Zakupy przez internet – jakie masz prawa?

Zakupy przez internet w zasadzie trwale wpisały się już w nasz krajobraz. Także zakupy rowerowe. W internecie mamy większy wybór rowerów i części, możemy na spokojnie wszystko sobie pooglądać, poczytać opinie, zastanowić się kilka razy czy na pewno chcemy coś kupić ;) Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czas prezentów i świątecznych zakupów. Warto poznać swoje prawa. Jako kupujących chroni nas m.in. ustawa o poetycko brzmiącej nazwie „Ustawa o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny”. Daje ona nam możliwość nie tylko reklamowania wadliwych produktów, ale także zwrotu zakupionego towaru bez podania przyczyny.

Na początku zaznaczę dwie kwestie. Nie jestem prawnikiem ani specjalistą od prawa konsumenckiego. To co tutaj napiszę to tylko najważniejsze kwestie, które dotyczą zakupów przez internet. Więcej informacji można szukać chociażby na stronie UOKiK. Druga sprawa jest taka, że 25 grudnia 2014 roku wchodzą zmienione regulacje dotyczące zakupów przez internet. Postaram się je tutaj też wypisać.

Jak zwrócić zakup przez internet
fot. Tadekk

Zacznijmy od tego, że wszystkie przypadki jakie będę rozpatrywał dotyczą sytuacji, gdy jesteś osobą prywatną, a sprzedającym jest firma. Kwestię transakcji pomiędzy dwiema prywatnymi osobami oraz dwiema firmami regulują inne przepisy.

Jakie obowiązki ciążą na przedsiębiorcy? Sprzedawca w sklepie internetowym czy na aukcjach musi podać m.in. pełne dane firmy, cenę towaru z wliczonymi podatkami, informację o kosztach i sposobach dostawy, podstawowe cechy towaru, informację o prawie do odstąpienia od umowy. Zazwyczaj te wymagania są spełnione, choć czasami można trafić na małe sklepiki, które nie pokazują kosztów dostawy i można je sprawdzić dopiero po złożeniu zamówienia. Czasem spotykam też sklepy, które nie podają pełnych danych firmy, ale to są marginalne przypadki.

Czy mogę zwrócić towar zakupiony przez internet? Tak, w przypadku zakupu na odległość, ale także poza lokalem przedsiębiorcy (np. na prezentacji w hotelu) można odstąpić od umowy bez podawania przyczyny. Mamy na to 10 dni kalendarzowych od otrzymania towaru. W tym czasie musimy poinformować sprzedającego o odstąpieniu od umowy, a następnie mamy 14 dni na odesłanie towaru. Od 25 grudnia 2014 termin na odstąpienie od umowy wydłuża się z 10 do 14 dni. Prawo nie precyzuje w jakiej formie powinno wyglądać odstąpienie od umowy, ale warto zrobić to w formie pisemnej (e-mailem bądź na kartce papieru) lub na formularzu, który daje sprzedający.

Zwracany produkt może być używany jedynie w granicach zwykłego zarządu. Co to znaczy? Otrzymany produkt możesz sprawdzić i obejrzeć, dokładnie tak samo jak robiłbyś to w sklepie. Ale produkt nie może zostać uszkodzony. Czyli możesz wypakować kierownicę z opakowania, przymierzyć do roweru czy będzie pasowała, ale jeżeli ją porysujesz i będziesz chciał zwrócić, sprzedający może żądać od Ciebie odszkodowania za uszkodzenie.

Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o zwrot produktu, to najwłaściwsze będzie oddanie produktu w takim stanie, w jakim sami chcielibyśmy go później otrzymać. Wyobraź sobie, że dostajesz przerzutkę w rozdartym opakowaniu, ze śladami od smaru na jej korpusie i z wyszczerbionymi ząbkami w jednym z kółeczek. Jeżeli kupujesz rower, nie chciałbyś żeby przed Tobą kilka osób jeździło nim na wycieczki dla sprawdzenia czy się dobrze jeździ. Gdy nie jesteś pewny, że chcesz coś zatrzymać, sprawdź i przymierz, ale uważaj by nie zniszczyć lub pobrudzić.

