Alkomat w każdym samochodzie? A co to da?

Po ostatnich, medialnych doniesieniach o wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców, rząd wpadł na „genialny” pomysł – wprowadźmy obowiązek posiadania alkomatu w każdym samochodzie. Staram się trzymać z daleka od polityki, zwłaszcza tej gdy reprezentanci Narodu obrzucają się inwektywami. Ale czasami nóż się w kieszeni otwiera, gdy słucha się ich pomysłów. Znów mam wrażenie, że gdy pod nogami pali się im grunt, bo pojawia się trudny temat – politycy jak magicy, wyciągają królika z kapelusza, czyli cudowne rozwiązanie każdego problemu. Tylko, że alkomaty w samochodach NIE rozwiążą problemu pijanych kierowców. Ba! Mogą go nawet pogłębić.

Zacznę od podstawowej rzeczy. Dlaczego „zwykły Kowalski” ma być uderzony po kieszeni, przez głupotę i nieodpowiedzialność bandy kretynów jeżdżących po pijaku? Odpowiedzialność zbiorowa? Działa ten sam mechanizm, jak w przypadku zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Nie mogę się wieczorem kulturalnie napić piwa w parku, bo za to grozi mandat. Ale grupa okolicznych dresów ma gdzieś ten zakaz i nawet się nie kryją z tym, że piją.

Jazda po pijanemu alkomat
fot. Robert McGoldrick

Dokładnie tak samo jest z pijanymi kierowcami. Normalna osoba po spożyciu alkoholu, nigdy nie wsiada za kółko. Degeneraci, psychopaci, psychiczne wraki, osoby z mózgiem wielkości orzeszka – mają w nosie to, że ledwo potrafią wsadzić kluczyk do stacyjki i mało co przed sobą widzą. Wystarczy spojrzeć na doniesienia prasowe:

– „Potrącił rowerzystę. Miał 2,5 promila”.

– „Pijany kierowca uderzył w rowerzystę, miał 0,7 promila”.

– „Motocyklista wjechał w grupę rowerzystów. Miał 2 promile”.

– „Pijany kierowca wjechał autem w grupę rowerzystów. Miał 3 promile”.

– „Był pijany i wjechał w grupę rowerzystów. Zabił dwóch z nich. Miał 2,4 promila”.

Można tak wyliczać bardzo, bardzo długo i to są tylko wypadki gdzie poszkodowanymi są rowerzyści.

Aby mieć w wydychanym powietrzu dwa promile alkoholu, dorosły mężczyzna musi wypić około pół litra wódki (dane z wirtualnego alkomatu, całkowicie orientacyjne). Przy takim upojeniu alkoholowym, ŻADEN ALKOMAT nie jest potrzebny. Nawet osoby postronne wyczują, że coś jest nie tak. Czy alkomat w każdym samochodzie zmniejszy ryzyko spotkania na drodze potencjalnego zabójcy? Absolutnie nie. Może je nawet zwiększyć.

Spokojnie możemy założyć, że jeżeli taki przepis wejdzie w życie Polacy będą kupować najtańsze alkomaty. I wcale bym się im nie dziwił – też nie chciałbym wydawać pieniędzy na bzdurne rzeczy. Najtańsze alkomaty jak znam życie, mogą się mylić. Wystarczy zmiana temperatury czy wilgotności powietrza  i pomiar może być zupełnie inny. Ba! Nawet te droższe modele mogą się mylić, tym bardziej, że według specjalistów – alkomaty trzeba kalibrować co najmniej raz na rok. I wcale nie jest wykluczone, że część alkomatów będzie pokazywać 0,0 nawet w przypadku, gdy osoba jest pod wpływem.

Znów rząd próbuje zwalić całą odpowiedzialność na zwykłych, normalnych kierowców. Przyczyna jest oczywista – brak pieniędzy na kontrole trzeźwości. Wierzcie mi lub nie, ale gdyby Policja robiła dużo częściej masowe kontrole – dużo osób zastanowiłoby się nad swoim marnym żywotem i jazdą po pijanemu. Zwykle to nie kara odstrasza, tylko jej nieuchronność. A dziś pijani grają na nosie Policji, bo ta nie ma pieniędzy.

