Trentino – miejsce na rowerowe wakacje

Jeżeli chodzi o wakacyjne wyjazdy, bardzo lubię jeździć w miejsca, gdzie mogę aktywnie spędzić czas. Leżeć i się opalać mogę równie dobrze w Polsce. Opowiadając o różnych moich wyjazdach, nie tylko rowerowych, wiele osób dziwiło się, że nie przeznaczam zbyt wiele czasu na leniwe leżenie na plaży czy kupowanie pamiątek. Tak już mam, że wolę w tym czasie pojeździć na rowerze lub próbować dobrodziejstw lokalnej kuchni :)

Z tym większą przyjemnością napiszę Wam kilka słów o urokliwej włoskiej prowincji Trentino. Przy współpracy z tym regionem, chciałbym pokazać Wam kilka malowniczych miejsc w Dolomitach, a także przypomnieć, że góry to nie tylko świetne miejsce do jeżdżenia na nartach, ale także do wspinania czy właśnie jazdy na rowerze, zarówno rekreacyjnie, jak i bardziej sportowo.

W ten rejon śmiało można dostać się samochodem (z Warszawy około 1300 kilometrów), samolotem, ale także pociągiem. W okolicy są dwie główne stacje – w Trydencie i Rovereto (To przypadkowa nazwa? Nie sądzę). Dodatkowo w krótkim czasie można się stamtąd dostać do Wenecji, Padwy i Mediolanu. I to jest to lubię najbardziej, można zrobić sobie przerwę od jeżdżenia i wybrać się przy okazji w ciekawe miejsce.

Trentino bicycles
fot. Ronny Kiaulehn

Na miejscu czeka na nas 1500 kilometrów rowerowych szlaków. I nie ma co się oszukiwać, są to rejony mocno nastawione na turystykę. Z jednej strony to „minus” dla tych, którzy szukają terenów w 100% nieskażonych cywilizacją, najlepiej bez innych turystów. Piszę o tym dlatego, że sam nie lubię turystyki à la Krupówki. Ale, mnogość turystów może dać się we znaki jedynie w nizinnych kurortach, później na szlakach i ścieżkach, jak zapewniają włodarze Trentino, można w spokoju rozkoszować się ciszą, spokojem i kontaktem z przyrodą.

Plusem rozbudowanej turystyki jest cała masa udogodnień. Rejon bardzo mocno postawił na to, by rowerzyści czuli się tam dobrze. Jest rozwinięta baza noclegowa, gdzie można bezpiecznie przechować rower. Szlaki są bardzo dobrze oznaczone, a trasy pogrupowane od najłatwiejszych do najtrudniejszych. Jest nawet aplikacja mobilna do sprawdzania przebiegu szlaków. Między miasteczkami kursują pociągi, którymi można wrócić w razie gdyby trasa okazała się za długa, albo po prostu nie będziemy chcieli robić kółka.

I jest jeszcze coś, co mi się niesamowicie spodobało. Są firmy, które zajmują się przewożeniem bagaży pomiędzy hotelami. Odpada problem wożenia ze sobą wszystkich rzeczy, zwłaszcza gdy nie pociąga nas wdrapywanie się pod górę rowerem z obładowanymi sakwami. A dzięki temu można na lekko przemieszczać się między hotelami. Super sprawa.

trentino szlaki rowerowe
fot. Arturo Cuel

A tak wygląda Trentino z perspektywy czeskiego mistrza olimpijskiego w MTB, Jaroslava Kulhavego:

Tak jak pisałem wyżej, czeka tu na nas prawie 1500 kilometrów tras rowerowych. Wyznaczono je nie tylko dla najtwardszych górali, ale także dla rodzin z dziećmi, które niekoniecznie chciałyby cały dzień wspinać się na strome podjazdy. O wszystkich dostępnych trasach przeczytasz tutaj, a ja ciut więcej napiszę o szlaku, który najbardziej mnie zainteresował. Stukilometrowa trasa Dei Forti, przebiegająca przez rejon Alpe Cimbra została wytyczona wzdłuż miejsc, gdzie podczas Pierwszej Wojny Światowej przebiegała linia frontu, a żołnierze budowali okopy i umocnienia. W okolicy znajduje się też forteca Belvedere Gschwent, w której zrobiono muzeum I Wojny. Świetne miejsce nie tylko dla miłośników historii, bo twierdza robi naprawdę duże wrażenie.

