O błędach albo rowerzystów, albo kierowców, napisano już wiele artykułów. Ale nie każdy potrafi stanąć i obiektywnie spojrzeć na obie grupy jednocześnie. Zazwyczaj jedni napuszczają się nawzajem na drugich, a racja każdej grupy jest najmojsza. Dlatego bardzo się cieszę, że wspólnie z Waldemarem Florkowskim, który prowadzi kanał Moto Doradca, stworzyliśmy projekt w którym pokazujemy i komentujemy najczęstsze błędy zarówno rowerzystów, jak i kierowców. Partnerem naszego projektu została marka TESCO, która bardzo aktywnie włącza się w kampanię na rzecz poprawy bezpieczeństwa.
W nagraniu, które przygotowaliśmy, pokazujemy osiem scenek, które następnie krótko komentujemy. Nie chcieliśmy aby materiał trwał godzinę, bo pewnie tyle zajęłoby nam dogłębne przeanalizowanie tych sytuacji. Pomyślałem, że na blogu bardziej rozwinę to co mówiliśmy. A w komentarzach będzie udzielał się również Waldek, którego bardzo szanuję za zrównoważone podejście, do wszelkich form przemieszczania się.
Nieustąpienie pierwszeństwa na przejeździe dla rowerów
Wjazd rowerem na przejazd z dużą prędkością i bez zachowania ostrożności
Te dwa błędy są ze sobą bardzo mocno związane. Przejazdy dla rowerzystów bywają kiepsko oznaczone, a kwestie pierwszeństwa bywają dyskusyjne. Dlatego zarówno kierowca, jak i rowerzysta muszą oprócz przepisów, stosować się także do zasady ograniczonego zaufania. Dojeżdżając do przejazdu dla rowerów, zwłaszcza gdy ten prowadzi równolegle do drogi, kierowca musi się tak naprawdę zatrzymać i upewnić, że nie nadjeżdża rowerzysta zarówno z lewej, jak i z prawej strony.
Tak samo rowerzysta – nawet jeżeli ma pierwszeństwo – musi pamiętać o tym, że kierowca może być zamyślony, zagapi się, czy nie zauważy przejazdu dla rowerzystów (w wielu miejscach, nawet tych bardzo ruchliwych, przejazdy nie są pomalowane czerwoną farbą, nad czym bardzo ubolewam). Nie powinno się wjeżdżać na przejazd z dużą prędkością, nawet jeżeli mamy zielone światło. Tak jak powiedział w materiale Waldek – gdy trafi się do szpitala, nie ma znaczenia kto miał pierwszeństwo, a kto go nie miał. Ja już wiele razy miałem taką sytuację, że wjeżdżałem na zielonym świetle na przejazd, a rozjechać chciał mnie kierowca, który nie zatrzymał się na poprzecznej drodze, na zielonej strzałce (traktując ją po prostu jako zielone światło).
Dlatego warto pamiętać, że na skrzyżowaniach, nawet jeżeli mamy pierwszeństwo, warto zachować szczególną ostrożność.
Parkowanie na drogach dla rowerów
Liczba samochodów na drogach rośnie, ale nie przybywa miejsc parkingowych. Kierowcy od zawsze parkowali na chodnikach, bardzo często zapominając, że należy zostawić pieszym 1,5 metra wolnego miejsca. Gdy pojawiły się drogi dla rowerów, zwłaszcza te pierwsze, z kostki, które były często fatalnie oznakowane – wielu kierowców naturalnie zaczęło na nich parkować, traktując jako przedłużenie chodnika. A na DDR-ach się po prostu nie parkuje. Utrudnia to lub uniemożliwia przejazd rowerem, a także zmusza do zjechania rowerem na chodnik. A skoro o jeżdżeniu po chodniku mowa…
Jazda po chodniku
Jest to chyba najczęściej wymieniany (obok przejeżdżania przez przejście dla pieszych) błąd rowerzystów. Częściowo wynika ze strach przed poruszaniem się ulicą, częściowo z wygody, częściowo z braku empatii i przewidzenia konsekwencji swoich czynów. Rowerem po chodniku można jechać tylko wtedy, gdy na drodze dopuszczalna prędkość przekracza 50 km/h i nie ma drogi rowerowej lub pobocza, a także w sytuacji załamania pogody (ulewa, intensywne opady śniegu) oraz w przypadku, gdy opiekujemy się rowerzystą do 10 roku życia.
