mocne impulsy w bardzo dużych odstępach czasu, co przy bardzo małej w porównaniu do żarówek „bezwładności” świetlnej lamp ledowych i kiepskiej jakości układów prostowniczych w lampach może, nawet przy średnich prędkościach (ok 20-25 km/h) dać Ci efekt stroboskopu. Ja przerobiłem chyba ze cztery różne lampy – i Axy i Buscha, każda o cenie (na 2016 rok)w okolicach 250 – 400 PLN i to było tak intensywne, że nie dawałem rady jeździć w nocy więcej niż 1-1,5 godz. Dopiero b&m luxos u dał pod tym wzgledem radę, ale on wtedy kosztował ponad 600PLN. Co ciekawe jednak, wcześniej przez chyba 6 lat miałem lampę x-light xc-110c(dioda 1 wat, 15 lux) za ok 40 PLN i wyrównanie miała wzorowe. Także warto by było żebyś po prostu przetestował sobie tę lampę, bo niestety – nawet Busch potrafi spaprać sprawę
  6. A jak on tego dokonał? ? Wiesz, to było ostatniego dnia dużej, superfajnej, ale jednak męczącej wycieczki - myśmy wtedy w ciągu jedenastu dni machnęli 1000km. Właściwie nawet nie w tyle, bo po dojeździe do Marun koło Barczewa( okolice Olsztyna) odpoczywaliśmy u rodziny cztery dni. Średni dystans dzienny mieliśmy wtedy ok 80 km, a faktyczny "roboczy" - nie licząc tego czterodniowego lajtu wahał się od 96 do 168 km. I pamiętam, że po minięciu tablicy miejscowości w Gdańsku, dopadło nas takie rozluźnienie - zaczęliśmy sobie na luzie gadać, żartować, trochę się wygłupiać, a przejeżdżaliśmy przez taki most na którym latarnie były pośrodku chodnika( DDR-ów tam nie było). No i chyba przez zagapienie i rozkojarzenie tak sie stało.... Ale powiem Ci więcej - mojemu bratu za naszych szczenięcych lat(czyli jakieś trzydzieści parę lat temu) zdarzyło sie rometowskim pelikanikiem przygrzmocić w betonową latarnię z taka siłą, że przednie koło poszło na złom - bo nie dało się go uratować. Jakim cudem widelec i rama to przeżyły - bo rower jeździł potem jeszcze dłuuuugo, tego do dziś nie pojmuję. Wypadki chodzą po ludziach, jakkolwiek nieprawdopodobne by się to nie wydawało ? Nie kpię sobie absolutnie - mówię poważnie. Jasne że przy zakupie jest trochę inaczej, sam zresztą teraz szukam samochodu, więc wiem jak to bywa. Niemniej jednak tamta sytuacja jest tak ekstremalna, że - powtórzę - albo to zgrywa, albo - i tu wyrazy współczucia dla człowieka - gość jest po prostu upośledzony. Ale upośledzenie o tak głębokim stopniu musiałoby skutkować całkowitą niezdolnością do funkcjonowania w społeczeństwie. A zobacz na jakie rzeczy człowiek zwraca uwagę, jakich argumentów używa. Moim zdaniem to taki żart.
  7. Heh... Naprawdę dobre. Tak dobre, że moim zdaniem to zgrywa. Bo to chyba niemożliwe, żeby ktoś na poważnie prowadził taką dyskusję.
