Jak odświeżyć niewygodny kask rowerowy

Mój kask Treka ma już dobre osiem lat, jeśli dobrze liczę. Skorupa jest w bardzo dobrym stanie, nigdy w nic nie przywaliła. Jedynie szkoda, że nie miałem go na głowie w lipcu. W każdym razie po wypadku postanowiłem, że będę w nim jeździł zawsze. Choćby po to, by nie przywalić w to samo miejsce na głowie, bo mogłoby się to skończyć jeszcze gorzej niż ostatnio. Jedyny problem jaki mnie dręczył, to fakt, że kask zrobił się bardzo niewygodny. Winnego nie trzeba było długo szukać – wkładki, które oddzielają głowę od skorupy kasku zużyły się, co mam nadzieję widać dobrze na zdjęciu poniżej. Kiedyś kask był bardzo wygodny, ale z czasem jazda w nim zrobiła się frustrująca. Ok, trwało to osiem lat, ale szczerze Wam powiem, że nie jeździłem w nim specjalnie często, może kilka razy w roku.

Zużyte gąbki w kasku

Wyściółka dosłownie rozpadała się w rękach i o komforcie nie mogło być mowy. Musiałem poszukać nowych wkładek. I tu pojawił się mały problem – kask nie jest od dawna produkowany, a z dystrybutorem Treka nie udało mi się skontaktować. W Polsce do wielu kasków można kupić wkładki, ale trzeba się mocno naszukać w sklepach internetowych i na Allegro. Albo próbować pytać u dystrybutorów i autoryzowanych sprzedawców.

Ja szczerze powiedziawszy nie miałem cierpliwości, by pytać o to sprzedawców Treka. Postanowiłem za to poszukać poza granicami Polski. I udało się znaleźć – co prawda nieoryginalne wkładki, ale według sprzedającego, nawet wygodniejsze niż fabryczne (bo trochę grubsze) na amerykańskim eBayu oraz Amazonie. Tanio nie było, bo takie wkładki kosztowały 11 dolarów plus 5 dolarów za wysyłkę. Razem wyszło prawie 54 złote.

Trek Interval 2 Wkładki do kasku

W tej cenie kupiłem docięte kawałki gąbki i kilka rzepów. Warte w sumie jakieś kilkadziesiąt groszy. Ale w końcu amerykańskie :) Oczywiście można by było kombinować i samemu docinać takie gąbeczki. Ja nie miałbym do tego cierpliwości niestety. Przy zakupie przez internet, bardzo dokładnie sprawdź, czy aby na pewno gąbki są wycięte pod Twój model kasku. Producenci czasami robili kaski o tej samej nazwie, ale w różnych wersjach. Najlepiej wyjąć starą wyściółkę i porównać z tą którą widać na zdjęciach.

Można również poszukać wyściółek „uniwersalnych”, zazwyczaj w formie długich pasków. Jest to jakieś rozwiązanie dla posiadaczy kasków, które są markowane przez np. duże sieci handlowe, a nie konkretnych producentów. Oczywiście taka uniwersalna wyściółka też nie będzie pasować do każdego modelu, wszystko zależy od tego czym masz wyłożony kask.

Rzepy do kasku do wyściółki

Korzystając z okazji, bardzo dokładnie umyłem kask. Odkleiłem też wszystkie naklejki, które zostały wewnątrz, bo już kiepsko wyglądały. Następnie oderwałem rzepy, do których przyczepia się gąbeczki, ponieważ od sprzedającego dostałem nowe. I faktycznie warto było je wymienić, bo trzymały lepiej niż te stare, też już trochę zużyte.

Wkładki do kasku Wyściółka

Nowe wkładki zrobiły kolosalną różnicę w wygodzie kasku. Do tego te, które kupiłem są grubsze od oryginalnych, więc praktycznie nie czułem, że mam kask na głowie. W pierwszej chwili miałem wrażenie, że kask niezbyt solidnie leży na głowie, ale to było tylko wrażenie. Pasował idealnie. Dlatego jeżeli Twój kask stał się niewygodny, może warto wymienić w nim wkładki, by znów dobrze leżał na głowie.

