Jak żyć w zgodzie z rowerzystami – rady dla kierowców

Temat – rowerzyści konta kierowcy, często wywołuje gorącą dyskusję. Zupełnie niepotrzebnie. Nie ma sensu nastawiać uczestników ruchu przeciwko sobie, za to warto działać na rzecz wspólnego porozumienia. Tym bardziej, że coraz częściej kierowcy także bywają rowerzystami i wiedzą jak to wygląda „od drugiej strony”. Jeżdżąc po Polsce, zauważam, że z roku na rok rośnie kultura uczestników ruchu, a także znajomość przepisów. Nie jest idealnie – to fakt, w dodatku infrastruktura (zwłaszcza poza dużymi miastami) jeszcze mocno kuleje, ale idzie ku lepszemu.

W tym wpisie skupię się na poradach, jakich chciałbym udzielić kierowcom samochodów (i po części także motocykli). Kierując dużym i ciężkim pojazdem, rozpędzającym się do znacznych prędkości, trzeba szczególnie zwiększyć czujność w momentach, gdy nasze drogi krzyżują się z innymi uczestnikami ruchu, zwłaszcza tymi niechronionymi. Niedługo opracuję także poradnik dla rowerzystów, wielu z nich też przydałby się mały instruktaż :)

Do ilustracyjnych zdjęć użyliśmy samochodu ŠKODA OCTAVIA SCOUT, za użyczenie którego dziękuję partnerowi tego wpisu, marce ŠKODA.

 

Wsiądź na rower

Zdjęcie zrobione w Holandii – więcej na temat tego wyjazdu przeczytasz na blogu

Aby dobrze poznać swojego „wroga”, najlepiej się z nim zaprzyjaźnić :) Wsiądź na rower, pojeździj po okolicy nie unikając bardziej ruchliwych dróg. Zwróć uwagę na zachowanie kierowców i czy zdarzają Ci się sytuacje, w których czujesz się niekomfortowo lub niebezpiecznie. Pomyśl co przydałoby się zmienić, aby wszystkim uczestnikom ruchu jeździło się lepiej (i nie, nie mam na myśli przepędzenia rowerzystów na chodnik, tam swoje miejsce mają już piesi :)

Zachowaj minimum metr odstępu przy wyprzedzaniu

W tym przypadku w ogóle nie powinno się wyprzedać, ponieważ tuż przed autem zaczyna się skrzyżowanie.

To chyba najczęstsze przewinienie kierowców względem rowerzystów. Przepisy mówią o zachowaniu metra odstępu od wyprzedzanego roweru, a że nikt nie ma miarki przyczepionej do samochodu, najlepiej po prostu zjechać na sąsiedni pas. Zdaję sobie sprawę, że jadąc pod prąd, można poczuć się niekomfortowo, ale naprawdę nie ma w tym nic strasznego. Wrócę do punktu pierwszego – dobrze jest na własnej skórze przekonać się, jak to jest, gdy rozpędzony samochód mija nas „na gazetę” – może to i lepsze od kawy, ale zupełnie niepotrzebne.

Patrz w lusterka

Tak jak pisałem wyżej, nie ma sensu bać się jazdy lewym pasem. Po wyprzedzeniu rowerzysty, nie musisz od razu uciekać na prawo, tuż przed jego przednim kołem. Dobrze jest zerknąć w lusterko i upewnić się, że został daleko za nami.

W lusterka koniecznie trzeba patrzeć również przy skręcaniu, od kilku lat rowerzysta może wyprzedać stojące lub wolno poruszające się pojazdy z prawej strony. Co prawda wyprzedzanie na skrzyżowaniu o ruchu niekierowanym (bez świateł) w ten sposób jest zabronione, niemniej jeżeli lubisz włączać kierunkowskaz w ostatniej chwili, zawsze upewnij się, że ktoś nie zaczął cię wyprzedzać.

