Obecnie w zasadzie wszyscy mają w kieszeni smartfona. Duży, dotykowy ekran oraz odbiornik GPS umożliwiają wykorzystanie telefonu podczas jazdy na rowerze. Możemy użyć go jako nawigacji rowerowej, a także rejestrować przejechaną trasę oraz parametry zbierane z bezprzewodowych czujników ANT+ oraz Bluetooth (np. puls, kadencję czy moc). Można go również użyć jako osobistego trenera, który będzie podpowiadał chociażby zmiany tempa jazdy. To ciekawa alternatywa dla liczników rowerowych z GPS, których zestawienie robiłem już na blogu.
Ostatnia wersja tego wpisu powstała w kwietniu 2017, od tego czasu minęło ponad 4,5 roku. Dlatego czytacie jego dużą aktualizację. Część aplikacji wypadła z rynku (chociażby popularne Endomondo), pojawiły się też nowe, a istniejące doczekały się uaktualnienia.
Aplikacje rowerowe
Aby skorzystać z tych wszystkich dobrodziejstw, potrzebna będzie odpowiednia aplikacja rowerowa (lub nawet kilka aplikacji). Jest ich mnóstwo i co chwila powstają nowe. Zrobiłem przegląd kilkudziesięciu z nich i z tego ogromu wybrałem dla Was kilka, które uznałem za najlepsze, najwygodniejsze i najbardziej przydatne. Tego typu apki zazwyczaj są bezpłatne (czasami wyświetlane są reklamy) lub kosztują kilkanaście złotych. Częstą praktyką jest wypuszczenie darmowej wersji z okrojonymi funkcjami oraz wersji Pro, która posiada pełen pakiet możliwości.
Zanim zacznę opisywać aplikacje, zapraszam Cię do obejrzenia odcinka Rowerowych Porad, w którym pokazuję sposoby na zamontowanie telefonu na rowerze. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.
Aplikacje do nawigacji rowerowej
Jeżeli chodzi o nawigowanie na rowerze, najpopularniejsze są dwie możliwości. Aplikacja może prowadzić nas na zasadzie „wskaż i jedź”, czyli wybieramy miejsce docelowe, ew. rodzaj roweru i dostajemy gotową trasę. Z tego sposobu możemy skorzystać w każdej chwili, mając w ręku jedynie telefon.
Druga opcja to wygodne planowanie trasy przed ekranem komputera, gdzie możemy narysować ją w 100% według własnych preferencji, a następnie zdalnie wysłać ją do smartfona.
Testując aplikacje do nawigowania, ustaliłem ten sam punkt startowy na osiedlu Retkinia w Łodzi oraz metę w oddalonej o 22 kilometry wsi Szczawin. Aby się tam dostać (w miarę krótką drogą) trzeba przejechać przez sporą część miasta. Znam kilka fajnych dróg, którymi można tam dojechać, tak więc mogłem ocenić, czy aplikacje poradziły sobie z tym zadaniem, czy nie.
Bikemap
No i niestety nie wszędzie było różowo. Tak jak cztery lata temu, tak i teraz aplikacja Bikemap nie ustrzegła się błędów (lub wyboru takiej sobie trasy). Np. na al. Bandurskiego aplikacja nagle kazała zjechać z drogi rowerowej na kilkupasmową arterię (screen powyżej). Kilkaset metrów dalej – jak gdyby nigdy nic – ślad wrócił na rowerówkę. Później, mimo, że nawet na mapie było zaznaczone, że ul. Piotrkowska jest dedykowana rowerzystom, aplikacja wyznaczyła trasę równoległą aleją Kościuszki, którą nie jeździ się zbyt przyjemnie. Nastęnie, mimo, że wzdłuż ul. Zgierskiej i Łagiewnickiej poprowadzone są drogi rowerowe, aplikacja pokazywała by jechać ulicą. Szczerze? Dość cienko to wypadło. Pominę dość uciążliwą czynność wyznaczania trasy – aplikacja uparcie chciała, aby punkt startowy wypadł w mojej lokalizacji, a nie tam, gdzie ja bym chciał.
Trasy w Bikemap można także wyznaczać (lub wgrywać z plików) na komputerze (będą się automatycznie synchronizować z aplikacją). Tu mała podpowiedź – wyznaczoną trasę przeciąga się trzymając przycisk Ctrl na klawiaturze (jest to mega nieintuicyjne). Wiele funkcji w apce jest za darmo. Natomiast w wersji premium dostajemy mapy offline (przydatne zagranicą), możliwość wyboru typu roweru, więcej wersji map, wykrywanie upadków. Licencja kosztuje 39 euro rocznie lub 100 euro dożywotnio.
