Napisał do mnie Włodek, jeden z czytelników bloga. Zazwyczaj proszę o wklejenie takiego pytania, jakie od niego dostałem, na blogu w komentarzu – tak aby moja odpowiedź przydała się też innym czytelnikom. Tym razem postanowiłem odpowiedzieć na nie w formie wpisu. Temat jest bardzo ciekawy i szkoda by było, żebym go nie poruszył. Niestety na zadane w tytule pytanie, nie ma idealnej odpowiedzi. Ale liczę też na Wasze głosy w komentarzach :)
Witam serdecznie, Twój blog czytam od dłuższego już czasu. Jak dla mnie jest bardzo ciekawy i daje dużo wiedzy dotyczącej jazdy na rowerze.
Jestem już wiekowym człowiekiem (53 lata). Moim hobby w czasie wolnym jest jazda na rowerze. Rocznie pokonuję na rowerze crossowym Trek 7300 ok. 8 tysięcy km. Na więcej nie pozwalają obowiązki zawodowe i rodzinne. Czasami jeżdżę z moimi znajomymi, bardziej zaawansowanymi kolarzami. To dzięki nim zainteresowałem się odzieżą rowerową, rowerami i całą tą otoczką medialno-marketingową.
Przez wiele, wiele lat jeździłem króciutkie dystanse w czym popadło i na czym popadło. Przez kilka lat dojeżdżałem do pracy codziennie, bez względu na pogodę. Po zakupie roweru crossowego Trek 7300 zacząłem więcej jeździć i oczywiście baczniej się przyglądać, w co są ubrani inni i co ze sobą zabierać na 100 km wycieczki po Dolnym Śląsku. To dzięki Twojemu blogowi zainwestowałem w odzież rowerową firmy BCM Nowatex z Puszczykowa pod Poznaniem. Odzież ta zbierała całkiem dobre recenzje w Internecie, jak i wśród znajomych kolarzy.
Wczoraj zrobiłem test tej odzieży. Pojechałem w 147 km trasę na Pogórze Kaczawskie do miejscowości Stanisławów. Jest tam bardzo długi i stromy podjazd.
Warunki pogodowe. Temperatura około 17 stopni. Wiatr dość spory. Zachmurzenie zmienne. Od czystego nieba na dole, do częściowego zachmurzenia na górze. Na samym szczycie chłodno i wiatr. Warunki były takie, że 5 minut na zdjęcia, kilka łyków z bidonu, wzajemne gratulacje i powrót. Końcowy odcinek podjazdu tak stromy, że jazda na tzw „wciągarce” 4 km/h i wrażenie, że mocniejszy nacisk na pedały spowoduje uniesienie przedniego koła.
Ubrałem na siebie koszulkę potówkę, koszulkę rowerową z krótkim rękawem, bluzę rowerową z długim rękawem i w pierwszej fazie podjazdu kurteczkę przeciwwiatrową i przeciwdeszczową firmy Newline. Po 20 minutach podjazdu stanąłem by odpocząć. Wszystko pod kurtką mokre od potu. Renomowana norweska kurteczka, co to biegacze, narciarze i kolarze biją rekordy, nie bojąc się warunków pogodowych, okazała się folią z zerową oddychalnością. Zdjąłem kurtkę i dalej pojechałem w zestawie koszulka potówka, koszulka z krótkim rękawem Nowatex i bluza z długim rękawem Nowatex. Było w miarę ok, tylko jak zawiał wiatr, niestety wychładzało mnie. Te rzeczy dobrze oddychają, ale też przepuszczają wiatr.
Moje pytanie do Ciebie jako specjalisty rowerowego. Jak ugryźć ten temat? Co w tej układance należy zmienić? Czy po prostu w takich wypadkach należy jedynie ściągać poszczególne warstwy? No tak, ale w przypadku wiatru w górach, ściągnięcie warstw odzieży, da większy dostęp wiatru do ciała. Wierz mi. Byłem totalnie przemoczony jadąc na szczyt. Przepociłem poliester! Jak wg Ciebie powinienem się ubierać? Może sensownym byłby zakup cienkiej kurtki przeciwwiatrowej?
Hej, moją odpowiedź zacznę od banalnego stwierdzenia – każdy z nas podczas wysiłku się poci. To absolutnie normalna sprawa i z tym nie ma sensu walczyć. A im więcej warstw odzieży masz na sobie, tym trudniej ten pot odprowadzić ze skóry. I choćbyś był ubrany od stóp do głów w oddychające ciuchy, to potrzeba czasu, aby ten pot odparował.
Patrzę na to, w co byłeś ubrany i bardzo mocno się zastanawiam, czy po prostu nie było tego za dużo. Potówka i koszulka – okej. Na to bluza… i w zasadzie to już może być za grubo na 17 stopni, tym bardziej przy podjeździe i dużym wysiłku. A Ty jeszcze miałeś kurtkę, z tego co piszesz – przeciwdeszczową, czyli mogę się założyć, że albo ma membranę (oddychalność taka sobie), albo to „cerata” (oddychalność zero – sam taką mam i w niej się można ugotować po 15 minutach cięższej jazdy).
