Gdy kilka dni temu otrzymałem do testów uchwyt na rowery Taurus Bike Up. Szczerze powiedziawszy, byłem trochę sceptycznie nastawiony. Nie ukrywam, że moja styczność z takimi uchwytami skończyła się dobre 10 lat temu, na jakimś stalowym, ciężkim i topornym w budowie sprzęcie. Może i spełniał swoje zadanie, ale co się wtedy z nim człowiek umordował, to inna sprawa.
Na całe szczęście w tym przypadku wspomnienia z przeszłości się nie pojawiły, a z pudełka wyjąłem lekki (2,5 kilograma), zgrabny i porządnie wykonany uchwyt. Co ciekawe, Taurus to polska firma! Nareszcie można będzie chwilę odetchnąć od chińskich wyrobów. Uchwyt montuje się do poprzeczek bez użycia jakichkolwiek narzędzi. Potrzebny jest jedynie klucz imbusowy, do ustawienia miejsca w którym znajdować się będzie ramię łapiące ramę (klucz jest w zestawie), ale to ustawia się tylko za pierwszym razem. Maksymalna waga roweru, jaki można zamontować to 17 kilogramów, nie ma za to ograniczeń jeżeli chodzi o rozmiar kół. Ja zamontowałem jak widać na zdjęciach rower trekkingowy (koła 28″) i bez problemu zmieścił się w uchwycie. Jeżeli chodzi o grubość ramy, to może ona mieć od 30 do 60 mm średnicy. Producent podaje również maksymalną prędkość, z jaką można się poruszać z rowerem na dachu – jest to 130 km/h, więc spokojnie można się wybrać w podróż autostradą.
Skręcenie uchwytu nie jest trudne. Dostajemy fajną, obrazkową instrukcję, która w pięciu krokach wyjaśnia co i jak. Wszystko jest dobrze spasowane, nie ma żadnych luzów, ani niepokojącego skrzypienia. Tak jak pisałem – uchwyt montuje się do belek bez użycia narzędzi – w tym celu używa się jedynie nakrętek.
Po zamocowaniu bagażnika, przychodzi czas na wstawienie do niego roweru. Jest on konstrukcji rynienkowej, a to tylko pomaga w prawidłowym zamontowaniu bicykla. Gdy wstawimy rower należy ustawić ramię tak, by łapało ramę i zacisnąć uchwyt. Rower zostaje unieruchomiony, a dodatkowo można go zabezpieczyć kluczykiem. Koła zabezpiecza się za pomocą gumowych pasków, które same się blokują – rozwiązanie genialne w swojej prostocie.
Jak widzicie na zdjęciu powyżej, rower montowaliśmy do Forda Galaxy, który nie należy do małych (i niskich) samochodów. Niestety mając tak duże auto, przyda się drabinka, chyba, że macie kolegę o wzroście koszykarza :) W vanach i dużych SUV-ów wygodniejsze jest stosowanie bagażników na tylną klapę lub na hak. Takie również znajdziecie na stronie Taurusa. W samochodach kompaktowych tego problemu nie ma i spokojnie można zamontować rower samemu i bez użycia drabinki.
Jazda z rowerem na dachu w zasadzie nie różni się od zwykłej jazdy. Należy jedynie pamiętać o ograniczeniu prędkości, nie wchodzić bokiem w zakręty i oczywiście nie wjeżdżać na wielopoziomowe parkingi czy do własnego garażu :) Szum powietrza jaki się pojawi oczywiście zależy od roweru, ale nie jest to bardzo uciążliwy dźwięk. Testów spalania nie prowadziłem, ale można przyjąć, że jazda z rowerem na dachu podniesie spalanie o jakieś 0,5 litra na setkę. Ale tak będzie z każdym bagażnikiem – Bike Up zachowuje się tu jak każdy inny. Najważniejsze, że znad głowy nie dobiegały mnie żadne niepokojące dźwięki, a rower po pokonaniu ok. 150 kilometrowej trasy nadal stabilnie trzymał się w uchwycie.
Pisząc o produkcie, nie można nie spojrzeć na niego przez pryzmat ceny. 179 złotych wydaje się być rozsądną kwotą za taką jakość wykonania. Jest to rozsądny kompromis pomiędzy tanią i kiepską chińszczyzną, a produktami zachodnich marek, w których często płacimy właśnie za markę. Tu płacimy za jakość i tę jakość po prostu czuć.
