Infrastruktura rowerowa – przykłady

Z roku na rok rowery stają się coraz popularniejsze i oczywiście niezmiernie mnie to cieszy. Im więcej nas będzie na ulicach, tym szybciej kierowcy przekonają się, że rower to nie jedynie rekreacja, ale może także służyć do transportu czy dojazdów. Oprócz kierowców, przekonują się o tym także włodarze miast, miasteczek i wsi, którzy coraz chętniej inwestują w infrastrukturę rowerową, która nie tylko ułatwia nam życie, ale także sprawia, że jeździ się bezpieczniej. Niestety, część z tych „usprawnień” jest wprowadzane bez konsultacji z doświadczonymi środowiskami rowerowymi i potem mamy buble do poprawy. Ale mimo wszystko dużo więcej jest pozytywnych przykładów :)

Poniżej znajdziecie materiał w formie wideo, który nagrałem w trakcie przygotowywania materiału do tego wpisu. Na ruchomym obrazku zawsze można pokazać ciut więcej niż na zdjęciach :) Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.

Okej, jakie w takim razie ułatwienia spotkamy na swojej rowerowej drodze. Oto moje dziesięć przykładów:

Drogi dla rowerów

Był to dla mnie tak oczywisty podpunkt, że aż zapomniałem zrobić zdjęcie jakiejś rowerówce :) Ale zobaczycie ją na dwóch zdjęciach poniżej. Oczywiście prawowite miejsce rowerzystów jest na drodze, ale nie oszukujmy się, jest wiele ulic, gdzie zastosowanie DDR-ów jest bardzo zasadne. Jedno czego mi brakuje, ale być może się doczekam, to asfaltowe pobocza na drogach poza miastami, na których jest największy ruch. Domyślam się, że są pilniejsze wydatki, ale mimo wszystko takie pobocza (nie muszą być bardzo szerokie), na pewno zachęcą więcej osób do przemieszczania się rowerami.

Pasy rowerowe

pasy-rowerowe

Jeżeli tylko jest to możliwe, warto stosować pasy rowerowe zamiast osobnych dróg dla rowerów. Jest to po pierwsze rozwiązanie dużo, dużo tańsze. Po drugie rowerzysta znajduje się na ulicy, przez co jest lepiej widoczny dla kierowców. Pas rowerowy powinien mieć minimum 1,5 metra szerokości (w wyjątkowych sytuacjach może się zwężać do 1 metra). Może on być namalowany tylko tam, gdzie ulica jest dostatecznie szeroka, by zostało jeszcze miejsce dla samochodów (przynajmniej 5 metrów na drogach dojazdowych i 5,5 metra na drogach lokalnych).

Sierżanty rowerowe

sierzant-rowerowy

Tak zwany sierżant rowerowy, to znak roweru z dwiema strzałkami wskazującymi kierunek jazdy. W przeciwieństwie do pasów rowerowych, które oddziela się linią ciągłą, a samochody nie mogą na nie najeżdżać, sierżanty pełnią jedynie funkcję informacyjną. Dają sygnał kierowcom, aby uważali na rowerzystów, jednocześnie zachęcając rowerzystów do poruszania się po jezdni. Tego typu oznaczenia namalowano w Łodzi przed uruchomieniem Łódzkiego Roweru Publicznego, zwłaszcza w miejscach, gdzie na namalowanie pasów rowerowych po prostu nie ma miejsca. I to działa! Na ul. Zielonej, gdzie mamy po jednym pasie w każdą stronę i jeździ po niej tramwaj, nagle kierowcy zaczęli odsuwać się od krawężników, zostawiając miejsce rowerzystom. Po sierżantach można jeździć samochodem, ale jak widać dało to kierowcom do myślenia, że może jednak warto zostawić choć trochę miejsca rowerzystom (co kierowców nic nie kosztowało).

