Tour de France od środka oczami kibica

Przyznam się Wam szczerze – oglądanie w telewizji relacji z Tour de France, czy innych wyścigów kolarskich – nie należy do moich ulubionych zajęć. Wielkie toury trwają po trzy tygodnie, a każdy etap po kilka godzin (wielki szacunek dla komentatorów Eurosportu, którzy potrafią przez tyle czasu opowiadać, o tym co się dzieje na ekranie i poza nim). Każde moje podejście do śledzenia transmisji, kończy się na słodkiej drzemce po godzinie i ewentualnej pobudce na finisz :) Większą ode mnie fanką kolarstwa jest Monika, która powinna zamiast mnie pojechać na ten wyjazd. #możenastępnymrazem

Tak, w tej pięknej Emondzie mam skrzyżowany łańcuch, ale tak mi ją dali :)

Niemniej pewnym zaproszeniom się nie odmawia i gdy odezwała się do mnie Asia ze Škody, proponując wyjazd do Francji, zdecydowanie nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności. Ale nie będę Wam opisywał, jak wyglądają prasowe wyjazdy od kuchni – wolałbym skupić się na kibicowskiej stronie tego wielkiego wyścigu. Bo wygląda ona zupełnie inaczej niż to, co widzimy w TV.

Zacznę od tego, że CAŁA Francja żyje Le Tour’em i rowerami w ogóle. W Tarbes (skąd startował 14. etap TdF), miasteczku liczącym raptem 50 tysięcy mieszkańców (to tyle ile Skierniewice czy Ostrołęka), w małym saloniku prasowym można było kupić 13 (!) różnych magazynów rowerowych. Może mają je w ciągłej ofercie, może ściągnęli je tylko z okazji wyścigu – niemniej robi to wrażenie.

Tour de France 2019

Tak wyglądają miasteczka w Pirenejach, pewien czas przed Le Tour. Cisza, spokój, urocze domki i uliczki, świeże, górskie powietrze. Gdzieniegdzie już powiewają żółte flagi, ale to tylko preludium tego, co dopiero nadejdzie.

Tour de France 2019

Wszystko zmienia się w dniu wyścigu, gdy na trasę wychodzą dziesiątki tysięcy kibiców. Czternasty etap z Tarbes na przełęcz Col du Tourmalet liczy sobie „tylko” 118 km, ale za to jest to etap górski – mający ponad 3000 metrów przewyższenia. I na praktycznie całej trasie nie było miejsca, żeby nie stali kibice! Oczywiście najwięcej było ich w miasteczkach i na podjazdach, ale nawet na płaskich odcinkach, zbierała się ich liczna grupa.

Tour de France 2019

Samochód Sędziego Głównego TdF

Ludzie przychodzą na trasę całymi rodzinami, aby wspólnie oglądać wyścig. W miasteczkach i wsiach rozkładają przy ulicy stoliki i krzesełka, rozpalają grille, raczą się winem. W niektórych miejscach organizowane są nawet festyny z okazji TdF, gdzie w oczekiwaniu na przejazd peletonu, można było pokibicować przed telebimem i skorzystać z różnych atrakcji.

Tour de France 2019
W żółtej koszulce, patrzący się prosto w obiektyw, lider wyścigu – Julian Alaphilippe

A wszystko to tylko po to, aby przez kilkanaście sekund móc obejrzeć przejeżdżający z zawrotną prędkością peleton! Gdy stanęliśmy na płaskim odcinku, najpierw mignęła nam ucieczka, a po pewnym czasie główna grupa. Wystarczyłoby odwrócić na chwilę głowę, aby kichnąć, a kolarzy już by nie było :)

Czy kibicom to przeszkadzało? Ani trochę! Prasową Škodą Superb początkowo jechaliśmy daleko przed peletonem. Kibice już czekali, zwarci i gotowi, machając każdemu pojazdowi, który nadjeżdżał (a była ich cała masa). Można poczuć się jak gwiazda, odmachując tym wszystkim ludziom :)

A wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, lekko podchmieleni ;) i chętnie pozujący do zdjęć. Tego dnia mieli się z czego cieszyć – dwóch Francuzów stanęło na podium.

