Skocz do zawartości

Szukam przyzwoitego roweru szosowego - CUBE SL ROAD PRO - czy warto?


Rekomendowane odpowiedzi

Ze względu na kontuzję kręgosłupa muszę zrezygnować z mojej ukochanej szosówki :( Ale oczywiście nie chcę rezygnować całkowicie z roweru. Postanowiłem poszukać czegoś kompromisowego pomiędzy szosówką a rowerem fitnessowym. Generalnie zależy mi na stosunkowo lekkim rowerze treningowym do szybkich przejażdżek wyłącznie szosowych. Tak jak wspomniałem na wstępie szosówka to jest to co mnie najbardziej kreci ale muszę znaleźć coś co mniej obciąży mój kręgosłup. Na allegro znalazłem coś takiego:

 

http://allegro.pl/cube-sl-road-pro-alu-carbon-shimano-105-i6475030110.html

 

Proszę o podpowiedź czy warto akurat ten model i w tej cenie. Zorientowanych proszę też o podpowiedź co to za rocznik (obstawiam 2014). Ewentualnie co jeszcze moglibyście polecić w tym przedziale cenowym tj. do max 2 700 zł. Zastanawiałem się jeszcze nad nowym Krossem Pulso 2 ewentualnie Triban 540 FB, jest jeszcze Kellys Physio 50. Wszystko to oczywiści rowery nowe, które można teraz dostać w promocyjnych cenach ale ja generalnie słabo znam ten segment i dlatego prosiłbym kogoś bardziej zorientowanego o podpowiedź. Z góry dziekuję. 

 

Odnośnik do komentarza

Każde aluminium napieprza po kręgosłupie. To jest problem z kręgosłupem piersiowym czy lędźwiowym? Latami miałem problem z rwą kulszową. Ale miałem szosę na ramie alu i cienkich oponach 700x23 które pompowałem do 120 PSI i twardym siodle szosowym. W jakimś momencie przeszedłem na Specialized Roubaix w karbonie ze wstawkami amortyzującymi nierówności drogi. Dobre ale wygodne koła z oponami 700x28, które pompuję do 90 PSI i wygodnym siodełkiem trekkingowym. Mostek też trochę do góry, kierownica karbon tłumiąca drgania. Wszystko przeszło jak ręką odjął. Mogę jechać 120-150km i nie mam żadnych dolegliwości. Potem trafiła mi się okazyjnie sztywna szosa wyścigowa na mega sztywnych stożkach. Czasem się na niej ścigałem ale po 90-100km miałem serdecznie dość. Było zdecydowanie szybciej ale tyłek urywało. Teraz ściga się na niej mój syn, ja już na nią nie wsiadam.

 

Miałem tez podobny rower jak ten na zdjęciu, Specialized Sirrus. Jest to niezły pomysł. Ma widelec karbon więc przód będzie trochę amortyzował nierówności drogi. Żeby robił to też tył to zalecałbym jakąś miękka karbonową sztycę podsiodłową, np. FSA lub Specialized Pave, wygodne siodło i trochę mniej ciśnienia w oponach. Ponieważ rower ma v-breaki to zapewne przyjmie oponę o większej szerokości niż szosówka. Dla mnie taką oponą na której jedzie się względnie szybko a w miarę komfortowo jest 700x28 i 30. Jeździłem na obu i było nieźle. Na 700x35 które zapewne przyjmie jeździłem czasem w lekkim terenie ale na kręgosłup takich zabaw nie zalecam.

 

Cena trochę przesadzona. Ja bym dał max jakieś 2200.

Odnośnik do komentarza

Fitness tu niewiele zmienia. W stosunku do normalnej szosy możesz mieć inne ułożenie rąk na kierownicy i nie będziesz miał baranka. Co najwyżej założysz szersze opony. Wątpię czy to aż tak pomoże na kręgosłup. Akurat miałem do czynienia z wieloma kontuzjami kręgosłupa, swoimi i kolegów, związanymi głównie z tenisem. Nie wiem kto i jaką postawił Ci diagnozę ale z mojej i kolegów praktyki, większość ortopedów nie dąży do wyeliminowania przyczyn problemu tylko zaleczenia ich skutków. Podczas gdy przyczyną jest często brak mobilności w odcinku lędźwiowym który dobry fizjoterapeuta/osteopata potrafi zmobilizować za pomocą terapii manualnej i ucząc ćwiczeń które należy robić w domu. Wiele osób ma też źle dobraną pozycję i/lub ramę i odpowiednie jej ustawienie bardzo dużo zmienia. Mój kolega, nomen omen były kurier rowerowy, chciał już porzucić szosę bo w kółko bolał go kręgosłup lędźwiowy. Po zmianie mostka i odpowiednim ustawieniu siodełka jeździ i nic go nie boli. Więc najpierw bym się tym zajął a nie zmianą roweru.