Podsumowując, mogę z czystym sumieniem polecić ten uchwyt. Jest naprawdę solidny i bije tanią konkurencję na głowę. Co najlepsze, ten produkt jest praktycznie bez wad, a to chyba najlepsza rekomendacja :)
Dziękuję firmie Taurus za przekazanie uchwytu do testów. A jeżeli szukacie innego sposobu na przewiezienie roweru samochodem – zapraszam do lektury podlinkowanego wpisu.
Kupiłem ten uchwyt w 2020 roku. Moja opinia na jego temat nie jest już taka hurra optymistyczna jak w artykule.
Uchwyt miał szereg wad:
1. Mechanizm trzymający ramę składa się aż z dwóch śrub i tulejki. Tulejka rozkręciła się sama w niewłaściwym miejscu i czasie, w dodatku uszkodzeniu uległ gwint tulejki, co uniemożliwiło naprawę na trasie.
2. Zakres regulacji ww. mechanizmu jest za mały – nie łapie grubszych ram – musiałem dokupić dłuższą śrubę z łbem kulistym na wymianę
3. Szyna jest zamocowana do podstawy ramion za pomocą tandetnego wkręcika – musiałem wymienić na porządną śrubę co by nie zgubić szyny podczas jazdy
4. Ukośny kształt zacisku powoduje,że rura ramy zsuwa się i napiera na śrubę zaciskową – nie mam pomysłu jak temu zaradzić – trzeba by zmienić kształt gumowych elementów dociskowych
5. Uchwyty kół nie są wygodne – przeszkadzają przy zakładaniu roweru, ponadto koło 28″ leży niestabilnie na uchwytach zamiast na szynie
Nie ma porównania z wcześniej kupionymi uchwytami Mont Blanc (z prostą szyna – już nie produkowane) które wyglądają podobnie estetycznie, lecz nie mają ww. technicznych wad.
Odradzam
Łukasz, dołożyłem 35 zł i kupiłem Thule 532. Naprawdę chciałem kupić Taurusa, ale pomiędzy tymi produktami jest przepaść tak wielka że aż nie do opisania.. Jak chcesz to mogę jakiś test zrobić tego Thule, który jest Polskim produktem :-)
Sam używam bagażnika na hak od Thule (też wyprodukowany w Polsce) i zgadzam się, że to wyższa półka. Ale tego Taurusa też bardzo miło wspominam i nie zgodzę się, że to „przepaść tak wielka”, Taurus był naprawdę spoko i Ty w takim razie chyba jeszcze prawdziwej przepaści nie widziałeś :D
Z tą przepaścią to przesadziłem. Różnią się systemem montażu na belkach. Co do przepaści to mogę ci podesłać zdjęcia mojego starego uchwytu pewnej firmy z Łodzi, kupionego za 50 zł od producenta :-)
Do jakich modeli aut pasuje. Ja potrzebuję do omegi b kombi.
Cześć, tego typu bagażniki dobiera się do belek, nie do samochodu. Na stronie producenta znajdziesz informację z jakimi belkami jest kompatybilny ten bagażnik.
Bez porównania na dach a hak. Wiadomo na hak dużo droższe ale osobiście polecam.
Pewnie że bez porównania, bo to dwa osobne systemy
Problem może pojawić się przy przejeżdżaniu pod naprawdę niskimi wiaduktami lub mostkami. No i oczywiście o wjeździe do garażu czy parking podziemny w markecie możemy zapomnieć.
Ja na razie wożę swój rower w bagażniku, ale jakbym miała wziąć więcej rowerów, to koniecznie coś na dach albo klapę.
Co do bagażnika na dach czy hak i opory powietrza to kiedyś wpadł mi w ręce artykuł porównujący takie właśnie bagażniki, i było w nim napisane, że nie ma różnicy czy dach czy hak, bo auta są projektowane bez takich gadżetów.
Więc cokolwiek się zamontuje na obrys auta i tak wzrośnie zużycie paliwa. Dla mnie to te bagażniki na hak maja tylko taką zaletę, że łatwo się rower zakłada, ale nie chciałbym aby ktoś mi wjechał w tyłek (sam mam prawie 2 m wzrostu wiec na dach luźno wrzucam swoje rowery).