Każdy z nas ma inne odczucie ciepła/zimna. Ostatnio, gdy przyszła prawdziwa wiosna i zrobiło się w słońcu 23-25 stopni, ja nadal na rowerach widziałem osoby ubrane w długie getry i bluzy z długim rękawem. Nic mi do tego, ale ja bym się ugotował w tym wszystkim. Tym bardziej, że podczas jazdy, w naturalny sposób, sami siebie ogrzewamy, pracując mięśniami. Skóra się poci, chcąc te mięśnie schłodzić. A jeżeli mięśnie są osłonięte kilkoma warstwami odzieży, to wiadomo co się dzieje…
Ja absolutnie nie będę Ci doradzał, aby jeździć poniżej poziomu komfortu termicznego. Ale zobacz na zdjęcie powyżej. Po strojach kibiców widać, że jest 12-15 stopni, być może lekki deszczyk i pewnie wieje. A chłopaki jadą w krótkich nogawkach i rękawkach. Oczywiście, to profesjonaliści, zahartowani i z mięśniami, które grzeją się do czerwoności. Ale warto od nich wziąć trochę inspiracji, że nie ma sensu się przegrzewać.
Być może poszedłbym w stronę, którą sam zasugerowałeś – czyli kupił dobrą kurtkę z membraną przeciwwiatrową. Można poszukać czegoś z Windstopperem (tylko bez żadnego ocieplenia), z tym, że to już będzie trochę większy wydatek. Są też tańsze alternatywy, ale ja nie mam rozeznania, które są lepsze, a które gorsze (liczę na podpowiedzi w komentarzach). Ciekawi mnie kurtka Shimano Windbreaker, bo mam sporo ich odzieży i jestem ze wszystkiego zadowolony.
Ewentualnie rozejrzyj się za jakąś kamizelką przeciwwiatrową. Ramiona nie są aż tak narażone na przewianie, zwłaszcza gdy jest 14-17 stopni. I wtedy, w chłodniejsze dni, mógłbyś zastosować zestaw – potówka, bluza, kamizelka przeciwwiatrowa. Albo w przypadku kurtki – potówka, koszulka, kurteczka przeciwwiatrowa z długim rękawem.
Możliwości jest sporo, jedno co wiem – nie warto ubierać się za grubo, wystarczy chronić organizm przez przewianiem i zapewnić mu jednocześnie jak najszybszą możliwość usunięcia potu. A i tak, pocić się będziesz, zwłaszcza na podjazdach :)
Pytanie od Włodka było jeszcze jedno, niezwiązane z głównym tematem. Ale nie mogłem sobie odmówić, aby go Wam nie pokazać.
No i jeszcze jeden temat. Napisz mi co to za moda by jeździć na rowerze bez błotników? Wkoło widzę super rowerzystów, którzy jadąc rowerem nie mają błotników. Ja wiem, że takie rowery w Polsce sprzedawane są bez błotników. Chodzi oczywiście o rowery typu MTB i cross. Ale taki rower jest mało funkcjonalny. Opony zbierają z ziemi syf i narzucają na napęd, suport, golenie amortyzatora i wreszcie na rowerzystę. Czy faktycznie jak mówią mi moi znajomi, rower crossowy z błotnikami to wiocha i lamerstwo? Widzę, że nawet odkręca się stopki.
To pytanie skomentuję trzema zdaniami i jednym filmem :) Jeżeli ktoś nie chce jeździć ze stopką i błotnikami, to jego sprawa. Ale jeżeli chce – to też jego sprawa i nikomu nic do tego. A rowerowi znajomi, widzę, że cierpią na ten sam syndrom, o którym opowiadam w tym odcinku Rowerowych Porad:
Przepraszam za mój trochę przydługi wywód. Chciałem się po prostu zapytać o zdanie kogoś, kto ma większe doświadczenie i wiedzę z tego tematu ode mnie. Pozdrawiam serdecznie, Włodzimierz
Ja również pozdrawiam :) Wielkie dzięki za to bardzo ciekawe pytanie!
Właśnie wróciłem z roweru i informuję że przyszedł mróz.. Ubrałem się standardowo długie leginsy jesienne z decathlonu, cienka koszulka oddychająca HH z długim rękawem, cienki polar (100g Berghaus) i wiatrówka Donay, która zaprojektowana została dla biegaczy, jednak używam jej na rowerze. Przy jeździe w okolicach zera i co ważna, jeździe dla frajdy w terenie, a nie do pracy czy po zakupy, taki strój jest zupełnie wystarczający. Jeśli temperatura spadnie jeszcze o klika stopni wprowadzę jak co roku zmianę czyli na górę, grubsza zimowa bielizna oddychająca i dość dopasowany windstopper. W połączeniu z pełnymi rękawiczkami, buffem/czapką daje to idealny zestaw do -15. Poniżej nie jeździłem chyba i jakoś nie planuję. https://uploads.disquscdn.com/images/c626f4ca6834efc61ae05d7c5691b9945483f936309b2ab8603ba5badc0f62f5.jpg
Świetne zdjęcie! Gdzie ten wrak stoi? :)
To rzadko już dziś używana część poligonu wojsk chemicznych w Brodnicy. kilka km od mojego domu, jak będziesz w okolicy, daj znać, oprowadzę :-)
Mam pytanie z innej beczki. We wpisie jest filmik, który przedstawia jazdę rowerem i dodatkowo rejestruje położenie terenu i prędkość. Czy jest ktoś w stanie powiedzieć jak to jest zrobione? Czy to jest specjalny program ? Prosiłbym o odpowiedź.
