Mijające standardy – czy warto kupować?

Świat pędzi do przodu, a życie w wielu dziedzinach nie znosi przestoju. Tak przynajmniej jest w rowerach. Producenci cały czas udoskonalają komponenty, coś zmieniają, poprawiają. Czasem wychodzi im to dobrze, a czasem prowadzi w ślepy zaułek. Zwykle jest to faktycznie chęć poprawy sprzętu, a czasami wychodzi z tego zwykłe wyciąganie pieniędzy od konsumentów. Cóż, nie ma sensu z tym walczyć, trzeba obserwować rynek i wyciągać wnioski. Ostatnio pisałem o tym czy jest sens inwestować w napęd 11-rzędowy, dzisiaj spojrzę na temat zakupowy od drugiej strony. Czy opłaca się „pakować” w produkty, których rozmiary przestają być standardem? Jeszcze kilka lat temu w rowerach górskich dominującym rozmiarem opon było 26 cali. Potem nastąpiła szybka ofensywa kół w rozmiarze 29″ oraz 27,5″ i obecnie producenci zazwyczaj używają kół 26″ w rowerach do 3 tysięcy złotych. Wyżej znajdziemy najczęściej większe koła.

Zapraszam do obejrzenia mojej rozmowy z Dominikiem z onthebike.com Rozmawiamy o różnych rowerowych standardach i zastanawiamy się czy jest sens je gonić. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.

Obecnie kupno roweru z kołami 26″ może doprowadzić do tego, że za kilka lat nie będzie można do niego kupić części z wyższej półki. Producenci w końcu przestaną robić amortyzatory, obręcze, opony przystosowane do tego rozmiaru, a w ofercie zostaną co najwyżej produkty z niższej półki. Dla osób, które lubią/chcą/muszą mieć komponenty z wyższej półki, zakup takiego roweru może stać się nieopłacalne.

Jakie części do roweru kupić
fot. Petteri Sulonen

Jeszcze raz podkreślę, chodzi tylko o osoby, które lubią być na bieżąco i mieć lepsze części. Trzymanie się przebrzmiałych standardów ma też swoje plusy – można kupić do niedawna topowe technologie za dużo niższą cenę. Wystarczy spojrzeć na taki drobiazg jak średnica mocowania kierownicy do mostka. Standard 31,8 mm praktycznie całkowicie wyparł z rynku średnicę 25,4 mm. Obecnie doszło do ciekawego zjawiska, kierownice 25,4 mm potrafią być nawet o połowę tańsze od swych grubszych braci. Zerknijcie chociażby na Boplight Team czy Easton EA50, wersje 25,4 mm są w naprawdę świetnych cenach. Podobnie bywa przy oponach, gdzie 26 calowe są tańsze (ok, może to częściowo wynikać z mniejszej ilości materiału użytego do produkcji) czy kasetach gdzie modele z mniejszą ilością zębatek kosztują zazwyczaj mniej.

Wiem, że wybieranie roweru pod kątem tego czy będzie potem można do niego kupić taniej kierownicę nie ma sensu. Podaję te różnice jedynie jako ciekawostki, aczkolwiek koszt wymiany napędu może dla wielu osób bardzo ważny przy wyborze konkretnego roweru.

Wracając do minionych standardów, które kiedyś były powszechne, to jest ich dużo więcej. Jeszcze przez kilka lat będziemy obserwować powolne umieranie hamulców V-brake na rzecz tarczówek. Teraz w praktycznie każdym rowerze górskim powyżej 2000 zł znajdziemy hamulce tarczowe. Tarcze szturmem wdzierają się nawet do rowerów szosowych, a przecież jeszcze kilka lat temu wielu osobom w głowach się nie mieściło, że tak się stanie. Szczękowe „Vbrejki” oczywiście nie umrą całkowicie, ale będzie ich jeszcze mniej.

Pod naporem postępu padają stery 1 i 1/8 cala, ponieważ teraz na topie są stery typu „tapered”, gdzie na górze jest 1 i 1/8, a na dole 1,5 cala. Suporty przeszły drogę od mocowania na kwadrat, przez wielowypust (np. Octalink) i łożyska zewnętrzne typu Hollowtech II. Teraz na topie są suporty Press-Fit, które wciska się w ramę. A starsze technologie już nie są rozwijane i cenowo przedstawiają się atrakcyjniej.

