Czy rowerowe sklepy internetowe przestaną zaliczać wpadki?

Na wstępie zaznaczę – ten wpis nie powstał, aby dowalić jakiejkolwiek firmie. Błędy każdemu się zdarzają, a napisałem go głównie po to, aby dał do myślenia osobom, które zarządzają sklepami internetowymi. Długo myślałem czy wymieniać nazwę firmy, od której wziął się pomysł na ten tekst – ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie to zrobić.

Okej, historia wyglądała tak:

– 12 grudnia przed północą robię zakupy w sklepie internetowym rowertourcom (przez Allegro, ale to akurat nie ma znaczenia)

– 13 grudnia wieczorem, jako że nie dostałem informacji o wysyłce, piszę czy mogliby dołożyć do zamówienia magnes do licznika

– 14 grudnia dostaję maila, że nie ma problemu z dołożeniem magnesu, ale niestety nie ma koloru bidonu, który kupiłem i proszą o wybranie innego (odpisuję prawie od razu)

– 15 grudnia dzwoni do mnie inny pracownik sklepu z informacją, że nie ma koloru bidonu, który pierwotnie wybrałem. Wyjaśniam, że sprawa była już ustalana mailowo. Na moje pytanie, czemu kolor bidonu, którego nie mają (i nie mogą ściągnąć) jest nadal wystawiony na Allegro – nie uzyskałem sensownej odpowiedzi

– 20 grudnia (tydzień od złożenia i opłacenia zamówienia) napisałem pytanie o moją przesyłkę – po godzinie dostaję odpowiedź, że przesyłka zostanie wysłana tego samego dnia

Tu następuje długa, długa cisza. Przesyłka nie została nadana, a że mi aż tak bardzo na niej nie zależało, a był okres przedświąteczny, uznałem, że wyślą po Świętach, ja trochę pomarudzę pod nosem i sprawa się zakończy. Ale nie… po Świętach także nie przyszła informacja o wysyłce. Za to ze strony sklepu dowiedziałem się, że przeprowadzają inwentaryzację (do 2 stycznia). Ale przynajmniej z Allegro zniknął bidon, który pierwotnie zamówiłem, a nie mogli go załatwić.

Po Nowym Roku także nie otrzymałem maila z numerem przesyłki. Przez jakiś czas miałem ochotę wziąć ich na przeczekanie i zobaczyć, czy przesyłka kiedykolwiek będzie wysłana :) Ale miały przyjść dwa bidony termiczne Camelbaka, które chciałem przetestować (i ostatecznie to zrobiłem), a zima przecież nie będzie trwała wiecznie.

– 7 stycznia wysłałem zapytanie o moją przesyłkę, 8 stycznia popołudniu dostałem przeprosiny oraz informację, że przesyłka została nadana (podany był także numer przesyłki, więc tym razem im się naprawdę udało).

– Jeżeli Inpost doręczy przesyłkę do paczkomatu 9 stycznia, to ostatecznie minie 27 dni odkąd złożyłem zamówienie. Paczki z Chin często przychodzą szybciej :\

Sklepy rowerowe polecane niepolecane
fot. Thorsten Koch

Zapytam teraz słowami jednego z forumowiczów Rowerowych Porad – Co jest nie tak ze sklepami internetowymi (link przeniesie Cię do dyskusji na forum)? Dlaczego moje zamówienie utknęło w jakiejś czarnej dziurze? Dlaczego ten sklep (ale myślę, że także wiele innych, nie tylko rowerowych) nie ma sensownego oprogramowania, które nie pozwoliłoby przeoczyć niewysłanego zamówienia? Dlaczego dostałem informację, że przesyłka zostanie nadana, a potem zapadła głucha cisza i sam musiałem się upomnieć o wysyłkę?

Sam handlowałem przez kilka lat na Allegro (nie było to nic związanego z rowerami). Może nie na tak dużą skalę jak największe, polskie sklepy rowerowe, ale trochę towaru przez moje ręce przeszło. Wiele osób stawia zarzut sklepom internetowym (które notabene często mają też stacjonarne placówki), że nie mają na magazynie wszystkiego co oferują. Tu akurat stanę po stronie sklepów – tak jest zbudowany dzisiejszy świat handlu, że klienci chcą mieć duży wybór i oczywiście niskie ceny. Niestety nie jest to takie proste (budżet), aby mieć wszystko na stanie. Ba, sam będąc małym sprzedawcą, miałem na magazynie może 10% tego co oferowałem (w moim przypadku dochodziły także daty ważności wielu produktów, które mogłyby powodować potencjalne straty). Ale miałem to zorganizowane tak, że gdy złożyłem zamówienie u dystrybutora do godziny 23:00, towar miałem u siebie następnego dnia już o 6:00.

Niestety, czasem zdarzały się pomyłki. A to dystrybutor czegoś nie miał (mimo, że teoretycznie była możliwość u niego dany produkt zamówić). A to nie dojechała jakaś paczka z moimi rzeczami, ponieważ została u dystrybutora na magazynie. A to po prostu dystrybutor nie miał już czegoś, co ja jeszcze oferowałem kupującym. I nie szło tego produktu znikąd zdobyć.

Co wtedy robiłem? Stawałem na głowie, aby kupujący jak najszybciej otrzymał swoje zamówienie albo dowiedział się o tym, że będzie większe opóźnienie, albo będzie musiał wybrać jakiś zastępczy produkt (lub w najczarniejszym scenariuszu, że będę musiał anulować zamówienie, ale to zdarzało się niezmiernie rzadko). Ba, kilka razy zdarzyło mi się, że gdy nie szło zdobyć danego produktu w żadnej hurtowni, dzwoniłem do innych sprzedających z Allegro i jeżeli ktoś ten produkt posiadał oraz był w stanie go szybko wysłać, zamawiałem go z dostawą na adres mojego klienta.

Nie wymagałem stawania na głowie od rowertourcom, kolor bidonu to nie jest aż tak kluczowa kwestia dla mnie, abym go nie zmienił. Ale dlaczego potem moje zamówienie wpadło w otchłań – tego nie wiem. I żeby nie było, w czerwcu zeszłego roku kupowałem u nich opony – na maila z pytaniem czy mają je na magazynie odpowiedź dostałem szybko (zwykle nie pytam o takie rzeczy przed zakupem, ale akurat z dostępnością tych opon był w tamtym okresie problem).

