Skocz do zawartości

Nakama

Użytkownicy
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Nakama

  1. W dniu 29.03.2024 o 20:07, mareckiabc napisał(a):

    Chisel S waży 12.3 kg, M waży 12.4

    L prawie 13, byłem przy ważeniu.

    44 minuty temu, lukasz.przechodzen napisał(a):

    Jeżeli chcesz po zakupie wymienić koła, amortyzator, napęd, hamulce to przekalkulowałbym czy opłaca się kupować Chisela, wybebeszać go i podmieniać osprzęt. Może tak, może nie, różnie może wyjść. Stosunkowo łatwo to zresztą policzyć - ceny nowych komponentów są na necie, ceny rzeczy zdjętych z roweru sprawdzisz na OLX (i odejmij od tego jeszcze 10-20%), do tego kwestia ile sam wymienisz, a na ile będziesz wspomagał się serwisem.

    Robiłem już takie kalkulacje. Gdybym chciał wymienić koła, amor, napęd, hamulce to sumarycznie wyszłoby ok 6-7 koła za kompenenty. Doliczyć trzeba jeszcze robociznę (500 zł ?), bo sam bym tego nie zrobił. Ze sprzedaży części można odjąć ok 1500. A więc 3500+6000+500-1500=8500. Plus/minus 500 zł.

  2. 2 godziny temu, Oskarr napisał(a):

    Czemu do rekreacyjnej jazdy planujesz wymieniać te podzespoły w chiselu? Nie planujesz się ścigać, więc co za różnica czy bieg Ci się zmieni w 1 czy 0,7 s? Jakby Ci nikt w necie nie napisał, że coś tam jest gorsze albo, że ten amortyzator nie pracuje idealnie, to byś w ślepym teście nie odczuł różnic w normalnej jezdzie. 

    Po pierwsze, chodzi mi o zmniejszenie wagi - Chisel fabrycznie waży prawie 13 kg, nie wiele mniej od mojej Indiany. Chciałem mieć trochę lżej przy dżwiganiu. Po drugie, chcę mieć lepszy rower niż ten którym dotychchczas jeździłem - bez powtarzających się ciągle awarii, usterek, skrzypień, stuków itp. Lepsze koła - a nie jakieś kowadła krzywiące się od byle dziur, z pękającymi szprychami i nieszczelnymi piastami. Lepszy amor- który nie pada po 2 sezonach, i wybiera też mniejsze nierówności. Ta Judy to chyba poziom niżej od Recona. Lepszy napęd - a nie taki który trzeba nieustannie regulować i poprawiać. Lepsze hamulce, support itp. itd

    Niby jeżdzę rekreacyjnie, bez szaleństw, w ciepłym półroczu, a już po 3 sezonach, dotychczasowy rower, nadaje się do generalnego remontu. Nie chcę powtórki z rozrywki.

  3. Dobra trzeba się na coś zdecydować. A więc, pozostały mi dwie opcje:

    1. Chisel z Bikein (plus stopniowy upgrade).

    2. Cube Reaction Race z Bike Discount. 

    Który byłby lepszy na moje jedniodniowe wyprawy ? Aluminium czy karbon ? Kupić tańszy i potem go stopniowo ulepszać, czy może droższy ale już porządnie wyposażony. Cube mi się bardzo spodobał, ale z drugiej strony może to przerost formy nad treścią (biorąc pod uwagę mój styl jazdy) ? Za Chiselem przemawia rama alu, przeciw - niskiej grupy komponenty. Oczywiście można je wymieniać, ale czy sumarycznie nie wyjdzie to wszystko drożej (kupując podobne elementy) niż gdbymym wziął Cube ? Już sam nie wiem, chyba wpadłem w paraliż decyzyjny. Będę wdzięczny za rady.