Jakie części do roweru
fot. Andrea Santoni

Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, ale chyba na tym poprzestanę. Jeszcze kilka ciekawych przykładów zamieszania jakie robią producenci znajdziecie w tym wpisie na BlogMTB. Kręćka można dostać, jeśli się pójdzie bez przygotowania do sklepu rowerowego :)

Podsumowując – czy warto gonić za nowinkami i spisywać na straty stare standardy? Niekoniecznie. Postęp nie przychodzi z dnia na dzień, wszystko dzieje się w swoim tempie. Nawet jeżeli masz ochotę na jakąś rewolucyjną nowinkę, która będzie wymagała większych zmian w rowerze, warto poczekać czy nowy system przyjmie się na rynku. Ale ja mimo wszystko trzymałbym się starych, sprawdzonych produktów. Nie na siłę, ale póki nie przychodzi do zmiany roweru, nie ma sensu przemeblowywać sprzętu. Są osoby, które za wszelką cenę chcą np. wymienić hamulce V-brake na tarczowe. Można w tym celu kupić adapter do montażu zacisku na ramie, która nie posiada odpowiednich mocowań. Skórka niewarta wyprawki moim zdaniem.

Tak więc niech producenci pędzą ku doskonałości, a my pozostańmy krok za nimi cierpliwie obserwując jak rozwinie się sytuacja. A Ty jak myślisz? Producenci cały czas coś wymyślają dla poprawy jakości rowerowego życia, czy tylko po to by naciągać ludzi na niepotrzebne wydatki?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

23 komentarze

  • Witam wszystkich. Znalazłem na śmietniku rower Romet sport. W miarę na chodzie- da się nim jeździć, choć po siodełku tyłek boli jeszcze przez tydzień, rogi ma oklejone taśma izolacyjna a przerzutki (naturalnie z manetkami na ramie) obsługują połowę przełożeń :) Pomyślałem, że to dobra okazja, żeby nabrać trochę umiejętności i ogłady ze sprzętem i za sezon-dwa pokusić się o złożenie nowego roweru już bardziej na stałe. Oczywiście natknąłem się na problem przemijających standardów :) czy ktoś z Was jest w stanie zaproponować mi w miarę rozsądny harmonogram pracy, żeby minimalnym miesięcznym kosztem doprowadzić go do przyzwoitego stanu użytkowania?

    • Hej, ja zacząłbym od zakupu takiej książki:
      https://roweroweporady.pl/najlepsza-ksiazka-o-serwisowaniu-roweru/

      Niestety musisz liczyć się z tym, że jeśli remontujesz stary rower, to nie wszystko w takiej książce będzie opisane, ale książka Zinna to prawdziwa „biblia” serwisowa i warto mieć ją pod ręką, tym bardziej, że niewiele kosztuje.

      Jeżeli chodzi o harmonogram prac, to Ty sam najlepiej wiesz co tam jest do zrobienia i jaki masz budżet. Na pewno warto mieć sprawne hamulce, proste koła i przyczepne opony – od tego bym zaczął, bo to ma duży wpływ na bezpieczeństwo jazdy.

      • opony zmienione, koła w trakcie prostowania (dziś zrobiłem pierwszą próbę, a przez resztę tygodnia będę powoli dopieszczał do ideału), nowe klocki hamulcowe zamówione (wymiana całości niestety musi poczekać). Książka kupiona – rzeczywiście skarbnica wiedzy i to przystępnie podanej, ale brakuje mi tam informacji o wymienności systemów, w szczególności o zajmującym mnie problemie zmiany wkładu suportu (kompatybilność gwintów/montażu) i ew zmiany wolnobiegu z aktualnych 5 na więcej przełożeń. Masz jakieś rady?

        • Z własnego doświadczenia: suport wykręcić i oblecieć ileś tam (dobrych) sklepów z nim, nie zniechęcając się porażkami, a jest szansa coś trafić. Mi udało się, okazało się że nasi południowi sąsiedzi produkowali i to nawet bardziej wypasione również, mi wystarczył zwykły kompakt, na razie chodzi bez problemów, poza… wykręcaniem się, ale zdaje się że coraz mniejszym.

          PS: co do wolnobiegu…może na początek pomiar jego szerokości? O ile dobrze pamiętam ojciec w swoim Romecie przeszedł z 3 aż do 5 czy nawet 6, ale to dawno temu było ;-)

  • Jasne, generalnie nie warto na siłę wyprzedawać wszystkiego, co powoli umiera, bo nowe standardy pojawiają się ostatnio tak często, że trzeba by zmieniać rower co sezon (teraz już nawet osie 100×15 i 142×12 nie są najnowszym standardem).

    Ale z drugiej strony, niektóre standardy – zwłaszcza koła 26″ – są obarczone bardzo dużą utratą wartości. I nie mam tu na myśli rowerów za ~1,5 tys. zł, w których różnica będzie mikroskopijna, ale np. rowery enduro z wyższej półki (>10 tys. zł). Za parę lat nikt nie da za nie podobnych pieniędzy, jak dziś.

