Nie jestem w stanie przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz używałem bidonu. Mogło to być dobre piętnaście lat temu. I tak naprawdę nigdy nie lubiłem z niego pić. Powód był bardzo prosty – dosłownie każdy bidon śmierdział plastikiem. I nie dość, że miał taki zapach, to jeszcze zmieniał smak wlanego do niego napoju. O smaku gumowego ustnika już nie wspominając. W każdym razie moja przygoda z bidonami szybko się zakończyła i przestawiłem się na zwykłe butelki po napojach. To też był kompromis, ponieważ musiałem szukać butelek, które dopasują się do koszyczka, a do tego za każdym razem żeby się napić, trzeba taką butelkę odkręcić.
Kilka lat temu moim „wybawieniem” została butelka od pewnego napoju izotonicznego. Idealny kształt, optymalna pojemność (750 ml), nie zmieniała smaku napoju, łatwa w otwieraniu i zamykaniu przykrywka, dostępne na prawie każdej stacji benzynowej. Prawie same zalety, tylko jeden spory minus – z butelki można skorzystać jedynie kilka razy. Po kilku myciach i napełnieniach plastik traci sztywność i ogólnie butelka przestaje wyglądać estetycznie. Trzeba kupić kolejną, co w markecie kosztuje ok. 3 zł, a na stacji 4 zł. Cena do przeżycia, ale patrząc w skali roku zbierała się ładna sumka.
Musiałem coś zmienić i natchnęła mnie do tego dyskusja w komentarzach o rowerowych prezentach. Szczerze mówiąc wcześniej nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak nieśmierdzący bidon. Poszperałem trochę w internecie i ostatecznie kupiłem bidon firmy, która słynie z produkcji bukłaków – Camelbak. W swojej ofercie mają kilka modeli rowerowych bidonów: zwykłe Podium, utrzymujące temperaturę Podium Chill i jeszcze dłużej utrzymujące temperaturę Podium Ice. Ja zdecydowałem się na zwykły bidon bez podtrzymywania temperatury o pojemności 710 ml (jest jeszcze wersja 610 ml).
Pierwsze i najważniejsze co mogę napisać – bidon faktycznie nie śmierdzi plastikiem i nie zmienia smaku napojów. Ale jeżeli się go zakręci i tak zostawi na jakiś czas, to pojawia się delikatny zapaszek tworzywa, który jest na całe szczęście neutralny i szybko znika po odkręceniu nakrętki. To jest jego przeogromna zaleta i przez to jest warty swojej ceny.
Druga fajna (z drobnym zgrzytem) sprawa to ustnik. Jest tak skonstruowany, że napój leci przez niego jedynie wtedy gdy się go zassie lub ściśnie butelkę. Dodatkowo można przekręcić specjalne pokrętło, by całkowicie zablokować zaworek. Dzięki temu nic się nam nie rozleje na przykład podczas transportu roweru czy gdy wrzucimy bidon do plecaka. Ustnik można rozebrać, tak by porządnie go wymyć. Bidon można też myć w zmywarce, ale producent nie zaleca mycia go w wysokich temperaturach, więc trzeba na to zwrócić uwagę. Na forach internetowych można znaleźć informacje, że przy ustniku potrafi pojawić się dziwny nalot, którego nie da się doczyścić. U mnie nic takiego się nie dzieje, ale może dlatego, że po każdej jeździe od razu porządnie myję cały bidon i od razu go suszę.
Problematyczną kwestią dla mnie jest brak osłonki na ustnik. Z jednej strony jest to fajne, bo nie trzeba się siłować z żadnymi zatyczkami, ale z drugiej strony podczas jazdy ustnik może zbierać na sobie kurz. Pół biedy podczas jazdy po asfalcie, ale Ci, którzy jeżdżą w terenie lub po drogach gruntowych mogą być potem zmuszeni do „wstrzykiwania” sobie płynu do ust, bo nie będzie się dało złapać ustnika. Być może przesadzam, w końcu odrobina kurzu nikogo jeszcze nie zabiła, ale największy niesmak budzi we mnie rozwiązanie tej kwestii przez producenta. Zamiast dodać zatyczkę do każdego bidonu, Camelbak dał możliwość dokupienia dodatkowego ustnika z zatyczką za „jedyne” 24 złote. Przy cenie bidonu na poziomie 45 złotych, koszt tego ustnika jest absurdalny. A Camelbakowi korona z głowy by nie spadła, gdyby od razu montowali zatyczkę do każdego bidonu.