Jak kupisz kamerkę np. Garmin Virb to ona zarejestruje ci trasę twojej jazdy właśnie z takimi parametrami.
https://www.youtube.com/watch?v=0dfvf70p1Eg
Jest 1 zasada ma być ci zimno ale tylko odrobinę i być sucho .
Bluza przy 17 stopniach jest zbędna. Potówka + Koszulka na to Kamizelka.
Przy niższej temperaturze niż 12 stopni włóż bluzę zamiast koszulki lub kurtkę zamiast kamizelki.
chcialbym, zeby kiedys u mnie nad morzem temperatura dobila do 17 stopni, moze w czerwcu. Na razie chyba ze 2-3 razy przekroczyla ledwo 15. Caly czas jezdze w wielowartwowych ciuchach, przepocony czlowiek, szybciej sie meczy
Dokładnie: „..Każdy z nas ma inne odczucie ciepła/zimna..”
Dla mnie zimnem jest temperatura -15 stopni i im jest cieplej tym lżej się ubieram. Gdy na termometrze jest +5 stopni to na dół zakładam krótkie leginsy, ponieważ w długich jest mi zwyczajnie za gorąco. Na górze ubieram się na cebulkę bo jednak dół (nogi) pracują cały czas a góra jest często w jednej i tej samej pozycji więc potrzeba to lepiej zabezpieczać.
Co ubierać? Najlepiej odzież techniczną stosowaną przez biegaczy (na. tzw. siatce), ponieważ jest to najlepszy stosunek ceny do jakości. Sam standardowo ubieram krótką, potem długą koszulkę i na to wszystko bardzo cienką kurtkę którą w razie zmiany pogody mogę szybko schować. Przy takim ubiorze nie ma efektu przepocenia, ale i wyziębienia. Używam też termoaktywnej czapeczki pod kask (jedna na zimę a druga na lato), która całkowicie eliminuje spływanie potu na twarz oraz chroni ugryzienie przez komary czy użądlenie pszczółki gdy wpadnie taki owad w otwory kasku.
Błotnik w rowerze? Owszem – mam zamontowany gdyż dzięki niemu nawet w bardzo ulewną pogodę moje całe ubranie jest czyste a na napędzie są tylko minimalne ślady brudu. Nie bawię się w jego ściąganie ponieważ to nie ma sensu. Ogólna waga roweru i tak jest duża ponieważ sam błotnik, bagażnik czy nieprzebijalne opony ważą swoje więc nawet jak zdemontuję błotnik to różnicy w wadze nie odczuję.
https://www.decathlon.pl/komplet-botnikow-300-24-28-id_8328053.html
Może jazda z błotnikami to wiocha , ale niby jazda z upapranym ryjem i pasem błota na plecach aż pod kask to szpan ? Jeżeli tak to wolę być ten z wiochy bo o tym że szkoda sprzętu mówić nie trzeba .Pracuję również nad optymalnym ubiorem , i na razie zawsze wracam mokry , tyle że raz na ciepło raz na zimno . Jedyny jak na razie wniosek , że ważna jest jak dla mnie potówka z długim rękawem , mam trzy / jestem początkujący amator/ i mam wrażenie ze każda z nich jest „inna ” W jednej czuję pot i „zimno” w innej jestem mokry ale mi to nie przeszkadza ? Na to zakładam bluzę rowerową i wiatrówkę , jak jest poniżej 13 zakładam na bluzę rowerową kurtkę rowerową , jeżeli temp jest poniżej 8 i wiatr nakładam wiatrówkę . Może to i dużo ale inaczej marznę ,
Blotniki i stopka, to zupelnie zbedna masa ktora – jesli sa – trzeba ze soba wszedzie wlec. Ostatecznie male oslonki-blotniki wazace kilkanascie gramow – a i to tylko jesli spodziewamy sie deszczu. Zreszta – ubranie po jezdzie i tak wedruje do pralki, wiec co za roznica czy bedzie troche bardziej czy troche mniej brudne… A jak jest sucho, to blotniki nic nie wniosa.
Stopka? Zawsze jest o co oprzec rower, albo mozna go polozyc. Po co zatem wozic jeszcze jeden ciezarek?
Przepraszam za brak polskich znakow,
A.