  4. Wybrałem się do Wawy aby przymierzyć te Cuby. W jednym sklepie był ten Reaction Race, ale tylko w rozmiarze 21 (pomarańczowy). Wydawał mi się wygodny, choć czułem się troszkę wyciągnięty. Przymierzyłem też Reaction Pro (rama ta sama co w Race) rozmiar 19 (niebieski), niby ok, choć sprzedawca powiedział że się trochę garbię. Tak to wygląda:

    race21.thumb.jpg.50db3a036d175af8c820cab740c345ac.jpg

    pro19.thumb.jpg.07f7342a3ebb6b9f0682794c552011b1.jpg

    Jeżeli bym się zdecydował (w necie są 19 i 21), to brać rozmiar większy czy mniejszy ??? 

  5. 22 godziny temu, sl66 napisał(a):

    Ma amortyzację,

    Fox AX - pierwsze podejście tej firmy do amorów gravelowych. Chyba średnio udane, skoro wypuścili nową linię - 32 Step Cast, bardziej dedykowane stricte pod gravela. 

    Parafrazując słynne powiedzenie: gravel to taki rower, którego producenci bohatersko walczą z problemami które sami stwarzają. W gadaniu że gravele to czysty marketing jest trochę prawdy, a tego typu rozwiązania są tego dowodem. Przecież w tej cenie można mieć porządnego amora mtb o skoku 100 mm, a nie jakąś jego wykastrowaną wersję, która wygładzi tylko drobne nierówności.

    4 godziny temu, sl66 napisał(a):

    Do tego dochodzi koszt kierownicy, klamkomanetek, grupy napędowej (załóżmy, że bardzo dobra mechaniczna 1x), opon i robocizny.

    Zamiast baranka można wsadzić coś takiego: https://theradavist.com/surly-corner-bar-review/

  6. 2 godziny temu, Oskarr napisał(a):

    Za 8k z niemiec można kupić obecnie Cuba na świetnej ramie, na foxie, z pełnym XT

    To był mój zeszłoroczny typ, jechałem do wawy go przymierzyć. Niestety nie było rozmiaru dla mnie.

    Godzinę temu, jajacek napisał(a):

    Ale tak naprawdę Chisel za 3500 i kilka poprawek i będzie zajebisty rower.

    OK, czyli nie ma sensu pchać się w karbonowe ht pokroju Cube/Radon/Rose ??? Nie odczuję jakiejś zauważalnej różnicy (porównując ramy) ???

  7. 10 godzin temu, Oskarr napisał(a):

    Jadąc na wycieczkę 100 km będziesz trzymać maksymalnie średnio 150 watów, to różnica między karbonowym, wyścigowym rowerem a najtańszym aluminiowym nie przekroczy 2-3%.

    100-130 km, ale chciałbym robić więcej. Średnia prędkość na takich wyprawach wahała się w okolicach 20-23 km/h. 

    9 godzin temu, Oskarr napisał(a):

    Nie wiem jakie opony ma autor, ale kiedyś 6.9 wychodziła na oponach 2.0 z bardzo małym balonem.

    Fabrycznie były Schwable Smart Sam 2.1, teraz mam Conti RaceKing 2.25.

    9 godzin temu, Oskarr napisał(a):

    Myślę, że @Nakama raczej nie chodzi o to, że chce się bardziej zmęczyć po prostych trasach 😉 

    Hehe, raczej nie, wystarczy mi męczarni na Indianie. Mam nadzieję, że po przesiadce na coś wygodniejszego i lepiej wyposażonego, będę w stanie jeżdzić szybciej o te 2-3 km/h. 

    10 godzin temu, Oskarr napisał(a):

    kupiłbym więc na Twoim miejscu Chisela z Hiszpani. 

    Właśnie byłem dzisiaj w sklepie zobaczyć na żywo to cudo. Jestem pod wrażeniem wykonania ramy, jest taka cieniutka. Przymierzyłem rozmiar L, i zaskoczyło mnie (pozytywnie) że nie jestem na nim jakoś bardzo rozciągnięty. Miałem obawy, bo Indiana ma w reach 4-5 cm mniej.  Zmartwiła mnie waga - prawie 13 kg. Ale biorąc pod uwagę badziewne wyposażenie, to nie powinno dziwić. W związku z tym pojawia się problem - konieczność wymiany tego i owego.

