Polski Romet odpowiada na zapotrzebowanie rynku i w swojej ofercie posiada dziewięć różnych rowerów gravelowych. Do wyboru mamy modele od niecałych 4000 złotych, po topowe wersje wyceniane na dwadzieścia tysięcy. W moje ręce (i nogi) trafił gravel z niższych rejonów cenowych – jest to Romet Aspre 1, który katalogowo został wyceniony na 3999 złotych. Co dostaniemy w rowerze z barankiem w tej relatywnie niskiej, jak na dzisiejsze czasy cenie?
Rower do testów został użyczony przez markę Romet, jednak firma nie miała wpływu na kształt tekstu i wyciągnięte przeze mnie wnioski.
Gravel „na początek”?
Choć dla wielu osób cztery tysiące za rower to dużo, pamiętajmy o tym, że są rowery gravelowe kosztujące nawet 70 tysięcy (!), a wyżej znajdziemy jeszcze modele wypuszczane przez butikowe marki. Jasne – rynek oferuje też gravele w niższej cenie niż Aspre 1, jednak patrząc na realia cenowe, nie da się uciec od określeń – budżetowy i niedrogi.
Tego typu rowerów często szukają osoby, które chcą zacząć przygodę z gravelami, ale nie są pewne, czy taka jazda im się spodoba. Tu można wpaść w pułapkę, ponieważ zbyt tani rower może okazać się tak kiepski, że tylko zniechęci do jazdy (uwaga, spojler – Aspre taki nie jest). Drugą grupą są rowerzyści, którzy chcą kupić relatywnie niedrogą bazę, by z czasem ją modernizować. W tym przypadku Aspre może być ciekawą opcją.
Rama
Romet Aspre 1 został zbudowany na ramie wykonanej z aluminium. Wygląda bardzo estetycznie, a spawy są nieźle wyszlifowane, jak na rower z tej półki cenowej. Co warto podkreślić, rama została wyprodukowana w Polsce i dostajemy na nią dożywotnią gwarancję, która przechodzi na kolejnych właścicieli, w przypadku odsprzedaży roweru.
Do wyboru mamy wybrany przeze mnie kolor srebrno-czerwony, a także niebiesko-czarny. Rama posiada wewnętrzne prowadzenie linek, co dodaje elegancji i jednocześnie sprawia, że przewody mniej się brudzą podczas jazdy po bezdrożach. Do ramy możemy przykręcić dwa koszyczki na bidon, a także zamontować tylny bagażnik oraz błotnik. Niestety brakło otworów montażowych do większej ilości bikepackingowych akcesoriów – musimy zdać się na rzepy.
Pozycja za kierownicą wypada gdzieś pomiędzy sportowym rowerem szosowym, a zrelaksowaną jazdą na trekkingu. Mógłbym ją przyrównać wrażeniami do wygodnej szosy endurance, z lekkim skrętem w stronę sportu. Rower szybko reaguje na skręty kierownicą, ale jednocześnie nie ma żadnej nerwowości w prowadzeniu. Do tego trudno było mi narzekać na ból pleców po jeździe.
Mimo że Romet dla mojego wzrostu (175 cm) zaleca ramę w rozmiarze M, opisywaną też jako 54 (od długości rury podsiodłowej), wybrałem wersję S (52), która jest polecana dla wzrostu do 172 cm. Przy moim niskim przekroku (74 cm) to był dobry wybór. W S-ce na styk stawałem nad ramą, w M-ce miałbym z tym problem. A S-ka wcale nie była na mnie za mała, czułem się na niej świetnie. W każdym razie przed zakupem (dotyczy to każdego roweru) polecam przymiarkę do dwóch sąsiadujących ze sobą rozmiarów, tak aby sprawdzić, który bardziej pasuje, ponieważ sam wzrost nie zawsze jest obiektywnym wyznacznikiem w tej kwestii.
Do ramy dopasowano karbonowy widelec, w fajnie kontrastującym kolorze. Rura sterowa została wykonana w systemie tapered, czyli rozszerza się ku dołowi, co zwiększa sztywność całej konstrukcji.
