Jak wiadomo, za rozmawianie przez telefon (bez zestawu słuchawkowego lub głośnomówiącego) czy wysyłanie SMS-ów trzymając go w ręku, podczas jazdy samochodem, można otrzymać mandat. A co z rozmową przez telefon, podczas jazdy na rowerze? W tym wypadku przepisy są dokładnie te same, co dla kierowców samochodów. W artykule 2, punkt 31 Prawa o Ruchu Drogowym czytamy, że „pojazd – środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszyna lub urządzenie do tego przystosowane„. I dodatkowo w artykule 41, punkt 2, podpunkt 1: „Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku„.
Według taryfikatora mandatowego: „Korzystanie podczas jazdy z telefonu, wymagające trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku, przez kierującego pojazdem” wyceniane jest na 200 złotowy mandat. Rower jest pojazdem i nie ma znaczenia czy jedziemy ulicą, drogą dla rowerów czy chodnikiem (jeżeli to dopuszczalne, bo można dostać drugi mandat za jazdę po chodniku) – mandat i tak dostaniemy. Rowerzysta nie dostanie tylko punktów karnych, nawet jeżeli posiada prawo jazdy.
Kierowanie rowerem jedną ręką, jest nie tylko bardzo niewygodne, ale również niebezpieczne. Nie mamy swobodnego dostępu do klamek hamulcowych, skręcanie jest utrudnione, a także nie skupiamy się dostatecznie na jeździe. Rozmowa telefoniczna, pisanie SMSów czy przeglądanie internetu, również są bardzo absorbujące. Dlatego choć rozmawianie przez zestaw słuchawkowy czy w trybie głośnomówiącym (choć to akurat mało wygodne rozwiązanie – szum powietrza może zagłuszać rozmowę) jest legalne – to jednak lepiej stanąć na chwilę. Ale nawet jazda z zestawem słuchawkowym jest bezpieczniejsza, niż trzymanie telefonu w ręku. Warto zainwestować w swoje bezpieczeństwo, zestawy słuchawkowe nie są drogie.
Aha, jeżeli jedziesz drogą rowerową i chcesz się zatrzymać, aby porozmawiać przez telefon – zejdź z rowerem na chodnik. Niestety nieraz zdarzyło mi się spotykać rowerzystów, którzy stali sobie swobodnie na rowerówce, czasem w bardzo niefortunnych miejscach, blokując swobodny przejazd.
Co ciekawe, w pełni legalne jest korzystanie z telefonu, który będzie zamontowany w rowerowym uchwycie na kierownicy czy w pokrowcu na ramie. Choć w tym wypadku, także nie polecam wysyłania SMS-ów czy grzebania w nawigacji podczas jazdy. Mandat można przecież dostać, nie tylko za korzystanie z telefonu trzymanego w ręku, ale także za spowodowanie zagrożenia w ruchu.
Zakaz robienia WSZYSTKIEGO !!!
Będę brutalny. Oprócz nakładania mandatu na osobę prowadzącą pojazd jakikolwiek i korzystającej z telefonu baty gumową pałą aby dxxx była sina.
Swego czasu pisałem o tatusiu, który podczas jazdy rowerem z dzieckiem w foteliku bawił się tym ustrojstwem. Przez takich krótkowidzów człowiek szarpie sobie nerwy, bo nie dość, że delikwent/ka może sobie krzywdę zrobić to jeszcze naraża na niebezpieczeństwo innych.
Dla przykładu podam jeszcze mojego byłego pracodawcę, który z pracownikami potrafił grzać autem ponad 100 km/godz. i w między czasie pisać sms – y. Na swoje szczęście już u niego nie pracuję. Z ładny jestem by tak głupio zginąć. XD :)))
A czy w tym prawie jest napisane, czy przepisy te stosuje się też na ścieżkach w parku? Czy tylko na drogach publicznych? Bo rozmawiałem na ścieżce w parku i nie wiem czy to wykroczenie. A jak będę jechał ścieżką leśną i rozmawiał to jest to wykroczenie czy nie?
A jak po łące z zieloną trawką to jest to wykroczenie czy nie?
Co do jazdy po chodniku, to można po nim jeździć pod pewnymi warunkami.
Ja jeżdżę cały czas i wszystkich do tego zachęcam. Jazda po chodniku, o ile jedziemy wolniutko, powoduje rozładowanie ruchu na jezdniach i mniejsze ryzyko wypadków. Pamiętajmy jednak, aby jeżdzić z prędkością poruszania się pieszych, aby nie zrobić im krzywdy.