  8. @jajacek Wiem! Nie czuć było w moim wpisie żartu i autoironii? To chyba muszę bardziej spasować... ? ? @Baga Tu moim zdaniem w takim razie trzeba jasno powiedzieć jeszcze jedno - zarysowanie, czy uszkodzenie sprzętu ( nie mówię tu o czyimś ewidentnie intencyjnym działaniu) prawdopodobnie będzie Ci się zdarzać - przez losowe zdarzenia, czy nawet własne niedopatrzenia; jest chyba raczej niemożliwe, żeby nie. I chyba lepiej się z tym pogodzić. Ja na początku tak miałem, zwłaszcza przy ostatnich trzech trekkingach - kupowanych z pełną świadomością tego że to już jest "moje" przemyślane w każdym calu i prawie że stworzone specjalnie dla mnie - że każda ryska otwierała nieomal bezdenną otchłań czarnej rozpaczy. Ale w pewnej chwili zdałem sobie sprawę że to jest jeden z tych brutalnych morderców o których pisałem wcześniej. Nie jest teraz oczywiście tak, że teraz "mi wisi" co się stanie; staram się minimalizować uszkodzenia, ale mam dużo większy dystans. Kurczę, przecież w końcu to tylko rower. Nie jest bezwzględnym przyczynkiem do mojego życia/szczęścia/zbawienia/wstaw sobie Twój własny parytet. W dużym stopniu oczywiście przyczynia się(mam nadzieję) do tego, ale bezwzględnym warunkiem nie jest. I nikt mnie pod koniec życia nie będzie rozliczał z tego jak dbałem o rower. Ale... W 2004 roku pojechaliśmy z kolegą z Lublina przez Białystok, Białowieżę, Pisz i Olsztyn na Mierzeję Wiślaną. Powrót był (z Gdańska do Lublina) właśnie pociągiem - i to bez żadnych specjalnych wagonów czy miejsc rowerowych. Po prostu, władowaliśmy się z rowerami do ostatniego wagonu i przez prawie 10 godzin warowaliśmy przy nich na zmianę. I wiesz, nie tylko żadnemu rowerowi nic sie nie stało, ale jestem pewien, że jakieś zarysowanie czy inne nie zniszyłoby mi tej frajdy z jazdy. Mało tego, ten kolega na kilka kilometrów przed dworcem w Gdańsku wpadł na latarnię i rozbił koło - do tego stopnia że nie był w stanie jechać - musieliśmy te ostatnie kilometry przedyrdać perpedesz . I też to nie miało wpływu na jego nastrój ? Także to Ci się może zdarzyć, ale nie musi. Ale czy z tego powodu zrezygnujesz z realizacji zamiarów? Może nie warto, bo sumarycznie może to nie mieć znaczenia, albo małe w porównaniu do zysku. Wydaje mi się że warto rozważyć taką perspektywę.
  9. @Jajacek i @PawelGeo - w świetle Waszych ostatnich wypowiedzi mój sposób na rower zakrawa na herezję i profanację - żadnego ciśnienia na tempo, osiągi itp; jazda na rowerze ma sprawiać przyjemność - do tego stopnia, że gdy przyłapuję się nawet na lekkiej zadyszce, mówię sobie "STOP". Sytuacja, gdy zaczynam czuć swój puls w uszach powoduje u mnie natychmiastową brutalną egzekucję przyjemności z jazdy ? Poza tym, nigdy już chyba nie zrozumiem ekstremalistycznego minimalizmu ( bo tak widzę Wasze podejście do tego tematu ? ) w pakowaniu - miejsca ma być tyle, żeby zmieściło mi sie wszystko czego potrzebuję, albo wydaje mi się że potrzebuję, i ma go jeszcze sporo zostać - tak na wszelki wypadek. A żeby było jeszcze śmieszniej, to frajdę z rowerowania mimo wszystko mam ogromną - potrafię się zatracić do tego stopnia że konieczność przegryzienia czegoś rozpoznaję po całkowitej utracie sił - w pewnym momencie po prostu zaczynam się czuć tak, jakbym się poruszał nie w powietrzu a w np. betonie ? Oczywiście, od pewnego czasu jeżdżę "rozumowo" - wiem , że co 25 km muszę zjeść kanapkę; ale na poziomie percepcji organizmu nie ma nic. Zazdroszczę Wam BARDZO tej umiejętności - bo to jeden z już chyba nielicznych aspektów rowerowania którego jeszcze mi realnie brakuje. No ale cóż - i tak jestem już blisko swojego ideału ?
  10. Rozumiem doskonale ? . Mamy po prostu diametralnie inne podejście - ja wolę zabrać więcej, nie potrzebować czegoś użyć w trasie, ale to mieć, niż potrzebować i nie mieć pod ręką. Dla mnie to właśnie jest najwspanialsze i najpiękniejsze w rowerowaniu - że można zabrać ze sobą takie rzeczy, żeby praktycznie stać się w ogóle niezależnym - nawet przez klika dni. To dla mnie kwintesencja roweru. Ale zobacz - przecież gdyby wszyscy byli na jedną modłę, życie byłoby koszmarnie nudne ? A przy okazji przypomniał mi się tekst z książki Douglasa Adamsa "Autostopem przez Galaktykę": "(...) Mamy odmienne systemy wartości, ale to mój jest lepszy" ? Także Was pozdrawiam, życząc sukcesów, rozwoju, podbijania kolejnych światów i tak dalej ? Wszystkiego najlepszego!!!
