Rower z silnikiem spalinowym – co na to przepisy?

Choć sam nie jestem do końca przekonany do montowania silników spalinowych w rowerach, zdaję sobie sprawę, że jest wiele osób, którym taki dodatek bardzo ułatwia jazdę. Legalność silników spalinowych w rowerach to bardzo ciekawa sprawa, która prowokuje do gorących momentami dyskusji. Czy zgodnie z przepisami można zamontować taki silnik? Z elektrycznymi silnikami w rowerach sprawa jest jasna; zwłaszcza, że można bez problemu kupić fabryczny rower z napędem elektrycznym (zapraszam do lektury wpisu o przepisach dotyczących rowerów elektrycznych). Ze spalinowymi silnikami w rowerach nie wszystko jest do końca jasne.

Silnik rowerowy przepisy
fot. State Library of Victoria Collections

Rower z dołączonym silnikiem spalinowym (czyli taki pół-motorower) nie jest wcale nowym pomysłem. W Polsce już w latach 50-tych i 60-tych sprzedawano silniki, które doczepiane były pod kierownicą roweru, a napęd był przekazywany za pomocą rolki bezpośrednio na oponę. Obecnie silniki spalinowe w rowerach nie cieszą się wielką popularnością (choć gorąca dyskusja w komentarzach zdaje się temu przeczyć). Są dość ciężkie, niewygodne w obsłudze i co najgorsze – głośne. Plusem jest malutkie spalanie i prosta budowa. Gotowe zestawy do samodzielnego montażu na rowerze można kupić już za 400-500 zł i taka niewygórowana cena to też plus, w porównaniu do droższych rowerów elektrycznych.

Silnik do roweru
Rysunek z elektroda.pl

Silnik spalinowy montowany jest między rurkami ramy, bak zakłada się najczęściej na górnej rurze, a manetkę oczywiście na kierownicy. Cały zestaw waży około 10 kilogramów i potrafi rozpędzić rower do 45 km/h przy silniku 50cc, a nawet 60 km/h z silnikiem 80cc.

Jak wygląda taki silnik zamontowany już w rowerze, można zobaczyć np. na tym nagraniu:

Mimo kilku niezaprzeczalnych zalet, wydaje mi się jednak, że dalszy rozwój oraz spadek cen rowerów elektrycznych (podstawowy model kupi się już od 2500 złotych) sprawią, że silniki spalinowe przejdą na zasłużoną emeryturę. Ich największe wady czyli generowany hałas oraz dodatkowe czynności obsługowo-serwisowe, wydają się być cechą odstraszającą od zakupu i użytkowania. Choć oczywiście jest liczna grupa miłośników takich (moto)rowerów.

Rower z silnikiem spalinowym – przepisy

Komplikacje zaczynają się w trakcie określania, czy silnik spalinowy w rowerze jest legalny. W przepisach nie jest wprost napisane, że takie pojazdy są dopuszczone do ruchu. Mamy jedynie definicję motoroweru:

Prawo o ruchu drogowym, artykuł 2, punkt 46

Motorower – pojazd (…) zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h;

Można by powiedzieć, że w takim razie rower z silnikiem spalinowym do 50 cm3 to motorower. A co się z tym wiąże – konieczność rejestracji, jazda w kasku, płacenie OC, zakaz wjazdu na drogi rowerowe. Chociaż podejrzewam, że sprawa utknęłaby już na rejestracji – bo gdzie homologacja, gdzie numer nadwozia?

Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie rowerów z silnikiem spalinowym

To się kupy nie trzyma i jeśli ustawodawca nie pomyślał o takich rowerach, to trzeba sobie jakoś radzić. Dużym wsparciem dla miłośników silników w rowerze jest Wyrok SN z dnia 25 października 2007 r., sygn. III KK 270/07 o następującej treści:

Obowiązująca ustawa karna, jak i ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2003 r., Nr 58, poz. 515) nie definiują określenia „pojazd mechaniczny”, jakkolwiek ta druga w art. 2 jednoznacznie odróżnia pojęcie: „pojazdu silnikowego” od „roweru”, stanowiąc, iż tym pierwszym jest „pojazd wyposażony w silnik, z wyjątkiem motoroweru i pojazdu szynowego”, zaś tym drugim „pojazd jednośladowy lub wielośladowy poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem”. Za pojazdy mechaniczne należy uznać pojazdy zaopatrzone w poruszający je silnik (pojazdy samochodowe, maszyny rolnicze, motocykle, lokomotywy kolejowe, samoloty, helikoptery, statki wodne i inne), jak również pojazdy szynowe zasilane z trakcji elektrycznej (tramwaje, trolejbusy). Jeżeli chodzi o inne – niemechaniczne – pojazdy, to będą nimi w szczególności zaprzęgi konne, rowery, a także statki żaglowe, szybowce. Ponadto nie są pojazdami mechanicznymi rowery zaopatrzone w silnik pomocniczy, o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3, które zachowują wszystkie normalne cechy charakterystyczne budowy, umożliwiające ich zwykłą eksploatację jako rowerów. Link do wyroku.

Legalność silnika spalinowego w rowerze

Czyli innymi słowy, jeżeli rower jest wyposażony w silnik o pojemności do 50 centymetrów sześciennych, ale nadal zachowuje cechy roweru – czyli można na nim jeździć bez włączonego silnika i pedałując – jest to legalne. Pozostaje oczywiście kwestia ewentualnego sporu z policjantami zatrzymującymi do kontroli taki pojazd. Gdzieś w internecie znalazłem poradę, by wozić ze sobą zacytowany przeze mnie wyrok Sądu Najwyższego.

Przy okazji polecam sprawdzić, jak wyglądały jedne z pierwszych rowerów z silnikiem spalinowym. Przekonałem się w muzeum motoryzacji Skody w Mlada Boleslav. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć w podlinkowanym wpisie.

A jakie są Wasze doświadczenia po kontrolach policyjnych rowerów z silnikiem spalinowym i elektrycznym? Zdarzają się w ogóle takie kontrole?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

390 komentarzy

  • Problem z kranikiem chwilowo rozwiązany, do środka włożyłem podkładkę gumową, wyrzuciłem sprężynującą podkładkę i skręciłem na sztywno kranik w pozycji cały czas otwarty, na razie nie cieknie. Problem będzie dopiero jeśli zawiesi się pływak.

    Jeśli chodzi o moje wcześniejsze pytanie, dotyczące wycieku oleju z tłumika, to na iglicy przełożyłem zabezpieczenie na pierwszy rowek od góry i przestało kapać.

  • toniutoniu: weź bak albo sam kranik do sklepu z częściami do skuterków/motorków chińskich, powinni jakiś dopasować, zwłaszcza od jakiegoś motoroweru.

  • Dzięki za odpowiedzi, ale z tego co doczytałem, to niestety w tych podanych rowerach firmy oxygen: ecobike trzeba niestety poruszać pedałami aby działało wspomaganie. Ja muszę mieć możliwość jazdy na silniku elektrycznym bez ruszania nogami.

  • Cieknie z pod obrotowego zaworka, wszystko jest gumowa uszczelka i sprężynująca podkładka, dokręcone na max.
    Wymieniałem na mocniejszą sprężynkę i stosowałem dodatkową uszczelkę, ale nie pomogło.

    Chcę wymienić na inny, ale nie wiem na jaki ewentualnie jakąś redukcje tak, aby dopasować np. kranik z WSK lub komara.

  • Toniutoniu,
    U mnie wyciek był nie z kranika, a z otworu, w który wkręca się ten kranik do baku.
    Założyłem taśmę teflonową na gwint kraniku i tak go wkręciłem jeszcze raz i zadziałało.
    Życzę powodzenia!

  • Toniutoniu – skąd cieknie? może brakuje okrągłej gumowej uszczelki między kranikiem a zbiornikiem? jeśli cieknie spod obrotowego zaworka to trzeba sprawdzic czy uszczelka pod zaworkiem jest dobra i byc moze mocniej docisnac do niej zaworek. W srodku powinna byc okrągła spreżynka dociskająca zawór.

  • Dziękuje za wyjaśnienia.
    Mam jeszcze jedno pytanie mianowicie kupiłem chiński silnik z zestawem,
    w zestawie jest kranik do zbiornika paliwa który cieknie nawet bardzo.

    Próbowałem uszczelnić na wszystkie sposoby, ale się nie udało, czy może jest jakiś zamiennik z innego motorka pasujący, nie chcę kupować drugiego takiego samego.