Inne sklepy też nie zawsze wypadają pod tym względem kolorowo. Ale to wszystko zależy niestety od tego, co się zamówiło. W internecie można przeczytać sporo narzekania chociażby na Bikestację, w której zakupy robiłem wiele razy i faktycznie, miewają problem z aktualizowaniem stanów magazynowych (lub dostępności u dystrybutorów), ale zawsze ostatecznie byłem zadowolony. Tak samo ludzie marudzą na Centrum Rowerowe, ale akurat ja nigdy nie miałem z nimi problemów, a wydałem tam już sporo kasy. Być może narzekanie wynika z efektu skali – to bardzo duże sklepy, przyciągają atrakcyjnymi cenami, wpadki się zdarzają, więc nic dziwnego, że słychać narzekanie. Tak samo jest w przypadku sklepu z elektroniką – np. z Morele, w którym często robię zakupy. Przy ogromnej skali działania nie tak łatwo uniknąć błędów.

Internetowe sklepy rowerowe
fot. Open-Arms

Nadal uważam, że zakupy przez internet to jeden z najlepszych wynalazków ludzkości. W sklepach stacjonarnych (jeszcze raz przypomnę, że wiele internetowych sklepów działa także w fizycznych placówkach) wybór jest zwykle bardzo ograniczony, co przeszkadza zwłaszcza wtedy, gdy szuka się konkretnej rzeczy. Oczywiście w takim sklepie też można coś zamówić, ale ja mogę zrobić to samo, nie wychodząc z domu :) Stacjonarne sklepy nie zginą, ponieważ też są bardzo potrzebne, natomiast te, które nie otworzyły sprzedaży internetowej (chociażby po to, aby przyciągnąć tych, którzy szukają produktów z możliwością odbioru osobistego), będą coraz bardziej spychane na margines – to jest nieuniknione.

Wracając do mojej „przygody” z rowertourcom Kochani sprzedający – popracujcie nad obsługą trudnych zamówień. Nad procedurami i nadzorem. Może zatrudnijcie kogoś, kto będzie zajmował się tylko zamówieniami z którymi są problemy (a w międzyczasie niech sprawdza dostępność części u dostawców)? Jak mówi stare powiedzenie – jeden zadowolony klient powie o tym pięciu osobom. Natomiast niezadowolony klient – dwudziestu. Ja nie jestem niezadowolony, ale tylko dlatego, że nie czekałem w napięciu na nadejście paczki. W przeciwnym wypadku byłbym bardzo, ale to bardzo rozczarowany.

A Wy jakie mieliście „przygody” z zakupami w sklepach internetowych (ale także stacjonarnych)? I nie chodzi tylko o te złe historie, ale także dobre. Podzielcie się swoimi doświadczeniami, pamiętając tylko, że na Rowerowych Poradach w komentarzach, mimo buzujących czasem emocji, nie używamy wulgaryzmów :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

88 komentarzy

  • …sklepy to sklepy a serwisy to dopiero historia :)) Ja miałem przygodę z rowerem lapierre 929 zakupiłem na allegro od „porębarowery” Kraków – sklep o.k . ale to co przeszedłem z serwisami w Bydgoszczy to masakra dopiero opowieść…:)))

  • Akurat rowertour to mój ulubiony sklep. Na około 10 zamówień, tylko z jednym był drobny problem – okazało się, że brakuje towaru. Dodzwoniłem się bez problemu do sklepu i uzgodniłem wysyłkę zmniejszonego zamówienia.
    Mam też parę innych sklepów, gdzie zamawiałem po parę razy i też wszystko szybko dochodziło. Wyjątkiem jest tylko BS, gdzie miałem pecha i towar dostałem po około miesiącu.
    Wydaje mi się, że czasem faktycznie ma się pecha i w każdym sklepie nasze zamówienie może się gdzieś „zagubić”.

    • Zgadza się, ale mimo wszystko, klient powinien być na bieżąco informowany o wszelkich opóźnieniach. Lepsza zła wiadomość, niż brak jakiejkolwiek wiadomości.

      Robiłem ostatnio zakupy u Formickiego, przy niektórych produktach był podany dłuższy czas realizacji, także byłem świadomy, że dostawa może potrwać. Chyba dostawca miał jednak większy poślizg, bo dzwonili ze sklepu z pytaniem, czy mogą wysłać mi to co już mają, a resztę dosłaliby trochę później. I bardzo podoba mi się takie podejście, że informują co i jak.

  • Dziwne, ale odnoszę wrażenie, że ten artykuł jest pisany pod Centrum rowerowe. Ciągle mają opóźnienia i jeszcze z dnia na dzień pozbawiają klientów rabatów. Wielokrotnie składałem zamówienia w rowertour.com i nie miałem nigdy problemu z ich realizacją. Ostatnio faktycznie mieli opóźnienia, ale poinformowali, że mają inwentaryzację, więc w porządku. Uważam, że to nieładnie pisać artykuły sponsorowane na konkurencję.

  • Zwykle jak coś potrzebuje na wczoraj to dzwonię do firmy z prośbą o sprawdzenie czy na pewno jest na stanie i dopiero wtedy zamawiam. Kilka razy tak zrobiłem i nigdy nie żałowałem. Słyszałem o klientach, którzy zamawiają rzeczy u kilku sprzedających za pobraniem i odbierają tą najszybszą paczkę. Jednak to rozwiązanie jest wg. mnie bardzo nie fair.

    Pamiętajcie w tych sklepach też pracują ludzie, też się mylą, też gdzieś jest praktykant, który źle naklei etykietę, spakuje za dużo lub za mało sztuk. Grunt to wyrozumiałość i normalna rozmowa na linii sprzedający-klient. Przede wszystkim wzajemny szacunek.

    Wole zamówić w sklepie, który kiedyś się pomylił, ale potrafił stanąć na wysokości zadania i rozwiązać problem gdy ten się pojawił. Czasami warto też zapłacić więcej za produkty właśnie dla tego świętego spokoju i jakości obsługi.

