BMW to nie samochód, to stan umysłu

Być może kiedyś uda mi się z pełnym przekonaniem powiedzieć: „Nic mnie już w życiu nie zaskoczy”. Niestety, w dalszym ciągu życie ma inne plany. Tym razem w sumie nie powinienem być zaskoczony. Czarne BMW zwykle nie wróży nic dobrego. Sami zobaczcie jak z zajechania drogi rowerzyście, tłumaczy się jegomość w bawarskim samochodzie. Niby sytuacja niegroźna, niby nic się nie stało, ale za którymś razem może się nie udać taki manewr i będzie źle. Ostatnio trafiłem na bardzo ciekawy artykuł „Morderca jest kimś innym, niż opisują to media” – warto przeczytać, bo w cierpkich słowach opisuje, że nie tylko pijani kierowcy powodują śmiertelne wypadki, ale także trzeźwi Janusze i Krystyny. Odnośnie zarzutów, że „uczepiłem” się marki BMW – chodzi mi o typ kierowcy, niż markę samochodu jakim jedzie.

Słowa tego kierowcy są po prostu żenujące.

„Ja jestem rowerzystą i zastanawiam się, czemu jest pan tak głupi, że jeździ pan drogą, a nie chodnikiem jak inni rowerzyści.”

Potem jeszcze dodaje, że on kontroluje odległość z jaką wyprzedza i ma systemy, które to kontrolują. Mam nadzieję, że kiedyś nie zdarzy się sytuacja, że systemy, które kontrolują hamulce w jego samochodzie, odmówią posłuszeństwa.

Już nieraz zastanawiałem się, ile jeszcze czasu musi minąć, byśmy dogonili cywilizowane rowerowe kraje. Wychodzi na to, że jeszcze wiele, wiele lat. Pisałem o tym we wpisie, czy opłaca się dojeżdżać rowerem do pracy. Nadal pokutuje u nas myślenie: Polska dla Polaków, a rowy dla rowerzystów. Czasami też księża na Księżyc.

Nie chodzi już o nieznajomość przepisów, przez kierowcę BMW. Być może robił prawo jazdy czterdzieści lat temu i co nieco zapomniał, a „Prawo o Ruchu Drogowym” faktycznie nie jest lekką lekturą do poduszki. Ale trzeba mieć bardzo dużo nienawiści do innych ludzi, by zajeżdżać im drogę, a następnie tłumaczyć się, że rowerzysta sam się o to prosił. Litości. Zapewne tacy kierowcy, gdy już w weekend wyjeżdżają swoimi wymuskanymi rowerkami na chodniki, dzwonią na pieszych, przeganiając ich, bo im się należy przejazd. I nie będę chyba daleki od prawdy, że na drodze rowerowej jeżdżą parami obok siebie, a jeśli się da – trójkami.

Ostatnio takich spotkałem, ubrani od stóp do głów w super-rowerowe ciuszki, kaski, okularki. I w trójkę spokojnym tempem równoległa jazda – po drodze rowerowej i chodniku. Musiałbym ich wyprzedzić trawnikiem chyba… Airzound, airzound – w końcu nie wytrzymam i go kupię.

Nie żebym się uwziął na kierowców BMW. To są naprawdę porządne samochody, ale cóż zrobić, że upodobała je sobie pewna grupa osób, niekoniecznie dobrze kojarzona.

Skomentuj Stachu Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

74 komentarze

  • Wkurw**ją mnie niektórzy kierowcy. Niedawno gościu skręcił w prawo, miałem zielone światło przejazd rowerowy, zajechał mi drogę, ledwie wychamowałem. Akurat parkował więc podjechałem i się go pytam czy może nie widział, ze jechałem. Mówi, że widział. Więc się go pytam czy zna przepisy, i że jechałem prosto i on powinien mnie przepuścić, zagraża mojemu zdrowiu i życiu. A on z tekstem, że przez ulicę powinienem zejść z roweru i przeprowadzić go. Mówię, że zgoda ale to na przejściu, tu był przejazd rowerowy. A on, że to nie ma znaczenia. Za przeproszeniem mów do dupy a Cie osra.

    Wiele wypadków rowerowych jest właśnie przez skrajną nieodpowiedzialność i nie znajomość przepisów kierowców.

    ps. ten jechał citroenem :P

  • Dobrze, że trafił się na tyle odważny i inteligentny gościu na rowerze, żeby stanowczo ale kulturalnie i rzeczowo zwrócić uwagę temu palantowi z beemki. Może następnym razem zastanowi się dwa razy zanim wykona taki niebezpieczny manewr. Ale z drugiej strony tacy biznesmeni ze słomą wystającą z butów zazwyczaj są niereformowalni. Fajny wpis. Życzę bezpiecznej jazdy rowerem (nie tylko po chodnikach!) :)

  • Taki z niego rowerzysta, jak ze mnie linoskoczek. Odkąd od kilku lat dużo jeżdżę rowerem, no zwracam straszna uwagę jadąc autem na rowerzystów i to, jak postępuję na drodze w związku z nimi.

