Mówiąc o narzędziach zabieranych na rower, myślimy często o dalekich podróżach, skomplikowanych naprawach i zabezpieczeniu się na każdą możliwą ewentualność. Jakiś czas temu znajoma zapytała się mnie, czy nie boję się, że będę miał kiedyś awarię roweru i utknę gdzieś na odludziu. Pierwsza odpowiedź, jaka przyszła mi do głowy to: „Nie boję się, bo mam dobrze przygotowany rower. A w razie czego, mam ze sobą podstawowe narzędzia”. W głowie miałem jednak trasy poza miastem, gdzie utknięcie w lesie może oznaczać spory kłopot. Przygotowanie do jazdy po mieście, w zasadzie bagatelizowałem – wystarczy po prostu wyjść i cieszyć się jazdą. A w razie awarii, zawsze jakoś się wróci. Do innego spojrzenia na ten temat, zachęcił mnie stały czytelnik, Maciek. Przedstawił on swój punkt widzenia na wyposażenie rowerzysty miejskiego w niezbędne narzędzia i poprosił o moje zdanie.
Gdy chodzi o jazdę po okolicy, w grę wchodzą najczęściej dojazdy do pracy lub jazda rekreacyjna. W obu tych przypadkach priorytetem jest to, by się zbyt bardzo nie pobrudzić przy ewentualnej naprawie. Dodatkowo, gdy jedziemy do pracy – ważny jest, co zrozumiałe, czas. Maciek podsunął pomysł posiadania spisanych namiarów do sklepów rowerowych w okolicy oraz jakiegoś transportu bagażowego. Cóż, taka lista nigdy nie zaszkodzi, choć to dotyczy zazwyczaj centrów miast. Ale jeśli złapie nas awaria, a do takiego sklepu będzie blisko – to czemu nie, być może uda się naprawić rower od ręki, albo przynajmniej go tam zostawić.
No właśnie, zostawić. Nie takim najgorszym rozwiązaniem, gdy mamy dostęp do komunikacji miejskiej i mało czasu – jest po prostu zostawienie roweru, przypiętego w dobrym miejscu, porządnym zabezpieczeniem. A potem będzie można się pomartwić :)
Jeszcze jednym, nie wymagającym narzędzi rozwiązaniem, jest wykupienie rowerowego assistance. Nie każdy ma ochotę się brudzić przy rowerze, nie zawsze są też dobre warunki do naprawy (ulewa, zbliżająca się noc), nie wszystko da się też naprawić na miejscu. Dzięki takiemu ubezpieczeniu otrzymamy transport roweru (do domu lub serwisu), pokrycie kosztów naprawy roweru, ubezpieczenie OC, a nawet pomoc medyczną. Takie ubezpieczenie przyda się oczywiście nie tylko podczas codziennych jazd, ale także na dalszych wyprawach po Polsce.
Na pierwszy ogień idzie pompka. Jest ona podstawowym elementem w wyposażeniu rowerzysty. Jeśli mamy ograniczoną przestrzeń bagażową, warto rozejrzeć się za niedużą pompką, mi udało się znaleźć taką o długości 20 centymetrów, ale pewnie są jeszcze mniejsze. Innym rozwiązaniem może być pompka na CO2, są one zwykle nieduże i bardzo wygodne, ponieważ całą robotę zrobi za nas sprężony gaz. Minusem jest cena oraz potrzeba wożenia nabojów uzupełniających.
Jeśli w dętce będzie mała dziura, być możne okaże się, że wystarczy ją dopompować i spokojnie uda się dojechać do celu. Gdy przebicie będzie większych rozmiarów – niestety zazwyczaj to nie wystarczy. Zawsze warto mieć ze sobą łatki – nie zajmują wiele miejsca, a te samoprzylepne można schować w dosłownie najmniejszym zakamarku. Niezłą opcją jest również zapasowa dętka – bez problemu zmieści się w niedużym plecaku czy torebce podsiodłowej.
Są jednak sytuacje, gdy nie chcemy lub nie możemy zabrać się za naprawę lub wymianę dętki. Nie ma co ukrywać, taka operacja zajmuje trochę czasu, można się przy tym porządnie ubrudzić (zwłaszcza zdejmując tylne koło), a w niektórych rowerach wymaga to dodatkowych kluczy lub jest bardzo trudne do zrobienia. Nie mówiąc już o przeciwnościach losu w postaci np. ulewnego deszczu. W takich przypadkach rozwiązaniem może być uszczelniacz do dętek. Jest to płyn lub mleczko, które przy pomocy aplikatora wlewamy do dętki. Następnie ją pompujemy, a uszczelniacz uciekając przez dziurę, zalepi ją, co uniemożliwi uchodzenie powietrza. Producenci podają, że takie specyfiki radzą sobie z dziurami do 3 milimetrów, tak więc całkiem sporymi.