Patrz w lusterka przy wysiadaniu

Temu przewinieniu poświęcę osobny podpunkt, aby go dodatkowo podkreślić. Niestety mamy to w swojej naturze, że gdy już zaparkujemy, często przełączamy się w tryb „spoko-luz”. Zanim jednak to zrobimy i wysiądziemy z auta, warto w lusterku upewnić się czy z tyłu nie nadjeżdża rowerzysta lub inny samochód.

Ustąp pierwszeństwa rowerzyście

A dokładniej rzecz ujmując – upewnij się czy na pewno możesz już jechać. Niestety bywają miejsca, gdzie ciężko jest dostrzec, czy nie nadjeżdża rowerzysta. Trzeba wyginać szyję albo wypatrywać ich zza nieprawidłowo zaparkowanych samochodów. Nie zmienia to jednak faktu, że choćby wymagało to od nas zatrzymania się na pięć sekund dłużej, warto sprawdzić czy możemy jechać.

Zielona strzałka to nie jest zielone światło

Niestety nadal sporo kierowców traktuje zieloną strzałkę na sygnalizatorze jako zielone światło. Przepisy i zdrowy rozsądek nakazują jednak, aby zatrzymać się przed sygnalizatorem i upewnić się, że możemy przejechać. Jest to ważne, zwłaszcza w sytuacji, gdy na skrzyżowaniu inne pojazdy zasłaniają nam widok na przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów. Sam niestety miałem już kilka nerwowych sytuacji przez ludzi, którzy z pełną prędkością wjeżdżali na skrzyżowanie, uznając zieloną strzałkę za sygnał do jazdy.

Nie wyprzedzaj, jeżeli za chwilę będziesz skręcać

Niektórzy tak już mają, że rowerzysta działa na nich jak czerwona płachta na byka i zachęta do natychmiastowego wyprzedzenia. Zupełnie niepotrzebnie. Nieraz zdarzały mi się sytuacje, że ktoś z dużym trudem wyprzedzał mnie (często nie zachowując odpowiedniego odstępu), by dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej skręcić w prawo lub w lewo (dodatkowo blokując mi przejazd). Rowerzysta jadący z niespieszną prędkością 18 km/h, w ciągu sekundy przejeżdża dokładnie 5 metrów. Warto odżałować te 10 sekund, poczekać chwilę aż przejedzie i zwolni nam możliwość skrętu.

Nie parkuj i nie jeździj po drodze rowerowej

Nieważne, że „tylko na chwilkę” czy „bo tak mi łatwiej wyjechać”. Droga rowerowa jest dla rowerzystów (a niedługo oficjalnie dla jeżdżących na hulajnogach). I nie chodzi wcale o to, że rowerzyści są tacy pazerni, po prostu drogi dla rowerów są wąskie i nie ma tam miejsca dla samochodów.

Nie blokuj przejazdu drogą rowerową

To podpunkt, który denerwuje także innych kierowców. Przepisy mówią wyraźnie – jeżeli widzisz, że nie będziesz mógł opuścić skrzyżowania, to na nie nie wjeżdżaj. A przecięcie się drogi rowerowej z ulicą to także skrzyżowanie. Nieraz widuję jak w korku stoi sznur samochodów, powoli tocząc się do przodu. Niestety wielu kierowców wiedząc, że i tak nie przejadą, wjeżdżają na pasy albo przejazdy dla rowerzystów, całkowicie je blokując.

Te 5 metrów naprawdę nie robi różnicy, warto więc zostawić wolne przejście/przejazd dla innych uczestników ruchu, którzy akurat nie stoją w korku.

Nie wjeżdżaj na ulicę i nie dojeżdżaj z dużą prędkością

Zdaję sobie sprawę, że czasem trzeba wysunąć się na ulicę, na którą chcemy wjechać, aby cokolwiek zobaczyć. Ale tak jak na zdjęciu powyżej, w większości sytuacji nie ma takiej potrzeby – kierowca ma tu doskonałą widoczność, bez blokowania drogi innym. Jest to szczególnie niebezpieczne dla rowerzysty, który w takiej sytuacji albo musiałby się zatrzymać (no ale przecież ma pierwszeństwo), albo ominąć taki pojazd, narażając się na spotkanie z samochodami jadącymi za nim.