  • Mam takie miejsce, w którym przejeżdżam skrzyżowanie, a następnie jadę 100 metrów i zjeżdżam na pas do skrętu w lewo, wcześniej jest oczywiście podwójna ciągła i kawałek drogi wyłączonej z ruchu (pomalowana w pasy). Od dwóch tygodni notorycznie jestem wyprzedzany „po podwójnej ciągłej, części wyłączonej z jezdni i pasie do skrętu w lewo” w momencie gdy właśnie próbuję zjechać na swój pas… Oczywiście każdy robi to bez migacza i to w tym momencie gdy jestem pewny, że mogę bezpiecznie zjechać na swój pas…

    Historie podobne do tej z filmiku miałem miliony razy i boję się, że kiedyś natrafi taki dzień, że stanie mi się coś złego z winy kierowcy idioty…

  • Lepiej się wbić w auto, i od razu dzwonić na policje. Wtedy kierowca się nauczy przepisów. Tylko roweru szkoda:(

  • @Ren – szkoda też zdrowia, bo można się nawet połamać.

    Ja już kilka razy się nogą odbijałem od samochodu, bo ktoś postanowił skręcić w prawo, nie myśląc, że ja jadę prosto na skrzyżowaniu.

  • To właśnie jest najgorsze, że nawet mając rację, to na rowerze jesteśmy na przegranej „fizycznie” pozycji, a straconego zdrowia nic nie wróci…

  • Lata świetlne miną, zanim niektórzy polscy kierowcy nauczą się respektować prawa rowerzystów na drogach. Nie tylko ci z aut marki Będziesz Miał Wypadek. Podobnie jest z tymi na zgierskich tablicach rejestracyjnych. Jeżdżę rowerem po wielu europejskich krajach i nawet w Rosji czułem się bardziej bezpieczny niż w Polsce. Smutne, ale prawdziwe.

  • Wyobrażacie sobie minę tego nowobogackiego jakby rowerzysta „przypadkowo” uszkodziłby mu ten błyszczący lakier?;)
    Dla mnie BMW to najlepsza marka, lecz w środkowej i wschodniej Europie jest wybierana przez naprawdę dziwną grupę osób.

  • @Anonim – nie jestem zbyt szczególnie za tym, by stygmatyzować tego pana. Wolałbym by na filmie była zasłonięta twarz i tablice, ale tak to wrzucił autor nagrania.

    Odpowiednie organy i tak już pewnie wiedzą o zdarzeniu, choć tutaj nie chodzi o to zajechanie drogi najbardziej, tylko późniejsze tłumaczenie.

  • Jeszcze z jedno pokolenie przynajmniej w Polsce musi minąć zanim kierowcy będą zwracać uwagę na rowerzystów.

    W Warszawie jadąc na rowerze unikam ulic jak ognia. Czuję się bezpieczniej mknąc po kamieniach w górach, czy skacząc jakieś hopki, niż na warszawskich ulicach, poważnie! Nigdy nie wiesz co wymyśli jakiś szaleniec za kierownicą.

    A we Włoszech np. pełny relaks, samochody mijają Cię w bezpiecznych odległościach, nikt nie trąbi, kulturka. Polska, jak w wielu innych dziedzinach po prostu musi nadgonić resztę Europy, i tak jest coraz lepiej :)

    Kozak z BMW, klasyka haha.

    Jeszcze napiszę o nowym layoucie tutaj, bo nie znalazłem żadnego postu o nim. Ogólnie fajny, dużo ładniejszy od poprzedniego, zmiana na pewno na plus :)

    Ale strona główna, hmm, te polecane posty, później nowe z danych kategorii, nie wiem czy to dobry pomysł. Nie wiem jak inni, ale ja np. chciałbym widzieć od razu nowe posty, a tak muszę scrollować dużo w dół. I do tego się powtarzają niektóre artykuły w tych listach, co jest irytujące.

  • Dzięki za sugestię, strona tak naprawdę jest jeszcze w fazie testów i ustawiania tego wszystkiego.
    A wpisy się powtarzają, bo te nowe z kategorii są jednocześnie nowymi ogólnie :)
    Postaram się to zrobić tak, żeby było trochę przejrzyściej, choć nie ukrywam, że oprócz najnowszych wpisów, chcę trochę postawić na promocję archiwalnych, ciekawych postów.

    P.S. Jeśli chcesz być w 100% na bieżąco z wpisami, zapisz się na newsletter, staram się nie spamować :)

  • Kiedyś wybraliśmy się rowerami do teściów, około 60 km. Ja miałam małego Kubusia na foteliku. Pomijam fakt, że drogi były w fatalnym stanie, zero poboczy, ale kierowcy to tragedia. Owszem byli tacy co mijali w bezpiecznej odległości, ale byli i tacy, że jak mijali to czułam lakier na nodze, a nie którzy to jeszcze trąbili. Uwielbiamy jeździć na rowerach, ale unikamy ruchliwych szos. Nie ma kultury jazdy, ot co.
    Pozdrawiam Dorota.

  • Ja na drogi za miasto zakładam odblaskowy pokrowiec na plecak. Trochę pomaga, ale i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał przejechać na gazetę…

  • ŁUKASZ, to oczywiście twoja decyzja jak opisujesz zdarzenie.
    Ja numery rejestracyjne zamieściłem właśnie z tego powodu jak się ten człowiek tłumaczył.
    W marzeniach chciałbym aby sam się znalazł i spróbował udowodnić czy zmienił swoje nastawienie, no ale ten blog to pewno też nie koniecznie miejsce na takie rzeczy.