Kontraruch / Kontrapas

kontraruch-rowerowy

Rozwiązanie stosowane na drogach jednokierunkowych. Tam gdzie prędkość jest ograniczona do 30 km/h dopuszcza się jazdę rowerami pod prąd (trzymając się prawej krawędzi jezdni), oznaczając to jedynie stosownymi tabliczkami, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony drogi. Natomiast tam gdzie dopuszczalna prędkość mieści się w przedziale 30-50 km/h, najczęściej maluje się kontrapas, czyli wydzielony pas dla rowerzystów poruszających się „pod prąd”. I tutaj uwaga – kontrapas służy jedynie do jazdy „pod prąd”, nie jeździ się nim w obu kierunkach. Gdy jedziemy zgodnie z normalnym kierunkiem ruchu, trzeba jechać tak jak samochody, przy prawej krawędzi jezdni. W Polsce liderem jest najprawdopodobniej Gdańsk, w którym na ponad 150 ulicach dopuszczono kontraruch. Co ciekawe, w latach 2009-2013 doszło na tych ulicach jedynie do jednej kolizji z udziałem rowerzysty.

Śluzy rowerowe

sluza-rowerowa

Bardzo fajny element rowerowej infrastruktury, ułatwiający poruszanie się po mieście. Niestety w Łodzi na razie namalowano tylko kilka(?) śluz, ale myślę, że się to zmieni. Śluza to specjalna przestrzeń dla rowerów, znajdująca się między linią zatrzymania dla samochodów, a skrzyżowaniem. Pozwala kierowcom na dostrzeżenie rowerzystów, a rowerzystom daje możliwość szybszego startu ze skrzyżowania. Dodatkowo umożliwia bezpieczną zmianę pasa, gdy jest to utrudnione np. ze względu na duże natężenie ruchu. Śluza może być również połączona z pasem rowerowym (zobacz zdjęcie).

Poduszki berlińskie

poduszki-berlinskie

Okej, w pierwszej chwili można zacząć się zastanawiać, co to ma wspólnego z rowerzystami. Ano ma :) Poduszki berlińskie to tacy więksi leżący policjanci w kształcie kwadratu. Spowalniają ruch, ale dają możliwość przejechania autobusom nad taką poduszką, a rowerzystom obok niej. Nie mówcie, że nie denerwują Was klasyczne spowalniacze, które są rozciągnięte od krawężnika do krawężnika i nawet gdy rowerem jedziemy tylko 15 km/h, to trzeba zwolnić (zwłaszcza jadąc na wąskich oponach). Poduszki najczęściej stosuje się w przypadku dużych skupisk pieszych – np. przy przystankach komunikacji miejskiej. I tam sprawdzają się wyśmienicie, a piszę to teraz z perspektywy kierowcy oraz pieszego.

Podpórki przy przejazdach z sygnalizacją

podporki-rowerowe

Choć wyglądają jak duże stojaki do przypinania rowerów, to służą do czegoś innego. Dzięki nim nie musimy zsiadać z roweru, stając na czerwonym świetle. Bardzo upłynnia to start, gdy zapali się zielone światło. Dodatkowo takie podpórki oddzielają ruch pieszy od rowerowego (przynajmniej z jednej strony przejazdu, w tym wypadku akurat po drugiej stronie :)

Separatory ruchu

separator-pieszych

A jeżeli jesteśmy już przy separowaniu ruchu, to warto stosować barierki, które odgrodzą drogę dla rowerów od chodnika, w miejscach o dużym natężeniu ruchu. Idealnie sprawdzają się przy przystankach autobusowych i tramwajowych. Często nie jest tak, że ludzie wchodzą na DDR-y z głupoty czy złośliwości. Wystarczy, że się zamyślą, zagadają, albo nie zauważą oznaczeń. Gdy z autobusu wysiądzie kilkadziesiąt osób, to dalszy ciąg zdarzeń jest prosty do przewidzenia. Dlatego właśnie na krótkich odcinkach stosuje się separatory, które bardzo dobrze spełniają swoje zadanie.

Prowadnice

podjazd-w-przejsciu-podziemnym

Są to specjalne szyny, które umożliwiają wygodne zjechanie i wjechanie po schodach np. do przejścia podziemnego. W Łodzi tego typu prowadnice są montowane pojedynczo. Miasto nie chce montować ich podwójnie, tak aby można było wjechać po nich także wózkiem inwalidzkim czy dziecięcym. Tłumaczą to zbyt dużym nachyleniem podjazdu i bezpieczeństwem. Tak czy owak, zwłaszcza jeżeli ktoś ma ciężki rower, taka rynna bardzo pomaga w pokonaniu schodów.