  • Ja nie miałem wielu przykrych doświadczeń przy zakupach internetowych. Kiedyś kupowałem części do samochodu i się naciąłem, kiedyś długo czekałem na fotel ale dostałem potem „dodatek”. Części rowerowe kupowałem zazwyczaj w „Cyklotur”, a przychodziły z nalepkami „Centrum Rowerowego: albo „Daldeo” (albo jakoś tak podobnie). I powiem szczerze, że jakoś nie miałem problemów. Czasem po złożeniu zamówienia domawiałem coś i reakcja sklepu była szybka i skuteczna. Brałem od nich również dlatego, że był również w Poznaniu sklep stacjonarny Cyklotur (podobno nie związany z tym internetowym), obok którego był właśnie punkt odbioru części zamówionych przez internet i punkt reklamacyjmy. Tanio zamawiałem, odbierałem sam i dzięki temu nie płaciłem za przesyłkę. Niestety zlikwidowali ten punkt, a sklep stacjonarny przemianowali na CCR. Ten akurat polecam, też tam kupowałem.
    Ostatnio spróbowałem bezpośrednio w CR ale mieli opcję wysyłki jedynie kurierem (14zł) i niestety chyba sobie podaruję kolejne zakupy u nich. Zostanie Cyklotur – niestety kiepska oferta na dzień dzisiejszy, może to wina zimy, ew. inne sklepy – wezmę najtańszy lub też „bramka nr trzy” – sklep stacjonarny. I taka jak pisał Jacek może wyrobię sobie rabaty przy częstych zakupach. Jedynym minusem wspomnianego stacjonarnego był rabat albo raczej jego brak przy zakupie obecnego roweru. Przymierzałem się tam i powiedziano mi, że mogę dostać ok. 100 zł od ceny, z możliwością zakupów tylko u nich. Inny sklep dał jakoś 4 stówki ale mam do niego za daleko żeby jeździć po małe rzeczy.
    Parę razy brałem coś przez inne sklepy internetowe znalezione na Allegro i też nie było problemów. Może miałem szczęście :)

  • To ja na pohybel narzekającym na sklepy internetowe napiszę coś zupełnie odmiennego.
    Dokonując zakupów w różnych e-sklepach nie miałem żadnego problemu jeżeli chodzi o termin wysyłki. Najbardziej sobie chwalę rower.com. pl a to dlatego, iż sprzedano mi model roweru, który chciałem nabyć w baaardzo korzystnej cenie – to raz, dwa: na drugi też dali mi spory upust i chwała im za to. Moim zdaniem zanim coś się kupi w necie to warto najsampierw wysłać do sprzedawcy pytanie czy dany produkt jest na stanie i popytać jak to jest z wysyłką.
    W moim przypadku sprzedawcy z tego sklepu wywiązali się w 100% z realizacją.
    Co do Centrum Rowerowego to złego słowa nie powiem. Wszystko co zamawiałem przychodziło w terminie.

  • Jako aktywny rowerzysta miałem do czynienia z kilkoma sklepami interntowymi i niestety na koncie są nieudane transakcje.

    Jeszcze niedawno byłem zdania, ze warto trzymać się jednego sklepu jako stały klient i mieć profity to koniec końców stwierdziłem, ze to nie ma sensu i tutaj istotną rolę odgrywają takie parametry jak: cena / jakośc / dostępność / czas realizacji + kurier.

    Przeważnie zakupy robiiłem w Centrum Rowerowym ale przez nieudolnie zaplanowaną migracje magazynów, połączoną z brakiem komunikacji w SM (mają i FB i maile) z dużym wyprzedzeniem czasu, odpuściłem zakupy u nich na rzecz mniejszej ale skutecznej konkurencji na Allegro. To były 2-3 przypadki, które sprawiły ze realizacja zamówienia przesuwała się z 2-3 dni do 4-7 by potem było do 2tyg. Sądząc po komentarzach z FB (stan z kweistnia / maja 2017) nie byłem jedyny. Na pytania o dostępności towaru, pracowniy Call Center nie umieli odpowiadać, w zamian wspominali o możliwości nieodpłatnej rezygnacji z zamówienia.
    Oczwiście, mogę zrozumieć i wybaczyć problemy z natury logistycznej ale … zeby nie informowac o tym KLientów z duzym wyprzedzeniem czasu (np. miesiąc przed ) droga mailową czy FB, to istny brak szacunku dla Klientów. Możliwe, ze teraz stoją lepiej. Trzeba wybrać sie na zakupy.

    Wspomniany rowertour.com jakoś omijam szerokim łukiem (utkwił mi w pamięci z powodów problemów, jakie mieli moi znajomi) podobnie jak bikestacja. ’

    Temat rowerowych sklepów stacjonarnych to temat rzeka. O ile w dużych miejskich algomeracja z dostepnością asortynentu i samego sklepu nie ma problemów, o tyle w małych miastach stanowią powazne wyzwanie i dla nas klientów jak i dla sprzedawców. Jeśli już sie wybieram to albo po rady + szybkei zakupy typu dętka i inne pierdółki ale duże zakupy to (nie)stety pozostają w sieci bo 1. taniej 2. szybciej 3.sprawniej.

  • Generalnie wybieram sklepy stacjonarne, w których mogę przymierzać, oglądać, porównywać i oczywiście porozmawiać. Problem w tym, że takich sklepów jest w mniejszych miejscowościach bardzo mało. Prawdę pisząc nie ma ich w ogóle. Obowiązuje zasada: widzisz co jest, chcesz to kupuj a jak nie to nie. Odzież rowerowa brana jest przez sklep chyba tylko w pojedynczych rozmiarach. Klient kupi, to już do końca sezonu tego rozmiaru nie ma. Proponuje się w zamian jakieś dziadostwo, którego nikt nie chce kupić. Czy lepiej jest w sklepach internetowych? Nie sądzę. Rozmiarówka jest z czapy. Bardzo często zdjęcia i opis są naciągane. Towar przyjdzie i okaże się, że to jakieś nieporozumienie. Co wtedy? Zaczyna się kołowrotek. Sklep przedstawia alternatywną ofertę innego dziadostwa, my się nie zgadzamy i chcemy zwrotu pieniędzy. Oni jakoś dziwnie nagle tracą z nami kontakt. Pieniądze wracają na nasze konto po sporym czasie. Jeśli masz szczęście i kupisz produkt, który chciałeś kupić a jedynie rozmiar jest zły to też czekają nerwy. Produkt przychodzi po kilku dniach. Po rozpakowaniu i przymierzeniu wygląda, że rozmiar jest zły. Trzeba go znowu zapakować, iść i wystać się w kolejce na poczcie. Produkt wraca do sklepu znowu kilka dni, po czym zmieniają rozmiar i znowu produkt idzie kurierem kilka dni. Miałem już taką sytuację, że czekałem na koszulkę termo zimową prawie miesiąc! Masakra jakaś, prawda. Mam jakiś problem z zakupem np drogiego produktu przez Internet. Piszę sążnistego maila z nadzieją na merytoryczną i fachową odpowiedź. A odpowiedź nie przychodzi przez połowę miesiąca. Czasem w ogóle nie przyjdzie. Jeszcze inna sytuacja. Przychodzę do renomowanego sklepu rowerowego w listopadzie po koszulkę rowerową. Jak myślicie jaką dostaję najczęściej odpowiedź? „Proszę Pana, kolekcję letnią już dawna oddaliśmy, teraz czekamy na kolekcję zimową”. Na moje pytanie: a gdybym tak chciał pojechać na Maderę i pojeździć na rowerze, to gdzie miałbym się ubrać? Rozkładają wtedy bezradnie ręce.