Odnośnik do komentarza

Fitness tu niewiele zmienia. W stosunku do normalnej szosy możesz mieć inne ułożenie rąk na kierownicy i nie będziesz miał baranka. Co najwyżej założysz szersze opony. Wątpię czy to aż tak pomoże na kręgosłup. Akurat miałem do czynienia z wieloma kontuzjami kręgosłupa, swoimi i kolegów, związanymi głównie z tenisem. Nie wiem kto i jaką postawił Ci diagnozę ale z mojej i kolegów praktyki, większość ortopedów nie dąży do wyeliminowania przyczyn problemu tylko zaleczenia ich skutków. Podczas gdy przyczyną jest często brak mobilności w odcinku lędźwiowym który dobry fizjoterapeuta/osteopata potrafi zmobilizować za pomocą terapii manualnej i ucząc ćwiczeń które należy robić w domu. Wiele osób ma też źle dobraną pozycję i/lub ramę i odpowiednie jej ustawienie bardzo dużo zmienia. Mój kolega, nomen omen były kurier rowerowy, chciał już porzucić szosę bo w kółko bolał go kręgosłup lędźwiowy. Po zmianie mostka i odpowiednim ustawieniu siodełka jeździ i nic go nie boli. Więc najpierw bym się tym zajął a nie zmianą roweru.

Dziękuję za fachową podpowiedź. Przemyślę, choć w moim przypadku sprawa nie jest taka prosta. Na ten moment mam problem z odcinkiem lędźwiowym ale diagnozuje się w kierunku ZZSK :( 

Także nie wykluczam, że problem dotyczy albo będzie dotyczył całego kręgosłupa. Rzecz jasna staram się ćwiczeniami wzmacniać plecy ale po blisko 7 latach w miarę regularnej jazdy szosówką bardzo trudno przyjąć mi do wiadomości, że muszę całkowicie odpuścić taką formę aktywności. Mój rehabilitant dość wyraźnie zasugerował mi, że pozycja na szosówce jest dla mojego kręgosłupa zabójcza... Z drugiej strony nie mogę i trochę nie chcę przyjąć do wiadomości, że od teraz zostaje mi tylko rowerek rehabilitacyjny...

Nie wiem może trochę błądzę ale uznałem, że coś na kształt fitnessa będzie na ten moment dobrym rozwiązaniem. Z Twojej odpowiedzi wynika, że właściwie jest to szosówka z prostą kierownicą, która akurat nie ma najistotniejszego wpływu na kręgosłup tak? A czy już sama pozycja na rowerze nie będzie trochę korzystniejsza? Może jestem trochę uparty ale póki co mój plan zakładał zmianę roweru a tym samym pozycji i redukcję ilości przejeżdżanych jednorazowo kilometrów ze 100 do 56-60 :) Dalej błądzę?   

Odnośnik do komentarza

Napisałem trochę w uproszczeniu na temat tego roweru. Szczegóły są bardziej skomplikowane. Tak naprawdę fitness nazywany tez hybrid nie jest szosówką z prostą kierownicą. Jest to rower zwykle z napędem szosowym w którym główka rury sterowej jest dużo dłuższa niż w szosówce, przez co pozycja na rowerze jest bardziej wyprostowana. Ale podobną pozycję można uzyskać również w rowerze szosowym typu endurance. Typowym przedstawicielem jest Specialized Roubaix który ujeżdżam. Takie rowery w stosunku do szosy wyścigowej mają również dłuższe główki rury sterowej, dłuższy wheelbase (jak to po polsku?) czyli generalnie rower jest dłuższy przez co jest mniej zrywny ale stabilniejszy i mniej sztywny przez co lepiej redukuje nierówności drogi. Na takim rowerze można uzyskać niemal identyczną pozycję jak na rowerze fitness za pomocą mostka podniesionego do góry. Fitness dodatkowo jest zwykle wyposażony w hamulce tarczowe lub obręczowe ale nie szosowe tylko mini v-brake lub dawnej cantilever przez co możliwe jest założenie kół z grubszymi oponami niż w rowerze szosowym.