Niestety, na niektórych drogach aż się prosi, aby jechać po chodniku (mimo, że nie wolno). Głównie dlatego, że jezdnia jest bardzo wąska i jednocześnie bardzo ruchliwa. Tak jest np. na drodze z Łodzi do Konstantynowa, gdzie w godzinach szczytu jadą tysiące samochodów i ciężarówek, droga jest wąska, a dodatkowo jest tam bardzo wysoki krawężnik. Jeden fałszywy ruch i lecisz albo pod koła samochodu, albo na krawężnik. Jednocześnie ruch na chodniku jest minimalny i szanując pierwszeństwo pieszych, można tamtędy pojechać. Są to miejsca, w których włodarze miasta powinni postawić znak C-13/16, czyli stworzyć ciąg pieszo-rowerowy. Oczywiście jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby przebudowanie drogi tak, aby dla rowerzystów znalazło się miejsce na drodze. Ale dobrze wiemy, że to nie takie proste.
Poza takimi, wyjątkowymi sytuacjami, miejsce rowerzysty jest na drodze. Tak jak powiedział w nagraniu Waldek, m.in. po to jest tworzona infrastruktura rowerowa, by zachęcić wszystkich do jazdy po ulicach (o tym pisałem niedawno na blogu), czyli tam gdzie jest ich miejsce.
Wyprzedzanie „na gazetę”
To bardzo niebezpieczny i brzydki manewr, uskuteczniany przez pewną część kierowców. Według przepisów, odległość w jakiej należy wyprzedzać rowerzystę to co najmniej jeden metr. Często zdarza się, że ciężko jest ten metr zachować i kierowcy wciskają się między rower, a jadących z naprzeciwka. Łatwo zahaczyć rowerzystę lusterkiem i tragedia gotowa. Ale jest jeszcze gorszy typ kierowców – to ci, którzy mają wolny pas obok i zamiast na niego zjechać, podczas wyprzedzania, i tak mijają rowerzystę w bliskiej odległości. Oni na pewno nie jeżdżą na rowerach, a jeżeli jeżdżą, to pewnie tylko po chodnikach.
Warto również pamiętać o kulturze, siedząc na siodełku. Ostatnio jechałem trasą, na której odcinkami jechało się tylko po jednym pasie, a ruchem sterował sygnalizator. Zupełnie bez sensu było wpychać się jako pierwszy na zielonym świetle, ponieważ kierowcy za każdym razem (a były trzy takie odcinki) musieliby mnie wyprzedzać, a ja uważać na pachołki i samochody. Lepiej poczekać i wjechać jako ostatni. Potrwa to chwilę dłużej, ale ułatwimy przejazd wielu osobom.
Jazda bez oświetlenia
Z „batmanami” walczę na blogu od dawna. Czasem nawet na ulicy za kimś krzyknę (oczywiście aby zachęcić, a nie obrazić). Jazda bez najprostszych nawet lampek powoduje, że nie tylko samochód może nas potrącić. Także my możemy wpaść na kogoś, kto nas nie zauważy i nie zdąży uciec. I tutaj nie ma żadnego tłumaczenia: baterie mi się wyczerpały, ja tylko kawałeczek, ja tak mało jeżdżę i (najlepsze) przecież ja widzę, gdzie jadę. Nie, nie, nie. Zresztą zobaczcie sami materiał, który jakiś czas temu przygotowałem. Czy jedziemy przez oświetlone miasto, czy przez nieoświetlone wiejskie drogi, batmanów widać tyle co nic.