    Z trzeciej strony :) taki spadek cen jest okazją dla osób o ograniczonym budżecie. Wszystko więc zależy od tego, jakie ktoś ma oczekiwania i czy może je poprzeć grubością portfela ;)

  • Najgorzej, jak ktoś przyzwyczaił się do standardu MTB 26″ i duże koła mu po prostu nie pasują, nie leżą… Nie chodzi tu o koszt wymiany np. ramy i widelca. Chodzi o możliwość kupna/ złożenia nowego roweru z wyższej półki bez szukania części po świecie lub zastanawiania się, skąd je wziąć. Przejście na nową konstrukcję suportu czy średnicę rury w główce ramy mam totalnie w nosie – ale średnica kół ma zasadniczy wpływ na technikę jazdy, trakcję, pozycję i wszystko to, co jest kwintesencją jazdy na rowerze. Mam nadzieję, że producenci pomyślą o takich jak ja, którzy chcą jeździć na dobrych rowerach 26″ nie dlatego, że ich nie stac na nowy rower w nowym standardzie, tylko dlatego, żę TAK LUBIĄ!!!

    • Poskładać własny rower na kołach 26″ jeszcze się da, choć jeżeli producenci nie wrócą do tego standardu, to będzie coraz ciężej. Myślę o wyższej półce, bo części z niższych rejonów będą nadal dostępne.

      Alternatywą jest 27,5 cala, bo to tylko trochę większe koła od 26.

      • Jeździłem na tym 27.5 – i po prostu są „trochę za duże”. Tak z grubsza o jakieś 1.5 cala :). Oczywiście, że mówimy o czymś na 26″ z troszkę wyższej półki, bo sam mój przedni amortyzator kosztował tyle, co 3 kompletne rowery typu full suspension w supermarkecie :)

        • Obręcz 27,5″ ma średnicę większą od 26″ o dokładnie 25 milimetrów, czyli w cal. No i sam rower idzie w górę o połowę tego w stosunku do 26″. Ale domyślam się, że nie chodzi Ci o samą wysokość, a po prostu inną geometrię ramy i ciut inne zachowanie większych kół.

          Cóż, 26 jest w odwrocie i niewiele się na to poradzi. Na Allegro widziałem jeszcze kilka fajnych Focusów z kołami 26, ale to też wyprzedażowe końcówki.

  • W toskanii jest co roku wyścig kolarski na starch rowerach. Kolaga był w zeszłym roku … niesamowita impreza. Wszystkie rowery tam muszą spełniać odpowiednie standardy i praktycznie muszą być w 95% oryginalne. Jeszcze do tego jest mega wielki pchli targ ze starymi cześciami :) http://villatoscanalife.blogspot.com/2013/04/leroica-najpiekniejszy-wyscig-swiata.html … i oczywiście strój tez musi być odpowiedni

  • Mi osobiście doskwiera trochę nowy standard piast, przód QR20 i tył chyba 142mm. W tym lub przyszłym roku będę musiał wymienić też koło przednie bo ma mocowanie na starszy standard, a amory z większym skokiem to teraz tylko na QR20 robią, chyba że dorwe coś używanego na starszy typ, jak się uda.
    Przy zmianie ramy na fulla z nowymi standardami musiał bym wymienić dużo części.

  • „czy kasetach gdzie modele z mniejszą ilością zębów kosztują zazwyczaj mniej.”
    Nie chodzi o mniejszą ilość rzędów?

    • Dokładnie to miałem na myśli, tylko za szybko napisałem :) Dzięki za zwrócenie uwagi, poprawiłem.

  • moim zdaniem coraz trudniej dostać coś z wyżeszj półki dla starszych rozwiązań. Gdy wymieniam napęd (3×9) trudno kupić przerzutkę tylną na 9rz! Deore, która dotąd była na 9, shimano wprowadziła na 10 – zostało tylko alivio na 2015r.
    Ale zauważyć też można, że technologie, które kiedyś były tylko w dobrych grupach, stają się popularne w grupach z niższej półki, np. przerzutka alivio 2015 ma już shadow :)

  • Myślę, że tylko naszą ciężką pracą, treningami a co za tym idzie lepszą kondycją to właśnie my zawsze będziemy kilka lat przed nowinkami….

  • Najważniejsze że koło zawsze pozostanie okrągłe i producent nie wpadnie na pomysł by produkować kwadratowe. Postęp w każdej dziedzinie będzie, nic nie poradzimy. Kupując rower nie do końca możemy być zadowoleni i sami dobieramy i zmieniamy części, tak właśnie zrobiłem. Rower TREK model 4300, zmieniłem kasetę na szosową 11-25 zębów i tarcz z przodu 32 zęby na 36 stosuje dwa łańcuchy, wymieniam co 200km. Uważam że teraz dopasowałem rower do swoich możliwości.