Druga rzecz, powiązana z tym tematem to prędkość z jaką dojeżdżamy do skrzyżowania. Niestety, niektórzy mają rajdowe zapędy i hamują w ostatniej chwili. Dla rowerzysty często wygląda to tak, jakby kierowca go nie widział i zaraz miał w niego wjechać. Znów powtórzę – kawę lepiej wypić na spokojnie w domu czy kawiarni, nie ma sensu podnosić innym ciśnienia na ulicy.

Podsumowując

Z roku na rok stosunki na linii kierowcy – rowerzyści wyglądają coraz lepiej. Przyczynia się do tego coraz większa liczba rowerów na ulicach, a także popularność, jaką cieszy się jazda na rowerze u osób, które na co dzień jeżdżą samochodem. Warto by każdy zachowywał zasadę ograniczonego zaufania, jednocześnie troszcząc się o bezpieczną jazdę innych uczestników ruchu. Czego wam i sobie życzę :)

Skomentuj Łukasz Przechodzeń Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

42 komentarze

  • Dzięki za wpis!
    Sam od dłuższego czasu myślę, że punkt pierwszy powinien być obowiązkowy podczas egzaminu na prawo jazdy. Niech taki przyszły kierowca przejedzie po centrum danego miasta min 50km na rowerze i zobaczy jak to wygląda. Myślę, że to by była dobra perspektywa dla wielu kierowców. Dla starszych też by się przydała.

    No i chyba najważniejszy, ostatni punkt -w samo sedno. Najbardziej irytująca cecha kierowców. Jeszcze bym go tylko rozwinął o dojeżdżanie z max prędkością, zatrzymanie tak, że koła nie wjeżdżają na ścieżkę (ale maska tak) i takie „podjeżdżanie” do przodu nie wiadomo po co. Jak takiego gościa widzę to nie wiem czy on się zasadza na mnie, żeby mnie puknąć celowo, czy mnie zwyczajnie nie widzi, czy też tylko chce popatrzeć na coś po drugiej stronie ulicy, ale jest krótkowidzem i musi sobie „podjechać” trochę… Efekt taki, że muszę się zatrzymać, ustanowić kontakt wzrokowy z gościem, a czasem taki delikwent i tak jak widzi, że hamuję, to rusza.

    • Cóż, szczególną ostrożność musi zachować każdy, także rowerzyści. Też nieraz wyczekuję momentu, gdy złapię kontakt wzrokowy z kierowcą. Lepiej czasem zwolnić do minimalnej prędkości, niż dać się rozjechać.

  • W Warszawie mam najczęściej:
    2) Zachowaj minimum metr odstępu przy wyprzedzaniu
    Standard. Mam lusterko m.in. z tego powodu. żeby widzieć co się tam za mną dzieje z lewej strony i być przygotowanym.
    9) Nie blokuj przejazdu drogą rowerową
    Drugi standard. Codziennie muszę omijać kilka.
    10) Nie wjeżdżaj na ulicę i nie dojeżdżaj z dużą prędkością
    Trzeci standard. Ja muszę hamować i irytują się obie strony. Gdyby zwolnił i nie straszył, to przejechalibyśmy ładnie „na zakładkę”. A tak ja się zatrzymuję prawie do zera, on się zatrzymuje do zera, upewniam się, że mnie widzi i „przepuszcza”, ślamazarnie ruszam, przejeżdżam i dopiero on może ruszyć. A wystarczyło zwolnić.

    Ale ogólnie widzę sporą poprawę. Większość kierowców jest świadomych mojej obecności. Nawet jak stoją na drodze rowerowej do skrętu to jestem w stanie zrozumieć dlaczego, bo widzę że tam wjechali jak nie było żadnego rowerzysty ani pieszego w zasięgu wzroku. Jak się zbliżam to często cofają i robią przejazd. Niemniej czegoś nam jeszcze brakuje. Miałem przyjemność jeździć w tamtym roku po Dublinie. Nie znałem miasta, ruch lewostronny, a już po 15 minutach pozbyłem się niepewności i śmigałem po ulicach w centrum. Jakoś zupełnie naturalnie nic mi się nie plątało przy kierownicy, nic nie zajeżdżało drogi, zawsze miałem wolne miejsce do skrętu. A za to co wyprawiali tamtejsi rowerzyści to w Warszawie byliby obtrąbieni, sklęci, a co drugi by leżał na masce samochodu. A tam nic, normalka.