    • Czyli z tego co piszesz, najlepiej nie kupować nic i nigdzie :)

      A tak serio mówiąc – jeżeli zamawiasz w sklepie internetowym i nie jesteś na 100% pewny co do rozmiaru, zamawiaj dwie sztuki w różnych rozmiarach. Wtedy na pewno będziesz miał jedną sztukę do odesłania, ale przynajmniej będziesz miał pewność, że któryś rozmiar będzie pasował (nie mówię już o ew. dopasowaniu, budowie ciała, bo to jeszcze inna para kaloszy).

      Nie jest to może zbyt elegancka metoda, ale ustawodawca daje taką możliwość, więc można z niej skorzystać (ba, wiele sklepów wydłuża okres 14 dni na zwrot i mocno to podkreślają).

      Rozwiązania idealnego nie ma i każdy musi sam rozstrzygnąć, co mu bardziej pasuje. Ale ja, patrząc z perspektywy lat doświadczeń, jeżeli potrzebuję kupić np. opony Schwalbe One 700x28C – i tylko takie chcę, inne nie wchodzą w grę – to szukam dobrej ceny w internecie (w sensownym sklepie), zamawiam i czekam na kuriera (ewentualnie, jeżeli jest taka opcja, zamawiam do paczkomatu, co jest najwygodniejsze).

      Alternatywą jest objechanie całego miasta i wszystkich największych sklepów rowerowych w Łodzi, żeby ostatecznie dowiedzieć się, że nikt takich opon nie ma i mogą zamówić (kwestia za ile i na kiedy). Ewentualnie można te sklepy obdzwonić, ale to równie irytujące, zwłaszcza w sezonie, gdy nie ma kto odebrać telefonu.

      Także ja wybieram internet, przyjmując go ze wszystkimi wadami.

      • Łukasz – wiem, że żartujesz. Swoim postem chciałem tylko pokazać, że współczesny rynek trochę nie bardzo jest nastawiony na klienta. A przecież z niego żyją. Nie zamówię dwóch różnych rozmiarów, ponieważ musiałbym w zasadzie kupić obie rzeczy a to jest nieraz spory wydatek. Bazuję na zamieszczanych tabelkach oraz dzwonię. Problem w tym, że dostaję często sprzeczne odpowiedzi. Tak jak pisałem, zdarza się, że nie odpowiadają na moje maile. To jest dopiero kuriozum.

  • Sklepy rowerowe,hmm,ja osobiście wolę wybrać się do stacjonarnego sklepu i zobaczyć co kupuję.Koszty przedmiotów i tak w większości przypadków są identyczne jak na necie-wiadomo,każdy chce sprzedać.Czasem zdarzają się sytuacje,że dany przedmiot oferowany w stacjonarnym jest ok.1-2zł droższy niż na necie.Dla mnie dużą zaletą jest do,że mam przedmiot na już w ręku,i że nie muszę czekać oraz płacić za przesyłkę.Niewiem jak inni,ale ja z „wysyłkowego” miałem kilka wpadek-zdarzały się sytuacje że sprzedający pomylił przedmioty(świetnie! sprzedają a czasem nie wiedzą co sprzedają!)a czasem nawet paczki przy adresowaniu.Z odbiorem paczek i tak jest niezły „cyrk” nieraz kurierzy albo mają jakiś dziwny kłopot z dojazdem i navi źle pokieruje,zdarzały się też sytuacje że paczki zaliczały lot przez ogrodzenie-trochę jak na zajączka.A o pomylonych miejscowościach typu Jastrzębie. z Jaworzno to już nie wspominam.Tak,już raz jechałem po paczkę z Jastrzębia-zdroju do Jaworzna.Ulica i nr.domu się zgadzały,tylko miasto inne.Kurierzy fałszowali podpisy odbioru i z tego powodu nie było mowy o reklamacji.Parę razy przesyłka została doręczona sąsiadowi,ponieważ „nikogo nie było w domu”. Znajomi też mają mieszane opinie o dostawcach oraz sprzedających.

    Nie chcę robić reklamy,ale sklepy stacjonarne mają jeden wielki + przy większych zakupach zawsze można się potargować lub dostać jakiś rabat :)

    • Tak jak napisałem w tekście, sklepy stacjonarne nie zginą i one też są bardzo potrzebne. Ale nie wszędzie takie sklepy są, a jeżeli są, to są tylko podstawowo zaopatrzone.

      Odnośnie kurierów, to o nich można osobny wpis przygotować, aczkolwiek ja w 99% trafiam na ogarniętych ludzi. A tam, gdzie tylko się da, wybieram doręczenie do paczkomatu.

  • Może problem stanowi skala działania tych sklepów – może doszli do punktu w którym mają już za dużą ofertę żeby jakoś sprawnie ogarnąć ją jakimś „chałupniczymi” metodami, a jeszcze są za mali na wdrożenie jakiegoś super profesjonalnego systemu zarządzania tym interesem. Z moich skromnych obserwacji wydaje mi się że chyba najsprawniej zakupy idą u drobnych detalistów lub u gigantów, a Ci pomiędzy się wykładają na tym że pani z obsługi klienta z bazą danych własnego pomysłu + dwóch gostków na magazynie nie są już w stanie tego obrobić.

  • Centrum Rowerowe – znam kupowałem wiele razy za nawet spore kwoty i zawsze wszystko było ok złego słowa nie powiem , chociaż ostatnio zmienili system premiowania stałych klientów przez co troszkę poczułem się oszukany ale to jeszcze nie dramat nadal uważam że jest ok.
    Rowertour com – pierwsze zamówienie dosłownie chyba następnego dnia super , kolejne składające się z 6-7 pozycji złożone 4 stycznia do tej pory wisi jako realizowane pomimo wyboru produktów dostępnych w 24/48 godz. poczekamy zobaczymy

    • Przez dwa lata wydałem u nich ponad 6 tyś. Po 4 tys dostałem rabat 6% . Nie miałem większych problemów z dostawa , a reklamacje załatwiali od ręki. I dzisiaj czytam u Łukasza na blogu ,że zresetowali rabaty i historie zakupów. Zadzwoniłem do Centrum Rowerowego z pytaniem dlaczego …W odpowiedzi usłyszałem ,że zmienił im się / sam? / system rabatowy . Ostatecznie mogę to zrozumieć, mają prawo , ale dlaczego wykasowali historię zakupów ?…Czy w Centrum Rowerowym nie cenią sobie stałych klientów? Pytanie retoryczne..

