Lampka, którą chcę Wam dziś pokazać, to nie jest produkt dla każdego. Umówmy się, ok. 125 złotych tylko za przednią lampkę, która w dodatku służy głównie do zaznaczania naszej obecności na drodze, to sporo kasy. Inną sprawą jest, że żyjemy w takich realiach, że spora część rowerzystów, w ogóle nie używa oświetlenia, czyli szkoda im nawet 20-30 złotych na komplet prostych lampek.
Jakiej lampki szukałem
Od dawna nie oszczędzam na oświetleniu rowerowym. Zdarza mi się jeździć dłuższe trasy, także w nocy i dobre oświetlenie zwiększa nie tylko bezpieczeństwo, ale także komfort jazdy. Dlatego w dzień używam „błyskacza”, który zdecydowanie poprawia moją widoczność na drodze (wystarczy by droga prowadziła przez las i rowerzysta staje się mniej widoczny), w nocy dodatkowo zakładam mocną lampkę, do świecenia przed przednie koło.
Kilka lat używałem lampki Cateye Rapid 3 (już jej nie produkują, dostępna jest tylko wersja na tył), którą widzicie na zdjęciu powyżej, po prawej stronie. Fajnie się sprawdzała, na paluszku AA wytrzymywała długo, niestety nadgryzł ją ząb czasu i w końcu się rozsypała. Chętnie kupiłbym taką samą, ale Cateye obecnie nie ma nic sensownego w zamian. Myślałem, że ciekawą opcją będą lampki Cateye Loop 2 – ale okazały się sporym rozczarowaniem.
Zacząłem rozglądać się po innych producentach. Szukałem czegoś małego, przylegającego do kierownicy (Rapid 3 kiepsko nadawał się do jazdy po większych bezdrożach, za bardzo odstawał od kierownicy i częste wstrząsy szybko by go załatwiły), z przyzwoitym czasem działania bez ładowania i niezłą widocznością z daleka, także w dzień. Z racji na gabaryty – szukałem czegoś z wbudowanym akumulatorem ładowanym przez USB.
Knog Blinder
I tak w końcu trafiłem na Blidera. Markę Knog znam chociażby z dzwonka Oi Bell, którego używam od dawna. Ten australijski producent ma w swojej ofercie spory wybór lampek, zarówno błyskaczy, jak i pełnowymiarowych lamp. Sama rodzina Blinder to 5 przednich modeli o mocy 80 lumenów i 3 dające 20 lm. Z tyłu to ponad 10 wersji. Do tego dochodzą jeszcze lampki z odcięciem światła (nieoślepiające), spełniające normę oświetlenia StVZO (wymaganą chociażby w Niemczech). Uff, trochę tego jest, ale łatwiej się w tym rozeznać, studiując poniższą tabelkę:
Nie ma w tabeli lampek w wersji Mini (20 lumenów z przodu i 11 z tyłu), ale moim zdaniem nie warto zawracać sobie nimi głowy. Są sporo słabsze niż „duzi” bracia, świecą krócej, a nie są aż tak dużo tańsze. Główne różnice pomiędzy modelami, polegają na innej liczbie diod oraz na kącie świecenia. Im szerszy kąt – tym światło bardziej rozproszone i lampka lepiej widoczna po bokach. Węższy kąt to mocniej skupione światło, co może być pomocne w podświetleniu tego co przed nami (kosztem widoczności z boku), ale z tyłu może trochę denerwować innych przy jeździe w grupie.
Kid Grid
Ja zdecydowałem się na zakup przedniej lampki (tylna jest w planach, gdy będą ją miał, uzupełnię test) w wersji Kid Grid – mamy tu 16 diod o mocy 80 lumenów i kącie świecenia 90 stopni. W zestawie z lampką dostajemy dwa gumowe uchwyty do kierownicy (o różnej średnicy).
Lampka nie jest duża, mierzy 4×4 cm i odstaje od kierownicy na ok. 1,5 cm. Do tego jest całkiem lekka – z uchwytem waży 38 gramów. Gumowy uchwyt, gdyby pękł, da się dokupić, albo można samemu coś dosztukować. O dziwo – jeszcze mi nie pękł ;) Albo jest tak mocny, albo mam takie szczęście – w ostatnim czasie pękło mi mocowanie od lampki Cateye, o której wspominałem wyżej, a także od lusterka (które zdejmowałem z kierownicy może trzy razy).