Skoro jesteśmy przy cenie, początkowo prawie pięć dych za bidon wydawało mi się bezsensownym wydatkiem. Ale policzyłem ile muszę kupić butelek z izotonikiem w ciągu roku i wyszło mi, że lekką ręką wydawałem na nie ok. 150 złotych (prawie każdej używając kilka razy). Z tej perspektywy cena Camelbaka już tak nie martwi.
Podsumowując – bidon jest stosunkowo lekki (78 gramów), nie zmienia smaku napoju, ma wygodny ustnik (ale niezabezpieczony przed kurzem) i ma według mnie optymalną pojemność. Daję mu sporego plusa i mam nadzieję, że zostanie ze mną na dłużej bez żadnej awarii.
A Wy jak sobie radzicie z piciem podczas jazdy? Piszcie śmiało, może podchwycę kolejny ciekawy patent do przetestowania.
//EDIT 2016: Niestety informacje, które do mnie docierały, że u wielu osób w ustniku zbiera się niezidentyfikowany brud, którego nie da się usunąć – okazały się prawdą także u mnie. Starałem się zawsze utrzymywać bidon w czystości i przed długi czas było okej. Niestety po roku użytkowania bidon idzie do kosza. Ale… kupuję następny :) Zdaję sobie sprawę, że tego typu akcesoria nie są wieczne, a Camelbak nie miał u mnie lekkiego życia. Ponoć można ten brudek wyczyścić specjalnymi tabletkami do odkażania wody, ale ja już tego próbować nie będę. Tak czy siak, tak lubię ten bidon, że biorę nowy – to będzie nawet bardziej higieniczne niż trzymanie tego samego przez długi czas.
//EDIT 2018: Nie pomyślałem o tym, że ustnik (ta część, którą da się zdjąć z nakrętki) da się dodatkowo rozebrać do czyszczenia (na tę kwestię zwrócił uwagę w komentarzu Bziu, za co bardzo dziękuję). Będę musiał ten patent przetestować, gdy w ustniku pojawi się pierwszy nalot.
Ja ustnik rozbieram na drobne części i da się spokojnie doczyścić. I nawet po złożeniu działa :)
Tak, też ostatnio odkryłem, że używając nożyka lub paznokcia, można delikatnie rozebrać ustnik na części pierwsze. Przydaje się to do czyszczenia bardzo.
Właśnie kupiłam bidon termiczny camelbak podium chill na allegro. Mam pytanie. Bidon, oprócz nakrętki, wygląda jakby był opakowany szczelnie w grubszą folię. Nie wiem czy mam ją ściągnąć czy to jest ścianka bidonu. Proszę o radę
Cześć,
to jest ścianka bidonu, tam w środku jest dodatkowa warstwa izolacyjna. Tak więc nic nie trzeba ściągać. No chyba, że bidon jest w jakiejś cieniutkiej folijce, bo ścianki samego bidonu ot tak nie zdejmiesz :)
Mam bidon od tego producenta. Trochę inny z opcją utrzymywania temperatury. Przetestuję latem to się przekonam na ile jest skuteczny (podobno 4 h trzyma).
Co do zmiany smaku to potwierdzam, że nie zmienia, duży plus dla tego wyrobu :)
Mam też dwa termiczne bidony Camelbaka: Ice i Chill. Sprawdzałem je zarówno w lato, jak i w zimę, co możesz obejrzeć tutaj: https://www.youtube.com/results?search_query=bidony+termiczne+rowerowe+proady
Mam pytanie odnośnie takieg bidonu Camelbak Podium, czy to tworzywo jest odporne na promienie uv? zastanawiam się czy jak zapomnę bidonu zabrać z uchwytu, to czy nie zdeformuje się pod wpływem promieni słonecznych?
Cześć,
nie zostawiałem nigdy tego bidonu na dłużej w rowerze, zresztą bardziej bałbym się zakiśnięcia zawartości, niż tego, że w słońcu bidonowi coś się stanie.
Natomiast jeżeli zostawisz go w pełnym słońcu na cały dzień czy kilka dni, to przy okazji współczułbym oponom i siodełku :)
Zrobili wersję z kapturkiem Podium Dirt.