    Na pewno dobra robota z szatą graficzną ;)

  • Niestety, ale prawda jest taka że często rowerzyści sami nieświadomi zagrożenia pchają się pod koła.
    Miałem niedawno taką sytuację, gdzie wyprzedzam gościa na rowerze a ten w czasie manewru 50 metrów przed skrzyżowaniem wystawił rękę sygnalizując chęć skrętu. Myślę sobie – ok, chce skręcić to nie ma problemu bo jestem szybszy więc go spokojnie wyprzedzę. Ja bliżej niego a on bliżej środka jezdni, ja kołami po poboczu z gazem w podłodze a on na środku. Co się okazało kiedy już skręciłem?
    Jaśnie pan wcale nie miał zamiaru skręcić na skrzyżowaniu. On miał zamiar wjechać na ścieżkę rowerową po drugiej stronie. Mimo tego, że po swojej stronie ulicy miał śluzę na chodnik by na drugą stronę przejechać po przejściu to on i tak wybrał śluzę z docelowego miejsca która raczej służy do włączenia się do ruchu.
    Może lepiej odda sytuację google maps:
    http://goo.gl/jI8uH9

  • @Xau – pozwoliłem sobie skrócić Twój link.
    Niestety, rowerzystów-samobójców też jest wielu, ale takim osobom przyznaje się „Nagrodę Darwina”, większości przypadków zrobią krzywdę tylko sobie.

  • XAU: facet sygnalizował chęć skrętu w lewo a ty chciałeś go mimo wszystko wyprzedzić zanim zdąży???

  • Film jest już prywatny. Znów ktoś kogoś zastraszył. Tymczasem mogę sobie robić filmiki z czego chcę, o ile robię to w miejscu publicznym. I pokazywać też mogę. Co innego, jak okraszę to uwłaczającymi komentarzami…

  • Stan umysłu właścicieli aut marki BMW łatwo wytłumaczyć:
    BMW – bryka młodzieży wiejskiej
    BMW – bedziesz miał wydatki …

    ;-)

    znacie jakieś inne?

  • Niestety, tacy są kierowcy. Ja niedawno jechałem na skrzyzowaniu o ruchu okreznym w deszczu, facet wymusil mi pierszenstwo, ja zahamowalem, lecz przez mokrą nawierzchnie wywrocilem sie na srodku pasa ruchu i lecialem jeszcze z 2 metry po asfalcie. Czasami chcialoby sie miec pistolet i za kazda bezmyslna akcje przestrzelic 4 opony kierowcy. Wybaczcie, ale naprawde czasami mam dosc ludzi, dlatego tak sie o nich wyrazam.

  • BMW – bardzo mały wóz
    BMW – bardzo mocny wóz
    BMW – Bawarian Motor Works
    BMW – bryka mało warta
    BMW – bardzo mi wstyd

  • Pozwolę sobie sparafrazować tytuł artykułu o BMW i odnieść go do nas rowerzystów:-)
    Wszak Rower to również nie tylko środek transportu ale pasja i stan umysłu wprost proporcjonalny do BMW. Jak wschód i Zachód..nie ma możliwości spotkania się w środku…cóż…bywa..smutne ale prawdzie.
    W końcu po kilku miesiącach regularnego śledzenia wpisów postanowiłam się zapisać i jednocześnie napisać na forum. SUPER Blog – ekstra – poleciłam i polecam wszystkim znajomym a nowy wygląd daje radę :-)
    pozdrawiam

  • Drogi Autorze, o ile przeważnie podzielam Twoje blogowe zdanie, a i frustrację samochodową w pełni w zasadzie rozumiem, chciałbym zwrócić uwagę na bardzo raczej nikły związek skojarzenia marki samochodu i buractwa kierowcy z rzeczywistymi perspektywami poprawy sytuacji na drogach. Krótko mówiąc, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie się poruszał środkiem komunikacji w sposób irytujący dla kogoś innego. I najprościej skojarzyć takie zachowanie ze środkiem komunikacji. W mieście, w którym mieszkam, kojarzy się burackie zachowania kierowców z rejestracją z „metropolii” na peryferiach województwa. To nawet śmieszne. Tylko nic nie pomaga.

    Komunikacja, w tym także drogowa, opiera się na zasadach wzajemności. Irytacja bierze na mnóstwo idiotycznych, a czasami śmiertelnie niebezpiecznych zachowań. Nie mówiąc już o niektórych idiotycznych przepisach. Ale nie ma niestety innego panaceum na chamstwo, jak starać się choćby w porywach być ponad ten żenujacy poziom.

    Jak? Prosto, ale żmudnie. Jeżdżę i samochodem, i rowerem (choć rowerem zdecydowanie częściej i więcej kilometrów w ciągu roku – serio) i staram się generalnie przepuszczać awansem na drodze innych, jeśli to stosowne i możliwe i dziękować za przepuszczenie (zawsze, bo to motywuje). Jeśli tylko się da (a nie zawsze się da) staram się przestrzegać przepisów, z absolutnym wykluczeniem przejeżdżania rowerem na czerwonym świetle (nic bardziej nie irytuje kierowców – i to zrozumiałe) albo jazdy ruchliwą drogą po asfalcie, jeśli po tej samej jej stronie jest ścieżka rowerowa o rozsądnych parametrach. Jeśli coś spieprzę, staram się pierwszy przeprosić. Robię tak, bo wierzę i widzę, że to motywuje. Zatem warto i polecam to wszystkim, gdyż to nic nie kosztuje, a sfrustrowany kierowca lub rowerzysta nic dobrego na 100% na drogę nie wnosi.