Same kary też są śmiesznie niskie. Często słyszymy „grozi mu 12 lat więzienia”. Czy ktoś, kto po pijanemu zabija inne osoby, albo bardzo ciężko je rani, nie powinien być karany ostrzej? Przeczytajcie o tym wypadku pod Seligowem, krew w żyłach się mrozi. Trzy promile, na pokładzie czterech kolegów, wjeżdża z dużą prędkością w parę rowerzystów, którzy najprawdopodobniej do końca życia pozostaną kalekami.

Przecież ktoś taki, do końca swoich dni powinien odpracowywać to co zrobił. Dzień po dniu, godzina po godzinie. Ja wbrew pozorom mam bardzo liberalne podejście, do wielu rzeczy. Wszystko jest dla ludzi i na wszystko jest czas. Ale jaka jest sprawiedliwość w tym, że ktoś zabija rowerzystę i siedzi za to dwa lata???? A po 11 latach ten sam kierowca śmiertelnie potrąca chłopaka i ucieka z miejsca wypadku. I dowiadujemy się, że po tym wypadku ukrywał się we Francji i spędzał sobie miło czas jeżdżąc na nartach. Przecież to aż się prosi, by ktoś taki nigdy więcej nie wyszedł z więzienia.

Na nic się zdadzą wszystkie kampanie społeczne i alkomaty, gdy będziemy mieli w społeczeństwie degeneratów i potencjalnych morderców. Gdy za zabójstwo (i ucieczkę z miejsca wypadku) będzie się dostawać dwa lata odsiadki. Gdy trzeźwi pasażerowie, będą pozwalać na prowadzenie samochodu pijanej osobie. Gdy zadzwonienie na Policję, gdy widzi się ewidentnie pijanego kierującego – będzie traktowane jako donosicielstwo. Na nic.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

21 komentarzy

  • To nie głupota polityków – to działanie pod publiczkę
    Jedna z wad demokracji, stres że opozycja będzie krytykować nicnierobienie jest większa niż zdrowy rozsądek
    Poza tym każda partia chce zabłysnąć, zaistnieć medialnie
    I mamy festiwal głupich pomysłów – bo GŁUPICH pomysłów jest zawsze dużo więcej niż MĄDRYCH

  • To typowe gaszenie pożaru benzyną. Aby tylko coś się działo, najlepiej nie wydając na to ani złotówki z państwowej kiesy.

  • Zastanawia mnie jedno kto w ciągu ostatnich dni zakładał spółkę zajmująca się dystrybucją alkomatów jednorazowych.
    Zapatrzyliśmy się z tym pomysłem we Francję? Halo? ten kraj po 3 miesiącach wycofał się z tego pomysłu!

  • Myślę, że temat tego kto ile i za co powinien zostać gdzieś w kuluarach sądowych. Nie nam oceniać wyczyny kierowców na podwójnym. Znam osobę, która zabiła pod wpływem 7-mioletnie dziecko. Dostał właśnie chyba 12 lat, wyszedł po 7 czy 8. Dziś jest zupełnie innym człowiekiem. Naprawdę zabicie kogoś pod wpływem nie powinno skreślać go z życia publicznego. Wystarczającą karą dla takiej osoby jest to, że musi żyć z tym do końca swoich dni. Więzienie – czy to rok czy 50 lat – ma mu tylko pomóc pomyśleć nad tym. Wsadzenie kogoś nawet na 100 lat nic nie da, a obciąży tym jedynie nas – obywateli płacących podatki.
    Nie bronię tu ludzi na podwójnym, ale prawda jest taka, że kara śmierci to łagodniejsza kara za zabicie kogoś po pijaku. Dużo trudniej jest żyć z tym, że się kogoś zabiło.

  • Zdaje się, że na Białorusi wprowadzono prawo, które zezwala na zabranie samochodu dla nietrzeźwego kierowcy. Przynajmniej nie będzie miał czym jechać, bo bez prawka przecież i tak by pojechał jakby miał czym. Powinno się zaostrzyć kary finansowe, a dochód przeznaczyć na pomoc rodzinom osób poszkodowanych w wypadkach z udziałem nietrzeźwych.Minimum 5 lub 10 tyś. mandatu za kierowanie pod wpływem.