Cofanie bez upewnienia się, że można
Do tego punktu, dopisałbym jeszcze wysiadanie z samochodu, bez upewnienia się, że obok nie przejeżdża rowerzysta. Tak to niestety jest, że wielu osobom za kierownicą (także rowerową), włącza się tryb pana i władcy. Uwaga, jadę! Zjeżdżać z drogi. Na całe szczęście, nie dotyczy to zbyt dużej grupy osób. Ale warto mimo wszystko, jadąc rowerem, trzymać się na dystans od zaparkowanych, zwłaszcza tyłem lub bokiem, samochodów.
Wrócę jeszcze na chwilę do poprzedniego punktu. Przepisy nakazują jazdę rowerem z włączonym oświetleniem, jedynie po zmroku (oraz w tunelu). Natomiast ja zachęcam do włączania lampek przez całą dobę – głównie po to, by dać się zauważyć innym uczestnikom ruchu w problematycznych sytuacjach. Takich jak właśnie cofanie, gdzie mamy ograniczoną widoczność i błysk światła może pomóc w zauważeniu rowerzysty. Także wjeżdżając do zacienionego lasu czy podczas opadów deszczu, stajemy się częściowo niewidoczni dla kierowców.
Rozmawianie przez telefon podczas jazdy
Ten podpunkt dotyczy oczywiście obu stron, ale my pokazaliśmy go na przykładzie rowerzystów. W przypadku jazdy na rowerze, używanie telefonu jest jeszcze bardziej niebezpiecznie niż w samochodzie. Jadąc ze słuchawką przy uchu, nie kontrolujemy tak dobrze ruchów kierownicą i może się pojawić problem z sygnalizacją skrętu. Dlatego jeżeli chcemy pogadać, lepiej stanąć (na chodniku, nie na drodze rowerowej!) i wrócić do jazdy po skończonej rozmowie.
Jak widzicie, do listy błędów przygotowanych przeze mnie i Waldka, w naturalny sposób dołożyłem jeszcze kilka innych. Zapraszam do dyskusji w komentarzach, na temat kultury jazdy zarówno rowerzystów, jak i kierowców. Zachęcam do merytorycznych wypowiedzi. Nie chodzi o to, aby kogokolwiek mieszać z błotem, ale abyśmy wypracowali wspólnie rozwiązania, które poprawią bezpieczeństwo na drodze.
Dziękuję TESCO za zostanie partnerem naszej akcji. Mam nadzieję, że wspólnie przygotujemy kolejne odcinki na YT i wpisy na blogu, w których razem z Moto Doradcą przekażemy Wam więcej wiedzy, przydatnej by poprawiać bezpieczeństwo na naszych drogach.
Jeśli tylna lampka miga tak wolno jak kierunkowskaz samochodu, to to jest jeszcze do przyjęcia. Niestety nie da się tak nastawić.
Jadący z przeciwnej strony może mijać pojazd zmieniając na pas ruchu roweru. Światła roweru są potrzebne żeby on widział że nie może wyprzedzać bo nadjeżdża pojazd na drugim pasie.
Na jezdni jest wygodniej jechać ale jezdnia musi być w dobrym stanie. Jest wiele miejsc gdzie jezdnia jest łatana nierówno i przy prędkości większej niż 30 km/h rower zaczyna niebezpiecznie podskakiwać. Poza tym tradycje rowerowe są różne. W Hiszpanii rowery są rzadko używane a w Holandii często.
Kiedyś jeździłem na motorze, rowerze… miewałem też wypadki… po tym wszystkim przez co przeszedłem i widziałem uważam, że powinno się zabronić jakiegokolwiek ->wymijania<- pojazdów dwuśladowych przez jednoślady. Lawirowanie między stojącymi pojazdami przed światłami czy w korku jest tak praktycznie niebezpieczne i mało zyskowne w czasie zarazem, że każdy przepis który na to zezwala jest po prostu zły.
Oooo… z tym mało zyskownym w czasie, to bym się nie zgodził. Przy większym korku oszczędza się masę czasu, jeżeli uda się przejechać na zielonym, zamiast zostać zatrzymanym przez kolejne czerwone. Ale tak jak piszesz, trzeba bardzo uważać wykonując takie manewry. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i trochę rozumu, by zakończyć manewr zanim samochody zaczną ruszać.