Też byłem przekonywany przez swoich znajomych do takiego stylu. Że to szpeci rower, zwiększa wagę, że nie jest potrzebne. Że przecież po deszczu się i tak nie jeździ. Odkręciłem więc prawie wszystko. Ubranie przeciwdeszczowe i pompkę chowałem do plecaka. Wreszcie zacząłem wyglądać jak biker a nie jak lamus z sakwami. Średnia wyprawy wzrosła o 1-1.5km/h. Efekty uboczne były takie, że po zimowych miesiącach rower nadawał się do generalnego remontu. Solanka z dróg była narzucana bezpośrednio na suport, przednią przerzutkę, na v-break`i, golenie amortyzatora. Z tylnego koła podczas jazdy po kałużach dawało bezpośrednio na buty i spodnie do wysokości kolan. Z przedniego koła cały syf z dróg lądował na spodniach, butach, ubraniu a w ekstremalnych przypadkach na twarzy. Zacząłem unikać kałuż, błota w lesie, gruntowych dróg. Rower stał się mniej funkcjonalny. Nie było siły. Po każdej prawie wyprawie musiałem myć rower i go natychmiast smarować. I teraz pytanie? Jedziesz ponad 100km. Jesteś zmęczony i brudny. Czy masz jeszcze siły i ochotę na mycie i konserwację swojego roweru? Ale to może ja się mylę. Dlatego też pozwoliłem sobie napisać do Łukasza i zapytać Was szanowni internauci o zdanie.
Pozdrawiam
Poczekajmy jak @AndrzejeK zacznie jeździć w zimę. Nawet nie zdaje sobie sprawy jak szybko odzież niszczy się od soli. O rowerze nie wspomnę.
Fakt, ze soli unikam jak ognia. A blotniki nie chronia napedu ani butow, tylko spodnie i plecy. Zatem rower z blotnikami czy bez nich i tak bedzie maksymalnie „uswiniony”.
A tzw. „nozka” to juz w ogole.
A jesli naprawde chcemy ochronic spodnie i plecy, to moze rozwiazanie proponowane przez firme RaceFender? Lekkie, nie przeszkadza i latwo zdemontowac.
Aha – znam przypadek gdy blotnik zablokowal przednie kolo, a rowerzysta wyladowal w szpitalu
„A blotniki nie chronia napedu ani butow, tylko spodnie i plecy. Zatem
rower z blotnikami czy bez nich i tak bedzie maksymalnie „uswiniony”.”
Że jak?! Ale to wyjaśnia wszystko:
„Fakt, ze soli unikam jak ognia. ”
„Aha – znam przypadek gdy blotnik zablokowal przednie kolo, a rowerzysta wyladowal w szpitalu”
Z czego był ten błotnik, ze stali? :-)
Zastanawiam się przed czym ma ten RaceFender chronić. Bo jak ktoś używa taki wynalazek, to faktycznie napędowi pomoże jak zmarłemu kadzidło.
Powiem Ci, że zdecydowanie poprawiłeś mój humor na koniec dnia. :-)
Ciesze sie, ze poprawilem komus humor – choc tyle dobrego :).
Blotnik byl z aluminium, zaczepil o opone na samym dole przy mocowaniu. Zostal podwiniety az do nasady przedniego widelca i zablokowal kolo.
A co do RaceFendera – napedu nie ochroni (podobnie jak „dlugie” blotniki), ale spodenki i plecy – tak.
A co soli – zima jezdze tylko po DDRach lub po sniegu, albo wtedy, gdy jest sucho.
Oczywiscie, jesli warunki pozwola, na zime powinien byc osobny rower…
„Blotnik byl z
aluminium”
Rower retro rozumiem, ale ktoś poza tworzywami, albo kompozytami używa jeszcze czegoś innego?
I dwa mity, które ciągle ktoś powtarza bez zastanowienia:
„A co do RaceFendera – napedu nie ochroni (podobnie jak „dlugie”
blotniki),”
Nawet nie wiesz jak dużo zmieniają pełne błotniki (takie prawdziwe, a nie ozdóbki w stylu RaceFender). Szczególnie w zimę i tuż po niej.
” na zime powinien byc osobny rower… ”
To ja preferuję życie na krawędzi: cały rok na tym samym rowerze (napęd, hamulce i
całość są w doskonałym stanie).
Reasumując: zacznij jeździć w każdych warunkach; wtedy podziel się
doświadczeniami, choć pewnie dojdziesz do innych wniosków niż które obecnie przedstawiasz. :-)
Ja nie szlajam sie dużo i daleko, ale zdarzyło mi sie wielokrotnie wyjechać w ładną pogodę, a wracać w deszczu i prawdę mówiąc o ile wygląd swojego crossa bez błotników o tyle wolę jak mi przednie koło nie pryska wodą po twarzy, a tylne na zad. Zdarzało się też, że na drodze sucho i fajnie, ale po wjechaniu w las tu błoto, tam jakaś breja… Nóżka też jest praktyczna i nie wyobrażam sobie roweru bez niej, nawet jeżeli kształt mojej ramy sprawia, że złożona odstaje ona solidnie na bok :)
Bawi mnie też argument wagi takich drobnych akcesoriów. Ja rozumiem, że w świecie sportu wyczynowego każdy gram jest na wagę złota, ale w zwykłym, szarym świecie kupowanie przerzutki takiej a siakiej, bo jest 13g lżejsza i wywalenie błotników i nóżki, bo to kolejne 300g jest dla mnie zabawne. Jak zjem większy obiad to też będę cięższy i wiele mi się ta redukcja masy nie zda :)
Jeżdżę w każdą pogodę. Od mrozów po upalne, letnie dni. Docenić można błotniki jeżdżąc po rozgrzanej smole naszych dróg powiatowych i gminnych. Docenić je można jadąc po dopiero co odnowionej drodze przez natryskiwanie masy asfaltowej.
