Czy Nextbike dyskryminuje otyłych?

Firma Nextbike zajmuje się obsługą rowerów miejskich w kilku lokalizacjach w Polsce. Tegoroczna aktualizacja regulaminu wypożyczeń wywołała pewien zgrzyt wśród niektórych wypożyczających. Nextbike wprowadził zapis, że maksymalne obciążenie roweru to 120 kilogramów. Co ciekawe zrobili tak m.in. w Warszawie (Veturilo), Wrocławiu czy Białymstoku, ale w Lublinie czy Sopocie już nie (być może to kwestia czasu). W tej sprawie napisała do mnie pani Magdalena Gajda – Rzecznik Praw Osób Chorych na Otyłość, z pytaniem o moje zdanie na ten temat. Co tylko mogłem to podpowiedziałem, a w tym wpisie zbiorę moje przemyślenia o kroku wykonanym przez Nextbike.

Zacznę od tego, że ta sytuacja pokazała jak wiele osób jest mało tolerancyjnych i idealnych we własnym wyobrażeniu. Zerknijcie na komentarze pod artykułem na Na Temat. Dominują stwierdzenia, że otyłe osoby same są sobie winne i teraz niech nie narzekają. Ale te osoby zapominają, że jest naprawdę liczna grupa osób, które ważą trochę więcej z powodów zdrowotnych, albo po prostu są bardzo wysokie i dobrze zbudowane. Warto zastanowić się czy naśmiewanie się z innych w czymkolwiek pomoże. A może warto właśnie dopingować osoby otyłe do aktywności?

Veturilo Warszawa Rower
fot. Martin Voltri

Druga sprawa, która chodzi mi po głowie to wytrzymałość rowerów. Firma Nextbike ustaliła ich nośność na 120 kilogramów. Oczywistym jest, że nie da się tej granicy podnosić w nieskończoność – każdy sprzęt w końcu ma swoją wytrzymałość. Mimo wszystko mam wrażenie, że rower z całkiem szerokimi oponami o szerokości 2,125″ (54 mm), solidnie zaplecionymi kołami i dobrą ramą powinien wytrzymać sporo większe obciążenia niż 120 kg. Tym bardziej, że rowery używane w wypożyczalniach powinny być przygotowane na intensywną eksploatację, większą niż przeciętne rowery, których używamy.

Zabawna historia jest z ceną takich rowerów. Te używane w Warszawie są wyceniane na 2000 złotych. Tyle kosztują przyzwoite rowery miejskie w detalicznych cenach, ciekawe za ile swoje rowery kupował Nextbike. Gdy jednak spojrzymy do cennika wymiany części w tych rowerach, włos może zjeżyć się na głowie. Koszt jednej szprychy to 62 złote! (plus koszt wymiany). Nie wiem z czego są te szprychy wykonane, ale najdroższa szprycha jaką udało mi się na szybko znaleźć, kosztowała około 30 złotych za sztukę i była to część zamienna do kół Shimano, które kosztowały ponad 2000 złotych.

Znów patrzę w cennik – dętka – 69 zł, kostka elektryczna – 65 zł, linka hamulca z pancerzem – 130 zł, śruba dźwigni hamulca – 65 zł. Przecież te ceny brzmią jak jakaś kara za zniszczenie roweru, który kosztuje nie 2000 zł, a co najmniej 20 tysięcy. Celowo wyciągnąłem te ceny, ponieważ nawet gdy przyjmiemy, że firma musi magazynować te części i rower w chwili naprawy nie przynosi zysków – to pasują one do wyczynowej maszyny.

Dopisek 2022: Cennik za uszkodzone elementy na szczęście się zmienił od czasu powstania tego artykułu i już wygląda normalnie.

Wracając do 120 kilogramów obciążenia. Tak naprawdę można ważyć 70 kilogramów i załatwić rower na solidnej dziurze. A znam kilka osób, które ważą w granicach 100 kg i potrafiły przejechać kawał świata na rowerach obciążonych bagażem, który ważył więcej niż 20 kg. A ich rowery nie były wcale z wysokiej półki.

Czemu Nextbike nie przygotuje takich rowerów, które będą wytrzymywać większe obciążenie? Wiadomo, że jest więcej osób, które mieszczą się w ustalonym limicie, ale wypożyczanie mocniejszych rowerów przyniosłoby korzyść nie tylko osobom otyłym, ale całemu przedsięwzięciu, bo rowery rzadziej by się psuły.

Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie tego konfliktu. Wyjdzie to wszystkim na dobre, jeśli firma Nextbike doposaży swoje stacje w przynajmniej trochę nowych rowerów, których dopuszczalne obciążenie będzie większe. Przy okazji zapraszam do lektury wpisu o tym jaki rower wybrać dla cięższej osoby.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

59 komentarzy

  • Biorąc pod uwagę zapisy gwarancyjne większości dostępnych na polskim rynku rowerów, to ta wartość i tak jest jedną z najbardziej hojnych. Średnia jest koło 120kg na rower+rowerzystę+bagaż. Niektórzy zagraniczni producenci oferują specjalne modele dla ludzi z nadwagą, ale ceny zaczynają się od około 2,5-3 tys PLN.

    Wiadomo też, że nikt osobie z nadwagą nie zabroni wypożyczenia roweru, tak samo jak nikt nie odmówi jej sprzedaży normalnego roweru w sklepie. Chodzi o ewentualne roszczenia.

    Jak dla mnie to sztucznie wykreowany problem. No chyba, że podejdziemy do rzeczy ideologicznie, a nie rynkowo. Jeśli miasto chce być super poprawne i rowery mają być dla wszystkich, nawet jeśli może to potencjalnie narazić operatora na dodatkowe straty, to niech miasto (czyli my) dopłaca ryczałtowo za szkody powstałe z użytkowania rowerów niezgodnie z limitami producenta.

    • 120kg bez otyłosci przy 185cm wzrostu to jest postura pudziana, a takich ludzi na świecie jest jeszcze mniej niz otyłych.

  • Mam niecałe 120kg i na swoim rowerze śmigam aż miło i nic się z nim nie dzieje. Z drugiej strony nie dziwie się właścicielowi, swojego roweru też nie udostępniłbym osobie cięższej ode mnie.

  • Każdy taksówkarz Wam powie, że auto w warsztacie to nie tylko koszt naprawy, ale też utracone zarobki, stąd też ceny serwisu tych rowerów. Już pomijam fakt, że w Polsce nie szanuje się cudzej własności.
    Skoro robicie wielkie halo o dyskryminację, to jaka afera byłaby gdyby sprzęt faktycznie się rozkraczył pod grubasem? +proces +odszkodowania itp. nic dziwnego że firma się zabezpiecza.

    Większość ludzi niesportowców nie ma pojęcia o balansowaniu ciałem, wybiera dziury i krawęźniki z dupą na siodle – większa masa jedzie z górki (czyli szybciej), dziura w asfalcie i kończy się tylko na snake’u czy na czymś więcej? Właśnie dlatego amortyzowane sztyce spotyka się tylko w miejskich/turystycznych rowerach.
    Na zakończenie ciekawostka – większość Waszych aut jest pięcioosobowa ale wg danych tech. nie jest w stanie zabrać pięciu grubasów. (chociaż każdy użytkownik służbówki powie, że można je zdrowo przeładować, wjechać z rozpędu na krawęźnik i nic się nie urwie:)

    • Pięciu otyłych osób nie zabiorą, bo się tam po prostu nie zmieszczą. A po wpadnięciu w dziurę, nawet jak się waży 70 kg, można rower rozwalić.

      • Hmm wasze rozważania przypominają mi:

        „…Wagony do niej podoczepiali

        Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,

        „I pełno ludzi w każdym wagonie,

        A w jednym krowy, a w drugim konie,

        A w trzecim siedzą same grubasy,

        Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy,

        A czwarty wagon pełen bananów,

        A w piątym stoi sześć fortepianów,

        W szóstym armata – o! jaka wielka!

        Pod każdym kołem żelazna belka!

        W siódmym dębowe stoły i szafy,

        W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,

        W dziewiątym – same tuczone świnie,

        W dziesiątym – kufry, paki i skrzynie.

        A tych wagonów jest ze czterdzieści,

        Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.

        Lecz choćby przyszło tysiąc atletów

        I każdy zjadłby tysiąc kotletów,

        I każdy nie wiem jak się wytężał,

        To nie udźwigną, taki to ciężar….”