 

Nie zamierzam polemizować z Twoim rehabilitantem. Być może ma rację że pozycja na rowerze jest w Twoim przypadku bardzo niekorzystna dla Twojego kręgosłupa. Pytanie wtedy czy i ile możesz jeździć i na jakim typie roweru. Skoro jeździłeś regularnie przez 7 lat dłuższe dystanse to może nie kwalifikujesz się jeszcze na bycie nieustajacym pacjentem różnych przychodni. Mój poziom zaufania do medycyny konwencjonalnej jet bliski zera. Od lat leczę się sam z dużym powodzeniem i udało mi się również w wielu przypadkach pomóc moim znajomym którzy byli bliscy operacji za pomocą diety i ćwiczeń.

 

Wpadnięcie w machinę medyczną może się skończyć fatalnie. Podam dwa przykłady. Mój kolega, jak miał ok 44 lata grał bardzo intensywnie w tenisa. Stosunkowo szczupły, bez nadwagi, były średniodystansowiec. Tenis jest sportem wyjątkowo obciążającym kręgosłup i aparat ruchu. Doszedł do świetnej formy i chciał rozpocząć grać w warszawskich turniejach. Był w mega formie ale chciał być w jeszcze lepszej. Ja byłem wtedy w trzeciej dziesiątce rankingu +45 a on lał mnie jak chciał. Grał 4 razy w tygodniu ale chciał wejść na wyższy poziom żeby jak osiągnie 45 lat, od razu zacząć od czołówki rankingu. I zaczął grać praktycznie codziennie. Pobolewały go kolana. Jak zaczął grać jeszcze częściej doszły bóle w biodrze. Miał dwa wyjścia. Grać mniej, znaleźć przyczynę bólu i się rozciągać albo grać tyle ile grał i usunąć bóle za pomocą medycyny konwencjonalnej. Poszedł po czołowych warszawskich ortopedach i namówili go na operację kolana. Dostał znieczulenie w kręgosłup i otworzyli mu kolano jak leżał świadomy na stole. Operacja miała być prosta. Powrót po 2-3 miesiącach rehabilitacji do sportu. A na stole zaczęło się och/ach. Proszę Pana, sytuacja jest inna niż pokazała diagnostyka. Ma Pan bardzo duży ubytek chrząstki. Kolano jest strasznie zniszczone. Potrzeba jest przeszczepić chrząstkę z innego miejsca. Czy Pan się zgadza? Leżysz na stole i co masz powiedzieć? Że się nie zgadzasz? Zrobili mu to kolano. Miesiąc był na przeciwbólowych lekach narkotycznych bo ból był nie do zniesienia. Tylko leżał i do toalety. Po miesiącu zaczęła przychodzić rehabilitantka z maszyną który zamiast niego ruszała tym kolanem. Po 3 miesiącach zaczął chodzić o kulach. Po 9 miesiącach rehabilitacji zaczął kulejąc trochę truchtać i zabawowo przebijać z synem w tenisa. Jak się poczuł pewniej zaczął grać z nami w debla. Gdzieś po 3 razach chrupnęło mu w kolanie i było po grze. Diagnoza, urwało się coś w kolanie, następna operacja. Ponieważ nie mógł chodzić na jednej nodze przez długi czas nawaliło zbyt obciążane biodro w drugiej nodze. Diagnoza, operacja biodra. Po paru miesiącach stwierdzenie że operacja nieudana. Na dzień dzisiejszy kuleje i czeka na endoprotezę biodra. Facet ma 49 lat i był super sprawnym, wysportowanym gościem. Dziś jest pół-inwalidą.

 