Blog rowerowy Łukasz Przechodzeń

Skorzystam z okazji i napiszę jeszcze o jednej rzeczy. O kask warto dbać, myć go co jakiś czas, wymieniać wyściółkę. Ale pamiętajcie o jednym – kask po wypadku, nawet jeżeli nie zostanie solidnie uszkodzony – nadaje się do wyrzucenia. Czasami można spotkać się ze stwierdzeniem „oooo ten kask się rozpadł, to musiał być bardzo kiepski”. A jest wręcz przeciwnie. To kask ma pochłonąć energię zderzenia i odpowiednio ją rozproszyć, w taki sposób, by chronić naszą głowę (na tyle na ile się da).

Drobne pęknięcie kasku
fot. Laurle Chlpps

Nawet jeżeli kask tylko trochę pęknie (jak na zdjęciu powyżej), to nawet nie próbujcie go kleić. On już swoją dawkę energii pochłonął i lepiej wymienić go na nowy, niż jeździć w kasku, który przy następnym uderzeniu, może się już tak dobrze nie zachować. To jest jak z poduszką powietrzną w samochodzie – swoje zadanie spełniła i trzeba wymienić ją na nową, jeśli tylko z samochodu coś zostało.

Ja ostatecznie z wymiany wkładek w kasku jestem bardzo zadowolony, tanio nie wyszło, ale gdybym miał kupować nowy kask tylko z tego powodu, to czułbym się z tym źle. No i musiałbym wydać kilka stów, by kupić model podobnej klasy. A tak, kask posłuży mi jeszcze przez jakiś czas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

32 komentarze

  • Cześć mam takie pytanie a czy można usunąć całkiem te gąbki z kasku i jeździć bez nich? Może ewentualnie założyć baldane na głowę albo cienką czapeczke.

    • Cześć,
      gąbki są mocowane na rzepy, tak więc można je w każdej chwili wyjąć (choćby do umycia). Tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, abyś spróbował tak pojeździć.

  • Cześć,

    Odświeżam bardzo stary temat, ale z racji tego że dotyczy on bezpieczeństwa to warto czasami podbijać takie tematy.
    Kaski rowerowe i podobne są robione w taki sposób żeby rozproszyć energię uderzenia na możliwie dużej powierzchni oraz aby pękając część tej energii zaabsorbować.
    W kaskach rowerowych rozproszenie energii na większą powierzchnię zapewnia połączenie sztywnej skorupy kasku i kruchej wkładki – co może się wydawać nielogiczne, ale wkładka powinna być sztywna i krucha, a nie elastyczna, dlatego są on produkowane z polistyrenu.
    Taka wkładka składa się ze stosunkowo drobnych kuleczek które są puste w środku, w momencie uderzenia, kuleczki się odkształcają, a ponieważ są wykonane z kruchego materiału, ich ścianki pękają co pochłania energię. Dodatkowo kuleczki posiadają zamknięte pory, dzięki czemu gaz który jest wykorzystywany do spieniania polistyrenu jest uwięziony w tych kulkach (pod ciśnieniem większym niż atmosferyczne – ile dokładnie, tego nie wiem, ale może być to kilka atmosfer). W czasie uderzenia gaz jest kompresowany, co również pochłania dużą część energii uderzenia (i co ułatwia pękanie kuleczek).
    Najłatwiej będą pękał materiał wewnątrz wypełnienia, dlatego nie da się wizualnie ocenić tego czy kask nadal może pełnić swoją rolę po upadku lub nie, jedyny sposób aby sprawdzić jak sobie poradził z upadkiem to rozciąć wypełnienie.
    Rozmiar kuleczek w kaskach rowerowych jest o wiele mniejszy od tego który jest wykorzystywany np w styropianie – im więcej kuleczek tym więcej miejsc gdzie mogą one pęknąć – co poprawia ochronę. Samo tworzywo wykorzystywane do produkcji nie jest również w żaden sposób uplastyczniane, tak aby było jak najbardziej kruche.
    Sam polistyren wykorzystywany do produkcji kasku jest materiałem dosyć trwałym i jeżeli nie byłby non stop wystawiony na działanie promieni słonecznych i był trzymany w stałej temperaturze to i po 30 latach będzie miał takie same właściwości.
    W czasie normalnego użytkowania najbardziej destrukcyjny wpływ na właściwości ochronne kasku będą posiadały zmiany temperatury, kask się nagrzewa, chłodzi. Zewnętrze warstwy chłodzą się trochę szybciej, szybciej się kurczą i będą wywierać nacisk na warstwy wewnętrzne, oraz pogorszenie styku pomiędzy wypełnieniem a skorupą. Po pewnej liczbie cykli, może to doprowadzić do powstania mikro pęknięć wewnątrz kasku, co znacząco pogorszy zarówno rozpraszanie energii uderzenia jak i jej absorpcje. Dodatkowo niezależnie od zmian temperatury następują dyfuzja gazu z wnętrza kulek i obniżanie się ciśnienia w ich wnętrzu co również znacząco pogarsza właściwości ochronne tego kasku.
    W czasie normalnego użytkowania kaski również są narażone na wstrząsy i drobne uderzenia które również mogą prowadzić do uszkodzeń wewnątrz kasku i pogorszenia kontaktu pomiędzy wypełnieniem a skorupą.