Wielu z nich przyjeżdża na Tour de France kamperami i dzień w dzień podróżują za wyścigiem, starając się jak najszybciej zająć dobre miejsce do obserwowania kolarzy. Nie ma czasu na zwiedzanie :) Trzeba od razu po zakończeniu etapu, ruszyć na trasę kolejnego i tam spokojnie czekać, aż znów peleton przeleci obok nich w ciągu mgnienia oka. Ewentualnie poczekać aż przejadą zawodnicy, którzy zostali z tyłu. Prawdziwym szczęściem natomiast jest zajęcie miejsca na większym podjeździe.

Tu peleton momentalnie potrafi się rozerwać i kibice mają dużo więcej do oglądania. Nie ma pracy zespołowej, tylko często samotna walka z naprawdę trudnymi ściankami. Na zdjęciu powyżej Peter Sagan, który już sześć razy wygrywał klasyfikację punktową TdF, a w tym roku zmierza po siódme zwycięstwo. Przy tym nadal pozostaje jednym z ulubieńców kibiców – zobaczcie jak na etapie, na którym byłem, podpisywał swoją książkę podczas jazdy :)


Tour de France 2019

Oglądając wyścig kolarski na żywo, mamy zupełnie inną perspektywę, niż w przekazie telewizyjnym. Dopiero stojąc kilkadziesiąt centymetrów od przejeżdżających kolarzy, można zobaczyć zmęczenie na ich twarzach, emocje i to, że są to (nie)zwykli ludzie, a nie roboty. Oczywiście duże podziękowania należą się osobom, realizującym transmisję z Le Tour, niemniej dopiero znalezienie się tam na miejscu, pozwala w pełni poczuć, jak to wszystko wygląda naprawdę.

A wśród kibiców nie brakowało oczywiście rowerzystów (starszych i młodszych), którzy na wiele godzin przed startem etapu, sami zmierzyli się z podjazdem pod Col du Tourmalet. I to nie tylko na rowerach szosowych, widziałem także górale (nieraz z pełnym zawieszeniem) i trekkingi :) Być może część z nich dostała się na górę kamperem i zaliczą tylko zjazd, ale to też z pewnością będzie niezapomniana przygoda.

Mała ciekawostka – przed przejazdem kolarzy, inspekcję trasy przeprowadza dwóch sympatycznych panów, którzy… przemalowują niecenzuralne rysunki (a także polityczne napisy), przygotowane przez kibiców z ciężkim poczuciem humoru :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

140 komentarzy

  • Mój mentor nie jedzie w tym roku najlepiej ale to dzięki niemu wsiadłem na rower i cieszę się tym sportem jak małe dziecko. Michał Kwiatkowski, dziękuję Ci za natchnienie.

  • Nie mam ulubionego zawodnika – kibicuje wszystkim jako wyraz szacunku za pot wysłany na treningach. Sam start to już duża odwaga, na którą moja kondycja Jeszce nie pozwala. Dzięki za świetną relacje i zdjęcia.

  • Ryszard Lwie Serce (Richard Virenque), cóż to była za przyjemność móc go oglądać na TdF w koszulce w czerwone grochy z charakterystycznie uniesionym palcem na mecie. Wakacje, czas wolny od szkoły i trzy tygodnie z Eurosportem. Wielki ukłon w tym miejscu dla cudownych komentatorów, pana Wyrzykowskiego i Jarońskiego, zabieraliście mnie w cudowną podróż po Francji.