  • @Xau – pamiętaj, że pozostaje jeszcze rodzina zabitego. Oczywiście – im czyjeś więzienie nie przywróci zmarłego do życia, ale ja jednak wolałbym by np. recydywiści siedzieli tam do samego końca. Bo ludzie mają wbrew pozorom wytrzymałą psychikę i wątpię by potem przez lata przeżywali, że kogoś zabili po pijaku.
    W jakiś sposób sobie to wytłumaczą, usprawiedliwią, powiedzą, że już swoje odsiedzieli.
    A tu chodzi o to, że wsiadasz do samochodu, jesteś pijany w trzy pupy i nagle zapala się czerwona lampka – o nie, co ja robię? Przecież nie tylko mogę kogoś zabić, ale także trafić na resztę życia do więzienia.

    Tak samo nie rozumiem, że nie ma u nas tak jak w Stanach. Że jak ktoś przyszedł do Ciebie do domu z nożem, to nie przyszedł pożyczyć szklanki cukru, tylko może zrobić Ci krzywdę. A Ty masz prawo się bronić.

    A w praktyce wygląda to tak, że najlepiej dać się zabić. Bo złodziej powie, że to Ty go napadłeś.

  • Klasyczne zabieranie się do problemu od dupy strony. Zamiast budować drogi szybkiego ruchu, dzięki którym można by było podróżować bezpiecznie, nastawiano od cholery fotoradarów i ogłoszono, że teraz jest bezpiecznie, bo piraci drogowi będą dostawać mandaty. Szkoda tylko, że nikomu nie przyszło do głowy, przeanalizować powodu dla którego kierowcy przekraczają prędkość. Jeśli jedziemy drogą, która ma 300 km w większości prowadzi wsiami, a więc terenem zabudowanym na którym jest ograniczenie do 50km/h to nikt nie będzie całą drogę jechał zgodnie z przepisami. Takie myślenie jest czysto utopijne.

    Tak samo dzieje się w przypadku piłki nożnej. Jeśli dwóch kibiców na meczu zacznie krzyczeć rasistowskie słowa, to karę finansową (i to dużą) otrzyma klub.

    W naszym kraju z roku na rok zmniejsza się liczba pijanych kierowców, odwrotnie proporcjonalnie do liczby rutynowych kontroli. Jednak, aby wyłapać tych, którzy mają przepisy oraz bezpieczeństwo innych dupie, najlepiej dokopać wszystkim kierowcom. Szkoda, że nie wpadli na pomysł doliczenia do cen części samochodowych, podatku na poczet naprawy szkód wyrządzonych przez pijanych kierowców (połamane barierki, lampy uliczne itd). Nigdy nie zgodzę się z karaniem ogółu za czyny popełnione przez jednostkę, ponieważ jest to niemoralne.

  • Podzielam Twoje zdanie Łukasz. Alkomat niczego nie rozwiąże. W Lublinie w każdej komendzie jest samoobsługowy profesjonalny miernik. Każdy może się bezpłatnie skontrolować. Mądry skorzysta, głupi, choćby miał w domu, nie. Obowiązek posiadania alkomatu nie wyeliminuje idiotów, a da tylko zarobić importerom sprzętu z Chin. No raczej nie tędy droga. Prosimy rząd o lepszy pomysł, ten był pisany na kolanie w 5 minut.

  • @Michał – a co najśmieszniejsze, pewnie wiele osób podjeżdża na komisariat samochodem, żeby się przebadać.

  • @ Łukasz

    Słyszałem ze dwie lub trzy historie o pijanych kierowcach, którzy podjechali autem się przebadać, czy są w stanie jechać. Wszystkich zgarnęli z miejsca…

  • Ja z kolei słyszałem dużo więcej takich historii. Osobiście uważam, że nie ma osoby która nie jechała NIGDY pod wpływem. Czy to po piwo do sklepu na wsi, „bo kolega wpadł a tylko jedno miałem” albo na kacu w stylu „przecież dobrze się czułem”. Każdy, kto ma prawo jazdy zawsze chociaż raz w swoim życiu miał lub będzie miał „okazję” jechać pod wpływem. Każdy kiedyś był gówniarzem ze świeżym prawkiem itp. Nie muszę przytaczać żadnych opowieści i historii bo znamy to doskonale. Z resztą na pewno nieraz zdarzyło się każdemu nawet rowerem po symbolicznym piwku znad jeziora wracać niepewnie.
    Każdy ma swój umysł, każdy do czegoś dorasta. Jeden wie, że nie może, inny zaryzykuje a jeszcze kolejny myśli że już jest ok.
    Pracuję w służbach mundurowych i naprawdę wiele tłumaczeń już słyszałem i wiele widziałem…

  • @Xau
    Będąc gówniarzem ze świeżym prawkiem zobaczyłem taki wypadek, że z trasy do domu 300 km wracałem z prędkością 40 km/h i tak mi zostało na całe życie.