    Nie znaczy to, że nie doświadczam chamstwa. I nie znaczy, że na nie nie reaguję, zwykle za pomocą odpowiedniego palca prawej ręki. Najbardziej trudno się pohamować, kiedy burak na drodze trąbi na rowerzystę (nie wiem, czy wiecie, ale niektórzy myślą, że w ten sposób „ostrzegają” kogoś na rowerze). Albo kiedy rzuca jakieś wyzwiska, z których wynika, że rower mu zwyczajnie na drodze nie pasuje (bo nie). Zdarzają się też wypadki wymuszania na rympał pierwszeństwa, ale też, jak dwa tygodnie temu, trąbienia na mnie z tyłu tuż przed wyminięciem przeze mnie na rowerze samochodu parkującego po mojej stronie ulicy, by tylko wyprzedzić mnie przedtem i zrobić to dwie sekundy przede mną. Zdarzyła mi się też zupełnie komiczna sytuacja, gdy jeden kierowca na przejeździe dla rowerów zatrzymał się, by mnie przepuścić, a drugi zaczął trąbić. Wtedy naturalnie wykonałem koejno dwa gesty o zgoła przeciwnych znaczeniach, zaczynając naturalnie od podziękowania. Zatem i mnie się zdarza. Ale to jest zdecydowanie ostateczność. I właściwie raczej się tego wstydzę po fakcie. Ale piszę o tym, by sztucznie nie wybielać mojego własnego wizerunku.

    Myślę, że trzeba edukować. Nawet jeśli to wygląda na syzyfową pracę. Ale obie strony, gdyż po obu stronach jest różnie. I bez sztucznego poczucia misji rowerzysty lub antyrowerzysty. Racja nie wynika ze środka komunikacji. Chamstwo zaś i brak pomyślunku o innych zawsze takimi pozostaną. Z poczucia krzywdy albo poniżenia innego rzadko rodzi się coś wartościowego. Niech nasze zachowanie na drodze będzie przejawem poczucia własnej wartości. Silni nie muszą pokazywać, że są silni. A chamstwo to jednak wyjątek, nie reguła.

  • Tak jak pisałem, nie mam nic do marki BMW. Chodzi mi o typ kierowcy.
    Tak jak nie trzeba chodzić do gimnazjum by być gimbusem.

    We wpisie nie chodziło mi do końca o to, jak ten kierowca zajechał drogę, ale jak potem tłumaczył się ze swojej jazdy. I fakt, nie ma kompletnie żadnego znaczenia czy siedzisz na skórzanym fotelu czy skórzanym siodełku.

    Wiele razy publikowałem na blogu edukacyjne wpisy, chociażby:
    https://roweroweporady.pl/najwieksze-bledy-rowerzystow/
    https://roweroweporady.pl/prawa-i-obowiazki-na-drodze-rowerowej/
    https://roweroweporady.pl/jak-sie-nie-dac-zabic-na-rowerze/

    Jak zauważysz, wszystkie spotkały się z gorącą dyskusją na temat bezpieczeństwa. Czasami trzeba jednak wbić szpilę i napisać trochę w inny sposób. Jeden z czytelników na Facebooku napisał, że tytuł i sam wpis jest rodem z brukowca.
    Być może tak jest, ale nie zawsze pisane pod wpływem emocji wpisy – będą do końca merytoryczne i wnikliwie analizujące wszystkie aspekty.
    Mi też zdarza się napisać coś pod wpływem emocji i wyrazu sprzeciwu wobec totalnego braku kultury.

  • Czego Autor by nie pisał, to i tak tu i ówdzie wychodzi szydło z worka: „blachosmrodziarze” i „rowerzyści”.
    Po obu stronach to samo społeczeństwo. W obu grupach łonabi-elity co to idealnie poruszają się w ruchu miejskim.

  • @ HMD
    Jak byś dokładnie przeczytał to byś nie miał mnie za pirata drogowego.
    Napisałem, że podczas manewru koleś wystawił rękę i mimo tego że go wyprzedzałem, postanowił skręcić na chodnik po drugiej stronie ulicy… w miejscu gdzie nie miał do tego prawa.
    Wystarczyło przeczytać i zobaczyć miejsce, w którym zaszła cała sytuacja.

    Btw, Łukasz – mógłbyś nieco zmienić skrypt komentarzy? Nie da się nic skopiować.

  • @Xau – da się :) Po prostu kolor zaznaczenia jest przezroczysty :)
    Trochę utrudnia życie, ale może zniechęci próbujących kopiować teksty z bloga.
    Tak więc śmiało można to zrobić w razie potrzeby.

  • Szanowny Autorze.

    Nie miałem na myśli jakiejś krytyki w czambuł, naturalnie. Tylko jakoś mi się nie widzi, by najmniej nawet obraźlwe, ale jednak obraźliwe uogólnienia zdziałały tu cokolwiek dobrego. Raczej trzeba z tym uważać. A post, że tak powiem, na bardzo uważny nie wyglądał :)

    No to może tak. Nie ma sensu rozpatrywanie sytuacji na drodze w kategoriach rozpamiętywania czyichś win. A już na pewno nie grupowo. Naturalnie, posty takie czytają także ci, co mają coś pod czaszką, ale słyszałem kiedyś także chyba w radio rowerzystę, który deklarował, że wozi ze sobą łańcuch, by przywalić po karoserii, jeśli ktoś wymusi na nim pierwszeństwo w samochodzie. Cały czas głupota i chamstwo są wyjątkami, nie regułą. Jeszcze tego by brakowało, byśmy wyjeżdżali na drogi z zamiarem „pokonania” kierowców. Lub odwrotnie.

    Poza tym każdy z nas może zrobić coś głupiego. Dlatego warto awansem wybaczać pewne zachowania innym. Co nie jest łatwe. Ale gdyby było, nie mielibyśmy o czym pisać.