Tak, dopóki nie trafi się traktor na drodze krajowej, albo uduchowiony kierowca.
Jadąc z kolegą krajową 9-ką zostaliśmy przez młodzieńca siedzącego na fotelu pasażera obrzuceni jajkami. Na szczęście żaden z nas nie został trafiony. Auto poruszało się dość prędko i chyba to spowodowało, że „dowcipniś” któregoś z nas nie trafił.
Jak dla mnie jazda na chodniku zawsze powinna być dozwolona dla rowerzysty ( nie zaliczając sytuacji w której obok jest ścieżka rowerowa). Oczywiście w takiej sytuacji piesi maja pierwszeństwo i robią co chcą, a my nie powinnismy mieć pretensji. Nie zapominajmy bowiem, że nawet gdy jest ograniczenie prędkości do 10 km/h to i tak i tak jest sporo kierowców, którym zależy na zabiciu siebie i innych i będą zasuwać. U mnie w mieście tylko spojrzeć i zaraz spotkasz jakiegoś gościa z przyrostem testosteronu, który zasuwa, bo ma wywalone na przepisy rowerowe. Dodatkowo, jak ładnie powiedzieliście na krześle inwalidzkim do końca życia nie jest dużym pocieszeniem ,,Bo ja miałem pierwszeństwo i on złamał prawo”.
A tak to z resztą się zgadzam.
Noc, środek miasta wojewódzkiego, wielkie, odsłonięte, oświetlone skrzyżowanie. Szerokie przejście, wygodny przejazd rowerowy. Wielka baba na wpół srebrnym rowerze, oświetlona i odblaskowana. Ale kuźwa niewidoczna. Pusto oprócz mnie (miałam zielone) i jednego debila, który przejechał długie przejście, na czerwonym i zatrzymał się pare metrów ode mnie. Jakbym wyciągnęła rękę bym go dotknęła. I weź tu nie zejdź na zawał.
Jako rowerzystkę wkurza mnie wyjeżdżanie bez obejrzenia się jeżdżenie w słuchawkach, przejeżdżanie chodnikiem, aby ominać czerwone światła (szczególnie jak piesi są), jeżdżenie chodnikiem, jeżdżenie bez kamizelki po zmierzchu (bo to taka siara co nie?).
Niestety rowerzyści muszą uważać bardziej niż kierowcy. Jak samochód walnie w rower to kierowcy nic sie nie stanie. A rowerzysta nawet nie zdąży powiedzieć, że przecież to on miał pierwszeństwo.
Ja bym dodał jeszcze to co mnie strasznie irytuje u rowerzystów. Ścieżka rowerowa plus skrzyżowanie i światła. Ja np. przestrzegam tego i trzymam się zawsze prawej strony i gdy jest już inny rowerzysta czekając na zielone staję za nim jak samochody na ulicy. Wielu również tak robi i się robi ładny sznurek za mną i naprzeciwko podobnie. Niestety jest to rzadszy przypadek, częściej jest tak, że stoję za jednym, a po lewej ustawie się jeszcze dwóch przy samej jezdni, jeden po prawej i po drugiej stronie to samo. Ruszyć w takim gąszczu to jest często paranoja i kończy się to tak, że spotykając się na środku ulicy wszyscy unikają lewo prawo, wjeżdżają ludziom na pasy i robi się jeden wielki chaos uliczny. Nagminnie widzę takie zachowania we Wrocławiu, a jak kiedyś zwróciłem jednemu uwagę to powiedział mi tylko „spier****j”. Kiedyś też byłem świadkiem jak tacy rowerzyści, co jak mrówki się ustawiają tworząc koło zamiast sznurek potrącili starszą osobę na środku jezdni do tego rozbijając jej połowę zakupów. Chamy się nawet nie zatrzymały, tylko pojechały jak najszybciej, by uniknąć odpowiedzialności
Aktualnie dodałabym jeszcze jechanie na rowerze i szukanie Pokemonów.
A.