Nareszcie! :)
Mam pytanie , jaki koszyk uzywasz do camelbaka, zalezy mi na tym zeby po tygodniu używania nie wygladal jak po roku??
Zefal Wiiz (ułatwia wkładanie i wyjmowanie bidonu z boku) i Elite Custom Race Skin. Widać na nich ślady używania, ale nie jakieś straszne, no i mam je już dość długo.
Z nieśmierdzących bidonów konukrencją dla Camelbaka jest Specialized Purist (spora część twierdzi, że jest lepszy). Ten zamiast wtopionych jonów srebra ma amorficzną powłokę z dwutlenku krzemu pokrywającą wewnętrzne ścianki. Niestety też nie ma zakrytego ustnika i nie wiem czy w ogóle jest opcja dokupienia czegoś. Dodatkowo trzeba uważać przy czyszczeniu go (nie można mechanicznie), żeby nie zetrzeć tej powłoki, bo bidon będzie do kosza. Ale podobno wystarczy go opłukiwać po użyciu… Może warto przetestować? ;)
Jak będę kupował nowy bidon, to pomyślę nad sprawdzeniem tego.
Czy rozbierasz ustnik do każdego mycia czy go tyko „przesikujesz” czystą wodą, a poważniejsze zabiegi higieniczne przeprowadzasz raz na jakiś czas?
Trafiłam na ten blog szukając nieśmierdzącego bidonu na wycieczki i dla dziecka do tornistra na co dzień.
Brak osłony na ustnik wkurzający (ale typowy dla bidonów w ogóle, nie rozumiem tego trendu producentów), będę próbowała dobrać jakiś „produkt zastępczy” z butelek wody mineralnej mających ustnik typu bidonowego – na jakimś forum ktoś tak radził.
Ustnik rozbieram bardzo rzadko. Na co dzień zdejmuję go tylko z nakrętki i przedmuchuję wodą.
A Camelbak oferuje coś takiego jak Mud Cap, kawałek gumki za dwadzieścia parę złotych :) do osłonięcia ustnika.
A niech się wypchają swoim Mud Cup, spotkałam toto w cenie 33 zł, a za bidon Podium 600 ml dałam 37,50… Zrobię sobie jakieś rozwiązanie chałupnicze i będzie dobrze, szczególnie że nie mam potrzeby obsługiwania jedną ręką – mogę go wsadzić nawet i w woreczek śniadaniowy. Całkiem goły ustnik budzi mój sprzeciw higieniczny, nawet przy noszeniu we w miarę czystym plecaku.
Co do brudu przy wożeniu w uchwycie, to piach z leśnej nieuczęszczanej drogi już jest zdrowszy niż to, co osiada jako pył na na asfalcie – starte opony i sadza z diesli.
Nie wiem na czym polega problem z tym zapachem plastiku, skoro zwykłe butelki na wodę nie śmierdzą? Mam bidon termiczny Elite deboyo – jest ze stali i chyba dla bidonów termicznych to jest najlepszy materiał, bo …. kto nie lubi zapachu stali o poranku? :-) (ewentualnie napalmu jak kto woli :-)
Na rynku jest już wersja „Dirt” z gumową zatyczką…
Ja powiem że zachęcony po cześć twoją opinią oraz recenzjami na YT kupiłem z nadzieją ze bidon za 60 zł nie będzie „walił” plastikiem i będzie spełniał swoją funkcje. I faktycznie jest o niebo lepiej niż w bidonach za 20 zł, a kwestie pyłu na ustniku rozwiązałem bidonem na kierownicy na adapterze topeak’a. Ale niestety smak plastiku w wodzie (czysta woda bez dodatków) pojawia się po ok 3h jazdy w słońcu, po 4h jak mam pół bidonu albo mniej to wody nie da się pić. W tym samym czasie butelki pet bo napojach z dziubkiem i kapturkiem „dają rade”. Jedynie z jakimi butelkami nie miałem problemów to butelki NALGENE z Tritanu, poza odpornością temperaturową (można parzyć w nich herbatę) są odporne na kwasy spożywcze i czy mam napój czy czystą wodę nic się nie dzieje. Problemem jest to butelki raczej wymagają 2 rąk do obsługi, nie są tak wygodne jak bidony.
Jak ktoś ma jakiś pomysł i solucje czy da się pozbyć tego posmaku z bidonu camelbaka to proszę o sugestie.