    Przy okazji, świetna a pouczająca historia sprzed kilku godzin. Zostawiłem rano rower pod Collegium Humanisticum UMK w Toruniu. Dokąd gnam co czwartek z pociągu, by potem wieczorem znowu na pociąg, a czasu mało. Rower zostawiam na prawie 8 godzin. Po powrocie do rumaka o 18:00 na bagażniku kartka. Okazało się, że w pośpiechu (a miałem skąd i dokąd się spieszyć rano, ale to żadne wyjaśnienie) przypiąłem się do błotnika albo innego drobnego elementu roweru obok. W życiu bym nie pomyślał, że stać mnie na taką głupotę, nawet jesli pośpiech robi swoje. No siara straszna i WSTYD! A kartka bardzo pogodna, nawet bez bluzgania, z sarkazmem. I rower cały. Nawet nie wiem, czy ja bym sam tak potrafił. Zaś można było się zemścić, oj można bylo. Tam jest monitoring, ale to przecież niczego nie wyjaśnia. Dziękuję tą drogą prywatnie osobie, która kartkę pozostawiła i oczywiście jestem gotów na jakieś zadośćuczynienie za jej stres. I obiecuję, że następnego razu nie będzie. Posypując już teraz głowę popiołem w pociągu z powrotem do mnie.

  • Fakt, nie zauważyłem przez to, że cała strona jest biała. Trochę tylko utrudnia to masowe poprawki w poście przed publikacją. Czasem chce się coś wyciąć przez shift+ctrl+strzałka i nie widać za bardzo gdzie jesteśmy :P

  • Na jakiej przeglądarce Ci tak pokazuje? U mnie na Chrome wygląda to tak:

    https://roweroweporady.pl/komentarz.jpg

  • Ja w lato do butów przykleiłem pasek papieru ściernego po zewnętrznej stronie i jak jakiś kierowca jeździł bez kultury to poprzez szybkie wypięcie buta rysowałem mu lakier :) troszkę drastyczne i chamskie ale jednak :)

    Zdarza wam się, że podczas wieczornej jazdy przez jakieś wioski „cwaniacy” gdy widzą rowerzystę ( żeby nie było mam porządne oświetlenie :) włączają długie światła?

  • Zdarza się. Ja w takich sytuacjach włączam na maksa moją lampkę :) 250 lumenów może trawy nie wypala, ale ładnie świeci :)

  • Wrrrr…nienawidzę Banditen Matoł Wagenów i ich…kierowców . Ostatnio przez takiego przebiłem koło w rowerze .
    Stoję na drodze asfaltowej , na swoim pasie i czekam na włączenie sie do ruchu . Na wjechanie z bocznej drogi na główną ..po swej prawej stronie na asfalcie mam potłuczoną butelkę , szkieł bardzo dużo więc stoję raczej na środku pasa . I nagle widzę jak taki Bolid Młodzieży Wiejskiej z głównej skręca w ta moją boczną ulicę…oczywiście przecinając oba pasy bo jaśnie panu wolno więc musiałem szybko uciec na te szkła…po kilkuset metrach wiedziałem ze już po dętce .

  • Sam autor jak i Ci rowerzyści którzy uważają kierowców BMW za debili itd strasznie mnie do siebie zrazili. Typowy stereotyp, ocenianie ludzi po okładce w tym wypadku po marce samochodu.
    Niestety, marka mocna, a starsze modele tańsze.. w połączeniu z napędem na tył czyni to auto tak rozchwytywane przez wszystkich co chcą „latać bokiem po mieście”. I tak moim zdaniem powstał stereotyp o tym że BMW jeżdżą buraki, oczywiście bogatsi i starsi też tak jeżdżą nowymi modelami, ale moim zdaniem innym autem też by tak jeździli.
    Do rzeczy.. jestem rowerzystą i pasjonatem marki BMW, należę do klubu i strasznie mnie wkurza jak ktoś mówi że jestem cwaniakiem, dresem, piratem nie znając mnie ani mojego stylu jazdy.. Śmieszny stereotyp i ludzie go rozpowszechniający..

    Co do tych śmiesznych skrótów..
    BMW – Bardzo Mądry Wybór
    Niewielu to rozumie, zazwyczaj najłatwiej rozumie to mechanik lub osoba która się przejedzie sprawnym BMW w dobrej opcji. Moim zdaniem niewiele samochodów dostarcza połączenia komfortu, bezpieczeństwa, niezawodności i przyjemności z jazdy. Jak zmieniałem auto z Mondeo 2001r. na E34 z 92r. chyba nikt mnie nie popierał, po zakupie i przejażdżce nikt nie wierzył.. To trzeba rozumieć, wtedy się doceni markę. No ale.. To moja pasja, nikogo nie zmuszam do tego, to trzeba lubić. ;)

  • @BMW

    BMW – Bardzo Mąda Wypowiedź
    Przekonaj jednak innych właścicieli aut tej marki, żeby ich pojawianie się na drogach było synonimem elegancji i wysokiej klasy w zachowaniu, a nie szczytem buractwa i chamówą w najgorszym – wiejskim wydaniu, połączonej z leczeniem kompleksów nabytych na siłowni.

    Nie poradzisz na to, że marka tych świetnych aut została zmarnowana „klasą” ich właścicieli, ale możesz to zmienić. Wasze stowarzyszenie – wzorem stowarzyszeń motocyklowych – może samo wziąć się za poprawianie wizerunku marki, poprawiając jakość zachowania właścicieli aut BMW.