Przebicie dętki to w zasadzie najczęstsza awaria, jaka może nas spotkać. Dlatego jeśli myślisz o pakiecie minimalnym, to na tym możesz skończyć.
Długo zastanawiałem się nad kolejnymi podpunktami. Przecież na krótkie wycieczki czy jazdę po mieście, nie zabiera się zapasowych szprych, linki do przerzutki czy klocków hamulcowych. Tak naprawdę warto mieć przy sobie telefon komórkowy (naładowany), ale w dzisiejszych czasach kto bez niego wychodzi z domu? ;) Warto mieć zestaw narzędzi w postaci rowerowego multitoola, w którym podstawą są śrubokręty, imbusy, ew. torx. Fajnie jeśli taki zestaw ma wbudowany skuwacz do łańcucha czy klucz do szprych – tak jak np. zestawy od Crank Brothers (Multi-17 i Multi-19).
Maciek podpowiadał również, że można mieć ze sobą rękawiczki jednorazowe, by się zbytnio nie pobrudzić oraz nawilżane chusteczki, by się w razie czego wyczyścić. Podpunkt z chusteczkami potwierdzam – bardzo dobrze wycierają smar i brud, choć mycie się nimi jest trochę dziwne :)
Myślę, że przed resztą awarii nie da się zabezpieczyć, nie zabierając ze sobą całego worka części i narzędzi. Dlatego najlepiej ograniczyć się do rzeczy podanych wyżej. A na poważniejsze awarie lepiej mieć assistance lub numer do korporacji taksówkarskiej.
Dzięki Tobie wyrastam na rodzinnego guru rowerowego. Pozdrawiam
Pewnego pięknego dnia pojechałem z kolegami na wycieczkę rowerową błahostka tylko 70 km w jedną stronę (więc nie pakowałem się zbytnio miałem tylko zestaw narzędzi łatki dętkę scyzoryk i małą pompkę(czyli standardowy zestaw który zawsze wożę) w pewnym momencie chłopaki zaczęli kręcić bączki pomyślałem że nie mogę być gorszy i pech chciał że trafiłem na taką szorstką kostkę(z takim piaskiem na wierzchu) najechałem na to obróciłem rowerem 2 razy i nagle rozległ się huk patrzę na tylną oponę a tam dziura w oponie po całej szerokości a długość miała z 10 cm więc osiągnąłem koło (mam te klamki takie fajna sprawa) ściągnąłem oponę wyciągnąłem pęknięta dętkę którą pociłem scyzorykiem na małe kawałki i klejem od łatek zakleiłem dziurę w oponie po czym założyłem nową dętkę potem załataną oponę napompowałem i dojechałem szczęśliwie do domu ( a było około 20/25 km )
Piszę to ponieważ może się to komuś przydarzyć albo komuś się to przydarzyło i chciałbym poznać waszą opinię na taki sposób naprawy
Bardzo fajny pomysł na awaryjną naprawę rozdartej opony :) Trzeba sobie w życiu radzić :)
a jak a i polecam to ubezpieczenie super sprawa
Uszczelniacz opłaca się kupić w większym opakowaniu i nalać do wszystkich gum, zwłaszcza tych z łatkami lub jak podejrzanie często się przebijają. Opakowanie na jedną-dwie dętki kosztuje na Allegro ok. 30 zł z przesyłką, więc kupiłem baniak 3,8 litra za 90 z wysyłką – zysk jest ewidentny :)
W portfelu mam zawsze reduktory do pompowania rowerowego wentyla samochodową pompką (stacje!), ale też odwrotny (można komuś pożyczyć), do tego zapasowe wentyle i spinki do łańcucha :) w narzędziówce z dermy przypiętej z boku bagażnika (zamiast pod ramą jak w Ukrainie – bo wtedy trudno podnieść rower – torebka blokuje chwyt) mam po 2 klucze 8-10, 13-15, 14-17, łyżki do opon, łatki, klej, parę śrubek, drut i taśmę izolacyjną. Aha, i kawałek szmatki z prześcieradła. Torebkę taką można zapiąć na malutką kłódkę od walizki :) przydaje się też jeden bilet 20-minutowyo, by wziąć rower do autobusu czy tramwaju, jak poważnie nawali :)
Ja sobie dziś na tył założyłem samowulkanizującą dętkę Foss, bo akurat miałem zdobyczną. Zobaczymy jak się sprawdzi, bo już 3 raz wymieniam dętkę na tylnym kole – przód bez zastrzeżeń.