Blog rowerowy Porady
fot. web4camguy

Mały wtręt nie na temat. Przypomina mi to sytuację, gdy chce się kupić nowy telefon (od osoby prywatnej) i jest masa ogłoszeń „telefon nowy, wyjęty z pudełka jedynie w celu sprawdzenia”. Co zazwyczaj oznacza, że telefon jest wymacany przez pół rodziny i przeżył kilka imprez. Nigdy tego nie rozumiałem, zawsze wolałem kupić fabrycznie zapakowany telefon, którym nikt przede mną się nie bawił. To tylko tak na marginesie :)

Wracając do zakupów przez internet. Prawo do zwrotu towaru, tak jak pisałem, nie dotyczy sytuacji, gdy kupujemy coś od osoby prywatnej, a także jeżeli kupujemy coś jako firma. Zwrot towaru nie jest możliwy również w kilku innych sytuacjach. Np. produkt przygotowany został indywidualnie według wytycznych kupującego. Jeżeli fabryka przygotuje dla Ciebie ramę na Twoje indywidualne zamówienie, albo na przykład sklep wygraweruje Twoje imię na wsporniku siodełka – dla takich produktów nie przysługuje prawo do zwrotu bez podania przyczyny (oczywiście nadal można je reklamować).

Zakupionego produktu nie można również zwrócić jeżeli kupiliśmy go na licytacji. Możliwość zwrotu dotyczy jedynie zakupu poprzez opcję Kup Teraz.

Czy mogę zwrócić produkt kupiony przez internet, ale odebrany osobiście? Tak, jest taka możliwość. Musisz tylko zwrócić uwagę, że produkt musi zostać zakupiony, a nie na przykład zarezerwowany. No i jeżeli przyjdziesz „z ulicy” do sklepu internetowego, który ma też możliwość odbioru osobistego i w ten sposób coś kupisz (bez zamawiania przez internet), to jest to już traktowane jako zakup w tradycyjnym sklepie. I w takim przypadku nie masz już prawa do zwrotu towaru bez podania przyczyny.

Co z kosztami wysyłki? Ta kwestia jest moim zdaniem kontrowersyjna. Przepisy mówią, że gdy oddajemy produkt, wysyłamy go na własny koszt. A sprzedający musi nam oddać kwotę za towar oraz koszt wysyłki, który zapłaciliśmy za dostarczenie produktu do nas. Od 25 grudnia sprzedający będzie mógł zwrócić nam najniższy oferowany przez siebie koszt dostawy, tzn. jeśli oferuje wysyłkę paczką za 10 zł i kurierem za 15 zł, to może nam oddać 10 złotych za wysyłkę.

Dlaczego jest to dla mnie kontrowersyjne? Jeżeli kupisz przerzutkę, a gdy dotrze ona do Ciebie uznasz, że jednak wolałbyś lepszą/w innym kolorze/wcale jej nie chcesz i zwrócisz ją do sprzedającego, to na takiej transakcji sprzedający będzie stratny i to nie z własnej winy. Można by powiedzieć, że takie jest ryzyko handlu w internecie, ale jednak mimo wszystko jest to bardzo niesprawiedliwe potraktowanie sprzedających.

Co innego oczywiście jeśli reklamujemy produkt, bo dostaliśmy go np. w innym kolorze czy rozmiarze. Wtedy sprzedający powinien pokryć wszelkie nasze koszty odesłania towaru. Ale to zupełnie inna sytuacja.

Bardzo fajnie opisane prawa konsumenta znajdziesz na przykład na tej stronie. Warto korzystać ze swoich praw, gdy kupujemy coś przez internet. Taka sprzedaż rozwija się coraz prężniej i warto korzystać z jej dobrodziejstw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

24 komentarze

  • U mnie pewnego dnia za produkt nie chciał zapłacić kupujący… ja mu towar wysłałam a tu nagle cisza. Miałam jego dane na szczęście, bo przy wysyłce poprosiłam o takowe. Czekałam i czekałam na przelew a Pan „przelew bedzie za chwilę” przedłużał jego wykonanie ile się dało… Na szczęście pod ręką miałam kontakt do dobrego radcy prawnego, bo już od zmysłów odchodziłam… Więc jakby ktoś może z Poznania szukał to mogę polecić. Krystyna Klita radca prawny. Wszystkim życze jak najmniej kłopotów związanych z klientami. Pozdrawiam. JB.