    Krótko mówiąc większość kasków na rynku będzie zapewniała optymalną ochronę przez ok. 5 lat od daty produkcji. W zależności od intensywności wykorzystywania może to być krótszy okres. Po tym okresie kask również będzie oferował ochronę, ale zdolność absorpcji energii będzie szybko spadać, a więc i stopień ochrony, nie mam niestety dostępu do bardziej fachowych danych. Ale nie wyobrażam sobie prawdę mówiąc korzystanie z 8 letniego kasku – wygoda wygodą, ale większość właściwości materiał z którego wykonany jest ten kask już stracił.
    Producenci muszą robić takie badania i prawdopodobnie w atestach znajdują się odpowiednie minima które dany kask musi spełniać – ale obawiam się że wymagane jest na przykład, aby kask spełniał normy na przykład 24 miesiące od daty produkcji, a potem to już mało kogo interesuje.

    Pozdrawiam serdecznie.

  • Szkoda, że to rozwiązanie problemu którego nie ma.
    Jeżeli tylko gąbki da się kupić to nie ma żadnego problemu ani sensu się o tym rozpisywać.
    Nigdzie nie mogę kupić gąbek uniwersalnych lub do przycięcia a producent mojego kasku LAZER BEAM nie sprzedaje takowych.
    Rewolucją byłoby jakieś rozwiązanie bez gotowych zestawów ;)

  • Ja też mam kask Crivita z Lidla ten z lampką za ok 50 zł. Uważam, że jest to dobry kask. Dobrze się trzyma na głowie. Jest wygodny. System mocowania bez zarzutu. Otwory z przodu mają siateczkę przeciw owadom. Do tego stał się dla mnie bardzo cenny po tym jak podpisał się na nim Michał Kwiatkowski nasz Mistrz Świata.

  • Hej,
    Każde tworzywo podlega starzeniu, nawet jeśli nie ma styczności z promieniowaniem UV, potem itd.

    Dobrym przykładem może być pasek rozrządu w aucie, zaleca się go wymienić po określonym przebiegu (zazwyczaj +/- 100 tys. Km) lub po pięciu latach, nawet jeśli auto stało w garażu. Kolejnym przykładem są opony, maja datę produkcji, po kilku latach nowe opony nie powinny być użytkowane, choć wyglądają jak nowe. Jeśli chodzi o kaski, to wydaje mi się, że trzeba jednak zachować zdrowy umiar, jeśli kask ma kilka lat, a użytkowany był sporadycznie, to nie robił bym problemu, jeśli kask ma 10 lat, to raczej kupił bym nowy.

    Ja mam kask z Lidla, marki Crivit (kosztował około 80 zł), jest to ten starszy model, bez lampki diodowej z tyłu, lepiej i profesjonalnie wykonane niż te z tego roku. Ma on trzy lata i wygląda całkiem dobrze, wkładka była zapasowa, więc jakoś jeszcze daje radę w nim śmigać. Zanim go kupiłem zwróciłem uwagę na jego wykonanie, zapięcie. Posiada pokrętło do regulacji jak kaski z górnej półki (kilka lat temu nie było to tak popularne) jest wygodny i w niczym nie odbiegał od marek znanych producentów.

    Jeśli chodzi o zużyte wkładki, kiedy cały kask jest jeszcze w dobrym stanie to widziałem u jednego kolegi fajny patent. Kask ten wyłożył cienką 2-3 mm pianką całą powierzchnię, zakrywając wloty. Kask mu teraz służy w zimowe dni, a na sezon letni kupił nowy. Pianka przepuszcza odrobinę powietrza, więc głowa oddycha, a nie jest już tak zimno.

    Ostatnio w jakimś markecie widziałem zestaw cienkich filcowych podkładek pod meble, miały rożne kształty, paski, kółeczka itp – wszystkie podklejone samoprzylepna taśmą, może to byłby dobry patent na regeneracje kasku za około 5-10 złotych? Co o tym sądzicie?