  • Totalnie bez kręcenia to nie, bo jednak trzeba pobudzić czujnik w supporcie. BTW jak szukasz to zwracaj uwagę, żeby tylko miał czujnik obrotowy (czyli tylko reaguje na poruszanie pedałami i ich prędkość obrotu). Zrezygnuj z dodatkowo montowanego czujnika obciążenia (tensometr, albo czujnik naciągu łańcucha), który uzależnia siłę wspomagania od nacisku na pedały. Mają go tylko droższe rowery, a nie jest Ci niezbędny. Przy okazji jeden element mniej do zepsucia się. Co prawda pozwala oszczędniej obchodzić się z akumulatorem, ale to kwestia nabycia umiejętności oszczędnej jazdy (dobór przełożeń, siły wspomagania itp.).

  • Moim zdaniem 70 km to nie jest „zaledwie” -to całkiem spory dystans. No i – jeśli to prawda – że można totalnie bez „kręcenia” jechać te 25 km/h – to jest naprawdę kawał nielichego sprzętu. Połączone z cichą pracą – w porównaniu do pojazdów spalinowych – na maksa fajna rzecz.

    Dzięki serdeczne za wszystko!

  • Spojrzałem na linka: od tego roku wycofano akumulatory platinium. Generalnie były dostępne (do tej pory) z modelami Innergy, ale o słabszym momencie (15Nm), do XT* (45Nm) nie oferowano ich.

    Teraz widzę, że chyba w Innergy przekonstruowano silniki i wszystkie mają ten sam moment obrotowy (większy, bo 24Nm), ale już platinium nie obsługują. No i zasięg nieco spadł. Choć to moja zgadywanka.

    W każdym razie te 265km to przy słabym wspomaganiu. U polskiego dystrybutora jeszcze są te modele, ale przy platinium i maksymalnym wspomaganiu („boost”) masz wtedy „zaledwie” do 70km.

    Generalnie korzystaj z PDF, bo widzę, że FAQ nie odświeżyli (PDF ma chyba około miesiąca, bo niedawno zaglądałem i było co innego — odświeżyli wszystkie modele w wrześniu).

    Uwzględniając schorzenie bym celował w mocniejszego Panasonica, albo (trudny teren) Boscha. Innergy to chyba nawet bazuje na silniku panasonica, ale tam były inne priorytety niż siła wspomagania.

    A może, do celów komunikacyjnych skuter (najprostszy taniej wyjdzie od drogiego „elektryka”), a do rehabilitacji (po pracy itp.) zwykły rower? Pytanie czy to możliwe, bo może kompletnie nie mam racji.

    * nie X2 jak wcześniej podawałem, pomyliły mi się oznaczenia

  • Pierwszy Twój odnośnik Gazelle
    potem patrzysz – góra (to chyba wersja baterii) => Platinum, i po prawej (tryb wspomagania?) „Action radius Eco” – tam masz od 200 do 265 km. Ale chyba faktycznie to nie jest wartość dla jazdy totalnie bez pedałowania. Zerknij i sam oceń

  • Gdzie znalazłeś te 265km, bo widzę tam maks. 160? BTW jak ważne dla Ciebie jest minimum wysiłku, to patrz na wiersze oznaczone: „power range”, „turbo range”, „boost range”, gdzie w zasadzie udajesz, że pedałujesz.

    Niestety, jest to okupione zasięgiem. Rozwiązaniem alternatywnym (np. jeżdżąc do pracy) jest ładowanie po zakończeniu podróży (za każdym razem). Ładowarki są nieduże (jak do laptopa) więc można wozić ze sobą w sakwie.

    Zwróć też uwagę na innych producentów, o których wspomniałem (to że bardzo polubiłem Gazelle nie oznacza, że inni są źli — poziom jest bardzo wyrównany). Od dwóch lat w Holandii gwałtownie rośnie zainteresowanie „elektrykami”. Z resztą nie tylko tam. W Polsce barierą jest cena.

  • Kurczę… Dzięki!! Mnie większość z tego co napisałeś, w ogóle nie przyszłaby do głowy- mimo że jest tak logiczne że teraz aż boli, że sam na to nie wpadłem… Czasem jednak dobrze kogoś zapytać. :) A ten zasięg 265 km – powalający!!!!! Jeszcze raz dzięki serdeczne!!!
    Pozdrawiam!