    Będę trzymał kciuki, a jakość zmian odczują wszyscy – nie tylko rowerzyści, którzy nie lubią tej marki. Choć nie stało się to ani z mojej, ani z Twojej winy, to jednak akurat ten stereotyp nie powstał z niczego. Nie ma więc co się obrażać, tylko przyjąć atak „na klatę” i zacząć coś robić.

    Powodzenia!

  • Wiesz takich buraków u Nas nie ma, a jak się pojawiają to szybko znikają. Odcinamy się stanowczo od takich ludzi, tym bardziej grupa ludzi takich jak ja która posiada wiekowe samochody i je pielęgnuje pozostawiając w oryginalnym stanie, nie dodając wiejskich akcentów i ulepszeń dźwięku. Nie wyobrażam sobie moją szaleć po zatłoczonym mieście, albo wyprzedzać na lusterka.. raz że niebezpiecznie dla mnie i innych, dwa szkoda auta, lakieru szczególnie przy wyprzedzaniu na lusterka;) Są place, parkingi, lotniska, zloty.. tam można ćwiczyć poślizgi i różne takie z jedyną szkodą dla opon.
    Problem nie leży w kierowcach BMW, inni też tak jeżdżą, np. przedstawiciele handlowi w większości kierowcy Fabii albo Yariski. Też jeżdżą jak popaprańcy, no taka praca wiadomo. Ale jakoś ani autor ani w komentarzach na nich nikt nie najechał. :)
    Po prostu zdarzają się często ludzie którzy jeżdżą niebezpiecznie, zagrażają sobie i innym, jednak to nie jest tak że najwięcej jest ich w BMW.. Tak się nam wydaje bo utarł się niestety taki stereotyp.

  • Ja dla przykładu bardziej niż młodocianych kierowców BMW piętnuję buractwo w marce premium dla biedaków czyli VW.
    Golf urodził zdecydowanie więcej buractwa niż BMW. Sam bardzo lubię BMW choć jeżdżę francuzem. Wiele lat jeździłem Oplem Omega, który też ma napęd na tył i w wielu opcjach moc większą niż te marne 316i dresiarzy z podtlenkiem lpg.
    To użytkownicy vw mają się za lepszych, bo w cenie mojego citroena mogą dostać ledwo 15-letnie auto swojej ulubionej marki „premium”.

  • Dokładnie, kupują padła i je dobijają. Ja co prawda też mogłem za równowartość mojego BMW kupić nowsze auto, ale wiedziałem co biorę i z sensownym silnikiem. Lpg nie uznaję w takim silniku. ;)
    Chyba starczy tematu.
    Pozdro, rowerzyści pamiętajcie nie wyprzedzajcie na światłach samochodów z prawej strony bo nie zachowujecie metra odstępu, a potem się czepiacie kierowców. :D

  • @BMW – na światłach to nie jest wyprzedzanie, tylko omijanie i jest to w 100% zgodne z prawem.

  • Heh chodziło mi że czepiasz się mnie (choć nie wiesz jak jeżdżę) to ja się czepię Ciebie że składasz lusterka i rysujesz boki. :P Bo przecież pewnie każdy rowerzysta tak robi…

    Chyba wiesz o co mi chodziło, żarcik. ;)

  • Jasne :) I obiecuję, że przy następnej okazji napiszę o Skodziarzach. Dziadkowie w kapeluszach to też temat na historię.

  • Nie nie, to nie jest omijanie. To jest wyprzedzanie. Ustawa mówi o tym wyraźnie, że dopuszczone jest wyprzedzanie samochodów z prawej strony.

  • Wyprzedzanie to dopiero jak ruszają :) I to można, ale tylko wolno jadące pojazdy:

    Art. 24 p.12. Kierujący rowerem może wyprzedzać inne niż rower powoli jadące pojazdy z ich prawej strony

  • @Łukasz
    Proszę nie linkować dawno tekstu o tym, że zabójca nie jest tym kim myślisz, tekst ten jest manipulacją, oparty o błędne rozumienie statystyki i podlany sosem mizoginii, tutaj notka pokazująca błędy tamtego listu: (link nieaktywny).
    Lubię Pański blog, dlatego przykro mi, kiedy pojawiają się niesprawdzone legendy miejskiej.

  • Blog który podlinkowałeś nie jest zbyt mocnym źródłem jeżeli chodzi o analizy statystyk. Przykro mi, ale tam jest za dużo lania wody i opowieści dziwnej treści w tym konkretnym wpisie.

    Jeżeli chodzi o „numer jeden” autora list, to fakt, przyznaję rację – myli się on. Ale jak to napisał autor, są to jego osobiste statystyki, więc nie można im do końca wierzyć.

    Ale fragment: „Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat” – całkowicie się zgadza.

    Zgadza się również fragment: „Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.”

    Na samą interpretację statystyk przez autora listu, trochę przymknąłbym oko, ponieważ pisze on w emocjach.

    Pocieszające jest to, że na polskich drogach w 2008 roku zginęło 5437 osób, a w 2012 roku już „tylko” 3571 osób.

    • Zmniejszenie ilości zabitych wynika z generalnie lepszych dróg i bezpieczniejszych samochodów niż przed laty. Absolutnie nie należy wpadać w samozachwyt, że Polacy jakoś mądrzeją, bo to nieprawda. Po prostu w nowoczesnym samochodzie na autostradzie trudniej się zabić.