Maps.me
Prawie żadnych zastrzeżeń nie mam natomiast do trasy, którą wyznaczyła aplikacja Maps.me. Nie wydziwiała, tylko poprowadziła przez aleję Bandurskiego, al. Włókniarzy i al. Sikorskiego, gdzie cały czas biegnie droga rowerowa. Jedyny zgrzycik nastąpił na końcu ul. Łagiewnickiej – aplikacja wyznaczyła trasę fajnym skrótem, ale niekoniecznie dobrym dla rowerów szosowych czy nawet miejskich. W aplikacji nigdzie nie widziałem opcji wyboru typu roweru czy preferowanej nawierzchni.
Nie znalazłem w tej aplikacji możliwości wgrania swojej trasy z pliku, a także nie ma możliwości wyznaczenia jej na komputerze i zsynchronizowanie z apką. Za to jest ona całkowicie bezpłatna.
OsmAnd
Kolejna rowerowa aplikacja to OsmAnd. Ładna wizualnie, ale niestety (przynajmniej w wersji na iOS) niedopracowana. Opcja „Omijaj nieutwardzone drogi” jest zagrzebana gdzieś w ustawieniach trasy, a nawet po jej wybraniu, aplikacja poprowadziła przez środek parku. Jest tam chodnik po którym można legalnie pojechać, ale rowerem szosowym nie chciałbym tam wjeżdżać. Później trasa kilka razy uciekła z dróg rowerowych w alternatywne uliczki – jako wycieczka krajoznawcza spoko, przynajmniej nie zostałem wepchnięty na kilkupasmową przelotówkę :) Bliżej wyjazdu z miasta OsmAnd poprowadził mnie równoległą drogą do ruchliwej ul. Łagiewnickiej – za to mały plusik. Później co prawda poprowadził przez 200-300 metrów drogą gruntową, ale za to przejezdną nawet na szosówce.
Aplikacja jest bezpłatna, ale posiada limit pobieranych map (który możemy zdjąć w wersji płatnej). Aplikacja potrafi otworzyć plik .gpx z trasą (wystarczy go otworzyć, wybierając OsmAnd jako aplikację, która to zrobi), ale zdaje się, że nie przechowuje tych tras nigdzie w pamięci.
Google Maps
Cztery lata temu byłem z Map Google nawet zadowolony. Niestety co nieco popsuło się od tego czasu. Np. na Google Maps zginął długi kawałek drogi rowerowej wzdłuż al. Włókniarzy (jest tam od ponad 10 lat), poza tym aplikacja poprowadziła trasę przez Zgierz (w tym fatalną ulicę Kolejową), a w samym Szczawinie spory kawałek również gruntówką. Cóż, Bubu, jak pieszczotliwie mówię na tę aplikację, uznało, że taka trasa będzie 2 minuty szybsza :) Aha i jeszcze jeden kwiatek (screen poniżej). Co tu autor miał na myśli – nie wiem.
Gdy wybrałem wolniejszą (o 2 minuty) trasę, Google włączyło tryb „a tą drogą jechałeś?„. Np. część dróg rowerowych na mapie jest narysowana przez środek drogi dla samochodów. Stąd wychodzą potem takie kwiatki, jak skręt przez torowisko tramwajowe (zdjęcie poniżej), jeżeli zdecydowałbym się jechać zgodnie z przepisami drogą rowerową.
Okej, Google Maps jest za darmo (poza tym, że oddajemy tam sporo naszych danych) i co ciekawe – w dużej części Mapsy są tworzone przez wolontariuszy-pasjonatów (kilku miałem nawet okazję poznać). Co nie zmienia faktu, że rowerowa nawigacja na razie nie wygląda na dopracowaną w każdym szczególe.
Mapy.cz
Aplikacja ta kojarzyła mi się głównie z nawigacją pieszą (np. po górach), ale słusznie zwróciliście uwagę w komentarzach, że jest w niej dostępna również nawigacja rowerowa. Niestety na mojej testowej trasie nie ustrzegła się pewnych błędów. Mimo wybrania roweru szosowego (dostępny jest także rower górski), aplikacja poprowadziła przez park. Do tego zafundowała bardzo dziwny manewr, każąc zjechać z drogi rowerowej biegnącej wzdłuż al. Włókniarzy, by po chwili na nią wrócić.