  11. @Elle @BagaHeh... chyba faktycznie jak kulą w płot ten mój wpis ? Wagi rzeczywiście nie liczyłem, bo nie ma dla mnie prawie żadnego znaczenia - i tak nawet na co dzień jeżdżę trekiem z zamontowanymi na stale dwoma bagażnikami (normalny i lowrider), sakwą 30l i mnóstwem rzeczy w niej - saszetka z dokumentami, podstawowe klucze, ubiór przeciwdeszczowy... Rower to dla mnie podstawowy środek transportu, więc trochę tego szpeja się wozi. Cena - no, tu faktycznie sumarycznie wyszłoby sporo, ale kompletowałem ten sprzęt na raty. Co do funkcji oszędności energii - no to właśnie w montanie działa tak, że wyłącza tylko ekran - wszystko pozostałe pracuje normalnie - sensory, rejestracja trasy.... wszystko. Tylko ekran startuje wtedy gdy się go dotknie. W temacie dynam - wydaje mi się(ale nie wiem na pewno), że podobnie jak piasty i obręcze powinny uwzględniać różne standardy - więc kwestia doboru odpowiedniego Ale.... Jeśli waga sprzętu ma dla Was duże znaczenie, to faktycznie nie ma tematu.
  12. @Elle - a nie sprawdzałaś czy Twój sprzęt nie ma przypadkiem funkcji oszczędzania energii? Bo montana 680t ma. Polega to na włączaniu ekranu po dotknieciu - a jeśli go się nie rusza, to pracuje wszystko poza ekranem. Inna sprawa, że montana potrafi ciągnąć kilkanaście godzin na jednym ładowaniu, a na zestawie trzech baterii/akumulatorów AA nawet do 20 godzin. No i jest jeszcze jedna opcja - rowerowe ładowarki - np taka: https://archiwum.allegro.pl/oferta/ladowarka-rowerowa-usb-md14-nowa-wzmocniona-i7352957944.html Mam takie dwie - jedną na stałe połączoną z oświetleniem roweru za pomocą zespołu przełączników pozwalających na dowolne sterowanie prądem(tylko oświetlenie, tylko ładowanie, wszystko wyłączone, wszystko włączone), i - chociaż niestety - prądnica nie daje rady ciągnąć wszystkiego (sprawdzone na własnej skórze) to jest jednak genialna sprawa. Nie tylko dlatego że garmin , telefon, czy powerbanki, ale z pomocą np takich urządzeń: https://www.bto.pl/produkt/67101/ladowarka-gp-x411-4x-r6-2700mah-recyko nawet akumulatory AA/AAA, a z zastosowaniem konwerterów na inne rozmiary baterii - C(R14) czy D(R20) możliwości są już naprawdę duże. Oczywiście - w dalszym ciągu trzeba dość rozsądnie dysponować energią, i wymagana jest prądnica (najlepiej taka w osi koła i możliwie w mocniejszej wersji - 3W) ale to już daje większą swobodę.
  13. Podpisuję się pod wypowiedzią przedmówcy wszystkimi czterema kopytami. Poza tym, cytując: Ale przecież to że coś jest "out of date" , nie oznacza automatycznie że przestaje działać i służyć - np. mój Garmin Montana jest z 2016 roku, a działa tak, że po prostu nie wyobrażam sobie, żeby ktoś był w stanie zaproponować mi lepszą funkcjonalność. Na rower, na pieszo, samochodem, na wodzie..... Deszcz, śnieg... nic mu nie szkodzi. Chociaż do wody mi jeszcze nie wpadł ? Aktualizuję mu tylko mapy, i śmiga. Moim zdaniem jeżeli dla Ciebie krytycznie najważniejsza jest "aktualność" urządzenia, to daj sobie spokój z szukaniem. Nie znajdziesz. Ale może warto spróbować inaczej - na spokojnie zastanów się, jakie funkcje/parametry/właściwości sprzętu są Ci niezbędne, a z których byłbyś w stanie zrezygnować - może tak coś Ci wpadnie w oko. Powodzenia!!!! KK
  14. Oooooo! Dzięki serdeczne, bo już zaczynałem tracić nadzieję! :) Ale teraz zakupu buscha żałuję do potęgi :angry: Spanningę dołączam do obserwacji - mam nadzieję na rozwój również pod kierunkiem jasności - jeśli ma porządnie zrobione odcięcie światła to i 100 luksów nie zaszkodzi :) A i tak na razie buscha nie wyrzucę przecież... Ale dzięki za informację - dobrze wiedzieć ze jest takie coś ! Pozdrowionka :)