      • Na Fejsie napisali, że: „Historia zamówień i zawartość kont będą stopniowo przywracane i cały proces powinien zakończyć się w styczniu 2018r.”

        A z rabatami mają coś innego zaprezentować.

  • Aż mi się nie chce wierzyć, że za taką „bzdure” ich tu opisałeś ;). Ale brawo! Inaczej się chyba nie da ich nauczyć. Ja miałem w życiu tyle sytuacji gdzie dany sklep po prostu olewa klienta, że aż mi się tego opisywać nie chce. Dzisiaj to niestety częsta praktyka, choć jest też wiele firm z innych branży którymi ostatnio jestem zauroczony jak zalando czy eobuwie. Proces zamówienia intuicyjny, zwrot tak samo (za free 30-100 dni) . Kurier albo paczkomat do wyboru. Rewelacja. W centrumrowerowym po kilku tygodniach gdzie nie odpisywali na maile okazało się, że zamówienie które złożyłem (dostałem mailowe potwierdzenie!) oni nie mają czegoś takiego w systemie ;). Ja swoje rowery oddaje do zaprzyjaźnionego serwisu i tam dołożę 30zl tam dostanę rabat 30zl, do tego nie muszę robić często długotrwałego reserczu (więcej w tym czasie zarobie pieniędzy niż dojdę do tego jakie przykładowo pedały platformowe/spd mam sobie kupić na wyprawy) bo już nie mam na to po prostu siły i chęci. Wolę dać ziomkom zarobić a sam mieć święty spokój. Pozdrawiam.

    • Na całe szczęście nie spotkała mnie jeszcze żadna gorsza przygoda. Chociaż 27 dni oczekiwania na przesyłkę – to już spora wtopa. Okej, byłoby ciut mniej, gdybym się wcześniej upomniał o wysyłkę.

      Gdyby nie było okresu świątecznego i inwentaryzacji (jak pech to pech), a na zamówieniu by mi bardzo zależało, to molestowałbym sklep telefonicznie, gdy opóźnienie przekroczyłoby 3-4 dni, a ja nie dostałbym żadnej informacji. Jeżeli czekałeś kilka tygodni (serio?) to wykazałeś się jeszcze większą cierpliwością, niż ja :)

      Tak jak napisałem w tekście, stacjonarne sklepy są i będą potrzebne. Ale jak napisał wyżej KrzysiekW – wszystko jest fajnie, jeżeli mieszkasz w dużym mieście i masz wybór sklepów. W małych miasteczkach, gdzie często jest jeden, mały sklepik rowerowy, albo nie ma ich wcale, już tak kolorowo nie jest.

      • Sklep faktycznie wtopił ale na jego obronę muszę napisać, że wspomniane przez Ciebie 27 dni obejmuje również okres świąteczny w którym był sporo dni wolnych. Pomiędzy świętami praca też wygląda różnie w różnych firmach. Przypuszczam, że gdyby nie to to termin realizacji byłby znacznie krótszy. Moim zdaniem w przyszłych latach ten problem będzie się nasilać w okresie świątecznym. Tej ogromnej liczby zamówień nie ma po prostu komu ogarnąć. A pracowników nie ma skąd wziąć. Nawet podpoznański amazon postanowił sypnąć sporymi pieniędzmi za pracę w okresie świątecznym. Mniejsi sprzedawcy tej możliwości nie mają. Sam obserwowałem znaczny wzrost czasów dostarczania zamówionych rzeczy przed świętami – wyglądało jakby sprzedawcy nie nadążali wysyłać zamówień. W związku z tym nie dziwię się, że ktoś nie dał rady w tym bałaganie ogarnąć bidonu w odpowiednim kolorze. Oczywiście nie rozgrzeszam działania sklepu. Uważam jednak że przy takim wzroście handlu przed świętami zawsze będą problemy przy zakupach internetowych.

        • Mhm, w okresie świątecznym były aż 2 dodatkowe wolne dni :)

          I tak jak napisałem w tekście, zdając sobie sprawę ze świątecznego, wzmożonego ruchu (a potem inwentaryzacji), liczyłem na wysyłkę zaraz na początku roku.

          • I wyobraź sobie, że większość ludzi też była w stanie wykoncypować, że to są tylko dwa dni i wzięła sobie właśnie wtedy urlopy. Na Twoim miejscu też bym jednak liczył na wysyłkę na początku nowego roku. Tutaj wina sklepu jest niestety ewidentna i nie ma co z tym szczególnie dyskutować. Na te 27 dni trzeba jednak brać sporą poprawkę biorąc pod uwagę okres w którym Dokonywałeś zamówienia.

          • Myślałem o 25 i 26 grudnia i to są równe dwa dni, a nie sporo, jak napisałeś :) Urlopy między Świętami, a Nowym Rokiem to jeszcze inna sprawa.

            PS Klienta ostatecznie nie interesuje, czy po drodze były imieniny szefa, święto lasu, urlop księgowej.

  • Na centrum rowerowe moja żona się obraziła bo nie mieli na stanie zamówionej rzeczy ale jak do nich napisała to zaproponowali zamiennik. Też mi się raz zdarzyła sytuacja, że mieli opóźnienie z dostawą towaru a składałem wtedy większe zamówienie, po telefonie wysłali to co mieli na stanie i potrzebowałem szybko a resztę dosłali potem na własny koszt. Z centrum rowerowym rozmawiałem kilka razy telefonicznie i wydaje mi się, że obsługa jest ok, nie mam o nich złego zdania i pewnie jeszcze nieraz coś kupię.

  • Nie będę tu pisał, że jeden sklep jest „be”, a drugi jest „super”, ale wpis idealnie trafił w to co sam ostatnio zauważyłem. Niestety ale wiele takich sklepów nie nadąża za branżą e-commerce.

    Pozwól, że podejdę bardziej od strony technicznej – pracuję w firmie, która w cenie abonamentu porównywalnego z zakupem dobrych kluczy rowerowych miesięcznie dostarcza sklepy www, ze stałą integracją z aukcjami i przede wszystkim zapewnia dbałość o stany własne umożliwiając jednocześnie automatyczną aktualizację stanów od dostawców. Dodatkowo zapewnia np weryfikację towarów wysyłanych do klienta.