        ;)

      • 1. https://www.youtube.com/watch?v=jCTlEYZdIfg
        no faktycznie była ich tylko czwórka:) (zamiast Stiga też mógł być grubas)
        2. każdy pojazd ma maksymalną ładowność i każdy można rozwalić zmniejszając obciążenie a zwiększając prędkość czy wysokość krawężnika

        3. by ukrucić powyższe czepialskie rozważania trzeba by podawać maksymalne obciążenie nie w kilogramach a w kiloniutonach, czyli jaką maksymalną siłę wytrzyma sprzęt (tak atestowany jest sprzęt alpinistyczny)

    • Rysiubat, większa masa wcale nie jedzie z górki szybciej. Już Galileusz tego dowiódł. Pora wrócić do szkolnej ławy :)

  • Ja sam ważę 85 kg. Mój rower ma wytrzymałość do 180 kg. le nie w tym rzecz. Firma Nextbike walczy z otyłością

  • Kupić pd siebie :) i na zasadzie: sam go mam sam go pcham i po krzyku ;) Nigdy wszystkim się nie dogodzi.. a to że ludziska zaczynają ważyć od 100 kg w z wyż i staje się to o zgrozo.. normą ..cóż wyglądamy tak jak jemy. Złota zasada M Ż . Dziękuję .
    ,,wypożyczanie mocniejszych rowerów przyniosłoby korzyść nie tylko osobom otyłym, ale całemu przedsięwzięciu, bo rowery rzadziej by się psuły.”

    Korzyść to przyniesie rowerom ;) kiedy otyli zabiorą się za cały zestaw ćwiczeń pomagających trzymać sylwetkę lub zwyczajnie nie wsadzać 4 liter w autko bo szkoda nóg na 3 km piechotą .to potem problem i larum o dyskryminację ..
    nie widzę związku z psuciem się rowerów bo siądzie ktoś lżejszy ;)

  • Żeby zarobić więcej firma wprowadza ograniczenia wagi. Widać nie odrobili lekcji, bo to ich zadanie dostarczyć bezawaryjny sprzęt każdemu kto wykupi usługę. Jechałem na ich rowerze i wydawał mi się pancerny. Pogoń za źle rozumianym zyskiem zazwyczaj kończy się ośmieszeniem jak w tym przypadku. Jeżeli koszty serwisowania są wg nich zbyt wysokie (bo to jest moim zdaniem przyczyna wprowadzenia ograniczeń) to powinni szukać powodów przede wszystkim w jakości dostarczonego produktu. Zachowali się jak polscy drogowcy – jak mamy dziurawą drogę to jej nie naprawiajmy, wystarczy znak ograniczenia prędkości, a jak ktoś urwie koło to osioł sam sobie winny.

  • To nie Nextbike, lecz producent tych rowerów określił ich nośność na 120kg. Zapis jest ochroną przed wypłaceniem odszkodowania, gdy ktoś przeładuje rower i podczas jazdy coś się mu stanie.

  • Moi drodzy, trochę przesadzamy z poczuciem dyskryminowania. Rower to urządzenie mechaniczne, którego wytrzymałość nie jest nieograniczona. Właśnie sięgnąłem do instrukcji moich rowerów i oto co czytam w kwestii maksymalnego obciążenia (chodzi o rowery dla osób dorosłych): FELT mtb – max 125 kg, B’twin (z sieci Decathlon) – mtb i Elops (takie bardziej miejskie) 100 kg !!! masy całkowitej, a więc odliczając np. 13 kg masy roweru i np. 5 kg bagażu dla gołego rowerzysty zostaje 82 kg. Instrukcja zwraca uwagę, iż trzeba mieć także na względzie skuteczność układu hamulcowego, który powinien gwarantować zatrzymanie pojazdu na jakimś rozsądnym (określonym przepisami ?) dystansie, a masa zestawu jest tu niestety czynnikiem ważnym. Spójrzcie też na koła tandemów i dobrych rowerów wyprawowych – min 36 szprych, przy 32 standardowo. Czy ktoś może policzył ile szprych stosuje się w rowerach sieci miejskich ?

  • Ceny wymiany części kosmiczne, podejrzewać ze budżet miasta właśnie wg tego cennika im płaci. Ciekawe kto ma w tym swoje udziały, z tego co pisalpisalo w gazetach głównym udziałowcem jest przyjaciel min Nowaka:'( fuuuuu