Uchwyt jest bardzo wygodny, naciągamy go i zaczepiamy klamerkę o wypustkę w lampce i gotowe. Blinder bardzo pewnie trzyma się kierownicy i nie przesuwa się nawet przy jeździe w terenie (sprawdzone w Bielsku na Enduro Trails). Jednocześnie bardzo łatwo ustawić ją ręką w odpowiedniej pozycji. W obudowie lampki kryje się wtyk USB, którym ładuje się lampkę.
Lampka spełnia normę szczelności IP67, czyli jest całkowicie pyłoszczelna i może być zanurzona na 30 minut w wodzie, na głębokość jednego metra. Pływania w Blinderem nie testowałem, ale jazdę w deszczu przetrwał bez najmniejszego problemu.
Jak świeci Knog Blinder
80 lumenów to nie jest oszałamiająca moc do oświetlania drogi, niemniej jeżeli chodzi o widoczność roweru, to zarówno w dzień, jak i w nocy – nie mam tu żadnych zastrzeżeń. Za dnia nawet tryb ciągły jest dobrze widoczny, choć zalecam przełączenie się na migający, który robi świetną robotę. W nocy 80 lumenów w trybie stałym widać z daleka, migającego nie polecam, będziecie tylko denerwować innych.
Producent podaje, że światło lampki jest widoczne z odległości kilometra – być może tak jest, natomiast ja się bałem zostawić rower i odejść na taką odległość ;) Ale sprawdziłem i z 200 metrów widać ją doskonale.
Lampki tej można użyć także jako awaryjnego oświetlenia drogi, ale chciałbym podkreślić tu słowo – awaryjnego. Miałem okazję raz tak jechać, gdy zapomniałem dużej lampki. Cóż… szczerze mówiąc, nadaje się jako latareczka, gdy idziemy pieszo lub jedziemy spokojnym tempem. Przy 25 km/h i więcej, przestaje to być przyjemne. Na zdjęciu powyżej nawet źle to nie wygląda, ale porównajcie sobie, jak świeci Infini Tron 800, w której włączyłem najsłabszy tryb (mniej więcej 200 lumenów):
Nawet najsłabszy tryb w dużej lampce kładzie Blindera na łopatki, ale pokazuję to tylko w celach ilustracyjnych, bo jednak to dwa zupełnie różne typy oświetlenia.
Producent podaje, że Blinder w wersji Kid Grid rozprasza światło pod kątem 90 stopni, w rzeczywistości jest to trochę więcej. Na widoczność lampki z boku nie mogę narzekać.
Tryby świecenia
Lampkę obsługujemy jednym, niedużym przyciskiem. O dziwo, bez problemu da się go używać w rękawiczkach. Dłuższe przyciśnięcie włącza/wyłącza lampkę, krótsze zmienia tryb świecenia. Jest tu także pamięć wybranego trybu, co jest miłym dodatkiem.
Trybów świecenia jest pięć – stały mocny (80 lm), stały słaby (na oko to 40 lm), migający mocny (idzie pełna moc), migający słaby (tu świeci naprzemiennie po 8 diod i z mniejszą mocą) oraz tryb nazwany przez Knoga „fancy flash„, czyli taka trochę tandetna dyskoteka – włączyłem go raz na próbę i więcej nie będę :)
Czas działania i ładowania
Knog podaje następujące czasy działania – mocny 3:10, słaby 6:30, migający mocny 5:30, migający słaby 59 godzin, fancy 8:10. Sprawdziłem, że w najmocniejszym trybie Blinder świeci 3 godziny i 25 minut (w pokojowej temperaturze), tak więc nawet trochę przekracza deklarowany przez producenta czas. W takim układzie czas świecenia reszty trybów pewnie też się zgadza.
Na obudowie tuż obok przycisku, znajdują się dwie małe diody – jedna świeci się na czerwono, gdy akumulator niedługo się wyczerpie lub gdy jest ładowany, natomiast kolor zielony na drugiej pojawia się, gdy akumulatorek naładuje się do pełna. Czas ładowania to niestety aż 4 godziny, niezależnie od tego czy podepniemy lampkę do gniazda w laptopie czy do mocnej ładowarki od telefonu. Producent o tym nie pisze, natomiast znalazłem informację od starszej wersji Blindera, że są one zbudowane tak, aby akumulatorek ładował się małym prądem, co ma wydłużyć jego żywotność. W codziennym użytkowaniu nie ma to większego znaczenia, przy jeździe przez całą noc – trzeba mieć to na uwadze.
Blindera naładujemy podłączając go bezpośrednio do gniazda USB, można też dokupić przedłużacz (są dostępne oryginalne przedłużki, ale w sklepach jest sporo innych, tańszych kabli). Lampki niestety nie da się włączyć, gdy jest ładowana, ale i tak, gdy jest zamontowana na kierownicy, ciężko byłoby podłączyć do niej ładowarkę.