  • Thomas Geraint za umiejętność najważniejszą w życiu – podnoszenia się po upadku,
    i
    Caleb Ewan nie za prędkość, a za umiejętność samotnej walki ze swoimi słabościami

    Marek

  • Wspomniany w artykule Peter Sagan, który już od kilku lat jest w czołówce najlepszych kolarzy, a zawsze jest pogodny i bardzo przyjaźnie nastawiony do kibiców. Widać, że cieszy go jazda, i nawet w tak wielkim tourze jaki jest Tour de France potrafi zaskoczyć kibiców sympatycznym zachowaniem :)

  • Peter sagan, koleś ma charyzmę i dzięki niemu i jego podejściu zacząłem interesować się rowerem szosowym. Jest dla mnie idolem no.1 . A podpisywanie książki podczas wyścigu to genialne było!!!! PETER MISTRZ!!!

  • Zenon Jaskuła. Nie tylko za to czego dokonał na polu kolarstwa ale również za krzewienie kultury fizycznej (nie tylko kolarstwa ale i innych aktywności sportowych) wśród dzieci i młodzieży. Mnie jako rodzica ujęły słowa p. Zenona wypowiedziane w jednym z wywiadów, podczas którego powiedział zdanie, które zapadło mi w sercu: „Dziecko ma uprawiać sport”. Aby mieć w przyszłości swoich reprezentantów na arenach sportowych i wielki turach musimy zadbać o najmłodszych i to my dorośli musimy dać im przykład.

  • ….oczywiście można wskazać wielu wspaniałych kolarzy, tych z lat już minionych i obecnych, jednak ja skupię się na aktualnych zawodach bo te budzą zawsze najwięcej emocji, wg mnie szczególne wyrazy uznania należą się Michałowi Kwiatkowskiemu.
    Zapytacie dlaczego?
    A no dlatego że;
    po pierwsze primo – że to reprezentant NASZEGO kraju,
    po drugie primo – że jest to jeden z najbardziej pracowitych kolarzy w stawce TdF – co dostrzegło francuskie L’equipe.
    a po trzecie primo – że to nieprawdopodobnie wyważony i obdarzony dużą sportową cierpliwością zawodnik – znawcy kolarstwa oceniają jego sportową sylwetkę bardzo wysoko!
    i jeszcze by się znalazło czwarte primo i kolejne też primo :)
    p.s wyrazy szacunku dla wszystkich zawodników TdF, szczególnie oczywiście dla p.Michała Kwiatkowskiego i Łukasza Wiśniowskiego?

  • Od czasu Wyścigu Pokoju, moje zainteresowanie kolarstwem szosowym znacznie opadło. Wymieniłem rower z Poczciwego Huragana na bardziej wygodnego Waganta. Dokupiłem sakwy made in DDR i ruszyłem na szlaki turystyczne. Nie mniej często w okresie wielkich wyścigów rowerowych w Europie moja czujność kierowała się na uczestników. Z powodów oczywistych byłem najbardziej zainteresowany polakami. Moją uwagę zwrócił na przykład Lech Piasecki. Byli i inni Polacy uczestnicy Tour de France , a znani mi z Wyścigu Pokoju. Ale chyba największe zrobił na mnie Rafał Maika swoimi wyczynami na górskich premiach. Sam nawet próbowałem jazdy w górach, ale wymiękam. Andrzej Perkowski

  • Ulubiony kolarz to Peter Sagan. Za co go lubię, Oprócz tego że jest wybitnym kolarzem ma on poczucie humoru i duży dystans do siebie, kolarstwa i wszystkiego co go otacza. Ma czas dla kibiców. Odpowiedz prosta, ale chyba wyjaśnia dlaczego kibice go kochają.

  • Jeden z najbardziej podziwianych, szczególnie w ostatnich 2 sezonach kolarzy to Egan Bernal 22lata! Ukształtowanie terenu i wysokość npm w Kolumbii potrafi wykuć mocnych jeźdźców jak szanowany Nairo Quintana (choć ten miewa słabsze okresy). Egan jeździ już w jednej z najlepszych ekip wraz z Michałem Kwiatkowskim, któremu de facto w tym roku wydarł żółtą koszulkę w Paryż-Nicea i koniec końców wygrał generalkę i klasyfikację młodzieżową, którą zagarnia w prawie każdym wyścigu w którym bierze udział. W tym roku na TDF tak samo zapewne ją zgarnie, a dodatkowo jest bardzo wysoko w klasyfikacji, wygrana jest w zasięgu choć ciężko mi uwierzyć ze zrobi to już w tym roku a zaczynają się Alpy, byłaby to wielka niespodzianka. Jestem bardzo ciekawy jak potoczy się jego dalsza kariera a po cichu myślę ze zostanie jednym z najbardziej wspominanych jak dotychczasowe legendy (Kanibal, Hinault, Pantani czy Induráin). Na pewno będę go bacznie obserwował.

