Jakiś czas temu, na forum rowerowym, wywiązała się dyskusja o lusterkach rowerowych. Czy warto z nim (nimi) jeździć, czy może wystarczy zwykłe obrócenie głowy. Sam jedynie przyglądałem się tej dyskusji, ponieważ nie miałem żadnego doświadczenia w tym temacie. Jeżdżąc samochodem, czy kiedyś skuterem, oczywiście ich używałem, natomiast na rowerze nigdy. Gdy jeździłem z tatą tandemem, zwróciłem uwagę, że na tego typu rowerze lusterka są niemalże niezbędnym wyposażeniem. Odwracanie głowy, a co za tym idzie, także tułowia, sprawia, że tandemem potrafi bujnąć. Tak więc lusterka to nie tylko wygoda, ale także bezpieczeństwo. Wspomniałem wtedy, że muszę sobie kiedyś założyć jedno na próbę i temat ucichł. Do czasu, gdy na imieniny dostałem od rodziców… lusterko rowerowe :) Choć nadal nie byłem przekonany do jego montażu, pomyślałem, że potraktuję to jako eksperyment. I napiszę Wam do jakich wniosków doszedłem.
Nigdy nie chciałem mieć lusterka, bo przecież to psuje wygląd roweru. Tak jak bagażnik czy błotniki. Doceniam ich funkcjonalność, ale zakładam je jedynie wtedy, gdy są mi potrzebne. Nie jeżdżę z nimi cały czas. Po założeniu lusterka okazało się, że rower aż tak źle nie wygląda :) A jego funkcjonalność sprawia, że przestałem się przejmować „popsutym” wyglądem.
Moje lusterko to Zefal Cyclop. Lekkie i całkiem zgrabne. Na początku pomyślałem, że wolałbym takie, które wystaje bezpośrednio z kierownicy. Ale ten model ma dodatkowy, krótki pałąk, dzięki któremu można je złożyć, tak by nie wystawało poza obrys roweru. I to jest strzał w dziesiątkę, ponieważ czasem przydaje się je schować. Poza tym, w razie przewrócenia się roweru (co się czasem może zdarzyć z załadowanymi sakwami), z tego co mówił mi tata, jest szansa, że lusterko przeżyje spotkanie z ziemią.
No dobrze, to jak się w takim razie sprawuje takie lusterko podczas jazdy? Kilka dni zajęło mi przyzwyczajenie się, że mam je na kierownicy. Odruchowo obracałem się, nie do końca wierząc w to co widzę, albo czego nie widzę w lusterku. Ale z czasem jazda z nim stała się bardziej naturalna. Oczywiście NIGDY nie można mu zaufać w 100%. Zawsze lepiej słyszeć co się za nami dzieje i czasem skontrolować sytuację, przynajmniej zerkając w bok. Tak jak w samochodzie, lusterko ma swoje martwe pole i może się tak zdarzyć, że czegoś nie zauważymy.
Być może jeżdżę z nim za krótko, żeby pomagało mi w każdej sytuacji. Na równym asfalcie, gdy nie wykonuję skomplikowanych manewrów w ruchu ulicznym – sprawdza się wyśmienicie. Przykładowo, widzę z daleka, że będę musiał ominąć dziurę. Zerkam w lusterko, nie ma nikogo, więc spokojnie szykuję się do minięcia przeszkody. Albo na wąskiej drodze wyprzedza mnie TIR. Zjeżdżam maksymalnie do krawędzi jezdni (jeżeli się da), bo chcę mu ułatwić ten manewr, a przy okazji odsunąć się od ciężarówki. Patrzę w lusterko, a za nim do wyprzedzania szykują się dwie kolejne ciężarówki. Tak więc wiem, że jeszcze minie chwila zanim będzie spokój.
Nieco inaczej jest, gdy jadę po nierównym asfalcie. Lusterko samo w sobie nie „lata”, ale oczywiście przenoszone są na nie drgania z kierownicy. Ciężko jest jednocześnie panować nad rowerem, omijać dziury i jeszcze patrzeć w trzęsące się lusterko. Tak samo dzieje się w gęstym ruchu ulicznym. Okej, w lusterku sporo widać, Cyclop ma naprawdę spory kąt widzenia. Ale nic nie zastąpi szybkiego obrócenia głowy, by rozeznać się w sytuacji. Korzystanie z niego, w dokładnie taki sam sposób jak robimy to w samochodzie, nie ma sensu, bo specyfika jazdy samochodem i rowerem, zwłaszcza w ruchu miejskim, jest zdecydowanie różna.
Podsumowując – czy warto mieć lusterko? Fajnie opisał to forumowicz wikrap1: „Każdy, kto ma lusterko, ten je doceni. A kto nie ma, ten powie, że jest zbędne, bo można się obrócić”. To zdanie idealnie opisuje to, co myślę na ten temat. Sam jeszcze nie wiem, czy lusterko zostanie ze mną na stałe, czy będę je zakładał jedynie na dalsze trasy (gdy obracanie się, w pewnym momencie staje się uciążliwe). I nie będzie tak, że od teraz będę wszystkim je polecał, jako niezbędne. 26 lat bez nich jeździłem i spokojnie dawałem sobie radę.
Ale… pojeżdżę z lusterkiem jeszcze trochę i zobaczę, czy jak je zdejmę, to zacznie mi czegoś brakować. Bo coś czuję w kościach, że do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja i potem już nie chce oddać. Tym bardziej, że lusterko nie jest drogim akcesorium i warto samemu sprawdzić jego przydatność.
Zapraszam do obejrzenia odcinka Rowerowych Porad, w którym opowiadam trochę więcej o lusterkach rowerowych:
Czy prawidłowe jest lusterko, które pokazuje duży obszar za rowerem? Słyszę pojazd zbliżający się do mnie, a ledwie widzę jego światła w odbiciu. Następnie słyszę, że jest już blisko mnie – tymczasem widzę go w odbiciu jak gdyby był dalej ode mnie. Czy są dostępne są na rynku lusterka bez powiększenia?
A jakiego lusterka teraz używasz?
Niedawna dokupiłem lusterko prawie płaskie, a te szerokokątne przeniosłem na prawą stronę. Komfort jazdy jest zauważalnie lepszy. To szerokokątne służy teraz jedynie jako ciekawostka, element nadający nieco symetrii rowerowi
Oglądałem właśnie film o lusterkach i Łukasz podał kilka przykładów. Ja szukając lusterek znalazłem jeszcze takowe https://uploads.disquscdn.com/images/70c20d201ea128710e4dafb064b023865c7028a8a1eba09a5d6e5cd95e91ebb7.jpg