  • Z rowerami, jak ze sprzętem AGD i samochodami – dopóki do rządzenia nie dorwali się księgowi i spece od zarządzania jakością (rozumianą jako zespół cech, którymi można w procesie technologicznym dowolnie manipulować, dla osiągnięcia zakładanych celów marketingowych), dopótki wszystko działało bez zarzutu po 20-30 lat.
    Teraz liczy się sprzedaż i poprzez „stałą zmienność” – utrzymanie jej przez długi czas – bez względu na koszty dla środowiska i koszty społeczne.
    TAKA JEST CECHA OBECNEGO RYNKU.
    Piszę „cecha”, a nie „wada”, bo musimy się z nią pogodzić bez emocji – na chłodno i przyjać jakąś strategię – licząc się z kosztami i pewnymi ograniczeniami.

    Skoro producenci założyli cykliczną zmienność wymiarów i standardów, to nie mamy na to wpływu. I już.

    Trzeba więc przyjąć jakiś podział sprzętu w piwnicy (o ile mamy kilka rowerów) i stosownie do tego używać np.

    1) rowery eksploatowane codziennie i intensywnie lub wyczynowo – muszą mieć bieżącą dostępność części zamiennych (w tym: zapas na półce);

    Jak kogoś stać – to i tak kupi rzeczy nietypowe i indywidualne, dla reszty – obowiązujący „standard” będzie najlepszym wyjściem, trzeba więc się liczyć z ryzykiem okresowej zmiany CAŁEGO ROWERU lub przynajmniej ramy (+suport + stery) – to samo dotyczy komputerów, gdzie nie warto kupować najnowszych konfiguracji, wystarczy przeciętny poziom parametrów z najbliższego sklepu,

    2) rowery typowo wakacyjne lub eksploatowane okresowo – mogą mieć części w rozmiarach nietypowych, dostępnych w dłuższym czasie – po wyszukaniu, a zapasowy suport, stery i łożyska piast, a nawet całe koła z ogumieniem nie będą ekstrawagancją, w tej grupie dobrze skonfigurowany i zadbany rower posłuży w zasadzie do końca życia, a i dzieci pojeżdżą,

    3) zabytki – mając taki rower nie liczyłbym na dostępność części, ale też jeździłbym nim w tylko niedziele po skwerku z rodziną.

  • Ten pęd za nowinkami dotyczy chyba każdej branży. Ja zawsze wolę poczekać, aż nowości się trochę uleżą. Niech kto inny je sprawdzi. ;)

    • W pełni się zgadzam. Lepiej trochę dłużej poczekać i kupić za mniejsze pieniądze. Tak jest w moim przypadku. ” Analiza, Kowalski”. W dodatku można wysłuchać wiele cennych opinii zarówno pozytywnych jak i krytycznych by na zimno podjąć decyzję. No, chyba że ktoś potrzebuje sprzęt na wczoraj :) i lubi rzucać kasą. A ze swoim Wagantem to już chyba do końca życia się nie rozstanę, chyba że diabli go wezmą. :))) Pozdrawiam.

      • Zależy, bo prawda jest taka, że jak będziesz chciał kupić korbę xtr, to czy to jest model z 2011 roku czy obecny 11sp, to tak czy inaczej zapłacisz 1600 pln.

        Jeśli chcesz poczekać aż technologia potanieje, czyli 11sp z xtr 2015 trafi do alivio, to musisz poczekać około 6 lat. Tylko to już nie będzie nowa technologia, bo w 2019 pojawi się nowa grupa xtr, która w 2021 (rok w którym 11sp zejdzie do alivio) też już będzie stara i wszyscy będą czekać na xtr 2023 – i tak w koło Macieju :)

    • …ale branże mają swoją specyfikę i mocno różnią się między sobą. W IT rzeczy faktycznie się starzeją, i jest postęp, zamiast serwera z przed 10-ciu lat wystarczy Raspberry Pi :-). W motoryzacji każdy producent ma swoje standardy zmieniane czasem z modelu na model. W rowerach istnieją w miarę przestrzegane standardy. I nie ma aż tak dużego postępu, no bo jak podnieść sprawność roweru, która już i tak wynosi 90 i pare procent?

      Ostatnio rynek zaskoczył mnie, bo okazało się że w standardzie misek wbijanych, (który na swój użytek już dawno uznałem za bezsensowny i stracony) są dostępne wbijane ułożyskowane cartridge supportowe :-)

      Podsumowując, zupełnie nie bałbym się starych (znaczy bieżących) standardów, jeżeli jakieś rozwiązanie funkcjonuje w kilkunastu procentach rowerów na rynku, to nie może zniknąć.