Zastrzeżenie mam do braku możliwości wymiany akumulatora. Nie chodzi o zmienianie go podczas jazdy, tylko o sytuację, gdy ten kiedyś straci swoją pojemność. Obudowa jest szczelnie zaklejona i będzie potrzebny „magik” do jej otwarcia i potem zaklejenia z powrotem + nie wiadomo jaki akumulatorek siedzi w środku (wiadomo tylko, że litowo-polimerowy). Ostatecznie może się okazać, że jego wymiana jest kompletnie nieopłacalna, co nie ma nic wspólnego z ekologią.
Podsumowując
Knog Blinder Kid Grid świeci bardzo dobrze jako lampka sygnalizacyjna i ewentualnie awaryjna. Jest nieduża, dobrze wykonana, czas świecenia jest przyzwoity (jak na lampkę o takich gabarytach), a mocowanie solidne i pewne.
Wady? Stosunkowo wysoka cena – ok. 125 złotych to sporo, choć muszę uczciwie przyznać, że są też drożsi konkurenci. Trochę martwi mnie brak łatwego dostępu do akumulatora, no i przydałoby się gniazdo micro-USB (lub USB-C) do ładowania podczas jazdy, ale większości z Was nie będzie to potrzebne.
Poczekam na Twoją opinię o tylnej lampce, bo na przodzie już mam już Kellysa Spitfire ale na tył przydałoby mi się coś porządniejszego niż mam teraz.
Mam już od kilku dni tylnego Blindera, też w wersji Kid Grid. Na pewno za jakiś czas dopiszę o niej akapit.
Jakbyś miał kiedyś ochotę/okazję porównałbyś Wall-E z tanią lampką od chińczyków o rzekomej mocy 120lumenów np. https://pl.aliexpress.com/item/32960759613.html?spm=a2g0o.detail.1000014.2.4eea6f84xSlHs7&gps-id=pcDetailBottomMoreOtherSeller&scm=1007.13338.142407.0&scm_id=1007.13338.142407.0&scm-url=1007.13338.142407.0&pvid=33810c65-661b-410b-aad5-a8cce7ea19d5
sam taką używam, już drugą, w pierwszej uwaliło się gniazdo ładowania, nie wiem czy w opisywanym przez ciebie knogu zastosowane u nich rozwiązanie również nie będzie słabym punktem tej lampki,
jak ktoś jeździ tylko po mieście to lamkpa o takiej mocy jak ten knog pewnie wystarczy, ale jak zapuszczasz się po zmroku na drogi w terenie niezabudowanym to 800-1000 lumenów jest mega przydatne, już z daleka auta cię widzą (zrzucają z długich na krótkie :)), a nie oszukujmy się jak samochód pędzi 100km/h to te przepisowe 150m przebędzie w kilka sekund, no i dobrze by już z tych 150-200m widział spory plamę światła, a nie jakiś punkcik wielkości paznokcia :) w trybie miejskim godzie są latarnie można wrzucić 5% i nikomu nie szkodzisz :)
„Jakbyś miał kiedyś ochotę/okazję porównałbyś Wall-E z tanią lampką od Chińczyków o rzekomej mocy 120 lumenów.”
Ja w te 120 lumenów za 4 złote wierzę tak samo mocno, jak w akumulatorki AA o pojemności 5000 mAh (gdzie markowi producenci mają maksymalnie 2700) :)
„sam taką używam, już drugą, w pierwszej uwaliło się gniazdo ładowania, nie wiem czy w opisywanym przez ciebie knogu zastosowane u nich rozwiązanie również nie będzie słabym punktem tej lampki”
Będę na pewno aktualizować ten wpis pod kątem wytrzymałości lampki.
„jak ktoś jeździ tylko po mieście to lamkpa o takiej mocy jak ten knog pewnie wystarczy, ale jak zapuszczasz się po zmroku na drogi w terenie niezabudowanym to 800-1000 lumenów jest mega przydatne, już z daleka auta cię widzą (zrzucają z długich na krótkie”
Domyślam się, że płynnie przeskoczyłeś na temat przedniej lampki. Jeżeli chodzi o samą widoczność rowerzysty, to prawdziwe 80 lumenów spokojnie wystarczy, aby być widocznym z daleka. Niemniej taka lampka jak Knog Blinder służy jako dodatek do dużej lampki,
tak jak piszesz 800 lumenów bardzo podnosi komfort jazdy i widoczność trasy w nocy poza terenem zabudowanym. Ale nie powinna wpływać na to, jak widzą nas inni! Celowanie tak mocną lampą do przodu, tylko oślepia innych.