    A tak poza tym, to myślałem że Zapropononujesz coś z Decathlonu, skoro wszędzie tak zachwalasz te rowery. Zajrzałem i tam, ale u mnie w Lublinie nie bardzo mają co pokazać. Widziałem tylko Rockridera Race 740 i muszę przyznać że też fajnie wygląda. 

    9 godzin temu, jajacek napisał(a):

    Nie wiem czy tak jest w tym Chiselu.

    Producent twierdzi że tylko 1x. Zagięcie dolnej cześci rury podsiodłowej zrobiło swoje. Cóż taka moda, mi tam przednia przerzutka nie przeszkadzała. Jedyny HT z napędem 2x jaki jeszcze znalazłem to Merida Big Nine 700 z 2021 roku. 

  8. 5 godzin temu, ram napisał(a):

    Brak spójności wyłania się z Twojego podsumowania. Najpierw piszesz, że jeździsz bez maneli , zaraz potem, że jednak  zabierasz sakwy/ torby. Na pierwszym planie stawiasz zakup fulla choć wiesz, że to najcięższa opcja przy transporcie pionowym między peronami. Potem wskazujesz  na lekkiego karbonowego HTeka, choć wiesz, że do niego nie zamontujesz  toreb/ sakwy , przynajmniej boczych .

    Źle mnie zrozumiałeś. Napisałem że zabieram ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy - w domyśle, nie jeźdżę objuczony sakwami i torbami. Zresztą w tytule tematu jest jasno napisane: "jednodniowe wyprawy" 🙃. Dotychczas korzystałem jedynie z 2,5 litrowej podsiodłówki. Jeżeli chodzi o masę - biorę pod uwagę wszystko co jest lżejsze od mojej Indiany. 

    @jajacek Czyli przykład Pitricha nie jest zbyt reprezentatywny, przynajmniej dla mnie. Moja waga oscyluje wokół 65-68 kg. 

  9. W dniu 13.03.2024 o 17:27, Veriv napisał(a):

    Jeśli jeździsz bez maneli to śmiało.

    Tak, zabieram tylko co najpotrzebniejsze rzeczy. 

    W dniu 13.03.2024 o 17:54, ram napisał(a):

    Odp 2ydajd się wskazywać na Chisela.

    To jeden z najpoważniejszych kandydatów, ale wiele podzespołów jest takich sobie. Więc trzeba by go trochę podrasować. Wiem po swojej Indianie, że wszelkie oszczędności producentów szybko się mszczą w trakcie jazdy. A potem bujam się z rowerem po serwisach, zamiast korzystać z pogody i jeździć. 

    W dniu 13.03.2024 o 18:15, grzegorz75jan napisał(a):

    O fulach tylko słyszałem, że utrzymanie tego kosztuje a czy tańszy full ma tu sens .. nie wiem.

    Jeżeli full, to raczej jakiś pod xc/dc i na karbonie. Często zabieram rower do pociągu, ale by dostać się na peron trzeba pokonywać dużo schodów. Więc waga jest dla mnie ważną kwestią - moja Indiana waży ok 14 kg, a po dołożeniu bidonów, torby itp. dochodzi kolejne 2 kilo. 

    W dniu 13.03.2024 o 18:15, grzegorz75jan napisał(a):

    Piszesz o jeździe rekreacyjnej więc nie będziesz masakrował, amortyzacji, wahaczy, łożysk.

    Raczej tak, stąd moje pytanie dotyczyło kwestii związanych z czystością. Jeżeli pył, brud i (w wyjątkowych sytuacjach) błoto nie prowadzą do jakiś większych problemów, to ok. W fullu jest więcej ruchomych elementów i zwyczajnie nie chciałbym spędzać zbyt dużo czasu na ich czyszczeniu. 

    W dniu 13.03.2024 o 19:48, Przemeg napisał(a):

    Jeśli skłaniasz się do HT - rzuć okiem na nowy projekt Focus Raven.