Stojaki rowerowe

stojaki-rowerowe

Na koniec zostawiłem element infrastruktury, który nadal mnie bardzo dziwi i smuci jednocześnie. Stojaki rowerowe mają służyć wygodnemu i przede wszystkim, bezpiecznemu zaparkowaniu roweru. Dobre stojaki są najczęściej w kształcie odwróconej litery U (lub podobnym), solidnie zamocowane w ziemi. Można o taki stojak oprzeć rower i nie ma znaczenia szerokość opon czy kierownicy. Na zdjęciu na górze po lewej, widzicie ciekawą wariację na temat takiego stojaka :) Niestety nadal bardzo popularne są stojaki, nazywane potocznie „wyrwikółkami” (na zdjęciu po prawej). Wstawiamy w nie koło przednie, ew. tylne. Niestety może nas ograniczać szerokość opony (za szeroka się nie zmieści, za wąska nie da stabilności). A przy parkowaniu większej liczby rowerów, kierownice mogą przeszkadzać we wstawieniu kolejnych. Przypinając rower za przednie koło (bez spięcia ramy) może się okazać, że złodziej zostawi koło, a ukradnie resztę roweru. Można spróbować wstawić rower tylnym kołem i spiąć je razem z tylnym trójkątem ramy, ale nie zawsze konstrukcja stojaka nam to umożliwi. Tak czy owak, „wyrwikółka” nie są ani wygodne, ani bezpieczne. A co najgorsze, w Łodzi widać takie stojaki przed wieloma sklepami rowerowymi (!)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

44 komentarze

  • Dzięki ci, Łukaszu, za ten wpis, bo przed wakacjami natknęłam się na niego, dzięki czemu miałam możliwość wypełnienia ankiety i wzięcia udziału w konkursach. Absolutnie fantastyczna sprawa, a nie miałam pojęcia, że coś takiego organizują i to nie pierwszy raz. Wygrałam kask i apteczkę – będę bezpieczna :D

  • Szkoda, że wcześniej nie przeczytałem tekstu.
    Śluza na zdjęciu jest niepoprawnie wyznaczona. Żenada. :/

    Szkoda, że nie ma ankiety „co najbardziej przeszkadza”, bo bym chętnie zagłosował na tak zwane „separatory”.

    Pasy rowerowe czy DDR można robić dość wąskie (a co za tym idzie – łatwiej je „wcisnąć”), bo rowerzysta może trochę wystawać poza obrys kierownicą. Nawet jeśli nie wystaje, to jednak ważny jest dla niego ten komfort psychiczny kilkudziesięciu centrymentrów „luzu”. Zahaczenie kierownicą o jakąkolwiek przeszkodę prawie zawsze kończy się wywrotką.
    Tymczasem separatory buduje się niemal stycznie z powierzchnią DDR, co automatycznie odsuwa rowerzystów w kierunku osi DDR. Czy to ma sens? Czy to poprawia komfort jazdy na DDR dwukierunkowych? :)

    W Warszawie płotki się stawia przy większości przystanków autobusowych przylegających do DDR. Czy to zmniejsza liczbę pieszych wchodzących na DDR? Może i tak, ale gdy już taki pieszy się pojawi, to nie ma dokąd uciec… Jeśli przystanek jest jedynym źródłem cienia w okolicy i ten cień akurat pada na DDR, to czasem ciężko jest się przecisnąć…

    To samo tyczy się podpórek. Nie będę oceniał ich przydatności dla rowerzystów. Sam korzystam, jak są, ale trudno je nazwać niezbędnymi. Za to wystarczy spojrzeć na zdjęcie z tekstu, żeby zrozumieć, jak bardzo zmniejszają prześwit DDR (to miejsce jest świetne, bo dodatkowo z lekkim skrętem). Znam miejsce w Wawie, gdzie taka podpórka z dwukierunkowej DDR uczyniła DDR o ruchu wahadłowym…

  • Super post, zgadzam się ze wszystkim. DDR i jeszcze raz DDR, a Kręć kilometry to fajna akcja, mam nadzieję, że uda mi się wygrać w niej jakieś nagrody! Wykręciłam już 50 km w niecały tydzień. :) :)

  • U Mnie w mieście jest sporo ścieżek rowerowych, także takich, które przechodzą w pasy rowerowe. I to jest spoko! Większość parkingów to niestety nadal te niezafajne „wyrwikółka” ale są i te w kształcie odwróconego U np. przy dworcu autobusowym. A do tego Moje miasto jakim jest Mińsk Mazowiecki załapało się na te ciekawe pomarańczowe stojaki z akcji „kręć kilometry” (5 sztuk)

  • Fajny tekst. Ankietę robię ale coś się przywiesiła i zrobię ją ponownie później. Teraz czas na rower :)

  • Chętnie wezmę udział w ankiecie, bo w moim miasteczku nie dzieje się zbyt wiele w sprawie rowerów. A kilka dróg rowerowych by się przydało.