Bardzo rzadko piję czystą wodę i raczej nie zdarza mi się trzymać napojów w bidonie po 3-4 godziny w słońcu. Zwykle wypijam je dużo szybciej :)
Do godziny czy dwóch bidon jest ok, szczególnie jeśli jeszcze między uzupełnieniami płynów go przepłukany. System „wypluwania” wody jest bardzo fajny. Ja mam 3 koszyczki i pije na przemian wodę z bidonu, oshe/isotonic z drugiego koszyczka + 3 koszyczek rezerwa czegoś, bądź carbo rozrobione z wodą. Z tymi butelkami po oshie nie było problemów, w Podium przy wycieczkach/jazdach 3-4h posmak był jeszcze do przeżycia. Ale w zeszłym tygodniu zrobiłem pierwsze 140km w życiu i po 5-6h zaciągniecie się ciepłą wodą (pozostało ok 1/3 bidonu) o smaku plastiku nie należało do najmilszych doświadczeń i przeważyło szale. Ja nie wiem czy wyprodukowanie bidonu który przez parę godzin nic by z siebie nie uwalniał przerasta możliwości technologiczne XXI wieku czy co.
Póki co próbuje zastosować płukanie bidonu kwaskiem cytrynowym i ciepłą wodą, sodą oczyszczona i corega taps, ponoć przy tanich bidonach/camelbakach czasami pomaga. A jeśli nie pomoże to pozostaje wypróbować bidon specializa jak ktoś w komerażach poniżej doradzał, z nadzieją że będzie lepiej ;-). Albo przerzucę się na sztywne butelki z tritanu Nalgena tylko wcześniej przetestuje je w pełnym słońcu te co mam. Uff ale się rozpisałem, ale być może komuś to oszczędzi problemów jeśli będzie używał bidonu podobnie jak ja.
Pewnym rozwiązaniem może być wożenie 2 bidonów + w trzecim koszyczku butelki po Oshee. I jak się dwa bidony skończą, to przelewasz z butelki do bidonu :)
Mam w domu też Camelbaki z serii Ice i Chill, będę je niedługo sprawdzał jak się zachowują w upale. Ale i tak chyba nie przetrzymają dłużej niż te kilka godzin.
Albo poszukaj jakiegoś aluminiowego bidonu, może to będzie rozwiązanie.
Mój komentarz może być już „musztardą po obiedzie”, ale do butelek Nalgene z szerokim wlewem (wide mouth) pasują nakrętki od Camelbak Better Bottle, które mają wewnętrzną słomkę i odchylany ustnik, i dadzą się obsługiwać jedną ręką. Być może to jest rozwiązanie? Dwa komplety nakrętek kosztują w polskim sklepie RWS Cestus, uwaga, 7,5 PLN.
Na youtube są filmiki jak rozebrać ten ustnik i dokładnie cały wymyć, robię tak przy każdym myciu i po roku użytkowania jest czysty. Trzeba tylko uważać przy „wypychaniu” plastiku z ustnika (ja używam zwykłej łyżeczki do herbaty). Po kilku razach można to sprawnie rozbierać. Najlepiej pokazuje to filmik (japoński) tyle, że ja wypycham ten plastik od strony „ustnika”
Mówisz o czymś takim? Faktycznie, przy odrobinie wprawy, to będzie dobry patent. https://www.youtube.com/watch?v=Er6GIEz11ck&ab_channel=Vas
Chodziło mi o ten filmik
https://www.youtube.com/watch?v=VDGKqgADXX8&list=WL&index=15&t=16s
Myjąc tak wszystko zdecydowanie można przedłużyć „używalność” bidonu
Pozdrawiam
Dzięki :) Zrobiłem małą aktualizację wpisu o to nagranie.
Kolego, jak ten bidon Camelbak 710 ml trzyma się w koszyku? Nie wypada w ostrym terenie? Pozdrawiam
Cześć, wszystko zależy od koszyczka. W jednych trzyma się lepiej, w drugich trochę gorzej. Ale to jak z każdym bidonem :)
Mi bidon nigdy nie wypadł, ale nie jeżdżę po terenie, który mógłbym nazwać ostrym. Tak czy siak, jeżeli dobierzesz koszyczek, do którego bidon będzie wchodził dość ciasno – będziesz zadowolony.