Prawdą jest, że rowery typu MTB, Cross, Szosa wyglądają lepiej bez tych wszystkich akcesoriów. Dlatego też jak sądzę we wszystkich materiałach marketingowych pokazywane są zawsze na „goło”. Nawet Łukasz w swoich materiałach przedstawia rowery bez błotników. Pełne błotniki chronią suport i przednią przerzutkę. To nie ulega dyskusji. Ja to przetestowałem w ubiegłym roku, w którym jeździłem bez błotników, stopki, bagażnika, sakw, odblasków, dzwonka. Wystarczyło przejechać odcinek stu metrów przez mokry i zapiaszczony teren by już później do końca słyszeć chrzęst i piski dochodzące z suportu, przerzutek. Tylna opona narzuca błoto na rurę podsiodłową od której rozbryzgi trafiają centralnie na suport, przednią przerzutkę i pedały. To w lecie a w zimie? Nie będę się powtarzał co uczyniła solanka po trzech miesiącach jazdy w zimie. Rower musiałem oddać do gruntownego przeglądu z wymianą łożysk piast, wymianą wkładu suportu itd.
– Kochanie, jak się ubrać?
– Najlepiej szybko!
To tak żartem na początek. I zaprawdę powiadam Wam, nigdy nie będzie idealnie. Co prawda wszechwiedzące marketingowe pytie mają swoje sposoby by wcisnąć każdą rzecz cyklistom bo jest nie wiem jak super dobra ale kto ma choć trochę bladego pojęcia o ubieraniu się w systemie 3 warstwowym z szeroko pojętego outdooru to zapewne domyśli się do czego zmierzam.
Ja wykombinowałem sobie taki dość nietypowy a zarazem uniwersalny sposób na odzież od jesieni do wiosny. Mianowicie bluza szwedzkiej firmy Dobsom R90 WInter oraz spodnie R90 letnie. Bluza od przodu jest ocieplona i powleczona teflonem, więc mnie nie przewieje, plecki zaś oddychają. Ilość kieszeni 3 z przodu, dwie wewnątrz kurtki oraz duża zapinana na suwak na plecach. Ponieważ dodatkowo biegam wspomagam się cienkimi spodniami też krytymi od przodu teflonem i jak pamięcią sięgam to od jakiś 3 lat jeszcze nie zdarzyło mi się założyć bielizny termo.
A gdy już naprawdę mocno wieje na wierzch zakładam wiatrówkę Krossa Brolly w kolorze kurczaczkowym i po 20 minutach jazdy jestem czerwony jak cegła. Co prawda nie jest to odzież przeciwdeszczowa i ulewy nie wytrzyma ale z lekką mżawką sobie poradzi i na pewno nie pozwoli się wychłodzić. Co do odzieży firmy BCM Nowatex to szczerze polecam. Od 1,5 roku używam ich koszulek oraz spodenek i jest super. Niedawno też dokupiłem rękawki / wow! / i jak zrobi się cieplej do dorzucę 3 komplet koszulek. Stosunek jakości do ceny jest jak na mój gust zadowalający. I to bardzo.
Pozdrawiam wszytkich zakręconych rowerowo!
Witam serdecznie
To ja pozwoliłem sobie wywołać wątek dotyczący odzieży rowerowej i tzw akcesoriów. Z BCM Nowatex mam trzy rzeczy. Koszulka „potówka” , koszulka rowerowa z krótkim rękawem i bluza rowerowa z długim rękawem. Są fantastyczne! Naprawdę! To materiał bardzo dobrej jakości, w dobrym kroju i rozmiarze. Problem był tego rodzaju, że te rzeczy nie są odporne na wiatr. Wtedy nie miałem czegoś takiego jak wiatrówka. Wiał zimny wiatr. Dodatkowo jadąc na rowerze wychładza nas pęd powietrza. Założyłem więc mocno reklamowaną kurteczkę firmy norweskiej Newline, która miała chronić przed deszczem i wiatrem. A to była zwykła folia. Zagotowałem się pod nią tak, że miałem zimny kompres na całym ciele. Musiałem ściągnąć folię i wysuszyć się w słońcu. Na szczęście ubrania z poliestru schną błyskawicznie. Dzisiaj już mam wiatrówkę, też firmy z Puszczykowa i jeszcze się nie zdarzyło, bym się zagotował.