Ja z rowerami jeżdżę samochodem 2-3 razy w roku. Wolałam bagażnik na dach, bo nie trzeba mieć haka, a i taki uchwyt kosztuje mniej niż ten na hak. Uchwyty na bagażnik z góry odrzuciłam, jakoś do mnie nie przemawiają.
Miałem bagażnik na hak, dobry, ale nie na tyle, aby szybko zamontować rowery. Wiadomo, że można kupić lekką platformę.
Poszedłem więc w uchwyt bagażnik na relingi.
Wszystko, ok, szybki montaż, 160 i rower się trzyma, tylko ten huk podczas prędkości powyżej 90 km/h.
Jeśli chcesz aby było ciszej to zestaw rowery bardzo blisko siebie, zdejmij siodełka a kierownice daj na wprost. Ja dodatkowo takie rowery spinam dokoła pasem, dokoła ram i pod spodem do uchwytów rowerowych ( z wyczuciem), dzięki temu jest ciszej i BARDZO stabilnie. Ja zrobiłem tak ostatnio 2050km Włochy, Austria, Polska – jeden wyjazd. Polecam
P.s. Na zdjęciu nie ma jeszcze pasa.
To prawda – bagażniki na hak mają nie tylko zalety :)
Do bagażników dachowych powinni dodawać jakieś nalepki lub gadżety do zamontowania w kabinie samochodu, które przypominałyby o fakcie wożenia na dachu rowerów. Ja swoją pierwszą podróż zakończyłem ścięciem rowerem nisko rosnącej i całkiem sporej gałęzi;) O dziwo bagażnik wytrzymał i rower nie spadł z dachu, popękały tylko gumowe paski mocujące koła do rynny. Cóż w tym wypadku głupota nie bolała:)Podejrzewam, że z bagażnikiem na klapie trzeba uważać przy cofaniu i wąskich ulicach, jazda na żyletkę odpada.
niestety
do THULE bardzo bardzo mu daleko
cenowo równiez
Fordowi Focusowi do BMW serii 5 też daleko.. I co z tego wynika?
Fajny bagażniczek. Właśnie się wybieram w Góry Świętokrzyskie i coś takiego by mi pasowało.
Ja kiedyś miałem bagażnik na klapę, ale to była klapa…
Haka nie mam, więc ostatecznie skończyło się na dachowym i nie żałuję. Nie mam tak wysokiego auta, więc dźwigać nie trzeba za bardzo. A i dachowe belki przydają się do przewiezienia nart czy boksa.
Ja też osobiście wolę bagażnik na hak. Sam używam takowego firmy Thule (nie platforma tylko wieszak) i jest to naprawde super opcja, można latać bokiem, cisnąć 320km/h i wjeżdżać na parkingi i w tunele ;) Nie trzeba mieć 2metrów wzrostu a rower zawiesi na nim nawet moja babcia bo nie musi go dźwigać niczym Pudzian na zawodach. Tylko oczywiście trzeba mieć hak.
Na pewno jeśli ktoś ma jakiś kompakt a rower wozi sporadycznie, zazwyczaj jeden to nie ma sensu inwestycja w ewentualny hak i bagażnik – ten dachowy spełni swoją rolę.
Ale jeśli wieziemy 3 rowery, widziałem naweet wersje na 4 rowery, na długie trasy i często to po prostu na haku jest to łatwiejsze i na pewno bezpieczniejsze, nie podnosi się nam środek ciężkości auta…
W każdym razie dla każdego co innego :) ja polecam na hak :)
Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem będzie bagażnik montowany na hak. Po pierwsze mamy mniejszy opór powietrza i tym samym mniejsze spalanie. Nie musimy martwić się o czy nie zaczepimy o coś podczas jazdy. Minusem jest brak haku, trzeba wtedy zrobić odpowiednie wpisy w dowodzie rejestracyjnym. Porównując koszt przejazdu pociągiem z rowerami w 3-5 osób, taka inwestycja powinna się szybko zwrócić.
Kiedyś woziłem rowery w bagażniku, ale to była masakra. Błoto latało wszędzie. Teraz mam dwa dachowe Thule, ale myślę nad trzecim, to może tym razem naszego Byka spróbuję.