    To są chyba 3 największe bolączki polskich sklepów internetowych jakie sam przeżyłem/zauważyłem: albo stan, który mamy na magazynie jest nieprawidłowy albo towary, które są u dostawcy(nie każdy nawet takie coś sprzedaje) ktoś aktualizował ręcznie „tydzień temu” i jak zamówimy to nagle nie ma albo wysłano inny towar niż zamówiliśmy (bo magazynier sprawdzał „na oko”) i trafiamy do sytuacji niezadowolonego klienta, który nie dość, że może psuć opinię sklepu, to jego obsługa angażuje nieporównywalnie więcej czasu i środków, do sytuacji, w której system by zadbał o to, aby sytuacja taka w ogóle nie wystąpiła ;)

    Wiele takich sklepów to jednorazowe wdrożenia, w których po prostu wielu rzeczy brakuje lub są robione ręcznie (czynnik błędu ludzkiego, brak automatów) i pozostaje kwestia obsługi takiego „problemu” – albo potraktują jako „kolejny/zdarza się” albo będą się gimnastykować by wyjść z twarzą.

    Oczywiście, żeby nie było, że jest tak źle – są sklepy, na których się nie zawiodłem, są też takie, których poziom obsługi oceniłbym na 11/10, w samej kwestii sklepów rowerowych online jest postęp, ale nie jest to jeszcze ten poziom co niektóre inne branże e-commerce.
    Pozdrawiam.

    • Z dostępnością części we własnym magazynie – jak najbardziej – tutaj powinna być pełna kontrola nad tym, co się tam posiada. Nie jest to łatwe, wiem z doświadczenia dobrego znajomego (który nie handluje przez internet, ale ma magazyn), ale jest do osiągnięcia, chociażby częstszą niż raz w roku, inwentaryzacją. Co oczywiście zajmuje czas i generuje koszty, których nie każdy chce się podjąć.

      Inną sprawą jest dostępność u dystrybutorów. To sam osobiście odczułem, gdy handlowałem przez internet. Dystrybutorzy także miewają problemy z poprawnym określeniem swoich stanów magazynowych. W systemie jest, Ty zamawiasz, a potem okazuje się, że nie ma. Dzwonisz z pytaniem, kiedy będzie, oni obiecują, że na następny dzień, a ten dzień przeciąga się w tydzień, bo producent akurat miał przerwę technologiczną, albo nie było mu po drodze z dostawą do dystrybutora.

      Dobrym rozwiązaniem jest oferowanie tylko tego, co ma się na magazynie. Ale na to mogą sobie pozwolić jedynie gracze z bardzo dużym kapitałem. Ewentualnie małe firmy, handlujące drobniejszym sprzętem.

      • O dostępności „u siebie” można dbać też mając system, który dba o stany(wydania/przyjęcia/pełna gospodarka magazynowa) i jednocześnie przy wydaniu eliminuje pomyłki – np. weryfikacja wszystkiego po kodach, a nie na oko i wtedy jeżeli czegoś „brakuje” to jedynie kwestia tego, że ktoś zawinął ze sklepu, a nie jakaś pomyłka, która się wielu sklepom przydarza :/

        Oczywiście, że mieć „wszystko” u siebie trzeba by mieć kapitał, na który większość sklepów rowerowych nie może sobie pozwolić, dlatego sprzedaż towarów od dostawcy jest bardzo dobrym rozwiązaniem, tylko należy zwrócić uwagę na: informowanie na stronie o faktycznym czasie dostawy (rozróżnienie moje/dostawcy), stała aktualizacja stanów i cen od dostawcy (w dzisiejszych czasach jest to osiągalne) i informowanie o rzeczywistym stanie, a nie na zasadzie – chyba to będzie miał ten dostawca, to ustawię, że „jest” (przypadek sprzed 2 dni ;) )

        Nie chcę robić tutaj reklamy, bo trafiłem tu jako użytkownik jednośladów i jestem po godzinach ;) ale zapewniam, że to są standardy, których osiągnięcie przy korzystaniu z odpowiednich narzędzi nie jest jakimś „rocket science” ;) i mam nadzieję, że będą one wkrótce obowiązywać również w większości rowerowych sklepów internetowych :)
        Cena, ale również klienci i opinie weryfikują rynek i te sklepy, które albo nie będą miały odpowiednich narzędzi, albo nie poświęcą wystarczająco dużo czasu na odkręcanie i obsługę tego typu sytuacji problematycznych raczej nie mają szans na znaczące wybicie się ponad sklepy, które będą w stanie to zapewnić.

      • Centrumrowerowe ostatnio bardzo źle potraktowalo swoich stałych klientów. Z dnia na dzień skasowali program lojalnościowy. Nie podoba mi się to, że inwestowaniem w nich I doszedłem do jakiegoś progu rabatowego po czym teraz nie mam z tego nic.

        • Też się mocno zdziwiłem jak zobaczyłem że mam niższy rabat niż być powinien. A do tego zniknęła cała historia zamówień. Na moje zapytanie do sklepu dostałem odpowiedź że od 01.01.2018 stałym klientom przysługiwać będzie tylko jeden rabat 2%

          • No wiem i to dla mnie cios. Zostawiłem u nich ponad 3 tysie, żeby mieć rabat większy od innych. Zainwestowałem a tu za przeproszeniem dupa blada.

        • Inwestowałeś w nich? Ja zawsze kupuję tam, gdzie się to bardziej opłaca (i sprzedający nie jest podejrzaną firmą-krzak). Nie powiem, w CR miałem już ładny rabat, ale kupowałem u nich tylko wtedy, gdy mieli dobrą cenę.

          Co do skasowania programu rabatowego, to jest to tylko i wyłącznie ich sprawa. Rabaty mogą dawać – ale nie muszą.

          • Jeżeli ktoś oferuje program rabatowy, w ramach którego obiecuje, że za przekroczenie kolejnych progów będziesz dostawał kolejne obniżki, a potem z dnia na dzień program rabatowy kasuje „bo tak”, to nie jest to w porządku.

          • Tak Łukasz to ich sprawa i moja sprawa gdzie kupuję więc u nich już kupować nie będę. Tak Inwestował ponieważ proponowali tak coś jak program LOJALNOŚCIOWY. Lojalność to słowo klucz tutaj. Byłem lojalny i w tym mi się nie opłaciło. Piszę specjalnie „w tym wypadku” bo generalnie tak mam, że uważam, że programy lojalnościowe są opłacalne i sklepy tego pilnują. Łukasz dawanie rabatów to jedno a program to program. Owszem umowy z nimi nie podpisałem więc też uważam, że prawo mają, ale klienta stracili.