  • A mi się wydaje, że najłatwiej krytykować NextBike.
    Niezależnie od tego czy mi się podoba to ograniczenie czy nie, jestem w stanie je zrozumieć, bo gdzieś tą granicę (wagową) trzeba postawić, bo wiadomo rower jakiś tam udźwig ma (na jakąś wagę +/- został zaprojektowany). I jakieś ograniczenie trzeba postawić, a wiadomo, że jakiekolwiek by ono nie było, zawsze ktoś się nie załapie (i będzie mu przykro). Jak dla mnie przegięciem byłoby ograniczenie do 100 kg, ale to tylko moje skromne zdanie.
    Odnośnie cennika za zniszczone części – wiadomo, że na 100 osób, które coś zniszczą, złapie się jedną i to ona za te 100 osób musi zapłacić, a żadna firma nie chce dopłacać do interesu. A poza tym cena za zniszczenia ma pełnić rolę odstraszającą, żeby do tych zniszczeń mocno zniechęcać.
    A tak z zupełnie innej beczki, zastanawiam się, jak NextBike chce pilnować tego ograniczenia do 120 kg? Obowiązkowe ważenie przed wypożyczeniem roweru? Przecież to jest fikcja. Ale z drugiej strony jeżeli ktoś (niezależnie od tego ile waży) wsiądzie na rower i go zniszczy, to dla wagi powyżej 120 kg firma ma po prostu na niego dodatkowego haka. Co nie zmienia faktu, że niezależnie od wagi osoby jeżeli odda rower bez zniszczeń, nikt nie będzie miał do niej żadnych pretensji.
    Jak dla mnie burza w szklance wody.

  • A ja odniosłem jakieś dziwne wrażenie,że oni kombinują z tą wagą oraz cennikiem tylko po to,aby zniechęcić ludzi do jazdy rowerem z wypożyczalni…

  • 1. Wysokie ceny za części to dobra polityka na zniechęcenie do wandalizmu. Dużo ludzi nie szanuje rzeczy, które są cudze lub publiczne. Poza tym uszkodzony rower to o jeden mniej rower w obiegu. Ktoś musi zapłacić za przestój.

    2. Co do wytrzymałości – czy ktoś ją w ogóle obliczał? Przecież na to wszystko są wzory z mechaniki technicznej i dynamiki :) Poza tym obciążenie dopuszczalne = obciążenie krytyczne / współczynnik bezpieczeństwa. Firma ustaliła wysoki współczynnik bezpieczeństwa, bo nie zamierza płacić odszkodowania za „ciężkie” przypadki. Osobiście uważam, że to nic złego.

  • Oglądając te rowery np w Poznaniu można stwierdzić, że spokojnie wytrzymają dużą wagę cyklisty, do tego worek pszenicy i/lub butlę gazową ;) Limity wagowe wyglądają tutaj na asekurację, która jest zrzuceniem odpowiedzialności za poprawny serwis tych rowerów. Producenckie limity typu właśnie 80 czy podobne to to samo. Po prostu nie opłaca im się brać odpowiedzialności za swój produkt. Dzięki temu łatwo się wykręcić z wielu gwarancyjnych problemów. Jedynym słabym elementem wydawać się może mocowanie siodełka/chwyt sanek, powinny być z dobrej stali.

  • Mam w rodzinie dietetyczkę. Wg statystyk otyłość związana z chorobami to raptem około 2-3% przypadków. Cała reszta jest na własne życzenie. Ja byłem duży od urodzenia (4.8kg przy porodzie) i zawsze z 30 kg więcej niż rówieśnicy. Parę lat temu stwierdziłem, że dosyć… bo przy 25 latach miałem 160 kg. Teraz mam 28 lat i na dzień dzisiejszy 122 kg i dalej walczę :) Rower, siłownia, odpowiednia dieta i kilogramy same lecą. Skończyłem z siedzeniem przed tv, na kompie tyle ile muszę i starczy. Otyłość w ogromnej większości przypadków to nic innego jak „niechcemisizm” w połączeniu z jedzeniem śmieciowego żarcia i brakiem samokontroli.

    Fakt, z tymi 120 kg dla rowerów przesadzili… bo sam przy 140 kg latałem na trekingowym Krossie z gumami 700x42c i wytrzymywał (teraz przy obecnej wadze mam 700x28c) :) ale żadna firma nie działa charytatywnie i chcąc korzystać z dowolnych usług (choćby autobusów miejskich) trzeba dostosować się do ich regulaminu. Przecie zawsze można własny rower sobie kupić.