Napęd
Od samego początku bazowej wersji Rometa Aspre (bo jest też model wyżej), czyli od 2018 roku, model ten wyposażony jest w napęd z grupy Shimano Claris. Zarówno pod kątem wizualnym, jak i jakości działania, przypomina on napędy z wyższych grup (Sora i Tiagra).
Klamkomanetki są wygodne, dobrze leżą w dłoniach, a dostęp do dźwigni bezproblemowy zarówno w górnym, jak i dolnym chwycie. Do działania przerzutek też nie mam zastrzeżeń – zmieniają przełożenia sprawnie i bez większego zawahania.
W napędzie brakło niestety korby ze sztywną osią Hollowtech (mamy suport z mocowaniem „na kwadrat”), choć przy amatorskiej jeździe nie jest to bardzo odczuwalne. Natomiast sam mechanizm korbowy, jak cała reszta napędu, pochodzi z grupy Shimano Claris.
Przełożenia zostały dobrane w ten sposób, że na korbie mamy dwublat 46/34, co w połączeniu z 8-rzędową kasetą 12-32 pozwala na rozpędzenie się do 45-50 km/h. Jednocześnie najlżejsze przełożenie 34-32 w zupełności wystarcza na większość płaskopolskich pagórków. Większe podjazdy oraz załadowanie Aspre torbami bikepackingowymi lub sakwami, wymagać będą trochę mocniejszej nogi lub podprowadzenia roweru. Szukający lżejszych przełożeń, mogą pomyśleć o wymianie korby na coś spoza oferty Shimano z zestawem tarcz 46/30 – przednia przerzutka powinna sobie z tym poradzić.
Hamulce
W Aspre 1, jak we wszystkich budżetowych gravelach, znajdziemy mechaniczne hamulce tarczowe, czyli aktywowane przez linkę, a nie płyn hamulcowy. Jest to po części wymuszone przez Shimano, które hydrauliczne tarczówki w rowerach szosowych i gravelowych oferuje dopiero do 10-rzędowych napędów.
Nie zmienia to faktu, że Romet zdecydował się na bardzo dobry ruch i zamontował zaciski Shimano BR-RS305. Mimo że opinie o hamulcach mechanicznych są różne, to ani przez moment nie brakowało mi w nich siły hamowania. Jasne, dozowanie tej siły w hamulcach hydraulicznych jest lepsze, ale tu i tak stało na dobrym poziomie. Siłę hamowania możemy jeszcze poprawić, wymieniając z czasem bazowe tarcze hamulcowe Shimano SM-RT10 na wyższy model. Mało tego, Shimano dało możliwość zamontowania klocków hamulcowych z radiatorami, dla osób, które śmigają długimi i krętymi zjazdami w górach.
Koła i opony
O kołach nie będę się rozpisywał – mamy tu markowe obręcze Ryde, piasty Shimano HB-TX505, a całość połączyły po 32 szprychy na koło.
Cieszy fakt, że te komponenty są od dużych producentów – może i są to podstawowe wersje, niemniej Romet nie poszedł drogą wciśnięcia części no-name w miejscach, na które aż tak nie zwraca się uwagi. O wytrzymałości kół za dużo powiedzieć nie mogę – jeździłem na nich za krótko.
Jeżeli chodzi o opony, Romet Aspre 1 został obuty w gumy WTB Riddler o średnicy 28 cali i szerokości 37 milimetrów. Jednocześnie producent informuje, że w razie potrzeby, w rowerze zmieszczą się opony o maksymalnej szerokości 40 mm. Riddlery to typowe semi-slicki czyli mamy grubsze klocki po bokach, które mają poprawiać przyczepność oraz drobniejszy bieżnik na środku, zmniejszający opory toczenia na gładkiej drodze.
Tyle teoria. W praktyce te opony najlepiej sprawdzają się na w miarę ubitych, szutrowych drogach. Zachowują odpowiednią przyczepność i nienajgorsze opory toczenia. Problemy pojawiają się dopiero na luźnym piasku, na którym Riddlery zaczynają nieprzyjemnie myszkować. O jeździe w kopnym piachu nie wspominam, ponieważ w tych warunkach każda opona o gravelowej szerokości w końcu się podda :)
Niestety WTB Riddler najsłabiej radzą sobie na asfalcie. Mimo że jeżdżę amatorsko i dla przyjemności, nawet ja czułem, że na tej nawierzchni te opony generują spore opory toczenia. Wrócę tu jednak do ceny Rometa Aspre – wydając katalogowe 4000 złotych, ciężko spodziewać się, że producent zamontuje opony warte 10% ceny całego roweru. Dlatego gdy tylko zużyjemy fabryczne sztuki, warto pomyśleć o założeniu czegoś trochę lepszego – będzie to najlepsze ulepszenie, jakie możemy zrobić w tym gravelu.
