Cześć i czołem! Od dzieciaka miałem styczność z rowerami, dużo jeździłem z rodzicami na różne przejażdżki. Miałem do czynienia głównie z polską myślą techniczną, czyli ZZR i Romet. Mój ojciec jest posiadaczem Jubilata z 1978 roku, ale nie o nim tu mowa. Pewnego dnia, zupełnie przez przypadek stałem się posiadaczem tzw. holenderki. Sąsiad miał w piwnicy rower, którego się chciał pozbyć, wiec skapnął mi się za flaszkę. W garażu zagościł rower produkcji niemieckiej damki produkcji Triumph. Mało jest informacji o tych rowerach w internecie, ale stał się on moją pasją. Stan roweru był opłakany, koła potworne jaja, pogięte obręcze, luz na korbie, rozciągnięty łańcuch, łyse opony Stomil z 83 roku, po jako takim doprowadzeniu go do używalności puścił mi spaw na kierownicy na środku ronda. Mimo to nie poddawałem się, rower był wyposażony w 3 biegową, niezawodną piastę Torpedo Sachs. Wrażenia z jazdy były niesamowite, pomimo tak wielu usterek. Rower rozpędza się z gracją i łatwością, siedzi się wygodnie i prosto. Koła więc oddałem do centrowania i... więcej ich nie zobaczyłem. Takich ma się "mechaników" rowerowych w mieście. Kupiłem więc nowe obręcze 28 calowe, ze zwykłym napędem Torpedo (to już nie to samo co 3 bieg). Do tego nowe opony Kenda z białym bokiem, który szybko zrobił się kremowy, ale lepiej bo nabrał patyny. Zmiana korby na klasyczną 46 zęby, dostępną od 25 zł. Do tego musowo nowe pedały, platformowe marki Union. Nowa kierownica tzw. jaskółka, do niej lepsze chwyty marki Widek, biały pancerz linki hamulcowej i śmigamy. Zonk! Widełki nie wytrzymały podjazdów pod krawężniki i pękły w miejscu gdzie jest wianek steru. Kupiłem pierwsze lepsze widełki i tak prześmigałem nim przez 3 lata. Teraz czas na zmiany. Robię porządne zakupy, zbieram części do kupy i jedziemy z remontem. Póki co wrzucam zdjęcia stanu faktycznego. CDN.... Zdjęcie sprzed 3 lat.