    • Też jeżdżę z lusterkiem, ale w zasadzie ono tylko pomaga mi w wykonywaniu manewrów. Sama świadomość, że auto jedzie blisko, często nic nie daje, bo i tak nie ma gdzie uciekać :(

      A odnośnie zagranicy, to podobne doświadczenia mam z Holandii, przynajmniej z Amsterdamu: https://roweroweporady.pl/rowerem-po-holandii-amsterdam-alkmaar-wijk-aan-zee/
      Rowerzyści są tam święci, nawet piesi muszą mieć oczy dookoła głowy. Cóż, może poszło to tam już za daleko w rowerową stronę, ale z drugiej strony, czułem się tam jak u siebie, mimo, że jazda przez stolicę Holandii w godzinach szczytu, wymaga dużego skupienia.

  • Znajac temat zarówno z punktu widzenia kierowcy i roweru mogę potwierdzić wiele z powyższych stwierdzeń. Szkoda niestety że koledzy bardziej zaawansowani w jeździe rowerem mają niestety swobodny stosunku do przepisów obowiązujących w ruchu drogowym, a czasem zachowują się jakby nie posiadali instynktu samozachowawczego. To że mając ścieżkę rowerową jadą dalej ulicą i to często pomomo zakazu jazdy dla rowerów, argument to że asfalt jest dla nich wygodniejszy od kostki. A drugi problem to wyprzedzanie samochodu z włączonym kierunkowskazem w czasie manewru skrętu.

  • Dobre zestawienie, mądrze opisane ale w zasadzie całkowicie bez sensu. Równie dobrze mógłbyś napisać taki poradnik dla rowerzystów i umieścić na branżowej stronie motoryzacyjnej. Nie przeczytają ci co powinni. :)

    • Cóż, liczę, że może dotrze on choć do kilku nierowerowych kierowców (poszło sporo udostępnień na Facebooku). Do tego czytelnicy Rowerowych Porad mogą podsuwać ten tekst tym, którzy jeżdżą niebezpiecznie. Kropla drąży skałę :)

      • Od kilku lat nauczam i pouczam (drążę skałę :) i niestety efekt jest mizerny. Niektórzy wręcz mają mnie za idiotę „bo oni jeżdżą samochodem od dawna i wiedzą lepiej”. Dopiero jak ktoś wsiądzie na rower to zaczyna rozumieć.
        Ale masz rację – trzeba pisać, edukować, rozmawiać. :)

  • Na ulicy są samochody, na chodniku piesi, łatwo zauważyć, że dla rowerzystów po prostu nie ma miejsca. Wszędzie im się wydaje, że mają pierwszeństwo, ładują się pod koła bez rozgladania się, do tego zawsze tylko blokują ruch. Ja patrzę w lusterka, jak takiego wyprzedzę to specjalnie zatrzymuję się przy samym krawężniku, jako zemstę za tą blokadę na drodze.

    • Zasada numer 8 nie jest u mnie przestrzegania. Jest droga rowerowa przy jezdni, po prawej stronie, a na chodniku bardziej po prawej parkują auta. Jednak jedni się nie zmieszczą, więc zastawią chodnik i drogę dla rowerów mówiąc, że to na chwilkę, a inni mówią „ale po co się awanturować? Przecież można wyminąć”

    • Łukaszu. Wszystko fajnie. Jako kierowca stosuję zawsze te zasady względem rowerzystów. Dodałbym jeszcze jedną zasadę. Nie ufaj żadnemu rowerzyście bo są nieobliczalni i celowo dla swojej wygody naginają zasady ruchu drogowego.