  • „zasięg – skoro stówa to przeciętny, to jaki jest duży, i jeśli to możliwe, poproszę o linka do rozwiązania z „górnej półki””

    Będę się posiłkował tylko holenderskimi rozwiązaniami, bo tylko te poznałem najlepiej. Przykład na bazie Gazelle, ale Batavus (i jego Koga oraz Sparta) niewiele się różnią. Jak dotąd ci producenci mają najbardziej dojrzałe rozwiązania (sam myślę o modelu Innergy)

    Zasięg: oczywiście zależy to od rodzaju silnika i wyboru baterii, ale zerknij choćby na stronę Gazelle.

    Przy okazji masz podane 4 warianty napędu (po dwa na support i przednie koło) i ich zalety i wady. Całkiem przyzwoicie opisane. Jak widzisz te 100km to nie jest jakieś nie wiadomo co, więc nie wiem czemu tak się producent tym chwali.

    Ja jak wspomniałem wcześniej myślę o Innergy ze względu na jego nierzucający się w oczy napęd, bezszelestne działanie, stosunkowo niewielką wagę i nie przeszkadza, gdy się wyłączy wspomaganie. Nie polecam do jazdy w górach; wewnętrzne przełożenie (nawet w X2) nie jest aż tak „konkretne” jak w napędzie mocowanym w supporcie. Za to w razie awarii wymieniasz koło na zwykłe (na czas naprawy).

    Niestety, w/w rozwiązania nie są tanie (seria Ultimate to już w ogóle może dzielnie konkurować z Kogą) i dotyczą mieszczuchów oraz trekkingów. Nie spotkałem nigdzie dobrego rozwiązania dla MTB (wbrew temu co niektórzy producenci usiłują wmówić).

    „Dlaczego nie, i jako co się to w takim razie kwalifikuje?”

    Bo ja wiem. Skuter? Bo motorower nie istnieje chyba w PoRD. Z drugiej strony skuter „na prąd” istnieje? Co do przepisów, to przeczytaj początek artykułu. Rower wymaga pracy ludzkich mięśni w całym zakresie prędkości. Co prawda dużo elektryków ma tryb „toczenia się” tak do 6km/h, ale nie wiem na ile to jest legalne.

    „Też – dlaczego? Klasyczny napęd roweru jest na tylne koło – i to jest ok. A elektryczny już nie?

    Na pewno trwałość rozwiązania. W sumie się nie dziwie: w jednym miejscu musisz zmieścić: biegi, hamulce i dodatkowy napęd. Inna wada czysto praktyczna: środek ciężkości — już pustego roweru — wyraźnie się przesuwa na tył, dodatkowo dociążając już mocno pracujące tylne koło. Dodaj do tego kłopotliwy serwis tylnej piasty. W zasadzie żaden szanujący się producent silników i rowerów już tego nie oferuje.

  • Aha – i jeszcze jedno:

    „BTW silnik w tylnej piaście to najgorsze rozwiązanie, od którego raczej się odchodzi.”

    Też – dlaczego? Klasyczny napęd roweru jest na tylne koło – i to jest ok. A elektryczny już nie?

    PS. Nie znalazłem możliwości edycji postu, dlatego dwa pod sobą – mam nadzieję że to nie zbrodnia – to informacja dla Administratora bloga :)

  • @ MACIEKR – Zaciekawiłeś mnie. Proszę w takim razie o info w tematach:

    1)zasięg – skoro stówa to przeciętny, to jaki jest duży, i jeśli to możliwe, poproszę o linka do rozwiązania z „górnej półki”

    2) cytat z Twojej wypowiedzi:

    ” „Prędkość Max 25km/h bez wkładania własnego wysiłku, prędkość ok 30-32km/h przy wspomaganiu”

    No i tu będzie problem jak trafisz na „służbistę”: to już nie jest rower.”

    Dlaczego nie, i jako co się to w takim razie kwalifikuje?

    Proszę o odpowiedź – BARDZO jestem ciekaw
    Pozdrawiam,

  • Z ich strony:

    „Rowery elektryczne Oxygen, w porównaniu do innych marek, posiadają bardzo duży zasięg, osiągając aż do 100km bez konieczności doładowania baterii.”

    Że tak powiem 100km to bardzo przeciętny zakres (typowy dla małych i średnich pojemności baterii).

    Ceny nie powalają, ale są znośne jak na „elektryka”

    „Prędkość Max 25km/h bez wkładania własnego wysiłku, prędkość ok 30-32km/h przy wspomaganiu”

    No i tu będzie problem jak trafisz na „służbistę”: to już nie jest rower. A duży blok z baterią mocno się rzuca w oczy. Nie wiem jak z głośnością napędu (silnik ma wewnętrzną przekładnię).