    Podsumowując, lepiej by kask się zestarzał z nami, na głowie, niż w szafie, tu przecież chodzi o nasze bezpieczeństwo.
    Dobra kończę, bo się rozpisałem.
    Pozdrawiam

  • @Krzysztof.K – z ciekawości sprawdziłem kask wspinaczkowy mojej dziewczyny. Jest zbudowany ciut inaczej niż rowerowe, bo bardziej zabudowany po bokach, ale w środku też jest „styropian”.

    W instrukcji podają, że należy go wymienić na nowy po 10 latach od daty produkcji, albo oczywiście po jakimś gongu lub przy dużych śladach zużycia. Tak więc co producent, to inna diagnoza.

  • Ja tez się zastanawiam jak wygląda kwestia „gwarancji wytrzymałości” . Mój Giro phase ma napewno ponad 3 lata (czyli okres po jakim podobno powinno wymienić kask na nowy), a zapasowe wkładki kupiłem przy kupnie kasku.

    Kask = wygoda = waga, dopasowanie, wentylacja. Dobrego kasku nie czuje się na głowie. Ja się przekonałem do swojego podczas upałów. Pot nie zalewa oczu, a wiaterek idealnie chłodzi czachę. Jesień/zima ze względu na ilość gleb, kask to podstawa .
    Pozdro

  • Na nasze potrzeby to chyba żaden instytut nie jest niezbędny. Wystarczyło by mieć w posiadaniu byle jakie 2 najtańsze kaski i jeden wystawić na balkon na cały rok, nawet zaczynając od zimy, a drugi schować głęboko do szafy. Test mógłby polegać na zrzuceniu na oba ciężarka np. 2 kg z jakiejś wysokości.

    Jedyny nakład to gotówka, a na nasze potrzeby sprawdzenia wytrzymałości względem warunków atmosferycznych chyba by wystarczył.

  • @Xau – na pewno kask za niewiele więcej niż 50 złotych, nie byłby lepszy od mojego kasku. Zwłaszcza jeśli chodzi o wygodę i możliwość regulacji. Poza tym, mój kask, nie był intensywnie eksploatowany (niestety).

    W każdym razie, ten temat mocno chodzi mi po głowie (technicznie na razie, nie zakupowo). I przydałyby się jakieś badania, wykonane przez niezależny instytut, który by to sprawdził.

    Ja zdaję sobie sprawę, że kask może leżeć nawet na dnie szafy przez lata i też materiał będzie się degradował, ale zastanawia mnie skala tego zjawiska.

    P.S. To, że kask, nawet przy wydawać by się mogło niedużym uderzeniu pęknie, to nie jest nic złego. To on ma rozproszyć większość energii, a nie głowa.

  • Bogumił słusznie zauważył, że kask ma swój okres przydatności. Nie jest to może przydatność do użytku, ale raczej gwarantowany przez producenta okres z góry określonej trwałości a co za tym idzie jego odporność. Może się bowiem okazać, że kask sprzed kilku lat który wygląda całkiem ok po niewielkim uderzeniu pęknie, w czasie gdy ten sam nowy zachowałby się zupełnie inaczej.
    Przy obecnych cenach kasków myślę podobnie, jak Bogumił – nie było warto inwestować 50 zł w odświeżanie kilkuletniego kasku, w czasie gdy nowy firmowy można kupić niewiele drożej. Musisz bardzo lubić swój kask :)

    Co nowy to nowy i słusznie zauważyłeś, że materiał z którego wykonany jest kask, tak naprawdę jest niedoceniany bo nie zauważa się tego że największe katorgi przechodzi nie przy zderzeniu ale przy codziennej eksploatacji. Te wahania temperatur – latem 30, jesienią 10, wilgotności powietrza, nieustanne promieniowanie UV, pot itp na pewno wpływają na wytrzymałość materiału.

  • Moim zdaniem w kaskach nie jest istotna cena, tylko jakość, wygoda no i te certyfikaty niestety. Kask nie powinien przeszkadzać, o co tu chodzi, wystarczy zwrócić uwagę na „niedzielnych”, kask się zsuwa na tył głowy względnie na oczy, jedyny jego plus cena 30 złotych. Jeżdżę w uvexie i cóż pasek pod brodą raczej jako dodatek, stelaż kasku z regulację powoduje, że prawidłowe założenie nie pozwoli, pomimo rozpiętego paska pod brodą, na spadnięcie kasku z głowy i o najważniejsze kilkugodzinna jazda nie powoduje znienawidzenia kasku, w sumie się go nie zauważa.