      – jazda ulicą kiedy obok jest piękna ścieżka rowerowa
      – jazda ulicami o podniesionej prędkości pow 50km
      – przejeżdżanie na czerwonym świetle
      – przejeżdżanie przez przejścia bez przejazdów rowerowych
      – nieuważna jazda po chodnikach np w okolicach gdzie jest wielu pieszych jak np przystanki
      – jazda po 2, 3 rowery obok siebie zamiast kolumną
      – brak umiejętności i kondycji, np zataczanie się rowerem po całej szerokości jezdni na stromych podjazdach

      A już do szewskiej pasji doprowadzają mnie, tzw pro rowerzyści na pięknych kolarkach i w wypasionych strojach itp, którzy często zachowują się jak piraci drogowi pierwszego sortu. Niektórym z nich załącza się nieśmiertelność.

      • Kilka z zachowań, które cię denerwują są niedopuszczalne. Kilka innych jest prawidłowe. Lepiej sprawdź przepisy, zamiast pomstować na prawidłowe zachowanie innych uczestników ruchu

      • Jeśli stosujesz te zasady to bardzo dobrze. I tak, masz rację że niektórzy rowerzyści nie mają instynktu samozachowawczego. Sam dojeżdżam do pracy 40 km czasami rowerem a czasami samochodem. Do tego co napisałeś dodał bym jeszcze samobójcze zapędy przejeżdżania na czerwonym świetle przez rowerzystów. Ale jak zawsze, prawda leży gdzie pośrodku. Niestety kierowcy też nie są bez winy. Wszystkie zachowania kierowców opisane w artykule są jak najbardziej prawdziwe. Dopóki obie strony nie zaczną zachowywać się rozsądnie i nie będą przestrzegać obowiązujących przepisów to zawsze będą jakieś nieporozumienia na linii kierowca – rowerzysta.

      • @Tomasz

        Będzie osobny wpis dla rowerzystów. Ale odnośnie tego co napisałeś:

        ” jazda ulicami o podniesionej prędkości pow 50 km”

        Któryś raz już to słyszę, że rowerzyści nie mogą, a to nie jest prawda. W przeciwnym wypadku nie dałoby się przecież wyjechać rowerem za miasto. Jeżeli nie ma znaku zakazu jazdy rowerem, albo nie jest to droga ekspresowa/autostrada, albo nie ma drogi dla rowerów, to jak najbardziej można jechać ulicą, choćby tam było ograniczenie do 90 km/h.

        „jazda po 2, 3 rowery obok siebie zamiast kolumną”

        Przepisy już od dłuższego czasu zezwalają na jazdę obok siebie, przynajmniej póki nie utrudnia do jazdy innym. Jeżeli tylko masz możliwość wyprzedzenia takich rowerzystów sąsiednim pasem, to mogą sobie zajmować cały prawy pas. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektórzy źle interpretują ten przepis i wykorzystują ponad miarę.

        • W dużych miastach to utrudniają jazdę nie jakieś wyimaginowane peletony rowerzystów jadących obok siebie ( w Wawie nigdy czegoś takiego nie widziałem, nawet w weekendy) ile deweloperka, która w godzinach szczytu przetacza dziesiątki wolnobieżnych maszyn budowlanych po głównych arteriach. Korek jak diabli, wszyscy posuwają się 15 km/h, bo Janusz budownictwa mieszkaniowego przetacza swoje stadko spycharko-ładowarek, blokując całą ulicę. Wcześniej nie można, bo musiałby zapłacić za dodatkową godzinę wynajmu sprzętu i pracy operatora, a przecież lepiej mieć tę kasę na rozbudowę własnego gargamela. Jestem tolerancyjny, ale zakaz jazdy pojazdów wolnobieżnych w godzinach 7-9 i 16-18 po mieście powitałbym z dziką radością…

        • W tym problem, że „mogą” to „jadą”. Nie bacząc na to, że za nimi korek. Ale za to można pomstować na kierowców wyprzedzających na gazetę ew na czołówkę.
          Inna sprawa (jeszcze częstsza) to jazda po -2-3 koło siebie na DDR: zmuszając innych do przytulenia się do krawężnika (spandeksiarnia nie musi) albo zjechania na chodnik. Bo 3 miłośników męskiej przyjaźni musi koniecznie obok siebie…

          • Jeżeli mi ktoś jedzie szpalerem z naprzeciwka na DDR, to nie zjeżdżam (tym bardziej jak na oponach 28C miałbym to w bezpieczny sposób zrobić). Po prostu krzyczę na takich krasnali z odpowiedniej odległości, lepsze to niż ucieczka na trawnik.