Mało tego – po wyjeździe z miasta, w okolicach Janowa nakazała skręcić w bardzo lokalną, gruntową drogę. Znam ją bardzo dobrze i na szosówce raczej wolałbym prowadzić tam rower, a nie jechać. Co ciekawe, po wybraniu roweru górskiego, aplikacja już nie prowadziła przez park, a potem też kazała wykonać dziwny manewr na ulicach Łodzi. Następnie zamiast wskazać leśną ścieżkę wzdłuż ul. Łagiewnickiej, poprowadziła asfaltem, niemniej później wybrała bardzo fajną trasę przez Smardzewski Las za co duży plus.
Naviki
Aplikacja Naviki naprawdę nieźle poradziła sobie z wyznaczeniem trasy, choć tak jak wielu jej konkurentów, uparcie prowadziła przez park (co w wielu przypadkach może być fajną opcją). Za miastem kazała także pojechać drogą przez pola. To fajna droga, ale tylko wtedy gdy ostatnio nie padało… Wybór rodzaju roweru podczas planowania trasy jest płatny (ale można za darmo skorzystać z tej opcji w wersji na stronie internetowej). Niestety po wybraniu roweru szosowego nadal jesteśmy prowadzeni przez park, pojawiają się dziwne, drogowe wygibasy, a na koniec jesteśmy prowadzeni „skrótem”, który szosówkom na pewno nie jest pisany (prędzej rowerom gravelowym).
Dużym plusem Naviki jest możliwość wyznaczenia trasy na komputerze (na ich stronie) i późniejsze nawigowanie na telefonie. Daje to możliwość łatwego narysowania trasy „po swojemu” i przesłanie jej do aplikacji, bez uciążliwego eksportu/importu pliku z trasą. Niemniej można też zaimportować trasę bezpośrednio z pliku gpx (wybierając go w telefonie i otwierając przez Naviki). Zaimportowane trasy zostają zapisane w pamięci aplikacji.
Naviki w podstawowej wersji jest bezpłatna. Zapłacić trzeba za moduł nawigacyjny (19 zł), możliwość zmiany rodzaju roweru (w wersji na komputerze jest za darmo) czy mapy offline.
Komoot
Komoot również nieźle poradził sobie z wyznaczeniem trasy. Mamy do wyboru kilka typów rowerów, gdy wziąłem „Bike Touring” czyli rower turystyczny, nawigacja wyznaczyła trasę prawie tak, jak sam bym ją wyznaczył. Co prawda, jak większość poprzednich apek kazała jechać chodnikiem przez park, ale przy rowerze turystycznym to nawet lepiej. Po wybraniu roweru szosowego aplikacja niepotrzebnie zaczyna komplikować trasę, trochę omija drogi rowerowe, trochę nimi prowadzi. W sumie ciężko powiedzieć czym się kieruje :) Ale za to omija wszystkie drogi gruntowe, za co duży plus.
Z aplikacją dostajemy na próbę mapę naszego regionu, ale aby móc nawigować po większym obszarze, trzeba zapłacić. Mapy całego świata kosztują 30 euro i to najbardziej opłacalna opcja, ponieważ za mapę kawałka Polski (wielkości województwa) trzeba zapłacić 9 euro. Komoot daje także możliwość wgrywania plików z trasą (gpx, fit, tcx).
Na marginesie – aplikacja Komoot synchronizuje się z licznikami Wahoo, chociażby modelem Bolt. Dzięki temu możemy wyznaczyć trasę będąc poza domem i wygodnie przesłać ją do licznika (aplikacja Wahoo nie słynie z dobrego wyznaczania tras).
Którą aplikację do nawigacji na rowerze wybrać?
Z mojego porównania wyłania się jeden wniosek – żadna aplikacja nie poprowadzi trasy tak dobrze, jak zrobilibyśmy to sami. Wiele zależy od algorytmu nawigacji, ale także od tego z jakich map korzysta aplikacja. Jeżeli na mapach są naniesione drogi rowerowe, a także informacja o rodzaju nawierzchni – tym większa szansa, że aplikacja poprowadzi nas odpowiednią drogą lub wpadek będzie niewiele. Warto pamiętać, że z nawigacji korzystamy wtedy, gdy nie znamy lokalnych dróg, więc nawet gdy aplikacji zdarzy się jakiś dziwny „wygibas” drogowy, wystarczy go zignorować, a aplikacja sama przeliczy trasę.
Sam korzystam czasami z Komoot i Naviki, także dlatego, że umożliwiają wyznaczenie własnej trasy na komputerze. Są też chyba najbardziej intuicyjne (zwłaszcza Komoot) i najmniej kapryśne. Niemniej Wam polecam przetestowanie każdej z aplikacji i wybranie czegoś dla siebie, każdy ma swoje potrzeby i wymagania.