Widzę że też jesteś z Łodzi. Co to tego dodałbym pieszych wychodzących na ścieżki gdzie nawet nie spojrzą czy nie jedzie rower. Reszta pięknie się zgadza wymuszanie przez samochody praktycznie nie ma tyg abym nie miał takiej sytuacji . I jeszcze denerwująca rzecz u rowerzystów mianowicie światła , przejazd rowerowy i wszyscy muszą stać jako pierwsi i tacy jadą na siebie nie ważne że ktoś jedzie prawidłowo po prawej stronie , jadą na Ciebie bo musieli się ustawić wszyscy jaki pierwsi …
do tego denerwującym błędem rowerzystów, i to dla innych rowerzystów jak i kierowców samochodem jest brak sygnalizacji „gdzie chce skręcić” warto o czymś takim pomyśleć bo nie jesteśmy sami na drodze.
Ja chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedno bardzo niebezpieczne zachowanie kierowców tirów na szosach. Na szosie jak to na szosie rower potrafi jechać z dość sporą prędkością powiedzmy 30km/h i niejednokrotnie zdarzyło się że wyprzedzający mnie tir zaczyna zjeżdżać do boku jak ledwo tylko minie mnie kabiną zmuszając mnie do zjazdu na pobocze co przy dużej prędkości i zwykle złym stanie pobocza jest bardzo niebezpieczne, jeżeli obok drogi jest chodnik z wysokim krawężnikiem to już w ogóle masakra.
Na szosie rower powinien osiągać prędkość 40 km/h. Jeśli jest mniej, to droga ma złą jakość.
Jakieś 2 lata temu wpadłem na pomysł że założę światła i będę świecił też w dzień, jaki był tego efekt? Średnio co drugi dzień zatrzymywała mnie policja i kazali dmuchać w mikrofon. Kapujesz? Co drugi dzień. W końcu zacząłem im awantury robić że chcę zaświadczenia o wyniku kontroli, oni oczywiście że nie dadzą. Ale tknęło mnie coś pomyślałem że przecież tak nie było, zdjąłem światła, i … się odwalili, od tamtej pory ani razu.
Może po prostu zaczęli Ciebie zauważać.
Nikt Ci nie da na drodze zaświadczenia z wyniku kontroli. Skoro już miałeś okazję tyle razy „dmuchać” to wiesz, że „paragon” dostaniesz tylko na komendzie.
Swoją drogą gdzie mieszkasz, że policja tak często i chętnie usiłuje ogarnąć problem pijaczków na drodze? Byliby wzorem dla innych miast.
Tak, a uciekający złodziej na rowerze staje się niewidzialny.
Jak już tak operujesz statystykami, to podaj ilu (szacunkowo — są dane na podstawie kontroli policyjnych) jest nietrzeźwych* kierowców na drogach. Okaże się ilu krotnie więcej wypadków powodują nietrzeźwi ze swojej grupy do tej „trzeźwej”.
*1.8% w 2013 roku. Czyli pijani są ponad dwukrotnie częściej sprawcami wypadków.
Trzeźwi są sprawcami 96% wypadków, czas się zająć tymi 96% a nie robić w mediach sztucznego problemu. Przeczytaj sobie raport za 2015 rok. Każda informacja w mediach o wypadku ma dołączona notatkę czy kierowca był trzeźwy, po co ?
Dokładne dane:
„W 2015 roku nietrzeźwi użytkownicy dróg uczestniczyli w 3 128 wypadkach drogowych,
z czego spowodowali 2 211 wypadków, w których zginęło 318 osób, a 2 535 osób
zostało rannych. Najliczniejszą grupę nietrzeźwych sprawców wypadków stanowili
kierujący pojazdami, którzy spowodowali 1 575 wypadków, w których zginęło 218 osób,
a ranne zostały 1 973 osoby. W odniesieniu do ogólnej liczby wypadków spowodowanych
przez kierujących pojazdami, nietrzeźwi stanowili 5,8%. W porównaniu do roku ubiegłego
zmniejszyła się liczba wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierujących o 263
(-14,3%), zginęło mniej osób o 38 (-14,8%) oraz zanotowano mniej rannych o 340 osób
(-14,7%).”