    Dziwny ten rower, karbon i 13 kilo wagi 🤔

     

    @Pitrich Dzięki, za wyczerpującą odpowiedź, daje mi trochę do myślenia. Choć widzę że twoje fulle to chyba bardziej z tych trailowych i cięższych.

    5 godzin temu, Pitrich napisał(a):

    + lekka sztyca amortyzowana np: Cane Creek.

    Przerabiałem sztycę tej firmy, a mianowicie thudbustera lt g4. Ustawienie siodełka w pożądanej pozycji to masakra. Wszystko przez zacisk na jedną śrubkę. W dodatku po jakimś czasie się luzuje, więc zabawa w ustawianie zaczyna się od nowa. Mimo że dokręcasz z momentem zalecanym z instrukcji. A jak dokręcisz za mocno to śrubę trafia szlag. W końcu miałem dość i wróciłem do normalnej sztycy.

     

    Tak więc podsumowując wyłaniają się trzy opcje:

    1. Full

    2. Chisel + upgrade 

    3. Inny ht, najlepiej na karbonie. Kupiony stacjonarnie albo wysyłkowo. We wcześniejszych tematach, czytałem pozytywne opinie na temat rowerów mtb z Decathlona. Plus że w Lublinie są dwa salony, więc mogłbym osobiście przymierzyć. Z rowerów "wysyłkowych" przewijały się Radony i Cube, ale zniechęca mnie trochę problem gwarancji. 

  10. 7 godzin temu, APZ napisał(a):

    "Turystyk full", czyli każdy jeździ na czym chce, byleby było fajnie...

    Chodzi mi to głowie, na fullu mógłbym więcej jeździć po nierównych nawierzchniach, i omijać drogi. Ale z drugiej strony rozsądek podpowiada że to jednak przesada. Obawiam się utraty prędkości, i nowych problemów wynikających z działania systemu zawieszenia. Stąd moje pytanie w pierwszym poście, o to czy to działa tak dobrze i zwyczajnie nic nie zaczyna trzeszczeć, piszczeć, zgrzytać po jakimś czasie. 

     

    5 godzin temu, Pepe75 napisał(a):

    Można wszystkich pogodzić 😉

    Hehe, to chyba jakiś mtb z barankiem. 

  11. 20 godzin temu, jajacek napisał(a):

    Teraz w niemieckim Bike Discount jest wyprzedaż 11-rzędowego XT. Zmontujesz napęd za grosze.

    Możesz podać linka ?

    21 godzin temu, jajacek napisał(a):

    Czy na karbonowym rowerze MTB jest szybciej niż na alu? No jest. O ile? Jakieś 5% według moich testów.

    Czyli jest o co walczyć. Nie będę się ścigać, ale też nie chcę niepotrzebnie marnować watów. Tym bardziej jeżeli mój wybór padnie na ht.

    21 godzin temu, jajacek napisał(a):

    A co jest w terenie na rowerze bez amora? Dramat 🙂 Na gładkim szuterku jest ok. Na jakiś trelinkach słabo, na płytach betonowych bardzo słabo, na korzeniach w lesie tragicznie.

    To jedna z wad która mnie odstręcza od graveli. U mnie na lubelszczyznie jest często tak, że masz kawałek dobrej nawierzchni a zaraz potem podziurawiony asfalt, albo żwir sporych rozmiarów, albo zwykła polna droga z pólmetrowymi koleinami po ciągnikach. Oczywiście da się zaplanować trasę tak by korzystać z dobrych dróg, ale wiąże się to ze zwiększonym ruchem samochdowym. 

    21 godzin temu, jajacek napisał(a):

    W każdym razie nie na moje barki, nadgarstki i kręgosłup piersiowy

    Właśnie, nie wspomniałem o kwestiach zdrowotnych - zmagam się z dyskopatią wielopoziomową odcinka krzyżowego. 

    21 godzin temu, jajacek napisał(a):

    Dla mnie wybór między HT a gravelem z amorem lub czymś dającym w nim amortyzację.