    Ponadto byłem kiedyś świadkiem konkretnej gleby rowerzysty w kasku (dobrej firmy) i cóż kask rozsypał się, ale kolarz wstał i nie narzekał zbytnio na ból głowy. Dlaczego oszczędzać na kasku 100 zł, jeśli rower na którym siedzisz kosztuje wielokrotność tej ceny, a głowa w sumie najważniejsza.

  • @Anonim – o tej kwestii napisałem kilka słów do Bogumiła w komentarzu powyżej. Sprawa jest mocno dyskusyjna i wszystko zależy od warunków w jakich był używany kask.

    @Krzysztof – nie jestem przekonany do najtańszych kasków, jakość ich wykonania moim zdaniem pozostawia trochę do życzenia.

    Jeśli chodzi o wytrzymałość poszczególnych kasków, to sam chętnie bym się dowiedział czy tak jest. Ale do tego potrzeba:

    1) Kasków
    2) Jakiejś sensownej metody pomiarowej

  • Bardzo przydatny artykuł.
    Moim zdaniem w twoim przypadku Łukaszu można było kupić jakiś najtańszy kask w sklepie rowerowym i nie dość, że wyściółka była by nowa to i kask też.

    Poza tym warto moim zdaniem napisać artykuł o tym czy cena kasku rowerowego ma znaczenie gdy chcemy kupić kask o dużej wytrzymałości.
    Mówiąc krótko: Czy drogi kask to bezpieczniejszy od najtańszego.

  • A czy to nie jest tak, że kask po prostu trzeba wymienić po kilku latach, bez względu na to, czy jest po wypadku, czy nie? Pewnie czas ten jest zależny od intensywności eksploatacji, ale czy 10 lat to nie jest dużo? Nawet sporadycznie, kilka razy w roku używany kask może mieć już jakieś mikropęknięcia osłabiające jego wytrzymałość. Fakt, nie działają na niego siły takie jak na kierownicę czy napęd, ale czy nigdy wam nie upadł kask na ziemię?

  • Witam serdecznie,

    Na moim stanie jest kask UVEX 10 letni, podobny problem i mnie dopadł, wyściółka się wysłużyła. Tu się kończą podobieństwa, gdyż kontakt z przedstawicielem firmy wzorowy, a szczególnie z przemiłą Panią z firmy, ilość pytań o model, rodzaj stelażu… wysoka cierpliwość i chęć pomocy. Skończyło się na wykonaniu przeze mnie kilku zdjęć i wysłaniu ich. Po ustaleniu jaki to kask, przemiła informacja, wyściółka zostanie mi wysłana na adres domowy bez żadnych kosztów, jak to określiła przemiła Pani. Mimo 10 letniego stażu kasku, zostało to załatwione w formie zgłoszenia gwarancyjnego. Wielki szacun dla UVEXa i jego kadry.

    Pozdrawiam Gerard

  • @ŁP Aszproszsz. Najtańszy i ze starej kolekcji, ale nie jakiś no-name. Swoje „potniki” ściągam (trochę to trwa), piorę i zakładam. Gorzej z paskami, ale jak ktoś lubi rzeźbę, to i z nimi sobie poradzi…

  • @Bogumił – powiem Ci, że to bardzo ciekawy temat. Poczytałem o tym trochę w internecie i generalnie temat „daty ważności” kasku jest mocno dyskutowany, ale bez ostatecznych wniosków.

    Na pewno materiał, z którego jest wykonany kask, nazwijmy go porządnym styropianem – zużywa się. Głównie przez promieniowanie UV, wysoką temperaturę, wodę i pot.

    No i tu się pojawia pole do dyskusji. Czy jeśli używa się kasku sporadycznie, powiedzmy dwa razy w tygodniu po dwie godziny, to czy kask będzie nadawał się do użytku po trzech latach czy nie.

    A co ma powiedzieć zawodowiec, który jeździ w nim przez okrągły rok, po kilka godzin dziennie, w różnych warunkach atmosferycznych.