          • Lojalnym to warto być względem własnej żony a nie względem firmy, która nam cokolwiek sprzedaje :) Też kupuje tam gdzie się w danym momencie bardziej opłaca i programy lojalnościowe mnie nie bardzo interesują. A już wszelakie karty, które niektóre sklepy chcą mi na siłę wyrabiać odpychają mnie zamiast zachęcać do zakupów. Uważam jednak, że jeśli lub taki program lojalnościowy był to sklep który go wprowadził powinien zlikwidować go z głową rekompensując w jakikolwiek sposób straty tym, którzy w ten program weszli. Powinien to zrobić dla własnego interesu bo zawiedzeni klienci więcej już się na podobny program nie nabiorą.

          • Z Twoimi pierwszymi dwoma zdaniami się zgadzam :)

            Ale jeżeli chodzi o „rekompensatę od sklepu”, to jak oni to mieli zrobić? To nie była ani piramida finansowa, ani jakaś zrzutka na kupon totolotka, gdzie osoba, która trzymała kupon zgarnęła dla siebie wszystko.

            Sklep nawet gdyby poinformował klientów dwa miesiące wcześniej, że zamyka program rabatów, to nic by to nie zmieniło. I tak kilka osób by płakało, że „ja przecież tam tyle 'zainwestowałem’, a oni mnie oszukali”.

          • ech… szczerze mówiąc to nie rozumiem Waszego zdania. Pracuję w hurtowni i wiem co to znaczy dbać o stałego klienta. Program Lojalnościowy to trochę jak umowa handlowa między dystrybutorem a sklepem. Wiem, że to nie to samo, ale mechanizm jest bardzo zbliżony.

          • Można by np. przyznać jakieś kupony rabatowe klientom, którzy wcześniej na takie zapracowali. Pozwoliłoby to na złagodzenie efektu niezadowolenia, który nastąpił po likwidacji programu partnerskiego. Nie wydaje mi się aby był to jakiś kosmiczny mechanizm.

        • Zgadzam się z tą opinią. Uważam, że sami strzelili sobie w stopę. Takich rzeczy się po prostu nie robi a przynajmniej nie w taki sposób. Lojalni Klienci to Ci na których zwykle zarabia się najwięcej, to oni generują główny przychód. Nie rozumiem tej polityki… Takim potraktowaniem zrazili do siebie kluczowych klientów… Już tam nie wrócę

  • Mistrzem świata w gimnastyce reklamacyjnej jest jednak perfectsport znany też jako domenasportowa. Zamówiony rower dostałem po około czterech miesiącach. W międzyczasie przysłano mi rower w innym kolorze, próbowano przerzucić winę na polskiego dystrybutora marki później na włoskiego producenta, zaproponowano mi abym sprzedał niewłaściwy rower we własnym zakresie, następnie zaproponowano współpracę jako dystrybutor marki w Irlandii. Podczas korespondencji z dyrektorem firmy czułem się jak na przerwie w gimnazjum. Szanowny Pan Menager poprosił mnie o cyt. „fotkę tego złego rowerka”. Materiał na dobry artykuł o tym jak można mieć klienta głęboko w….

    • Auć, reklamowanie czegoś zza granicy to faktycznie wyższa szkoła jazdy. Ale i w takich sytuacjach sklep musi stanąć na wysokości zadania, skoro sami z siebie wysyłają za granicę.

      • Najważniejsze to po prostu przyjęcie odpowiedzialności za swoje błędy. Ja byłem gotowy przystać na propozycję ich działu reklamacji i zostawić sobie rower w złym kolorze. Niestety w całą sprawę wtrącił się ktoś „bardzo ważny” kto stwierdził, że winni są wszyscy tylko nie sklep. Ponieważ o ich winie świadczył o to, że rower oni pakowali (firmowe naklejki wewnątrz i na zewnątrz) postanowiłem twardo stać przy swoim. Sprawa zakończyła się po mojej myśli, a sklep całą marżę przeznaczył na firmę kurierską, która kursowała z rowerami pomiędzy Irlandią a Polską i Włochami :-)

  • Witam Panie Łukaszu, bardzo ciekawy artykuł. Przeczytałem go od początku do końca i jako właściciel firmy rowertour.com stwierdzam, że do takiej sytuacji nie powinno dojść. Dokładamy wszelkich starań aby takie zamówienia zostały wyłapane z systemu zamówień i zostały zrealizowane w taki sposób aby klient był w pełni zadowolony.
    Zamówienie to zostanie przedstawione pracownikom działu obsługi klienta do wnikliwej analizy aby taka sytuacja więcej się nie powtórzyła.

    Jak wiadomo nie myli się ten co nic nie robi.

    • Dobry wieczór, Panie Bartoszu, nie powinno dojść, ale jednak doszło. Zastanawia mnie, czy w ogóle otrzymałbym paczkę, gdybym się o nią dzisiaj nie upomniał. Ale absolutnie nie chowam urazy i tak jak napisałem w komentarzu wyżej, jeżeli robiąc kolejne zakupy, znów będziecie mieli najciekawszą ofertę – to u Was dokonam zakupu. Tym bardziej, że jakiś czas temu kupowałem opony i wszystko było okej.

      Tym bardziej cieszy mnie, że będziecie analizować, dlaczego doszło do takiej sytuacji. Moim zdaniem system sam powinien zgłaszać takie zawieruszone zamówienia, ale to już pozostawiam Pana uwadze.

    • „Zamówienie to zostanie przedstawione pracownikom działu obsługi klienta do wnikliwej analizy aby taka sytuacja więcej się nie powtórzyła.”

      Przyszedł do nas taki korpobełkot i niestety coraz więcej usługodawców stara się go teraz używać :(. Kochani, naprawdę przeciętny klient rozumie, że może się poślizgnąć noga, że można się pomylić, zapomnieć, było duże obciążenie przed świętami, czy pracownik miał akurat gorszy dzień. Ale przestańcie w końcu traktować klientów jak idiotów i wysyłać im takie teksty. Zawaliliście, uderzcie się w piersi, powiedzcie „sorry, nasza wina”, dajcie kilka złotych czy procent rabatu (proporcjonalnie do skali zakupu) i tyle. Klient poczuje, że ok, zdarzyło się, ale jest Wam po prostu głupio. Teksty o „wnikliwej analizie działu obsługi klienta” powielane metodą kopiuj-wklej, są dziś równoznaczne z „wypchaj się”.

  • Ja mam tą wygodę, że mogę do mojego Kellys’a kupić sobie części na miejscu. A, jak nawet ich nie ma w sklepie to sprzedawca bardzo chętnie zamawia mi towar za małą zaliczką. Ale parę razy kupiłem przez internet i zawsze wszystko było dobrze. Najważniejsza według mnie jest reklamacja. Szybka i sprawna.