    Na temat pozostałych podzespołów się nie wypowiadam, bo się słabo znam. Jedynie obawiam się trwałości silnika — o ile baterię łatwo wymienić, to z silnikiem (nie licząc przednionapędowych) jest różnie, a ten nie jest jakiś dobry. BTW silnik w tylnej piaście to najgorsze rozwiązanie, od którego raczej się odchodzi. Opony są nieprzystosowane do tego typu roweru (trochę bym się bał jeździć na mokrej nawierzchni).

  • Ewentualnie może tu:

    Oxygen Bikes

    Chwalą się że to jakaś nowa technologia, do 25km/h bez wkładania własnego wysiłku, no i zasięg – do nawet 100 km…

  • Ciężko będzie być zgodnym z przepisami i mieć rower elektryczny, który nie wymagania pedałowania. W zasadzie wchodza w rolę tylko własne przeróbki. Ale większość „elektryków” z prawdziwego zdarzenia ustawiona na maksymalne wspomaganie daje taki efekt, że w zasadzie udajesz że pedałujesz (tak do 20 km/h w miarę płaskim terenie).

    • O ile ograniczenie mocy i prędkości uważam za sensowne i dość oczywiste, o tyle wyłączenie możliwości korzystania z manetki jest już FASZYSTOWSKIM wybrykiem jakiegoś niespełnionego urzędasa psychopaty.

      Niech ktoś mi wytłumaczy: ile szkody więcej wyrządzić można na rowerze jadącym 25 km/h rozpędzanym manetką i analogicznym rozpędzanym takim samym silnikiem – tyle że uruchamianym przez pedały? Ano różnicy nie ma żadnej, w jednym i drugim przypadku pojazd waży podobnie, energia ewentualnego uderzenia jest dokładnie taka sama, ergo: ewentualne szkody nie będą się niczym różnić.

      Niestety, nie o bezpieczeństwo tu chodzi ale o obsesję unijnych tępali, którzy muszą cały świat powkładać do szufladek według sobie tylko znanych kryteriów. W efekcie ślimak jest rybą lądową, marchewka owocem, a rower elektryczny różni się od nieroweru nieelektrycznego faktem posiadania manetki lub kontrolera pedałowania.

      A potem pełne usta frazesów o innowacyjności – niestety, jedyne co ci kretyni uczą to postawy tępego niewolnika…

    • Trochę dziwna ta dyskusja i odnoszę wrażenie, że nikt nie czyta przepisów, podejmuje jałową polemikę. ART U.K.D. dokładnie definiuje co to jest rower ze wspomaganiem i co to jest moto rower. W pierwszym przypadku jest to bardzo proste, silnik o mocy ciągłej 250W (to jedyna niejasna definicja bo silnik ma też moc chwilową i moc znamionową, moc tez będzie różna w zależności od obciążenia) ograniczenie prędkości do 25 km/h i najważniejsza część zapisu, aby był to nadal rower, silnik musi być uruchamiany siłą nacisku na pedały (czyli manetka gazu, tempomat i inne rodzaje włączenia silnika, czynią nasz pojazd motorowerem czyli inną grupę pojazdu).

      Wszystkie wymagania co do spełnienia wymogów konstrukcyjnych znajdziemy w normie EN15194. Są tak zawarte wymogi co do wszystkich komponentów w rowerze, nośność ramy, siła hamulców, charakterystyka liniowego spadku mocy w przedziale prędkości, grubości przewodów i wielu innych aspektów. 100% rowerów po domowej konwersji z jakimi miałem do czynienia, nie spełnia wymogów technicznych i w razie wypadku możemy narazić się na bardzo dotkliwe konsekwencje finansowe. Kupując czy budując własny rower elektryczny radzę dokładnie zapoznać się z normą EN15194, bo mimo że kupimy gotowy zestaw do konwersji okazać się może reszta naszego roweru nie spełni wymogów, technicznych. Dlatego przy zakupie gotowego roweru, należy zawsze domagać się certyfikatu zgodności z normą EN15194.