    • Dwukrotnie przeczytałem i przyznaję nie rozumiem do końca, jezdnia ,chodnik ,pobocze jak i ścieżki rowerowe itd. Przecież wszystko jest właśnie na ulicy i na tej właśnie jezdnią poruszają się i mają prawo z kilkoma wyjątkami na niektórych odcinkach wszystkie pojazdy : rowery ,motorowery ,samochody osobowe jak i ciężarowe, maszyny rolnicze , autobusy…. i wiele innych .
      Pozdrawiam wszystkich uczestników ruchu na drodze ,pieszych i prowadzących pojazdy.
      Krzysiek .

    • @Pixel Idąc twoim wesołym tokiem rozumowania, samochody niech nie parkują na chodnikach, przecież tam jest miejsce tylko i wyłącznie dla pieszych. A nie… przecież nie byłoby gdzie parkować.

      Pomyśl też, gdyby każdy napotkany przez ciebie rowerzysta, przesiadł się do samochodu, czy jechałoby ci się w większych korkach łatwiej. Raczej niekoniecznie.

    • @Pixel nie wiem co nazywasz „blokadą”? To, że jadę wolniej od samochodów? Motorowerzystów, traktory i kombajny też tak traktujesz i zajeżdżasz drogę? Idąc Twoim tokiem myślenia powninienem napisać, że jak trafisz na mnie to skopię Ci auto i urwę lusterka jak zajedziesz mi drogę? Uważasz, że Twoja agresywna postawa zmieni na lepsze relację rowerzysta-kierowca?
      A może zamiast tego zrozum innych. Skoro nie ma DDR to jadę jezdnią i jedyne pretensje możesz mieć do właściciela drogi, że chce nas upchnąć na jej (być może dla Ciebie) zbyt wąskiej części. A swoją drogą jezdnia jest dla wielu różnych uczestników drogi, nie tylko dla jadących „szybko i bezpiecznie”.

  • Jeżdząc pamiętaj o tym, że jesteś tylko na rowerze. Nie ma w około cebie aureoli chroniącej.
    Jeżeli masz ścieżkę rowerowa to jedz po niej.. Nie po ulicy.
    A jak już musisz pchać się na ulicę to pamiętaj: nie jesteś jedyny tutaj.
    Domontuj sobie lusterka (żebyś nie musiał kręcić głową)
    A teraz zejdź z roweru i stań się pieszym. Zobaczysz, że twój kumpel po fachu ma cie w dupie. ?
    Ustąp pierwszeństwa pieszemu. A nie Wpieprzas się przed niego bądź przed nią.
    Nie jeździj po chodniku a jak już jeździsz to pamiętaj że jesteś tu gościem. Jeździł po ścieżce rowerowe owej która jest po drugiej stronie ulicy.

    • Na chodniku jestem gościem, a na ulicy (gdy nie ma drogi rowerowej) jestem pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego. I nieważne jakie mam wymiary, nieważne, że jadę 15 km/h – mam prawo poruszać się na drodze tak jak samochód! Wyprzedzając mnie wyobraź sobie, że jadę samochodem albo żeby bardziej urealnić to ciągnikiem i zjedź na przeciwny pas ruchu, a zapewniam cię, że zostawisz mi wtedy wystarczająco miejsca!