    Ostatecznie doszedłem do wniosku, ale podkreślę, że to tylko mój wniosek, że zużycie kasku należy ocenić po jego wyglądzie. Wymiana kasku po trzech latach, który nie był bardzo intensywnie użytkowany, jest moim zdaniem pomysłem producentów, by wyciągnąć od nas dodatkową kasę. Tak jak napisałeś „zaleca się”, a nie że jest to wymóg.

    Na kask nie działają specjalnie żadne siły (jak np. na kierownicę), by ulegał on mechanicznemu zużyciu. Samo tworzywo z którego jest on wykonany, na pewno ulega degradacji, ale gdyby to trwało tylko trzy lata, to nie byłoby problemu z walającymi się po lasach plastikowymi śmieciami :)

    • Zastanawiam się jak do tematu podejdzie ubezpieczyciel, w razie konieczności wypłaty odszkodowania. Czy nie będzie problemów z powodu „przeterminowanego” kasku. Producent mojego kasku zaleca wymianę po 5 latach użytkowania.

      • Na kasku musiałaby widnieć „data ważności” by móc coś takiego stwierdzić. Poza tym producent zaleca po pięciu latach użytkowania, a co jeśli kask przeleżał trzy lata na magazynie sklepu? :)

        • Panowie, ważność kasku to nic innego niż prężnie działający lobbing producentów. Wszyscy piszą, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, ale oprócz tego jest to przede wszystkim hasło marketingowe. Myślę sobie, że gdyby ci panowie chcieli zrobić testy używanych kasków to mogliby to zrobić prawie za darmo. Podsumowując: o ile w instrukcji jest napisane, że nie wolno przy konserwacji takiego kasku stosować określonych substancji to nigdzie nie spotkałem opisu aby chronić go przed potem. Jedynym zagrożeniem jest promieniowanie UV, ale moim zdaniem musiałby taki kask przeleżeć na słońcu spory okres czasu, żeby się zniszczył.

  • Zalecany okres eksploatacji mojego kasku Bontragera to 3-4 lata. ZTCW to w przypadku innych firm jest podobnie – chodzi o skuteczność „pracy” materiału, z których są robione kaski po tym okresie. Zatem zastanawiam się Łukaszu, czy warto było inwestować.

  • @Bik4Done – nie bardzo łapię o co chodzi z kaprysem. Bo wkładki kupiłem u niezależnego producenta zamienników, a nie u producenta :)

    Można też kupić uniwersalne wkładki, np. w formie prostych pasków. Chociaż to tylko półśrodek. Dzięki za zwrócenie na to uwagi, uzupełniłem tekst.

    • poprosze o jakis namiar na te uniweralne paski szukam i szukam i jakoś nigdzie nie mogą znaleźc samych pasków do docięcia

      • Dałbym sobie rękę uciąć, że gdzieś widziałem takie paski. Ale wpisz sobie w Google hasło: Octoplus Kit, może taka uniwersalna wkładka Cię zainteresuje.

        • tak wycięte są oczywiście, ale kosztują tyle samo co dedykowane – około 35zł a ja szukałem takich z „metra” – ostatecznie zanim kupiłem nowy kask przez kilka dnie zakładałem pod kask buffa.

  • Ja swój kask zakupiłem w tym roku w decathlonie. Nie był najtańszy bo kosztował mnie ok 180 zł ale na mojej ponad gabarytowej głowie leży idealnie :). W zestawie były dwa komplety wkładek co sprawia, że można z niego korzystać znacznie dłużej bez myślenia o ich wymianie.

  • W Lidlu na promocji kupiłem kask za mniej niż Łukasz wkładki (za ok.50 zł). Wygląda, jak wygląda, ale swoje zadanie myślę, że spełnia. Ma jakieś tam atesty itp. Jeżdżę w nim cały czas, choćby dlatego, żeby wyrobić sobie taki nawyk. Jak się zużyją wkładki to kupię sobie nowy…

  • Łukaszu
    Poświęciłeś czas i kasę na wymianę wkładek do kasku producenta mającego kaprys DOSTARCZANIA części zamiennych.
    Nie mogą na to liczyć posiadacze tańszych kasków np. z Lidla lub Decathlonu, których widać dość dużo na ścieżkach.
    Ktoś ma pomysł, jak oni mają zmienić wkładki?

  • Ja swojego METa wymieniłem po 4 latach na Kellysa Score. Z podobnych powodów jak Ty. Wkładki już odpadały no i po dwóch niezłych bęckach miał dwa pęknięcia, więc nie ryzykowałem więcej, tylko wraz z początkiem sezonu 2014 kupiłem nowy kask.