  • Witam,
    pod koniec maja kupiłam telefon przez internet na Allegro gdzie w aukcji było wspomniane, że niska cena jest uzasadniona dłuższym oczekiwaniem na przesyłkę to znaczy około 50 dni roboczych. Czy po tym czasie sprzedający może mi ot tak zwrócić moje poniesione koszta? Czy mogę domagać się wydania mi przedmiotu? Czy taką sprawę powinno zgłosić się na policję, gdy jest problem z otrzymaniem towaru a sprzedający oddał pieniądze? Zaznaczę, że cena była około połowę niższa niż średnia cena rynkowa takiego modelu, a dana osoba co chwilę wystawia podobne aukcje.

    • Hej, jeżeli czas oczekiwania był podany, że to 50 dni roboczych, to sprzedaż prowadzi typowy cwaniak, który zamawia produkty w Chinach czy Hong-Kongu i przesyłka idzie albo do niego, a potem przesyła dalej, albo zamawia bezpośrednio na Twój adres. Przy okazji narażając Cię na zapłacenie VAT-u i cła.

      Jeżeli sprzedający oddał Ci pieniądze, to na policję nie ma sensu iść. Czy można z tym coś zrobić? Hmmm… szczerze mówiąc to wątpię. Lepiej po prostu nie łapać się na takie „okazje”, tylko kupować w normalnych, polskich sklepach z dobrą reputacją. Będzie drożej, ale towar dostaniesz nawet na następny dzień, a nie może za dwa miesiące, ze sporym ryzykiem utopienia pieniędzy.

  • Ostatnio szukałam trochę w sprawie prawa zwrotu w przypadku licytacji i jest szansa, że prawo się zmieniło z dniem 25.12.2014.

    Do 25.12.2015 obowiązywała konsumentów i sprzedawców ustawa z dnia 2 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny, a tam czytamy:

    Art. 16.
    1. Przepisów o umowach zawieranych na odległość nie stosuje się do umów:
    (…)
    10) sprzedaży z licytacji.

    Ta jednak ustawa została uchylona 25.12.2014, czyli już nie obowiązuje.

    Dla umów zawartych po 25.12.2015 zastosowanie ma ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (źródło: http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20140000827) , a tam nie ma już zapisu, który wyłączałby licytację. O tym kiedy nie można zwrócić towaru mówi art. 38 ustawy:

    Art. 38. Prawo odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość nie przysługuje konsumentowi w odniesieniu do umów:
    (…)
    3) w której przedmiotem świadczenia jest rzecz nieprefabrykowana, wyprodukowana według specyfikacji konsumenta lub służąca zaspokojeniu jego zindywidualizowanych potrzeb;
    4) w której przedmiotem świadczenia jest rzecz ulegająca szybkiemu zepsuciu lub mająca krótki termin przydatności do użycia;
    5) w której przedmiotem świadczenia jest rzecz dostarczana w zapieczętowanym opakowaniu, której po otwarciu opakowania nie można zwrócić ze względu na ochronę zdrowia lub ze względów higienicznych, jeżeli opakowanie zostało otwarte po dostarczeniu;
    6) w której przedmiotem świadczenia są rzeczy, które po dostarczeniu, ze względu na swój charakter, zostają nierozłącznie połączone z innymi rzeczami;
    7) w której przedmiotem świadczenia są napoje alkoholowe, których cena została uzgodniona przy zawarciu umowy sprzedaży, a których dostarczenie może nastąpić dopiero po upływie 30 dni i których wartość zależy od wahań na rynku, nad którymi przedsiębiorca nie ma kontroli;
    8) w której konsument wyraźnie żądał, aby przedsiębiorca do niego przyjechał w celu dokonania pilnej naprawy lub konserwacji; jeżeli przedsiębiorca świadczy dodatkowo inne usługi niż te, których wykonania konsument żądał, lub dostarcza rzeczy inne niż części zamienne niezbędne do wykonania naprawy lub konserwacji, prawo odstąpienia od umowy przysługuje konsumentowi w odniesieniu do dodatkowych usług lub rzeczy;
    9) w której przedmiotem świadczenia są nagrania dźwiękowe lub wizualne albo programy komputerowe dostarczane w zapieczętowanym opakowaniu, jeżeli opakowanie zostało otwarte po dostarczeniu;
    10) o dostarczanie dzienników, periodyków lub czasopism, z wyjątkiem umowy o prenumeratę;
    11) zawartej w drodze aukcji publicznej;