Ilu jest nie trzeźwych ? Mam lepsze pytanie. Ilu nie złapano ?
Nie ma takich danych ilu jeździ po spożyciu piwa. Po 1 piwie dorosła osoba ma 0,3 promila i jest uważana za nie trzeźwego, co jest totalną bzdurą, porównywać 0,3 promila do 1 promila. We Francji czy Niemczech nie miałem takiego problemu aby wypić jedno piwo czy kieliszek wina do obiadu, nikt z tego powodu nie traktował mnie jako przestępcę. W Polsce za to mogą ci odebrać prawa rodzicielskie, po po spożyciu nawet nie możesz iść z dzieckiem na plac zabaw, bo zostaniesz oskarżony o zaniedbanie.
Najlepszy komentarz :)
Innymi częstymi zachowaniami są prowadzenie roweru po ścieżce rowerowej, oraz przeprowadzanie roweru przez jezdnię po pasie rowerowym przy przejściu dla pieszych :)
Ja dorzucam do błędów rowerzystów jazdę bez trzymania kierownicy. W dodatku z rękami w kieszeniach.
To ja dorzuce do tego jeszcze jazde z fajem w zebach, co mnie totalnie rozwala za kazdym razem kiedy to widze, niczym za kazdym razem na nowo zachwycajacy helikopter. W ogole fenomen polaczenia jazdy na rowerze z zatruwaniem sie jakims cuchnacym zielskiem… no ludzie… o_O
Jazde bez trzymanki osobiscie rowniez stosuje i zapewne nie jestem jedynym, jednak zazwyczaj za miastem, celem chwilowego odciazenia nadgarstkow i rozciagniecia plecow kiedy jestem w jakiejs dluzszej trasie, upewniwszy sie wczesniej, ze nic z tylu nie nadjezdza. Jazda z rekoma w kieszeni to gruba przesada, spotykana raczej rzadko i w wiekszosci wsrod nastoletnich rowerzystow, pragnacych zyskac wzgledy u mocno oddzialujacej na ich hormony samicy badz szacun ziomali na dzielni. ?
Przepraszam że się wtrącę…powiedzcie mi proszę,co zrobić w przypadku,gdy muszę jechać główną,dość ruchliwą,niezbyt szeroką drogą na której to pobocze jest zniszczone na tyle mocno,że utrzymanie toru jazdy na rowerze jest trudne.Jechać po jezdni czy ze względów bezpieczeństwa lepiej jechać po chodniku?.
Zgodnie z prawem: po ulicy. Chyba że tam można jechać szybciej niż 50 km/h, a chodnik ma minimum 2 metry szerokości.
Pomijam skrajnie złe warunki pogodowe lub dziecko do lat 10.
A praktyce czasem lepiej poszukać objazdu, albo jak kierowcy zdecydowanie przesadzają z prędkością, to chyba bym wybrał chodnik, o ile jest pusty (wiem, że nie jestem konsekwentny w swojej wypowiedzi, ale rozumiem obawy).
I tak jeszcze w temacie – ddr (ddrip), jezdnia czy chodnik – warto w tych dwóch ostatnich przypadkach skupić się na podstawowym elemencie – czyli BEZPIECZEŃSTWIE !Rower na chodniku (oczywiście pomijam IDIOTÓW – bo tacy znajdą sie w każdej grupie, rowerzystów także…) – w razie kolizji – parę podrapań, siniaków , parę mocnych słów o osobie i jej przodkach bliższych i dalszych, i to by było na tyle…. Kolizja na jezdni rower + auto – no tu już bez pogotowia a nawet szpitala to trudno się obejsć, a zdarza sie i najgorsze…. I wina nie ma tu nic do rzeczy – żadna to pociecha, że kto inny był winny jak leżysz połamany w szpitalu czy opłakujesz najbliższych…. Dlatego – sorki, ale jak mam wybór – wpychać się w gęsty ruch samochodowy czy jechać chodnikiem – zawsze wybiorę chodnik !
Ja mam najlepsze: „troskliwe” mamuśki na drodze rowerowej z bachorami na rowerkach trójkołowych (rzyg)