Witam wszystkich!
Tuż przed zakończeniem wyprzedaży stwierdziłem, że najwyższy czas kupić pierwszy ciut lepszy rower niż mój komunijny składak Uniwersala :)
Poczytałem trochę artykułów Łukasza, za które chyba wszyscy mu dziękują, wraz z komentarzami użytkowników.
Określiłem mniej więcej przeznaczenie (miasto, szuter, ścieżki leśne i parkowe, raczej bez terenów górzystych, co najwyżej jakiś pagórek na wsi), dorzuciłem wymóg możliwości montażu fotelika (jeszcze przez rok muszę wozić się z córą), wytrzymałość (180 cm wzbogacone o niecałe 100 kg moje z tendencją spadkową :D i max 20kg fotelik z córką) oraz wymóg amora powietrznego, no i wyszło, że najlepiej zakupić crossa.
Przerobiłem, to co polecają na forach, Łukasz w analizach kosztowych itd. i wstępnie (przy moim budżecie ma 3200 pln) w oko wpadł mi polski Romet Orkan.
Wszyscy piszą, że w tej cenie nigdzie nie dostanę lepszego osprzętu.
Poszukałem zatem ostatnich ofert z wyprzedaży i mam możliwość kupna modeli z 2016 roku:
- Romet Orkan 5.0 - za ok 2,8k pln (niestety nie ma już ofert za 2,4k pln)
- Romet Orkan 6.0 - za ok 3k pln
Jedyna większa różnica to biegi w piaście Alfine 11 w orkanie 6.0, której nieco się obawiam.
Nie chodzi tutaj o małą ilość przełożeń, bo dla mnie to w zupełności wystarczy, a jedna przerzutka z przodu to nawet spory plus, bo nie będę kombinował z przełożeniami.
Najważniejsze to wytrzymałość (w stosunku do wagi rowerzysty), użytkowanie i serwis. Chociaż z serwisem w oficjalnym serwisie Shimano potwierdzili jedynie konieczność przeglądu po pierwszych 5000 km.
Mając tak niewielką różnicę w zakupie (spora przecena orkana 6.0), może jednak warto zaryzykować i wybrać tego 6.0.
No chyba, że ktoś poleci coś lepszego w tej cenie.
Z góry dzięki za pomocne informacje w podjęciu decyzji.