  • Mathieu van der Poel – kolarz, który będzie na ustach wszystkich miłośników kolarstwa. Młody, bezprecedensowy zawodnik który dopiero zaczyna wchodzić w Tour. Pozdrawiam

  • Ulubiony kolarz – to Michael Woods z Kanady. Powód – osiągnięcia Michaela. Ponadto sympatyczny, uśmiechnięty, pracowity i skwapliwie dążący do celu oraz ciągłego podwyższania swoich umiejętności. Osoba pozytywnie zakręcona i na dodatek z Kanady (uwielbiam ten kraj!!!). Przychodzi mi na myśl cytat z ks. Jacka Stryczka: „Miarą wartości człowieka jest największe wyzwanie, jakie w życiu podjął i wygrał!”. Michael to właśnie czyni…

  • Ktoś powiedział, że mężczyznę poznaje się po tym jak kończy a nie jak zaczyna. Nie do końca się z tym zgadzam. Jako nauczyciel uważam, że początki są bardzo ważne. Taki początek dla polskiej historii w Tour de France wykonał Edward Klabiński, pierwszy Polaka w Tour de France i pierwszy zwycięzca prestiżowego Criterium du Dauphine. To właśnie Edward Klabiński jest moim idolem. Zapewne był też wzorem dla wszystkich polskich gwiazd, takich jak Szurkowski, Jaskuła, Piasecki czy Lang.

  • Jest to Thomas De Gendt. Jestem jego fanem z tego względu, że jest bardzo waleczny – ucieka na wielu etapach, często nie mając żadnego pożytku, a nie wiezie się jak inni zawodnicy na końcu peletonu lub za swoimi pomocnikami.

  • Petera Sagana- trochę wariat, trochę strateg, harpagan jak trzeba no i lub czasem miło zaskoczyć kibiców. Choć i Michał Kwiatkowski też byłby ciekawym wyborem za coś zupełnie odmiennego- stabilność i pracę w zespole. Jednakże wolę Sagana.

  • Miguel Indurain maszyna nie człowiek, kolarz starej daty ciężkie treningi wytrzymałość hart ducha i walki to cechy prawdziwego kolarza wyczynowego.Dzisiejsze kolarstwo odbiega trochę od rzeczywistości technika oczywiście pomaga, ale psuje i zatraca to co naprawdę liczy się w sporcie.

  • Moim ulubionym kolarzem Tour de France był Zenon Jaskuła. W 93r. stanął na trzecim stopniu podium i dla mnie stał się jeszcze większym bohaterem. To on rozbudził we mnie pasję rowerową, która nawet teraz po 40-e nadal jest żywa,a dystans 300 km w ciągu dnia mnie nie przeraża…

  • Cześć.
    Bardzo ciekawa relacja z wyjazdu. Teraz jeszcze bardziej chcę zobaczyć wyścig na żywo, może za rok.
    Myślałem o ulubionym zawodniku wyścigu, jest tyle gwiazd… Jednak nie podam nazwiska „Gwiazdy” ,ale kogoś kto ma duży potencjał aby znaleźć się w gronie najbardziej znanych. Moim ulubieńcem jest Giulio Ciccone ,pokazał pazur na Giro wygrywając pięknie etap, a na Tour de France przez moment poczuł ciężar żółtego koloru. Razem jesteśmy z rocznika 94 ,a jak wiadomo każdy uważa swój rocznik za najlepszy ?
    Pozdrawiam.