To, że ustawodawca jest głupi, nie znaczy, że my rowerzyści nie możemy znaleść sobie furtki wyjścia, aby jeździć po chodniku.
Oto co mówi prawo.
Generalna zasada brzmi: rowerem po chodniku jeździć nie wolno (artykuł 26 Prawa o Ruchu Drogowym).
Od tej zasady istnieją jednak trzy wyjątki. Rowerzysta może jechać po chodniku gdy:
– jedzie z dzieckiem do lat dziesięciu lub
– podczas złej pogody (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła) lub
– są spełnione jednocześnie trzy warunki:
chodnik ma co najmniej dwa metry szerokości,
ruch na jezdni jest dozwolony z prędkością ponad 50 km/h (w terenie zabudowanym),
brakuje oddzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla nich przeznaczonego.
Ja was zachęcam do jazdy po chodniku na podstawie tego paragrafu „podczas złej pogody”.
Nie ma definicji prawnej czegoś takiego jak „zła pogoda”.
Dla jednego będzie to niskie lub wysokie ciśnienie i wtedy się żle czuje, dla innego oślepiające słońce, dla innego deszcz, a dla wszystkich zanieczyszczeni powietrza przekraczające normy.
Żaden sąd wam nie udowodni, że jak jechaliście po chodniku, to pogoda była zła.
Dlatego zachęcam do jazdy po chodniku, bo jest to bardziej bezpieczne niż nadstawianie dupy Tirom.
Dla mnie pogoda jest zawsze zła i zawsze jeżdżę po chodniku.
Dziwne te przepisy ! Kto je tworzył gdyż pieszemu na przejsciu romawiajacemu przez telefon taka kara nie grozi ? To prawie nagminne .
Jazda rowerem z użyciem jednej ręki jest czasami niezbędna, natomiast kodeks zabrania jazdy bez trzymania kierownicy roweru w ogóle.
Oj zdarza mi się i to często (teraz nie bo nim znajdę telefon, ściągnę rękawiczki to do domu dojadę). Jednak wiem że nie wolno. Raz bym też przeleciał przez kierownicę bo rozmawiając chciałem zmienić przełożenie na lżejsze z przodu trzymając w lewej ręce telefon.Do dziś nie wiem jak nie spadłem z mojego trekinga :D Wiem od zawsze że za to jest mandat, ale prawo prawem, a życie życiem…
Po za tym taki uchwyt, dobry pakiet internetowy, oraz abonament na mobilną wersje pewnego kanału sportowego i doskonałe rozwiązanie na świetną pogodę na zewnątrz i relacji z ProTouru, choć gorzej z słuchaniem komentarza, bo jazdy w słuchawkach nie popieram (no może że tylko jako zestaw głośnomówiący)
A czym się różni korzystanie ze słuchawek jako zestawu głośnomówiącego, od korzystania do słuchania muzyki? Ano niespecjalnie się różni. Trzeba mieć tylko tyle oleju w głowie, żeby nie puszczać muzyki z maksymalną głośnością, tak aby nie odciąć się od dźwięków zewnętrznych.
Czasami pojawia się nagonka na jeżdżących w słuchawkach, ale chodzi o osoby, które w poważaniu mają innych uczestników ruchu. A że czasami mają słuchawki, to się je z tym łączy. Osoby niesłyszące i słabosłyszące też jeżdżą na rowerach i jeżeli tylko stosują się do przepisów, szeroko pojętej kultury na drodze oraz biorą pod uwagę fakt, że czegoś mogą nie usłyszeć, to nie stwarzają większego zagrożenia niż inni.
Ludzie powinni zrozumieć podstawową zasadę korzystania z telefonu. ~~Korzystaj z niego tak, żeby nie przeszkadzać innym~~ Rozumiem sytuację, w której ktoś ma pilną sprawę do załatwienia itp., ale to nie uprawnia go do tego, żeby miejsce w którym aktualnie przebywa ( autobus, poczekalnia, sklep…) angażować do swojej rozmowy. Równie dobrze, jeśli ma pilną rozmowę może wyjść na zewnątrz albo w bardziej ustronne miejsce i tam PO CICHU dokończyć rozmowę.
Szkoda mi tych Pań w sklepie, które muszą wysłuchiwać przy kasie rozmów na temat tego, że Jacek znów zdradził Zosię. Ci ludzie, którzy podchodzą do kasy traktują kasjerkę jak robota, który nie ma uczuć i ma ich tylko obsłużyć. Rozłącz połączenie, uśmiechnij się do niej i powiedz Dzień Dobry. To jest prawidłowa postawa moim zdaniem.