Pozostałe
Reszta komponentów – kierownica, sztyca czy siodełko, zostały opatrzone logiem ROMET.
Siodełko okazało się zaskakująco wygodne, choć to oczywiście kwestia indywidualnych preferencji i budowy ciała. Ma ono 145 mm szerokości, czyli próbuje pogodzić preferencje użytkowników węższych (np. 135 mm) i trochę szerszych siodełek (np. 153 mm).
Kierownica z lekką flarą (odgięciem dolnej części na boki) pozwala lepiej kontrolować rower na zjazdach, a także umożliwia łatwiejszy montaż szerszej torby bikepackingowej.
Fajnie, że Romet zdecydował się na zastosowanie wspornika siodełka o średnicy 27,2 milimetra, dzięki czemu zakres ugięcia takiej sztycy jest większy. To poprawia komfort podczas jazdy po nierównościach, co zdecydowanie czuć podczas jazdy.
Podsumowanie
Na koniec zostawiłem sobie wagę – Romet Aspre 1 w rozmiarze ramy S/52 katalogowo waży 11,2 kilograma. Mój pomiar dał zbliżony wynik – 11,4 kg (bez pedałów). Gdy przeglądałem dane techniczne, myślałem, że podczas jazdy będzie czuć tę wagę. Nic bardziej mylnego :) Jasne, Aspre jest mniej zrywny niż lżejsze gravele (część winy składam na karb opon) – tylko, że… tego na koniec za bardzo nie widać, chociażby w średniej prędkości z jazdy. Pod krótkie wzniesienia też podjeżdżało mi się podobnie, jak na lżejszym rowerze – to moja masa oraz siła mięśni (a raczej jej deficyt) stanowiły największe ograniczenie.
Różnicę w wadze najbardziej poczują osoby „urywające sekundy”, a przecież Aspre to rower do jazdy uniwersalno-przygodowo-wszelakiej, a nie maszynka do ścigania (choć nic nie stoi na przeszkodzie, aby wziąć na nim udział w ultramaratonie gravelowym czy po zmianie opon – szosowym).
I tak bym właśnie podsumował ten test – Romet Aspre 1 to po prostu uniwersalny rower. Czy opłacalny? Patrząc pod kątem stosunku ceny do wyposażenia – jak najbardziej! Romet nie poszedł na skróty i zastosował bardzo równy osprzęt w całym rowerze. Nie mamy tutaj smutnych trików pod tytułem „dobra tylna przerzutka, a reszta najtańszego sortu”. Poza takimi sobie oponami (to i tak moje czepialstwo, bo w tym budżecie WTB Riddler są okej), nie mam za bardzo czego w Aspre skrytykować. To po prostu kawał dobrego roweru, z potencjałem do pewnych ulepszeń, w miarę zużywania się komponentów.
Fajnie, fajnie, ale kurde mam poczucie że gravel uniwersalny powinien zmierzać w kierunku four cornersa, a nie szosy – geometrią, kołami, wygodą – ale nie wagą xD
Nie czuję tego modelu do końca :/
Dla każdego coś miłego :) Są gravelowe modele z dużo bardziej sportową geometrią niż Aspre, są oczywiście też takie z dużo bardziej turystyczną, jak przywołany przez Ciebie Four Corners.
Z ważniejszych rzeczy, to brak sztywnych osi…
Niestety w rowerach za 4000 zł (a w sklepach już za 3500 zł) chyba nie znajdzie się na razie rowerów ze sztywnymi osiami.
Ooo
Aspre to moim zdaniem jeden z bardziej opłacalnych graveli na rynku, zwłaszcza jeżeli uda się go dorwać z rabatem. Na Alleniegro hulają za 3,5k, więc jeżeli ktoś nie chce wydawać góry kasy na rower to brzmi to dobrze.