    Natomiast liscytacja np. na allegro, to nie aukcja publiczna. Precyzyjna odpowiedź daje nam ta sama ustawa w art. 2 pkt 6:

    6) aukcja publiczna – sposób zawarcia umowy polegający na składaniu organizatorowi aukcji w ramach przejrzystej procedury konkurencyjnych ofert przez konsumentów, którzy w niej fizycznie uczestniczą lub mogą uczestniczyć, i w której zwycięski oferent jest zobowiązany do zawarcia umowy.

    Kluczowe słowa to „fizycznie uczestniczyć”. W licytacjach internetowych nie uczestniczy się osobiście, pomijając to, że często działają ustawione przez nas automaty.

    Podsumowując: w obecnym stanie prawnym, w przypadku umów kupna/sprzedaży zawartych w drodze licytacji internetowych przysługuje prawo zwrotu.

    Allegro nawet pokusiło się o tabelkę porównawczą, jednak ja nie przypominam sobie aby serwis mnie o istnieniu takowej poinformował, a i informacje są przedstawione tak, żebyś przypadkiem się nie doczytał:

    https://pomoc.allegro.pl/artykul/40399/odstapienie-od-umowy-porownanie-stanu-przed-i-po-25122014-r

  • a co w sytuacji, kiedy sprzedawca zastrzega że zwrotów nie przyjmuje. Czy to jest w ogóle zgodne z prawem? Co innego rzeczy przecenione, to jestem w stanie zrozumieć, ale ostatnio chciałam kupić nietanią kurtkę rowerową i otrzymałam informację, że zwrot nie będzie możliwy, ewentualnie wymiana na coś innego (rozchodziło się o rozmiar S, gdzie niby był uni). Rezultat? Nie kupiłam u nich.

    • Jest to niezgodne z prawem. Nawet jeżeli coś jest przecenione, to też można zwrócić, bo niby czemu nie.

      Zwrócić nie można jedynie rzeczy wykonywanych pod konkretną osobę, coś na konkretny wymiar, z wzorem wykonanym na Twoje życzenie. Nie jestem też pewny co do zamawianych na specjalne życzenie produktów, których normalnie sprzedający nie ma w ofercie. Np. ściąga dla Ciebie jakieś ekskluzywną wersję roweru, w złocie i kryształkach Svarowskiego (przykład wymyślony), a Ty potem chcesz go zwrócić. W takiej sytuacji raczej to nie będzie możliwe bez zgody sprzedającego.

      Ale kurtka rowerowa? Oczywiście, że można. Nawet jeżeli sprzedający się nie zgadza i nawet jeżeli napisał to w regulaminie to też można.

  • Podobnie jak Łukasz widzę pewne mankamenty nowej ustawy. Zwłaszcza przerzucenie kosztu zwrotu na sprzedającego. Znając polskie realia przy zakupie dużej rzeczy będziemy mieli z sytuacją, że nabywca będzie próbował „negocjować” cenę po dostarczeniu przesyłki. Np. kupię sobię lodówkę – z kosztem transportu 100 zł. Zadzwonię do sprzedawcy i powiem – proszę mi opuścić 80 zł, bo inaczej ją odeślę. Albo lepiej niech mi Pan da ją za darmo, bo inaczej będę zamawiał 2-3 sztuki tygodniowo i zaraz odsyłał. Szybko zapłaci Pan za transport więcej niż za lodówkę…

    Sprzedawcy zaczną więc pewnie kombinować wystawiając tylko licytację. Lub wszystko będzie w opcji dostawa za 0 zł.