Ludzie powinni nauczyć się korzystania z komórek. Na pewno nie jest to narzędzie by zająć sobie czas. Usiądź w poczekalni, weź gazetę, poczytaj książkę, odpręż się i pomyśl. Oczyścisz wtedy myśli i wszystko wyda się prostsze. Z telefonem w ręku to się nie uda.
Co do jazdy na rowerze i rozmowy przez telefon to tu nie mam żadnych wątpliwości. Tak jak w samochodzie nasza uwaga jest rozproszona kiedy przykładowo omawiamy z żoną co dziś zjemy na obiad, jadąc głodni do domu, tak na rowerze sytuacja jest analogiczna. Stwarzamy zagrożenie w ruchu drogowym.
Najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji jest przejazd samochodem czy rowerem z punktu A do punktu B. Po zakończonej podróży dzwoń gdzie tylko chcesz :)
Korzystajcie z telefonów komórkowych mądrze !
A co lepsze, rozmowa z pasażerem pod względem skupiania się na prowadzeniu niczym nie rożni się od rozmowy przez telefon. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność, bo zaraz jeszcze zakazane będzie nawet słuchanie radia w samochodzie.
To prawda, głównie w tym przepisie chodzi o ograniczenie możliwości odwracania wzroku od drogi. Co przy pisaniu SMS-ów czy przeglądaniu internetu zdecydowanie ma miejsce.
Co do rozmowy, to na pewno trochę rozprasza, ale równie dobrze myślenie o czymś także rozprasza :) Ja do rozmawiania przez zestawy głośnomówiące czy słuchawkowe, a także słuchania muzyki (także przez słuchawki) nic nie mam. Byle nie pogłaśniać na maksa, tak, żeby nie odciąć się zupełnie od dźwięków na drodze.
Właśnie tak Żanetko, korzystać z rozsądkiem. Jak odbierzesz na pustej ścieżce w parku nikt nie powinien się czepiać, ale jak jesteś na drodze gdzie są inni to już stwarzasz zagrożenie. Po prostu trzeba włączać myślenie.
Zgadzam się. Powiedziałbym nawet, że rozmowa przez telefon podczas jazdy rowerem jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż autem. W aucie co najwyżej mamy problem ze zmianą biegów, o ile mamy manualną skrzynię biegów. Ale prowadzenie samochodu jedną ręką jest możliwe bez specjalnego zagrożenia w ruchu. Rowerem to już inna bajka – właściwie wszystko poza napędem sterujemy rękoma, nawet hamulce (o ile te nie są w pedałach). Nie wspomnę już o skręcaniu, które wymaga wystawienia ręki i generalnie 1 ręką musimy mieć nadprzyrodzone zdolności, aby skręcić. Po prostu podczas jakiegokolwiek manewru, poza jenostajną jazdą na wprost, tracimy kontrolę nad rowerem. Z resztą wpadnięcie w dziurę może nam wyrwać kierownicę z ręki. Niestety większość rowerzystów to ludzie bez wyobraźni… skoro czerwone światło nie jest w stanie ich zatrzymać, to co dopiero jakiś telefon komórkowy.
Akurat konstrukcja opony w rowerze nie wymaga użycia kierownicy do skręcenia.
W samochodzie z manualną skrzynią też da radę, kierownicę zawsze można kolanem przytrzymać, problem tylko z migaczami jeśli słuchawka jest w lewej dłoni – ale kto by się tym przejmował ;)
No niby racja, ale idąc tym tokiem myślenia nachylenie terenu też nie wymaga pedałowania aby jechać, a infrastruktura miejska pozwala się zatrzymać bez użycia hamulców. :)
Znam takiego „magika”, który jadąc autem potrafił przez jeden telefon rozmawiać, jednocześnie na drugim wysyłał SMS-a, a kierował kolanami.
Na całe szczęście zmądrzał i już nie robi takich rzeczy.
Telefon można włożyć między ucho a bark i mieć dwie ręce wolne. Chociaż wtedy tracimy możliwość szybkiego obracania głowy.
Największym problemem jeżeli chodzi o telefon jest to, że aby z niego skorzystać, trzeba odwrócić wzrok od drogi. Zwłaszcza przy pisaniu SMS-a czy przeglądaniu internetu.
Słyszałem kiedyś interpretację, wg której zgodnie z Ustawą Prawo o ruchu drogowym, Art. 33 pkt. 3.1: Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się: jazdy bez trzymania co najmniej jednej ręki na kierownicy oraz nóg na pedałach lub podnóżkach.