TIP: można kupić sam ustnik (wieczko)
Jak najbardziej można :) Chociaż ja po roku, wolę i tak wymienić od razu cały bidon.
Niestety plastik to duze zlo…
Amerykańcy naukowcy ostrzegają, iż ponowne napełnienie zużytej butelki wodą czy innym napojem, przyczynia się do nagromadzenia sporej ilości bakterii, które mogą powodować znaczne szkody w organizmie. Jak się okazuje to nie jedyny problem plastikowej butelki.
Skuszona pozytywną recenzją wydałam prawie 70 zł na bidon, choć do tej pory używałam zwykłej butelki. Niestety jestem bardzo zawiedziona. Bidon śmierdzi plastikiem tak samo jak tanie marketowe. Dodatkowo brak zatyczki na ustnik powoduje ze jest zakurzony.
Pieniądze wyrzucone w błoto.
Hej, Camelback Podium kosztuje około 40 złotych, a nie 70 zł.
Mam już trzeci bidon tej marki, bo co roku wymieniam na nowy i nigdy nie śmierdział jak tani bidon. Na początku, przed pierwszym umyciem jest delikatny zapaszek, ale bardzo daleko mu do smrodu tanich bidonów. Po umyciu – zapach znika.
Co do braku zatyczki, to o tym pisałem i jest to rzecz, którą się wie przed zakupem, tak więc ciężko na nią narzekać po zakupie :) Ja przestałem na to zwracać uwagę podczas jazdy.
Panie Łukaszu przy pierwszym użyciu wyparzał Pan bidon czy tylko umył płynem do mycia naczyń ?
Nie wyparzałem, bo nie wiem jak taki bidon zareagowałby na wrzątek. Wrzuciłem do zmywarki.
Firmy nie przestrzegają technologii produkcji plastiku i polimer rozkłada się na trujący monomer. Lepsze są butelki z polipropylenu niż z polimetakrylanu metylu. Powinna być na ulotce informacja – kontakt z żywnością dozwolony.
Kupiłem ten bidon miesiąc temu, system ustnika jest świetny- ale elite jossanova działa tak samo za mniejszą cenę. Wcześniej używałem aluminiowego bidonu Zefal (miał wnętrze pokryte tworzywem sztucznym), trochę smakował plastikiem po kilku godzinach i byłbym bardzo zadowolony z nowego nabytku, gdyby nie to że pierwszy raz widzę w życiu „butelkę na wodę” która tak szybko pleśnieje- nawet bidon z 3zł z deca nie pleśniał a w tym wystarczy zostawić parę kropel wody w środku aby po kilku dniach pojawił się biały/czarny nalot… aż się odechciewa go używać :(
Btw. to jest model 2016, może starsze były lepsze, jedynie tyle że rzeczywiście nie ma smaku plastiku- ale za to po pierwszym użyciu został w nim posmak oraz zapach frugo… Płukanie go nie usuwa, a wrzątku używać nie chcę bo podobno ma jakieś powłoki które mogłyby się uszkodzić, teraz żałuję że nie kupiłem tańszego elite- dodatkowo zyskałbym lepsze działanie w błocie bo w camelbak’u do ustnika wszystko wpada, a w elite jest on osłonięty.
1,5 litrowa butelka w koszyk od bidonu, a w niej woda wcześniej przegotowana, żeby było taniej niż kupując wodę w sklepie i płacąc aż 60 groszy za 1,5 litra. Jak jest teraz gorąco i jadę na kilka godzin to zabieram jeszcze termos litrowy. Ogólnie dużo piję. Termos litrowy wożę cały czas w zimie w torbie na ramę Sport Arsenal, gdyż wtedy mogę pić ciepłą wodę z niego.
Witam wszystkich !
pierwszy raz coś piszę na jakimkolwiek forum, ale zawsze kiedyś jest ten pierwszy raz
Problem , którym chciałem się „pochwalić” jest na pewno typowy. Kupiłem plecak Camelbaka HAWG NV i uważam, że lepiej trafić nie mogłem. Natomiast najpewniej dałem ciała podczas użytkowania 3 l. bukłaka. Brałem udział w czesko-słowackim ultramaratonie 1000 Mil i nie zawsze miałem możliwości / czas / chęci dokonać właściwych czynności obsługowych bukłaka. Wszystko było cacy dopóki piłem wodę lub rozpuszczony isotonic, ale po jakimś czasie miałem go powyżej uszu i dla odmiany wlewałem soki z kartonów. nie doczyściłem elementów i po jakimś czasie okazało się, że w rurce i pewnie w zaworku zagnieździła się pleśń. Teraz myję, płuczę, szoruję (przez rurkę przeciągałem na sznurku koreczek z gazy w tę i z powrotem) i o ile sam worek jest OK, to rurka po prostu śmierdzi i nie umiem tego wyeliminować. Mniejsza o zapach, pewnie z czasem się wyśmierdzi, ale pleśń jest groźna. Jak uważacie, kupić od razu nowe elementy, czy jakoś można tę rurkę i zaworek doczyścić?