Moje rowerowe EDC to: dętka, pompka, łatki, łyżki, telefon, mokre i suche chusteczki no i oczywiscie pieniądze plastikowe i papierowe planuje ponadto zakup multitoola. PS: Zabieram często drugą baterie do telefonu
Są rzeczy bez których w trasie człowiek się nie obejdzie, ale co jeśli akurat czegoś zapomnimy? Podsumowałem parę pomysłów na to jak poradzić sobie z oponą, kiedy akurat zabraknie nam typowych środków zaradczych :) Taśma klejąca, trawa i inne sposoby złotej rączki – http://www.dobrerowery.pl/blog/przebita-detka-a-latek-brak-co-zrobic
Tak mi się przypomniało: generalnie poza narzędziami do łatania dętek i wymiany akumulatorków nie wożę innych.
Z jednym wyjątkiem: po każdej czynności serwisowej (wymiana klocków, smarowanie łańcucha, które wymaga demontażu osłony itd.) przez kilka dni wożę ze sobą zestaw narzędzi, które wykorzystałem w naprawie. Na wypadek konieczności dokręcenia czegoś.
Tak naprawdę to nie można przewidzieć awarii, więc myślę że najlepszym pomysłem jest zabranie minimalnego lecz niezbędnego sprzętu naprawczego. Zgadzam się że przebicie dętki, to chyba najczęstsza awaria rowerowa, dlatego ja zawsze mam ze sobą zapasową dętkę, pompkę łatki i dobry zestaw kluczy (to na wypadek innych drobnych usterek związanych z dokręcanie lub odkręcaniem, np bloki w butach spd).
Oczywiście można zabrać na wycieczkę rowerową plecak narzędzi, ale ja myślę, że regularne serwisowanie roweru zminimalizuje poważne usterki. Kiedy się już jednak wydarzą, no to mamy te wszystkie dogodności cywilizacji, jak telefony, taksówki, autobusy, itp. Zawsze zostaje też pchanie roweru do domu, lub najbliższego przystanku autobusowego. Wtedy podziwiamy otaczający nas świat przy prędkości około 6 km/h.
Zawsze w portfelu – spinka lub 2 (kasa ,karta,dowód)
W torbie dętka zapas (sprawdzona) i łatki
Klucze razem w pokrowcu z Leathermanem Fuse
Wiatrówka ost testuję Cummulusa Windy Wendy (ok50gram)
Mała tubka smaru shimano z reguły przydaje się towarzyszom :D
Bardzo mała tubka kremu do ust ochronnego
Chusteczki nawilżane
Zapas baterii do oświetlenia
jakieś padło / baton/banan
telefon+zapasowa bateria
pompka KLS auto/presta
czapka biegowa z daszkiem na zmienę
na długie trasy
plecak deutera+streamer 3.0, membrana TNF
Moje stałe wyposażenie to:
– dętka, łatki, pompka, łyżki do opon
– bidon + napój
– multitool
– chusteczki higieniczne, chusteczki mokre lub suche mydło w płynie
– trochę gotówki
– naładowany telefon
– latem na wypady w las, spray przeciw komarom
– na dłuższe wypady żele energetyczne
mój zestaw:
łatki/klej/papier ścierny+łyżki+zapasowy wentyl
skuwacz do łańcucha (rozkręcalny, mieści się w pudełku po małym zestawie naprawczym do dętek)
pompka (w lidlu są czasami fajne)
zestaw składanych 5 imbusów + 1 osobno, większy, do korby
mały klucz nastawny (angielski)
scyzoryk
czasami 1 zwinięta dętka (jak jest wolna na stanie)
Całość mieści się w zewnętrznej kieszeni plecaka – około 10x20x5cm.
Taki zestaw pozwala na naprawę 90% typowych awarii (sam się zdziwiłem, ale skuwacz faktycznie kilka razy uratował mnie przed długą wędrówką).