  • Masz cierpliwość :) . Mnie by najpierw szlak trafił a potem poprostu zażądałbym zwrotu pieniędzy i zrezygnował z zakupu . Anty reklama już jest :)
    Mi tylko raz przez wiele lat zakupów internetowych zdarzyła się podobna sytuacja . Zamówiłem z kolega kilka rzeczy do naszych rowerów i po parze opon . Po kilku dniach okazało się że opon już nie ma i nie będzie więc zaoferowano nam inne w podobnej cenie ( bardzo źlle wspominane przez nas smartsamy ) .. Opony i reszta zamówienia doszły już potem bez problemu ale z tego co pamietam , opony których nie mieli jeszcze, kawał czasu wisiały u nich w ofercie .

    • Nie ukrywam, że gdy realizacja zamówienia się przedłużała, w głowie pojawił mi się pomysł na napisanie tego tekstu, dlatego jeszcze trochę poczekałem z drugim zapytaniem o moją paczkę.

      Natomiast nie chcę, aby ten post był traktowany jako antyreklama. Z poprzednich zakupów u nich byłem zadowolony. I jeżeli następnym razem, znów będą mieli to, czego potrzebuję i będą mieli dobrą cenę, to znów zrobię u nich zakupy.

      W tekście chciałem jedynie zwrócić uwagę właścicielom sklepów, aby starali się lepiej zapanować nad „trudnymi” zamówieniami.

      • Kupiłem sporo części w CentrumRowerowe – ogólnie OK. Raz spóźnili się trochę z przesyłką jak mieli jakiś remanent – to mi przysłali za to kod rabatowy na 10 zł, który potem wykorzystałem.

  • Łukasz – RowerTour to najgorszy sklep w sieci. Miałem z nimi ogromne problemy z wadliwym sprzętem, sprawa otarła się o sąd… Polecam Centrumrowerowe z tych większych, nigdy nie miałem z nimi problemu.

    • Na Centrum Rowerowe też wiele osób narzeka, choć tak jak napisałem w tekście, ja mam z nimi dobre doświadczenia.

    • Cześć. W Centrum Rowerowym kupiłem uchwyt BarFly. Była promocja. Czas oczekiwania chyba 5 dni. Po tygodniu powiedzieli mi że nie będzie tego uchwytu i że zwrócą mi pieniądze. Jednak uparłem się i poprosiłem o inny na który czas oczekiwania również wynosił 5 dni. Czas ten się jednak przedłużył i po blisko miesiącu oczekiwania paczka do mnie dotarła. To co było w środku nazwałbym…. „weź i spier..laj”. Opakowania właściwie nie było, a reszta luźno latała. Do dziś nie wiem czy dostałem cały komplet. Fakt.. Dostałem za tą akcję sporo kuponów zniżkowych, z których jednak nie skorzystałem, wcześniej miałem podobną akcję z pedałami TIME

  • Będzie burza. Ale sprawa jest z grubsza prosta. Mając niską marżę musisz mieć kiepskich, kiepsko wynagradzanych pracowników. Jedziesz na ilości dając bardzo dobre ceny i kiepski Customer Service. Dlatego najgorsze sklepy jakie znam to Bikestacja (ten to totalny dramat, numer jeden w dnie i metrze mułu), CentrumRowerowe, Rowertour i kilka podobnych supermarketów rowerowych.

    Namawiam gorąco wszystkich żeby ich olać i nawiązać relację ze swoimi lokalnymi sklepami rowerowymi zwanymi z angielska LBS (Local Bike Shop). Doliczcie cenę przesyłki, ewentualnie parę groszy górką i zamówcie u nich. Jak się będziecie pojawiać regularnie i nawiążecie relację to będziecie mieć lepsze ceny na towary i usługi. Dacie zarobić sąsiadowi a nie jakiemuś anonimowi w Koziej Wólce. I wy na tym zyskacie i wasz okoliczny sklep.

    • Realia są takie, że kupuje się portfelem i ja sam tak robię. Oczywiście szerokim łukiem omijam firmy-krzak, które oferują podejrzanie niskie ceny. Natomiast nikt mnie nie przekona, aby kupić lokalnie oponę za 180 za sztukę, jeżeli wysyłkowo mogę kupić za 130.

      Oczywiście, można chodzić po sklepach, szukać, poznawać się z pracownikami, ale pewnej granicy cenowej często się nie przeskoczy. Chociaż – czasami można dostać lepszą cenę niż w internecie, wszystko zależy od tego czego szukamy i gdzie.

    • Jeśli się mieszka w dużym mieście typu Warszawa to jak najbardziej można sobie spośród sklepów/sprzedawców wybierać. Ale jak jest to jakieś mniejsze miasto, to już z tym wyborem gorzej. Np. u mnie jest jeden sklepik/serwis rowerowy i szału nie ma. Dętki tylko jednego producenta, linki jakieś tanie, a i ceny nieraz przyduże. Większość zakupów robię jednak w internecie i w zasadzie jakiś większych kłopotów z zamówieniami nie miałem, czasem jakieś opóźnienie, ale towar zawsze doszedł.

  • Co jak co, ale ten sklep zawsze kojarzył mi się pozytywnie.

    Sam mam swój ulubiony sklep, gdzie w sumie kupiłem 3 rowery i masę rzeczy (jaki to nie powiem, bo nie chcę robić reklamy, kto mnie zna, to skojarzy który). Zdarzały się wpadki: zły stan magazynowy, jakiś błąd w opisie, ale najważniejsze, że reklamacje odbywały się bez problemów, a reklamowałem już parę rzeczy. Z tego powodu nadal kupuję w nim, mimo że nie zawsze są atrakcyjni cenowo. Z resztą dotyczy to nie tylko sklepów rowerowych. Wolę zapłacić więcej i nie pomagać psuć rynku.

    I chyba o reklamacje i „trudne” przypadki się rozchodzi i jak sklep je realizuje. Z drugiej strony, często sklepy podejrzliwie podchodzą do takich sytuacji, bo kupujący też bywają zdolni i cwani.

    • Tak jak wspomniałem w tekście, ja z zakupów w tym sklepie byłem wcześniej zadowolony. I Ty dobrze napisałeś – siłę sklepu poznaje się po tym, jak radzi sobie z trudnymi przypadkami. Gdybym był świnią, mógłbym zrobić im „kryzys” na Facebooku czy Wykopie. Ale nie zrobię, bo jestem za tym, aby jedynie wskazywać na błędy, ale nie kogoś za to krzyżować. Tym bardziej, że sklep ostatecznie zrealizował zamówienie.