  • Zakupy przez internet, jakiś czas temu siedziałem w tym temacie jako sprzedawca, nie jest łatwo z niektórymi klientami, ale nie o tym chciałem. Łukaszu zapomniałeś napisać, a może nie zauważyłem, napisać jeszcze jednej ważnej informacji, a mianowicie że po zakupie podczas odbierania paczki, jeżeli dostarcza ją kurier mamy prawo, a moim zdaniem nawet obowiązek sprawdzenia zawartości paczki w obecności kuriera. Kurierzy nie zawsze chcą się na to zgodzić, ale to jest ich obowiązek, ponieważ w razie niezgodności przedmiotu z umową, uszkodzenia przedmiotu należy spisać protokół o zaistniałej sytuacji, co daje nam dodatkową kartę przetargową że sprzedawca coś nawalił i wysłał nam np. coś połamanego pomimo iż pudełko jest oryginalnie zapakowane. Warto o takim prawie wiedzieć.

    • Każdy wie, jak to wygląda – kurier ma płacone od doręczonej paczki więc przychodzi i wita słowami „witam, poproszę tutaj” i odchodzi :)
      Narzeczona pracowała sprzedając umowy na telefon pewnej polskiej sieci, gdzie umowę dostarczał kurier wraz z telefonem do klienta. Słyszałem o przypadkach, że klient potrzebując czasu na przejrzenie umowy prosił kuriera na chwilę do domu a w odpowiedzi otrzymywał obelgi, że „nie mam czasu, bierzesz pan czy nie?” itp. Oczywiście, gdy klient nie wziął przesyłki bo nie mógł przeczytać umowy, paczka wracała do nadawcy.

      • Niestety mamy kapitalizm i takie są tego skutki, z tą różnicą że w takim przypadku zawsze masz prawo złożyć skargę w odpowiednie miejsce na kuriera i na drugi raz przyjedzie i będzie potulny jak owieczka, jeżeli to nie poskutkuje dzwonisz do sprzedawcy któremu zależy na sprzedaży towaru i wtedy kurier już na pewno chętnie poczeka aż zapoznasz się z umową, chociaż jeżeli chodzi o usługi telekomunikacyjne zawsze możesz zapoznać się z warunkami umowy na stronie telekomu, zresztą i w tym przypadku możesz brać w ciemno bo jak dobrze pamiętam masz bodajże 7 dni na odstąpienie od umowy.

        • Najgorsze jest to, że mamy też wolność działania. Nie każdy składa skargę na kuriera, bo nie zawsze są do tego przesłanki. Osobiście w swoim życiu raz złożyłem skargę na kuriera żądając odszkodowania od firmy kurierskiej, która żywe kwiaty dostarczała od godziny 12 w czwartek do godziny 22:40 w piątek. Miałem w tym czasie być już nad morzem, więc zależało mi na kurierze i liczyłem że zgodnie z regulaminem na stronie, do 17 kurier do mnie paczkę dostarczy. Niestety, paczka dotarła o godzinie 22:40 budząc mnie przy tym, bo skoro nie wyjechałem w piątek po południu to musiałem w sobotę z samego rana… a kurier nawet nie raczył przeprosić tylko z uśmiechem dał do podpisania kartkę i numer do kierowniczki tłumacząc się, że „terminy na stronie to jedno a praktyka co innego”. Kiedy mu powiedziałem, że od rana czekam bo miałem już być nad morzem nieco zmiękł, jak by zdał sobie sprawę z tego że reklamacja może mieć złe dla niego skutki.

          Ja sobie odpuściłem, zostawiając jedynie prawidłową godzinę dostarczenia na protokole, ale kiedyś ktoś nie podaruje. Nie będę robić kryptoreklamy, ale ta firma „kurierska” to siódemka :) Wielu z moich znajomych narzekało już, że paczki z siódemki dostali po ponad 24 godzinach od odebrania od nadawcy.

          • Trochę niejasno napisałem. Skargi oficjalnej pisemnej nie złożyłem, ale napisałem maila do firmy kurierskiej w sprawie opóźnionej przesyłki i strat materialnych związanych z rezerwacją od piątku. Obyło się nawet bez odpowiedzi… i to był mój ostatni kontakt z tą firmą „kurierską”. Żeby było śmieszniej, dzwoniłem do siedziby siódemki w swoim mieście, by dostać numer do kuriera i nawet na mieście się z nim umówić i odebrać paczkę. Jedyne co otrzymałem w odpowiedzi to to, że moja paczka wyszła już z sortowni – typowy automat. Nie mogłem nawet z człowiekiem porozmawiać i otrzymać numeru do kuriera…
            Żenada.