  • Fajnie, zgadzam się ALE:
    -nie wiem skąd te atypolskie stereotypy, choćby o braku cywilizacji. Byłem dość długo w UK i trochę krócej we francji i myślisz że tam inaczej, albo chociaż lepiej ? Że jak w reklamach tygodnia francuskiego w lidlu wszyscy miający Cię kierowcy pozdrawiają Cie uśmiechem i rzucają cukierkami ? Że tam wszędzie są ścieżki rowerowe ? Przykra prawda jest taka że mimo zdecydowanie lepszej infrastruktury, często bywa tam zdecydowanie gorzej i dochodzi do tego czego u nas doświadcza się rzadko – zarówno ze strony rowerzystów, jak i kierowców. Nawet w Finlandii, gdzie na ścieżkach rowerowych masz wiadukty, żeby były niekolizyjne…
    Mniej więcej w każdym spoleczeństwie występują zjawiska których intensyfikacje można określić krzywą Gaussa:
    http://marpaw.elisa.pl/wsti/roznosci/error/gauss_b.gif
    I zawsze są ekstremy, zawsze jest grupa buractwa i Nasz kraj nie jest wcale pod tym względem gorszy.

  • Sami zawodowcy… Tylko dlaczego tyle wypadków na drogach? Całkiem niedawno wyprzedziła mnie kobieta, ok 20 m od krzyżówki, skręcała w lewo ja jechałem prosto. Baba zakręt wzięła jak by Tirem jechała, zjechała mi drogę. Ślad na tylnej klapie do tej pory pewnie próbuje wypolerować. To mój błąd bo jechałem zbyt blisko prawej strony, dałem się wyprzedzić… Co wy na to.

  • Ja również się boję jeździć polskimi drogami, również w dużym mieście jak Warszawa. Od garażu w czterech literach zdecydowanie wolę jazdę po chodniku, nierzadko z prędkością 10km/h – bo przecież na chodniku jesteśmy gośćmi i przechodniów należy szanować.

    Ot, sytuacja świeża, bo sprzed dwóch dni – jadę swoim starym, zdezelowanym (ale jakże dzielnym) góralem z komunii po drodze krajowej. Sporo kierowców wyprzedza mnie z dużym zapasem bezpieczeństwa, ale gdzieś tak w połowie drogi do Góry Kalwarii słyszę te charakterystyczne niskie warczenie zbliżającego się kilkunasto tonowego kolosa. Myślę sobie: minie mnie, trochę podmuchu i po bólu. Nic z tego: do narastającego warczenia dołączyła syrena (bo klaksonem tego już nie można było nazwać) – a ja w panice uciekam na pobocze. Patrzę, a TIR nawet nie próbował mnie wyprzedzać (choć miał ku temu warunki) tylko wali prosto przyklejony do prawej strony drogi. Wystarczy tylko taki co nie trąbnie lub wyminie cię o włos a podmuch powietrza załatwi resztę. Szkoda, że tak mało większych dróg ma asfaltowe pobocze.

    W mieście nie lepiej – choć tutaj to zdecydowanie przez nieuwagę kierowców (no i rowerzystów też) a nie przez jakąś złośliwość. Trzeba po prostu być mega ostrożnym i podejrzliwym. Moim ulubionym sposobem na kierowców przy przejściach rowerowych jest łowienie ich wzroku – kiedyś przeczytałem artykuł napisany przez mądrych ludzi, że póki się nie nawiąże się choćby elementarnego kontaktu międzyludzkiego, kierowcy (i generalnie inni użytkownicy dróg, chodników, etc) nie traktują innych uczestników w pełni jak ludzi, tylko właśnie jak jakieś przedmioty które się poruszają tą samą drogą co oni. Może jest trochę w tym prawdy, bo jeszcze nie zdarzyło mi się, by po złapaniu wzroku kierowca nie ustąpił mi pierwszeństwa gdy mi je przysługiwało. Nawet czasem mi go ustępowali :)

  • Ja się nie obcyndalam i jak ktoś zajedzie mi drogę albo zachowa się niestosownie, głośno się drę i daję wyraz swoim uczuciom różnymi gestami. W miarę okoliczności – odpowiednio plugawymi. Niestety zazwyczaj wchodzę w kolizję z kobietami za kółkiem. Co oczywiście jest zrozumiałe.
    Też boję się jeździć publicznymi drogami i kiedy mogę to unikam.

  • gratuluje spokoju ducha czlowiekowi z pierwszego filmiku, ja po prostu wy*ebał bym mu prosto w ryj i odjechał.

  • Witam,
    Kultura jazdy kierowców woła o pomstę do nieba.
    Wczoraj dwa razy miałem szczęście, że nic mi się nie stało.

    Sytuacja nr 1: jadąc na drodze z pierszeństwem na skrzyżowaniu kobieta prawie we mnie wjechała wymuszając pierwszeństwo. Zamiast przeprosić dodała gazu i nie obracając się odjechała jakby nic się nie stało.
    Sytuacja nr 2: jadąc na prostej drodze, gdzie było ograniczenie prędkości do 40 km/h, kierowca auta widząc mnie z odległości 40 metrów wyprzedza 2 auta (na oko z 70 km/h miał jak nic). Ale nic sobie nie robi, że ja jadę, na szczęście było małe pobocze, gdzie mogłem szybko zjechać (by uniknąć czołowego zderzenia z kierowcą bez wyobraźni. Jadąc na szosie ok 35 km/h nie trudno sobie wyobrazić, co by się ze mną stało gdybym nie był mądrzejszy w tej sytuacji lub gdyby nie było pobocza.

    Co chwilę, gdzieś czytam albo słyszę jak kierowcy narzekają na rowerzystów. Oczywiście na rowerach też jeżdżą ludzie bez wyobraźni, ale prawda jest taka, że w Polsce kierowcy nagminnie łamią dozwoloną prędkość, wymuszają pierwszeństwo ryzykując zdrowie innych użytkowników ruchu czy też pieszych.