  15. Mały off-top: https://www.szumgum.com/lampa-przednia-cateye-hl-el6000rc-volt6000.html jakiś czas temu(rok-dwa) najsilniejsza jaką potrafiłem znaleźć miała połowę tego :P A wracając do tematu: ok, Macieju, powiedzmy że jestem w stanie zrozumieć Twoje argumenty, chociaż ja nigdy nie zauważyłem tego co opisujesz. Powiedzmy że automat dzień/noc akceptuję. Ale pozostaje jeszcze prędkościowy - niepotrzebny zupełnie. Natomiast, nieśmiało marzę o diodach "białych ciepłych" - jak tradycyjne żarówki i halogeny - trupie "białe zimne" wymagały ode mnie sporego czasu przyzwyczajenia i pomimo tego jak tylko znajdę diodowe białe ciepłe o odpowiedniej sile - idę do nich możliwie szybko. Co do ładowarek: http://allegro.pl/ladowarka-rowerowa-md14-nowa-wzmocniona-i7029050015.html?reco_id=4e7ac5d5-cf0e-11e7-a457-246e9680da28&ars_rule_id=201 mam takie dwie - jedną przy rowerze, drugą w przyczepce. Z czystym sumieniem mogę polecić. Przy prądnicy 3W Shimano DH 3N20 w piaście, ładuje bez problemu Garmina Montanę 680t w czasie pracy z włączoną rejestracją trasy i 10% podświetleniem ekranu , a nawet minimalnie z równolegle włączonym luxosem u w trybie dziennym, także nie trzeba szukać zagramanicznych rzeczy tego typu. aha - jak już mamy moduł ładowania, to jeszcze https://www.bto.pl/produkt/58740/ladowarka-gp-u421-4-x-r6-2100mah-wa21 i lampki mogą być na baterie :D Mam nadzieję że niniejszy post nie stanowi naruszenia Netykiety forum Pozdrowienia :)
  16. Moim zdaniem cała ta automatyka dzień/noc/prędkość jest zbędnym bajerem, podnoszącym tylko cenę; nic ponadto: w dzień światło lampy i tak jest gorzej widoczne i mniej razi innych więc zmniejszanie jasności ma sens przy zasilaniu bateryjnym, przy prądnicy nie ma żadnego - to jeśli chodzi o dzień/noc. Co do automatyki prędkościowej - u luxosa u "krótkie" oprócz faktycznie innego kształtu snopu światła, są dużo słabsze od normalnych - do tego stopnia że nawet obszar przed rowerem jest wtedy dużo gorzej oświetlony - to dwa. Ja teraz żałuję, że nie przemęczyłem się jeszcze tych dwóch lat i nie zaczekałem na luxos X - U ma wprawdzie wbudowaną ładowarkę usb, ale okazuje się że i tak na zasilanie obu za słabe okazują się prądnice, poza tym, mamy już Polsce kilku rowerowych elektroników-zapaleńców sprzedających lepsze ładowarki USB niż ta z Buscha - sam mam takich kilka od różnych ludzi. A luxos x daje mi 100 luksów, jest tańszy niż u, lżejszy i ma obudowę z metalu a nie tworzywa - jak dla mnie same plusy. Ważniejsza dla mnie teraz sprawa to mocniejsza prądnica - ale to już inny temat :)
  17. Maciej już napisał że nie ten wątek, poza tym może już "po ptakach" ale nie mam pomysłu gdzie napisać, a może się komuś przyda: Miałem wieeeele lamp na baterie/akumulatory i po poznaniu lampki: https://www.centrumrowerowe.pl/akcesoria/oswietlenie-rowerowe/lampki-przednie/p,lampa-przod-x-light-1w-prox,537089.html?skad=googlepla&gclid=EAIaIQobChMIt6bB6fjP1wIVsQrTCh3WMA4JEAQYBCABEgK6__D_BwE a już zwłaszcza B&M Luxos U (70 luksów) nigdy nie wrócę do bateryjnych. Już ta pierwsza była bardzo dobra - mimo zaledwie 15 luksów wielogodzinna turystyczna(~15km/h) jazda w nocy to żaden problem, z Buschem jest już naprawdę prawie idealnie z jednym wyjątkiem - niestety ma "toto" wbudowaną automatykę oświetlenia - dzień/noc i w nocy zmianę światła w zależności od prędkości: W założeniach producenta (z tego co piszą w instrukcji) miało być tak, że poniżej 15 km/h lampa doświetla drogę tuż przed rowerem i szeroko na boki a powyżej - automatycznie przełącza się na "długie" - to znaczy daleko i mocno. Drugi wielki plus: w porównaniu do: https://www.bumm.de/de/produkte/dynamo-scheinwerfer/produkt/160rtsndi%20.html i https://www.centrumrowerowe.pl/akcesoria/oswietlenie-rowerowe/lampki-przednie/p,lampka-przednia-luxx-70-plus-steady-axa,362749.html