          • Cóż, Siódemka być może się zmienia, ale ja też mam z nimi takie sobie wspomnienia. Może nie, jeżeli chodzi o terminy, bo nigdy nie potrzebowałem niczego na cito, ale raz podjechał kurier sypiącym się rzęchem (czytaj – ryzyko, że padnie i w ogóle nie dojedzie), w brudnym i śmierdzącym uniformie (czytaj, pewnie już mu auto padło i naprawiał po drodze).

            Wiem, że mnie to nie powinno interesować, ale mimo wszystko jakieś wrażenie i opinię o firmie wyrabia. Tym bardziej, że współpracuję z kurierami również od drugiej strony i nawet przez takie drobiazgi, wolę firmę trochę droższą, ale jeżdżącą normalnymi samochodami i dbającymi o to by kurier wyglądał jak człowiek.

          • @Xau Z jednej strony napisałeś, że kurier nie chce dać do poczytania umowy. Jak rozumiem umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych wraz z regulaminami. Przeczytanie tego wymaga ok. 1 godziny. Kurier ma do dostarczenia kilkanaście, kilkadziesiąt przesyłek dziennie. Jeżeli będzie czekał na przeczytanie, to z kwiatami dojedzie po 22. Jeżeli nie zaczeka, to też źle, bo nam nie pasuje, bo ja jaśnie klient zapłaciłem, więc niech kurier spełnia moje zachcianki.

            Bądźmy ludźmy i szanujmy innych, oraz ich pracę – tak jak byśmy chcieli aby nas szanowano. Kurier jest od dostarczenia przesyłki. Tylko tyle i aż tyle. Każdy kupujący przez internet ma 10 dni (a za niecały miesiąc będzie miał 14 dni) na spokojne przeczytanie umowy i zapoznanie się z jej treścią, a następnie na ewentualne odstąpienie od umowy.

            Jeżeli zaś będziemy chcieli aby kurier miał obowiązek czekania na przeczytanie umowy, to dostarczy dziennie 5 przesyłek. Wyjdzie więc ok 100 przesyłek miesięcznie. Jeżeli miałby tylko dostać płace minimalną (1800 zł), koszt paliwa i amortyzacja samochodu to koszt pojedyńczej przesyłki kurierskiej będzie oscylował w granicach 50 – 60 zł. To jest absurdalny koszt – nikt nie będzie chciał przesyłek w takiej cenie. Zostaniemy więc skazani na dojazd do salonów operatora, oraz oczekiwanie w monstrualnych kolejkach na obsługę.

            Dlatego uważam, że jeżeli przychodzi kurier – sprawdzamy przy nim zawartość, a następnie podpisujemy umowę i nie zajmujemy jego czasu.

          • Ale ja nie mam pretensji do kuriera, że nie ma czasu żeby sobie ktoś analizował umowę. Prawnik przeczyta umowę w 15 minut bo będzie wiedział gdzie szukać haczyków a mojej babci zajęło by to pewnie koło 2 godzin.

            Jestem człowiekiem i napisałem, że całkowicie rozumiem kurierów bo mają paczki do dostarczenia i nie mają czasu na to by ktoś zwołał sobie naradę rodzinną. On jeździ z paczkami i to jego misja, nie odpowiada za to co w tych paczkach jest. Ja mam metodę – nie zgadzam się na żadne umowy przez telefon, a co potrzebuję to sam sobie przez internet załatwię albo w salonie. Z resztą umowę można też przeczytać przez internet – tym bardziej jeżeli ktoś nam coś oferuje to umowę w internecie można sobie już wcześniej przeanalizować by nie być zaskoczonym :)

  • Jest jedno ALE dotyczące zakupu czegoś przez internet.

    Wiem, bo sam przechodziłem przez te procedury z wyjaśnieniami na policji włącznie – oczywiście jako sprzedawca.

    Na odstąpienie od umowy owszem – mamy 10 dni, ale TYLKO w sytuacji, kiedy sprzedający ma zarejestrowaną działalność gospodarczą. Kupując cokolwiek od osoby prywatnej pozbawiamy się praw konsumenckich, bo w myśl litery prawa NIE jesteśmy konsumentami. Zastosowanie to ma także znaczenie, gdy zawieramy umowę firma-firma. Prowadząc działalność gospodarczą i kupując produkt na fakturę, niejako nie jesteśmy konsumentami. Tak stanowi Dziennik Ustaw 2002 nr 141 poz. 1176.