Opisywane przez Ciebie ubrania Dobsoma też mam. W spodniach jeżdżę już kilka lat. Biegam w tym również. Kurtka, ale nie winter jest zbyt przewiewna jak dla mnie. Jak sam wiesz jest to ubranie stworzone dla biegaczy na okres zimowy
Pozdrawiam
Ja jeżdżę w kamizelce z Decathlonu firmy B’twin jest i wodoodporna i przeciw wiatrowa. mi się sprawdza mogę polecić Za dobre ciuchy które oprowadzają pot i są przeciw wiatrowe mają jeszcze jakieś technologię to za takie ciuchy trzeba trochę zapłacić, a nie każdy zarabia nie wiadomo ile.
Jeżdżę rowrem jak jest pogoda, rowerem GIANT FASTROAD SLR1 i sucha nawierzchnia. Temperatura do -2. Ubieram się podkoszulka termoaktywna, bluza i kurtka. Pod kask czapeczka i kalesony termoaktywne. Wszystko kupione w lIDLU jak są promocje. Pokonuję co najmniej 50km. Spocony jestem tak że można odzież wykręcać. Jeszcze nigdy się nie przeziębiłem. Tylko trzymam się jednej zasady, że nie można się zatrzymywać bez potrzeby. Temperatura 8-12 Podkoszulka, długi rękaw i kurtka. Temperatura 13-16 Podkoszulka i bluza. Temperatura 17-22 Podkoszulka i koszulka z krótkim rękawem. Powyżej tych temperatur to koszulka z krótkim. Kalesony to ściągam od 7stopni. Jeżdżę w butach sportowych i w niskich temperaturach skarpety grube i można palce osłonić gazetą bądź folia, nie przepuszczają zimnego wiatru. Mam 62lata
„Pod kask czapeczka i kalesony termoaktywne.” Hmmmm, … ja bym tak nie potrafił. :)))
Piotrze! Młody jesteś i jest ci ciepło. Jeżeli już jest parę latek to trzeba zadbać o zdrowie żeby jeszcze pokręcić na rowerze.
Zdzisławie, ale naprawdę wkładasz kalesony pod kask? ;-)
Chciałabym to zobaczyć :P
Metoda prób i błędów. Ile razy to się źle ubrałem póki nie wypracowałem „schematu”. Generalnie co innego na wietrzne +15 (koszulka potówka krótki rękaw, bluza windstopper i kamizelka), a co innego przy bezwietrznej (koszulka potówka krótki rękaw, koszulka rowerowa długi rękaw, kamizelka).
„co to za moda by jeździć na rowerze bez błotników”
Dziwna moda. Choć każdy ma prawo do wyboru, to nie uważam że błoto na pół dupy i pleców to powód do radości.
Pozdrawiam.
sam jeżdżę w błotnikach oraz bagażnikiem i stopką i niewyobrażam bez nich jeździć
absurdalne jest twierdzenie że to wiocha jeszcze bym założył blokadę kół wiem ze rower przez to wszystko staje cięższy a jeszcze zamierzam kupić na 27.5 calowy kołach i tak samo będzie obciążony
Wiocha to Ci co tak twierdzą…
Włodku, tak jak koleżanki i koledzy piszą, miałeś zbyt wiele na sobie. Choć po opisie ubrania jakie używasz wnioskuję że żadna jego kombinacja nie będzie wystarczająco komfortowa. Też przerabiałem kwestię przewiewania ubrania zimnym wiatrem i spoconej skóry w wiosennych warunkach. Rozwiązaniem okazała się bardzo lekka kurtka Nallini z membraną wiatrową na przednich panelach (klatka, brzuch i przody rękawów) i dobrze oddychającą, przewiewną materią na tylnych panelach. Pod kurkę wystarcza koszula potówka z długim rękawem, dopasowana do ciała. Idealne połączenia dla mnie w temp. 8-15 st. – więc dość szeroko. Nawet mocniejszy chłodny wiatr przy 10 szt nie robi wrażenia, a jestem zmarzluchem :) Oczywiście zestaw uzupełniają długie spodnie tego samego typu co kurtka – membrana z przodu, przewiewne z tyłu. Te akurat z Lidla i dają radę. Kiedy jest bliżej 15 i podjazd, suwak kurtki w dół, na zjeździe w górę. Zostaje sprawa nie do przeskoczenia w żadnym ubraniu – kiedy się zatrzymujesz na przerwę, nawet pół minuty, chłodzenie i suszenie wiatrem nie działa i ponowny strat zawsze zaczyna się nieprzyjemnym chłodem parującego potu, ale po 2-3 minutach wszystko się normuje :) Polecam.
O tak, to może być bardzo fajne rozwiązanie, czyli ochrona przed wiatrem z przodu, czyli tam gdzie to najważniejsze i dodatkowa wentylacja z tyłu, czyli tam gdzie wiatr i pęd powietrza zazwyczaj nie przeszkadza.
Jak się ubrać?
Kiedyś usłyszałam jedno zdanie, które bardzo mi się sprawdza przy wybieraniu ubrań w każdej porze roku poza upalnym latem i bierze poprawkę na indywidualne odczucie temperatury:
Ubierz się tak, by zaczynając jazdę czuł lekki dyskomfort z powodu chłodu.