luxosowi u trzeba przyznać naprawdę porządną stałość światła - jeśli chodzi o stabilizatory diod zrobili naprawdę kawał dobrej roboty - dwie wskazane powyżej lampy do około 20km/h to stroboskopy, tak potworne, że ja po kilku kilometrach nie byłem w stanie jechać. Niestety luxos u ma jedną wadę: działanie automatyki przełączającej światło nocne oprócz prędkości zależy jeszcze od temperatury i: 1) powyżej 10 stopni Celsjusza - przełączanie następuje przy ok 3-4 km/h - mi trudno jest utrzymać równowagę, więc długo nie zauważałem w ogóle tej zmiany 2) 10-0 stopni Celsjusza - działa jak producent każe ? 3) poniżej zera - kilkukrotne próby do 30 - 35 km/h - lampa wciąż na "krótkich". Z tego co powiedział mi znajomy elektronik i informatyk - jest to wina nieodpornych na niskie temperatury kondensatorów zastosowanych w lampie. Co prawda, ja w ostatnim przypadku jeżdżę sporadycznie, ale, gdyby ktoś myślał o tej lampie, powinien o tym wiedzieć. Zresztą, za taką cenę jaką krzyczą sobie za nią, to już moim skromnym zdaniem klasę powinni trzymać. Ale tak, czy inaczej - moim zdaniem lampy dynamowe są bezkonkurencyjne
  18. Szanowni Państwo Forumowicze z Prezesem na czele Mam problem - poszukuję prądnicy zdolnej "uciągnąć" równocześnie lampy i ładowarkę USB. Standardowa 3W nie daje rady - próba przeprowadzona z oświetleniem B&M Luxos U z przodu i X-Lightem z tyłu oraz nawigacją Garmin Montana 680t nie daje efektu - lampa zamienia się w dyskotekowy stroboskop, a garmin ledwo-ledwo trzyma stan baterii. Oddzielnie wszystko śmiga aż miło, ale wobec faktu że nie mam możliwości zainstalowania drugiej prądnicy a dość często jeżdżę po zmroku to troszeczkę za mało. Czy ktoś z Was może słyszał o czymś takim, albo ma pomysł na poinformowanie producentów że jest taka potrzeba, lub na ewentualną przebudowę istniejącej prądnicy? Bo ja na stronie Shimano nie znalazłem możliwości dotarcia do ich fachowców. Gdzieś kiedyś w jednym z lubelskich sklepów ktoś napomknął że ma się coś takiego pojawić ale potem stwierdzili że pierwsze słyszą to ode mnie. Za wszelkie sugestie będę wdzięczny. Pozdrawiam, Krzysiek z Lublina
  19. Nijak się nie można nie zgodzić :) Niemniej jednak pomysł ciekawy. Pytanie tylko na ile sie sprawdza. Naprawdę chętnie bym się przekonał Dlatego ja bym w nim trzymał tylko garnitur Edit 2016-03-23 - MaciejRutecki - wydaje mi sie że idealny byłby pokrowiec/futerał/trumna (tak się nazywa sztywne ochronne pudła na instrumenty muzyczne - np. gitary) który z jednej strony pozwoliłby na zmniejszenie wymiarów pakunku, a z drugiej chroniłby go przed czynnikami zewnętrznymi - tak właśnie jak "trumny" do instrumentów albo wysokiej klasy futerały na aparaty fotograficzne. i mi sie właśnie wydaje że ten konkretny taki jest .
  20. Zaraz "ring"... to nie to chodzi... :) A przy okazji - jakby kogoś interesowało: http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=6055341290&reco_id=d41f1a0d-ef9d-11e5-a89c-0228c53622e9&ars_rule_id=201 mnie to rozwaliło na łopatki - kiedyś sobie coś takie kupię :)
  21. Dopóki Prezes tematu nie zamknął, nic nie jest po ptakach. I dzięki serdeczne, bo to może nawet lepszy pomysł niż mój :)
  22. Ech... człek chce się prowadzić na maksa rowerowo, a inni sugerują że ma coś nie tak z głowo.... :P Ja sie poważnie pytałem :( Ale już chyba mam rozwiazaną sprawę. Prezesie! Temat do zamknięcia/usunięcia(wg Twej woli)
  23. Dzień dobry Panu Prezesowi i wszystkim Forumowiczom. Mam pytanie: muszę pojechać na rodzinną uroczystość (chrzciny, będę ojcem chrzestnym) chcę pojechać rowerem, ale zupełnie nie wiem jak spakować garnitur - tak, żeby go nie pognieść ani nie zniszczyć. Ma ktoś z Was pomysł? Pozdrawiam Krzysiek z Lublina
×
×
  • Dodaj nową pozycję...