początkujący camelbakowiec Irek
Hej, nie mam bukłaka, ale dobrze wiem, że utrzymanie go w czystości nie jest prostym zadaniem. Poczytaj o tabletkach do odkażania wody pitnej, być może to będzie kierunek, w którym warto będzie pójść.
Dziękuję ! Zabieram się do szukania inf. i czytania.
Irek
Przeczytałem Twój tekst, kupiłem i jestem zadowolony. Dzięki!
Witam serdecznie, ale obawiam się, że Pańskie szacunki, co do wydatków na Oshee i bidon są mocno niedoszacowane. Nie uwzględnia Pan, że kupując napój w komplecie jest też napój izotoniczny, który jakby nie patrzeć jest wartością dodaną i w przeciwieństwie do bidonu, nie trzeba już napełniać go innym napojem lub wodą. Druga sprawa, jeśli doliczyć stracony czas i koszt wody oraz detergentu konieczny do każdorazowego mycia bidonu (jak w Pana przypadku), to nagle okazuje się że zwykła butelka Oshee (że o taniutkich wodach mineralnych po 1 z ł z groszami nie wspomnę) wychodzi jednak taniej i jest mniej czasochłonna/upierdliwa w użytkowaniu. No i wspomniane Oshee i Powerade mają zatyczkę w komplecie i w cenie :) pozdrawiam Marcin z Opola
Masz rację, że z butelką dostajemy też napój. Ale znowu zauważ, że trzeba byłoby wybrać się do marketu i kupić co najmniej kilkanaście butelek, żeby to miało sens. I je gdzieś trzymać. No i też wydać pieniądze na wodę i detergent do mycia. Bo jeżeli chcesz traktować je jako jednorazowe, to już w ogóle nie będzie się opłacać.
Każdy musi usiąść sam i sobie przeliczyć, co mu się bardziej kalkuluje. Ja jednak zostaję przy bidonie.
Polecam tą markę camelbak bidony i bukłaki tylko niestety wadą jest cena:( ale niestety dobry produkt kosztuje. ja posiadam bidon Camelbak podium chill insulated pojemność 620ml to jest termiczny bidon i rewelacyjny nie śmierdzi polecam a ustnik producent pisze że ustnik jest antybakteryjny. musze kupić kiedy bukłak tej firmy bo z bidonu jestem zadowolony przedtem miałem bidon elite masakra smierdział plastikiem chodz myłem go codzinnie, a teraz rozkoszuje się smakiem napoju a nie bidonu, ;)
Witam ;) mam pytanie. Co to jest za uchwyt na bidon ten na rowerze cube ? Pozdrawiam i dziękuje za odpowiedzi.
Hej, jest to koszyczek firmy Bontrager. Nie ma identycznego u nich na stronie, ale bardzo podobny jest model RL Cage.
Sory, mam camelbaka 650 ml i śmierdzi plastikiem mimo, że jest wietrzony, myty i nie wiem co jeszcze… Woda wlana do niego jest z posmakiem plastiku.
Zamiast bidonu często kupuję cisowiankę 600 ml z korkiem.
Izotoników chemicznych nie spożywam, tylko domowy, który muszę wozić w plecaku w butelce po mineralnej.
Za to bidon mojego dziecka nie śmierdzi (NUK), ale jest za mały na rower dla dorosłego.
A trzymasz go odkręconego? Zauważyłem, że niestety gdy się go zakręci i bidon postoi jakiś czas na półce, pojawia się w nim lekki zapaszek plastiku, ale on znika po jakimś czasie, gdy się go odkręci.
tak, zakręcam tylko i wyłącznie jak zabieram w nim wodę, ew. izotonik domowej roboty… Dzięki i pozdrawiam :)