  • Poduszki berlińskie, to chyba je zamontowano na Jaracza w pobliżu Placu Dąbrowskiego. Często tam jestem i widzę, jak się sprawdzają. Początkowo kierowcy testowali je, zwalniali, a teraz. Wszyscy, łącznie z komunikacją miejską mkną po tych poduszkach nie mniej niż 50 km/h, mimo ograniczenia do 30…

    • Hmmm… to dziwne, bo na al. kard. Wyszyńskiego i na Maratońskiej wszyscy hamują. Jedynie od czasu do czasu jakiś pajac przejedzie środkiem, między poduszkami.

      • Retkini prawie nie znam, ale na Jaracza jestem niemal codziennie. I tam wyjątkiem jest, że ktoś jedzie wolniej, reszta po tych poduszkach berlińskich gna bez opamiętania. Rowerzyści w naszym mieście wywalczyli sobie jakieś cywilizowane warunki przemieszczania, natomiast piesi mają naprawdę ciężko…

  • Udział w ankiecie wziąłem już kilka tygodni temu i czasem odpalam apkę (a najczęściej zapominam…).

    Jeśli zaś chodzi o to, co ułatwiłoby mi życie rowerzysty, to zmiany w prawie usuwające bzdurne regulacje. Niemalże codziennie odstawiam do przedszkola dwójkę dzieci. Córki mają 3,5 i niecałe 6 lat. Staram się od najmłodszych lat uczyć je poruszania się po mieście na rowerze. Głupotą dla mnie jest fakt, że mogę z nimi jechać chodnikiem (super!), że one mogą przejechać przez przejście rowerowe (super), ale ja już nie mogę, tylko muszę (w świetle prawa) przeprowadzić rower. Uważam ten przepis za debilizm zmniejszający bezpieczeństwo dzieci na przejściu.

    One mogą przejechać szybciej, ja – w świetle prawa – muszę przejść z rowerem przez pasy. Jeśli w połowie jezdni znajdzie się jakiś kierowca, który się zagapi, nie zdążę doskoczyć do córki i chociażby zasłonić jej, zatrzymać czy odepchnąć, by nie doszło do tragedii. Bo przecież pieszo, prowadząc rower, jestem wolniejszy nawet od niespełna czteroletniej córki na rowerku biegowym. Kto ma dzieci, ten wie, że nie da się wyegzekwować od nich posłuszeństwa przez 100% czasu i czasem w swoim gapiostwie jedno czy drugie może odjechać dalej do przodu (albo zostać w tyle na przejściu). I już się robi niebezpiecznie. Dlatego chciałbym, aby wprowadzono zmianę w prawie, pozwalającą dorosłemu jadącemu z dzieckiem/dziećmi poniżej 10 roku życia nie tylko na korzystanie z chodnika (tak to obecnie wygląda – można legalnie jechać wtedy chodnikiem), ale także dodatkowo na przejechanie przejściem dla pieszych (tak jak obecnie wolno to dzieciakom).

  • Ja już wcześniej wypełniłem ankietę.

    Aplikację Kręć Kilometry mam już zainstalowaną kolejny rok. Warto dokładać sie do stojaków – Poznań ma ich najwięcej od All For Planet. W tym roku mam nadzieję, że wykręcimy kolejne :).

    W ubiegłym roku wygrałem apteczkę za udział w zmaganiach z aplikacji. Jest fajnie zrobiona. Polecam wszystkim.

  • „Domyślam się, że są pilniejsze wydatki,” Infrastruktura szczególnie rowerowa jest tylko stałym bezproduktywnym obciążeniem dla podatników !

    Te udogodnienia na jezdni mogą prowadzić do wyłączenia ostrożności/myślenia u rowerzystów. http://www.expressilustrowany.pl/najwazniejsze/a/wypadek-rowerzystki-we-wroclawiu-wpadla-wprost-pod-busa-nagranie-z-rejestratora,10058652/ prawo prawem, ale fizyki nie oszuka się.
    Gdyby nie było tej super uprzywilejowanej ścieżki rowerowej mogłoby się skończyć inaczej. Być może pani jechałaby ostrożniej obserwując jezdnie lub bezpiecznie chodnikiem… łamiąc „tzw prawo” .