Mnie błotniku przeszkadzałyby w trzymaniu roweru w kuchni i transporcie windą (rower wchodzi na styk). Tylko że nie jeżdżę jak pada, żadna to dla mnie przyjemność. Jak raz na rok mnie złapie deszczyk podczas jazdy to mi się rower bez błotników od razu nie rozpuści od tego.
Zaatakowałeś podjazd będąc zwyczajnie za ciepło ubranym. Potówka – ok, ta koszulka z krótkim rękawem – ok. I do tego zarzuciłbym rękawki. Swoją drogą, wolę być nieco wyziębiony, niż skąpany w pocie.
Najprościej było w dzieciństwie – 1 lub 2 klucze na sznurówce na szyi i napompowane opony :-) Teraz musimy ze sobą zabierać klucze do roweru, zabezpieczenia, wydawać krocie na specjalne ciuchy, oddychające, chroniące przed zimnem, deszczem, mające kieszonki na pierdółki, pompkę, torby, torebki, sakwy. Musimy znać prawo, musimy mieć lampki, kaski itp. Fakt jako dzieci nie wypuszczaliśmy się tak daleko jak teraz jako osoby dorosłe i nie było tyle samochodów, ale czasami tak myślę, że wystarczy wziąć ten rower i zwyczajnie śmigać. Sam ubieram się na rower w jakieś tam ciuchy z Lid..a i z Deca……u ale wkurza mnie fakt, że to ubieranie się i wyciąganie z szafy tych sakw itp trwa długo. Pozdrawiam ;-)
Na starość człowiek robi się po prostu bardziej wymagający i jednocześnie trochę bardziej doświadczony.
Jakoś w listopadzie, jechałem gdzieś wczesnym wieczorem po mieście. Na zewnątrz może 3-4 stopnie i temperatura jeszcze powoli spadała. Ubrany byłem dość ciepło, również dlatego, że jadąc po mieście nie rozgrzeję się tak, jak na trasie, ale mniejsza z tym, było mi ciepło.
No i na światłach, po drugiej stronie przejazdu rowerowego, stanął chłopak, który na oko miał może 14-15 lat. Cienki dresik, cienka kurtka, na głowie przewiewna czapka, bez rękawiczek. Minę miał nietęgą, non stop zacierał ręce i w nie dmuchał + przebierał nogami, żeby je rozgrzać.
W pierwszej chwili pomyślałem – jaki lamus, to nie wiedział, że wieczorem robi się zimno? W ogóle się nie przygotował i nie zabrał ze sobą drugiej warstwy ciuchów. Ale sekundę później przyszła refleksja – kurde, ja sam się tak ubierałem te 15-20 lat temu! Oczywiście z wiekiem robi się człowiekowi chłodniej (krążenie i tak dalej), choć warto z tym walczyć i nie przegrzewać się. Ale i tak, kurde balans, też pamiętam, że miałem takie akcje, że wracałem do domu cały przemarznięty, bo nie wziąłem rękawiczek czy ciepłej czapki.
Teraz, jak jest niepewna pogoda, to zakładam plecak i tam zawsze mam chustę, długie rękawiczki, cieplejszą czapkę pod kask, dodatkową koszulkę. W razie gdyby nagle przyszło załamanie pogody i z 12 stopni nagle zrobiło się 4-5, bo i takie sytuacje miałem. Ale do tego trzeba dojść z czasem samemu :)
Dlatego przymierzam się do zakupu wiatrówki, która jak nazwa wskazuje, chroni przed wychładzającym wiatrem przy zachowaniu wysokiej oddychalności. Znalazłem takową u naszego rodzimego producenta (mam już od Nich śpiwór x-lite200 i sweter puchowy), która zwie się Windy-Wendy: http://cumulus.pl/pl/kategorie/kurtki/windy-wendy?gid=26&vid=1
Waży 55g, mieści się w garści i po przeczytaniu i obejrzeniu kilku recenzji wiem, że to będzie to.
Skoda tylko, że na chwilę obecną jest nie dostępna (pewnie chwilowo). Jest czas by zgromadzić środki.
Powiem tak: długie podjazdy przy 17 stopniach (a nawet 15 czy 13), jeśli nie padało, zdarzało mi się jechać w samym T-shircie, polar / kurtkę softshellową zakładałem dopiero na górze. W ogóle jeśli nie pada, zakładanie nieprzepuszczalnej kurtki może tylko pogorszyć sprawę – pamiętajmy, że jadąc pod góre predkość jest mała (czyli słabe chłodzenie), a wysiłek duży i rzeczy przewiewne nie zaszkodzą, dopóki nie jesteśmy spoceni, a jednocześnie znacznie ograniczają to spocenie. Innym rozwiązaniem jest założenie np. bluzy z długim rękawem (przewiewnej), na to ciepłej kamizelki. Jest chłodzenie przez przedramiona, a jednocześnie nie grozi przewianie tułowia. Czasem można wrecz jechać w rekawiczkach (bo na zjeździe dłonie jednak marzną) i z podwiniętymi rekawami (bo pozbycie się nadmiaru ciepła).
Pytanko poboczne. Czym został nagrany pierwszy film, ten z prędkościomierzem i wykresami?