    Amory do graveli kosztują tyle co topowe odpowiedniki do ht, a mają skok nie przekraczający 30-40 mm. Trochę to taka bohaterska walka z problemem który sami sobie stworzyliśmy.

     

    21 godzin temu, ram napisał(a):

    Gravel - nie słuchaj sprzedawców. Oni sprzedadzą Ci to co chcą Ci sprzedać.

    Coś w tym jest, choć z drugiej strony tyle osób tym jeździ i to zachwala.

    21 godzin temu, ram napisał(a):

    Gravel jest jednak dobrą, bardzo dobrą chyba najlepszą opcją dla Roztocza

    Mieszkam koło Lublina, na Roztoczu byłem kilka razy, i drogi są tam różne. Często jeżdziesz kawałek po gładziutkiej nawierzchni, a zaraz potem masz pełno kamieni, korzeni, piasku itp. Do tego dużo pagórków, wąwozów, dolinek. 

    21 godzin temu, ram napisał(a):

    HT ? Każdy, tylko nie  karbonie. Aktualnie na rynku jest to, co jest. Fajną opcją będzie Spec  Chisel (3-4 tys.zł)

    Dlaczego odradzasz karbon ? Ten Spec mi chodzi po głowie, głównie ze względu na zachwalaną przez wszystkich ramę, ale rozmiary M i L już są niedpostępne.

    21 godzin temu, ram napisał(a):

    Full, jeśli nie skakasz po singlach - odpada.

    Nawet taki bardziej wyścigowy ??? 

     

    21 godzin temu, dezerter napisał(a):

    kup eskera 6.0 będziesz zadowolony

    Przymierzałem w zeszłym roku, tragedia - czułem się jakbym miał zaraz wypaść za kierownicę, do tego zaczepiałem butem o przednie koło. To dotyczyło zarówno Mki, jak i Lki. Eskery mają jakąś dziwną geometrię. 

     

    20 godzin temu, liftlodz napisał(a):

    Zastanów gdzie najczęściej jedziesz.
    Jeśli 50%-30% szosy i resztę po lekkim terenie to gravel ( I nie musi być taki"wyprostowany" jak Silex)
    Jeśli chcesz jeździć głównie w ciężkim terenie to MTB.

    U mnie właśnie jest tak pół na pół - asfalty/gładkie drogi oraz drogi/ścieżki szutrowe, leśne, polne. 

     

    18 godzin temu, Pepe75 napisał(a):

    ale absolutnie nie namawiam autora wątku na gravela/baranka - jak komuś nie leży to nie

    Nigdy nie jeździłem na baranku, i zwyczajnie boję się że ze zbyt wąską kierownicą będę miał problemy ze sterownością. Wsiadam na rower by podziwiać widoki, zrelaksować się. Nie chcę zamiast tego skupiać się na "walce" z kierownicą i uciekającym kołem w trudniejszym terenie.

     

    18 godzin temu, Przemeg napisał(a):

    Do moich zastosowań idealna kombinacja rowerow. W teren mtb, jest kontrola szeroką kiera, hamulec pod palcem i powietrze w widelcu. Chcę jechać dalej, więcej szosa to gravel pozwala na zmianę chwytu, bardziej opływową pozycje

    Najlepiej to mieć kilka rowerów, ale ja szukam tego jedynego. Czegoś najbardziej uniwersalnego. 

     

    7 godzin temu, grzegorz75jan napisał(a):

    a poniżej inna melodia o mtb - Jak przerobiłem rower górski zamiast gravela 😎 do długich tras, wycieczek i dlaczego?

    Oglądałem ten film i równierz inne od tego youtubera. On właśnie jeździ (trochę) przerobionym chiselem, robi maratony, i twierdzi że tak mu wygodnie i dobrze.