Przykład dwa, ja. Też grałem dużo w tenisa. w jakimś momencie znajomi wciągnęli mnie w turnieje. Grając zimą, na bardzo zimnej hali naderwałem więzadło rzepki. Nie byłem u lekarza. Masowałem, smarowałem aż ból minął i zacząłem grać. Naderwałem ścięgno Achillesa. Diagnoza, naderwanie, niepotrzebna operacja ale potrzebna intensywna rehabilitacja. Nie skorzystałem. Rehabilitowałem się sam aż przeszło. Znowu zacząłem grać. Zerwałem część więzadła rzepki. Diagnoza, operacja, trzeba przyszyć i zrobić rekonstrukcję. Nie zrobiłem. Sam rehabilitowałem i dałem na wstrzymanie. Znowu zacząłem grać ale mniej intensywnie. Znowu naderwałem Achilles. Stwierdziłem że nie mam zdrowia na turnieje i zacząłem grać w debla z dziadkami. Po paru miesiącach zacząłem grać w singla ze znajomymi. Spokojnie i stopniowo. Do tego joga, stretching, pilates. Kiedyś grałem po 4 godziny. teraz gram 1,5 max 2. Nie grałem w turnieju od paru lat i nie zamierzam. Prawie nigdy nie gram dzień po dniu. Jak mnie coś boli przerywam grę i nie gram dopóki mi nie przejdzie. Czyli kluczem był umiar i powstrzymanie nadmiernych ambicji. Kiedyś więcej grałem w tenisa, mniej jeździłem na rowerze. Teraz odwrotnie. W sezonie wiosna-jesień rower. Od jesieni do wiosny tenis.

 

Trochę się rozpisałem nie na temat ale może Cię to natchnie w jakimś dobrym kierunku. Być może warto zainwestować w jakiś podstawowy bike fitting u specjalisty od ustawiania pozycji. I zmienić rower na wygodniejszy, trochę zmniejszyć kilometraż i obciążenia. No i wzmacniać mięśnie brzucha i prostowniki grzbietu. Polecam książkę "Ukryta przewaga" z ćwiczeniami na kręgosłup i korpus.

Odnośnik do komentarza

Napisałem trochę w uproszczeniu na temat tego roweru. Szczegóły są bardziej skomplikowane. Tak naprawdę fitness nazywany tez hybrid nie jest szosówką z prostą kierownicą. Jest to rower zwykle z napędem szosowym w którym główka rury sterowej jest dużo dłuższa niż w szosówce, przez co pozycja na rowerze jest bardziej wyprostowana. Ale podobną pozycję można uzyskać również w rowerze szosowym typu endurance. Typowym przedstawicielem jest Specialized Roubaix który ujeżdżam. Takie rowery w stosunku do szosy wyścigowej mają również dłuższe główki rury sterowej, dłuższy wheelbase (jak to po polsku?) czyli generalnie rower jest dłuższy przez co jest mniej zrywny ale stabilniejszy i mniej sztywny przez co lepiej redukuje nierówności drogi. Na takim rowerze można uzyskać niemal identyczną pozycję jak na rowerze fitness za pomocą mostka podniesionego do góry. Fitness dodatkowo jest zwykle wyposażony w hamulce tarczowe lub obręczowe ale nie szosowe tylko mini v-brake lub dawnej cantilever przez co możliwe jest założenie kół z grubszymi oponami niż w rowerze szosowym.

 

Nie zamierzam polemizować z Twoim rehabilitantem. Być może ma rację że pozycja na rowerze jest w Twoim przypadku bardzo niekorzystna dla Twojego kręgosłupa. Pytanie wtedy czy i ile możesz jeździć i na jakim typie roweru. Skoro jeździłeś regularnie przez 7 lat dłuższe dystanse to może nie kwalifikujesz się jeszcze na bycie nieustajacym pacjentem różnych przychodni. Mój poziom zaufania do medycyny konwencjonalnej jet bliski zera. Od lat leczę się sam z dużym powodzeniem i udało mi się również w wielu przypadkach pomóc moim znajomym którzy byli bliscy operacji za pomocą diety i ćwiczeń.

 