    Warto o tym pamiętać, by oszczędzić sobie bezsensownego chodzenia na policję i straszenia policją, prawnikami itp bo po prostu się ośmieszymy. Można oczywiście liczyć na niewiedzę kupującego, jednak warto mieć tą świadomość.

    W moim przypadku poszło o coś, za co kobieta nawet nie zapłaciła stwierdzając po wymianie 1 maila, że „w takim razie rezygnuję z zakupu”. Ze względu na jej bezczelne zachowanie zacząłem szukać i znalazłem, potem kulając się na policję w celu złożenia wyjaśnień bo kobieta „została oszukana” [nie płacąc za towar] :D Pomijając już fakt, że portal aukcyjny uniemożliwia zwrot przesyłek elektronicznych, kobieta po prostu chciała odstąpić od umowy za którą nawet nie zapłaciła, w związku z czym produktu nie otrzymała.

    Najśmieszniejsze wydało mi się to, że chwaliła się że jej narzeczony jest prawnikiem a ona właścicielem firmy. Wydaje mi się, że jednak prawnikiem był marnym a i ona właścicielem firmy chyba z przypadku.

    W moim przypadku jednak było tak, jak pisałem powyżej – osoba prywatna, jeżeli nie będzie chciała to zwrotu nie uzna bo ma takie prawo :)
    Metoda? Kupować TYLKO od firm i patrzeć czy mamy dowód zakupu w paczce.

  • Jest jeszcze jedna jedna sprawa dotycząca punktu „Czy mogę zwrócić produkt kupiony przez internet, ale odebrany osobiście?”. W wielu sklepach traktuje się odbiór osobisty jako zakup „z ulicy” tylko po to by uniemożliwić komuś zwrot w ciągu 10 dni… Także na to też trzeba zwrócić uwagę, czy dostajemy sam paragon z kasy fiskalnej czy „komplet dokumnetów”. Sprawdzajmy również czy do przesyłki załączono informację o tym że mamy 10 dni na zwrot np na rachunku lub w innej formie pisemnej. Jeżeli sklep nas o tym nie poinformuje termin zwrotu przedłuża nam się o 3 miesiące od daty zakupu (jeżeli dobrze pamiętam – poprawcie mnie jeżeli sie mylę :P).

    • Z tego co mi wiadomo to gdy produkt zamówi się przez internet ale odbierze osobiście to trochę tak jakby się go zarezerwowało (była o tym mowa w artykule). Po za tym, odbiór osobisty wiąże się z możliwością obejrzenia produktu przy odbiorze zanim się zapłaci, sklep wydrukuje paragon itp.

    • Wszystko zależy od regulaminu i terminologii w sklepie. Jeżeli kupisz coś np. na Allegro to automatycznie jest zawierana transakcja zakupu, tutaj żadne paragony nie mają znaczenia, po prostu jest transakcja i już.

      Co do włożenia do przesyłki informacji o możliwości odstąpienia od umowy, to nic takiego nie kojarzę. Sprzedający musi o tym poinformować u siebie w sklepie/Allegro, ale o dokładaniu do przesyłek informacji to pierwsze słyszę.

      • Tutaj się mylisz :)
        Przeczytaj mój komentarz – napisałem tam o swoich przygodach.

        Umowa to umowa a dowód zakupu to co innego.

  • Ale ciekawy zbieg okoliczności – właśnie siadam do pisania felietonu o tym czy lepiej robić zakupy przez internet czy w sklepach stacjonarnych, więc bardzo 'na czasie’ jest dla mnie Twój dzisiejszy wpis! I choć wydawało mi się, że sporo wiem o zakupach przez internet to o tej nowelizacji i zmianach w prawie nie wiedziałam, więc dzięki!

      • Łukasz, to podrzucam obiecanego linka, choć artykuł nie jest u mnie na blogu tylko na portalu rodzicielskim http://babyonline.pl/asia-z-bloga-prezentuje-prezenty-radzi-gdzie-kupowac-prezenty-w-internecie-czy-realu,tydzien-z-blogerka-artykul,16555,r1.html :)