Gdzie we Włoszech na Rowerze
fot. Ronny Kiaulehn

Tras w okolicy jest tak wiele, że nie będę Wam ich tutaj opisywał, po prostu zajrzyj na stronę Trentino po więcej szczegółów.

Świetne jest też to, że rejon stawia na sport. W okolicy w tym roku odbędzie się cała masa różnych zawodów sportowych, m.in. etap Giro d’Italia, Mistrzostwa Świata MTB w Val di Sole (pewnie pojawi się tam Maja Włoszczowska), zawody biegowe, festiwal wspinaczkowy Rock Master, zawody jachtowe na jeziorze Garda, a także zawody motocrossowe. Jak widać będzie w czym wybierać, by pokibicować, a może nawet samemu wziąć udział. Listę wszystkich imprez sportowych znajdziesz na stronie Trentino.

Trentino Trydent Włochy
fot. Ronny Kiaulehn

Bardzo podoba mi się takie podejście do organizowania turystyki. Człowiek nie jest zostawiony samemu sobie i z jednej strony może skorzystać z cywilizacyjnych dobrodziejstw, z drugiej zaś spokojnie uda się od cywilizacji „uciec” i aktywnie odpocząć. Tak więc wpisuję Trentino na listę miejsc w które chętnie niedługo się wybiorę :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

17 komentarzy

  • W zeszłym roku objeździłem Czechy i Słowację, ale na jesień chyba sobie nie odmówię i pojadę do Włoch. Może nie bezpośrednio rowerem, ale wrzucę go na auto i podjadę gdzieś bliżej. Fajne miejsce.

  • Ehm, jest to chyba jedyny wpis, który mi się do tej pory nie podobał. No chyba, że to sponsorowany artykuł konieczny, by utrzymać finansowo bloga. Ale dla zachowania obiektywności fajnie by je było jakoś znakować, podobnie jak robią to lepsze gazety.

    Gdzie własne zdjęcia, gdzie własne doświadczenia? Gdzie potwierdzenie albo zaprzeczenie informacjom z ulotek? Skoro jednak autor już porwał się na opisywanie w samych pozytywach czegoś, czego nie doświadczył, to może choćby odniesienie się do jakichś cudzych obiektywnych relacji z tego regionu?

    Takie zdania też mocno rażą:
    „Ale, mnogość turystów może dać się we znaki jedynie w nizinnych
    kurortach, później na szlakach i ścieżkach, jak zapewniają włodarze
    Trentino, można w spokoju rozkoszować się ciszą, spokojem i kontaktem z
    przyrodą.”

    „Jak zapewniają włodarze Trentino”, serio? To jest tak, czy nie jest? Może wypadało to gdzieś sprawdzić?

    Ale patrząc po komentarzach najwyraźniej jestem jedyny, któremu wpis bloga polegający na hurraoptymistycznym sklejeniu informacji z ulotek reklamowych jakiegoś regionu turystycznego wydaje się mocno nie na miejscu.

    I żeby było jasne, nie twierdzę, że ten rejon nie jest tak fajny, jak widać to w reklamach. Jednak autor bloga swoim nazwiskiem i dorobkiem podpisuje się pod wszystkim, co publikuje, więc dobrze by też było, by to rzetelnie i obiektywnie sprawdził i opisał.

    • „Przy współpracy z tym regionem, chciałbym pokazać Wam kilka malowniczych miejsc w Dolomitach” – widocznie niezbyt dokładnie czytałeś. Odnośnie osobistego sprawdzenia, bardzo chętnie to zrobię i absolutnie nie obiektywnie, a właśnie subiektywnie – czyli przedstawiłbym moją opinię i moją ocenę, z mojego punktu widzenia, bo na tym polega idea bloga. Jak tylko dostanę zaproszenie do Trentino, na pewno na blogu pojawi się wyczerpująca i okraszona moimi zdjęciami relacja.

  • Z wielkim entuzjazmem przeczytałem ten wpis. Byłem nad jeziorem Garda z rowerem na początku maja. To właśnie w tym roku i właśnie tam zaczęła się moja przygoda z MTB. Świetne trasy, zarówno dla profesjonalistów jak i żółtodziobów dają wile możliwości wypoczynkowych. Szczególnie polecam przejazd słynną trasą Via Ponale (przedostatnie zdjęcie), bo naprawdę warto! Szczególnie polecam wyjazd w te rojony na początku maj w okresie festiwalu rowerowego, w ramach którego odbywają się wystawy i wyścigi, gdzie każdy może znaleźć coś dal siebie. W tym roku byłem tam pierwszy raz, ale z pewnością tam wrócę. Polecam!

