Skocz do zawartości

PP23

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PP23

  1. Cześć. Kupiłem swoją pierwszą szosę i zakochałem się w tym rodzaju kolarstwa. Zaznaczam, że jestem 100% amatorem, żadnych startów, ścigania itp. W rowerze mam korbę 50x34 i kasetę 11-28. Napęd Sora 9 rzędowa. Mieszkam w łódzkiem, więc mam płasko jak na stole, ale lubię też pojeździć po górach. Latem jeździłem gł. po Sudetach. Na najlżejszym przełożeniu czyli 34x28 dawałem radę (np. Przełęcz Okraj bez większego problemu), ale jednak czasem czułem, że przydałoby się mieć w zapasie lżejsze przełożenie. Teraz mam dylemat. Kaseta ma przebieg ok 2000 km, więc jeszcze długie życie przed nią, ale zastanawiam się czy jednak nie zmienić na 11-30 lub 11-32. Wg instrukcji roweru przerzutka obsłuży 32 zęby. Jeśli bym zmieniał kasetę to tylko na Shimano, bo mam pełną Sorę i nie chcę nic mieszać. Tylko, że jak się zorientowałem to największy zakres kasety szosowej Shimano, czyli Cshg 50, przynależnej do grupy Sora to 11-30. Kaseta o zakresie 11-32 czyli Cshg 400 jest już oznaczona jako mtb z grupy Alivio. Natomiast cshg50 o szerszym zakresie niż 11-30 nie ma. Pytanie czy ma to jakieś znaczenie, czy jednak do szosy lepiej jest wsadzić kasetę dedykowaną do szosy? Kasety cshg 400 11-32 są wkładanie przez producentów do niektórych szosówek, ale może to jest jakaś szosowa odmiana tej kasety? I drugie pytanie to czy 2 zęby więcej na kasecie będą odczuwalne, czy jednak lepiej dołożyć 4? Z jednej strony po płaskim szkoda wozić taki duży blat, ale z drugiej w planie urlopowym mam Toskanię lub Dolomity, więc może bezpiecznie jednak 11-32. Wiem, że ludzie zmieniają kasety w zależności od terenu, na którym jeżdżą, ale ja się nie mam zamiaru w to bawić. Może wypośrodkować i wsadzić 11-30, albo zostać przy 11-28. Np z tego co czytam na forach, to niektórzy piszą, że w szosie to 32 to już przegięcie i przy tak lekkim przełożeniu traci się przyczepność na podjazdach. Oczywiście wiem, że najlepiej samemu wypróbować, ale nie mam teraz możliwości wypróbowania w większych górach, a rower i tak pójdzie wkrótce do serwisu na małą regulację, więc bym to za jednym zamachem załatwił. Jakie są wasze doświadczenia z przełożeniami w górach? Co byście poradzili? Pytanie kieruję raczej do amatorów jeżdżących bardziej rekreacyjnie, bo sam się za takiego uważam. Może jeszcze dodam, źe rzekomo gorsze stopniowanie w kasecie z większym zakresem nie jest dla mnie argumentem, bo po pierwsze nie scigam się, a poza tym zamiast np. 13tki, ktorej mało uzywam, doszłaby mi 32ka, ktora stanowiłaby tryb awaryjny w górach. W kasecie 11-30 to paradoksalnie jest nawet lepsze dla mnie stopniowanie, bo w zakresie najczęściej używanym mam skok co 2 zęby, tj. 16-18-20, a w tej co teraz mam jest 16-18-21. No i te zębatki, ktorych najczęściej uzywam w kasetach 11-30 i 11-32 przesunęłyby się o 1 rząd do środka, co byłoby chyba lepsze dla napędu ze względu na mniejszy skos łańcucha. Z góry dziękuję za porady. Pozdrawiam
  2. Witam. Przymierzam się do kupna roweru MTB. Budżet ok 2500 zł. Rower tylko w teren: las, szutry, ścieżki górskie. Asfalt tylko o ile to będzie konieczne. Ważne żeby był wygodny, aby nadawał się do całodziennych wypadów, ale krótkie intensywne jazdy po lesie też będą. Jeśli zjazdy to bez szaleństw i katownia roweru. Na pewno żadnej agresywnej jazdy. Może być intensywnie, ale z poszanowaniem sprzętu. Waźne też, zeby rower nie generował zbyt wysokich kosztów eksploatacji. Po wielomiesięcznej selekcji wybrałem dwa: Cube Analog 2019 i Trek Xcaliber 7 2019. Oba kosztują teraz ok 2470 zł. Testowałem też Gianta Talona 2 i 3 z 2019 r., ale amortyzatory w nich są wyraźnie gorsze niż w wyżej wymienionych. Cube jest bardzo wygodny, daje fajną, rekreacyjną pozycję i myślę, że byłby najbezpieczniejszym wyborem w kontekście planowanych długich wycieczek górskich. Pomijam już to, że Cube bardzo podoba mi się wizualnie (bardziej niż Trek). Ale z kolei Trek mimo, że waży mniej więcej tyle samo (14 kg z kawałkiem) to w jeździe sprawia wrażenie jakby był wyraźnie lżejszy. Jest jakiś zwrotniejszy i zrywniejszy. Dotyczy to również Treka Marlina, którym też pojeździłem. Cube przy nich sprawia wrażenie ociężałego (takie samo odczucie miałem na Giancie). Być może to kwestia bardziej zaawansowanej ramy w Treku. Poza tym Trek jak wiadomo daje dożywotnią gwarancję na ramę i w ogóle słynie ze sprawnej obsługi gwarancyjnej. W Cube słyszałem, że to dużo gorzej wygląda. Za Trekiem przemawia też 2rzędowa korba, ale 3 rzędowa też ma swoje plusy. Oba mają korbę na kwadrat (Trek wypuszczał też ze sztywną osią, ale te już są wyprzedane), ale czy przy wadze ok 82 kg i średnio intensywnej jezdzie zauważę wyraźną roznice w sztywnosci? Na stojąco nie mam zwyczaju pedałować. Poza tym wyczytałem, ze korby na kwadrat są nawet zywotniejsze od tych z zewnętrzymi łożyskami. Myślałem jeszcze o Rockriderze 560 z Deca, który teraz kosztuje 2200 zł. Osprzętem to chyba bije na głowę te dwa rowery, ale wolałbym jednak koła 29. Kiedyś byłem wrogiem dużego koła, ale jednak przekonałem się. Jeździ się bardziej komfortowo. Którego z tych przeze mnie wymienionych byście radzili kupić? Chętnie poczytam opinie użytkowników posiadających lub którzy posiadali któryś z tych dwóch modeli. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...