Skocz do zawartości

Ala

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ala

  1. Co prawda nie próbowałam samoprzylepnych, ale mogę wszem i wobec polecać zestaw łatek na klej firmy Weldtite. http://weldtite.co.uk/products/detail/cycle-puncture-repair-kit-popular-own-label Kilka razy uratowały mnie na trasie (chociaż trzeba czekać 15 minut żeby mieć pewność, że klej nie puści), ani razu nic nie puściło, mam dętki łatane w kilku miejscach, których używam już po parę lat - wszystko dzięki tym łatkom. Kupowanie nowych dętek przestało się opłacać :)
  2. Cześć! Rok temu razem z moim chłopakiem wybrałam się do Włoch w trwającą 28 dni podróż rowerową. Wyjazd autokarem z Bydgoszczy do Mediolanu, stamtąd rowerem kółeczko: zachodnim wybrzeżem do Rzymu, potem jazda na wschodnie wybrzeże, potem Wenecja, potem znów Mediolan i znów autokar do Bydgoszczy. Mieliśmy spory problem ze znalezieniem sposobu na przewóz rowerów. Trasę chcieliśmy pokonać kolarzówkami, które specjalnie przystosowaliśmy do przewozu sporo ważącego bagażu, nie chcieliśmy więc wypożyczać rowerów na miejscu. Rozważaliśmy samolot, kolej, a nawet nadanie rowerów przesyłką kurierską do Mediolanu. Ale wszystko wychodziło strasznie drogo. Zadania nie ułatwiały np. trudne do rozszyfrowania zagraniczne strony linii kolejowych, gdzie dowiedzieć się o cenie biletu z rowerem czy nawet kupić bilet stanowiło niemałe wyzwanie. Ostatecznie zaryzykowaliśmy przewóz autokarem (dla bezpieczeństwa nie przytaczam przewoźnika :) Przed zaplanowanym wyjazdem byliśmy parę razy na dworcu PKS, gdzie zerkaliśmy do autokarów danego przewoźnika, żeby stwierdzić czy jest szansa wcisnąć tam rowery - stwierdziliśmy, że w lukach zawsze jest sporo wolnego miejsca. Zagadaliśmy kierowców o nadbagaż - stwierdzili, że 'coś się wymyśli'. I faktycznie, postawiliśmy wszystko na jedną kartę, kupiliśmy bilety i z poskładanymi, owiniętymi plandekami i karimatami rowerami, zostaliśmy wpuszczeni do autokaru - tyle że rowery spakowano tylko dzięki łapówce w wysokości 100 zł, co powtórzyło się przy jeździe powrotnej. Wychodzi więc na to, że przewieźliśmy rowery najtaniej jak się dało, bo 200 zł, ale jest to opcja bardzo niepewna, no i ryzykowaliśmy zniszczeniem rowerów w luku. Stąd kieruję do forumowiczów pytanie: czy ktoś ma doświadczenie (lepsze niż ja) w transportowaniu rowerów za granicę? Oczywiście pomijamy podróż samochodem, studiuję i samochód dopiero mam w planach :) Z góry dziękuję za wszelkie wskazówki!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...