  • To ja ze swej strony pokażę coś takiego …Może nie znaliście tej strony a warto :)
    http://www.piste-ciclabili.com/regione-friuli_venezia_giulia#map=45.858653,10.647976/8

  • W zeszłe wakacje byłam na rajdzie rowerowym po Holandii, Danii i Belgii. Może w tym roku skuszę się na Włochy :)

  • Byłem, widziałem i faktycznie mogę polecić. Niestety był to wyjazd typowo służbowy więc rower został w domu ale infrastruktura, jaką zastałem zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czas spędziłem we wspomnianej Val di Sole. Byłem przekonany, że jest to miejsce wyłącznie dla narciarzy. Udało mi się, przez te parę dni, zwiedzić pieszo najbliższą okolicę i mogę stwierdzić, że jest to również raj dla rowerzystów. Ilość ścieżek i górskich szlaków, oraz ich jakość, powala na kolana. No i te widoki:) na pewno odwiedzę to miejsce raz jeszcze tym razem jednak z rowerem

  • Tereny piękne, musiałabym jednak zamienić swój rower miejski na nieco bardziej sportową wersję. Opcja z przewozem bagażu jest fantastyczna, ja jednak myślała bym o stacjonarnym pobycie i krótszych wypadach na 1 dzień. Każdy jednak może zorganizować plan wyprawy wedle siebie :)

  • Od siebie mogę także polecić ten rejon. Byliśmy tam większą grupą w 2013r. Jak się okazało okres majówki był idealny ze względu na ceny przedsezonowe i pogodę (ciepło, tylko czasem deszczyk). Same trasy i tereny piękne, aczkolwiek dobrze wcześniej przygotować kondycję bo wzniesienia rzędu 1000-2000m dają w kość:), Cenowo, tylko nieco drożej niż w Polsce, nocleg da się znaleźć za 15-20E. Żywność podobnie jak u nas. Na pewno tam jeszcze wrócimy.

  • Rowerowy wypad w te piękne okolice to marzenie wielu, niestety dla większości z nas na marzeniach się kończy. Ale nie ma się co łamać bo nasz piękny kraj też ma wiele do zaoferowani, szkoda tylko, że u nas infrastruktura jeszcze kuleje.

    • Infrastruktura z roku na rok się poprawia, choć akurat istotniejsza jest kultura (a raczej jej brak) u wielu kierowców samochodów. Ale myślę, że będzie coraz lepiej pod tym względem :)

  • Byłem wspinaczkowo pod namiotem w Arco nad Gardą w maju 2007 r. (widać je na zdjęciu z jeziorem) – na rowerze nie jeździłem, ale znajomi w innym czasie objechali Gardę (turystycznie) w dwa dni – podobało im się. Okolica fajna, góry przypominają nasze Tatry Zachodnie, ale dolina jest na niższym poziomie np. miejscowość Bolognano jest na poziomie ok. 100m a szczyt Monte Stivo nieco pow. 2000m. czyli przewyższenie niespotykane w Polsce. Piesze szlaki nań mniej trawersują niż polskie czy słowackie, idą prosto do góry, są strome:). Drogę z Bolognano do Santa Barbara polecam na szosę. Nie ma problemu z jedzeniem czy zaopatrzeniem – restauracji i sklepów mnóstwo, miejscowości nad jeziorem bardziej przypominają nadmorskie niż górskie. Ogólnie teren bardzo „multisportowy” – trekking, wspinaczka, viaferraty, żagle, glajty, narty no i rower. Również wieczorem jest gdzie się obrócić:)
    Jeśli masz drugą połówkę w typie plażowiczki, to nad jeziorem jest plaża, jest nisko (n.p.m.) więc jest ciepło – prawie jak nad morzem – tak więc Ty jeździsz a ona się opala – teren kompromisu. Żałuję że mam tam 1000km, ale i tak tam wrócę:)

  • no powiem że również mi sie podoba taka miejscówka, ale narazie pozostaje mi się cieszyć tym że mieszkam blisko Słowacji, gdzie tam również jest raj dla roweru, którego w mojej miejscowośći chyba sie nie doczekam, także polecam Słowackie cyklotrasy do pedałowania :)

  • Bardzo fajnie wygląda ta miejscówka, ale kurczę, szkoda, że to spory kawałek drogi ode mnie, bo mieszkam w Olsztynie. Ale przy okazji zapraszam na Warmię i Mazury :)