    ” Śluzy / A rowerzystom daje możliwość szybszego startu ze skrzyżowania ” chyba szosowym ?, nie wiem czy każdy zwykły rowerzysta redukuję przełożenia przed światłami i rusza zawsze pełną siłą.

    • Zaraz, zaraz. Nawet gdyby nie było tam pasa rowerowego, to kierowca busa tak czy siak, zajechał jej drogę. Tym bardziej, że musiał ją widzieć gdy jechał.

      „Bezpiecznie chodnikiem” – okej, super. Piesi na pewno by się bardzo cieszyli. Czasem warto wyjechać z Polski, zobaczyć jak wygląda infrastruktura w innych krajach i czy aby napewno jest ona bezproduktywna.

      • Mnie martwi to: „Chyba że policja uzna, że wyciągniętą ręką rowerzystka zasygnalizowała, że będzie skręcać w bramę, a nie w ul. Kościuszki.”
        Uznano, że kierowca nie musi cały czas kontrolować sytuacji w lusterku upewniając się, czy może jechać. W analogicznych sytuacjach (mylna sygnalizacja) i tak uznaje się winę faktycznego sprawcy kolizji i tłumaczenia, że „myślał, że skręca” nie mają siły argumentu.
        Tu jednak jakoś bierze się je pod uwagę.

        • No właśnie, też zwróciłem na to uwagę. Ale nawet jakby skręcała w bramę, to i tak by jej zajechał drogę.

          • Oglądam czasem programy o drogówce i nie zauważyłem takiej wyrozumiałości dla kierowcy, który:

            – skręca i zajeżdża drogę pojazdowi, który wyprzedza skręcający pojazd z lewej strony, na skrzyżowaniu (więc przekraczając linie itp na dodatek) bo myślał, że ktoś nie złamie przepisów
            – wykonuje manewr i zderza się z pojazdem jadącym ewidentnie za szybko (też wbrew przepisom)

            W obu przypadkach sądy (a na pewno Policja) orzekają winę takiego kierowcy. A tu proszę, kierowca „myślał, myślał” aż zajechał drogę.

            Nie chcę pomijać udziału rowerzystki: mogła zwolnić i puścić jak ja pewnego zawałowca w za dużym aucie, który nie stanął na zielonej strzałce (której tak w ogóle nie było bo było już czerwone, skoro dla mnie było zielone). Gdybym skorzystał z przywileju zielonego dla rowerów i pieszych, byłbym trupem lub inwalidą. A zawałowiec i tak tłumaczyłby się, że „wtargnąłem”, policja, że jak mam zielone to nie mogę wchodzić przed nadjeżdżający pojazd itp.

            W Polsce jak się nie obrócisz, to z tyłu masz to samo. ;-)

      • Tak czy siak, szpital czy wolniejszy chodnik ?

        Dobry humor pieszych czy zdrowie ?

        Czasem warto nie oceniać wszystkiego tylko z perspektywy roweru. Porównaj zarobki i budżety możliwości „innych krajów (których?)” i czy naprawdę to jest pierwsza potrzeba życia i śmierci. Są tak samo podbite i neokolonialne ?

        Jest bezproduktywna, na kredyt, w sensie nie przynosi zysku* i jest obciążeniem dla budżetu Miejskiego / Krajowego . Tak generuję tylko zysk: wykonawcy, „usług konserwacji”, wyborczy.

        * na upartego da małe oszczędności medycynie bo kondycja zdrowia się poprawi. Ale co z tego ludzie zdrowsi ale bez „przyszłości, inwestycji w gospodarkę” ale Panie drogi rowerowe jak na zachodzie.

        Gdy dobijemy do poziomu „innych krajów” to z lepszą kondycją finansową można to rozważać takie udogodnienia.