„w trybie miejskim godzie są latarnie można wrzucić 5% i nikomu nie szkodzisz”
Tak, wiele osób (w tym ja kiedyś) tak jeździ, że ma jedną, dużą lampkę, której używa w różnych warunkach. Ja odkąd jeżdżę z włączonymi lampkami także w dzień (w tym przypadku na miganiu), potrzebowałem czegoś dodatkowego, żeby nie wyładowywać akumulatora w lampce, gdy chciałem kontynuować jazdę po zapadnięciu zmroku.
Stąd zakup Cateye Rapid 3, a teraz Knoga. W dzień fajnie pokazuje, że jesteśmy na drodze, w nocy fajnie działa jako lampka skierowana do przodu i wspomagacz do dużej lampki, którą kierujemy w dół, przed przednie koło.
Nieważna marka. Ważna moc i koniecznie ustawienie na wprost – w końcu wszyscy powinni wiedzieć, że mamy latarę 1000 lm co świeci na 5 km (w testach). NIe oślepiasz? Nie masz racji.
Nie za bardzo rozumiem, do czego odnosisz się w tym komentarzu. Knog Blinder ma 80 lumenów, a nie 1000. Póki nie włącza się trybu migającego w nocy (co i tak jest bez sensu), nikogo się taką lampką nie oślepi.
Lampki coraz jaśniejsze, ale nie idzie to w parze z rozsądkiem użytkowników. W jeździe miejskiej (Warszawa) spotykam na swojej drodze wielu rowerzystów z lampkami migającymi niczym lampa błyskowa. Jeszcze na jezdni, pośród mocnych świateł samochodów i reklam – rozumiem (choć nie dziwiłbym się jak by któryś ze zdenerwowanych kierowców wszczął awanturę), ale na DDR jest to niepotrzebne i niebezpieczne. Jadący z przeciwka są po prostu oślepiani. Grozi to wjechaniem w kogoś lub coś (dziura, drzewo, itp.). Brak wyobraźni i brak szacunku dla innych użytkowników drogi. Ciekawy jestem czy te lampki mają dopuszczenie do użytkowania w ruchu drogowym.
Cześć,
cóż, niestety tak jest, że jesienią 1/4 rowerzystów jeździ bez lampek (w lato pewnie połowa), a część z tych, którzy już je mają – nie potrafią ich odpowiednio ustawić + włączają miganie w nocy.
Nie pozostaje nic innego, niż kulturalnie zwracać uwagę jadącym z naprzeciwka, że mają coś nie tak, czasem lampka sama potrafi się przestawić na dziurze, a nie każdy patrzy czy wszytko jest okej.
Odnośnie lampek w Polsce, to nie ma wymagań odnośnie dopuszczenia do użytkowania, tak jak w Niemczech wymagane jest spełnianie normy StVZO. U nas pod kątem mocy, wymagane jest jedynie, aby w dobrych warunkach widoczności, lampki były widoczne co najmniej ze 150 metrów. Więcej na temat przepisów: https://roweroweporady.pl/oswietlenie-roweru-przepisy/
Blindery są dostępne w wersji StVZO.
Tylna lampka – tylko migajaca! Dlatego nie zdecydowałem sie na rower z dynamem, bo ciagle tylne swiatlo jest kompletnie niewidoczne, zwlaszcza w miescie.
Przednia lampka – najlepiej dwie. Jedna to byle lampeczka za 5 zl z supermarkeru, ktora miga i stanowi swiatlo pozycyjne a druga to solidny reglektor ktory realnie oswietla nam droge i taki w trybie ciaglym.
Chyba, że z tyłu masz lampkę typu Mactronic Wall-E :) która wypala oczy jadącym za Tobą, a w trybie migającym już w ogóle w nocy strasznie oślepia. To jedna z tych tylnych lampek, które kategorycznie trzeba celować w dół.
A z innymi się zgadzam, sam tylną lampkę mam włączoną na miganie przez całą dobę. W dzień to każdą trzeba migać, światło stałe nawet z najmocniejszej lampki jest słabo widoczne.
Mam tylną lampkę w wersji z czterema diodami i robi robotę. W nocy na mieście włączam słabszy tryb, bo w mocniejszym już mi kilka osób zwróciło uwagę, że trochę za mocno świeci :D
To jest ta wersja z węższym kątem 35 stopni. Faktycznie, światło może tam być bardziej skupione i może bardziej dawać po oczach, niż w mojej wersji, gdzie jest ono bardziej rozproszone. Najlepiej samemu obejść rower dookoła (po ciemku) i sprawdzić, czy nie świecimy za mocno :)