      Teraz bardzo szybko i hasłowo:
      1. rower ze wspomaganiem to nie więcej niż 250 W, na wspomaganiu 25 km/h, system PAS (zabronione jest stosowanie manetki gazu, tempomatów etc….) taki zestaw nie wymaga rejestracji, uprawnień do prowadzenia pojazdów i OC

      2. motorower elektryczny, pojazd (w tym rower) z silnikiem elektrycznym o mocy od 1 do 4000W, w którym silnik uruchamiany jest za pomocą regulatorów mocy i o prędkości do 45 km/h, wymaga rejestracji, opłaty OC, coroczne przeglądy techniczne. (ten przypadek wymaga komentarza, zgodnie z przepisami, które weszły w zycie z dniem 14 kwietnia 2013 roku o rejestracji rowerów elektrycznych nie spełniających normy EN15194, w Polsce niema praktycznie możliwości zarejestrowania takiego pojazdu, procedury homologacyjne są tak skomplikowane i kosztowne, że z punktu widzenia ekonomi jest to niewykonalne.)

      Jedynym rozwiązaniem jest wywóz naszego pojazdu do kraju unijnego np Niemiec, tam poproszenie obywatela tego kraju by zarejestrował taki pojazd na siebie następnie odsprzedał nam z Dowodem rejestracyjnym i opłatą OC. Taki rower, motorower ponownie przywozimy do Polski i już możemy rejestrować prawie bez problemów (prawie bo kilka punktów kontroli pojazdów odmówiło mi wykonania przeglądu wstępnego?!)

      Należy też mieć na uwadze, że z dniem 1.01.1016 wchodzi nowa norma odnośnie rowerów elektrycznych, która mówi że dopuszczalna moc maksymalna silnika może wynosić 500W i prędkość 45km/h, obowiązkowy kask i kilka innych drobnych technicznych drobiazgów.
      Od siebie dodam jako, że posiadam kilka rowerów elektrycznych(pojazdów w świetle prawa) w praktyce silnik 250W, 500W mało się różni pod względami praktycznymi, zamontowany w tej samej ramie silnik 250W przy podjeździe pod wiadukt osiąga maksymalną prędkość 4km/h natomiast 500W około 7km/h.

      Maksymalne prędkości to odpowiednio dla 250W 22km/h i dla 500w 27km/h. Znaczące różnice widać przy silniku 1000W, gdzie podjazd pod wiadukt to już 16km/h i maksymalna prędkość 66km/h, W przypadku najmocniejszej jednostki jaką posiadam, czyli 4000W, podjazd pod wiadukt prędkość 47km/h, i maksymalna predkośc na płaskim odcinku drogi to 97km/h

  • Witam. Proszę o pomoc. Potrzebuję roweru elektrycznego, na którym będę mógł jechać tylko i wyłącznie za pomocą silnika elektrycznego, czyli nie pedałując. Chodzi o to, że wykonując ruchy nogami jestem w stanie przejechać tylko kilka kilometrów, potem dopada mnie ból kolan, a często całkowita ich blokada (mam wycięte łąkotki).

    Z tego co widzę, na rynku dostępne są tylko rowery elektryczne ze wspomaganiem. Ja potrzebuję takiego roweru, na którym będę mógł się poruszać tylko pedałując, ze wspomaganiem lub tylko na silniku elektrycznym. Moc silnika jest mi obojętna (nie muszę uzyskiwać zawrotnych prędkości), ale pewnie potrzebna będzie powyżej przepisowych 250W (ważę 75 kg). Jak na razie nikt nie jest mi w stanie pomóc. Kilka lat temu testowałem taki rower, ale nikt nie wiedział jaka to firma (do testów był udostępniony przez firmę energetyczną Vattenfall). Niestety rowery te zniknęły później z rynku. Proszę o pomoc. Gdzie mogę taki nabyć?

    • Możesz umówić się na nieprofesjonalne powróżenie z ręki za co łaska typu 1000 zł a rower dostaniesz jako talizman gratis. Oczywiście amatorsko natchniony tak mocą że będziesz pan zadowolony. To taki przykładowy sposób na legalny interes. jak coś to mówisz że to talizman od wróżbity w razie kontroli. i coś o wolności religijnej też możesz wspomnieć w razie problemów :) mów że nie wiesz jak to działa, może coś się zepsuło ale tobie pomaga. poprawia ci nastrój i daje wytchnienie dla ciała.

      i wcale nie kłamiesz

  • Toniutoniu: masz silnik dwusuwowy ze smarowaniem mieszanką benzyna-olej – ten rodzaj silnika wyrzuca zawsze trochę niespalonego oleju przez układ wydechowy – to normalne.