        —————–

        Sytuacja sprzed kilku dni. Korek na ścieżce dla rowerów. Rowerzystka chyba kilka minut czekała w kolejce, dopiero gdy z tyłu ją ominęli poszła ich śladem… smucąc… pieszych. I gdzie było ważne dla rowerzysty myślenie akcja reakcja ?

        http://strzelamzdjecia.cba.pl/start/blog/lodz-sciezka-rowerowa-rower-miejski-korki

      • Nie był bym pewny czy widział, gdyby widział to by się zatrzymał.
        Ja w takich sytuacjach zwalniam, bo zawsze jestem na przegranej pozycji, praw fizyki nie oszukam.
        Jeżdżę większym więc zdaje sobie sprawę że mam gorszą widoczność

  • Masz 100% racji z progami zwalniającymi. Zwłaszcza, że jadąc rowerem jedzie się innymi ulicami niż autem. Często lepiej wybrać osiedlową uliczkę bez drogi rowerowej niz główną z drogą rowerową. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, bo na tej bocznej uliczce nie ma tylu sygnalizacji świetlnych, więc trzeba się mniej razy zatrzymywać. Tyle że na bocznych spotkamy te nieszczęsne progi. Jesteś z Łodzi, więc pewnie znasz ulicę Krańcową jest ona alternatywą dla ul. Krakowskiej, jest na niej mały ruch aut, tylko te progi… na szczęście są w wielu miejscach uszkodzone ;)
    Chyba na

  • Pobawiłbym się w to kręcenie kilometrów, ale kolejna aplikacja… Endomondo i Google Fit wystarczy.
    A co do badania – ciekawe czy ktoś się wynikami przejmie. W Krakowie przynajmniej widać że coś się dzieje, może nasz „Oficer Rowerowy” dostanie kolejne argumenty przy przepychankach z magistratem, zikitem i całą resztą.

    • W Łodzi jeden z poprzednich oficerów zrezygnował ze stanowiska, a zrobił naprawdę sporo. Tylko nie mógł się przebić przez urzędniczy beton i w końcu odszedł.

  • Nie, nie, nie, Łukaszu! Raczej nigdy nie staniemy się drugą Holandią i nie tylko w sensie rowerowym. To nie ta kultura i mentalność.
    Już próbowano u nas zrobić drugą Japonię, Irlandię teraz przyszła kolej na Węgry. :)

    • To była w moich ustach jedynie metafora. Oczywiście, że pozostaniemy starą, dobrą Polską :) Ale na rowerowy powiew świeżości, możemy jeszcze trochę miejsca znaleźć :)

    • Zdjęcia robiłem w długi weekend, gdy miasto było prawie opustoszałe :) Ale na całe szczęście Monika wybrała się ze mną, abym nie musiał czekać aż pojawi się jakiś rowerzysta w danym miejscu.

  • jak na zdjęciu zobaczyłem tego „sierżanta” rowerowego ,to myślałem,że to jakiś znak,który każe rowerzyście jechać prosto…

    • Nie, on pokazuje jedynie kierunek w jakim należy jechać. Ale jeżeli tylko jest taka możliwość, oczywiście można skręcić bez żadnych obaw.

  • Nie łapię w ogóle idei sierżantów rowerowych, skoro da się namalować sierżanta, którego nie liczni kierowcy traktują tak jak tu opisałeś, czyli czysto informacyjnie, to dało by się namalować linię, i zrobić dosłownie ścieżkę. Kierowcy raczej nie orientują się po co ów sierżant jest, i traktują to i tak jako ścieżkę…

    • Nie do końca. Aby namalować pas rowerowy, dla kierowców musi zostać 5-5,5 metra. Nie wszędzie jest to możliwe i dlatego maluje się sierżanty. Nie zabierają miejsca kierowcom, a jedynie przestrzegają ich o tym, że może pojawić się rowerzysta i byłoby miło, gdyby w miarę możliwości zostawili trochę miejsca z prawej strony.

  • Pasy rowerowe nie są czasami najtańsze, bo kiedy powstają na drogach remontowanych/nowych (szczególnie robionych pod większe obciążenia) ich koszt jest spory: podbudowa, asfalt itp kosztują. Fakt, są dużo bezpieczniejsze, szczególnie na skrzyżowaniach (widoczność dla skręcających itp).

    • Pisałem o tym, że są tańsze od dróg rowerowych i to znacznie. Głównie dlatego, że maluje się je już w istniejących pasach drogowych, tak więc jest to w zasadzie koszt projektu + malowania.

      A w przypadku budowy nowej drogi czy całkowitego remontu starej – tego nie wiem, jak by to wypadło z budową osobnej DDR-ki.