    Jak to ostatnio stwierdził jeden dominikanin – „jestem anarchistą z powołania” – tak samo w sumie i ja mam takie podejście do życia (więc ten akapit przefiltrujcie przez to). Jesteśmy jako polacy przyzwyczajeni przez nasz ustrój komunistyczny i media reżimowe, że chcemy naciągać pod siebie oferty innych i wymagać rzeczy cięższych w codziennej realizacji bez dopłaty od firm pracujących dla zysku (a nie pro publico bono). Nie zdziwiłbym się, że jeżeliby się ugięli i podnieśli ten limit wagowy lub go zlikwidowali, to dla rekompensaty kosztów związanych z utrzymaniem rowerów, podskoczyłyby ceny dla wszystkich użytkowników – a wtedy to już w ogóle byłoby głośno. Bo pewnie nie zawsze da radę dojść kto rower jakoś tam uszkodził i od kogo ściągnąć odszkodowanie, a bez powodu tego limitu nie wprowadzili, tylko pewnie musieli mieć właśnie jakiś % rowerów z uszkodzeniami, gdzie nie można było dojść czyja to wina.

    • Jeżeli chodzi o rowery miejskie, to oczywiści firma na tym zarabia, ale częściowo jest to opłacane z naszych podatków. Bez dofinansowania ze strony miast, nie byłoby szans na darmowe pierwsze 20 minut i całkiem niskie koszty wypożyczenia.

  • No a przeczytajcie swoje instrukcje do roweru i powiedzcie jaki limit wagowy ustala producent? Większość w tych okolicach właśnie, żadna nowość, więc nie wiem o co zadyma.

  • A propos „otyłych”, to bawi mnie często spotykane podejście: grubas niech siedzi w domu i żre kiełbasy zamiast straszyć po ulicach a jest gruby bo zamiast się ruszać to siedzi w domu i żre kiełbasy.

  • Coż, wiele razy czytałem informcje w dyskusjach forumowych o limitach wagowych znanych marek. Owszem, budzi to niezadowolenie wielu potencjalnych nabywców jednak nie pamiętam by poruszali kwestię dyskryminacyjne.
    Limit wynosi 120 kg. Ale gdyby wynosił 130 to też pewnie byłoby oburzające.
    Większość komponentów markowych producentów ma limity wagowe znacznie niższe – dla mtb to np okolice 80 kg. Z tego powodu też można posądzić ich o dyskryminację.

    Jeśli limity się nie podobają, ceny serwisu również – rzeczywistość zweryfikuje szanse firmy na rynku.

    • Limit 80 kg dotyczy lekkich części, gdzie priorytetem jest właśnie niska masa, a nie wytrzymałość. Części „dla ludu” mają sporo większą wytrzymałość.

  • 120 kg to już spora otyłość chyba, że ktoś ma 2,2 m i same mięśnie. ;-) Wtedy dyskryminują wysokich mięśniaków. Spiseq!!!!!!1111111jedenjeden

    • Coś się Tobie pomieszało. Normalna waga dla męszczyzny 190cm wzrostu to 80-100kg. To gdzie otyłość przy 120? Nadwaga , tak, ale otyłość 120kg to dla osoby poniżej 170cm.

  • Dyskryminacja otyłych? Po prostu rower publiczny przystosowany jest do większości społeczeństwa, a póki co to nie USA i większość waży poniżej 120kg. Podobnie można by powiedzieć o dyskryminacji wysokich (188cm i już jedzie się niewygodnie, dwumetrowiec w ogóle może nie dać rady), czy dyskryminacji osób dotkniętych karłowatością (brak rowerów w bardzo małych rozmiarach). A dyskryminacja niepełnosprawnych – przecież nie ma handbike’ów, nie masz sprawnych nóg – nie pojeździsz. I tak by można wymieniać w nieskończoność… tyle że to by zakrawało na paranoję. Po prostu operatorowi nie opłaca się posiadać solidniejszych rowerów, bo liczba osób otyłych chcących korzystać z roweru publicznego jest zbyt mała, podobnie jak ekstremalnie niskich czy ekstremalnie wysokich.

    • Ale mimo wszystko solidniejszy rower przetrwałby dłużej. Tak jak pisałem, można ważyć niewiele i też rozwalić rower.

    • Troszkę kolega się zagalopował, przecież nikt nie zabrania korzystania z rowerów osobom wysokim, czy osobom niepełnosprawnym. Wiadomo, że Ci z racji swojego ograniczenia nie będą mogli jeździć, ale nie ma ogólnego zakazu. Czyli jak ktoś znajdzie sposób to może. W przypadku natomiast otyłych ludzi, jest już odgórny zakaz. Idąc tym torem, zaraz wprowadzą zakaz jazdy komunikacją miejską dla tych osób, bo autobus więcej pali.
      A tak na marginesie jak będą to sprawdzali? Zamontują wagę do automatów wypożyczających rowery?
      Czy w takim razie, osoba ważąca 119kg nie poniesie odpowiedzialności jeśli uszkodzi rower, a osoba która waży 121kg już tak?
      Ceny części także są z kosmosu, ktoś naliczył im ładną marżę….

