Cześć,
od pewnego czasu noszę się z zakupem roweru więc zacząłem aktywniej przeglądać branżowe strony w internecie i odwiedzać sklepy z rowerami. Po sprecyzowaniu oczekiwań wyszło mi, że chcę kupić rower trekkingowy. Co prawda w najbliższych planach nie mam dalekich wypraw, ale kompromisowo spełniałby moje wymagania. Ponieważ w budżecie mam na ten cel przeznaczone ok. 4000 max.4500 PLN, więc po niezbyt długim "badaniu rynku" wymyśliłem sobie, że mógłby to być Kross Trans Solar. Jak się uda gdzieś znaleźć rocznik 2016 to jeszcze lepiej.
Niestety w okolicznych sklepach (Wrocław) z dostępnością rocznika 2016 jest problem, bo podobno rower był/jest bardzo popularny. Sprzedawca zamiast poszukiwanego przez mnie modelu zaproponował mi, że w tym budżecie mogą mi sprzedać rower, który aktualnie mają w promocji za 4500 PLN - Specialized Crosstrail Expert (normalna cena 5599). Pan poinformował mnie, że co prawda nie jest to rower trekkingowy tylko krosowy, ale jak dokupię błotniki i bagażnik - będzie trekking. W pierwszym pobieżnym kontakcie rower robi naprawdę dobre wrażenie. Lekki i świetnie wykończony.
Czy według Was tego typu zamiana wymyślonej konfiguracji ma sens? Czy warto bawić się w doposażanie "do trekkinga", choć i tak nie będzie to trekking (np. zintegrowane oświetlenie)? Czy może jednak jest to dobra okazja?
Będę wdzięczny za rady.