  12. Witam,

    Od kilku miesięcy zastanawiam się nad wyborem roweru, ale nie mogę się zdecydować w którą stronę konkretnie pójść. Ale zacznijmy od początku. Od 4 lat jeżdżę rowerem mtb - Indianą Pulser 6.9, głównie rekreacyjne trasy po 100-150 km, co drugi dzień w ciepłej porze roku (kwiecień-wrzesień). Lubię kontakt z przyrodą (dlatego las to obowiązkowy punkt każdej wycieczki), omijam ruchliwe drogi i miejsca. Od typowe wałęsanie się po lubelskich drogach i bezdrożach: leśnych, polnych, żwirowych, piaszczystych. To jest ok 50% nawierzchni po której jeżdżę, reszta to jednak drogi asfaltowe. Nie ścigam się w zawodach, nie robię jakiś terenowych akrobacji. 

    Łącznie mam już przejechane  ponad 15 000 km, i rower już zwyczajnie dogorywa. Po za tym to ciężkie, marketowe kowadło, na którym po kilku godzinach jazdy robi się niezbyt komfortowo. Nie chcę ładować kasy w reanimację tego trupa, wolę kupić już coś porządnego. Budżet 8-10 tysięcy. Widzę trzy opcje:

    1. Gravel - kilku sprzedawców mi go doradzało, jako najlepsze rozwiązanie. I ja do pewnego momentu byłem na niego zdecydowany (celowałem w meridę silexa). Wiadomo, po co się męczyć na mtb: cieńsze koła, bardziej aero pozycja, baranek dają przewagę na gładkich drogach i dalekich trrasach. Ale z drugiej strony mam wątpliwości czy te różnice względem górala są tak duże. Przymierzałem kilka graveli i byłem zaskoczony jak wyprostowaną ma się na nich pozycję. Oglądałem różne filmiki na yt porównujące mtb i gravel, i również byłem zaskoczony tym, jak niewielkie są różnice między nimi w średnich prędkościach. Do tego ta wąziutka kierownica, osłabiająca sterowność, no i sztywny widelec. Nie mogę się nadziwić yutuberom którzy zapierdzielają na takich rowerach po leśnych i polnych drogach , pełnych korzeni, dziur i kamieni. Czy na dłuższą metę to nie jest bardziej męczące oraz niebezpieczne, i zwyczajnie lepiej jest mieć ten amor i szerszą kierownicę ??? 

    2. HT.Zatem chyba zostałbym przy hardtailu, pytanie jakim ??? Czy w moim stylu jazdy karbonowa rama ma sens ??? Niby lepsza sztywność powinna przełożyć się na średnią prędkość, mniejsza waga też jest ważna (łatwiej dźwigać po schodach). Ale trochę boję się o trwałość karbonowych elementów, w przypadku gdy zbyt mocno dokręcę gdzieś śrubę. Używam też czasami błotników na rzepy i gumowe obejmy, ale żeby się trzymały ramy to trzeba je porządnie zacisnąć. Czy karbon toleruje dobrze takie ściskanie ???

    Z napędów w tym segmencie to już królują tylko jednorzędowe. W Indianie mam deorkę 26/36 na 10/11-36, ale jadąc po płaskim, trochę irytują mnie większe przeskoki na kasecie, gdy wchodzę na małe koronki. W ogóle to najbardziej odpowiadał by mi zakres rodem z GRXa 2x12, ale przecież takiego napędu nie wsadzę do ramy mtb. 

    3. Full. Po głowie chodzi mi jeszcze jedna opcja, trochę zwariowana. A może zaszaleć trochę z kasą i pójść w fulla ??? Wiem że to trochę przerost formy nad treścią, ale komfort jazdy podobno nieporównywalnie lepszy. Pytanie jak dużo traciłoby się z mocy jadać takim po płaskim, mając nawet zablokowane amory. No i dochodzą dodatkowe elementy do serwisowania: drugi amor, kilka łożysk. Tak mnie zastanawia jedna rzecz - czy przy jeździe w zapylonych warunkach albo po błocie, te ruchome elementy wahacza nie skrzypią ??? Trzeba je często rozbierać i czyścić ???

    Będę wdzięczny za dobre rady i odpowiedzi.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...