      • @ Ty stary rowerze, @ Kryspin Nie trzeba jadąc rowerem po jezdni za wszelką cenę pchać się na równe, gładkie, proste, komfortowe, bezpieczne, wygodne, czyste, nieblokowane, bezkolizyjne, świetnie zaprojektowane, kompatybilne ścieżki rowerowe. Kiedy nie przebiegają w kierunku, w którym rowerzysta jedzie lub zamierza skręcić, można jechać jezdnią. Ja, jeśli wiem, że gdy jakaś ścieżka nagle się gdzieś na chodniku zaczyna, a zaraz kończy za jakimś płotkiem bez możliwości jazdy na jezdnię, daję sobie na spokój. Nie prowadzi tam, gdzie chcę jechać, ale na chodnik albo do punktu teleportacyjnego. Jeśli ddr podczas jazdy samochodem zaczyna się po lewej stronie też można sobie darować. Czemu mam utrudniać ruch, wykonywać ryzykowny manewr? Bo jestem rowerzystą? Drogę dla rowerów mamy wtedy, kiedy jest ona oznaczona znakiem drogowym „Droga dla rowerów”. Jeśli jedziemy prawym pasem, a znak ten jest tam, gdzie ta ścieżka, znak ten nas nie obowiązuje. Zgodnie z Rozporządzeniem w sprawie znaków i sygnałów drogowych, na jezdni nas obowiązują tylko znaki umieszczone po prawej stronie pasa i nad tym pasem.
        W co się tyczy chodnika. Jeśli odpowiednie warunki nie są spełnione, na chodniku jadący rowerem nie jest gościem, ale intruzem. Mandat karny 50 zł.

    • Pamiętam o tym, jak najbardziej. Tylne oświetlenie mam włączone zawsze, gdy jadę, mam żółtozielony plecak z odblaskami, jadę poboczem, choć jest wyboiste. I co mam zrobić, gdy pajac w samochodzie wyprzedza mnie w odległości kilkunastu centymetrów?
      Wyprzedzenia w odległości ok. metra odpuszczam – nie mam radaru, nie wnikam, czy było 95 cm, czy 105, nie będę też powoływał biegłych – ale takie w okolicy ok. pół metra i mniejszej zawsze zgłaszam policji, dołączając nagranie. W sumie to zacząłem myśleć o dokupieniu tylnej kamery, najlepiej wbudowanej w lampę, przeciwko cwaniaczkom „niewiedzącym” kto prowadził, i regularnie pożyczającym samochód nieznajomemu turyście z Korei Północnej.

  • zabrakło podpunktu na team wyprzedzania na przeciwnym pasie kiedy z naprzeciwka jedzie rowerzysta, kierowcy nie zwracają uwagi na jadącego rowerzyste jadąc na czołowe zderzenie dodatkowo z wciśniętym pedałem gazu bo przecież wyprzedzają.

    • Tak, takich przewinień jest jeszcze dużo, nie wszystkie się zmieściły na mojej liście. Częściowo na ten problem pomaga jazda z mocną, migającą lampką, choć oczywiście nie we wszystkich przypadkach. Pozostaje czujność i wymowne pokręcenie głową takiemu kierowcy. Środkowych palców pokazywać nie radzę, już mnie kiedyś taki furiat gonił.

  • Głównym powodem drogowych waśni jest zamiłowanie Polaków do szybkiej jazdy. Każdy kto jedzie wolniej od nas staje się wrogiem, wredną przeszkodą.

    • A kto jedzie szybciej, ten wariat :) Tak niestety jest, próbowałem kiedyś samochodem jeździć po mieście rygorystycznie trzymając się ograniczeń prędkości. W życiu tylu ludzi wyprzedzających mnie z pianą na ustach nie widziałem.

  • Myślę, że w znacznym stopniu ułatwia jak Rowerzysta jest również kierowcą i odwrotnie. Zna się wtedy obie strony medalu.

    • @Kamil Dobrze odpisane „Doucz się”. Znawca Prawa Daniem się znalazł, który ani razu nie powołuje się na tego Prawa przepisy.

  • Podczas gdy pojazd skręca w prawo to rowerzysta nie ma prawa wyprzedzić po prawej stronie. To jest właśnie myślenie rowerzystów. Naczytają się blogów i myślą, że wszystko mogą.

    • Faktycznie, mało precyzyjnie ująłem ten podpunkt, chodziło mi o kierowców, którzy np. potrafią włączyć kierunkowskaz w ostatniej chwili i skręcić. Albo lubią dojechać sobie nagle do krawężnika.