Muszę więc mieć jedną rękę na kierownicy, a w drugiej mogę trzymać co chcę. Telefon też.
Oczywiście jestem skrajnie przeciwny rozmowom na rowerze, ot taka ciekawostka ;)
Więc prawo jest sprzeczne, bo możesz trzymać wszystko. Tylko nie możesz rozmawiać przez telefon wymagający trzymania w ręku. Ale trzymać możesz, tylko rozmawiać Ci nie wolno.
Dawno temu (z kilka lat temu) czytałem na forach rowerowych opowieści ludzi, którzy uniknęli w ten sposób mandatu.
Ile w tym prawdy i czy w przepisach od tego czasu coś się nie zmieniło? Nie wiem.
Ludzie też się wykręcali z przejechania na czerwonym świetle, bo przed światłami możesz się nie zatrzymywać,jeśli wymaga to gwałtownego hamowania. :)
Również ciężko mi w to uwierzyć. Prawdopodobnie oba przypadki to legendy nie mające za wiele wspólnego z prawdą.
Ponoć również przyłapanie (przynajmniej kiedyś) przez policjanta na paleniu marichuany sprawia, że nie może ci nic zrobić. Może, jeśli posiadasz, a nie palisz, bo wówczas może cię oskarżyć o rozprowadzanie. Jak palisz, to wiadomo, że to do własnego użytku i generalnie ma związane ręce. Dlatego ponoć lepiej wówczas nie odkładać na bok bo masz przekichane. Coś w tym może być. Mnie kiedyś policja nakryła z piwem w ręku w parku. Wszystko było oki, bo przy nich nie piłem i tylko trzymałem otwartą puszkę. Wystarczyło to powiedzieć. Wlepili mi mandat za zaśmiecanie tuż po tym, jak odstawiłem puszkę na ławkę. W każdej więc legendzie może być ziarnko prawdy.
No to skoro o legendach tego typu, to również warto dodać również (poprawione już) prowadzenie roweru po spożyciu alkoholu.
Jeśli idziesz obok roweru „pod wpływem” trzymając go, to tak naprawdę go prowadzisz, więc popełniasz wykroczenie / przestępstwo ;)
Teraz już jest zdaje się to zmienione na „pchanie roweru”. Bo faktycznie zdarzały się nieporozumienia i „prowadzenie roweru” było odbierane dwojako. I mściwy policjant mógł wlepić mandat za „prowadzenie roweru po spożyciu alkoholu” co mogło oznaczać „jazdę na rowerze” i „pchanie roweru”. Odwołania nie było. Prowadziłeś po alkoholu i koniec. Nie było wykrętu, że prowadziłeś idąc obok.
Nic takiego nie było zgodne z prawem. Po prostu sądy działają, jak działają.
Jazda rowerem po wypiciu jednego piwa powinna być całkowicie legalna.
Większość rowerzystów spali to piwo zanim wyjdzie z baru a góra po przejechaniu kilometra.
Na zachodzie są takie normy, że wypijesz jedno piwo i możesz jeździć rowerem. Dlatego Niemcy balują w barach w lato, bawią się podczas gdy Polacy myślą, jak będzie im się żyło po piwie w pierdlu na koszt polskiego podatnika.
Są kraje, w których te normy są jeszcze bardziej swobodne np. w UK.
Tam jak wychlasz 2 piwa możesz spokojnie jechać.
I jakoś dziwnie nie mają więcej wypadków niż u nas.
Jednego piwa? W Niemczech próg legalności dla rowerzystów jest OŚMIOKROTNIE wyższy niż u nas i wynosi 1,6 promila, co odpowiada mniej więcej 5 piwom. Przecież w większości europejskich krajów można bez kłopotu prowadzić samochód po jednym piwie, bo próg wynosi 0,5promila, a w niektórych krajach (np. Wielka Brytania) nawet 0,8 promila, czyli co najmniej 2 piwa. A wracając do rowerów – Niemcy nie są jakimś specjalnym wyjątkiem, bo w 10 europejskich krajach nie ma absolutnie żadnego limitu dla rowerzystów – teoretycznie możesz jechać nawet po 20 piwach. Jest jednak inna reguła – możesz zostać zatrzymany, jeśli Twoje zachowanie na rowerze będzie rażąco odstępować od normalnego i tym samym będziesz stanowił zagrożenie dla innych (np. będziesz miał trudności z utrzymaniem pionu) lub jeśli spowodowałeś kolizję/wypadek – tu niekoniecznie winien musi być alkohol, może to być również np. efekt jakiejś choroby, skrajnego zmęczenia, leków, narkotyków itp. Statystki pokazują, że w żadnym z tych krajów ilość wypadków po alkoholu jest większa niż w przypadku krajów z surowym prawem, takim jak np. Polska.