Wpadnięcie w machinę medyczną może się skończyć fatalnie. Podam dwa przykłady. Mój kolega, jak miał ok 44 lata grał bardzo intensywnie w tenisa. Stosunkowo szczupły, bez nadwagi, były średniodystansowiec. Tenis jest sportem wyjątkowo obciążającym kręgosłup i aparat ruchu. Doszedł do świetnej formy i chciał rozpocząć grać w warszawskich turniejach. Był w mega formie ale chciał być w jeszcze lepszej. Ja byłem wtedy w trzeciej dziesiątce rankingu +45 a on lał mnie jak chciał. Grał 4 razy w tygodniu ale chciał wejść na wyższy poziom żeby jak osiągnie 45 lat, od razu zacząć od czołówki rankingu. I zaczął grać praktycznie codziennie. Pobolewały go kolana. Jak zaczął grać jeszcze częściej doszły bóle w biodrze. Miał dwa wyjścia. Grać mniej, znaleźć przyczynę bólu i się rozciągać albo grać tyle ile grał i usunąć bóle za pomocą medycyny konwencjonalnej. Poszedł po czołowych warszawskich ortopedach i namówili go na operację kolana. Dostał znieczulenie w kręgosłup i otworzyli mu kolano jak leżał świadomy na stole. Operacja miała być prosta. Powrót po 2-3 miesiącach rehabilitacji do sportu. A na stole zaczęło się och/ach. Proszę Pana, sytuacja jest inna niż pokazała diagnostyka. Ma Pan bardzo duży ubytek chrząstki. Kolano jest strasznie zniszczone. Potrzeba jest przeszczepić chrząstkę z innego miejsca. Czy Pan się zgadza? Leżysz na stole i co masz powiedzieć? Że się nie zgadzasz? Zrobili mu to kolano. Miesiąc był na przeciwbólowych lekach narkotycznych bo ból był nie do zniesienia. Tylko leżał i do toalety. Po miesiącu zaczęła przychodzić rehabilitantka z maszyną który zamiast niego ruszała tym kolanem. Po 3 miesiącach zaczął chodzić o kulach. Po 9 miesiącach rehabilitacji zaczął kulejąc trochę truchtać i zabawowo przebijać z synem w tenisa. Jak się poczuł pewniej zaczął grać z nami w debla. Gdzieś po 3 razach chrupnęło mu w kolanie i było po grze. Diagnoza, urwało się coś w kolanie, następna operacja. Ponieważ nie mógł chodzić na jednej nodze przez długi czas nawaliło zbyt obciążane biodro w drugiej nodze. Diagnoza, operacja biodra. Po paru miesiącach stwierdzenie że operacja nieudana. Na dzień dzisiejszy kuleje i czeka na endoprotezę biodra. Facet ma 49 lat i był super sprawnym, wysportowanym gościem. Dziś jest pół-inwalidą.

 

Przykład dwa, ja. Też grałem dużo w tenisa. w jakimś momencie znajomi wciągnęli mnie w turnieje. Grając zimą, na bardzo zimnej hali naderwałem więzadło rzepki. Nie byłem u lekarza. Masowałem, smarowałem aż ból minął i zacząłem grać. Naderwałem ścięgno Achillesa. Diagnoza, naderwanie, niepotrzebna operacja ale potrzebna intensywna rehabilitacja. Nie skorzystałem. Rehabilitowałem się sam aż przeszło. Znowu zacząłem grać. Zerwałem część więzadła rzepki. Diagnoza, operacja, trzeba przyszyć i zrobić rekonstrukcję. Nie zrobiłem. Sam rehabilitowałem i dałem na wstrzymanie. Znowu zacząłem grać ale mniej intensywnie. Znowu naderwałem Achilles. Stwierdziłem że nie mam zdrowia na turnieje i zacząłem grać w debla z dziadkami. Po paru miesiącach zacząłem grać w singla ze znajomymi. Spokojnie i stopniowo. Do tego joga, stretching, pilates. Kiedyś grałem po 4 godziny. teraz gram 1,5 max 2. Nie grałem w turnieju od paru lat i nie zamierzam. Prawie nigdy nie gram dzień po dniu. Jak mnie coś boli przerywam grę i nie gram dopóki mi nie przejdzie. Czyli kluczem był umiar i powstrzymanie nadmiernych ambicji. Kiedyś więcej grałem w tenisa, mniej jeździłem na rowerze. Teraz odwrotnie. W sezonie wiosna-jesień rower. Od jesieni do wiosny tenis.

 

Trochę się rozpisałem nie na temat ale może Cię to natchnie w jakimś dobrym kierunku. Być może warto zainwestować w jakiś podstawowy bike fitting u specjalisty od ustawiania pozycji. I zmienić rower na wygodniejszy, trochę zmniejszyć kilometraż i obciążenia. No i wzmacniać mięśnie brzucha i prostowniki grzbietu. Polecam książkę "Ukryta przewaga" z ćwiczeniami na kręgosłup i korpus.

 

Dziękuję za odpowiedź. Fakt nie całkiem na temat ale może to moje podejście też nie było na temat. Chyba właśnie zrozumiałem, że trochę za bardzo uwierzyłem, że prosta zmiana roweru rozwiąże mój problem z kręgosłupem a z tego co widzę nie ma tutaj prostych sposobów i trzeba działać bardziej kompleksowo. OK pomyślę, poczytam,póki co nie pozbywam się jeszcze szosówki (a już prawie to zrobiłem :) ) i zobaczymy co dalej. raz jeszcze dziękuje za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...