Podejrzewam, że Garmin Virb.
Zadaj pytanie na YT pod tym filmem. Ja Ci niestety nie powiem, bo nie jestem autorem tego nagrania, tylko je tutaj udostępniłem. Ale myślę, że autor na pewno Ci odpisze :)
Moje zestawy:
17st+ krótki rękaw
8-15st zazwyczaj długie spodnie do biegania z lidla ;), UA ColdGear i krótka koszulka kolarska, rękawiczki
Poniżej 8 stopni dokładam kurtkę softshell z lidla, ale ona najlepiej sprawdza się przy temperaturach poniżej zera, oraz luźniejsze spodnie „robocze” na wierzch.
Osobiście w ubiegłą niedziele – 15 stopni, ale chłodny wiatr i momentami brak słońca, ubralam zwykła koszulkę rowerowa z długim rękawem i na to kurtkę- cieniutka wiatrowkę z decatlonu za 50 zł, która można łatwo złożyć do kieszeni i kurtka zrobiła swoje, ciało utrzymywało odpowiednią temperaturę. Wydaje się że faktycznie Włodek za dużo warstw nałożył, z tyloma jeżdżę w zimie przy 5 stopniach ;)
To ja się trochę podepnę ;) Mam podobny problem (przewiewanie), ale w temperaturach 5-10 stopni. Jedna koszulka/potówka i kurtka z membraną są za ciepłe, a 4 warstwy różnych cieńszych koszulek lub koszulka + bluza zbyt przewiewne. Rozglądam się za jakąś cienką wiatrówką (bez wodoodporności) i tutaj pytanie. Czy coś w cenie do 100 zł (nowe lub używane) zda egzamin i nie będzie ceratą? Dziękuję za rady, aby dokładać i kupić droższe, bo gdybym tak chciał, to bym zwiększył budżet.
Ja w takiej temperaturze wykorzystuję termoaktywną bluzkę z długim rękawem, a na to jakąś warstwę stretch’ową gramatury 100 -150. Gdy mocno zawieje czuć chłodek, jednakże nie przeszkadza on podczas jazdy, za to oddychalność plasuje się na bardzo dobrym poziomie ;)
Ja kupiłem wiatrówkę Etape Vento i jestem zadowolony .
Wolę mieć błotniki, niż w zimę/deszczu/chlapie wyglądać jakbym wpadł do kałuży. W starszym rowerze miałem nawet chlapacz, który w zimę mógł spokojnie odgarniać śnieg. ;-)
Błotniki mają swoje wady i łatwo je uszkodzić w ciężkim terenie, no ale wiadomo: nie wszędzie się nadają, ale żeby robić z tego lamerstwo i wiochę? Trochę tego nie rozumiem.
Ja mam błotniki które można zamontować ze wspornikami lub zostawić bez. Jak jest sucho i nie spodziewam się dużego deszczu w czasie wycieczki, zdejmuję szybciutko błotniki. Jak pada, albo ogólnie jest pora mokra (jesień-wiosna), to jeżdżę z błotnikami.
Daj znać jakie to konkretnie błotniki i czy polecasz.
Ja mam błotnik SKS X-Tra Dry w długiej wersji XL: https://www.ceneo.pl/;szukaj-SKS+X-tra+dry;0192;0112-0.htm#crid=113685&pid=7269
Mocowany do wspornika siodełka. Zakłada się go i zdejmuje w kilka sekund :) Nie jest tak skuteczny jak pełne błotniki, ale pasuje mi to, że właśnie można go założyć i zdjąć w jedną chwilę.
SKS velo urban 42 http://www.sks-germany.com/en/products/velo-42-urban-incl-stays/ . Zdejmowanie i zakładanie gdy nie ma się wsporników jest dość proste, ale nie tak jak w twoich. Za to większa ochrona (gdybym kupił 47, 42 są ciut za wąskie jak na moje opony 38mm). Ogólnie jestem z nich zadowolony.
Mi się bardzo podoba filozofia montażu błotników SKS Raceblade: https://www.ceneo.pl/Rowery_i_akcesoria;szukaj-Raceblade+Pro;0192.htm#crid=113730&pid=7269
https://www.youtube.com/watch?v=ys7pRkBcZnI&ab_channel=SKSgermany
I z tego co słyszałem, trzymają się bardzo dobrze. Tylko tyle, że pasują na opony do 25 mm, a model XL do 32 mm. A ja mam Kojaki 35 mm.
Fajny jest też model Raceblade Long, mocowany na dole na zatrzaski. Ale niestety nie ma tych zatrzasków na górze, no i jest do opon 23 mm…
Jeżdżę rowerem trzeci rok, z początku tylko lato ( pierwszy rok ) ale odkąd trasy wykonuje również zimą, jesienią postanowiłem zainwestować w błotniki :) Pomysł trafiony ;) tak jak napisałeś w zależności od pogody można zamontować lub odwrotnie. Co prawda trochę zmieniają one ” charakter” mojego roweru z cross na trekking ale jazda po opadach śniegu lub deszczu jest dla mnie o wiele przyjemniejsza.