Nie ulega za to wątpliwości, że łagodniejsze prawo powoduje, że ludzie zdecydowanie częściej wracają po alkoholu rowerem niż samochodem, czym w konsekwencji stanowią nieporównywalnie mniejsze zagrożenie dla siebie i dla innych uczestników drogi.
Aż dziwię się, że temat ten nie został jeszcze podjęty w żadnym z filmów na kanale.
Warto się przy okazji zapoznać z tym artykułem, który wyraźnie pokazuje jak prawnie (i nierzadko również mentalnie – najlepszy przykład to alarmistyczne komentarze w sieci) odstajemy od ludzi z zachodu:
http://polskanarowery.sport.pl/blogi/ibikekrakow/2012/06/niemiecka_kultura_rowerowoalkoholowa/1
Natomiast fizycznie jesteśmy dokładnie takimi samymi osobami jak przeciętny Niemiec – jeżeli u nich liberalne prawo (potwierdzone odpowiednimi badaniami naukowymi) zdaje egzamin to pokazuje, że i u nas byłoby prawdopodobnie tak samo. Zresztą nie ma co ukrywać, że dużo rowerzystów jeżdżąc np. leśnymi szlakami w weekend wypija 1 lub 2 piwa dla orzeźwienia. Leśny dukt to nie droga publiczna, więc polskiego prawa w ten sposób nie łamiemy.
Bzdura. Nigdy nie było. Po prostu sądy klepały wnioski Policji, która „prowadzeniem” pojazdu nazywała pchanie np roweru. Prowadzenie pojazdu to poruszanie się (na) nim w sposób przewidziany: za kierownicą samochodu, pedałując/jadąc rowerem itp.
Delikwent przyznawał się do tego, że rower „prowadził” a sąd klepał nie pytając o szczegóły (nie musi).
Wsio.
to byli niedouczeni bo w gre wchodziło usiłowanie,
To nie ciekawostka tylko skrajne nierozumienie prawa…
Musisz trzymać jedną rękę na kierownicy i już. Z tego nie wynika absolutnie nic o drugiej ręce. W szczególności możesz jej nawet nie mieć.
Do tego masz zupełnie osobny przepis mówiący konkretnie o telefonie. Wolno Ci go trzymać, ale nie wolno Ci z niego korzystać, jeśli to wymaga trzymania. Czyli wolno Ci go np. przełożyć w inne miejsce, ale nie wolno dzwonić, smsować, przeszukiwać internetu itp.
Smartfony nie mają wyodrębnionych słuchawek, ani mikrofonów, więc nie trzymasz ich w ręku. Miłych rozmów przez telefon w czasie jazdy (oczywiście na bezludziu). :-)
W ręku trzymasz smarfona, a nie słuchawki czy mikrofon.
Pewnie będzie nie wielu się ze mną zgodzi ale ja karał bym okrutnie wszystkich którzy podczas kierowania jakimkolwiek pojazdem rozmawiają przez telefon lub o zgrozo przeglądają internet .
Stać cię na auto, to znaczy że stać cię też na zestaw głośno mówiący !!! . jedziesz rowerem, to znaczy że nie specjalnie ci się śpieszy więc zatrzymaj się i wtedy rozmawiaj przez telefon !!!
Nie rozumiem tego ciągu przyczynowo-skutowego: „ jedziesz rowerem, to znaczy że nie specjalnie ci się śpieszy“.
No nie… jak mi się spieszy to właśnie wybieram rower, bo o 16 nie ma szybszego środka transportu.
Znam debili (Szczególnie zawodowców), którzy potrafią czytać książkę podczas jazdy, co jest dla mnie ekstremalne. Raz jechałem tramwajem w którym motorniczy czytał gazetę podczas jazdy. Byłem wredny i zwróciłem mu uwagę. Na szczęście grzecznie odłożył. Nie wiem co było jak wysiadłem z tramwaju.
No nie… w dobie audiobooków, można przecież „czytać” bez odrywania wzroku od drogi.
Dzięki za jak zwykle fajny artykuł bo jak wiadomo nieznajomość prawa niezwalnia od jego nie przestrzegania Pozdrawiam