Rejestratory trasy
Swego czasu Endomondo było uwielbiane przez połowę rowerzystów, a znienawidzone przez drugą połowę. Ci pierwsi wrzucali wszędzie gdzie się da mapki ze swoimi przejazdami (dochodzili do tego jeszcze biegacze), ci drudzy (chcąc, czy nie chcąc) musieli to oglądać. Dziś Endomondo już niestety nie działa, poza tym „szał” na dzielenie się w mediach społecznościowych swoimi trasami na szczęście minął.
Za to cały czas dostępne są inne aplikacje do rejestrowania aktywności (nie tylko rowerowych): MapMyRide, SportsTracker czy oczywiście Strava. Z której z apek korzystać? Jeżeli zależy wam na obserwowaniu aktywności znajomych (w tej aplikacji, nie w innych ;) to trzeba zainteresować się z czego oni korzystają.
Szczerze? Zainstalujcie aplikację Strava. Korzysta z niej cały kolarski świat, znajdziecie tutaj Maję Włoszczowską, Michała Kwiatkowskiego czy Chrisa Froome’a. Swojego sąsiada jeżdżącego na rowerze, pewnie też w niej znajdziesz ;) Ze Stravą zwykle bez problemu synchronizują się liczniki rowerowe z GPS, smartwatche czy trenażery. Poza jazdą na rowerze, można tutaj rejestrować także bieganie, spacerowanie, łażenie po górach, pływanie kajakiem, jazdę na rolkach, jazdę na nartach, pływanie i inne sporty.
Przy okazji zachęcam do obserwowania mnie na Stravie. Żaden ze mnie wyczynowiec, ale czasem jakaś ciekawa trasa wpadnie :)
Rozwieję jeden mit związany ze Stravą, a słyszałem go od wielu osób. Strava jest za darmo! Albo inaczej – da się z niej korzystać bez żadnych opłat, po prostu nie będziemy mieli dostępu do wszystkich funkcji. Aplikacja zachęca do opłacania abonamentu, ale nie jest to wymagane. Za 250 złotych rocznie (lub 33 zł miesięcznie) dostaniecie dostęp do bardziej rozbudowanych statystyk czy do modułów treningowych.
Ciekawą opcją w Stravie są tzw. segmenty, czyli wyznaczone przez użytkowników fragmenty trasy, na których można wirtualnie „pościgać się” z innymi. To tu zdobywa się legendarne KOM-y (King Of the Mountain) i QOM-y (Queen Of the Mountain). Na screenie powyżej widzisz jeden z segmentów – ścianę Gliczarów. Można tam pobić czas Michała Kwiatkowskiego, który od ponad trzech lat posiada KOM-a na tym odcinku.
Ale nie muszą to być koniecznie epickie rekordy, w swojej najbliższej okolicy znajdziesz dziesiątki segmentów, gdzie będzie można się pościgać i to nie tylko z innymi, ale przede wszystkim z samym sobą :) Do tego wiele liczników z GPS-em pozwala zsynchronizować się ze Stravą i na żywo, podczas jazdy, sprawdzać czas na danym segmencie.
Tak jak pisałem wcześniej – zainstaluj aplikację MapMyRide czy SportsTracker, popatrz czy masz tam znajomych. Nie skreślam tych apek, zapewne też są ciekawe. Niemniej to wokół Stravy zbudowała się największa społeczność.
A gdzie jest….?
Na koniec uprzedzę Wasze pytania – a gdzie jest… (wpisz dowolną nazwę aplikacji rowerowej)? Przetestowałem sporo apek. Większość z nich odrzuciłem ponieważ były koszmarnie brzydkie, niewygodne w użytkowaniu i wolno działały; a także nie były aktualizowane od co najmniej roku. Mój wybór jest z jednej strony subiektywny, ale z drugiej naprawdę szło się popłakać, korzystając z niektórych aplikacji.
Jeżeli macie swoje propozycje aplikacji rowerowych, śmiało piszcie w komentarzach.
Dzień dobry, posiadam aplikację BIKEOMETER chciałbym zrzucić trasy na komputer.
Jak to zrobić.
Cześć,
co to znaczy „zrzucić na komputer”? Co chciałbyś osiągnąć?
Widzę, że przy każdym przejeździe jest w prawym, górnym rogu ikonka udostępniania (trzy połączone ze sobą kropki) i tam pewnie będzie opcja wygenerowania pliku .gpx (najpopularniejszy format zapisu tras i przejazdów). Po wysłaniu na komputer będzie można go np. wgrać do innej aplikacji, która działa także w przeglądarce internetowej (np. Strava czy Ride With GPS).