  • To po kolei:

    Ad.2. Pasy rowerowe – według mnie mają jeszcze jedną przewagę nad ścieżkami: przyzwyczajają rowerzystów do poruszania się obok samochodów. W momencie, kiedy ścieżki prowadzą w większości przy chodnikach, czasem niewiele się od nich różniąc (ta sama nawierzchnia, itp), stwarza to mylne wrażenie jakby to właśnie chodnik był właściwym miejscem dla roweru. Jadąc blisko samochodów, choćby na oddzielnym pasie, przyzwyczaja się do tego i przejście na jezdnię nie powinno być zbyt trudne.

    Ad. 6 „nawet gdy rowerem jedziemy tylko 15 km/h, to trzeba zwolnić” – przykro mi to mówić, ale progi zwalniające przydają się również wielu rowerzystom. Mieszkam w strefie tempo 30, z dziurawymi ulicami zastawionymi samochodami, a mimo to wiele osób zasuwa jakby jutra nie było. A właśnie na takich spokojnych uliczkach najwięcej pieszych uznaje, że skoro nie słyszy samochodu, to nic nie jedzie i mogą bez oglądania się wejść na ulicę.
    W każdym razie, dla mnie zwalnianie na progach to nigdy nie był duży problem :)

    Ad. 9. Prowadznice… Boszszsz jak ja ich nie znoszę! To chyba jeden z najbardziej wkurzających elementów, jak widzę to paskudztwo to już wolę przenieść rower w rękach.
    – często są zamontowane źle, czyli zbyt blisko barierek/ściany, przez co prowadzony rower szoruje pedałami lub sakwami o ścianę.
    – czasem są zbyt wąskie, właściciele rowerów górskich mogą się wypowiedzieć
    – w ogóle są wąskie, więc trzeba prowadzić rower idealnie prosto.
    – zdarza się że są strasznie śliskie!
    – bez większego sensu pozbawiają podjazdów rodziców z dziećmi w wózkach. Wszyscy wiemy jak działają windy w takich miejscach…

    Ankietę wypełniłam już dawno, jestem ciekawa co też ciekawego z niej wyjdzie :)

    • Ad. 6 Jeżeli masz amortyzator w rowerze i trochę szersze opony, to progi zwalniające nie są złe. Na wąskich oponach nie jest fajnie. Ale wiem o co chodzi, niektórych rowerzystów też trzeba temperować.

      Ad.9 Faktycznie, bywają zamontowane bardzo blisko ściany, w sumie na styk ktoś to pewnie wymierzył. Ja wolę swój rower znieść i wnieść, bo waży ok. 10 kg, ale gdy jadę z sakwami, wolę się przemęczyć na rynnie. O mieszczuchach ważących 17-19 kg już nie mówię :)

      Dzięki za wypełnienie ankiety :)

      • Do Gdańska dodam jeszcze, że większość stref 30 ma skrzyżowania równorzędne, co znakomicie podnosi bezpieczeństwo bo przed każdym skrzyżowaniem kierowcy zwalniają i się rozglądają. Niestety wciąż mamy wielu „pieszych na rowerach” poruszających się chodnikami nawet w strefie 30, ale z roku na rok widzę poprawę.

        Prowadnice na schodach – tu się zgadzam z Justyną, większość jest źle zrobiona i mój rower albo trze pedałem o ścianę, albo pochylony zahacza drugim pedałem o schody, albo obie te rzeczy równocześnie.

        • Strefy 30 są super, mieszkam w środku takiej i naprawdę jeździ się zupełnie inaczej. Wolniej, spokojniej, nie tylko dlatego że jest sporo dziur :) Fakt, że zwolnienie kierowców nadal musi odbywać się nie za pomocą znaków, a głównie przez progi i zwężenia jezdni, ale też widzę, że jest coraz lepiej i lepiej.

          Czyżbyś próbował prowadnic we Wrzeszczu? :)

          • Oj tak :) To wzorcowy przykład jak nie robić prowadnic. Na szczęście winda wciąż działa.

      • Ad.6 Przejechałem ostatnio na fullu przez próg z prędkością 40km/h, nie poczułem jakiegoś mocnego uderzenia.

        • Odpowiedź w stylu – ja to na wyścigu traktorów swoim motocyklem daję czadu i wyprzedzam wszystko i wszystkich.
          Z mojej strony dno …