      • @Daniel Nie ma żadnego prawnego zakazu wyprzedzania, omijania itd. przez rowerzystę pojazdu z prawej strony zamierzającego skręcić w prawo. Nie zaleca się tego ze względu bezpieczeństwa. W przypadku potrącenia wina będzie jednak po stronie skręcającego. Art. 27, ust 1a PORD stanowi iż: „Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.” A więc to przede wszystkim skręcający ma uważać!

    • Daniel, zanim znowu wytkniesz komuś „myślenie”, to najpierw sam zacznij myśleć. Jeżeli wjeżdżasz na skrzyżowanie jadąc obok roweru lub tuż za rowerem i masz zamiar skręcić w prawo, to możesz tego manewru dokonać tylko, gdy najpierw przepuścisz rowerzystę , czyli rower pojedzie prosto a ty za nim i możesz wtedy jechać w prawo. Nie możesz wyprzedzić roweru na skrzyżowaniu i sobie skręcić w prawo, bo zajeżdżasz rowerowi drogę. Naprawdę włącz własne myślenie. To jest regulowane odpowiednimi przepisami. Doucz się.

  • Witam!
    Miałbym zastrzeżenia, czy przecięcie drogi dla rowerów z jezdnią jest skrzyżowaniem. Zgodnie z PORD skrzyżowanie to przecięcie dróg mających jezdnię, a także ich połączenie lub rozwidlenie.

    • Po pierwsze nie pisz bzdur. Nie rodzaj nawierzchni decyduje, co jest skrzyżowaniem, a odpowiednie znaki drogowe.

      Po drugie nie miej „zastrzeżeń”, tylko zapoznaj się z przepisami ruchu drogowego. W kodeksie drogowym jest to wyjasnione.

      • Drogi Kamilu, skrzyżowania występują także bez znaków drogowych, zresztą bardzo, bardzo często.

        Inną sprawą jest, że przecięcie DDR-ki z jezdnią jest skrzyżowaniem, choć nadal nie wszystko jest w przepisach wyjaśnione.

      • @Kamil
        Jeśli ja powołując się na ustawę piszę bzdury, to skąd ty masz pewność, że piszesz prawdę powołując się na swoje osobiste przekonanie? W PORD mamy oddzielną definicję dla jezdni i oddzielną dla drogi rowerowej. Więc skoro skrzyżowaniem jest przecięcie dróg mających jezdnię, to przecięcie drogi rowerowej z jezdnią nie jest skrzyżowaniem. Jeśli jesteś takim znawcą prawa, podaj artykuł, który stwierdza, że o tym, czy dane miejsce na drodze jest skrzyżowaniem, decyduje znak drogowy. Jaki to znak? „Uwaga, skrzyżowanie?” To także uwaga do Pana Łukasza. Otóż zasady pierwszeństwa na drogach pasach, rowerowych, przejazdach rowerowych są regulowane odrębnymi przepisami. Np. jeśli samochód ma znak „Droga z pierwszeństwem” i jest ona za znakiem przecięta przejazdem rowerowym, to czy my musimy ustępować samochodom, bo są na drodze oznaczonej tym znakiem? Absolutnie nie! Mamy pierwszeństwo zgodnie z art. 27. 1 PORD. Jeśli jednak chcemy zastosować przepis mówiący o zakazie wjeżdżania na skrzyżowanie, jeśli na nim lub za nim nie ma warunków, musi być spełniony warunek taki, że przejazd rowerowy musi je przecinać. Jeśli na zdjęciu pod punkt. 9 mamy skrzyżowanie, kierowca może skręcić w prawo tylko jeśli na przejeździe nie będzie rowerzystów i jeśli za przejazdem przebiegającym obok skrzyżowania nie będzie samochodów.

  • Mam wrażenie, że w małych miastach na linii kierowcy-rowerzyści jest zdecydowanie lepiej. Dużo jeżdżę rowerem i o wiele mniej niefajnych sytuacji miałem właśnie w mniejszych miejscowościach.