Single w Świeradowie ludzie chwalą, ale są bardzo rekreacyjnie, gładkie, dość płaskie, dobre dla nowicjuszy, grup rekreacyjnych,rodzin z dziećmi ;-). Można je zrobić na gravelu. Po 1h wieje strasznie nudą, mam do nich niedaleko i nigdy tam nie jeżdżę, wszędzie wokoło można zrobić ciekawsze trasy i z widokami.
Jeśli pojechałeś do Świeradowa i chcesz się wyżyć to np. zjazd eduro z Sępiej Góry masz na miejscu -na hardtailu XC dla masochisty ;p.
Niedaleko natomiast bo z 25km masz Olbrzymy, niedocenione single o bardzo zróżnicowanym poziomie, świetnymi widokami, górami, masą rockgarden-ów - naprawdę można poszaleć. Zwłaszcza te w Piechowicach -niektóre fragmenty mrożą krew ;-). Rekreacyjnej grupy na te w Piechowicach jednak bym nie brał, część w Przesiece jest dużo łatwiejsza.
https://magazynbike.pl/2020/07/12/pasmo-rowerowe-olbrzymy-plac-zabaw-mai-wloszczowskiej/
To jedyna przeszkoda której do tej pory nie zjechałem i nie wiem czy warto ryzykować bez opuszczanej sztycy. Tu gość do materiału tosobię brzózkę podłożył ?
Co do roweru, trifox jest chwalony i używa sprawdzonych open mold-ów, już bym się zdecydował ale zawsze coś mi nie pasuje - tu główka ramy 70st trochę konserwatywnie. W XC500 mam 69,5 i wolałbym nawet 68,5 - nie zamierzam montować sztycy opuszczanej a za często jeżdżę na tylnym kole i sobie robię krzywdę. XC900 prawie kupiłem za 6500 którejś zimy, wtopiłem bo nie spodziewałem się covida, czekałem na odświeżenie geometrii. BB trochę nisko, W XC500 też niedużo wyżej i czasem wyhaczam korbą - widzę że teraz robi się nawet 60-65mm.
XC100 ma fajną geometrię, tak jak piszesz dobre opony robią największą robotę (koniecznie bezdętka) i koła. Hutchinsony ciężkie i wolne ale dobre na zimę- trzymają w błocie i śniegu jak głupie. Jeżdżę teraz na Racing Ray+Racing Ralph w taniej wersji -jako uniwersalne dają radę, w miarę szybkie -nie tak jak race king, trochę ciężkie. W koła karbonowe to bym się nie pchał - lepiej kup używaną szosę do treningów to będzie mega progres ;-). 1,5k max bo mało jeżdżę na mtb znudziło mi się 10 lat temu, na tereny gdzie mieszkam to przydał by się enduro. A na szosie robię z 10k rocznie interwałów po górach ;P.
Za agresywna geometria/ustawienia, za duże ciśnienie w oponach (wciąż są tacy co pompują na kamień) no i słabe asfalty. Szosa rower jak każdy inny, przede wszystkim musi być wygodny i dopasowany inaczej do niczego się nie nadaje. Szosa to jest banan na ryju ?
Co do mojego wątku chyba na przyszły sezon ograniczę się do lżejszych kół i tu urwę z 600g+ opony w wersji wychudzonej. Urwę prawie z kilogram.