      • Odpowiedzialnosć osoby ważacej powyżej 120 kg za zniszczenie roweru w tym aspekcie jest najmniej ważna. Pomyśl, że rower pęka pod osoba 130kg, któraś z rur wbija się w mięso, ewentualnie osoba taka łamie sobie kregosłup i…pierwsze co robi udaje się do sądu z pozwem. A tu niestety, czarno na białym, ograniczenie było do 120, czyli goń się.
        Druga sprawa, atestowanie tej dopuszczalnej masy. Rower bez takiego atestu powiedzmy kosztuje 2000, ten sam rower tylko już z atestem bedzie kosztował z 5000 – nawet jesli to jest ten sam rower – dokładnie ta sama sztuka!

        • Ok, rozumiem że może to być forma zabezpieczenia się przed ewentualnymi roszczeniami, ale myślę że to trochę naciągane. Rowery nie są użytkowane pierwszy sezon i jak do tej pory nikomu nie przeszkadzały osoby „większe” i z pewnością miały odpowiednie atesty. Poza tym rower podczas jazdy narażony jest na większe obciążenia, np. podczas zeskoku z krawężnika i musi to wytrzymać.
          Sprawa raczej dotyczy części składowych roweru, który jest eksploatowany przez osoby cięższe. Takie części szybciej się zużywają, a może zostały zakupione tańsze, mniej wytrzymalsze zamienniki?
          a tak na marginesie jak zamierzają to egzekwować?

  • W Białymstoku ten cennik wygląda jak z innego świata, szprychy po 0,33 zł, kostka 7,75 zł, dętka 10,33 zł. A co ciekawe, rower też wycenia się na 2 tys zł :)

  • Widać że ta firma jest nastawiona tylko na trzepanie kasy. Taki cennik za części to paranoja a rowery ich to już w ogóle, strach wsiadać. Nie wiem czy z 3 na 5 jeździ tak jak powinno. Ale tak wciskają ludziom kit a że człowiek z natury leń, to lepiej wypożyczyć niż zainwestować w swoje własne dwa kółka.

    • Też się trochę nad tym zastanawiałem, ale jednak w wielu przypadkach lepiej jest wypożyczyć rower niż mieć własny. Rower miejski nie zajmuje miejsca w mieszkaniu, nie musimy go serwisować, do 20 minut jazdy jest za darmo. Jeśli ktoś jeździ niezbyt często i tylko po mieście, to jest to niezłe rozwiązanie.

      • Jednakże generalnie osoby, które znam, i które zaraziły się rowerami od veturilo, w końcu kupiły sobie własny. Wady veturilo: 1) samemu można sobie kupić wygodniejszy rower 2) dużo rowerów nie ma działającego oświetlenia 3) dużo rowerów jest uszkodzonych (zwłaszcza spadnięty łańcuch) 4) często rowerów na stacjach brak (a jeśli to ma być alternatywa do własnego, to nie może być tak, że „może jest, a może nie ma”).

        • I to jest święta prawda. ja właśnie dlatego „kupiłem se składaka” :) Bo lubelski nextbike relatywnie dobrze działal tylko przez pierwszy sezon. Teraz to tragedia. Dlatego zainwestowałem w Krossa Flexa 2,0 + futerał do niego na stałe przyczepiony ekspanderem do bagażnika. Jak potrzebuje to go biore i jadę – u celu składam i chowam do torby. Nawet do Kościoła go wnoszę w futerale i jak dotąd złego słowa nie usłyszałem. I tak jest najlepiej :)

  • No akurat 120kg to trochę dziwna liczba, zdecydowanie za mało! Mój tata jest dość postawny, waży ponad 100kg i śmiga na szosie aż miło. A tu rower który powinien wytrzymać znacznie więcej ma taką 'granicę’? Rozumiem, że firma chce jak najmniejszego zużycia roweru, ale jak dla mnie przesadzili. 150kg, z tym już bym się raczej zgodził, bo uważam, że mimo wszystko jakieś ograniczenie powinno być. A tak naprawdę to widok ludzi otyłych poruszających się rowerami miejskimi jest tak rzadki, przynajmniej w Krakowie, że nie wiem czy jest sens się rozwodzić nad tym tematem. No i ten 'cennik’ to pewnie jedno wielkie oszustwo, bo, jak już Pan zauważył, musiałyby to być rzeczy z najwyższej półki.