    W mojej rodzinie ja i dwie siostry zostały potrącone przez jakiś pojazd. 2 razy sprawca wypadku uciekł z miejsca wypadku.

    Pozdrawiam,
    Maciej

  • Obejrzałem film, ale nie przeczytałem komentarzy bo szkoda czasu, ale nie z braku szacunku piszących. Znam temat, przynajmniej raz dziennie mnie to spotyka, dlatego najlepsza recepta to:

    Obowiązkiem każdego rowerzysty w Polsce jest wyposażenie roweru w łopatę lub widły. Bez względu na typ roweru, w/w przedmiot powinien być mocowany w tylnej części roweru poprzecznie do osi wzdłużnej roweru, tak aby jego koniec był oddalony co najmniej 1,2m do osi roweru.

    Jeśli takie metody nie skutkują to radzę zaopatrzyć się w pompeczkę, ale nie te tandetne obecne badziewia tylko najlepsze są metalowe, takie „po dziadku”.

  • DONALD, grubo jedziesz ale masz rację :) Zwłaszcza pompeczka może okazać się decydującym argumentem w konfrontacji z takim co to nabroi i jeszcze z samochodu wyskakuje. Obecność pompeczki wszak może przekonać takiego do ponownego spokojnego i godnego zajęcia miejsca za kierownicą :)))

  • A co do pana z filmiku – przykre. Człowiek ten po prostu nie umie prowadzić samochodu, choć pewnie wydaje mu się że umie. Nagranie winno trafić do najbliższego komisariatu, po czym pan antybohater powinien otrzymać mandat karny w wysokości 300zł, bo tyle aktualnie wynosi stawka za niezachowanie bezpiecznej odległości od wyprzedzanego pojazdu. Dodatkowo, w zależności od panów Policjantów, mógłby otrzymać 5 albo 6 punktów karnych gratis.
    Jeśli chodzi o wypowiedź tego pana, to dla mnie kwalifikuje go ona do ponownego egzaminu ze znajomości aktualnych przepisów drogowych.

  • Czasami jazda rowerem po asfalcie to koszmar. Również na przejściach dla pieszych na zielonym bywa niebezpiecznie, o czym się przekonałam, gdy z zakrętu, na czerwonym, z pełną prędkoscią na pasy wjechał samochód. Akurat znajdowałam się na pasach… Jakimś cudem wyhamował tuż tuż, aż pisnęły hamulce. Dobrze się złożyło, że za autem jechała policja :D Od razu syreknę włączyli, by zatrzymać i spisać (kierowca po zatrzymaniu się próbował od razu odjechać).

  • W standardzie jest jeszcze włączanie się do ruchu tuż przed jadącym rowerzystą. „To tylko frajer na rowerku, można mu drogę zajechać”. Oczywiście głównie BMW, golfy i audice (sam jeżdżę audi, tak więc do danej marki auta nic nie mam). W środku niedorozwój z twarzą nieskalaną inteligencją albo „gangster” z gębą spuchniętą od koksów. Ostatnio zaliczyłem konkretne hamowanie z dobrych 40km/h, gdy mi taki jeden miłośnik niemieckiej motoryzacji wyjechał. Buractwa niestety nie brakuje. I nie tylko wśród młodzieży w bmkach. Prawie na każdym wyjeździe rowerowym spotykam się z chamskimi, a nieraz i nienawistnymi zachwowaniami kierowców. Duża część Polaków to niestety buractwo i widać to wszędzie: na drogach, w sklepach (mój ulubiony motyw, jak w markecie otwiera się kolejna kasa i w ciągu sekundy jest szturmowana przez wściekłych klientów z wózkami) czy u lekarza (ma numerek albo wyznaczoną godzinę, ale nie! Musi się wepchnąć przed kolejką!). Takie są smutne realia. I to się potem przekłada na zachowania na drogach.

  • Cóż…….najlepiej mieć stan umysłu sprzed 2000 roku………zobaczcie kto kupuje bmki….dresy? wieś? czy małolaty?
    nie…kupują lekarze , prawnicy , właściciele firm…a nawet rząd….dlaczego?
    BO TO SUPER AUTA.
    I mają inną charakterystykę jazdy niż kije czy inne hujdaje…i ludziom gula skacze….bo ich nie stać.
    Zobaczcie ile tego jeździ w NIemczech , Austrii itp.

    A rowerek….super…ale do lasu……z ulicy precz….bo jesteście zawalidorgami….to nie lata 60-te kiedy było kilka samochodów.
    Świat poszedł do przodu. Jest szybciej wszędzie….na ulicy też.

    • Niestety Twój komentarz świadczy o tym, że to Ty zatrzymałeś się w czasach sprzed 2000 roku. Świat bardzo powoli, ale próbuje uwolnić się od samochodów z centrów miast, które są coraz bardziej zakorkowane. Innej recepty na to nie ma niż metro/rowery/komunikacja miejska, bo przecież nie stworzy się nowych ulic tam, gdzie nie jest to fizycznie możliwe.

    • Burak jest burakiem, bez względu na zawód i stan majątkowy. Teraz każdego stać na wszystko (kredyty, leasingi) i gula nikomu nie skacze, zapewniam! Twój komentarz świadczy o twoim buractwie i zacofaniu.

  • Zgadzam się, facet z filmu bezczelny, zaczyna od obrażania i wpłata to w niby grzeczną wypowiedź. Super riposta, kulturalna i ad asertywna.