    To zadziałało profilaktycznie i z perspektywy czasu uważam, że pokazywanie młodzieży w szkołach (14-16 lat) filmów z wypadków bez żadnej cenzury da większy efekt, niż alkomat + blokada zapłonu razem wzięte.
    Alkomat nie wykaże wpływu narkotyków. Bardziej odpowiednie byłyby urządzenia badające przed zapłonem silnika refleks kierowcy i jego zdolność postrzegania. Czysta elektronika wbudowana w konsolę.

    Pijanym kierowcom aplikowałbym obowiązkowy miesiąc prac społecznych na oddziale ratunkowym w szpitalu.

  • Ja proponuję zamieścić w samochodzie taki alkomat, który nie pozwoli włączyć auta, jeśli zmierzy określony poziom alkoholu. Kierowca zanim ruszy, dmucha w alkomat, po czym komputer pokładowy podejmuje decyzję, czy uruchomić auto czy nie :)

  • Coś takiego w życiu nie zda egzaminu. Dmuchać będzie trzeźwa żona delikwenta (za to dawałbym połowę wyroku tego który otrzyma pijany) albo poradzi sobie w inny sposób. Niestety – tak się tego nie rozwiąże…

  • Jeżeli prędkościomierz w samochodach nie pomógł na nieprzekraczanie zalecanej prędkości to czy alkomat coś da? Nie sądzę…
    Chyba ktoś (jakiś producent alkomatów) musi zarobić…

  • Guzik dadzą alkomaty, guzik da dmuchanie w rurkę przed odpaleniem samochodu. Mózgi trzeba najpierw odpalić, by nie jechać samochodem na imprezę.

    W niektórych domach przyjął się głupi zwyczaj, że na imprezę jedzie się samochodem, a potem wraca taksówką. A potem kusi, by jednak jechać autem, bo się jednak dużo nie wypiło…

    To już lepiej jechać taksówką i wrócić taksówką. Będzie mniej problemu z przyprowadzeniem samochodu z powrotem do domu następnego dnia.

  • W głowie się nie mieści że ktoś wogóle wpadł na tak bzdurny pomysł . Nie mieści się też w głowie to że wielu go popiera .
    No ale oni sami sobie krzywdy nie zrobią dlatego że spora część tych co tworzą prawo , jeździ po alkoholu i wcale się z tym nie kryje .

  • Ogolnie sie zgadzam, ale te dwa promile mozna miec znacznie bardziej niezauwazenie, na przyklad dzien po po dluzszej i bardziej zakrapianej imprezie kiedy juz czujesz sie trzezwy (bo zwiekszyla sie tolerancja) ale alkohol dalej jest w obiegu. Ja z doswiadczenia wiem ze lepiej wtedy za kolko nie wsiadac, ale intuicja temu przeczy – tutaj alkomat by pomogl.

  • @And – dwa promile niezauważalnie rano? Cóż… chyba dla zawodowych trinkerów…
    Ale to prawda – rano bywa zdradliwie, dlatego lepiej mieć zasadę, że po imprezie się nie jeździ co najmniej do popołudnia.

  • Heh… Zostanę pewnie za ten wpis obrzucony czym sie tylko da, ale niech tam – zaryzykuję. Bo alkoholu prawie w ogóle nie pijam. BARDZO, BARDZO rzadko się zdarza ktoś tak wytrwały, że mu sie uda na kieliszek piwa mnie namówić, i wtedy to jest naprawdę niezły wyczyn delikwenta. I jak słowo daję, najzwyczajniej w świecie nie czaję, po co to komu; przecież to ani dobrze nie smakuje, ani ładnie nie pachnie…jak ktoś przy mnie takie coś otwiera, to zbiera mi sie na torsje… A potem jeszcze te zawroty glowy i niemożność przejście prosto kilku kroków… co to za frajda, jaka z tego przyjemność?